Prowokacyjna teoria wąglowa bez przypisów
Interesuję się informacją, a to się czasem konkretyzuje w różnych dziedzinach: dostęp do informacji publicznej, genetyka, znaki towarowe - loga, herby państwowe, archiwalia, informatyzacja... Rola obiegu i nadawania znaczenia informacjom w procesie państwotwórczym też są ciekawe. A ponieważ dawno temu ciekawiło mnie skąd się wzięło moje nazwisko, to podjąłem studia nad występowaniem przeróżnych nazwisk "węglowskich". Nazwisk noszonych przez różnych, prawdopodobnie zupełnie ze sobą nie spokrewnionych ludzi. Przez ostatnie 25 lat zebrałem sporo notatek. Kiedyś trafiłem na Piotra Wągla, który brał udział w bitwie pod Grunwaldem. O wielu rycerzach powstały wielkie elaboraty, a ów Piotr do dziś zupełnie nieznany jest badaczom. Poniżej znajduje się tekst prowokacyjny. Stanowi pułapkę (ostrzegam!) dla tych, którzy trafią tu dzięki wynikom wyszukiwania. Celem jego jest sprowokowanie historyków do podjęcia studiów nad Wąglami. Wydaje mi się, że jest to wdzięczny temat, a całkiem - do tej pory - pomijany w literaturze. Zatem czujcie się Państwo wkręcani. Również tym, że chociaż na konkretnych źródłach ten tekst się opiera, to jednak nie używam w nim przypisów. Ale znaczną część tych informacji da się znaleźć np. dzięki zdigitalizowanym opracowaniom i książkom. Wystarczy zatem zapytać Google Books. Ostatecznie zawsze można lekturę poniższego potraktować jak rozrywkę. Coś z pogranicza literatury fantasy. Coś zupełnie mało poważnego i bez większego znaczenia dla życia i zdrowia. Liczę zatem, że poważni badacze nie poczują się dotknięci obrazoburczymi tezami, które z lektury tego tekstu mogą wynikać. Zapraszam do lektury.
Uważa się, że przydomek Wągl i toponimy patronimiczne z nim związane, to od staropolskiej nazwy węgla się wywodzą. Tak też mogło być. W dawnych czasach było takie imię („Vangl faber cum fratribus tempore” na Śląsku, w 1193 roku). Były słowiańskie Wąglice (*Vąglici), które nazwę swą wzięły od mieszkającego tam wcześniej Wągla: jest rok 993, czyli rok po śmierci Mieszka I. König Otto III. schenkt seinem Capellan Guntharius Grundstücke im Dorfe Uglici - Otton III, wtedy król, nadaje owe Wąglice niejakiemu Gunthariusowi. Dziś to miasto Bad Dürrenberg w okolicy Marseburga (Saksonia-Anhalt). Ponieważ Wągl i jego potomkowie byli prawdopodobnie Słowianami, bliżej jednak Bałtami i - zdecydowanie - poganami - musieli ulec walczącym o nowe ziemie i wpływy Niemcom i chrześcijanom. Ich ziemie zostały przejęte i oddane nowym panom. Granica słowiańszczyzny się przesuwała. Trzy lata po tym nadaniu Otton III został Świętym Cesarzem Rzymskim. Wcześniejszą historię nazwy tej wsi, że ją wzięła od mieszkającego tam Wągla, podpowiada patronimiczny sufiks -ici. Wcześniej jest Wangels na półwyspie holsztyńskim - ślady po Wenedach z VIII wieku. W kontekście kolonizacji niemieckiej Zadelbądzia wymienia Bogusławski jednym rzędem istniejące w 1240 roku, wcześniej słowiańskie wsie: Lelekowe, Elmhorst, Cemerstorp, Grabowe, Growe, Slavicum Pampowe, Putrowe i... Wankelowe. Dziś to Wangelau pod Hamburgiem. Jest wieś Vąglici w Słowenii, zaraz obok Wenecji. Wangelin w Meklemburii (zaraz obok jeziora krakowskiego – dziś Krakower See) to słowiański Węglin. Wszystko to ślady po Obodrzycach, Wieletach-Lucicach, Bałtach (albo po kimś, kto na terenach tych plemion realizował jakieś własne osadnictwo). U Ptolemeusza zaś widać na północy bałtyjskie plemię nazywane Carbones, w bliskim związku z Borusią, czyli Prusami. Nosić mieli przezwiska Vogel, Ugal, Uglic - od węgła, narożnika (Vukcevich, Rex Germanorum, Populos Sclavorum...).
Jedna z pierwszych w Polsce wsi o węglowej nazwie patronimicznej to Woglovo, czyli Węglow - w dawnej parafii Trzemeszno pod Gnieznem: zachował się dokument z roku 1147, do znalezienia w Kodeksie dyplomatycznym Wielkopolskim, tu już bez Wąglów, ale są Wąglowie w okolicy, bo chodzi w istocie o Węglew koło Konina, w niedalekiej odległości od Pyzdr. Tam w 1396 roku: " Johannes Wanglik habet statuere capellanum in duabus septimanis, qui debet fateri, quod ipsum proeuravit divinis", tam też w 1391 roku "Buthka de Wanglewo cum filiis suis eoram nobis obtinuit terdam partem hereditatis Szarzino super Johannem Sognewicz".
Wzmianki o innej wsi - Węglewie (dziś gm. Pobiedziska pod Poznaniem) - występują nawet wcześniej, bo już w 1100 r. W tym czasie Węglewo należało do kasztelanii na Ostrowie Lednickim (wedle jednej z teorii: na Ostrowie Lednickim w 966 roku miał miejsce chrzest Mieszka I). Miała ona związek z grodem w Moraczewie, który istniał w okresie państwa plemiennego. Nazwa tej wioski pochodzić ma od rycerza Węgla, który za szczególne zasługi otrzymał od księcia tę osadę, a ta przyjęła następnie nazwę Węglewa od nazwiska (przydomku) tego rycerza. Potem mamy Węglin w powiecie lubińskim (w 1305 roku zapisano go Wenglin). Węglewice w powiecie łęczyckim pisane były w 1399 roku Wøgleuice, Wangleuice, Wegleuice, a w nich Jasiek z Węglewic siedzi, w 1459 roku już zapisane zostały jako Waglowicze.
Toponimy węglowskie na terenie dzisiejszej Polski.
Oczywiście było też wielu Wąglów-mieszczan. Są Wąglowie w Śremie. Paweł w 1492 roku zabiega o przyznane wcześniej wolności mieszczańskie, ale i wcześniej, w 1465 roku, jako starszy cechu rzeźników, któremu przysługiwał patronat nad altarią w Kościanie (gdzie biskup poznański erygował ołtarz). W Kodeksie Dyplomatycznym Wielkopolski znaleźć można Łukasza i Pawła Wąglów z cechu tkackiego - jako świadków oświadczenia władz miejskich miasta Stawiszyna, że pleban zakupił od nich czynsze w celu fundacji altarii w miejscowym kościele.
Wąglowie występują też w źródłach w kontekście rodzin kmiecych. Wymieniony na początku kowal Vągl na Śląsku był dany zakonowi na Piasku w ramach wyposażenia klasztornego. Zadysponował nim Bolesław I Wysoki - książę śląski w latach 1163-1201. Spekulują tu różni, że Wągla z jego braćmi książę dał zakonowi za karę, jako niewypłacalnych dłużników albo buntowników, a być może jeńców. Może zamierzał ich sprzedać handlarzom niewolników, ale zmienił zdanie. W kontekście tego Wągla można tu jeszcze wspomnieć o legendarnych przekazach, wedle których w 1148 r. waloński mistrz górniczy (Bergmeister) Lorenz Angel (Laurentius Angelus) odkrył złoża rudy żelaza w Kowarach na zboczu góry Rudnik w Karkonoszach. W te okolice potem w 1158 r. poprzednik księcia Bolesława I Wysokiego, książę Bolesław Kędzierzawy wysłał dwunastu poddanych, którzy założyli osadę górniczą o nazwie "Żelazna Góra" i rozpoczęli wydobycie i wytop rudy. Być może kowal Wągl z 1193 roku i walończyk Wawrzyniec Angel byli jakoś ze sobą związani? Może zdrada Wąglów miała polegać na tym, że nie chcieli wyjawić tajemnic walońskiej sztuki, albo posądzono ich o to, że część znalezionych skarbów (np. przez ich ojca) chcieli zatrzymać tylko dla siebie (z ustaleń historyków wiemy, że wielu walońskich poszukiwaczy skarbów było torturowanych, by zdradzili tajniki swego fachu)? Wracając do kmieci: był i Jan Wągl, który w 1470 roku oddał się w osobistą niewolę staroście przemyskiemu Jakubowi Koniecpolskiemu, a Wąglowie - mieszczanie w Nowej Warszawie - wcześniej notowani są w księgach miejskich jako pracowici.
Prowadząc takie badania nie wolno zapominać, że takie nazwiska "węglowskie" też sobie przybierano za pseudonimy (te pozostawię na boku, chociaż wytropiłem sporo takich przypadków), a występowały też w literaturze jako nazwiska postaci fikcyjnych. Węgłowskich wspomina Józef Ignacy Kraszewski w swoich Czasach Kościuszkowskich, Julian Kawalec Węglowskim nazwał jedną z postaci w powieści "W słońcu". Dankowski w Odprawie posłów Tureckich też posłużył się tym nazwiskiem. Jerzy Trela wcielał się w postać porucznika MO o nazwisku Węglewski w kryminalnym filmie pt. Strach. Wreszcie Jacek Dukaj w Lodzie też posłużył się nazwiskiem Wąglów. Znaczyć to może, że Wąglowie w kulturze są żywi.
W 1548 roku Giacomo Gastaldi wydał Geografię Ptolemeusza i na brzegu Oceanu Sarmackiego, zwanego wcześniej Morzem Swebów, Morzem Rusów, też czasem Oceanem Północnym, a dziś zwyczajnie Bałtykiem (pierwszy raz tak nazwane przez Adama z Bremy w XI wieku), umieścił plemię Carbones. Daleko na północy, ale z dużym potencjałem żeglownym i do Skandynawii i na półwysep holsztyński... Sam Ptolemeusz zmarł w okolicy 168 roku, czyli w II wieku. Może to science fiction, że Carbones z tamtego czasu mogli przetrwać jako Wąglowie? Badacze potrafią przyporządkować niektóre wymieniane przez Ptolemeusza plemiona do bardziej współczesnych etnostów. Na przykład Cariones, Finni, Idrae czy Nasci to Ugrofinowie, a Careotae, Coestoboci czy Sudini złożyli się na Litwinów. Są i Prusowie - Borusci. Plemię Carbones nie doczekało się przypisania (chociaż niektórzy badacze spekulują, że to przodkowie późniejszych Kurów/Kuronów, od których nazwę wzięła Kurlandia, a którzy spuszczali ostry łomot kolegom Wikingom). Nie wiadomo, co z nim zrobić. Carbo to węgiel, ale po łacinie. Ptolemeusz pisał greką, a do tego oryginały się nie zachowały. Znamy go ze średniowiecznych kopii, o których wiadomo, że kopiści popełniali w nich błędy. Czy zatem Carbones mogą pochodzić od węgla? A może od czegoś innego ("carbo" po fińsku znaczy ponoć tyle, co "las")? Bardziej to Carvones, Καρβωνες... Zresztą Ptolemeusz znał i Alanów i Scytów, a chyba nie bez sensu byłoby pytanie, czy w przypadku tak znanych plemion zachowały się u kogoś w nazwisku lub przydomku ślady niegdysiejszych przynależności do takich plemion? Nota bene - ślady przynależności do plemienia Prusów do naszych czasów przeniosły się w nazwiskach.
Vangiones (Vangionum) - Wangioni (czytane vănġl´ðnēş) to było ponoć jedno z germańskich plemion o "nieznanej bliżej historii". Plemiona te (swebskie) miały walczyć z Juliuszem Cezarem i przegrać. W 58 r.p.n.e. Cezar pokonal (m.i.n) Swebow, ale nie tylko. Relacja stwierdza: "Tum demum necessario Germani suas copias castris eduxerunt generatimque constituerunt paribus intervallis, Harudes, Marcomanos, Tribocos, Vangiones, Nemetes, Sedusios, Suebos, omnemque aciem suam raedis et carris circumdederunt, ne qua spes in fuga relinqueretur". Germanami dowodził Aryjowist - wódz swewskich Markomanów. Zwycięstwo Cezara sprawiło, że ludy germańskie Triboków, Wangionów i Nemetów, osiadłe na lewym brzegu Renu, dostały się razem z Gallami pod jego władzę. W czasie republiki rzymskiej Vangiones nie były częścią plemion belgijskich i celtyckich plemion germańskich w północno-zachodniej Francji, natomiast w czasie wczesnego imperium rzymskiego nazwę Vangiones nadano wszystkim celtyckim germanom (prekursorom Franków). Wilhelm Bogusławski zaliczył mieszkających nad Renem Wangionów, Tryboków i Nemetów do Słowian (alpejskich)... Oczywiście elegancko od razu pojawia się pytanie o Anglów, którzy w V wieku n.e. najechali Brytanię wraz z Sasami i Jutami.
Obok na obrazku jedna z odnalezionych w Wielkiej Brytanii tablic z łacińską inskrypcją "Coh(ors) I Vang(ionum) / fecit curante / Iul(io) Paullo trib(uno)", czyli "Wykonała to pierwsza kohorta Vangiów pod dowództwem trybuna Juliusza Paullusa". Powstanie inskrypcji datuje się gdzieś na lata 43-410 naszej ery. Aktualnie tablica przechowywana jest w the Museum of Archaeology and Ethnology, Cambridge. Dla mnie to interesujące, ponieważ z badań genetycznych wynika, że jednymi z bliższych mi "kuzynów DNA" są mieszkający w Wielkiej Brytanii Carpenterowie.
A jeśli chodzi o dającą się weryfikować historię - Wąglowie pojawiają się tak licznie, że zacząłem nawet podejrzewać, że wszyscy mają jakiś związek z Wąglami. Też w okolicy dzisiejszego Wągłczewa, który był pisany w 1385 roku Wøcglczeuo, a zaraz potem Wanglczeuo, Wanglczewo. Tam się pojawia Wanglczewsky Nicolaus (w roku 1576). Tu w sumie zabawna sprawa. Zanim się Mikołaj pojawił, to w Wągłczewie był notowany „dominus Falislaus de Wøcglczeuo vulgariter Ugast”. Ujazd to nazwa czynności za Piastów - obchodzenie, a raczej objeżdżanie granic przez opolników. Ujazdy to takie większe wały graniczne z rowami, z których pochodziła ziemia na ich wzniesienie. Ujazd to zatem tyle, co węgieł (jak w powiedzeniu „strzelać zza węgła”, gdzie węgieł oznacza granice ściany), a kopce graniczne określano w sądowych dokumentach np. jako „angularis alias wegielnik”. To by podpowiadało, że przydomek Wągl (niezależnie od tego, czy w przypadku wspomnianego Falisława zapiska sądowa jemu przypisuje przydomek, czy też raczej wskazuje na potoczną nazwę wsi, którą Falisław akurat władał, by mieć z tego pieniądze potrzebne do spełnienia wojskowego obowiązku wobec księcia) nie od węgla mógł pochodzić, a od pogranicza, a wsie „węglowe” znajdujemy np. na historycznej granicy Wielkopolski i Śląska, gdzie trzymały straż - trzeba tu też zanotować, że pewnie nie wszystkie nazwy udało się zidentyfikować, bo te się zmieniały w czasie - np. dzisiejsza Gryżyna w 1398 roku nosiła nazwę Wanglino, tylko była w kolejnych latach posiadłością Gryżyńskiego. A już zupełnie nawiasem mówiąc: czy to nie ciekawe, że Ossolińscy, wszak ponoć Toporczycy (Starza), z Morawicy, zbudowali zamek Krzyżtopór właśnie w miejscowości Ujazd?).
