społeczeństwo

Niemożność wskazania sprawcy przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka

Przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka toczy się sprawa K.U. - Finland/Finlande (No 2872/02). Pytanie brzmi - czy istnieją prawne możliwości dochodzenia ujawnienia danych osoby, która dopuściła się w internecie opublikowania materiału stanowiącego zniesławienie/pomówienie (defamatory). A co zrobić, gdy osoba, która jest przedmiotem ataku to dwunastoletnie dziecko? Co z ochroną prywatności? W pewnej mierze dyskusja na podobny temat była już w Polsce prowadzona: por. Policja przyjmuje ustną lub pisemną skargę, Wolność słowa ma granice, ale jak ścigać za ich przekroczenie?.

Interesujące: "czyszczenie reputacji" na zlecenie

Kilka razy zastanawiałem się w tym serwisie nad konsekwencjami nieusuwania "kopii lokalnej" z wyników wyszukiwania wskazując, że w przypadku naruszenia dóbr osobistych "dopełnienie czynności potrzebnych do usunięcia jego skutków" nie może ograniczać się do usunięcia spornego materiału z serwera, ale jeszcze np. na innych działaniach. W tym kontekście zainteresowałem się doniesieniem na temat usługi polegającej na tropieniu kompromitujących materiałów opublikowanych w internecie i usuwaniu ich w imieniu zleceniodawcy. Chodzi o komentarze na witrynach społecznościowych, zdjęcia z imprez firmowych, informacje publikowane w internecie przez własne dzieci... Interesujące.

Reporterzy bez granic wirtualnie protestują przeciwko cenzurze

Organizacja Reporterzy bez granic rozpoczęła "wirtualną manifestację" przeciwko niektórym krajom i przeciwko globalnym przedsiębiorstwom wspierającym blokowanie (czy też cenzurowanie) treści publikowanych w internecie. Przy okazji podsumowania niedawnego Internet Governance Forum (por. Dynamiczne koalicje zarządzania internetem, czyli IGF 2006) przywoływałem wymianę zdań między dziennikarzem BBC a chińskim dyplomatą. Zdaniem tego ostatniego nie ma żadnej cenzury internetu w Chinach. Zdaniem pierwszego - jest przeciwnie. Reporterzy bez granic mają na ten temat wyrobione zdanie.

Pobieranie legalne w Hiszpanii (na razie)

Niedawno informowałem, że Hiszpania implementuje dyrektywę europejską 2001/29/WE, przy czym prawodawca postanowił nieco ograniczyć dozwolony użytek chronionych przez prawo autorskie utworów. Mam wrażenie, że ta nowelizacja nie jest jeszcze obowiązującym w tym kraju prawem. Dziś czytam, że hiszpański sąd z Santander zdecydował się oddalić sprawę związaną z pobieraniem plików w ramach systemu p2p. Zdaniem sędzi - pobieranie plików w ramach dozwolonego użytku osobistego nie może być działaniem przeciwko ustawie i tym samym zagrożone karą.

Sąd nad prywatyzacją organów ścigania

[Przylepiony uśmiech] Zaczyna się. Podobno sąd w niemieckim Kiel (Kilonia - miasto na prawach powiatu w Niemczech, stolica kraju związkowego Szlezwik-Holsztyn) miał wypowiedzieć się na temat udziału "ekspertów" związanych z organizacjami walczącymi z piractwem w internecie, a konkretnie miał powiedzieć, że nieuczciwe jest to, by policji i ogólnie pojmowanemu "wymiarowi sprawiedliwości" pomagały podmioty, które reprezentują w sporze jedną ze stron (które nie są bezstronne, neutralne dla sprawy). Chodzi o zbieranie "dowodów", analizę informacji, ale też udział w przeszukaniach. Organy ścigania powinny przeprowadzać czynności samodzielnie.

Coś drgnęło w sprawie pudełek po butach: zatrzymano Romana W.

