Dalszy ciąg dyskusji prawnoautorskiej

klatka z filmu  The Corruptibles!Jak niejednokrotnie informowałem na niniejszych łamach - trwa dyskusja dotycząca zmian ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Do grona wspierających pomysł kompensacyjnej opłaty dołączył Michał Wójcik, śląski poseł PiS-u. Znamy też mniej więcej opinie MSWiA do wcześniej przedstawionych założeń nowelizacji ustawy, zaproponowanych przez Ministerstwo Kultury. List otwarty przeciwko DRM podpisało już (elektrocznie) 20 tys osób, a światło dzienne ujrzał nowy film animowany o DRM.

Zacznijmy od opłaty kompensacyjnej. Senator Cugowski stwierdza na łamach katowickiego dodatku Gazeta.pl: "Wiem, że abonament to legalizacja tego, co nielegalne, ale chcemy w jakikolwiek sposób usankcjonować to, co i tak dzieje się w internecie - nie ukrywa Cugowski". Oczywiście jest to pewna projekcja lobbingowa. Pobieranie z internetu plików innych niż programy komputerowe jest całkiem legalne w obowiązującym stanie prawa, a to za sprawą przepisów o dozwolonym użytku osobistym. Tak więc mówienie (pisanie) w kategoriach "nielegalności" o pobieraniu z Sieci - nie jest podyktowane obowiązującym prawem, a pewnego rodzaju wizją światopoglądową. Tak czy inaczej pomysł na opłatę zaproponował w pierwszej kolejności Jacek Skubikowski, przewodniczący zarządu Stowarzyszenia Artystów Wykonawców SAWP, członek zarządu ZAiKS. Zaproponował i ogłosił, że będzie do pomysłu namawiał senatora Cugowskiego, który w kolejnej odsłonie, dał się przekonać. Senator to senator. Obiecał, że będzie lobbował w Sejmie za pomysłem - stąd dziś najwyraźniej jesteśmy na etapie, w którym jest już przekonany do pomysłu pierwszy poseł: Michał Wójcik.

Pytania (które stawiałem w notatkach znajdujących się pod linkami przedstawionymi wyżej) nadal pozostają bez odpowiedzi. Kto będzie zbierał opłaty, jak będą dzielone, dlaczego mówi się tylko o muzyce i filmach, skoro utwory to również strony internetowe i grafiki oraz teksty na tych stronach opublikowane (często przez hobbystów, którzy nie należą, i nie chcą należeć do żadnej organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi), więc gdzie jest różnica między tymi utworami i dlaczego organizacje zbiorowego zarządzania mają zacząć dysponować kolejnym funduszem, z którego - jak niektórzy głośno mówią - wielu twórców nie zobaczy ani złotówki. Dość, że szczegóły "projektu" nie są jeszcze znane, ale dziś już miały ujrzeć światło dzienne na konferencji prasowej.

Po tym jak Ministerstwo Kultury przedstawiło swój projekt (o czym można przeczytać m.in. w tekście Skuteczne techniczne zabezpieczenia i nowelizacja prawa autorskiego i w linkach tam umieszczonych) rozpętała się medialna burza, w wyniku której ogłoszono nawet, że należy skonfiskować laptopy posłom (bo mają nagrywarki, a przecież te służą m.in. do nielegalnego - jak chcą niektórzy - kopiowania chronionych utworów). Jednocześnie pojawiła się inicjatywa społeczna zbiórki podpisów pod listem otwartym przeciwko DRM. Dziś już pod nim – jak wspomniałem wyżej – podpisało się ponad 20 tys osób.

Jeszcze wcześniej swoje stanowiska do projektu ustawy przedstawiło Stowarzyszenie Internet Society Poland, potem Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, a także Stowarzyszenie Przyjaciół Integracji przesłało list do ministra Ujazdowskiego... To jednak nie wpłynęło zbytnio na ministerstwo, dopiero po publikacjach prasowych, o których wyżej, ministerstwo ogłosiło, iż z części propozycji się wycofało. Ja nadal sugeruje, że to nie do końca prawda, gdyż w obowiązującej również dziś ustawie jest przepis art. 1181, który jest tak skonstruowany, że pozwala ścigać każdego posiadacza komputera, również producentów i dystrybutorów (zresztą nie tylko komputerów, ale przecież komponentów, tj. np. myszki?).

Warto zatem odnotować w tym miejscu, że na tamtym etapie prac nad ministerialnym projektem swoje uwagi przesłało resortowi kultury również Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji (to ono przecież odpowiedzialne jest za działania organów ścigania, a więc to w tym ośrodku skupia się kompetencja do wykonywania niejasnych - zdaniem wielu - polskich przepisów). Cóż napisało MSWiA? Mogę jedynie omówić to stanowisko, gdyż nie jest ono opublikowane.

Zdaniem MSWiA zaproponowany przez MKiDN system ochrony technicznej (z którego ponoć się ministerstwo wycofało, ale jednak chyba nie do końca) możliwych do zastosowania przez twórców – a (co zauważa MSWiA) w praktyce przez ich wydawców – obostrzeń w dostępie do treści utworów "może doprowadzić do eliminacji w znacznym zakresie ustawowych praw konsumenta (użytkownika) wynikających z utrwalonych w prawie polskim i prawie międzynarodowym instytucji dozwolonego użytku, takich jak prawo cytatu czy prawa do korzystania z utworów na podstawie innych licencji ustawowych".