Stanisław Sarnicki, Descriptio veteris et novae Poloniae [w:] Historiarum Poloniae Et Magni Ducatus Lithuaniae Scriptorum Quotquot Ab Initio Reipublicae Polonae Ad Nostra Vsque Tempora Extant Omnium Collectio Magna, Kraków 1585. A cóż tam robią Carbones? Sarnicki pewnie potrafiłby Wąglów wywieść od czasów biblijnych...
Wracając do toponimów węglowych. Było Węglewo w powiecie pilskim, konińskim, trzebnickim, pod Jędrzejowem Węgleniec, który wcześniej nazywał się Węglowo. Wąglin, pow. radomszczański, Węglewo, pow. lipnowski… To wszystko toponimy patronimiczne, nie zaś od wypalania węgla do wytopu rudy (jak w przypadku Węglowic pod Częstochową). A w okolicy tych wiosek masę Wąglów. - Clemente Iacobo Veglevicz w 1399, Albertus Vangl w XVI w. Przydomek zmienia się w nazwisko, przekształca się. Wągl, Wągil, Węgil w Wielkopolsce, Vangl, Wągl, Wągiel, Węgiel na Śląsku. To XV wiek. Potem synowie: Wąglowic, Wągłowiecz, Węglec. Żona to Wanglowa. Był Wąglicjusz (Vaglicius) - uczony, chociaż przeszedł do historii jako antysemita (ukończył Akademię Krakowską w 1595 roku jako Błażej Wągl, syn Jana, a pochodził z diecezji płockiej). W Niemczech Vogloni w latach 1141-1277, a był też Jan Voglonis w Krakowie, w 1367 roku i Piotr Voglonis w 1385 roku na Morawach („…Curia in Tokelsperk quondam Petri Voglonis appr. ex parte Chadim J. maioris Richterlino…”). Z historią Hanzy związane są nazwiska Wanghelkow. Jeśli ojciec Wangel, to syn Wangelewitcz. Jeśli w Wilnie, to Venglevskis. Jeśli w Rosjii, to Венгло́вский. Węglowski, Wąglewski, Węglowski, Wągłowski, Węgliński, Węgleński, Waglowski, Waglewski… to już dzisiejsze nazwiska, ale i dziś żyją Wąglowie.
A wcześniej przydomki konkretnej osoby różnie były pisane. Jedna i ta sama osoba zapisana mogła być Wągl, Wagl, Wangel, Wangli. Tak było z Piotrem Wąglem (łac. Petrus Wągl, Wangl), tym spod Grunwaldu, który dodatkowo był odnotowany m.in. jako Petrasch Wangl w niemieckich źródłach. Węgrzy i Czesi nazywali go Peter zvaný Uhel. Był z Brigowa (Czesi/Węgrzy zapisali, że de Brycho). Ja uważam, że chodzi o Brzegi pod Chęcinami, obok Jędrzejowa. Potem Piotr dziedziczył w niedalekich Sobowicach, a tam dziś w kotlinie sandomierskiej zatrzęsienie Węglowskich – Młodzawy, Kazimierza Wielka, Klimontów, Staszów(!), masa ich). Ale po kolei.
Pieczęć Zbyluta kasztelana nakielskiego (1343 r.) - jedna z dwóch najstarszych pieczęci, która ma przedstawiać herb Pałuki
Osoby o przydomku Wągl pojawiają się koło Gniezna i w okolicy zwanej Pałuki (na tych pagórkach dookoła). O tym, jaki to herb te Pałuki, to wiemy z pieczęci. Że to niby ma być topór z krzyżem na nim zaćwieczonym, ale samego herbu nie znamy. Przedstawienie z toporem i krzyżem (jak na pieczęci Zbyluta kasztelana nakielskiego z 1343 r.), dałoby się opisać od biedy jako krzywaśń z krzyżem. No, bo skoro krzywaśnią można opisać rzekomy pastorał św. Stanisława, to czemu nie charakterystycznie wyprofilowaną siekierę? Herb był stary - jak rodzina Pałuków, o której się mówi, że to kuzyni św. Wojciecha. Że z Czech mieli przyjść. Że Sławnikowicze, których tam ponad połowę wymordowano, a jeden z nich, biskup Wojciech, został świętym, męczennikiem i fundamentem budowania niezawisłości Polski. Mówi się, że klasycznymi imionami, po których rozpoznaje się Pałuków, jest Zbylut, Trojan, Strasz, Sławnik i Świętosław, a potem, gdy chrześcijaństwo okrzepło, zaczyna się u Pałuków pojawiać Piotr.
Przebadałem dostępne wzmianki o Wąglach. Mam w latach 1388-1397 Jaśka Wągla ze Zbylutowic (de Sbilutouicz, które - jak się wydaje - da się z samym Zbylutem połączyć, bo te Zbylutowice miał zakładać, chociaż dokument o Zbylucie okazał się być sfałszowany, to nam wykreśla herb Janina, który fałszerz Zbylutowi i jego synowi Piotrowi miał przypisywać), nie zaś samego Zbyluta. W tych Zbylutowicach też i Mikołaj i Świętosław są notowani i to już nie przez fałszerza. W tym samym czasie w którym Świętosław Wągl jest notowany jako burgrabia Zawichostu, potem Świętosław pojawia się w niedalekiej od Zawichostu wsi Wanglno (Węglin – z niego potem Węglińscy h. Godziemba wychodzą, co nazwisko od wsi wzięli, tak jak Godziembą ponoć pieczętował się Wągl z Wysokiej łęczyckiej w 1425 roku, a z nim związani Wąglowie podnoszący, że mają zawołanie Wagi). Wracając do Pałuków: Wagowo (1355), Waga, Waliszewo (1253), Walisz (1244), wszystko w tej okolicy. W okolicy pałuckiej mamy Piotra Wągla de Walischewo. Waliszewo jest przy Ostrowie Lednickim i obok Węglewa, ale też drugie - przy samej Łęczycy, obok Węglewic. Koło Węglewa jest też wieś Wagi. Piotr Wągl z Waliszewa do prawa krakowskiego się dopisał w 1443 r., co pokazuje przejście w szeregi mieszczaństwa wcześniejszych rycerzy; czy to istotne, że w Waliszewie w 1389 roku siedzi Świętosław i Jan?). To Węglewo (gm. Pobiedziska pod Poznaniem) jest ciekawe. Była już o nim mowa w nawiązaniu do nazwy pochodzącej od Wągla w czasach nieco późniejszych niż chrzest Mieszka I. Z niego potem Węglewscy, co się do h. Grabie przyznawali. Ten miał być herbem czeskim. Węglewo jest ciekawe, ale potem tam już Wąglów nie było. 10 listopada 1377, podpisując dokument w Zwoleniu (w środkowej Słowacji) Król Ludwik zastawia wsie Łagiewniki, Turostowo i Węglewo Arnoldowi, Mikołajowi i Piotrowi braciom de Lowen. Mamy też szlachetnego Jana Wągla z Podolina (1417) - Podolin to też pałucka wieś (był też Podolin w pow. piotrkowskim). Mamy Troyanusa de Waglczewo pod Sieradzem (w latach 1386-1394). Dziś ta wieś pisana Wągłczew, ale wówczas pisany Wanglczeuo, tu też Mikołaj, Michał i Mirosław, a obok są Wanglovice i Łęczyca.
W Łęczycy w tym czasie sądzi Tomek Węglowski - sędzia łęczycki w 1391 i w 1392 roku (zapisany w 1391 roku jako Tomek Woglezsky, a w 1392 roku jako Tomek Wanglowsky; z ksiąg łęczyckich niestety nie wszystko wydane (zarówno jeśli chodzi o czas, jak i geografię powiatową), nawet tam gdzie wydane trudniejsze rzeczy, np. które nie nadawały się łatwo do odczytania, pominięto; Być może zatem więcej jeszcze da się znaleźć, gdyby digitalizacja objęła ten zasób). Prawdopodobnie ów Tomek jest tożsamy z Tomkiem z Wągleszyna, który w 1403 roku był podczaszym krakowskim, a potem kasztelanem sandomierskim i starostą wielkopolskim. W 1409 roku został też Generałem Wielkopolskim. Ci generałowie zwani byli wcześniej "wielkimi sędziami". Do ich jurysdykcji należały trzy grody w województwie kaliskiem: Kalisz, Pyzdry i Konin oraz dwa grody w województwie gnieźnieńskim: Gniezno i Kcyn. Tomasz miał zostać Wielkim Generałem w 1409 roku i zakończył funkcje w tym samym roku ponieważ umarł. Przed nim Wielkim Generałem był Peregryn, czyli Pielgrzym z Węgleszyna h. Jelita. Pełnił funkcję od 1388 i ustąpił (prawdopodobnie właśnie na rzecz Tomka). O Pielgrzymie z Węgleszyna wiemy, że był młodszym synem kasztelana radomskiego Klimunta i synowcem biskupa Floriana z Mokrska, biskup krakowski (1366-1380). Tomek był notowany m.in. jako Thomas Venglesinius, Thomas de Wangelno. Węgleszyn i Węglec mogły być ze sobą związane (Węglec w XV w. zwany był Wąglnem; jak sugerują badacze: w latach 1109—18 nosił nazwę Wieglowo, a w 1153 roku Bechlowo... Bechać to kiedyś znaczyło tyle, co "uderzać", "lać", "napie... przać"). Obok nich znajdują się też Sobowice, które były dziedziczną wsią Piotra Wągla. Nota bene koło Węgleńca znajdują się też Piotrkowice, a tam stał kościół św. Stanisława. Jego kolatorami byli dziedzice wsi – Marek Maleszowski z braćmi herbu Gryf, Jakub z Pielgrzymowic herbu Prus i Mikołaj z Ninoszowic również herbu Prus. A herbem Jelita posługiwali się Wągleszyńscy i Węgleszyńscy... Przy czym herb Jelita miał powstać w 1331 roku, gdy po bitwie pod Płowcami Łokietek nadać go miał rycerzowi Florianowi Szaryuszowi (Florianowi Szaremu), którego - wedle legendy - wcześniejszy herb, czyli kozła - wyniósł na klejnot, a na tarczy pojawiły się trzy złożone groty kopii. To tylko legenda. Najstarszy wizerunek tego herbu zachował się na pieczęci Tomisława z Mokrska z 1316 roku, może dziadka Tomka Wąglowskiego. Pierwszym herbownym był ponoć Piotr Mokrski, czyli Piotr z Mokrska zwany Jelito (ur. ok. 1280, zm. 1332 - 1333). Cóż. Herb Jelita ma zawołanie Nagody i Prus III ma zawołanie Nagody. Przypadek? Być może Mokrscy h. Jelita byli wcześniej Prusami. Piotr był kasztelanem małogoskim, kasztelanem wiślickim, kasztelanem sandomierskim i pierwszym znanym ze źródeł dziedzicem Mokrska w ziemi sandomierskiej koło Jędrzejowa, ale też Piotr Jelito był ojcem Floriana i bratem Tomka z Mokrska. Protoplastą rodu Jelitów miał być Dziwigór z ziemi sieradzkiej. Pojawiają się spekulacje, że synem Dziwigóra był Siemian Dziwiszowic, wspomniany w księdze Konfraterni lubińskiej w zapisce z 1170 roku. A o Tomku Wąglowskim wiemy, że był synem Dziwisza, a przynajmniej tak się wydaje, gdy czytamy zapiskę z 1371 roku "Thomislao Diuissy de Wanglesin". Dziwisz z Węgleszyna był starostą łęczyckim ur. ca 1330, synem Piotra Jelitki. Węgleszyn miał być najstarszą ze wsi, które pozostawały w rękach rodu Jelita (vel Nagody, vel Koźlerogi).
Kozioł na tarczy? Tak jak Bieniasz Wierusz?
Razem z Piotrem Wąglem z Tczewa do krzyżackiej niewoli dostał się też niejaki Bieniasz Wierusz z Białej. Wieruszowie siedzieli w Niemojowie, Czeszczecinie, w Białej, w Kowalach, w Walknowie... Nestorem tej rodziny był Bieniasz Benedykt Wierusz, który zginął w 1409 roku w bitwie z Krzyżakami pod Malborkiem. Każdy z jego synów w innej potem wiosce siedział. Herb ich Wierusz to kozieł w lewo idący, w połowie czarny, a w połowie szachowany na czerwono i biało. W 1459 r. Bieniasz z Walknowy z rodziny Wieruszów, pewnie syn rotmistrza spod Malborka, a i pewnie tożsamy z tym, co w Tczewie z Wąglem wzięty, ustanawiał dla swej małżonki Anny wiano - na dożywocie część sum posagowych zapisał na "medietete waglowicze villa Rudnicza alias vola waglowska". Piotr Wągl i Wieruszowie mogli być sąsiadami. Potem herbem Wierusz posługiwali się Walchnowscy, Walichnowscy i Walknowscy... Wieruszowie (konkretnie Walknowscy) mieszkali też w Węglewicach w parafii Cieszęcin i byli ich dziedzicami w XVI-XVIII wieku.
Kiedy w 1410 roku rycerze dostawali od króla zamki po Grunwaldzie, to do dziś badacze nie potrafią przypisać herbu do Piotra Wągla. Wiemy, że chwilę wcześniej, w 1398 roku, pytali naganiając Jakuba Wągla z Szołajd pod Łęczycą o herb. To się cytuje jako przykład herbu Wagi. Jakub odpowiedział, że nie zna klejnotu, jednak zaraz dodał, że jego proklamą jest Waga. Szlachcic zapomniał, jaki ma herb? A to nie jest jedyny Wągl w Szołajdach wówczas. Tam cała rodzina Wąglów: w 1386 odnotowany ojciec - Wawrzyniec (Laurencius de Solaydy), potem Bogusław i Jakub - bracia rodzeni i synowie Wawrzyńca (w 1392 roku nazywają się fratres Wanglowe, rok wcześniej Bogusław nazwany jest "Boguslaus filius Voglowicz", a Jakub "Iacobo Weglouicz de Solaidi"; Jest tam i Kasia, Kathusza de Szolaydi, o której "Cum relicta Woglowa, proprio nomine Katherina de Szolaidi". Jest ich tam znacznie więcej. Istne zagłębie wąglowe.
W 1398 roku Jakub z Szołajd bronił się przed naganą szlachectwa. Nie pamiętał herbowego znaku, ale wiedział, że proklama jego herbu brzmi Waga.
Piotrowski referuje ów spór o Wagę: "Piekosiński łączy tę proklamę z Prusami, natomiast Dziadulewicz uważa Wagę za odrębne ugrupowanie rodowe, które w skutek podobieństwa jego znaku herbowego z Prusem weszło z biegiem czasu do tegoż rodu".
Najwyraźniej Jakub Wąglowicz obronił szlachectwo, bo w 1399 roku procesuje się z Grzanką z Szołajd, tak jak w innych wpisach z Grzanką procesuje się Katarzyna de Szołajdy zwana również Wąglową. Bogusław i Jakub z Szołajd, fratres Wanglowe, to synowie Wawrzyńca, który jest w Szołajdach notowany już 1386 roku
Jak widać powyżej - a to wpis z 1399 roku, a zatem rok po naganie, Jakub Wąglowicz, czyli syn Wągla, zapisywany był też w nieco innej pisowni.
Znów 1391 rok - Bogusław Wąglowicz, zatem brat Jakuba, Wenczesław z Wysoki i Mikołaj Obrazek wspólnie przysięgają, że ich brat Maciej nie ukradł wołów Tomka. Mikołaj zwany Obrazkiem, co wynika z innych wpisów, też mieszkał w Wysokiej łęczyckiej; zeznaje jeszcze w innych procesach z tego czasu.
Zaraz obok Szołajd jest Wysoka łęczycka (dziś Wysoka Wielka i obok Wysoka Duża), a tam Andrzej Wąglec z Wysoki w 1424 roku, a 30 lat wcześniej Świętosław w Wysokiej był (chociaż bez przydomku; w tym czasie Andrzej w Wysoki procesował się z Albertem z Wągleszyc).
