Implementacja dyrektywy o usługach medialnych: będzie z tego niezły bigos

klatka z nagrania wystąpienia w radiowej TrójceNiedawno pytałem: Czy implementacja dyrektywy o audiowizualnych usługach medialnych nie zasługuje na publiczne wysłuchanie w Sejmie? Wydaje się, że publicznego wysłuchania nie będzie. Implementujemy dyrektywę o usługach medialnych, ale raczej szybko, raczej bez głębszej dyskusji. Dyskusja na temat węgierskiej implementacji odbiła się szerokim echem w Europie. Interweniowała Komisja Europejska. W Polsce tylko gdzieniegdzie słychać głosy podnoszące, że projektowana regulacja może zabić krajowy biznes internetowy, albo że przy takiej "technice" legislacyjnej wiele z dziś tworzących serwisy internetowe osób nie będzie znało dnia ani godziny.

Po przyjęciu na Węgrzech ustawy, pod wpływem głosu opinii publicznej, władze węgierskie "zgodziły się" przesłać swoje nowe regulacje Komisji Europejskiej. Ta zaś przyjrzała się przepisom i uznała, że niektóre z nich są sprzeczne z prawem UE. Tak czytam w tekście Węgry przyślą Brukseli propozycję poprawek do ustawy medialnej. Jest tu notatka prasowa 16 lutego, pt. Media: Commission Vice-President Kroes welcomes amendments to Hungarian Media Law. Potem trafiam na tekst Węgry: Największy dziennik zaskarżył w TK ustawę medialną. Widać, że na Węgrzech buzuje.

Zainteresowanych tym, co się dzieje w Parlamencie Europejskim, zachęcam do lektury Rezolucji Parlamentu Europejskiego w sprawie nowej węgierskiej ustawy medialnej, bo przecież tematem tamtejszej implementacji zajęła się nie tylko Komisja, ale i Parlament Europejski. Warto przy tym pamiętać, że Węgry sprawują obecnie prezydencję w UE.

W 2005 roku rozkwitła dyskusja o regulacji "telewizji bez granic", gdzie wiele miejsce poświęcono "ruchomym obrazkom" (moving images). Po wielkiej batalii przyjęto wreszcie Dyrektywę 2007/65/WE. Należałoby ją wdrożyć w krajach członkowskich. Wydaje się, że tak istotne przepisy wywołają w Polsce jakąś większą dyskusję, ale dziwnie jej nie słychać. 20 stycznia projekt ustawy implementującej trafił do Komisji Kultury i Środków Przekazu... W pilnym rządowym projekcie ustawy o zmianie ustawy o radiofonii i telewizji oraz niektórych innych ustaw znajduje się wiele różnych, interesujących przepisów (to bagatela 30 stron tekstu), ale przyjrzyjmy się tylko niektórym.

Trzeba zacząć chyba od tego, ze mamy artykuł 54 Konstytucji RP, zgodnie z którym:

1. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.

2. Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane. Ustawa może wprowadzić obowiązek uprzedniego uzyskania koncesji na prowadzenie stacji radiowej lub telewizyjnej.

W preambule do samej dyrektywy czytamy:

Żaden przepis niniejszej dyrektywy nie powinien zobowiązywać ani zachęcać państw członkowskich do wprowadzania nowych systemów koncesjonowania lub administracyjnego zatwierdzania jakiegokolwiek rodzaju audiowizualnych usług medialnych.

Dziś w ustawie o radiofonii i telewizji nie ma czegoś takiego, jak "wykaz usług", do którego trzeba się wpisać, aby móc prowadzić działalność. Dyrektywa też o tym nic nie mówi, wręcz przeciwnie. Cytowany fragment preambuły powinien jasno wskazać, że nowych obostrzeń nie można wprowadzać. Tymczasem projektuje się nam takie przepisy, zgodnie z którymi:

  • Prawo udostępniania publicznego audiowizualnych usług medialnych na żądanie przysługuje osobom fizycznym, osobom prawnym i osobowym spółkom handlowym, które uzyskały wpis do wykazu takich usług.
  • KRRiTV ma m.in. podejmować wpis do rejestru programów oraz wykazu audiowizualnych usług medialnych na żądanie,
  • Audiowizualna usługa medialna na żądanie wymaga zgłoszenia do wykazu prowadzonego przez Przewodniczącego Krajowej Rady.

