Policja przyjmuje ustną lub pisemną skargę
Kolejny głos w dyskusji dotyczącej granic wolności słowa i możliwości ścigania "anonimowych" użytkowników internetu, którzy złamali przepisy. Być może faktycznie należy wybrać drogę przez skargę kierowaną do Policji na podstawie art. 488 kpk, zamiast angażować prokuratora i stosować art. 60 tegoż kodeksu.
Rzeczpospolita, I bez prokuratora sprawcę można zidentyfikować: "Wbrew pozorom ofiara zniesławienia bądź zniewagi nie jest bezbronna i może znaleźć ochronę w ramach obowiązującego porządku prawnego. Kluczem jest tu uregulowana w art. 488 § 1 k.p.k. skarga kierowana do policji. Zgodnie bowiem z powołanym przepisem policja na żądanie pokrzywdzonego przyjmuje ustną lub pisemną skargę i w razie potrzeby zabezpiecza dowody, po czym przesyła skargę do właściwego sądu. Skarga taka, co podniósł Sąd Najwyższy w uzasadnieniu przywołanego wyżej postanowienia, "jest pojęciem szerszym i mniej sformalizowanym, mającym podobne znaczenie procesowe jak zawiadomienie o przestępstwie, które - co oczywiste - może odnosić się także do anonimowego sprawcy, którego ustalenie może nastąpić przez policję". To właśnie zadaniem policji jest ustalenie, wskutek wniesionej przez pokrzywdzonego ustnie lub pisemnie skargi, tożsamości sprawcy przestępstwa w toku zabezpieczenia dowodów, a następnie przesłania skargi spełniającej już wymagania stawiane prywatnemu aktowi oskarżenia do sądu."
Niedawno opublikowałem tekst Wolność słowa ma granice, ale jak ścigać za ich przekroczenie? a w nim m.in. odesłanie do tekstu Sławka Wikariaka, z którym polemizuje dziś Paweł Hajdys, aplikant sądowy w Sądzie Okręgowym w Łodzi. Postuluje on w konkluzji: "by sąd, mając do czynienia z prywatnym aktem oskarżenia, w którym pokrzywdzony z braku wiedzy nie wskazał imienia i nazwiska oskarżonego, uznał to pismo procesowe nie za akt oskarżenia, lecz za skargę w rozumieniu art. 488 § 1 k.p.k. i jako taką przesłał organowi właściwemu, czyli policji". Tekst warto przeczytać.
Proponowana droga do załatwienia sprawy wymaga jeszcze komentarza, że jeśli Policji nie uda się ustalenie tożsamości sprawcy (a o to ciężko niezależnie od wybranej procedury, czy to z udziałem prokuratora czy Policji), to i tak "na koniec dnia" nie będziemy mieli danych by złożyć prywatny akt oskarżenia (spełniającego, co zauważa autor polemiki, wymogi art. 487 k.p.k. wyjaśnione następnie postanowieniem SN z 17 kwietnia 1997 r., sygn. I KZP 4/97, Wokanda 1998/1, s. 16 - "konieczne i wystarczające jest wskazanie imienia i nazwiska oskarżonego"). Sprawa więc rozbija się o kwestie dowodowe i tak płynnie dochodzimy do retencji danych telekomunikacyjnych, powszechnej identyfikacji, mikroprocesorów w mózgach i tp. Ale to zupełnie inna kwestia.
Zresztą te dylematy dotyczące powszechnej inwigilacji są pewnie jedynie przejściowe. Myślę, że niebawem powszechnie (co nie znaczy, że każda jednostka z osobna) społeczeństwo będzie godziło się na to, że jesteśmy inwigilowani, dostęp do infrastruktury wymaga autoryzacji (władz, albo usługodawców, którzy raportować będą władzom). Zmieniają się stosunki społeczne. A może się mylę?
Przywołane w tekście przepisy kodeksu postępowania karnego:
Art. 487. Akt oskarżenia może ograniczyć się do oznaczenia osoby oskarżonego, zarzucanego mu czynu oraz wskazania dowodów, na których opiera się oskarżenie.
Art. 488. § 1. Policja na żądanie pokrzywdzonego przyjmuje ustną lub pisemną skargę i w razie potrzeby zabezpiecza dowody, po czym przesyła skargę do właściwego sądu.
§ 2. Na polecenie sądu Policja dokonuje określonych przez sąd czynności dowodowych, po czym ich wyniki przekazuje sądowi. Przepis art. 308 stosuje się odpowiednio.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Ciekawe
Słyszałem że zawsze można zabezpieczyć conajmniej logi z serwera, i potem ustalić kto pisał.Jak to jest tak naprawdę?