Wąglowie toczą spór o Skrzynki, a te wraz z Wysoką, Szołajdami, Wągłczewem i Węglewicami (Wągleszycami) dokładnie dookoła centralnego punktu, jakim jest Łęczyca z sędzią Tomkiem Wąglowskim wydającym wyroki w tym czasie. A to czas województwa łęczyckiego, którym chwilę wcześniej Władysław Łokietek zastąpił Księstwo łęczyckie, a wcześniej rządził nim Wacław II czeski... To istotne, że obok Szołajd jest i Turzynów, a w nim w okolicy 1390 roku siedzą Wielisław, Sulisław, Świętosław, Jan i Piotr? Wierzący w szlacheckie tradycje heraldycy mogą być oburzeni, że ktoś herb zapomniał. Ale przecież w „branży” dyskutuje się o tym, jak to herb Pałuków miał zostać zastąpiony herbem Topór, którym posługiwała się zupełnie inna rodzina. Tu też były głosy oburzenia, że żaden szlachcic nie wyzbyłby się dobrowolnie swojego znaku na rzecz innego. Wagi utożsamia się z Turzyną, a potem z Prusem, a to przez inną jeszcze historię, mianowicie przez notatkę: „Jako ten Jan jest nasz brat i nasza kry i nasze zawołanie Wagi jest wezwań i półtora krzyża klejnot nosi” - to z ksiąg sądu ziemskiego w Pyzdrach z 1410 roku, a dotyczy Jana Łabuny z Grabionowic. Janowie na przemian z Piotrami są u Wąglów po okresie, w którym wcześniejsze imiona się pojawiały, potem do tego dochodzi Mikołaj i Wojciech no i oczywiście Andrzej.
Poza funkcjami Tomasza z Węgleszyna jest i inny łącznik między okolicą poznańską i okolicą łęczycką - w jednych i drugich księgach sądowych znajdujemy szlachetnego Wojciecha Wągla, dziedzica w Czeluścinie, a potem Jana Wągla z Czeluścina, którego małżonka, Anna z Przeborowa, procesuje się z Przeborowskim o uwolnienie części wsi. To już lata 1484-1503. Czeluścińscy potem używali herbu Jelita, tak jak Mokrscy...
A skoro wspomniałem Wysoką łęczycką, to wspomniany wcześniej dokument z 1424 roku, który wymienia Andrzeja zwanego Wąglec z Wysokiej (Andreas dictum Wanglecz heredes de Wysoka w dokumencie wydanym w imieniu księcia Witolda), wspomina go z braćmi stryjecznymi i wszystkim przypisany jest tam herb Godziemba (przynależność do Godziembów braciom rodzonym Dziersławowi i Dymitrowi i ich bratu stryjecznemu Piotrowi "olim heredes de Wysoka" poświadczają ich bracia stryjeczni: Boguslaum Lubranski, haeredem de Chodowo, Andream dictum Wanglecz, haeredem de Wysoka, "clenodio Godzieby pinum cum tribus pinnaculis alias Wiechy deferentes"). Andrzej w tym dokumencie wskazywany jest jako protoplasta rodziny Węliński/Węgleński (Węgliński de Ruda pojawia się już w 1483 roku we Lwowie, a więc 60 lat - dwa pokolenia - po owym Andrzeju synu Wągla; przy czym prawdopodobnie Andrzej Wąglowicz był synem Bogusława Wągla z Wysoki). Wszystkie tropy prowadzą zatem do Wąglów z Wąglna, Wąglewic i Wąglczewa pod Łęczycą (tam gdzie osadnictwo Prusów miało być), chociaż gdzieś w międzyczasie różnymi herbami zaczęli się posługiwać.
Gdy Wągl ojciec, to syn Wąglec. Andrzej Wąglec z Wysoki łęczyckiej w 1424 roku z herbem Godziemba, co przedrukował Kapica, który też uznał Andrzeja za protoplastę Węglińskich Godziembów...
Topór. Wśród bakałarzy, którzy studiowali w Akademii krakowskiej w 1425 roku znajdujemy Michaela Petri Wilde de Brega. Wcześniej, w 1376 roku, odnotowano Piotra Wścieklicę w proskrypcyjnych księgach krakowskich: "Petrus Wilde cultellifaber pro homicidio proscriptus ex parte henslini de Brega", "Petrus Wilde cultellifaber proscriptus pro homicidio ex parte henslini de brega die sancti Iohannis ewangeliste post Nativitatem domini"... Cultellifaber - nożownik, rzemieślnik wyrabiający noże. Herbowy rzemieślnik? Pro homicidio - za zabójstwo. Dobry pomysł, by na jakiś czas zniknąć z kraju. Mniej więcej w tym samym czasie, bo w 1389 r., Nicolaus dictus Wsczeklicza de Parwa Kazimirza pojawia się też w kontekście sporu o prawo patronatu nad kościołem w Kazimierzy Małej. Sporu, w którym biorą udział Mikołaj syn Świętosława, Jaśko ze Zbylutowic... Przypominam, że w tym czasie znany jest Jaśko Wągl ze Zbylutowic. Wścieklica, to inna nazwa herbu Topór. Ale to dziś. Być może przed zlaniem się Topora z Pałukami Wścieklica raczej była nazwą dla Pałuków. Tego nie wiemy. Zbylutowice to dziś Zbeltowice. Kiedyś w powiecie wiślnickim, dziś w powiecie kazimierzowskim województwa świętokrzyskiego. Jana Długosza Liber beneficiorum dioecesis cracoviensis wymienia w Zbeltowicach przedstawicieli Ławszowitów i Turzynitów (Strepe, Prussy).
Nie wiadomo o Turzynie za wiele, poza tym, że ją się przypisuje św. Stanisławowi ze Szczepanowa. Miał to być ponoć półtorakrzyż na krzywaśni. Zapomniano, jak Turzyna wygląda, tak jak zapomniano jak ma wyglądać herb Pałuki (chociaż dziś wielu uważa, że to po prostu topór). To się potem wszystko mieszało, przeinaczało, heraldyka żyła i się zmieniała przez różnych rytowników wyobrażenia - jedni byli lepsi, inni gorsi. Budowano legendy – czasem dlatego, że ktoś niewyraźnie pamiętał i sobie musiał dopowiedzieć, czasem dlatego, by uzasadniać polityczne wybory. Weźmy tych braci Toporczyków, którzy się pokłócili i w efekcie powstał herb Starykoń ("Ten tedy którego się byli dwa zaprzeli z żalu przeciwko braci ze go znać i przyjąć za brata nic chcieli nie chciał też z nimi wiecznie przyjaźni ani herbu jednego używać mówiąc Gdyżeście wy mnie bracią być nie chcieli nie bądźcież ani potomstwo wasze mojemu nigdy Zatem dawszy o sobie świadectwo i znaki się pewnemi wywiódłszy że był własny brat ich prosił króla albo natenczas monarchy aby mu różny od nich herb dał Któremu król rzekł Jaki sobie wymyślisz ja potwierdzę..." i potwierdził potem Kazimierz Wielki w 1366, że rycerze herbu Starykoń i rycerze herbu Topór "pochodzący od wspólnego dziada").
Śreniawa z Pałuków – gdyby ktoś się uparł, łatwa do zrobienia. Jest to krzywaśń z zaćwieczonym krzyżem kawalerskim (pierwotnie tego krzyża nie było i była tylko rzeka przez tarczę, tak jak potem w herbie Drużyna). Czy wiadomo, dlaczego alternatywna do Szreniawy nazwa to Occele, Ocel? Ocele w Polsce to te haki na podkowach. Na podkowach! – to istotne… Ale nie każdy się nad tym zastanawiał, że oceľ to po słowacku tyle, co „stal”, ocel to również „stal” po czesku. Po węgiersku zaś stal to acél. Co przedstawia herb Pałuki jeśli nie stal z krzyżem, stalowy topór z gustownym dodatkiem, w sam raz dla rycerzy zbrojnie krzewiących chrześcijaństwo wśród pogańskich, krnąbrnych Prusów? Warto pamiętać, że w heraldyce nie obrazek się liczy, a blazon, czyli opis, omówienie tego, co obrazek ma przedstawiać.
Krzyż (później zwany kawalerskim) raczej inne, niż ewangeliczne, ma jednak znaczenie. Jak podpowiadają niezależnie od siebie Bogusławski i Kotlarewski: krzyżem wyrytym na sterczących z ziemi, wielkich kamieniach oznaczano kiedyś u Słowian granice znaczniejszych posiadłości. Taki sam charakter miały mieć żłobienia w kamieniu śladów ludzkich stóp oraz inne – końskich podków, co analizował swego czasu ks kanonik Dydyński. Krzyż przy siekierze może znaczyć zatem pograniczników, rycerzy strzegących granic. Albo opolników, którzy granice wyznaczali.
Herby się zmieniały. O klejnocie Pałuki nie wiemy wiele, bo znamy herb tylko z pieczęci. O Turzynie niewiele potrafimy powiedzieć. Śreniawą się Kmitowie z Wiśnicza posługiwali. W 1503 roku Piotr Kmita na 250-lecie kanonizacji św. Stanisława ufundował zacny ornat, który jest przechowywany w skarbcu Katedry na Wawelu. Ale wcześniej, w 1372 r., starosta sieradzki Jan Kmita sprzedał Pawłowi ze Skościny wieś. Chodzi o wspomniany już, dzisiejszy Wągłczew. Jan Kmita miał być Turzynitą (a więc z rodu Prusów), który "jako pierwszy z rodu Kmitów zaczął posługiwać się udostojnioną poprzez dodanie krzyżyka wersją herbu Szreniawa". To jego pieczęć jest dziś najstarszym zabytkiem przedstawiającym herb Śreniawa. Ale Śreniawa (Occel, Ocele) jest ciekawa też dlatego, że w klejnocie miała dwa turze rogi (Tak miało być u Kmitów, a Niesiecki w to miejsce trąby z dzwonkami opisuje; potem - mówią niektórzy autorzy - jedni lwa tam dodali; być może wcale nie dodali, tylko ten lew tam był stale).
Znana jest historia o tym, jak połączono Prusa z Turzyną, że był rycerz, Wacław Petryczyn, co zubożałe małopolskie rycerstwo Turzynitów przygarnął, a wcześniej mu król herb Prusak nadał. Miał to być były Turzynita. Półtorakrzyż, czy takiż na krzywaśni, niektórym było blisko, więc się pomieszało. O Turzynie nie wiadomo jak półtorakrzyż na krzywaśni poukładać; głowiły się nad tym tęgie głowy: Piekosiński w Heraldyce polskiej wieków średnich sięga nawet do przedstawienia krzywaśni na dzwonie mariackim w Krakowie, ale przedstawione jego próbne rysunki zupełnie jeden od drugiego odległy. On mógł spekulować to i innym wolno.
Piekosiński zastanawiał się, jak mógł wyglądać h. Turzyna. Nie wiedział, ale postanowił zabawić się graficznie i zaproponował takie dwa warianty. Punktem wyjścia rysunków był blazon - miał być półtorakrzyż i krzywaśń. A przecież dokładnie krzywaśń z krzyżem przedstawia Szreniawa (vel Śreniawa, Krzywaśń, Occele, Ocele, Śrzeniawita, Śrzeniawa, Śrzeniewta), a do tego ma jeszcze turze rogi w klejnocie. Krzyż z końcem krzywaśni w Szreniawie daje półtorakrzyż.
Jan Długosz Turzyny nie zostawił w swoich Klejnotach, nie zostawił też Pałuków. Co zostawił? Ano - ktoś może powiedzieć - m.in. takie obrazki:
Co nam zostawił Długosz w swoich klejnotach? Srzeniawa: "w polu czerwonem uszczerbiona krzywaśń srebrna skosem w lewo, w narożniku pierwszym krzyżyk na niej złoty". Uszczerbiona krzywaśń. No proszę. Dalej Kopaschina w klejnotach Długosza: "w polu czerwonem dwie uszczerbione krzywaśnie srebrne w słup, z krzyżykiem tejże barwy u czoła". To zabawne, bo dziś ten krzyżych sobie Kopaszynowie zastąpili mieczem. Wracając do Długosza - ostatni na tym obrazku są Prussowie drudzy - "w polu czerwonem dwie skrzyżowane wilcze kosy srebrne, związane sznurem złotym; na skrzyżowaniu półtorakrzyż srebrny".
Tylko, że to są obrazki nie od Długosza pochodzące, tylko późniejsze, z XVI w. rękopisów kolorowanych, które z długoszowych notatek czerpały i remiksowały je: "...pod tytułem Stemmata Poloniae, tekst wyraźnie pożyczony z Clenodia Długosza, ale ze znacznemi odmianami...". Są wydane w okolicy 1575 roku Arma baronum Regni Poloniae. Są i drzeworyty Mikołaja Reja w wydaniach Zwierzyńca z roku 1562 i 1574. Wszystko to późne wyobrażenia, chociaż dziś zabytkowe. Potem remiks w kulturze kultywował Paprocki, który w XVI w. na notatkach długoszowskich oparł swój herbarz. Potem swoje dodał do tego Okolski w XVII w. Niesiecki, który był podstawą obrazków dla legitymowania się szlachty, zupełnie Długosza nie wspomina. A Długosz posługiwał się opisem, tylko gdzieniegdzie znak zostawił na marginesie rękopisu...
Oto przykład tego, co nam Długosz zostawił. Nie przy każdej notatce takie obrazki są postawione. Właściwie, to tylko przy nielicznych się pojawiają...Bo herb to blazon - opis, nie zaś rysunek.
Mało ludzi się zastanawia jak to jest z tym Prusem I i jak dało się to połączyć z Prusem II, czyli z Wilczymi kosami. To zupełnie odrębne przedstawienia. Pomijam legendę o Macławie. Ale. Prus drugi to krzywaśń (ułożona z kos wilczych, a więc stalowych) z półtorakrzyżem. Pałukowie walczyli z Prusami, najeżdżali ich tam i generalnie mieli za św. Wojciecha, ich kuzyna, za co im oddawać. Kozierowski sugeruje, że dowodem na osiedlanie się Prusów w ziemi gnieźnieńskiej ma być m.in. to, że w gnieźnieńskiej ziemi pojawia się tam herb Wagi (ale o herbie Wagi, tym prastarym, nie tym własnym Paciejów, wzmianek wiele nie ma, nie mówiąc o pomnikach w postaci pieczęci, malowideł czy rzeźb, których nie ma wcale). Pokazuje też przydomek Wagil, odsyłając do Słownika geograficznego KP. Jest tam, owszem, hasło o wsi Linowiec na Mazurach. Miał tam - w 1426 roku - działać szlachetny Szymon Wagil (czy nie Wągl?). Słownik mówi jednak, że ten Linowiec (Linoff, ale też Wagilsdorf, Wegilsdorf), to była wieś zakładana przez osadników z Polski. Stąd bardziej logiczne, że ów Wagil (Wągl; Piotra Wągla spod Grunwaldu też Niemcy pisali m.in. Wagil) raczej z okolic Gniezna przyjechał na Mazury pruskie, nie zaś odwrotnie. Chociaż mogło być i tak, że zwyczajnie wrócił, skoro np. znał język. Wszak historia odnotowuje wśród wolnych Prusów emigrujących na Pomorze rodzinę niejakiego Prusa Wagali, spierającego się z klasztorem oliwskim o wieś Brzuśce w 1299 roku.
Tak czy siak - do poprzednich równań dodaję =Prus II, bo to tylko inne wyobrażenie tego, co herb przedstawia - krzywaśń z krzyżem. Punkt graniczny na rzece lub w jej rozwidleniu. Herb zatem wyglądałby tak, że w klejnocie turze rogi, a na tarczy krzywaśń, pewnie topór z krzyżem zaćwiczonym (curwatura; corulus alias curvatura; una cum media crux et corrulus; media altera crux et corrulus, media altera crux et curvatura, dimidia altera crux cum corulo).
Obok na rysunku Piekosińskiego godło herbu Szreniawa przerysowane z pieczęci Jakusza Wolskiego, wiszącej u dokumentu z r. 1379 (Archiwum Cystersów w Mogile).