I tak dalej.

Za wpisy oczywiście pobiera się opłatę, a jak ktoś nie dokona wpisu, to się zderzy z projektowanym art. 53a ustawy o radiofonii i telewizji:

Art. 53a. 1. Jeżeli dostawca usługi medialnej rozpowszechnia program telewizyjny w systemie teleinformatycznym lub udostępnia publicznie audiowizualną usługę medialną na żądanie bez wpisu do rejestru lub wykazu, Przewodniczący Krajowej Rady wydaje decyzję nakładającą na dostawcę karę pieniężną w wysokości do 10 % przychodu dostawcy, osiągniętego w poprzednim roku podatkowym. Przepisy art. 53 ust. 3 i 4 stosuje się odpowiednio.

2. W pierwszym roku prowadzonej działalności kara, o której mowa w ust. 1, nie może przekraczać wysokości dziesięciokrotności przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw w kwartale poprzedzającym wydanie decyzji nakładającej karę, włącznie z wypłatami z zysku, ogłaszanego przez Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego w Dzienniku Urzędowym Rzeczypospolitej Polskiej „Monitor Polski”.”;

Ktoś powie: "mnie to nie dotyczy".

Skąd ta pewność? Znamy przecież historie, które doprowadziły do wydania postanowień przez Sąd Najwyższy, a które związane były z przestępstwem braku sądowej rejestracji dziennika lub czasopisma (por. Po dzisiejszym postanowieniu SN chyba czas na składanie doniesień o możliwości popełnienia przestępstw). Na podobnej zasadzie czeka nas wyinterpretowywanie z legislacyjnych fusów tego, co "racjonalny" ustawodawca chciał nam powiedzieć, gdy dokonał transpozycji.

Bo przecież - jak czytamy w projekcie - ustawy nie stosuje się m.in. do

  • programów radiowych rozpowszechnianych wyłącznie w systemach teleinformatycznych oraz audialnych usług na żądanie,
  • treści audiowizualnych dostarczanych za pomocą stron internetowych prywatnych użytkowników, blogów, forów dyskusyjnych i korespondencji elektronicznej;
  • usług, w których treści audiowizualne wytworzone przez prywatnych użytkowników są dystrybuowane w celu udostępnienia lub wymiany w ramach grup zainteresowań;
  • elektronicznych wersji gazet i czasopism oraz prasy ukazującej się w formie dokumentu elektronicznego, pod warunkiem że nie składają się w przeważającej części z audycji audiowizualnych.

Ale - podobnie jak przy propozycji noweli Prawa prasowego Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego dokonuje tu wyłączenia czegoś, co "za ruskie Chiny" nie ma definicji legalnej. Co to są "prywatni użytkownicy" (czy to niewolnicy, czy to ktoś, kto nie jest publicznym użytkownikiem, czy spółka nie jest może prywatna, czy jest użytkownikiem w ogóle taka spółka itp)? Co to są "blogi" (por. Dlaczego warto rozmawiać o definicji "bloga", czyli projekt noweli Prawa prasowego trafił na posiedzenie rządu)? Co to, na Boga, są fora dyskusyjne na gruncie polskiego prawa? Czy ktoś potrafi powiedzieć jaka jest różnica między "korespondencją elektroniczną" (o której wyżej), a np. środkami komunikacji elektronicznej, o których mowa w ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną? Chyba można oczekiwać od prawodawcy, że system prawny będzie chociaż trochę spójny? Bo jeśli nie można, to właściwie wszelkie reguły interpretacji prawa można sobie wsadzić w buty. Zasada jest taka, że jeśli prawodawca posługuje się w jednym miejscu jednym określeniem, a w drugim miejscu innym, to tych dwóch określeń nie można traktować tak samo. Nie znaczą one tego samego. Patrząc na twórczość prawodawczą zastanawiam się, czy znaczą cokolwiek.