Ministerstwo - podobnie jak UOKiK - zauważyło, że resort kultury konsultuje kwestie nowelizacji prawa autorskiego jedynie z określonymi środowiskami, a przecież zainteresowane nowelizacją (i mające coś do powiedzenia w tej sprawie) są również środowiska reprezentują użytkowników i konsumentów.

Ministerstwo dostrzega również, że stosowanie DRM "może prowadzić do możliwości wykorzystania danych tylko wówczas, gdy dostępne są na rynku legalne urządzenia techniczne służące ich odtwarzaniu i zapoznawaniu się z ich treścią. Po zniknięciu z rynku takich urządzeń z utworu nie można będzie w sposób zgodny z prawem korzystać". Słuszna - moim zdaniem uwaga (o ile dowiemy się czym są "legalne urządzenia" - to nadal pozostaje w sferze mało zdefiniowanej). MSWiA stwierdziło, że - jakkolwiek resort kultury powołuje się na konieczność implementacji przepisów unijnych (dyrektywy w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym), to "implementacja owej – nota bene bardzo kontrowersyjnej – dyrektywy idzie jednak zbyt daleko". A konkretnie chodzi o to, że:

W każdym praktycznie przypadku, gdy dyrektywa pozostawia Państwu dyskrecjonalne prawo do zastosowania bądź nie danego rozwiązania, polski sposób implementacji prowadzony jest w kierunku ochrony praw wydawcy i autora a przeciwko prawom użytkownika.

Warto odnotować (chociaż to się raczej przyda do dalszych dyskusji, skoro ministerstwo kultury na tym etapie wycofało się ponoć z kontrowersyjnych propozycji), że MSWiA zwraca uwagę na niejasności w proponowanych wcześniej określeniach. Nie wiadomo co to są "techniczne zabezpieczenia", nie wiadomo czym są "środki technologiczne", jest sporo wątpliwości dotyczących rozumienia określenia "urządzenia, ich komponenty lub programy komputerowe", co - jak zauważa MSWiA (podobnie zresztą ISOC Polska) "jest niedopuszczalne w przepisach karnych". Warto też odnotować inne stwierdzenie resortu spraw wewnętrznych (tym ważniejsze, że właśnie podlega mu Policja):

Niestety nie jest to pierwszy taki przypadek w prawie polskim. Przepis art. 269b Kodeksu karnego powoduje dziś, że każdy szanujący się administrator sieci posiada nielegalne oprogramowanie i dane służące do przełamywania zabezpieczeń, a tym samym jest przestępcą...

Konkluzją ministerstwa jest to, że tak należy przygotować nowelizacje, by organy ścigania podejmowały działania przeciwko sprawcom przestępstw o ustalonych znamionach. W przeciwnym razie Policja zmuszona jest podejmować czynności (bo niejasny przepis tego od Policji wymaga), a następnie sądy – zapewne słusznie (jak zauważa ministerstwo) – uznają za bezzasadne.

Tak więc tak wygląda (mniej, więcej) stanowisko MSWiA.

Na stronie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego (w Biuletynie Informacji Publicznej resortu) nadal dostępna jest jedynie wcześniejsza wersja Projektu ustawy o zmianie ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz o zmianie innych ustaw, wdrażającej postanowienia dyrektywy 2004/48/WE Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie egzekwowania praw własności intelektualnej . Wciąż czekamy na ogłoszenie tej wersji, która została przyjęta przez Komitet Europejski Rady Ministrów (2 czerwca).

Tymczasem warto wszystkim zainteresowanym fermentem dotyczącym "własności intelektualnej w społeczeństwie informacyjnym" zaproponować film animowany pt. The Corruptibles!, który na swoich stronach opublikowała organizacja the Electronic Frontier Foundation (EFF).

Screenshot klatki z filmu animowanego The Corruptibles!

Screenshot klatki z filmu animowanego The Corruptibles! To kolejny (po komiksie Tales from the Public Domain: Bound by law?) zasób, który niekonwencjonalnymi metodami pokazuje problemy wiążące się ze stopniowym "grodzeniem domeny publicznej". Animacja EFF koncentruje się właśnie na problematyce DRM... Film ma zaś krótkie przesłanie: pamiętaj, The Corruptibles! nie są prawdziwi, ale moce, którymi dysponują w filmie - mogą być z czasem prawdziwe...

Trzeba również - dla porządku - odnotować, że na łamach the Washington Post ogłoszono niedawno dołączenie rządu USA do ogólnoświatowej kampanii antypirackiej prowdzonej prez branżę muzyczno filmową. Ma to związek z "niedawnym fiasko" (jak to jest ładnie nazywane w prasie) akcji przeciwko ThePirateBay.com, gdy pod wpływem nacisków branży muzycznej i filmowej (głównie z USA) szwedzka policja najpierw dokonała rewizji i zatrzymań, a po dwóch dniach największy na świecie serwis torrent trackerski znów był dostępny online. Co więcej - wspierająca ideologicznie serwis Partia Piratów głośno mówi o olbrzymich odszkodowaniach za bezprawne - jej zdaniem - działania szwedzkiej policji…

To tyle z linii frontu. Pisał dla was Wasz korespondent.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>