Jeszcze o dozwolonym użytku
W społeczeństwie informacyjnym wyjaśnienie instytucji "dozwolonego użytku" staje się coraz bardziej kluczową potrzebą. Stosunki społeczne się zmieniają, a orzecznictwa dotyczącego tej instytucji w Polsce nie ma. Tym bardzie warto rozmawiać o niej i wymieniać się spostrzeżeniami.
Krzysztof Gienas na łamach IDG opublikował artykuł "Dozwolony użytek na rozdrożu", w którym zadaje pytanie: "Czy w realiach internetu i wzmożonej ochrony dystrybucji prac w formie zapisu cyfrowego wspomniana konstrukcja prawna ma nadal szansę na funkcjonowanie na rynku?".
Trudno nie zgodzić się z diagnozą autora: "w zakresie zainteresowania twórców nie znajdowało się korzystanie z efektów ich pracy intelektualnej w domowym zaciszu, nawet jeśli chodziło o tworzenie kopii na własny użytek". Istotnie - uprawnienia dla jednostek (wraz z osobami będącymi w ich najbliższym kręgu) ewidentnie nie leżą w interesie zarówno twórców, jak i podmiotów, które uzyskały autorskie prawa majątkowe do określonych utworów (osobiste prawa autorskie są nieprzenaszalne). Monopol prawnoautorski jest zasadą, zaś dozwolony użytek osobisty jest wyjątkiem od tej zasady. Nie można zatem traktować go rozszerzająco.
Nie można jednak interpretować tych przepisów w taki sposób, by zniweczyć intencję ustawodawcy. W Wielu wypowiedziach oburzonych wydawców (również zdarzają się takie wypowiedzi twórców, chociaż z moich obserwacji w mediach wypowiadają się głównie wydawcy i organizacje zrzeszające wydawców) można usłyszeć głosy, że ten, kto nie zapłacił za korzystanie z danego utworu jest "złodziejem". Jak rozumiem - są to stwierdzenia nasycone w dużej mierze emocjami i nie znajdują uzasadnienia w obowiązujących w Rzeczpospolitej Polskiej przepisach. Dozwolony użytek osobisty w polskiej ustawie istnieje, a przepisy przyjęto w ustawie z jakiegoś powodu.
Zgadzam się z autorem, że "nic nie wskazuje, by konsument mógł sporządzić tylko jeden egzemplarz nagrania muzycznego, czy filmowego". Chociaż ustawa mówi, że konstrukcja dozwolonego użytku osobistego (która dopuszcza korzystanie z jednego egzemplarza) nie zabrania zrobienia z tego jednego egzemplarza utworu, dowolnej ilości kopii, o ile to działanie będzie nadal skierowane niejako na użytek "osobisty".
Jakkolwiek Krzysztof Gienas zauważył, że "czasem reprodukcja dzieła może wiązać się także z potrzebą zmiany formatu plików, co jest naturalną konsekwencją braku uniwersalnych standardów informatycznych", nie odpowiedział jednak na pytanie dotyczące tego, czy działanie w ramach dozwolonego uzytku osobistego pozwala na dokonanie konwersji. Moim zdaniem pozwala na dokonanie takiej konwersji. Analizując ten problem należy sięgnąć w pierwszej kolejności do zapisu ustawy dotyczącego tzw. praw zależnych. Zgodnie z art. 2 ust. 2 ustawy: "Rozporządzanie i korzystanie z opracowania zależy od zezwolenia twórcy utworu pierwotnego (prawo zależne), chyba że autorskie prawa majątkowe do utworu pierwotnego wygasły. W przypadku baz danych spełniających cechy utworu zezwolenie twórcy jest konieczne także na sporządzenie opracowania".
A contrario - sporządzenie opracowania utworu innego niż bazy danych nie wymaga zezwolenia twórcy. Zezwolenia takiego wymaga jedynie rozporządzanie i korzystanie z opracowania takiego utworu. Jak pogodzić ten zapis z brzmieniem art. 23 ust 1 ("Bez zezwolenia twórcy wolno nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego. Przepis ten nie upoważnia do budowania według cudzego utworu architektonicznego i architektonicznourbanistycznego oraz do korzystania z elektronicznych baz danych spełniających cechy utworu, chyba że dotyczy to własnego użytku naukowego niezwiązanego z celem zarobkowym")? By odpowiedzieć na to pytanie należy dokonać próby wykładni systemowej.
