Hiszpania ogranicza dozwolony użytek osobisty

Flaga Hiszpanii z copyrightemRównież Hiszpania implementuje kontrowersyjną dyrektywę europejską 2001/29/WE (pisałem o tym w tekście DRM'owe notatki). Właśnie przyjęto tam nowelizację ustawy o prawie autorskim, która wprowadza opłaty od urządzeń reprograficznych i "czystych nośników" oraz reguluje cyfrową wymianę informacji – jak się wydaje – ograniczając dozwolony użytek osobisty...

Doniesienia na temat nowoprzyjętego w Hiszpanii prawa nie są jednoznaczne (pisze się dość ogólnie, a tu "diabeł tkwi w szczegółach"). P2PNet publikuje tekst "New Spain p2p file sharing law", w którym odwołuje się do tesktu Webuser oraz Tmcnet.com. Geekzone publikuje artykuł Spain makes P2P filesharing illegal and kills legit Internet usage?. W tym ostatnim podkreśla się, że nie do końca wiadomo jak zdefiniowano „ułatwienie wymiany plików” ("it's not clear how "facilitate filesharing" is defined"), a to właśnie stało się podstawą odpowiedzialności w Hiszpanii. Wszelkie komentarze są jeszcze przedwczesne. Chociaż pojawiają się takie komentarze jak w tekście Spain outlaws P2P filesharing inc. personal use downloading, gdzie podaje się niejasne wciąż spekulacje o ograniczeniu dozwolonego użytku osobistego:

In Spain, a new intellectual properly law has been written into law that bans the use of unauthorised file sharing networks and also makes it a civil offence to even download content using P2P even for personal use...

W tym miejscu może warto jednak odesłać czytelnika do wcześniej zgromadzonych materiałów na temat procesu legislacyjnego w Hiszpanii:

Polskie IDG pisze (również za serwisem Tmcnet.com): "Nowa ustawa przewiduje, że jeśli internaucie udowodnione zostanie, że nielegalnie pobrał plik chroniony prawem autorskim, to zostanie on ukarany karą grzywny w wysokości proporcjonalnej do strat poniesionych przez właściciela praw do danej piosenki, filmu czy programu komputerowego". No właśnie. Rodzą się pytania o to, co znaczy "nielegalnie pobrał plik"? Co to znaczy "pobrać plik legalnie"? Czy to synonim - "pobrał plik i jednocześnie zapłacił"? Dziś w Polsce w ramach dozwolonego użytku osobistego można pobrać z internetu każdy plik (chyba, że będzie to program komputerowy, którego definicji jednak nie znajdziemy w polskiej ustawie, chociaż jeden z jej rozdziałów poświęcony jest programom komputerowym właśnie; programy komputerowe w Polsce wyłączone są z przepisów o dozwolonym użytku osobistym).

W Hiszpanii wprowadzono ponoć obowiązek zgłaszania przypadków "nielegalnego" wymieniania się plikami (co byłoby konsekwencją wprowadzenia zasady odpowiedzialności karnej dla ISP za "umożliwianie wymieniania się plikami"). Ten kto pobiera pliki z internetu (trzeba dodać: pliki chronione przez prawo autorskie, a pobierane „niezgodnie z uprawnieniem”) - ponosić ma odpowiedzialność cywilnoprawną. Nic nadzwyczajnego. Kluczowym zagadnieniem jest w tym przypadku zakres dozwolonego użytku osobistego (a więc zakresu tego „uprawnienia”). Jak się wydaje - w Hiszpanii ograniczono dozwolony użytek (czytaj również: Jeszcze o dozwolonym użytku) i na tym polega wymowność doniesień z Hiszpanii.

Wiadomo, że wedle opublikowanych badań 26 proc. obywateli Hiszpanii wymienia się plikami, wedle innych badań – ponad 70 proc. całego ruchu internetowego w Hiszpanii generują użytkownicy P2P (to, na podstawie danych hiszpańskiego telekomu Telefonica, wedle którego 90% całego ruchu w jego sieci to ruch internetowy, a z tego 71% to p2p). Jeśli tak, to siłą rzeczy Hiszpania staje się krajem, na którym niezwykle koncentruje się uwaga organizacji zwalczających swobodne wymienianie się przez użytkowników chronionymi przez prawo autorskie (w szczególności) utworami.

O Hiszpanii od kilku lat jest dość głośno w kontekście nowych regulacji związanych z internetem. Oto w 2002 roku pisałem o działaniach tamtejszych operatorów serwisów internetowych, którzy protestowali przeciwko propozycjom legislacyjnym nowego prawa "serwisów społeczeństwa informacyjnego i elektronicznej gospodarki" (LSSI). Wówczas chodziło o to, by operatorzy (wydawcy) musieli się rejestrować i monitorować publikowane w ramach swojej infrastruktury treści (czy aby nie naruszają porządku prawnego). W 2003 roku odnotowałem doniesienie o planowanych pozwach przeciwko obywatelom Hiszpanii, korzystającym z sieci wymiany plików P2P (mówiło się o 4 tysięcy pozwów). Są też doniesienia o próbach cenzurowania (blokowania) treści, jak w przypadku nazkazu zablokowania dostępu do serwisu Batasuna.

W 2005 roku pisałem o pewnym hiszpańskim wykładowcy, który na konferencji naukowej postanowił przeanalizować prawne aspekty używania sieci peer-2-peer. Cortell (tak się nazywa) głosi, że używanie sieci P2P jest legalne. W wyniku presji organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi Cortell został zmuszony do zrezygnowania z pracy jako wykładowca Polytechnic University of Valencia UPV. To było w zeszłym roku. W zeszłym tygodniu ponoć Hiszpania ograniczyła dopiero możliwości legalnego korzystania z p2p...