Rozumiem, że projektodawca idzie na łatwiznę i przepisuje z polskiej wersji europejskiej dyrektywy "gazety" (a ściślej "elektroniczne wersje gazet"), ale jednak mamy dokonać transpozycji dyrektywy do polskiego porządku prawnego, a w naszym porządku prawnym możemy mówić o prasie, o dzienniku, o czasopiśmie, ale nie o gazetach? Co to jest gazeta? W tym miejscu nie-prawnik uśmiechnie się pewnie, bo jak można pytać o coś takiego? Gazeta, to gazeta. Pewnie zaraz się taka osoba zmartwi, gdy dowie się, że polskie Prawo prasowe nie posługuje się nigdzie pojęciem "gazeta". Może też i nie zmartwi się, bo nie będzie czuł właściwie problemu. No więc nie stosuje się tej projektowanej ustawy do "elektronicznych wersji gazet i czasopism" oraz "prasy ukazujące się w formie dokumentu elektronicznego". Można oszaleć.

Jak sprawdzić "cel" dystrybucji, czyli jak sprawdzić, że dana usługa miała być udostępniana potem lub wymieniana (wymieniana?) "w ramach grup zainteresowań"?

A co z redakcją? Nie ma obowiązku posiadania redakcji, jak się te "ruchome obrazki" pokazuje w internetach, ale i na to polski prawodawca znajduje sposób, bo w myśl definicji usługi medialnej jest nią:

usługa w postaci programu albo audiowizualnej usługi medialnej na żądanie, za którą odpowiedzialność redakcyjną ponosi jej dostawca i której podstawowym zadaniem jest dostarczenie przez sieci telekomunikacyjne ogółowi odbiorców audycji, w celach informacyjnych, rozrywkowych lub edukacyjnych; usługą medialną jest także przekaz handlowy;

Redakcji nie musi być, ale "odpowiedzialność redakcyjna" będzie w ustawie zapisana:

odpowiedzialnością redakcyjną jest sprawowanie faktycznej kontroli nad wyborem audycji i sposobem ich zestawienia w programie lub w katalogu; nie uchybia to zasadom odpowiedzialności prawnej za treść audycji lub świadczenie usługi

I tak można wymieniać dalej. Tylko właściwie po co? Może lepiej poczekać aż przyjmą tą ustawę, a następnie - wzorem Węgrów - próbować wyprostować to przed sądami, trybunałami i pod naciskiem Komisji Europejskiej?

A jak to było z tą dyrektywą, zanim ją w UE przyjęli?

Nagrałem dziś krótki klip video i zastanawiam się, czy jak go opublikuję gdzieś w Sieci, a potem podlinkuje w tym serwisie, to czy mi potem Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie da w łeb za prowadzenie nieewidencjonowanej (bez wpisu do rejestru lub wykazu) działalności... Wszak prowadzę działalność gospodarczą, więc może nie jestem "prywatnym użytkownikiem"?

"Bardzo Ważny Projekt" o implementacji dyrektywy o usługach audiowizualnych - nagranie wystąpienia w radiowej Trójce, w programie "Bardzo Ważny Projekt" (5 minut i 46 sekund)...

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Czyli czeka mnie rejestracja

Biegły w tych sprawach nie jestem ale widzę, że czeka mnie rejestracja. Mam serwis informacyjny w którym od czasu do czasu dodawane są materiały wideo. To by uszło, ale... wszystkie te materiały mam też na oddzielnej domenie (firmowej) ala "telewizja internetowa"

Dobrze zrozumiałem, że teraz czeka mnie rejestracja tego?