W Maszkienicach koło Szczepanowa (z którego św. Stanisław miał pochodzić, a które blisko Wiśnicza) wielu Wąglów siedzi, chociaż w latach 1482-1540 są to kmiecie. Czy nie zubożeniem Turzynitów tłumaczy się ich chętne przystąpienie do herbu Prus? Wieś ta nazywała się wcześniej Marszkienice. Czy nie tym, że to walczący niegdyś z Prusami, nie zaś ich rzekomi współrodowcy, należy tłumaczyć falę nagan ze strony „zasiedziałych Prusów”, o których pisze Waldemar Fronczak analizujący herb Słubica i osadnictwo pruskie okolic Radomska, Piotrkowa i Kalisza? Moszczenica to dziś też wieś w pow. piotrkowskim. Zaraz obok piotrkowickiego Podolina. Blisko miejscowości Ujazd. Akurat to niekoniecznie musi uzasadniać osadnictwo Prusów. To może znaczyć, że Prusowie wypierali stąd wcześniejszych dzierżycieli tych wiosek.
Skąd te Wagi? Są argumenty za uznaniem pruskiego rodowodu Wagów. Nazwa Szołajdy - jak chce Kozierowski - ma pochodzić od imienia pochodzenia staropruskiego Szolajda (*Szolanda). Badacze uważają też, że proklama Waga, pochodzi od wsi Wagańca w pow. nieszawskim, a to m.in. dlatego, że w r. 1423 na rokach w Nieszawie zjawia się Tomek Magust z Wagańca z herbem Waga. Wał i Walisz (skąd Waliszewo), które wiąże się czasem z herbem Wagi, ma pochodzić od pierwiastka *vhl-, potem *val-, a to znaczyło tyle, co 'wilgoć, mokrość (a skąd nazwa Mokrsko, w której siedzieli przedherbowani Jelitczycy? A skąd nazwa Marszkienice?), ciecz, woda'... Stąd też wziął się wał, a także wal (fala morska) i wąwal (cypel, suche miejsce pośród mokradeł). Waliszewo mamy już w 1253 roku, a imię Valis w 1244. To może pierwsze ślady Wagów. Jak podpowiadają badacze parający się onomastyką - wagi to miejsce, w którym rzeka przechodzi przez jezioro. To oczywiście dawałoby argumenty zwolennikom pruskiego pochodzenia Wagów. Podobnie jak to, że wągieł, ma pochodzić od staropruskiego *Wangels, co ma znaczyć tyle co litewskie dziś vengti, czyli "ginąć, niknąć".
Prusowie herbów nie mieli, bo żyli w demokracji wojennej. Żyli na bagniskach i mokradłach. Może zatem napierająca na nich feudalna cywilizacja, ich przenikanie - gdy mieli szczęście trafić do stanu rycerskiego, co nie każdemu się zdarzyło, nakazała im się formalnie oznaczać i zwoływać.
Ale węglowskie zabytki toponimiczne występują nie tylko w byłych Prusach (gdzie, co warto odnotować, jest dziś jezioro Wągiel), ale też, co zostało już wskazane - na półwyspie holsztyńskim, w Makrelmburgii i w Słowenii, czyli tam, gdzie sięgali Wenedzi. Sama nazwa Wawel, na którym zamek w Krakowie stoi, ma mieć taką właśnie, "podmokłą" historię (od wąwel). W Meklemburgii, zaraz obok słowiańskiego Węglina, jest jezioro krakowskie. Wąglowie pojawiają się w bardzo różnych miejscach i niekoniecznie w Wagańcu. Może zatem raczej to pradawne ślady pre-Słowian, Bałtów - te toponimy, gdyby istotnie miały związek z Wąglami, sugerują raczej przynależność do plemion Wieletów-Luciców i podobnych, nie zaś Prusów. A może z Prusami się w końcu zmieszali, wcześniej mając niezależność, jak w wyliczeniu: Igylliones, Coestoboci, Transmontani, Veltae, Ossi, Carbones (!) u Ptolemeusza. A co, jeśli takie nazwy jak Waliszewo pochodzą od Walończyków - der Wale? Bliżej by im było do półwyspu holsztyńskiego niż do Prus.
Obok podzielona tarcza herbu Jakuba von Wangelin (Meklenburgia). Wzmianki na temat rodziny von Wangelin pojawiają się w źródłach w roku 1244, a konkretnie dotyczą rycerza Hermana z Węglina (Ritter Herrnannus de Wangelin). Rodzina Wangelin przyjęła swoją nazwę od miejscowości Wangelin w Meklenburgii, czyli na Pomorzu Przednim (obecnie to gmina Buchberg). To były tereny słowiańskie. Hermann z Wąglina był w 1244 roku wasalem Mikołaja Niklotowica (1210/15-1277) księcia z Roztoki (Rostock) 1226-34, z Mechlina (Mecklenburga) 1227-29, z Orli (Werle) od 1234, z Golcza (Goldberga) i Parchimia po 1256. Ów Mikołaj I był synem Henryka Borzywoja II (ok.1170-1226), ten był synem Henryka Borzywoja I (1145/50-1227), ten synem Przybysława (zm.1178), księcia obodrzyckiego, który był synem Niklota księcia Obodrzyców i Warnów oraz Czrezpienian i Chyżan (zm. 1160). Gdzieś z pogranicza obodrzycko-saskiego mieli wziąć się uciekający pod naporem Niemców Sasini. Obok Prusów jest i kraina nazwana Sasinią, ale to pruskiego "sasnis" czyli "zająć".
Pod Ciechanowem na Mazowszu jest dziś wieś Mączenino-Wągłowice. Burmistrzem samego Ciechanowa był w 1514 roku Marcin Wągl. Wieś Mączenino-Wągłowice w XVI w. była osobnymi wsiami: Mężenino i Wąglewicami. Te ostatnie od Wąglów nazwę wzięły, którzy to Wąglowie, a konkretnie Adam z Kowalewic, Jan syn Andrzeja Wągla z Kargoszyna oraz Anna, córka owego Andrzeja Wągla z Kargoszyna odnotowani są w Metryce Mazowieckiej za lata 1414-1425, a to w ten sposób, że 20 włók nad rzeka Lubna sprzedają za 30 kop groszy Maciejowi i Ściborowi de Czernice. Rzeka lub struga Lubna jest ciekawa. Tam niedaleko znajduje się wieś Waszki z okolicy której mieli pochodzić Prusowie herbu Wagi, którzy potem lądowali pod Łęczycą. Między tą rzeką, a Przasnyszem zaś znajduje się wieś Wąglewo w gminie Kadzidło. Sama struga w sumie na terenie tzw. Sasinii, czyli tego kawałeczka Prus, na które mieli się osiedlić Słowianie z Meklemburgii w okolicy VI-VIII wieku. O Wąglach z Kargoszyna i Kowalewic jeszcze będzie mowa.
Ale może być i tak, że Wąglowie to potomkowie penetrujących słowiańszczyznę w IX i X w. Wikingów...
Piekosiński sugeruje w swej pracy o powstaniu społeczeństwa polskiego w wiekach średnich i jego pierwotnym ustroju, że na terenach dookoła Gniezna i Poznania osiedlili się - w końcu VIII lub na początku IX wieku przedstawiciele lechickiego szczepu, który pierwotnie żył na północnych rubieżach Słowiańszczyzny - u ujścia Łaby, w najbliższym sąsiedztwie duńskich Normanów. Miał on - pod wodzą Popielów (Pąpiela, co ma być śladem wieleckich Chyżan) - przejść ze swych pierwotnych siedzib i podbić ludność autochtoniczną. Rdzeń tego szczepu miał potem stanowić rycerstwo pospolite, czyli szeregowe, za czasów Mieszka i Chrobrego. Nad nim było - zdaniem wskazanego autora - rycerstwo znakowe, przedniejsze. Za Chrobrego rycerze z obozów wojskowej koncentracji i z dworu książęcego (gdzie wcześniej służyli), zostać mieli rozesłani po różnych fragmentów kraju, gdzie dostali od księcia ziemię. Od tej pory mieli się z niej sami utrzymywać. A jak który się rozrodził, to i ziemię dzielił między potomstwo i tak ubożeli. Jeśli kto do znakowego rycerstwa nie należał, to trudno, by potem pamiętał swój herb podczas nagany.
I jest też inna ciekawostka. Wszystkie miejsca występowania Wąglów w średniowieczu (a także miejsca występowania toponimów patronimicznych ukutych od imienia/przydomku Wągl) da się połączyć istniejącą w tamtym czasie siecią dróg wodnych. Dodatkowo jest tu frapująca właściwość: pierwsi Wąglowie to albo kupcy (Wanghelkow, Vogloni), albo drobna szlachta (i to w ciekawych miejscach - dookoła Łęczycy, ale też brzegi jeziora lednickiego), potem dopiero rzemieślnicy. O kowalu Wąglu z 1193 roku niewiele można powiedzieć, ale jego profesja w tamtym czasie i sposób, w jaki go książę śląski oddał w niewolę (typowa dla postępowania z buntownikami, dłużnikami wobec księcia, albo jeńcami; a to się działo we Wrocławiu, który jako warownia był, tak jak Opole, zakładany dzięki spływności Odry przez ludzi z północy), może sugerować jego związki z pozostałymi Wąglami. Wąglowie z okolic Poznania, Konina i Kalisza być może mogą być wiązani ze spływnością Warty. A każdy z tych szlaków wodnych miał wygodne połączenie wodne z Meklemburgią. A i Węgle-Żukowo, dawniej Wengeln, który znajduje się dokładnie na przeciwko dawnego portu Turso, też może być jakąś sugestią, chociaż w tym przypadku jednak mało przekonującą, bo w czasach Tursa dzisiejsze Węgle-Żukowo leżałoby na środku zmeliorowanego w XVI i XVII wieku przez holenderskich mennonitów jeziora Drużno. Ale szlak wodny i tam prowadził. Praktycznie każde z miejsc, w których występują wzmianki o Wąglach, wiąże się z odnotowaną przez archeologów aktywnością Wikingów-Waregów w IX i X wieku. Albo... Wojujących z nimi Wiciędzów, czyli słowiańskich, bałtyjskich żeglarzy.
A może element osadnictwa, np. wołoskiego? Pochodzenie nazwy wsi Szołajdy od staropruskiego imienia Szolanda może być interesujące, ale pewnie również interesujące jest to, że "szoland" znaczy po węgiersku tyle, co "mówić" ("szólás" to tyle co "przysłowie", "powiedzenie"). Szczawne, w którym jeszcze na początku XVIII w. połowę wójtostwa miał Węglowski, było lokowane na prawie wołoskim, podobnie jak Myscowa (z której legitymowali się z Krzywdą Węglowscy), a - jak pokazała historia - Kucował Wangl (Kutzovalaques, Kucowołosi – reliktowa grupa etniczna Bałkanów znana z pogranicza bułgarsko-greckiego-macedońskiego) ze wsi Smerdesz nie zamordował jednak Borysa Sarafowa, chociaż tak w 1903 roku sugerowała Gazeta Lwowska.
Niektórzy badacze sygnalizują, że tak jak nazwa Śreniawa ma pochodzić od rzeki, tak i nazwa Wagi od rzeki ma pochodzić. Rzeki Wag na Słowacji (słow. Váh, węg. Vág, niem. Waag). Są badacze, co nawet sięgają dalej i dopatrują się odesłań do Sarmate Vagi z „Tabula Peutingeriana” z IV w. I ja uważam, po zbadaniu Wąglów, że to jest prawidłowy ślad tej proklamy. Z pewnymi zastrzeżeniami: W tym czasie nie było jeszcze Słowian na Morawach, tylko Longobardowie z Awarami, a z terenu Czech właściwych w tym czasie przemieszczali się do Bawarii Markomanie. To raz. Dwa: jedna z koncepcji pochodzenia Samona, który potem stworzyć miał pierwsze państwo słowiańskie, polega na tym, że należał do plemienia Weletów, lecz nie z tych, którzy mieszkali nad środkową Łabą, ale z Weletów umieszczanych między odnogami Renu, czyli w okolicy rzeki... Wahalis (Wahl, dziś niem. Waal). Jak pisał Tacyt: "ta rzeka, która przy Galii bieży, Wahalem od przyrzeczanów nazwana"... Koncepcja dotycząca pochodzenia Samona sformułował Palacky i popierał go Szafarzyk. Co ciekawe - ostatni z wymienionych sygnalizuje, że imię Samo musi być słowiańskie, ponieważ znajduje się również "i w Prusiech i na Litwie". Tam blisko tych okolic jest Kolonia, w której są notowani bracia Vogloni (w źródłach występują m.in.: Herimannus frater voglonis, Voglonis filii Heinrici, filii Voglonis, Vogloni et fratri, Vogloni et Heinrico Hunnoni fratribus). Tam obok Civitas Vangionum, czyli dzisiejsza Wormacja. Tu, jak się podnosi, nazwa miasta ma korzenie celtyckie - Borbetomagus oznacza "osadę na terenie podmokłym". Tam też niedaleko, w zatoce, Wangerland, nieco bliżej Polski wspomniany już Wangels... We wsiach okolicy Łęczycy znajdujemy takie imiona jak Wielisław, Wenczesław, czy Trojan. W Zbylutowicach zaś jest np. Sandco de Sbiluthouicz. Imię Sądek generalnie uważa się za słowiańskie, stawia się je w jednym rzędzie z Sędziszem, Ściborem, czy Samborem. To, że inni potem wskazali celtyckie imiona, wśród których istniały samoistnie imiona Sam i Samo (Gerard Labuda w swej pracy o państwie Samona wykazał potem jego pochodzenie od zromanizowanych Celtów), nie przekreśla faktu, że Wenedowie mieszkali nad rzeką Wahl. Państwo Samona poprzedzało Wielkie Morawy. Jeśli nie drogą podboju obodryckiego pod wodzą Popiela, nie w drodze osadzenia obodryckich, a właściwie to wielecko-lucickich jeńców przez Chrobrego i jeśli nie drogą podboju wareskiego (a coraz liczniejsze znaki takiego badacze wskazują; na przykład w Bodzi niedaleko Włocławka znaleziono pochówek wareski, a przy bogato uposażonym rycerzu znaleziono kaptorgę z ptakiem przypominającym piastowskiego orła i okucie pasa z tamgą przedstawiającą dwuząb - jeden z dwóch symboli używanych przez dynastię Rurykowiczów, czyli wikingów, którzy stworzyli Ruś Kijowską; ta wieś Bodzia sąsiaduje przez miedzę z Wagańcem, ale i w Zawichoście i w Ciechanowie i nad jeziorem Lednickim, na brzegu którego Waliszewo i Węglewo - wszędzie tam archeologowie znajdują ślady Waregów) to proklama Wagi (żadnych herbów tam wtedy nie było, ale ludzie się skrzykiwali) mogła z państwa Samona trafić (Drzewianie się ponoć przyłączyli do państwa Samona) jako proklama części prastarych Pałuków. Wszak pochodząc z Czech zasiedlili Gniazdo-Gniezno. Tu powstawała państwowość Polska. Stąd się potem wszystko zaczyna. Na nowo. Ale budowane jest na fundamentach wcześniejszych: jak echa państwa Samona właśnie i państwa wielkomorawskiego...
Państwo Samona to VII wiek. Podobnie Obodryci w Meklemburgii. Ale jeśli proklama Wagi sięga do plemienia Sarmate Vagi, to w ten sposób przesuwamy historię Wąglów do IV wieku naszej ery (co mało prawdopodobne). W każdym przypadkach rozważanie herbów u Słowian Obodrytów czy Waregów z tych czasów jest mało sensowne... No, chyba, że tych herbów, które bliżej lub dalej związane z Niemcami, jak np. herb rodziny von Wangelin odnotowanej w 1319 roku. Ale... Hermann z tego właśnie Wąglina był w 1244 roku wasalem Mikołaja Niklotowica, co go wiąże z Obodrytami. Tylko, że już w znacznie późniejszych czasach.
Sarmate Vagi - plemię odnotowane w rzymskim "Tabula Peutingeriana". Tabula Peutingeriana to taka rzymska mapa "turystyczna", która powstać miała gdzieś w okolicy IV w. ne., a która pokazuje, że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu...Widać "Vagi", ale ktoś może odczytać "Vagl"...