Rozdział pierwszy ustawy nosi nazwę "Przedmiot prawa autorskiego" - tam m. in. znajduja się definicje utworu oraz postanowienia dotyczące zezwolenia twórcy na korzystanie z utworów zaleznych. Następny rozdział (rozdział 2) nosi tytuł "Podmiot prawa autorskiego" - tu dowiadujemy się komu przysługuje prawo autorskie i jak interpretować sytuacje faktyczne w sytuacji, gdy twórca nie ujawni swojego autorstwa. Są tam również domniemania dotyczące opatrywania egzemplarzy nazwiskiem autora. Następnym rozdziałem jest rozdział trzeci "Treść prawa autorskiego". Tu zaś znajduje się konkretyzacja uprawnień twórców. Rozdział ten podzielony jest na oddziały: "Autorskie prawa osobiste", "Autorskie prawa majątkowe", "Dozwolony użytek chronionych utworów".
Na treść prawa autorskiego składają się te wszystkie elementy - zarówno osobiste prawa autorskie, autorskie prawa majątkowe, jak i dozwolony użytek właśnie. Przy określaniu treści prawa autorskiego należy brać zawsze pod uwagę przepisy o dozwolonym użytku. Przepisy te ograniczają ustawowo treść prawa autorskiego opisaną we wcześniejszych oddziałach (właśnie zgodnie z zasadą i wyjątkiem). Innymi słowy zapis art. 2 ust. 2 ustawy (zezwolenie twórcy utworu pierwotnego na rozporządzanie i korzystanie z opracowania stanowi zasadę, ale przepisy o dozwolonym użytku osobistym stanowią wyjątek od tej zasady - przepisy te kształtują "wcześniej" niejako samą treść prawa autorskiego, jeszcze przed odpowiedzią na pytanie czy prawo autorskie naruszono czy nie. Stąd - dokonywanie takich opracowań, o ile nie dotyczą one baz danych, które ustawodawca specjalnie wyróżnił, jest zgodne z zapisami ustawy.
Dalej Krzysztof Gienas stwierdza: "zasadnicza wątpliwość koncentruje się wokół odpowiedzi na pytanie, czy dozwolony użytek prywatny to prawo podmiotowe użytkowników, a więc rodzące po stronie wykorzystujących środki techniczne i kontraktowe do ochrony prac obowiązek respektowania możliwości sporządzania kopii na własny użytek, czy też wypada traktować je tylko jako szczególny przywilej, którego konsumenci mogą zostać w każdej chwili pozbawieni?". To jest bardzo dobre pytanie. Przyjmuje się, że źródłem praw podmiotowych jest prawo przedmiotowe - porządek pawny, który prawa te przyznaje i wyznacza ich treść (zob. Prawo cywilne - zarys części ogólnej, A. Wolter, J. Ignatowicz, K. Stefaniuk, Warszawa 2001, str. 128). Warto też zwrócić uwagę na art. 30 Konstytucji RP, który stwierdza, że "przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych". Jakkolwiek Konstytucja odnosi się w tym przypadku do związków i zależności pomiędzy człowiekiem i państwem, zaś cywilistyka określa sytuację podmiotów w stosunkach cywilnoprawnych w relacji do innych podmiotów tych stosunków - godność człowieka jest podstawą, z której wynika następnie porządek prawny. Jak piszą autorzy przywołanej pracy - "źródłem praw podmiotowych, jako kategorii prawnej, w szczególności cywilnoprawnej, jest porządek prawny (prawo w znaczeniu przedmiotowym); determinantą porządku prawnego w tym zakresie jest natomiast zespół wartości, na które powołuje się Konstytucja, zwłaszcza godność człowieka, które to wartości wpływają na treść decyzji prawodawczych kształtujących prawa podmiotowe przysługujące podmiotom stosunków cywilnoprawnych, stanowiące treść tych stosunków" (ibidem).
Dlatego warto również sięgnąć do art. 73 Konstytucji, który stanowi, iż "każdemu zapewnia się wolność twórczości artystycznej, badań naukowych oraz ogłaszania ich wyników, wolność nauczania, a także wolność korzystania z dóbr kultury". Wolność twórczości i dostęp do dóbr kultury konstytucja wymienia w jednym szeregu. Skoro Konstytucja nie hierarchizuje tych wolności - należy mieć na względzie zachowanie ich równowagi również w procesie kształtowanie praw podmiotowych przez prawodawcę.
"Prawem podmiotowym jest wynikająca ze stosunku prawnego sfera możności postępowania w określony sposób, przyznana przez normę prawną w celu ochrony interesów podmiotu uprawnionego i przez normę prawną zabezpieczona" - taką definicję proponują autorzy powołując się na badania wielu autorsów i analizę zgłaszanych propozycji i argumentów. Krzysztof Gienas zauważa, że "przepisy odnoszące się do tej konstrukcji prawnej [dozwolonego użytku osobistego - dopisek mój - PW] nie wskazują, iż ich umowne wyłączenie jest nieważne". Wyłączenie takie jednak nie będzie - moim zdaniem - wpływało na zakres dozwolonego użytku jako prawa podmiotowego. Na marginesie chciałbym zauważyć, że spotkałem się już z klauzulami umownymi, zgodnie z którymi autor nie będzie realizował swojego osobistego prawa autorskiego. Jeśli zacznie je realizować pomimo klauzuli nie zmienia faktu, że prawa takiego zrzec się nie można, a samo autorskie prawo osobiste jest nieprzenaszalne.
