społeczeństwo

SA w Warszawie o przekręconym pseudonimie i zadośćuczynieniu dla twórcy

Chętnie przeczytałbym uzasadnienie tego wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie (sygn. akt VI ACa 707/10), w którym SA miał stwierdzić, że "Księgarnia dopuściła się wprawdzie zaniedbania, ale nie każde naruszenie praw autorskich musi skutkować zadośćuczynieniem". Chodziło ponoć o księgarnię internetową, która przy prezentacji książki umieściła nazwisko innej niż autor osoby, a raczej księgarnia dodała samodzielnie do pseudonimu autora jeszcze imię. Wyszła z tego taka sytuacja, w której autor stwierdził, że opinia publiczna może uznać, że podszywa się on pod Johna Normana, a więc autora "światowej sławy".

95 tys. zł odszkodowania w ugodzie dotyczącej m.in. ochrony bazy danych serwisu internetowego oferującego opony

Otrzymałem interesującą informację prasową ze spółki Oponeo.pl SA, która to informacja dotyczy zawarcia ugody sądowej z właścicielem serwisu Opony.net. Z przesłanych materiałów wynika, że w wyniku zawartej ugody właściciel Opony.net zapłaci spółce odszkodowanie w wysokości 95 tys. zł. Spółka Oponeo.pl podnosiła wcześniej bezprawne naruszenie praw majątkowych Spółki, do którego miało dojść w serwisie Opony.net. Naruszenie zaś miało polegać na bezprawnym uzyskaniu i - następnie - wykorzystywaniu baz danych dostępnych w serwisie Oponeo.pl. Chodziło o bazę danych pojazdów, która zawierała 6 tys. pozycji oraz drugiej bazy - zawierającej 600 opisów produktów. Poza tym w sporze spółka podniosła naruszenie autorskich praw majątkowych do "layoutu" oraz wykorzystywanego w spornym serwisie projektu struktury funkcjonalnej serwisu Oponeo.pl.
Pod tekstem - komentarz ze strony Opony.net, w którym podnosi, że "zasadność roszczeń OPONEO.PL S.A. nigdy nie została udowodniona w toku jakiegokolwiek procesu sądowego, a zawierając ugodę sądową OPONEO.PL S.A. odstąpiła o wykazania zasadności swoich roszczeń".

O tym, że Sąd Okręgowy w Częstochowie chce umyć ręce po ataku na swój BIP

"Serwer, na którym znajduje się strona biuletynu należy do zewnętrznej firmy. Dlatego my nie będziemy składać żadnego zawiadomienia o ataku hakerów"

Implementacja usług medialnych po pracach podkomisji

Na podstawie art. 41 ust. 2 Regulaminu Sejmu podkomisja nadzwyczajna – po rozpatrzeniu pilnego rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy o radiofonii i telewizji oraz niektórych innych ustaw przedstawiła sprawozdanie o projekcie ustawy w formie tekstu jednolitego. Wypadli "prywatni użytkownicy", "fora", etc., ale pozostał rejestr i wykaz i inne postanowienia, które mogą budzić zaniepokojenie...

Złote perły twórczości legislacyjnej

"Terminy użyte w rozporządzeniu oznaczają (...) dostępność – właściwość bycia dostępnym i użytecznym na żądanie upoważnionego podmiotu" - to definicja, którą przedstawił do konsultacji społecznej autor projektu rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie Krajowych Ram Interoperacyjności, minimalnych wymagań dla rejestrów publicznych i wymiany informacji w formie elektronicznej oraz minimalnych wymagań dla systemów teleinformatycznych. Nie można dopuścić, by tego typu perełki marnowały się w społeczeństwie. Należałoby zaprojektować tu jakieś "ponowne wykorzystanie informacji z sektora publicznego". Myślę o jakimś konkursie, a raczej plebiscycie. Nad nazwą i zasadami przyznawania wyróżnień trzeba by trochę pomyśleć.