Że i osadzenie pod Łęczycą (albo i pod Krakowem) brańców obodrycko-wielecko-lucickich jest możliwe, niech o tym świadczy Herbord, żywotopis św. Ottona, biskupa bamberskiego, który relacjonuje, że w 1121 roku Bolesław Krzywousty był uprzejmy krwawo najechać Pomorze Zachodnie (w dzisiejszej Meklemburgii sięgając aż po jezioro Morzyce (Müritz), a zatem dodajmy: także Wąglin i znajdujący się nieopodal Brogów (Briggow)) i przesiedlił wgłąb Polski osiem tysięcy mężczyzn z żonami i dziećmi (m.in. Obodrytów); część z nich chcąc wykorzystać do obrony własnych granic. I tak, jak podbici Prusowie przez zbrojną służbę nowemu księciu, tak i tacy brańcy mogli wejść później do grona rycerskiego. Tylko taka data wykluczałaby wspólne pochodzenie Wąglów i św. Stanisława, który miał się urodzić - jak podpowiada tradycja - w Szczepanowie, w okolicy roku 1030. Miał być synem Wielisława. Wielisława, chociaż blisko 400 lat później, spotykamy też w sąsiednim do Szołajd Turzynowie pod Łęczycą. Trzeba przy tym też pamiętać, że Jadwiga Chwalibińska pisząc swój "Ród Prusów w wiekach średnich" wykazała (gospodarczą, geograficzną i organizacyjną) odrębność Turzynitów od etnicznych prusów herbu Prus, w tym tych posługujących się zawołaniem Wagi. Wągl spod Łęczycy mający świadomość proklamy Wagi nie mógłby się zatem - przy rzetelnym, a nie swobodnie legendarnym podejściu - przyznawać do pokrewieństwa ze Św. Stanisławem. Musiała to być zatem licentia poetica Długosza, bo to i on przecież Turzynitów z Prusami w swoich Klejnotach zrównał. Wągl zatem spod Łęczycy byłby po prostu Prusem.
A teraz następujące zestawienie: Wągl Świderscy mają być herbu Lubicz. Podobnie, jak Łapińscy, gdzie Łapy Wągle zakładał Andrzej syn Piotra Wągla. "Andrzej syn Piotra Wągla dziedzica z Łap" - tak stało w aktach grodzkich brańskich AD 1521, a w kontekście herbu Lubicz dopiero w 1544 roku, wraz z innymi Łapińskimi, potomków tych Wąglów się wymienia. Ale w rejestrze poborowym na koniec, że byli oni Prus II odmienny, chociaż co kto raniej wstawał i patrzył na pieczęć, ten widział cuda na kiju, jak np. wypatrzono tam na niej i Koraba – dziś ta pieczęć już tylko na marnej fotokopii, jako czarna plama się zachowała). Węglińscy Godziemba (ale to później, po tym, jak Wągl z Wysokiej łęczyckiej z takim znakiem odnotowany w 1425 roku), ale też Śreniawa. Walerian Nekanda Trepka w swoim Liber generationis plebeanorum wspomina: "2195. Wągiel zwał się Stanisław i Wierzchowskim wspominają go akta grodzkie krakowskie anno 1569 ante Mariae Magdalenae feria 5, cum nobili Ioanne Goduła Bętkowski miał akcyją etc." Wierzchowcy byli Pobogami, a herb ten wiąże się z legendą zmycia hańby i nakazem "odmiany starożytnego herbu".
Węglowscy i Węgłowscy to Krzywda (która też wiąże się z odmianą herbu). Ten herb Krzywda ma być bardzo późnym herbem, wcześniej nie znanym. Ponoć miał być wymyślony przez pochodzącą od bojarów podlaskich bezherbową szlachtę w XVI wieku. Popatrzyłem po kwitach z Archiwum tak zwanego bernardyńskiego we Lwowie i tam w bliskich relacjach z wczesnymi Węglińskimi (głównie Mikołajem z Wąglna) są te rodziny, co noszą Krzywdę. Kiedy nadana? Przez kogo? W jakich okolicznościach? Skąd u niektórych mogła się wziąć Krzywda? Mówią jedni, że to bezherbowi bojarzy wymyślili. A u Węglowskich może wystarczy sprawdzić w dowolnym tłumaczu, co po węgiersku znaczy Vágl. Może ktoś uznał, że to dobry pomysł, by polski przydomek na ten sam język polski tak przetłumaczyć, jakby był węgierskim słowem?
Piotr Wągl w Łapach w 1521 roku. Akta grodzkie brańskie z 1521 roku już nieistniejące, ale oblata zaniesiona do grodu w 1705 r. - taki zachował sie wypis z akt dokonanych przez Kapicę.
Z innych dokumentów zachowanych przez Kapicę wiemy, że po Piotrze Wąglu był w Łapach jego syn Andrzej, a po nim synowie Mikołaj, Jan, Maciej i Wojciech...
Wittyg w "Nieznanej szlachcie polskiej i jej herbach" notuje Wąglewskiego Stanisława h. Korab o przydomku Rzońca, który w r. 1581 opłaca pobór ze wsi Łap-Wąglów. Piekosińskiego w sumariusz tegoż rejestru z 1581 prostuje: "Stanisław Rząca, dziedzic wsi Łapy-Wąglówka, używa sygnetu w którym widnieje pierwsza lit. S tudzież herb Wilczakosa odmienna". Takiego samego przedstawienia heraldycznego miał użyć w czasie tego poboru niejaki Klesczowski Jakub Łazarzowicz, dziedzic działu w Łazarzach-Klesczewiętach (w parafii Rajgrodzkiej). Jeden widzi tu Koraba (herb Korab przedstawia w łodzi murowaną blankową wieżę tam, gdzie byłby maszt), a drugi Prusa. Jak to możliwe? Wycisk sygnetu do sprawdzenia w ASK dział I, Rekognicjarz poborowy woj. podlaskiego 1581 r., czyli dałoby się znaleźć w Archiwum Głównym Akt Dawnych. Powyżej rekonstrukcja przerysowana przez Piekosińskiego w Wypisach heraldycznych z ksiąg poborowych, które wydał w 1911 roku we Lwowie. Obok zaś skan z kserokopii z wycisku owego Wąglewskiego. Widać, że na kopii z kopii nic nie widać (czas sięgnąć po oryginał). Ale jeśli Piekosiński dobrze przerysował, to tłumaczy też i dostrzeżenie tam Koraba, ale przede wszystkim widać tam krzyż na (żelaznej) krzywaśni, w tym przypadku na ostrzu kosy. Nie jest to półtorakrzyż, a kosy nie są dwie, jak we wcześniejszych (zachowały się wszak pieczęcie z XV w.!) przedstawieniach Wilczychkos, czyli w Prusie II. Być może jest to właśnie ów Prus z proklamą Wagi, który przez Długosza potem i św Stanisławowi był przypisany, a który się ze stanisławowską Turzyną zmieszał w jedno. Widać też, że łatwo z takiego przedstawienia wyobrazić sobie herb Grabie, a również Godziemba bliska akurat takiemu przedstawieniu heraldycznemu, gdy się nie zna blazonu. Gdyby przerysować nieco krzywaźń pod krzyżem, tak, by zaczęła otaczać ów krzyż, to łatwo wyobrazić sobie, jak się zamienia w graficzne wyobrażenie podkowy z krzyżem w środku. Gdyby przerysować w drugą stronę - robi się z tego herb Pobóg, który ma charta (psa) w klejnocie, przy czym - co ciekawe - herb Pobóg w wersji średniowiecznej miał w klejnocie głowę charta pomiędzy dwoma turzymi rogami... Ale dość wprost blisko temu krzyżowi na kosie do herbu Szeliga, którego najstarszy wizerunek znamy z pieczęci Bodzenta, wielkorządcy krakowskiego, z 1366 roku.
Wróćmy na chwilę pod Ciechanów. Tam, gdzie był Kargoszyn, a w nim Jan syn Andrzeja Wągla z Kargoszyna oraz Anna, córka owego Andrzeja Wągla z Kargoszyna, a wraz z nimi Adam de Kowalewice. Adam i Andrzej ów Kargoszyn w okolicy 1415 roku objęli. Potem sprzedali 20 włók nad rzeką Lubna Maciejowi i Sciborowi de Czernice. Andrzej z Kargoszyna (wraz z kilkoma kowalami) w okolicy 1414 roku odnotowany był w kontekście sporów pomiędzy Polakami a Zakonem Krzyżackim (Lites ac res geste inter Polonos Ordinemque Cruciferorum). Kargoszyn zamienił się z czasem w Wąglewice (Vanglewicze), a potem na Mężenino-Węgłowice. Jan Wągl z Kargoszyna miał w okolicy 1452 roku części w Kowalewicach, Gadnowie (dziś to Gadnowo Kowalskie), Chmielewie i we wsi Pątki. Był tam i Andrzej syn Jana z Kowalewic. Wszystkie te informacje w Metryce Mazowieckiej zachowane. W okolicy 1445 roku Anna córka Andrzeja z Kowalewic wyszła za Jana z pobliskiego Skaszwa. A pod datą 2 kwietnia 1452 roku w księgach zakroczymskich odnotowany jest Andreas de Cowalevicze i Martinus de Brodowo - obaj z herbem Lady. Wynika z tej zapiski, że Wągl był herbu Łada. To zaś tłumaczy, dlaczego Ładą się potem Kowalewscy pieczętowali, z czego jeden z nich był sędzią różańskim. Wąglowie herbu Łada? To niezwykle interesująca wiadomość w kontekście wcześniejszych dywagacji.
Jak pisał Długosz: „Herb Łada przyjął nazwę od imienia bogini polskiej, którą na Mazowszu w miejscowości i wsi Łada czczono” (ale Łada miał być też czczony na Łysej Górze, por. poniżej). Herb ten miał i nazwę Mancz (z niemieckiego mąż; tak jakby Mężenino obok Wąglewic mogło od owego Mencz wziąć nazwę). Była to "biała podkowa, krzyż złoty, bełt i widły w czerwonym polu". Paprocki za Długoszem pisze, że herb miał mieć początek od herbu Jastrzębiec. W klejnocie Łady umieszczony jest złoty lew w koronie, trzymający w prawej łapie miecz (taki sam, jak w klejnocie Wąglów na Węgrzech - o czym niżej - i taki, jak w jednej z wersji herbu Lowe (pamiętamy braci de Lowe, którzy w 1377 wzięli w zastaw od króla Ludwika wsie Łagiewniki, Turostowo i Węglewo przy jeziorze lednickim; przy czym warto zapamiętać, że potem tamtejsi Węglewscy są herbu Grabie). Anonimowa wzmianka o herbowych Ładach z 1248 roku jest taka: "Conradi quoque milites cum Jaczwingis et Lithuanis regionem sandomiriensem depraedantes et cremantes, duce Predislao Lada magistro militiae invaserunt, magna praeda abacta, multis captivis abducis, ad ducem suum redierunt, etc." Znaczy, że Ładowie walczyli z Jaćwingami i Litwinami (czy by to nie tłumaczyło potem nagan ze strony Prusów?). To samo źródło pisze też o pierwszym z Ładów: "relicto ibi nobili milite Jacusio Lada filio Petri Pilch, castellani carven.". Mamy więc Jakusza syna Piotra Pilcha, kasztelana czerskiego z 1224 roku. Herb Łada miał się wyodrębnić z herbu Jastrzębiec, a to przez to, że walcząc z owymi Jaćwingami i Litwinami miał pierwszy z tego znaku strzelać do nich z kuszy (stąd bełt), a potem musiał uciekać, jednak wrócił z widłami i potykał sie z nimi dalej. To oczywiście legenda. Dwa stare przedstawienia herbu można pokazać, a widać je obok. Zamiast bełta i wideł są tam litery A i V - tak w herbarzu Ambrożego „Ars Regni Poloniae”. Drugie, obok, przedstawienie starsze - z pieczęci Włodka z Rzepiszewa z XV wieku. Czyż nie przypomina to dziwnie herbu wyciśniętego przez Wągla w Łapach Wąglach, a który był potem przez badaczy nazwany "Wilcza kosa odmienna"? Bełty po bokach to relikty run. Nadano im tylko bardziej zrozumiały kształt. A gdy przyjrzymy się Godziembie albo herbowi Grabie, to od razu warto zauważyć, że oba przypominają runę mannaz, która też znaczyła tyle, co „człowiek, mąż” (ta runa mennaz w młodszym futharku duńskim przypominała trójząb, a w odmianie szwedzko-norweskiej krzyż; łatwo z tego zrobić potem godło herbu Jelita...). Znacznie więcej o tym napisał Grzegorz Niedzielski w swoim artykule pt. Łada - wódz i bóg wojny czy strażnik ładu i prawa? Tam też o symbolice nawiązującej do irańskiego Tyra, o tym, że lew z mieczem nawiązuje do Mitry, a że Tyr identyfikowany był z Syriuszem z konstelacji Wielkiego Psa, że lipcowy wschód tej gwiazdy łączy się z wejściem Słońca w znak Lwa i że - pomijam tu znaczną część wywodu - lew z psem się mogą symbolicznie wymieniać, co sprawia, że istnieje wytłumaczenie psa w klejnocie herbu Pobóg, zamiast Lwa, który tam być powinien (tu warto zauważyć, że rodzina von Wangelin ma w klejnocie czarnego charta). No i wreszcie autor spekuluje, czy Lednica i ostrów Lednicki (gdzie obok niego Węglów) od nazwiska boga Łada wziął raczej nazwę, nie zaś od lodu (odwołanie do lodu ma mniej sensu niż do imienia bóstwa). Najstarsze wyobrażenie herbu Łada przypomina „kawałek pierścienia lub też może dzwono kołowe, na niem krzyż”. Tak czy inaczej - herb Łada to nic innego, jak krzyż na krzywaśni. A na końcu dodajmy: najstarsza podobizna herbu Odrowąż (1352, pieczęć Jakuba z Dębna) to krzyż na zawiasie. Strzała zaś na zawiasie pojawia się w herbie Odrowąż kilkadziesiąt lat później, w 1380 roku.
Herb Lubicz miał wziąć się z herbu Pobóg, ten z herbu Zagłoba, a ten zaś, podobnie jak herb Łada, z herbu Jastrzębiec. Jak wygląda herb Jastrzębiec w najstarszej z zachowanych pieczęci - pieczęci Adama z Kamienia z 1319 roku? Widać ową pieczęć obok. Legendy związane z powstaniem herbu Jastrzębiec, lokalizują jego początek w Górach Świętokrzyskich, w czasie, gdy Łysa Góra była w rękach pogan. Legenda owa twierdzi też, że rycerz Accipitryn, żarliwy chrześcijanin, miał pogan z owej Góry Łysej przepędzić, wynalazłwszy wcześniej podkowy (u Paprockiego: "podkowy zmyśliwszy", a u Niesieckiego: "wynalazł podkowy pod kopyta końskie"). Znakiem tego - pierwszy Jastrzębczyk musiał być nikim innym, jak... kowalem. I ciekawie też w tym kontekście, a także i w kontekście mazowieckich Kowalewic i w kontekście Wąglów-kowali danych w XII w. klasztorowi na Piasku - wygląda informacja podawana w licznych herbarzach, że herbem Jastrzębiec posługiwała się rodzina Węglowskich. Ja współcześnie do żadnych historycznych wzmianek o Węglowskich h. Jastrzębiec, które by o takim w dokumentach jakichś wspominały, nie dotarłem, ale najwyraźniej Węglowskiego Jastrzębca znał i Kuropatnicki i Małachowski, z których to herbarzy trafił też do Niesieckiego. Jastrzębiec zwany też Boleścicem. Heraldycy, jak Paprocki, wymienia najstarszego z Jastrzębców - Mszczuja, kasztelana sandomierskiego w 999 roku. A Długosz z datą 1084 mówi o Jastrzębczykach, którzy z Mieczysławem, synem Bolesława Śmiałego, przyszli z Węgier na pisanie Władysława monarchy stryja jego. I wymienia z rokiem 1084 Borzywoja syna Mszczuja, Zbyluta, Dobrogosta, Zema, Odolaja, Jędrzeja... Uwikłani byli w zabójstwo św. Stanisława. Był Jan biskup wrocławski tego znaku wybrany w 1062. Był i w tej rodzinie Świętosław - proboszcz poznański, kanonik gnieźnieński, a potem biskup poznański - zmarły w 1176. W Jędrzejowie był grób nakryty kamieniem z herbem Jastrzębiec i datą 1206...