Nie jestem prawnikiem, a

Nie jestem prawnikiem, a zawiłości niektórych konstrukcji słownych nie mają nic wspólnego z mową polską, więc moje pytanie może będzie naiwne. Jak rzeczony projekt ustawy wpisują się pomysły medialne, o których czytam niekiedy w prasie? Np. Nagrywane posiedzenia komisji sejmowych, czy nagrywanie rozpraw, do których będą miały dostęp strony przez sieć. Czy będzie to usługa audiowizualna w rozumieniu tej ustawy?

definicja legalna - a po co?

Maciej_Szmit's picture

"Program komputerowy" też nie ma definicji legalnej i co więcej - tak sobie prawodawca europejski wymyślił, że ma nie mieć. Sąd się spyta biegłego, a biegły (najlepiej pracujący zawodowo w konkurencyjnej stacji telewizyjnej/portalu internetowym/gazecie elektronicznej (lub czasopiśmie)) wyprodukuje definicję (proponuję ją roboczo nazwać "definicją doktrynalną"), którą sąd przetworzy przez swoją znajomość prawa i doświadczenie życiowe i wyprodukuje "definicję operatywną". I system nam powolutku zdryfuje w kierunku skrzyżowania Common Law z teorią chaosu.

o czym dyskutować?

Panie Redaktorze, oczywiście kwestia regulacji jest niezwykle doniosła, ale proszę nie zapominać, że dyskusja na Węgrzech i jej głebiokie echo wynikało przede wszystkim z tego, że przy okazji tej regulacji próbowano/ograniczono wolność mediów. Na szczęście w Polsce, projekt dotyczy wyłącznie kwestii związanych z implementacją dyrektywy, i oby tak zostało! Czy ta regulacja wymaga publicznej dyskusji? hmmm...sporo już dyskutowano - w ramach KRRiT (publiczne konsultacje), w rządzie w ramach przygotowywanych założeń i projektów. Tylko, że nie wiele da się tutaj wykombinować, bo wszystko już zostało wprowadzone na poziomie unijnym. Jeżeli chodzi o regulacja dla usług nielinearnych to po prostu powinny być one jak najlżejsze - w szczególności w kontekście promowania utworów europejskich i niezależnych (ale regulacja trochę zmierza w tym kierunku właśnie).

Pozdrawiam,
Karol Laskowski

Tak długo dyskutowano?

VaGla's picture

Tak długo dyskutowano? Gdzie zatem znajdę odniesienie się projektodawcy do uwag zgłaszanych w procesie legislacyjnym? Chciałbym przeczytać na przykład, w jaki sposób projektodawca odnosi się do tego, że w polskim systemie prawnym nie mówi się o "gazetach". Gdyby te dyskusje, o których Pan mówi, rzeczywiście zostały przeprowadzone rzetelnie, to na sitach "poprawnej legislacji" musiałyby zostać takie grudki, jak "gazety" i inne elementy proponowanych w Sejmie przepisów. To jednak przeszło dalej i za chwilę zostanie przyjęte, podpisane, ogłoszone.

Proszę sięgnąć do odpowiedzi z Departamentu Komitetu Rady Ministrów na konsultacje projektów rozporządzeń Prezesa Rady Ministrów (m.in. akredytacja bezpieczeństwa systemu teleinformatycznego, wymagania bezpieczeństwa teleinformatycznego, etc.). Pani Dyrektor Małgorzata Hirszel generalnie nie ma uwag, ale jednocześnie:

(...)
Jednocześnie uprzejmie informuję, iż zgodnie z § 10 ust 6 pkt 2 ww Regulaminu przedkładana Ocena Skutków Regulacji powinna zawierać omówienie wyników przeprowadzonych konsultacji. Ponadto w OSR do projektu rozporządzenia w sprawie podstawowych wymagań bezpieczeństwa teleinformatycznego, wskazane byłoby określenie możliwych skutków finansowych dostosowania systemów teleinformatycznych do zmienianych wymagań, a także wpływu projektowanych zmian na poziom kosztów związanych z utrzymaniem bezpieczeństwa ww. systemów.