Wydaje mi się, że składając wniosek na Policji, od razu składac wniosek o zabezpieczenie logów z serwera,zgodnie z art 488§ 1 plus złożyć wniosek do prokuratora o wstąpienie do toczącego się postępowania w myśl art 60 kpk i znowu złożyć wniosek o wydanie zarządzenia na podstawie art 326§3 kpk o zabezpieczenie logów z serwera.Ten ostatni wniosek bym skladal na wypadek odpowiedzi odmownej na wniosek o wstąpienie (przecież może się nie doszukać podstaw), a wtedy jako prokurator nadzorujący może nakazać odpowiednie zabezpieczenie dowodów,gdyż wydaje mi się ze prokurator jako osoba o wiele większym ''sądowym'' doświadczeniu niz policjant jest w stanie ocenić co jest a co nie jest dobrym dowodem przed sądem i w takim zarządzeniu może okreslić na tyle dobrze i dokladnie wymagania co do tego zabezpieczenia, że unikniemy niespodzianek typu niedopuszczenie dowodu.Jednak o wiele lepiej zapewnic sobie pomoc profesjonalisty w myśl 60kpk.A to że do prywaty angażujemy i Policje i Prokurature?No coż za to im płacą;)
------------
W Polsce wszyscy znają się na prawie, medycynie i informatyce
Co jednak w przypadku gdy
Co jednak w przypadku gdy oskarzenie lub skarga jest bezpodstawna, a słuzy jedynie do wydobycia przez niby-pokrzywdzonego jego danych osobowych? Czy na etapie postępowania wyjaśniającego Policja dokonuje także zasadności zarzutu i odmawia wszczęcia z powodu braku znamion przestępstwa? Czy też najpierw zbiera dane osobowe i dopiero całość przesyła do prokuratury?
Czy po umorzeniu takiego postępowania. Poszkodowany ma dostęp do danych osobowych rzekomego sprawcy i czy może go nękać procesami cywilnymi?
W jaki sposób chronić się przed maniakami prowokującymi do obrażania ich w dyskusjach internetowych i twierdzących że naruszane są ich dobra ?
Powodzenia .....jak ktoś ma środki, dużo samozaparcie to moż
Zostałem publicznie pomówiony poprzez rozsyłanie zbiorowych SMS przez serwis operatora GSM, treść SMS godziła w moje dobre imię ponadto zawierała treści niezgodne z obowiązującym prawem. Wiadomość rozesłano do bardzo wielu odbiorców. Fakt zgłosiłem Policji, zostało to przesłane do prokuratury, ta odmówiła wszczęcia, odwołałem się do Sądu ten wydał postanowienie o odmowie wszczęcia.
Pikanteri dodaje fakt, ze odmawiali mi w sprawie której nie zgłaszałem, ja im o SMS, a oni o ogłoszeniu na www. KONIEC drogi prawnej!
Następnie zawiadomiłem po raz następny Policje podnosząc inne wątki w sprawie, co też zbyt wiele nie dało, bo Policja zleca ustalenie sprawcy operatorowi przez prokuraturę, a ta nie maiła zamiaru tego robić. Po raz trzeci zawiadomiłem Policję, ale zastosowałem pewien wybieg, o którym tu napisać nie mogę, sam ustaliłem pewne dane sprawcy, resztę zrobiła Policja...
Teraz złożyłem prywatny akt oskarżenia do Sądu... a Sąd co tydzień mi wysyła bym coś wyjaśnił... Teraz to już czekam na pytania może z zakresu "sfer niebieskich". W aktach jest interesująca notatka sędziego "rozpatrzyć przed 2012 bo sie przedawnia".
Nie jestem sam tak zniesławiony, ale inni sobie to "odpuścili" bo to nie jest "NORMALNY KRAJ DLA NORMALNYCH LUDZI"....
Teraz walczę w Sądzie!
O sprawie pisałem do EAT, Komisji mediów EU, innych organizacji, wszyscy są w szoku że tak jest w POLSCE....
A prawo to jest na papierze, może dla prawników!
A prawo to jest na
W tym zawodzie jak i w innych. Są fachowcy i nie-fachowcy. Sam tytuł magistra prawa oznacza, że osobnik uczęszczał do określonej uczelni, na określonym kierunku i zdał wymagane egzaminy. Jednakże nie udowadnia czy dany osobnik zdobył stosowną wiedzę by umieć z niej korzystać w realiach poza murami uczelni.
Sam stykam się często z praktyką czytania tylko tytułu aktu prawnego. Jeśli jest w tytule "magiczne" słowo "komputer" czy "elektroniczny", to dokument ląduje u informatyków. Kuriozalnym jest to, że w takim dokumencie jest mowa o organizacji np. obiegu dokumentów z uwzględnieniem rozwiązań techniki komputerowej, a nie o komputerach samych w sobie. Zmiany organizacji pracy, to raczej zagadnienie wykraczające poza możliwości informatyków, gdyż funkcjonowanie określonego podmiotu to nie wynik jednego aktu prawnego, ale iloczyn logiczny wielu różnych aktów prawnych.
Prawo "papierowe" jest użyteczne gdy coś się wysypie i sankcję karną trzeba odsunąć od siebie (czyt. prawnika), bo wszystkiemu winien jest np. informatyk, gdyż tak wynika z subiektywnej analizy ustawy czy rozporządzenia.
Chore państwo i jego organizacja, bo idąc dalej w takim rozumowaniu, to np. informatyk powinien być sprawnym prawnikiem. Skoro tak, to po co utrzymywać prawników w firmach? Może warto pomyśleć czy nie ekonomiczniejszym rozwiązaniem byłoby zatrudnienie Kancelarii Prawnej, tak jak to robią prywatne firmy.
Zapewne gdyby jednostki publiczne dołożyły więcej starań w analizowanie fachowości zatrudnianych u siebie specjalistów od prawa, to informatyzacja państwa byłaby sprawniejsza niż jest obecnie.
Pozdrawiam