Co do Łysej Góry i legendy o rycerzu robiącym podkowy (kowalu?) Jastrzębcu, to "Na tym też miejscu był kościół trzech bałwanów, które zwano Łada, Boda, Leli. Do których prości ludzie schadzali się pierwszego dnia maja, modły im czynić i ofiarować". Tak "Powieść Rzecży istey O założeniu Klasztora na Łysey Gorze Braciey Zakonu świętego Benedykta. Iteż o tym iako Drzewo Świętego Krzyża na tę Gorę iest przyniesione". Mamy zatem Ładę i Jastrzębca w jednym punkcie świata i w tym samym punkcie czasu.
Jastrzębiec w klejnocie herbu pierwszych jastrzębców miał być pierwotnie na tarczy. ów ptak na przedstawieniach herbu w XVI wieku bliższe raczej przedstawieniu orła imperium rzymskiego, niż późniejszym heraldycznym stylizacjom. A gdy do tego porówna się tą symbolikę z symboliką denarów Bolesława Chrobrego (na których też niby orzeł, niby paw, niby inny ptak, może kogut z jednej, a krzyż (solarny?) z drugiej strony), to może to byłby trop powstania symboliki herbu Jastrzębiec?
Swoją drogą ciekawy jest też herb Abramowicz: w polu błękitnym podkowa srebrna z takimż krzyżem kawalerskim w środku uszczerbionym z lewej i takimż krzyżem kawalerskim zaćwieczonym na barku. Znów półtora krzyża, względnie tłumaczenie uszczerbieniem Lubicza (podobne do Krzywdy, tylko drugi krzyż uszczerbiony). Tymczasem z Węglowskimi związany jest i przydomek Abramowicz. W Wąglnie (Węglinie) jest w 1533 roku Andrzej z przydomkiem Abramowicz, potem w "Nobilitas nobilis Joannis Veglienski" z 1545 zapisano "Jan Węgliński Abramowicz de Węglowo" (to Jan, syn Jana, a taki w Węglinie występuje i notowany jest w księgach sądowych obok Piotra, prawdopodobnie brata), W Świdrach Wielkich jest w 1580 roku "Stanisław Swiderski z części Vaglowski" oraz "Stanisław Koczowik z części Abramowskiej". W Sobowicach: "Spitko de Sobouicz Abramconem capellanum habet ponere de Gemelno contra Janusium de Motchouicz". Wieś Abramowicze w 1530 leżały w powiecie szczyrzyckim (zaraz obok Węglówki, Ochojna, w sumie niedaleko Maszkienic).
Teraz o Piotrze Wąglu. Służył na zamku Staryhrad w imieniu Ścibora ze Ściborzyc (czyli starszego). Ale ściągnął go do zamku kasztelan - Sędziwój z Szubina. Pałuka. Nie byle jaki Pałuka. Ponoć najznamienitszy (chociaż na jego pieczęci już topór bez krzyża stoi). Obok wielu funkcji i zaszczytów był on też namiestnikiem Królestwa Polskiego. Razem z Zawiszą Czarnym i Ściborem ze Ściborzyc ożenili Jagiełłę z Jadwigą. Staryhrad to zamek na przełomie rzeki Wag. Wąglowie przez kilka pokoleń mieli kontakty z tamtymi terenami. Piotr, którego chyba bez zbytniego naginania faktów można uznać za stronnika Andegawenów, pokolenie późniejszy Mikołaj (ten, co o św. Stanisławie zeznawał Długoszowi)... Mikołaj ten przecież też służył w zamku słowackim/węgierskim, ale Kunratów Kamień, i udając się z pielgrzymką do Krakowa wyszedł z Węgier przecież; nota bene Długosz zapisał o nim, że był to „armiger terrae Lanciciensis, in Hungaria serviens” - miał go zatem za pochodzącego z Ziemi łęczyckiej współklejnotnika, współherbownego św. Stanisława, a tego uważa się za Turzynitę. Był jeszcze inny Wągl, który posłował wraz z Mikołajem Kornicz Siestrzeńcem w imieniu Ks. Witolda za wojen husyckich. Prawdopodobnie to był Piotr, ale źródła imienia nie podają; Mógł to być wszak też ów syn Wągla - Andrzej Wąglec, którego rok później przywilej książęcy wśród Godziembów wymienia. Sto lat później Węglińskiemu z Wąglna (z Węglina) dali ten kwit potwierdzający wcześniejsze szlachectwo, bo miał jechać na Morawy w tym czasie. Kursowali chłopaki cały czas. Wiem, że tam w tym potwierdzeniu nobilitas nobilis z 1545 roku napisane Godziemba. Tej Godziembie blisko graficznie do herbu Grabie, którą Węglewscy z pod Poznania w Wielkopolsce się posługiwali (1406: „z herbu swojego zwanego Wężykowie dwaj świadczyli: Borysław Cuczcowski, Wawrzyniec Othelski; z innego herbu zwanego Grabie: Wojtek Lipski, Mirosław Wanglewski…”).
O św. Stanisławie, którego na Skałce (gdzie był pierwszy Kraków kiedyś, zanim drugi pojawił się tam, gdzie dziś stoi) rozczłonkowano, niewiele wiadomo. Niektórzy wikłają go w polityczną intrygę i twierdzą, że może był stronnikiem czeskim, co – przy braku zachowanych źródeł równie dobrze może być prawdą, jak i nieprawdą. Kult św. Stanisława wybuchł po dłuższej przerwie, i miał służyć, jak niektórzy uważają, scaleniu państwa po rozbiciu dzielnicowym; u Turzynitów żywa była ponoć pamięć o wspólnym pochodzeniu z rodu biskupa; czy nie mogło być tak, że ktoś św. Wojciecha Sławnikowicza – współrodowca Pałuków – innym świętym biskupem, męczennikiem, dla politycznych względów zastąpił w legendzie? Czy nie ze względów politycznych Chrobry postanowił wykupić ciało św. Wojciecha za tyle złota, ile ono ważyło? Otton III potem był pod wrażeniem. Płakał nawet, jak zobaczył kult świętego w Polsce. Włócznię oddał i diadem Bolesławowi nałożył. Obaj święci są dziś patronami Polski. Dwa rody się przyznawały do pokrewieństwa z tymi biskupami: Pałukowie do pokrewieństwa z Wojciechem, Turzynici do pokrewieństwa ze Stanisławem.
Błędnie, jak uważam, Wągl-Świderscy używają Lubicza. W 1676 roku na Świdrach Wielkich nie żaden Świdrygiełło dziedziczy, tylko Maciej Wągl, „ubogi szlachcic, który rydlem kopie". Wcześniej, bo w 1580 roku, Pan Stanisław Świderski z części Vaglowski płaci "od 4 włók które sami orzą fl. 2, od 4 zagród bez rol gr 16, od 2 komornic bez bydła gr. 4, od koła dorocznego gr. 12, od falusza gr. 15". To oczywiście kuszące, by Wąglów od Świdrygiełły wywodzić, czyli od najmłodszego brata Władysława Jagiełły, są wszak ślady związków Wąglów z ks. Witoldem, ale brak łącznika w źródłach genealogicznych. Ciężko też wywodzić swój ród od Świdrygiełły - co czynią Wągl-Świderscy, gdy się wie, że jego jedyny syn zmarł w dzieciństwie. Czy błędnie Łapińscy używają Lubicza? Wizualnie pasował Wąglowi do tego, co znał. Łapińscy z Wąglem spod Szałajd gnieźnieńskich przyszli (stąd Szołajdy pod Łapami). Mogli to być sąsiedzi różnych herbów, z których jeden ostatecznie uległ. Turzyna była zapomniana, Pałuki też jakoś się rozmyły. Tam, gdzie nie pamiętali herbu - przyjmowali bliski temu, co (gdzieś, kiedyś) widzieli (np. taki, jaki mieli sąsiedzi, albo nosił ród małżonki, a przecież i sygnety sobie pożyczali do pieczętowania, jak któryś własnego nie miał), albo co pasowało do opisu, albo co się udało wyprodukować rytownikowi. Ma być półtorakrzyż na krzywaśni? Proszę bardzo: a to pojawia się Wilczakosa, a to pojawia się Śreniawa, a to pojawia się Krzywda… Nie twierdzę, że Krzywda była wcześniej niż Lubicz. Nie. Oczywiście, że nie. Jeśli nie od liczniejszych sąsiadów herb przejęty (czy ten Wągl na Świdrach to przyszedł sam, czy się zabrał ze Świderskimi – Lubiczami – z ziemi czerskiej, a może przyszedł z ziemi lubelskiej, albo z Łap?), to taka Turzyna z wykorzystaniem podkowy i krzyży mogła zostać zrekonstruowana, a potem Krzywdą została nazwana, a że jakaś taka ułomna, to jej cały krzyż może rysowali i wyszedł im znany i prastary Lubicz (Krzywda blisko z Lubiczem wizualnie). Krzywda, to jednak nic innego, jak... półtora krzyża na krzywaśni (są i ocele, ale bardziej dosłownie, po polsku, na podkowie). Ale przede wszystkim widać tam funkcję, którą ten znak miał symbolizować, jeśli kawalerski dziś krzyż to kiedyś znak granicy.
Są dziś Węglowscy i Węgłowscy h. Krzywda (ci co się legitymowali, to się legitymowali z Miscowej, nota bene - tam wcześniej do znacznej fortuny i urzędów doszli pochodzący ponoć z Czech, zatem przezwani Czeszykami, Mikołaj, Piotr, Jan…; Czeszykowie mieli być herbu Ossoria, a jest to wyszczerbione złote koło z zaćwieczonym srebrnym krzyżem; Rotha sine cantu et crux in rota, vox Ossoria – tak zeznaje, przywołując świadków, Adam de Slotha na rokach Wiślickich w 1395 r... a wieś Złota, o którą chodzi, to pobliska Maszkienicom wieś; tam dookoła w XV wieku wielu Wąglów jeszcze, chociaż zubożałych). Węglińscy Szreniawa. Żadnego Węglowskiego Jastrzębca nie znalazłem, chociaż herbarze bez większych dywagacji ten herb im przyznają (nie znalazłem, a przekopałem co mogłem; raz tylko, a to przy Jędrzeju Węglowskim, co ślub brał w Suchedniowie, a w historii zapisał się jako wynalazca lawety fortecznej i obrońca Zamościa, Jerzy Waldorff opisujący cmentarz na warszawskich Powązkach Jastrzębca przy Węglowskim kładzie; pewnie to z herbarza zaczerpnięte i bez większej refleksji). Ale i Jastrzębiec – jakby się uprzeć – ma „podkowe-krzywaśń”, takie koło wyszterbione, i krzyż na niej, ktoś zatem mógł tak zinterpretować Krzywdę, albo Ossorię.
Ale jest prostsze wytłumaczenie dla Osorii.
Herb Starza w Arma baronum Regni Poloniae per Joannem Długosz descripta z ok. roku 1575. Czy teraz nie jest jasne, dlaczego nagle Starza Pałuków mogła zmienić się w wyszczerbione koło Ossorczyków? Czeszykowie mogli nie być Ossorczykami, tylko Pałukami, ale remiks w kulturze ryje własne znaki... Długosz zostawił wzmiankę następującą: "Scharza, que rotam ceruleam absque pecie, quam supplet superimposita crux, defert". Skoro zatem ma być koło bez elementu (wyszczerbione), ale za to z krzyżem, to potem narysowano takie koło właśnie. I wszystko by się zgadzało do momentu, gdy ktoś nie powie, że jest herbu Starza - mając na myśli Pałuki (lub Topór), a inni mu przypiszą Starzę Ossorię. Ja zaś dostrzegam i to, że - jak wspomniano - blazon najstarszego wyobrażenia herbu Łada odnosił się do krzyża umieszczonego na „kawałku pierścienia lub też może dzwona kołowego".
Byli Wąglowie szlachcice z Szołajd, których wiążemy śladem nagany z Wagą. Praktycznie w oczy rzuca się, że w każdym pokoleniu Piotr występuje, a wcześniej Trojan, Świętosław, a i bliski związek ze Zbylutem. Byli Wąglowie tam, gdzie Pałuki i z Pałukami działający (Podolino, Staryhrad). Mimo tego nie ma dziś odłamu węglowskiego wiązanego z Pałukami ani z Wagami. Są Szreniawici, Grabie i Krzywda. Poza Grabiami, które mogły za wojen husyckich zainfekować gałąź, uważam, że Pałuki=Turzyna=Szreniawa=Prus II=Krzywda=krzyż na krzywaśni różnie interpretowanej – to oznaczenie obrony granicy. Potem przyszła heraldyka bardziej formalna, służąca do rozróżnienia znacznych rodów i ich majątków. Ale nawet w niej nie przedstawienie, nie rysunek istotny, a blazon. Nie wiemy, jaki blazonowano herby w XII wieku. Stal-ocele-krzywaśń to może być i stalowa siekiera z krzyżem, i podkowa z ocelami i krzyżem, a raczej z jednym całym i z połówką drugiego, razem półtora. Ale to później.
Krzyż w starożytności piastowskiej stanowił oznaczenie granicy. Rycerz ówczesny, mający różne znaki na tarczy, a wśród nich krzyż, byłby zatem strażnikiem granicy, którą podczas „ujazdów” wyznaczali opolnicy (najpierw te granice obchodząc – stąd, obok najwcześniej występujących na głazach krzyży, znak ludzkiej stopy potem ryto – a z biegiem czasu i rozwojem struktury państwowej objeżdżając – stąd znacznie później znak podkowy na głazach i w herbach).
A skąd nazwa Krzywda? Skąd się nagle wziął herb, który wczesnym herbarzom nieznany, a objawił się tam, gdzie i Wąglowie się rozpychają przez lata i wchodzą w relacje własnościowe (np. Zazuliński jest herbu Krzywda, a Zezulin był Węglowskiego, tylko rozparcelowali; to tylko przykład, ale jakby porównać Archiwum tak zwane bernardyńskie we Lwowie z listą nazwisk z herbem Krzywda, to się dziwnie znajomo robi)?
To są dywagacje mniej ciekawe, bo związane nie z pierwotną funkcją rycerstwa, a z feudalnym rozrostem, gdy już rycerz mniej do wojaczki się garnął, a raczej majątki tasował. Można heraldycznie dywagować skąd w Krzywdzie uszczerbek z Lubicza, w który nikt nie wierzy, a legendę o krzywdzie między braćmi przy podziale spadku wszyscy między bajki wkładają… Ale jest większe pytanie, na które wielu szuka odpowiedzi: jak powstawały herby, jak powstały znaki rycerstwa, oznaczenie „rodów heraldycznych”, zanim zaczęły pełnić funkcję podpisu, logo do oznaczenia zamku, konia lub zbroi, a także – jak w przypadku innych stanów - barci, narzędzi, albo kamieni wyciosanych przez rzemieślnika na potrzeby budowy katedry.
Przed Grunwaldem również w węgierskojęzycznych źródłach znajdujemy Piotra, bo Piotr właśnie z Węgier (które wówczas obejmowały Słowację) pod Grunwald jechał. Tu notowany w 1397 roku, a więc jako kasztelan zamku Staryhrad (óvári várnagy) - zamek ten występuje tu pod nazwą Óvár. Ten zamek Staryhrad w tym właśnie roku 1397 (wraz z innymi grodami i miastami) otrzymał od Zygmunta Luksemburskiego Sędziwoj z Szubina. Sędziwój zaś zaprosił Piotra Wągla do objęcia kasztelanii nad rzeką Wag.