Dozwolony użytek prywatny jest przez ustawodawcę ograniczony. W dyskusji na ten temat przywołuje się często art. 35 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, zgodnie z którym "dozwolony użytek nie może naruszać normalnego korzystania z utworu lub godzić w słuszne interesy twórcy". Nie oznacza to jednak, że norma ta wyłącza dozwolony użytek jako taki. Również prawo własności jest ograniczane przez prawodawcę - o czym starają się zapominać ci wszyscy, którzy porównują prawa na dobrach niematerialnych z prawem własności (o którym mowa w kodeksie cywilnym w odniesieniu do rzeczy), tworząc abstrakcyjną kategorię "własności intelektualnej". W przypadku prawa własności ograniczenia te wskazane są już w art. 140 kodeksu cywilnego, który określa treść prawa własności: "W granicach określonych przez ustawy i zasady współżycia społecznego właściciel, z wyłączeniem innych osób, korzystać z rzeczy zgodnie ze społecznogospodarczym przeznaczeniem swego prawa, w szczególności może pobierać pożytki i inne dochody z rzeczy. W tych samych granicach może rozporządzać rzeczą". Prawo własności ma granice.
Krzysztof Gienas pisze: "należy pamiętać, że użytek prywatny wchodzi w grę jedynie w odniesieniu do prac już dostępnych na rynku. Korzystanie z utworu dostępnego w internecie, przed jego oficjalnym wprowadzeniem na rynek, nie będzie nigdy mieścić się w tych ramach". W tym miejscu należy jednak doprecyzować tę tezę, gdyż ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych posługuje się w odniesieniu do dozwolonego użytku osobistego kategorią "utworu rozpowszechnionego". Utworem rozpowszechnionym w rozumieniu ustawy jest utwór, który za zezwoleniem twórcy został w jakikolwiek sposób udostępniony publicznie. Trzeba tu zwrócić uwagę na stwierdzenie "w jakikolwiek sposób". Zgoda, że nie będzie się mieściło w tej kategorii korzystanie z utworu przed rozpowszechnieniem. Należy jednak - w świetle przywołanych zapisów ustawy - stwierdzić, że nie jest konieczne by dany utwór był udostępniony publicznie np. w jakimś formacie. By był w jakikolwiek sposób udostępniony publicznie wystarczy, by np. był wyemitowany w radiu, odegrany przed publicznością lub w inny sposób.
Z pewnością autorowi chodziło o utwory, które jeszcze przed premierą "wyciekają" z wytwórni. W tym miejscu pozwolę sobie na pewną dywagację - nie ma co ukrywać: w jakiś sposób te utwory się do publiczności wydostają. Odnotowane w tym serwisie przykłady pokazują pewne mechanizmy, chociaż nie wszystkie. Nie zawsze będą to włamania na serwer i wydobycie chronionych utworów. W przypadku teledysku Depeche Mode był on udostępniony na serwerze firmy produkującej ten teledysk w formie niedokończonej (tu ważne jest pytanie o odpowiedzialność producenta za działania swoich pracowników, oraz o to, co zrobić w sytuacji, gdy utwór stał się publicznie dostępny bez zgody uprawnionego – o tej ostatniej sytuacji poniżej). Inny przykład to przypadek aktora Carmine Caridi, który został zmuszony do zapłacenia odszkodowania za przesłanie kopii filmów znajomym, a tak naprawdę za złamanie swojego zobowiazania - pytanie: czy takie utwory zostały udostępnione publicznie? Wydaje mi się, że zostały publicznie udostępnione i to za zgodą uprawnionych. Złamanie zobowiązania to jedno - działanie w ramach dozwolonego użytku to sprawa zupełnie inna.
Dozwolonego użytku nie można również uzależniać od tego, czy w danym przypadku korzystający z egzemplarza utworu posiadł go ze źródeł "legalnych" (w szczególności czy go "nabył", chociaż nie każdy utwór wymaga jego nabycia, by można mówić o legalnym lub nielegalnym jego źródle). Polska ustawa - co zostało wskazane wyżej, wymaga jedynie, by utwór był rozpowszechniony w jakikolwiek sposób. Tu sytuacja się komplikuje, gdyż istnieją przepisy karne, które penalizuja określone działania (wprowadzają dodatkowe ograniczenia dla dozwolonego użytku). Oto zgodnie art. 117 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych "kto bez uprawnienia albo wbrew jego warunkom w celu rozpowszechnienia utrwala lub zwielokrotnia cudzy utwór w wersji oryginalnej lub w postaci opracowania, artystyczne wykonanie, fonogram, wideogram lub nadanie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2". W tym miejscu warto zwrócić szczególną uwagę na fakt, że mowa tu o przestępstwie kierunkowym ("w celu rozpowszechnienia"). Nie popełnia tego przestępstwa, kto działa w ramach dozwolonego użytku, o którym mowa w art. 23 ustawy (korzysta bez zgody, w kręgu osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego).