Implementacja dyrektywy o usługach medialnych: będzie z tego niezły bigos

klatka z nagrania wystąpienia w radiowej TrójceNiedawno pytałem: Czy implementacja dyrektywy o audiowizualnych usługach medialnych nie zasługuje na publiczne wysłuchanie w Sejmie? Wydaje się, że publicznego wysłuchania nie będzie. Implementujemy dyrektywę o usługach medialnych, ale raczej szybko, raczej bez głębszej dyskusji. Dyskusja na temat węgierskiej implementacji odbiła się szerokim echem w Europie. Interweniowała Komisja Europejska. W Polsce tylko gdzieniegdzie słychać głosy podnoszące, że projektowana regulacja może zabić krajowy biznes internetowy, albo że przy takiej "technice" legislacyjnej wiele z dziś tworzących serwisy internetowe osób nie będzie znało dnia ani godziny.

O problemie monitoringu (wizyjnego) widzianym oczyma RPO

"W moim przekonaniu, w polskim systemie prawnym brak jest rozwiązań legislacyjnych, które stanowiłyby podstawę prawną uprawniającą organy ścigania do przetwarzania i upubliczniania materiałów pochodzących z monitoringu."

Jurysdykcja krajowa, czyli nie dowiemy się zbyt wiele o sprawie przeciwko Google

Minął już miesiąc od momentu, gdy Gazeta Prawna napisała, że Google można pozwać w Polsce i zrelacjonowała "precedensowe orzeczenie Sądu Apelacyjnego w Łodzi". Ja mam kłopot. Mój kłopot wynika z tego, że rozprawy w opisanej tam sprawie mają wyłączoną jawność. Tak na prawdę zatem nie ma jak sprawdzić, co powiedział Sąd Okręgowy czy Sąd Apelacyjny w Łodzi. Nie znam też sygnatur. Sprawa ta ma spore znaczenie dla polskiego prawa karnego, a to m.in. dlatego, że "na jej kanwie" wprowadzono w polskim Kodeksie karnym przestępstwo związane z utrwalaniem "wizerunku nagiej osoby lub osoby w trakcie czynności seksualnej" oraz rozpowszechnianiem takiego wizerunku. Same wydarzenia, które spowodowały postępowanie (podstępne nagranie dziewczyny i opublikowanie nagrania w Sieci wraz z jej nazwiskiem, etc.), są - w moim odczuciu - obrzydliwe. Tymczasem toczy się w Polsce proces dotyczący linków, wyszukiwarki i potencjalnych naruszeń/zagrożeń dóbr osobistych.

Clipping w Polsce - napinamy mięśnie przed ostatecznym wyrokiem

Mam dysonans poznawczy. Z jednej strony czytam, że "Sąd Okręgowy w Poznaniu zakazał spółce Press-Service Monitoring Mediów dokonywania płatnego przeglądu prasy", z drugiej zaś, w kolejnym akapicie, że "zakazu domaga się Stowarzyszenie Wydawców REPROPOL..." Z tekstu nie wynika, w jakim trybie Sąd zakazał, a nawet, czy już zakazał (skoro zakazu dopiero się Repropol domaga). Ale autor tekstu dość stanowczo konkluduje cały tekst słowami: "od tej pory firmy zajmujące się monitoringiem mediów muszą dzielić się przychodami z wydawcami...". "Od tej pory", czyli co się właściwie wydarzyło? Czy przysługuje odwołanie? Czy to definitywne? Amen i Kyrie elejson?

DNS-y 84 tys. serwisów przekierowano na ostrzeżenie ICE przez pomyłkę...

Amerykański Departament Sprawiedliwości i Bezpieczeństwa Wewnętrznego (The Department of Justice and Homeland Security) wyłączył dostęp do 84 tysięcy domen, a więc i serwisów internetowych, uznając, że domeny te związane były z rozpowszechnianiem dziecięcej pornografii (por. Palec amerykańskiego rządu na globalnym przełączniku domenowym). Potem okazało się, że przedmiotem akcji były domeny obsługiwane przez FreeDNS, a następnie, że 84 tys. domen powiązano z działalnością pedofilną przez pomyłkę. Przez pomyłkę.