Widać z tego jasno, że w tym kraju ferment własności intelektualnej związany z obiegiem informacji w społeczeństwie informacyjnym jest dość znaczny. Podobnie dzieje się we Francji, a ostatnio również w Polsce, czytaj: Dalszy ciąg dyskusji prawnoautorskiej, Powraca pomysł na opłatę kompensacyjną, Skonfiskujmy laptopy posłom (wraz z linkami umieszczonymi w tych tekstach)...

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

definicja progamu komputerowego

Na szczęście nie jestem prawnikiem bo by mnie głowa rozbolała, gdybym próbował tworzyć takie definicje ;)
Czy kod źródłowy podlega tym samym ograniczeniom co skompilowany program?
Czy książka w postaci kodu TeX-a to książka czy program?
Czy program skompilowany do kodu pośredniego (np. java) to taki sam program jak inne?
Czy muzyka zapisana jako program midi to przypadkiem nie program?
A arkusz kalkulacyjny z formułami - dokument czy program?
A skompilowana biblioteka funkcji/klas, w zasadnie niezdolna do samodzielnego funkcjonowania?

Definicja jest

Amerykanscy prawodawcy byli bardziej odwazni. Ale co do jakosci systemu i samego prawa amerykanskiego nie bede sie wypowiadal. Zacytuje z artykulu, ktory pisalem (mysle, ze nie wymaga to tlumaczenia na jezyk polski): "From the legal point of view it is noteworthy that only US and Australian legal systems provide a definition of a computer program. S.101 of the US Copyright Law, Title 17 U.S.C, (Pub. L. 94-553, Oct. 19, 1976, 90 Stat. 2541, as amended on Dec. 12, 1980, Pub. L. No. 96-517, 94 Stat. 3015, 3028) defines a "computer program" as a set of statements or instructions to be used directly or indirectly in a computer in order to bring about a certain result. There is no such definition in the Council Directive 91/250 on the legal protection of computer programs [1991] O.J. L122/42–46."

Pozdrawiam

Jest definicja?

Raczej nie ma definicji programu komputerowego, chociaż orzecznictwo polskie zmaga się z problemem oceny programów komputerowych (zauważyłem, że głównie sądownictwo administracyjne i głównie ze względu na ocenę obowiązków podatkowych). Tak czy inaczej przytoczę fragment uzasadnienia Uchwały Składu Siedmiu Sędziów Naczelnego Sądu Administracyjnego z dnia 24 listopada 2003 r. (FSA 2/2003):

(...)
Aby rozważać zagadnienie opodatkowania podatkiem od towarów i usług obrotu programami komputerowymi, należałoby przede wszystkim podjąć próbę zdefiniowania pojęcia programu komputerowego. Prawo polskie nie definiuje pojęcia „program komputerowy”; nie czyni tego również ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. 2000 r. Nr 80 poz. 904 ze zm.). Definicji programu komputerowego nie zawiera także Dyrektywa nr 91/250/EEC Rady Ministrów z 14 maja 1991 r. o ochronie prawnej programów komputerowych (Dz. Urz. WE L 1991.122.42), gdyż uznano, że definicja przedmiotu ochrony nie jest w tym dokumencie konieczna, a jej zamieszczenie byłoby niewłaściwe ze względu na szybki postęp technologii informatycznych (A. Nowicka: Prawnoautorska i patentowa ochrona programów komputerowych, ABC 1995, str. 64-65). W Dyrektywie wyjaśniono jedynie, że rola programu komputerowego polega na tym, by wejść w kontakt i funkcjonować z innymi częściami składowymi systemu komputerowego i użytkownikami.

W doktrynie oraz przepisach prawnych innych państw program komputerowy jest określany najczęściej jako zakodowana sekwencja instrukcji (rozkazów) wykonywanych bezpośrednio lub pośrednio przez komputer albo inne urządzenie zdolne do przetwarzania informacji w celu uzyskania określonego rezultatu (realizacji określonych funkcji i zadań). W niektórych definicjach zaznacza się, że program „stanowią takie sekwencje symbolicznych instrukcji lub komunikatów, które mogą być w sposób automatyczny przetworzone na zakodowane sekwencje instrukcji” (J. Sobczak: Prawo autorskie i prawa pokrewne, Iuris 2000, str. 167-168). Tak pojmowany program komputerowy, jako celowy zbiór określonych instrukcji, ma jednak zawsze charakter dobra niematerialnego, niezależnie od tego, czy jest, czy nie jest utworem w ujęciu prawa autorskiego. Tak też do końca 1998 r. był traktowany w przepisach rozporządzenia test Ministra Finansów z dnia 17 stycznia 1997 r. w sprawie amortyzacji środków trwałych oraz wartości niematerialnych i prawnych (Dz. U. 1997 r. Nr 6 poz. 35 ze zm.), w ramach którego programy komputerowe były zaliczane do wartości niematerialnych i prawnych obok praw autorskich i licencji.
(...)

Zatem definicja jest tylko w USA i Australii - jak napisał Tomek wyżej... A skoro nie ma definicji w Polsce i programy komputerowe wyłączone są z dozwolonego użytku osobistego, to daje to dodatkowe pole spekulacji co do zakresu treści prawa autorskiego w społeczeństwie informacyjnym... Obawiam się, że gdy doszłoby do oceny konkretnych przypadków sądy będą rozciągać to pojęcie (programu komputerowego) na wszystko co da się nim objąć w najszerszym ujęciu... Problem w tym, że w Polsce sądy nie wydają orzeczeń dotyczących dozwolonego użytku osobistego (albo ja do nich po prostu nie dotarłem), ale pewnie z czasem zaczną wydawać. To się robi coraz poważniejszy problem i potencjalne źródło konfliktów.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>