I to, co tak uprzejmie wytyka Dyrektorowi Biura do Spraw Służb Specjalnych Dyrektor Departamentu Komitetu Rady Ministrów w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów jest aktualne również w innych przypadkach, w szczególności takie odniesienie się do uwag składanych w konsultacjach na wcześniejszych etapach procesu legislacyjnego powinno być przedstawiane również w przypadku projektów ustaw, etc.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Wygląda na to że jest

Wygląda na to że jest jeszcze gorzej niż myślałem: nie chodzi o to że przenosimy na nasz grunt rozwiązania z zachodu z powodu błędu ekwiwokacji ( używania tej samej nazwy na różne pojęcia, zjawiska, idee jak np. w wypadku oceny przyczyn kryzysu władzy królewskiej w XVII wieku. Na zachodzie likwidowano absolutyzm w kierunku demokracji. Polska dostałą się pod zabory m.in. z powodu za dużej demokracji - liberum Veto etc. To i to - kryzys władzy królewskiej. Wówczas tez chciano importować rozwiązania z Francji...).
Wygląda na to że przenosimy te rozwiązania bez najmniejszej refleksji: pytanie po co w takim razie je w ogóle tłumaczyć? Byłoby chyba taniej gdyby były po angielsku - mają się do naszych problemów i systemu prawnego w jednakowym stopniu jak po przetłumaczeniu.... No, ale co by ktoś by wówczas w Warszawie zlecał tym wszystkim firmom, departamentom, urzędasom, którzy z tego żyją... że nie znają się na rzeczy...

Podbicie w DI

VaGla's picture

Dziennik Internautów zauważył temat: Wideo w sieci pod kontrolą KRRiT? Cisza przed burzą
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

I jeszcze

VaGla's picture

I jeszcze: Zamach na wideo w sieci? Sporny projekt zmian w prawie w interaktywnie.com, gdzie tekst rozpoczęto słowami: "Polskie serwisy VOD nie chcą słyszeć o ograniczeniach reklamy i faworyzowaniu YouTube. Tymczasem KRRiT twierdzi, że nowe przepisy nie dotkną ich na tyle drastycznie."

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

A najśmieszniejsze jest to,

A najśmieszniejsze jest to, że w momencie, w którym te regulacje wejdą w życie, będą już zapewne nieaktualne.

Co jeżeli redaktorem będzie komputer (program komputerowy)?
Wbrew pozorom to nie fantastyka, bo już dzisiaj w redakcjach gigantów takich jak BBC programiści, dziennikarze i statystycy pracują nad data-miningiem sieci. Otwarty format wideo (WebM) umożliwia edytowanie materiału na bieżąco, np. własny montaż, manipulację ścieżką dzwiękową, dodawanie napisów czy komentarzy. Nie edycję w oddzielnym programie, tylko manipulację strumieniami w czasie rzeczywistym.

Jeśli zrobię remiks mieszając strumienie (udostępnione) przez TVN24, Gazeta.pl i Onet, kto będzie twórcą, kto będzie redaktorem?
Niestety nie wszystko da sie przetłumaczyć na język starych mediów. ;)

Terminologia specjalistyczna

Wydaje mi się, że terminologia specjalistyczna używana w aktach prawnych nie jest dziełem prawników.
Z tego co co znalazłem, projekt ustawy o radiofonii i telewizji dokonywanej w ramach implementacji Dyrektywy o audiowizualnych usługach medialnych przygotował MKiDN:
http://bip.mkidn.gov.pl/pages/projekty-aktow-prawnych/projekty-ustaw.php

Ciekawy jestem jaki wpływ na kształt i terminologię projektu miało ciało powołane przez Ministra (lub jego poprzednik):
http://bip.mkidn.gov.pl/modules/download_gallery/dlc.php?file=971&id=1285842495

I drugie pytanie. Czy kwartalne sprawozdania z realizacji zadań tego ciała są gdzieś dostępne publicznie. Na stronach BIP MKiDN ich nie znalazłem.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>