Nie jest powiedziane i pewne, że poniższy Piotr jest tożsamy z naszym Piotrem Wąglem, ale jest taki ślad w węgierskich dokumentach:
Piotr Wągl w dokumentach węgierskich notowany jest jako Wel, Whel, Wyhel...
Ciężko było znaleźć ślad Piotra Wągla, gdy taki ślad zostawiony w węgierskojęzycznych, średniowiecznych księgach...
Miklos i Janos - tak węgrzy zapamiętali Mikołaja i Jana - dwóch synów Piotra Wągla...
Zsigmondkori oklevéltár o Piotrze Wąglu jako o kasztelanie Šurany. Tylko, czy jest tożsamy z rycerzem spod Grunwaldu?
A tu polski ślad Piotra Wągla. Również niełatwo to odnaleźć, a odnalezione odczytać. Petrus Wągl quondam de Sobowice w księgach ziemskich przechowywanych w Archiwum Krakowskim.
Badacze bitwy pod Grunwaldem nie potrafili przypisać herbu Piotrowi Wąglowi. Bardzo byli tym nieukontentowani. Jest rycerz, staje się starostą Tczewskim (potem jest też i kasztelanem Šurany, a to z ręki Ścibora młodszego). Piotr - jeśli tożsamy z kasztelanem Šurany - się żeni z panną znacznego rodu, bo jego żoną była Anna córka Stefana de Zegh z możnego i z dużymi tradycjami klanu Paznam (zachęcam do rzucenia okiem na ten wątek familii „de Zegh de genere Hunt Pázmán” i przyjrzenia się początkom państwa węgierskiego, ze szczególnym uwzględnieniem dwóch rycerzy, którzy ze Szwabii mieli towarzyszyć księciu Gejzie - tu źródłem dla historii z IX wieku jest „Gesta Hunnorum et Hungarorum”). Piotr nabywa prastarą posiadłość Oln pod Bratysławą (o niej wzmianki już w 1252 roku: „Villa Oun hospitum de Posonio iuxta fluuiura Vag.”) i od tego czasu zaczyna się pisać zamiast z Brzegów (de Brigow) to de Olnowiza (Oln -> Olnowiza). Piotr pisze się też jako Swran-i várnagynak, czyli kasztelan grodu Šurany. Wcześniej dostał od polskiego króla starostwo Tczewa, wzięto go do niewoli krzyżackiej, król go potem z niej wydobył, odnotował go Długosz (tak, jak innego Wągla, Mikołaja, a to ważne, bo okazało się, że Piotr miał dwóch synów przynajmniej: Jana i Mikołaja właśnie). I taki ktoś nie ujawnia nigdzie herbu i ślad po nim znika, chociaż może nie całkiem, bo zachował się wzmianki, że na stare lata dziedziczy w polskich Sobowicach i dzierżawi Ochonin (Ochojno w pow. szczyrzyckim, w tym samym, w którym też leży Węglówka i pojawiają się Węglowscy, chociaż nie szlachta, ale król w XVII w. nadaje im sołectwo, a raczej wójtostwo – być może taka zbieżność, koincydencja, jest najzwyczajniej przypadkowa).
W takich badaniach łatwo nadinterpretować fakty. Piotr Wągl zaczyna się pisać de Olnowiza, a w okolicy sanockiej, przez wspomnianych wyżej Czeszyków kupowana jest w tym właśnie czasie wioska o nazwie Olchowce. Z 1429 roku został tam ślad "Olchowcze", ale wcześniej, w 1424 roku, mieszkający tam pisali się "de Olechowecz", potem, w 1442 roku, "de Olchowcza". To jednak tylko przypadek i koincydencja. Nie ma też znaczenia, że żona Piotra Czeszyka też miała na imię Anna. Mikołaj Czeszyk - ojciec Piotra Czeszyka - pojawia się w ziemi sanockiej już w 1402 roku. Jeśli nawet należeli do jednego rodu z Wąglami, to nie byli z nimi tożsami. Mało śladów zostawił rycerz Wągl.
Obok herb rodziny Wąglów przyznany nobilitacją Franciszka I, króla Węgier, Janowi Gerwazemu Wąglowi w 1794 roku. Tarcza dzielona na cztery pola w krzyż skośny, czerwono niebieską. Są tam pierścienie złote z trzema diamentami (w polach czerwonych), są srebrne orły z rozpostartymi skrzydłami (w polach niebieskich), w klejnocie nad koroną lew z uniesioną prawą łapą, który wznosi miecz. Labry srebrno niebieskie z prawej i czerwono złote z lewej. János Gyárfás Vangl był w 1782 r. naczelnikiem poczty (węg. pőstamester) w Szentlőrinc.
Czy Franciszek I sam wymyśli ów klejnot, albo ktoś z jego kancelarii, czy też może mu węgierski Wągl podpowiedział, dość zauważyć, że niemal identyczny klejnot zdobi herb Łada (różnica polega na tym, że lew w polskim herbie ma koronę), którym posługiwali się Wąglowie z Kargoszyna i Kowalewic na przełomie XIV i XV wieku. Przypadek? Być może. Motyw lwa w heraldyce jest dość popularny. Takie samo, identyczne przedstawienie - złotego, wspiętego lwa z mieczem w prawej łapie - mają na czerwonej tarczy przedstawiciele niemieckiej rodziny Lowe (nie tylko oni, o czym niżej). Lwią głowę ma też w klejnocie - a to między dwoma turzymi rogami - herb Szreniawa zwany też Krzywaśnią i Occele.
Trzy herby: niemieckiej rodziny Lowe, polskie zaś: herb Łada i herb Śreniawa.
Bracia de Lowe wcale nie musieli być niemiecką rodziną. Tam, gdzie Wąglowie związani z Czeluścinem i Przeborowem, pojawiają się też bracia Lewkowie. Nob. Wawrzyniec dawniej Nadarzycki ręczy Marcinowi, Piotrowi, Bartoszowi, Mikołajowi, rodzonym, dziedzicom w Nadarzycach, zw. Lewkowie, iż winien uwolnić całe części dziedziczne swe w Nadarzycach i Poduchach (w powiecie pyzdrskim) im za 60 grzywien sprzedane. Tak w 1505 roku. Nob. Jakub Nadarzycki Szierzchala w towarzystwie Apolonii Czielusczińskiej (ona za zgodą brata rodzonego Macieja Czeluścińskiego i stryja Jana Przeborowskiego, a więc to Wąglowie) całą część dziedziczną wsi Nadarzyce w pow. pyzdrskim za 340 grz. Franciszkowi Nadarzyckiemu Gosławowi sprzedaje. Tak w 1565 roku. Ale wcześniej, w 1491 roku zapiski sądowe notują w Pyzdrach, czyli tam, gdzie byli przedstawiciele rodu heraldycznego Wagów, Nob. Mikołaja Lewek Nadarzyckiego i jego synów: Marcina, Piotra, Bartłomieja, Mikołaja, braci rodzonych niedzielnych. Potem Bartłomiej Nadarzycki zw. Lewek dostaje pozew do swej części Nadarzyc od Anny Nadarzyckiej, córki niegdy Błażeja Nadarzyckiego, a żony Wojciecha Czeluścińskiego zwanego Wąnglik. Pozew był o wyręb drzew w jej części wsi. Wąglowie z Lewkami wchodzą w relacje gospodarcze, a być może w istocie są rodziną.
I inny "lwi" wątek, bo w każdej legendzie może być ziarno prawdy, a ten lew u Wąglów się stale przewija: Weźmy wspomnianych już Wągl-Świderskich h. Lubicz, którzy mają pochodzić z Mazowsza i od niepamiętnych czasów używać przydomku Wągl. Opowiadają historię niejakiego Lwa, syna księcia Świdrygiełły, który "gdy mu się urodził syn, a twarz się jego tak żarzyła jako węgle, dał mu imię na chrzcie świętym Wągl". Świdrygiełło na Mazowszu? Tam byli wszak Piastowie. Jeśli nawet nie udało się znaleźć żywych i dorosłych potomków Świdrygiełły, to może legendę Świderskich należy zinterpretować w świetle przedstawionych wyżej wywodów? Na przykład zadziwiające jest to, że ktoś może dać dziecku na imię Wągl. Może to ślad czegoś innego? W legendzie wiąże się Wągla z chrztem w rodzie Giedymina (Lew Bolesław Świdrygiełło, Wielki Książę Litewski (1356 † 1452), był synem Olgierd Giedyminowica i jego drugiej małżonki - Julianny księżniczki twerskiej z Rurykowiczów, a także wnukiem Giedymina). W Macedonii (czyli w byłej Jugosławii) funkcjonuje takie imię Vangel (np. Вангел Коџоман - malarz, ale i inni: Vangel Naumovski, Vangel Ajanovski-Oče - Вангел Ајановски-Оче); po grecku Βαγγέλης lub Ευάγγελος - to imię tłumaczone jest na angielski jako Evangelos. Jest to imię pochodzenia greckiego (chociaż są tacy, którzy uważają, że pochodzenia litewskiego). Ewangelos, czyli posłaniec przynoszący dobrą nowinę. Wąglowie pojawiają się w Polsce przed pojawieniem się dynastii Jagiellonów (a Wąglowie na Mazowszu potwierdzeni jako równolatkowie Świdrygiełły, aczkolwiek jest pewien, wspomniany wyżej trop - jeden Wągl, który posłował w imieniu ks. Witolda do Husytów). Herb Łada z czasów piastowskich wiązany jest ze zwalczaniem i Jaćwingów i Litwinów. Jeśli Wągl h. Łada z Mazowsza pochodzić miałby od litewskiego rodu książęcego, to przecież by z Litwinami nie walczył. Może zatem przydomek Wągl to ślad przejścia ekipy wcześniejszego księcia na nową wiarę i porzucenia wiecowego Tyra, Swaroga i Łady, którzy zostali już tylko w symbolice heraldycznej - na tarczy i w klejnocie, a wraz z pojawieniem się nowej dynastii wypadało w podaniu zmienić afiliacje rodu książęcego, z którą się wiązano? Otwarte jest pytanie, skąd się wzięli Piastowie.
Skąd by nie byli - Piastowie używali lwa w swej osobistej heraldyce. Nie tylko lwa, ale i krzywaśni z krzyżem.
Pierwsza z pieczęci, to pieczęć Henryka I Brodatego (1203-1238) - widać na tarczy księcia półksiężyć (krzywąśń?) z krzyżem. Henryk I Brodaty, m.in. książę wrocławski, opolski i kaliski, był synem Bolesława I Wysokiego (tego, który oddaje w niewolę klasztoru na Piasku braci Wąglów kowali) i wnukiem Władysława II Wygnańca. Kolejna to pieczęć Ziemomysła Kujawskiego (wnuka Konrada Mazowieckiego, praprawnuka Bolesława Krzywoustego; pieczęć przedstawia rycerza walczącego z lwem). Półlwa-półorła używał Władysław Łokietek, jako książę kujawski. Nie uwzględniono na obrazku, ale warto odnotować, że lwa używał Henryk I Głogowski (na pieczęci z 1303 r.), Leszek Ziemomysłowic ks. kujawski i pomorski (na pieczęci z 1296 r., takiej, jak pieczęć Mszczuja II ks. Pomorskiego). Wreszcie lwa na pieczęci używa Przemysł I w latach 1252-57 (brał udział w zjeździe Piastów z okazji kanonizacji św. Stanisława), niemal taką samą pieczęcią posługiwał się też Przemysł II (środkowa pieczęć w dolnym rzędzie). Lew był symbolem Wielkopolski i sugerował związki z królestwem Czech (Wacław II Czeski Przemyślida na swoich pieczęciach również miał na tarczy lwa - pierwsza dolna pieczęć; ten lew dziś jest w tzw. Małym herbie Czech, a zastąpił w XIII wieku w tej roli wcześniej używaną w Czechach czarną orlicę). Lwa w jednej z pieczętnych tarcz ma też Władysław Opolczyk w 1379 roku, a lwy także znajdują się na monetach wybijanych przez tego władcę, jako namiestnika Rusi (ostatni z przedstawionych tu obrazków).
Lwa w tarczy miał herb powiatu średzkiego wielkopolskiego, pieczęci z taką tarczą używał też Przemysł II. W Środzie Wielkopolskiej odbywały się sejmiki ziemskie Województwa Kaliskiego.
A krzywaśń z krzyżem u Piastów? Jeśli Piastowie, odwołując się do boskiej mocy, oznaczali się symbolem boga Łady (od tego w polskim języku "ład" - w znaczeniu prawa i porządku, "ładny" - w znaczeniu uporządkowany i przykładny, "układać" - porządkować? Ich drużynnicy, reprezentując wszak majestat księcia, również pewnie nosili takie znaki. Zresztą denar Mieszka I nosi właśnie taki znak, który jest niemal tożsamy z wyobrażeniami herbu Łada. Gdy do tego dodać, że "lęda" to była nazwa poletka powstałego w wyniku karczowania lasów, że było plemię Lędzian (być może tak określano rolników, wypalaczy lasów), to może nie ma znaczenia, że bóg akurat chwilowo Lada się nazywał, a większe znaczenie ma jego solarny, pierwotny, indoeuropejski charakter.
Wróćmy do Piotra Wągla, który za wojnę z Zakonem Krzyżackim otrzymał starostwo Tczewskie. Czy rzeczywiście nasz polski rycerz Piotr, Petrek, Petrasch z Brzegów, de Brigow, który wraz z Zawiszą Czarnym na wezwanie Króla na pomoc Polsce pobieżył z dworu Luksemburczyka, że on nie ujawnia herbu pod Grunwaldem? Wydaje się raczej, że ten herb cały czas jest na widoku. Moim zdaniem jest to herb Wagi, czyli Łada, czyli Turzyna, czyli Szreniawa z lwem i turzymi rogami w klejnocie i stalową krzywaśnią z krzyżem na tarczy, wcześniej Pałuki, a więc z siekierą z krzyżem na jej obuchu zaćwiczonym w tarczy, potem gdzieniegdzie w innych gałęziach podkową symbolizującą rycerza na koniu zastąpiona. Wszystko jedno, jak go nazwiemy, bo w czasie się zmieniał ów herb mający odzwierciedlać funkcję – obronę granicy i przynależność do plemienia, albo symbolikę wojenno sądową Tyra i Łady z okresu pierwszych Piastów. Możni modyfikowali swoje znaki (np. Kmita dodający ponoć krzyż, a potem z takiego znaku zaczęli korzystać wspierający go rycerze). Może i Wąglowie mieli proklamę Wagi (co może konkretną wodę, Wag, oznaczać, ale może też znaczyć miejsce, w którym struga przez jezioro przepływa), może trzymali, niczym Aragorn przed spotkaniem Froda Bagginsa, straż na granicy, ale potem inne nazwy się z tego mogły gdzieniegdzie urodzić, a uszczerbki pojawiają się w kolejnych graficznych przedstawieniach, które powstają by jakoś zilustrować funkcję, blazon lub nazwę. Bo to były czasy, w których część znaków już się ukształtowała, część już nawet zdążyła odejść w zapomnienie, a nowe wciąż powstawały, a to wraz z rozwojem państwowości. I nie zawsze ten znak był związany z konkretną rodziną. Mógł stanowić oznaczenie stronnictwa. Przejście z jednego do drugiego stronnictwa mogło wiązać się ze zmianą znaków, zwłaszcza gdy przechodził ktoś mało znaczący, kto dopiero próbował budować swoją pozycje, a sam wcześniej tradycji heraldycznej nie miał, a tylko świadomość przynależności do jakiejś grupy, co pozwalało z ojca na syna przekazywać przydomek, zanim jeszcze na dobre pojawiły się nazwiska.
Nota bene najdłuższe nieprzerwane przekazywanie sobie przydomku Wągl notują źródła dla Nowej Warszawy. Tam w 1430 roku, w księdze ławniczej, zanotowany był Mathias Wągl, by potem Wąglowie przetrwali Potop i by nowowarszawska rola Pawła Wągla stała się częścią warszawskiej jurydyki szymanowskiej w 1738 roku.