Wczoraj po południu policja zatrzymała trzydziestotrzyletniego Romana W., którego podejrzewa o udział w podłożeniu w Warszawie atrap ładunków bombowych w zeszłym roku (w październiku 2005). Pisałem o tym w felietonie Pudełka po butach w społeczeństwie informacyjnym: w newralgicznych miejscach miasta umieszczono ponumerowane atrapy bomb, dziś wiemy, że ładunków miało być 13; o ładunkach powiadomiono media i policję za pomocą poczty elektronicznej). Policja nie podaje zbyt wielu danych dotyczących postępów w sprawie, tłumacząc to dobrem śledztwa.

NIK o strategii informatyzacji

[pieniądze pod lupą] Najwyższa Izba Kontroli zwołała wczoraj konferencję prasową. W jej trakcie można było usłyszeć, że "Strategia Informatyzacji ePolska na lata 2004-2006" została opracowana bez właściwej analizy stanu wykonania wcześniejszych planów związanych z informatyzacją, potrzeb społecznych oraz zaleceń Komisji Europejskiej. Dostało się Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji (niejasny podział kompetencji w kierownictwie, jak i pomiędzy komórkami, dostało się ministerstwu również za CEPiK), Ministerstwu Gospodarki (podpis elektroniczny, dostęp do ofert pracy), Św. P. Ministerstwu Nauki i Informatyzacji dostało się za projekt informatyczny Wrota Polski. Oceniono również Biuletyn Informacji Publicznej (97% z przebadanych stron podmiotowych miało mankamenty)...

Reprezentacja polityczna geeków?

Wybory do Kongresu USA we wtorek (7 listopada). W niniejszym serwisie nie zajmuję się polityką, ale trafiłem na interesujący tekst i pomyślałem, że warto się do niego odnieść. Chodzi o to, że w USA na standardy webowe przy tworzeniu własnych internetowych zasobów zwracają uwagę głównie kandydaci Libertarian. Nie odnoszą oni sukcesów wyborczych, gdyż główna walka toczy się między Republikanami i Demokratami, ale uważam, że to interesujące. Czy jest jakaś siła polityczna, która byłaby reprezentantem geeków w Polsce?

Dynamiczne koalicje zarządzania internetem, czyli IGF 2006

Internet Governance Forum zgromadziło w Atenach 1200 delegatów (mówi się też o 1500) z około 90 krajów. Swoich reprezentantów miały również takie globalne przedsiębiorstwa jak Microsoft, Google, Yahoo, AT&T, Sun Microsystems, Fujitsu oraz Ericsson. Na zorganizowane przez ONZ Forum ściągnęły delegacje organizacji pozarządowych (można wymieniać długo, a warto wskazać EFF, IP Justice, Amnesty International, Internet Society, Reporterzy Bez Granic...). Politycy wygłaszali stanowiska, organizacje zwracały uwagę na ważne ich zdaniem zjawiska, lobbyści przedsiębiorstw starali się zorientować gdzie i kto, tak naprawdę, będzie w niedalekiej przyszłości decydował o kształcie internetu. Do dyskusji zaproszono przedstawicieli "młodego pokolenia", by powiedzieli jak oni korzystają z Sieci... Cztery dni zcentralizowanego bulgotania dobiegły końca, teraz ma bulgotać lokalnie i online, ale ma nieprzestawać bulgotać.

Transgraniczne szpiegostwo przemysłowe: kłopot wymiaru sprawiedliwości

Sąd w Londynie uznał, że sprawa, która dotyczy rzekomego włamania się do systemu teleinformatycznego, zarządzanego przez Ansol Investments Ltd., i nieuprawnionego uzyskania tajemnic przedsiębiorstwa (co miało być udziałem pracowników dwóch (przynajmniej) przedsiębiorstw), może być rozpatrywana przez brytyjskie sądy. Oskarżane o działania bezprawne spółki zaś twierdzą, że brytyjskie sądy nie mają w tej sprawie jurysdykcji. Sąd rozpatrywał problem miejsca popełnienia czynu zabronionego, uznając, że włamanie do systemu miało miejsce w Wielkiej Brytanii. Sprawa jest o tyle interesująca, że właścicielem jednej ze spółek w nią uwikłanych jest państwo (chodzi o spółkę TadAZ), a rosyjski Rusal jest trzecim co do wielkości producentem aluminium na świecie.