Wniosek z brzmienia art. 117 ustawy jest taki, że również bez zgody uprawnionego utwór może być "rozpowszechniony" - faktycznie powszechnie dostępny. Tu pojawia się zatem pewien problem interpretacyjny - czy można w ramach dozwolonego użytku osobistego korzystać z utworu, który został rozpowszechniony bez zezwolenia twórcy? Art. 6 ust. 3 stwierdza, że zezwolenie takie jest warunkiem koniecznym do uznania danego utworu za rozpowszechniony, art. 117 zaś pokazuje sytuację, w której ktoś bez stosownej zgody zamierza rozpowszechnić utwór. Rozpowszechnienie jest w każdej z tych sytuacji rozumiane nieco inaczej - w pierwszym jako konstrukcja prawna, w drugim jako czynność faktyczna. W jakim znaczeniu zostało użyte w przepisie o dozwolonym użytku osobistym?
Pytań jest sporo. Nadal nie ma w Polsce orzecznictwa dotyczącego dozwolonego użytku osobistego. Na gruncie amerykańskiego prawodawstwa (§ 107 the United States Code - doktrynę fair use) takie orzeczenia już są (BMG Music v. Cecilia Gonzalez). Warto jednak pamiętać, że amerykańska doktryna "sprawiedliwego użytku" (fair use) i polska instytucja dozwolonego użytku osobistego nie są ze sobą tożsame. Pytań jest więcej, gdyż nie do końca wiadomo, co chciał uzyskać polski ustawodawca kształtując instytucję dozwolonego użytku osobistego w taki, a nie inny sposób, implementując przepisy dyrektywy 2001/29/WE...
Zakładam, że silny lobbing wydawców doprowadzi z czasem do usunięcia przepisów o dozwolonym użytku osobistym z systemów prawnych poszczególnych krajów. W ten sposób zostanie jednak zachwiana równowaga pomiędzy prawami twórców (wydawców, dystrybutorów, etc) a prawami i wolnościami dostępu do dóbr kultury. Ta równowaga jest ważna, gdyż w społeczeństwie informacyjnym każdy monopol dotyczący sfery informacyjnej (dostępu do informacji) będzie działał przeciwko rozwojowi tego właśnie, informacyjnego społeczeństwa.
Więcej tekstów o dozwolonym użytku osobistym:
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Dozwolony użytek w Wielkiej Brytanii
Dozwolony użytek osobisty, to tylko jedna z "form" dozwolonego użytku przewidzianego w polskiej ustawie. W powyższym tekście przywołałem amerykańską doktrynę "sprawiedliwego użytku" (fair use). W Wielkiej Brytanii zaś podobna instytucja nosi nazwę fair dealing.
Outlaw, Jury says photograph in newspaper was fair use:
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Dozwolony użytek w oświacie
Być może zainteresuje Pana inny wątek związany z respektowaniem przez ZAiKS prawa dozwolonego użytku. Jak ustaliłem, ZAiKS wzywa nauczycieli wykonujących piosenkę Happy Birthday to You do opłacania z tego tytułu tantiem. Nie ulega oczywiście wątpliwości, że jest to piosenka chroniona prawem autorskim, ale ZAiKS dość dowolnie (i w sposób mocno go ograniczający) interpretuje art. 27 ustawy, który określa zakres dozwolonego użytku przy usługach oświatowych.
Otóż, zgodnie z ustawą, instytucje naukowe i oświatowe mogą wykorzystywać nieodpłatnie rozpowszechnione utwory w celach dydaktycznych lub prowadzenia własnych badań. ZAiKS interpretuje przepis w ten sposób, że miałby on dotyczyć wyłącznie podmiotów wpisanych na listę odpowiedniego ministerstwa.
Wątek ten jest oczywiście rozwojowy. Na potrzeby bloga mowa jest o chwytliwym przykładzie Happy Birthday. W związku z takim stanowiskiem, powstają jednak kolejne pytania - czy szkoły/przedszkola/ośrodki szkoleniowe, nie wpisane na stosowne listy - muszą się liczyć z naliczeniem zaległych opłat z tytułu wykorzystywania na zajęciach wszelkich utworów (książek, filmów, piosenek)?
http://www.prawo-ip.blogspot.com/2012/12/zaiks-spiewasz-sto-lat-pac.html