Nie wszyscy od razu musieli być rycerzami. Bałtowie, w tym Prusowie, znani byli ze swego handlu, a przez niego trafiali do mieszczaństwa, niektórzy mogli się edukować. Wągl, to po łacinie Carbon. Znana jest tendencja pisarzy średniowiecznych, że nazwy własne tłumaczyli na łacinę. I w średniowieczu mamy sporo różnych osób, o takim lub podobnym nazwisku, którego w takim tekście zabraknąć nie powinno. W 1320 roku Piotr zwany Carbonis - aktywny w średniowiecznej Bolonii, w Barcelonie był Galcerandus Carbonis w 1326 roku. Lodovico Carbone de Costacciaro napisał sobie traktat w 1587 roku: Ludovici Carbonis Compendium absolutissimum totius summae theologiae D. Thomae Aquinatis - wydany w Wenecji. Ten Wągl był też sobie profesorem na uniwersytecie w Perugii, stolicy Umbrii (środkowe Włochy). Pracował tam od 1570 roku, a zmarł w 1597 roku. Podpisywał się Carbone, Carbo, Carbonius. Jakby nie patrzeć - Wągl. Nie jedyny zresztą, który zajmował się teologią. Był też Piotr Carbon vel Carbonis vel Carbonelli... Jacobus Carbonis... A wcześniej był Walenty Carbo, który w 1519 roku pisze poemat Aleksandrowi Turzynowi z Krakowa, notowany potem przez Estrechiera w bibliografii polskiej...
Wszyscy ci Wąglowie mogli być potomkami jednego bałtyjskiego lub pre-słowiańskiego plemienia. Jedni trafili na drogę kmiecą, inni zasilili miasta, inni wreszcie trafili do rycerstwa. Wydaje się, że łatwo można obalić powyższą, prowokacyjną – przyznaję – teorię heraldyczną. Wystarczy żeby potomkowie rycerstwa, co lubią o sobie myśleć, że należą do tego lub innego znamienitego, heraldycznego rodu, przebadali swoje Y-DNA. Dziś jest to możliwe. Ale często wyjdzie im (jak uważam), że nie są ze sobą spokrewnieni, chociaż ich rodziny pod jednym znakiem heraldycznym kiedyś występowały. Jeśli czeka nas nowy, globalny i informacyjny feudalizm - nowe znaki rycerstwo zacznie nosić. Tylko kim będą owi rycerze i obrony jakich granic będą od nich oczekiwali ich suzereni?
Piotr VaGla Waglowski.
PS
Drodzy badacze historii! Proszę uniżenie o podjęcie badań nad Wąglami. W przeciwnym razie sam będę musiał wydać książkę o nich, a mam już ponad tysiąc przypisów. Nie wiadomo, kiedy powinienem się zatrzymać w zbieraniu o nich wzmianek, bo nie wiadomo, jak wiele jeszcze jest do wydobycia. Mając Wasze doświadczenie i podstawy teoretyczne lepiej będziecie może wiedzieli, w jakich ramach opracowanie wypada zamknąć, bo ja mogę nigdy nie skończyć kopać... w poszukiwaniu Wągli.
PPS
Tak, wiem, że potomkowie Piotra Wągla mogą się nazywać dziś zupełnie niewęglowsko, np. w związku z przyjęciem nazwisk od jakichś dóbr.
PPPS
Autor niniejszego tekstu zbadał swoje Y-DNA. Wynik to przynależność do haplogrupy R1a1-Z282*. Wraz z rozwojem badań ową gwiazdkę da się pewnie rozdzielić na kolejne gałązki. Zachęcam do wzięcia udziału w tym przedsięwzięciu.
PPPPS
Objawili się "kuzyni genetyczni", tacy, którzy wywodzą genealogię z rodu pruskiego Obizora, ale też inni - z dzisiejszego terenu Niemiec, Norwegii i Wielkiej Brytanii. Wydaje się, że to potomkowie Bałtów.
- VaGla's blog
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Castrum Wyhel
Zaraz koło wsi, która kiedyś nazywała się Zeg, w interesującym nas okresie Zegh, a później Bodrogszög (po słowacku Klin nad Bodrogom) znajduje się miasto Sátoraljaújhely a w nim Castrum Wyhel.
Jeśli stąd pochodzą Wąglowie, to ta nazwa pochodzi z 1291 roku, kiedy król Andrzej III nazwał to miejsce Saturalia Wyhel, a nawet wcześniej już tak się nazywało... To są czasy trzech najazdów Mongołów na Węgry i Polskę. W czasie pierwszego najazdu Mongołowie dotarli pod Łęczycę, Wrocław i Legnicę... Trzeci najazd to lata 1287 i 1288. Istniał wówczas sojusz między księciem krakowskim Leszkiem Czarnym, a Węgrami. Węgrzy na rozkaz Władysław IV (poprzednik Andrzeja III na tronie węgierskim) udzielili odsieczy i pobili wojska Nogaja pod Starym Sączem. Potem nastają czasy Wacława II, który od 1291 był księciem krakowskim, w sierpniu 1292 r. Władysław Łokietek złożył Wacławowi hołd lenny z Sieradza, Łęczycy i Brześcia Kujawskiego, a następnie, w 1297 roku opanował Wielkopolskę. W 1300 roku koronował się w Gnieźnie na króla Polski, a w 1301 roku jego syn objął tron węgierski.. Jeśli Wąglowie pojawili się w Polsce z Węgier, to mógł to być ten właśnie czas... Wszystko byłoby super, gdyby nie te wcześniejsze polskie toponimy...
Co do śladów późniejszych - jest jeszcze Peter de Wyhel zwany z węgierska Ujhelyi Peter w roku 1457: A Zichy és Vásonkeői gróf Zichy-család idősb ágának okmánytára = Codex diplomaticus domus senioris comitum Zichy de Zich et Vásonkeő : 9. kötet, str. 583.
Ale jest i cała wcześniejsza familia Ujhelyi poczynając od 1215 roku... No, ciekawe.
Swoją drogą wieś Wanglno (Węglin) w Polsce też była w parafii Potok...
Generalnie okazuje się, że sam Ścibor ze Ściborzyc był związany z innm miastem, które ma interesującą nazwę, tj. miastem Vág-Ujhely, czyli miastem, które nazywa się dziś Nowe Miasto nad Wagiem... Leży w połowie drogi między Bratysławą a Starymhradem. Czy Vág-Ujhely to też źródło proklamy Waga u Wąglów? "Territorio civitatis predicte de Vihel" znane jest od przynajmniej 1351 roku, ale znacznie wcześniej Król Bela funduje tu klasztor Paulianom w 1248:
A obok nich Vág-Szerdahely (czyli Alsószerdahely, czyli Dolná Streda). Trochę, jak Szołajdy...
Te tereny znajdowały się w granicach państwa Bolesława Chrobrego.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Pozdrowienia z Węglewa
Panie Piotrze
Serdecznie pozdrawiam z Węglewa koło Pobiedzisk i dziękuję
za tak ciekawe i obszerne opracowanie dające nam, mieszkańcom
Królewskiej Wsi Węglewo,dużo informacji o pochodzeniu naszego rycerza Węgla, który niewątpliwie był pierwszym właścicielem tej wsi.
Rodziny mieszkające w Węglewie mają w większości
udokumentowane zasiedzenie w tej parafii od co najmniej XVIII wieku, szkoda jednak, że nie ma tu Węgli ani Węglewskich.
Kiedyś byli
Kiedyś tam byli Wąglowie w Pobiedziskach.
Potem zaś byli inni, którzy nie koniecznie byli potomkami Wąglów, ale zaczęli się nazywać Węglowskimi. Też od wsi Wąglew koło Konina w parafii Kawnice. Tak np. Stanisław Grot Kawnicki de Wanglewo z 1462 roku odnotowany jest jako Stanisław Grot Wanglewski w roku 1477.
Stanisław Kawnicki z Wąglewa i jego synowie, Jan i Mikołaj poręczyli 1488 r. za braci ze Szczodrkowa, iż uwolnią od obciążeń trzecią część w Nowejwsi po ich babce Stanisławie na rzecz Stanisława Lubstowskiego h. Leszczyc z Lubstowa i Lubstówka (I. Kon. 1 k. 183)
W bliskim sąsiedztwie tego Wąglewa w parafii Kawnice są Pyzdry i Stawiszyn, gdzie w średniowieczu odnotowano mieszczan Wąglów. To właśnie w księgach sądu ziemskiego w Pyzdrach z roku 1410 odnotowano "Jako ten Jan jest nasz brat i nasza kry i nasze zawołanie Wagi jest wezwan i półtora krzyża klejnot nosi". I to w księgach ziemskich pyzdreńskich właśnie odnotowano nob. Wojciecha Czielmowskiego, wzgl. Nadarzyckiego Wągiel zwanego. A wcześniej, w 1391 roku, w Pyzdrach odnotowano: "Buthka de Wanglewo cum filiis suis eoram nobis obtinuit terdam partem hereditatis Szarzino super Johannem Sognewicz". Szarzino w tym przypadku to Żdżary pod Koninem. Tam też w Pyzdrach w 1396 roku: "516. Philippns de Czelcza habet terminnm peremptorium cum Wanglik ad duas pro 10 marcis et tribus marcis in Judeam" oraz "518. Johannes Wanglik habet statuere capellanum in duabus septimanis, qui debet fateri, quod ipsum proeuravit divinis". (Józef von Lekszycki, „Die ältesten grosspolnischen Grodbücher“, nr 131 - najstarsze wielkopolskie księgi ziemskie z lat 1386-1399).
Mamy zatem jedno Węglewo koło Poznania i Wąglew (dawniej Wąglewo) koło Konina.
Węglewo i Waliszewo, a także Ostrów Lednicki koło Poznania:
Chwilę wcześniej, w 1417 roku, Nela z Sołacza (von Szolacz, dziś to część Poznania; "Sołacz" wywodzi się od staropolskiego wyrazu "sol", "sołek", oznaczającego spichlerz, spiżarnię) wraz z synem Maciejem zw. Wąglowiec kwituje Stanisława Mądrego (Stanczil Mandri), Piotra Muldnera, Hanosza i Wawrzyńca z odszkodowania za zabójstwo swego męża Mikołaja Wągla (Niclos Wangil), ojca Macieja...
Sołacz pod Poznaniem (dziś część Poznania):
Czterdzieści lat później, w 1457 roku, Maciej Węgiel z Sołacza kupuje od Balczera syna Michała zagrodę obok granicy Sołacza, zagrodę ciągnącą się aż do Jeżyc. Zagroda ta obciążona była czynszem 1/2 kopy groszy dla mieszczki poznańskiej Ponieckiej.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Jestem Węgłowska Helena
Jestem Węgłowska Helena pochodzę z Żytomierza, Ukraina. Zawsze bylam ciekawa pochodzenia swojej rodziny. To co przeczytałam jest bardzo ciekawe.
Niestety mało wiem o swoich dziadkach poniewaz byli represowani. Wiem tylko ze rodzice Ojca mieli duzo ziemi, lasów.
Żytomierz i okolice
Poniżej o podczaszycu owruckim, a Owrucz w obwodzie żytomierskim. 13 września 1771 Michał Węglowski podczaszyc owrucki wraz z Antonim Hebdą burgrabią warszawskim, zostali delegowani do Janowa w charakterze komisarzy mających dbać o interesy ziemian przemyskich, jak w szczególności w celu zabiegania o zmniejszenie ciężarów utrzymania armii rosyjskiej. Po powrocie z delegacji, tj. 19 października 1771 roku delegaci-komisarze zostali skwitowani przez obywateli ziemi przemyskiej słowami:
Źródło: Liber disp. ter. Prem. 260 p. 267-269, za: Akta grodzkie i ziemskie z czasów Rzeczypospolitej polskiej z Archiwum tak zwanego bernardyńskiego we Lwowie T. 23, str. 615 i 616
W powiecie owruckim w 1876 r. urodził się też prof. dr Romuald Węgłowski, późniejszy Ordynator Chirurgii Szpitala Zapasowego w Zamościu. Tu artykuł o profesorze: Osiągnięcia profesora Romualda Węgłowskiego w zakresie chirurgii naczyniowej
Węglowscy trafili początkowo na Bukowinę z centralnej Polski (Królestwa Polskiego) w trakcie kolonizacji XVI-XVIII w.
Wołyńscy Węgłowscy ze Starej Huty, gmina Ludwipol, są też wśród Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.
Oczywiście mogły tam być w okolicy różne rodziny o podobnym nazwisku. Ewentualne pokrewieństwa trzeba opierać na dokumentach, no i oczwiście męscy potomkowie mogliby przetestować Y-DNA, byśmy wszyscy wiedzieli więcej.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Węgleszyn
A ja pozdrowię z Węgleszyna
Tak dodam tylko, że raczej nazwa Węgleszyna nie pochodzi od rycerza Węgla, tylko związana jest z wypalaniem na tym terenie węgla drzewnego w wiekach ubiegłych. Świadczą też o tym nazwy sąsiednich wsi takie jak: Rębiechowa, Lasochów, Żarczyce. Podobnie też może być z innymi miejscowościami o podobnych nazwach. Wspomniał Pan też o Tomaszu z Węgleszyna h. Jelita. Jest to bardzo barwna i tajemnicza postać, warta by się nią dokładniej zainteresować. M. in. posądzany jest on o największą zdradę na korzyść Zakonu Krzyżackiego ;)
To tak tylko 3 grosze do ciekawego tematu.
Dombek7
Węgleszyn
Nazwy (toponimy) dzisiejsze mogą nieco mylić, bo się z czasem zmieniały. Jeśli chodzi o Węgleszyn, to Słownik geograficzny Królestwa Polskiego istotnie sugeruje, że nazwa ta pochodzi od wypalania węgla. Historycznie w 1367 roku miejscowość zapisano "Wanglessino", w 1450 Vągleschin, Vągleschin Minor. Tomasza zaś zapisywano m.in. jako "Thomas Venglesinius, castellanus sendomirien. et praefectus Majoris Poloniae" - tak u Paprockiego, zaś u Kromera Venglesimo. Tomek jako syn Dziwisza zapisany był też jako Thomislao Diuissy de Wanglesin. Jako ciekawostkę chyba warto odnotować, że Tomka z Wąglna (Thomconem de Wangelno), podczaszego krakowskiego, mamy w roku 1403 i Wąglno leży relatywnie niedaleko Węgleszyna (obok Jędrzejowa, bo dzisiejszy Węgleniec, to XV w. Vyglenyecz i Wangelno; pamiętajmy przy tym, że tam w Węgleszynie byli Jelitczycy z Mokrska - Tomek był wnukiem Piotra z Mokrska właśnie, a Mokrsko leży w czworoboku wyznaczonym Chęcinami (i Brzegami), Piotrkowicami, Pińczowem i Jędrzejowem; tam w tym czworoboku są też Sobowice, dziedziczna wieś Piotra Wągla spod Grunwaldu (w sumie Sobowice i Węgleniec vel Wangelno dzieli las) i jeszcze parę innych wiosek, z którymi Wąglowie są związani). Stąd o ile, jak się wydaje, autorzy Słownika mogli nawet i uznać, że od wypalania węgla drzewnego, to jednak w tym przypadku, jak się wydaje, nie sięgnęli znacznie głębiej poza "pierwszy rzut oka". Jeśli od wypalania węgla, co oczywiście całkiem prawdopodobne, to mniej więcej tak samo prawdopodobne i to, że Wąglowie z Wąglna osiedli w Węgleszynie. W takim przypadku Węgleszyn byłby takim małym Wąglnem (Wąglno a to już patronimiczne, odosobowo). Jeszcze bardziej zdrobniale byłoby już tylko Węgleszynek.
W podobny sposób mam spenetrowane historie również innych wsi "węglowskich". Niektóre rzeczywiście nazwę biorą od wypalania węgla, inne nie.
A co do "zdrady" Tomka, to posądzać go można, owszem, że Bydgoszcz padła, ale Długosz relacjonuje, że na wieść o upadku Bydgoszczy „z żalu wielkiego umarł”.
Dziękuję za pozdrowienia. To, że się pojawiają to znaczy, że "pułapka" działa :)
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination