NIK o strategii informatyzacji

[pieniądze pod lupą] Najwyższa Izba Kontroli zwołała wczoraj konferencję prasową. W jej trakcie można było usłyszeć, że "Strategia Informatyzacji ePolska na lata 2004-2006" została opracowana bez właściwej analizy stanu wykonania wcześniejszych planów związanych z informatyzacją, potrzeb społecznych oraz zaleceń Komisji Europejskiej. Dostało się Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji (niejasny podział kompetencji w kierownictwie, jak i pomiędzy komórkami, dostało się ministerstwu również za CEPiK), Ministerstwu Gospodarki (podpis elektroniczny, dostęp do ofert pracy), Św. P. Ministerstwu Nauki i Informatyzacji dostało się za projekt informatyczny Wrota Polski. Oceniono również Biuletyn Informacji Publicznej (97% z przebadanych stron podmiotowych miało mankamenty)...

Na stronie NIK są też przedstawione informacje o wynikach kontroli Świadczenia usług publicznych przez niektóre organy administracji rządowej przy zastosowaniu mediów elektronicznych. Czytamy tam, że ogólna ocena NIK, dotycząca kontrolowanej działalności – jest negatywna.

Jest też obszerniejszy dokument: Informacja o wynikach kontroli świadczenia usług publicznych przez niektóre organy administracji rządowej przy zastosowaniu mediów elektronicznych (PDF, 65 stron)

Poprzestanę na przywołaniu uproszczonej informacji:

NIK oceniła negatywnie sposób opracowania i realizacji Strategii ePolska 2004. Dokument ten został przygotowany przez byłego Ministra Nauki i Informatyzacji , a jego przyjęcie przez Radę Ministrów nastąpiło 13 stycznia 2004 r. Strategia ePolska 2004 została opracowana bez właściwej analizy stanu wykonania wcześniejszych planów związanych z informatyzacją, potrzeb społecznych oraz zaleceń Komisji Europejskiej. W Strategii nie wyznaczono wiodących podmiotów odpowiedzialnych za realizację zadań oraz oczekiwanych efektów końcowych. Analiza dokumentu wskazuje na jego wewnętrzną niespójność, np. na 16 działań priorytetowych, w siedmiu przypadkach terminy ich realizacji były krótsze, niż terminy odpowiadających im działań pośrednich.

W Strategii ePolska 2004 pominięto do wdrożenia w pierwszej kolejności m.in. usługi dostępu do świadczeń medycznych, udzielania pomocy publicznej oraz dostępu do elektronicznego dziennika urzędowego. NIK zwraca uwagę, że możliwość korzystania z usług administracyjnych w drodze elektronicznej nie tylko znacznie ułatwia konieczny przepływ informacji, ale także przyczynia się do wzrostu transparentności w tej sferze.

Do czasu zakończenia kontroli NIK nie został zrealizowany przez Ministra NiI projekt informatyczny Wrota Polski. Projekt ten, zakładający przeniesienie usług świadczonych przez administrację publiczną na zintegrowaną platformę internetową, został wymieniony w Strategii ePolska 2004 wśród działań o największym znaczeniu dla informatyzacji kraju. Pierwotny termin realizacji Wrót Polski wyznaczono na I połowę 2005 r. Opracowany na zlecenie MNiI, wykonawczy Program realizacji projektu Wrota Polski, zawiera błędy merytoryczne, które mogą wpłynąć na możliwość terminowej implementacji tego przedsięwzięcia oraz prawidłowość oszacowania kosztów i zysków. Brak budowy Wrót Polski powoduje, że nie są realizowane w drodze elektronicznej, w sposób zintegrowany, usługi administracyjne - m.in. realizacja zamówień publicznych. Możliwość wykonywania zamówień publicznych za pośrednictwem Wrót Polski, mogłaby przynieść, według szacunków MNiI, oszczędności ok. 10 mld zł rocznie.

NIK oceniła negatywnie realizację Strategii ePolska 2004 przez Ministrów: NiI, SWiA oraz GiP. W planach finansowo-zadaniowych Ministerstwa NiI na lata 2004-05 ujęto tylko 23 z 45 zadań przewidzianych w Strategii dla tego resortu. Raporty dotyczące stanu wdrażania Strategii ePolska 2004 przekazywane Radzie Ministrów przez MNiI – sporządzane były nierzetelnie. W związku z tym nie były podejmowane kroki dyscyplinujące w stosunku do podmiotów odpowiedzialnych za brak realizacji 77% zadań na koniec 2004.

Z kolei w MSWiA nie wdrożono rozwiązań personalnych i organizacyjnych zapewniających pełne wykonanie przypisanych zadań (z pięciu – MSWiA wykonało tylko jedno). Ustalenia kontroli wskazują na niejasny podział kompetencji zarówno w kierownictwie, jak i pomiędzy komórkami organizacyjnymi resortu. Z negatywną oceną NIK spotkał się sposób realizacji działań przez MGiP, dotyczących wykorzystania mediów elektronicznych do ułatwienia dostępu do ofert pracy, a także zaniechanie działań legislacyjnych dotyczących koniecznej nowelizacji ustawy o podpisie elektronicznym.

Ministrowie właściwi do spraw: gospodarki, a następnie do spraw informatyzacji, nie wydali rozporządzenia do ustawy z dnia 18 września 2002 r. o podpisie elektronicznym, określającego warunki techniczne oraz warunki bezpieczeństwa udostępniania formularzy i wzorów w postaci elektronicznej. Rozporządzenie to, ma zasadnicze znaczenie dla realizacji ustawy o podpisie elektronicznym przez administrację publiczną, w szczególności w odniesieniu do obowiązku przyjmowania i honorowania pism przekazywanych drogą elektroniczną. W rezultacie respektowanie drogi elektronicznej przez administrację zostało przełożone – z 16 sierpnia 2006 r. na 1 maja 2008 r.

Negatywnie, z punktu widzenia rzetelności, zostało ocenione przez Izbę wdrażanie i zarządzanie projektem Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (CEPiK) przez MSWiA. Izba ocenia również negatywnie, pod względem celowości – kontynuowanie prac nad CEPiK bez weryfikacji aktualnego wpływu warunków zewnętrznych. Z analizy przeprowadzonej w toku kontroli wynika, że istotnym mankamentem wdrożenia jest jednoczesne rozpoczęcie budowy systemu CEPiK, rozległej sieci teletransmisji danych (WAN CEPiK) oraz zapasowego centrum komputerowego. Izba zwróciła uwagę na niewystarczające działania MSWiA w zakresie przeniesienia i weryfikacji danych z Wojewódzkich Ewidencji Pojazdów oraz ze starostw. Harmonogram wykonania głównych zadań przedsięwzięcia CEPiK na lata 2004-2005 nie został wykonany.

W trakcie kontroli poddano analizie internetowa stronę główną Biuletynu Informacji Publicznej. Ustalono, że wykaz zamieszczony na stronie głównej BIP, niezgodnie z wymogami określonymi w przepisach prawa, nie uwzględniał wszystkich organów władzy publicznej oraz podmiotów zobowiązanych do udostępniania informacji publicznej. Odnośniki (linki) do stron internetowych poszczególnych podmiotów ujętych w wykazie – nie zapewniały połączenia. Strona główna BIP nie zawierała wymaganego przepisami menu przedmiotowego. NIK zwróciła uwagę, że organ odpowiedzialny za administrowanie stroną główną BIP, tj. Minister SWiA – nie ma możliwości egzekwowania wymaganej zawartości stron BIP, za które są odpowiedzialne ustawowo poszczególne instytucje. Spośród 93 stron podmiotowych BIP, przebadanych w toku kontroli, stwierdzono mankamenty w 97% z nich.

W wyniku kontroli NIK wnioskowała m.in. o dokonanie przez Radę Ministrów pogłębionej analizy stanu realizacji Strategii ePolska 2004 i uwzględnienie jej wyników w tworzonym na lata 2007-2010 Planie Informatyzacji Państwa. Izba wnioskowała również o podjęcie przez ministra właściwego do spraw informatyzacji (MSWiA) inicjatywy w celu nowelizacji ustawy o dostępie do informacji publicznej – w celu uzyskania realnej możliwości egzekwowania wypełniania obowiązków przez organy administracji publicznej i instytucje zobowiązane do prowadzenia stron BIP.

Dla potrzeb niniejszego przywołania informacji poprawiłem te wszystkie "połą-czenia", "do-stępu", "okre-ślonymi", "cen-trum", które można znaleźć w opublikowanym na stronie NIK oryginale.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Czas na sanacje ...

Mysle ze juz od pewnego czasu widac coraz dotkliwiej ze ksztalt dzialu "informatyzacja" jest delikatnie mowiac malo doskanaly. Wydzielenie dzialu adminsitracji i stosownej czesci budzetowej mialo byc "lekiem na cale zlo" zwiazane z kiepska informatyzacja administracji. Jak widac nie jest.

Jesli do dodac do tego informacje jakie mam od kolegi z Brukseli ze od wyborow Polska praktycznie nie uczestniczy w aktywnosciach UE zwiazanych z rozwojem spoleczenstwa informacyjnego (a jest to rok tuz przed nowym programowaniem!) no to mozna powiedziec ze jest super ...

Co w takim razie należy zrobić?

No, bo obaj możemy sobie tu narzekać, ale też możemy wspólnie pomyśleć jak powinno być (ja osobiście nie widzę sensu narzekania, chociaż może to czasem poprawić samopoczucie). I nawet jeśli nikt tego nie wykorzysta, to będzie na przyszłość. Podobno to społeczeństwo oparte na wiedzy nam się szykuje? Jeśli dział "informatyzacja" jest mało doskonały, to co trzeba zrobić (jak go zmienić) by był doskonalszy?
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

A wiec podchodze do tematu konstruktywnie ...

Zacznijmy od tego, że Raport NIK w zasadzie tylko potwierdza to co było wiadomo od dawna ze "nowa" ePolska była dokumentem fasadowym. Dla mnie pytaniem nie jest "kto jest winny" tylko dlaczego nikt nie przestrzegał jej realizacji?

Główna przyczyną moim zdaniem nie jest to w jaki sposób skonstruowano "nowa" ePolske, a to w jaki sposób skonstruowano cały dział "Informatyzacja".

Stara zasada informatyki mowi: Jakie dane na wejsciu takie dane na wyjsciu. No i tak to bylo: nie jest wielka tajemnica (przyznal to nawet b. min. Janik na IX Konferencji Miast w Internecie) dzial powstal jako ktzw. ompromis = suma pomysłów MSWiA (informatyzacja administracji) i MI (dopisanie "społeczeństwa informacyjnego" do działu "łączność"). Jesli dodac do tego umiejscowienie go w słabym urzędzie (KBN) i postawienie na jego czele słynnego tow. Juniora no to widac ze za (ciagle oboowiazujacym!) ksztaltem dzialu nie stala jakakolwik spojna mysl.

OK ma Pan racje slowa-klucze to tylko slowa a nie zaklecia. Mowiac o spoleczenstwie informacyjnym pisalem o polityce UE o tejze nazwie (i o DG owa polityke prowadzaca). Nawiasem mowiac od czasu migracji dzialu do MSWiA ten obszar aktywnosci lezy odlogiem. Z jednej strony jest to logiczne bo co MSWiA ma np. do II Priorytetu Programu Ramowego na Rzecz Innowacyjnosci i Konkurencyjnosci (CIP). Z drugiej skoro jest szansa nia niemale eurosrodki to moze lepiej zeby ktos sie tym zajal i to nie z musu.

Reasumujac:
Naprawe sytuacji trzeba zaczac od zredefiniowania zakresu dzialu "informatyzacja".

To ja sobie zrobiłem szybkie notatki na temat informatyzacji

Aby uporządkować trochę przyszłą dyskusję poniżej kilka notatek, które pozwolą na wskazanie podstawowego obszaru, w którym się poruszamy. Jeszcze bez żadnych wniosków - same notatki.

Ustawa z dnia 4 września 1997 r. o działach administracji rządowej (Dz.U. 1997 Nr 141 poz. 943 z poź. zm.) ustala dział "informatyzacja" (art. 5 pkt. 7a). Wedle tejże samej ustawy (art. 12a) dział informatyzacja obejmuje sprawy:

1) infrastruktury informatycznej oraz systemów i sieci teleinformatycznych;
2) technologii i technik informacyjnych oraz standardów informatycznych;
3) informatyzacji administracji rządowej i samorządowej;
4) wspierania inwestycji w dziedzinie informatyki;
5) edukacji informacyjnej oraz usług teleinformatycznych i multimedialnych;
6) zastosowań informatyki w społeczeństwie informacyjnym, w szczególności w gospodarce, bankowości i edukacji;
7) realizacji zobowiązań międzynarodowych Rzeczypospolitej Polskiej w dziedzinie informatyzacji.

Ustalenie szczegółowego zakresu działania ministra kierującego określonym działem następuje na zasadach określonych w przepisach wydanych na podstawie art. 33 ust. 1 pkt 1 ustawy o Radzie Ministrów (Dz.U. z 2003 r. Nr 24, poz. 199 i Nr 80, poz. 717; wcześniej zaś ustawy z dnia 8 sierpnia 1996 r. o organizacji i trybie pracy Rady Ministrów oraz o zakresie działania ministrów (Dz.U. z 1999 r. Nr 82, poz. 929).

Art. 33 ust. 1 pkt 1 ustawy o Radzie Ministrów stwierdza, że Prezes Rady Ministrów ustala, w drodze rozporządzenia:

1) szczegółowy zakres działania ministra, niezwłocznie po powołaniu Rady Ministrów, a jeżeli minister został powołany w innym czasie – niezwłocznie po jego powołaniu;

2) ministerstwo lub inny urząd administracji rządowej, który ma obsługiwać ministra, a w wypadku ministra kierującego określonym działem administracji rządowej – również organy jemu podległe lub przez niego nadzorowane, z zastrzeżeniem art. 34 ust. 2.

Trzeba jeszcze zacytować ust. 1a. tego przepisu, zgodnie z którym Prezes Rady Ministrów określając szczegółowy zakres działania ministra, w wypadku ministra kierującego określonym działem administracji rządowej:
1) wskazuje, z uwzględnieniem przepisów o działach administracji rządowej, dział lub działy, którymi kieruje minister;
3) określa, z zastrzeżeniem przepisów odrębnych, zakres uprawnień ministra jako dysponenta wyodrębnionej lub wyodrębnionych części budżetu państwa.

I mamy Rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów z 18 lipca 2006 r. w sprawie szczegółowego zakresu działania Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji (Dz. U. z 2006 r. Nr 131, poz. 919). § 1 ust. 2 tego rozporządzenia, wśród działów, którymi kieruje Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji, wymienia dział informatyzacja (§ 1 ust. 2 pkt. 2). Chyba istotne jest też to, że Minister ten jest dysponentem części 17, 27, 42 i 43 budżetu państwa. Części te, to:

17 - Administracja publiczna
27 - Informatyzacja
42 - Sprawy wewnętrzne
43 - Wyznania religijne oraz mniejszości narodowe i etniczne

Części budżetu państwa wynikają z Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 5 maja 2006 r. w sprawie klasyfikacji części budżetowych oraz określenia ich dysponentów (Dz. U. z dnia 11 maja 2006 r.), wydanego na podstawie art. 104 ust. 2 ustawy z dnia 30 czerwca 2005 r. o finansach publicznych (Dz. U. Nr 249, poz. 2104 i Nr 169, poz. 1420 oraz z 2006 r. Nr 45, poz. 319). (Nawiasem mówiąc: § 3. 1. stwierdza, żę "do dnia 31 grudnia 2006 r. nazwy części: "76. Urząd Komunikacji Elektronicznej" i "98. Przychody i rozchody związane z finansowaniem potrzeb pożyczkowych budżetu państwa" funkcjonują w brzmieniu: "76. Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty" i "98. Przychody i rozchody związane z finansowaniem deficytu i rozdysponowaniem nadwyżki budżetowej" i nie ma to zastosowania do opracowania projektu ustawy budżetowej na rok 2007").

I tu wchodzimy w obszar ustawy z dnia 30 czerwca 2005 r. o finansach publicznych. W Sejmie znajduje się Rządowy projekt ustawy budżetowej na rok 2007, do tej ustawy przedstawiono również załączniki (w tym załącznik nr 2 - Wydatki budżetu państwa na rok 2007, zestawienie zbiorcze według działów)...

Bez kasy nie ma kołaczy?

Za informatyzację administracji publicznej odpowiedzialny jest w MSWiA Departament Informatycznyzacji (naprawdę dokładnie tak napisano na stronie: "Informatycznyzacji").

Departament Informatycznyzacji

Być może to jest pomyłka freudowska, a być może właśnie o to chodzi: zajmujemy się "informatycznyzacją", nie zaś informatyzacją, a może powinniśmy po prostu usprawnieniem administracji publicznej (por. Międzyresortowy Zespół do spraw Informatyzacji)...

Zgodnie ze stroną: Departament "Informatycznyzacji" koncentrujące się wokół następującej tematyki:

  • standaryzacja i integracja systemów administracji publicznej w zakresie funkcjonalnym i infrastrukturalnym;
  • dostosowanie rozwiązań informatycznych administracji w Polsce do reguł obowiązujących w UE;
  • skoordynowanie wysiłków poszczególnych podmiotów administracji publicznej związanych z informatyzacją;
  • utworzenie spójnej sieci teleinformatycznej w polskiej administracji publicznej (STAP);
  • wprowadzenie i upowszechnienie podpisu elektronicznego w celu umożliwienia elektronicznego załatwiania spraw w urzędach administracji publicznej;
  • rozwijanie rozwiązań urzędu elektronicznego w ramach programu „Wrota Polski”.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

notatki cd...

Przydać mogą się także akty wewnętrzne:

http://bip.mswia.gov.pl/...

KBSt

Jeśli potrzebna byłaby teoretyczna podbudowa, to można ją uzyskać z obecnie najlepszego źródła w UE spełniającego wymogi UE. Czasami jest tak, że UE bierze stamtąd swoje późniejsze wymagania.

Mam na myśli KBSt. Dla przykładu od kilku dni dostępne są nowe wydania dokumentów:

* "ITIL und Standards für IT-Prozesse", czyli rozwinięty brytyjski dokument: Information Technology Infrastructure Library (Best Practices) - standard ISO 20000 i inne.
www.kbst.bund.de... (PDF)

oraz

* "ITIL und Informationssicherheit" - standard ISO 17799 i inne.

Te dwa najnowsze przykłady pokazują, że w odpowiednią teorię można się całkiem szybko i skutecznie uzbroić.

Jeśli chodzi o praktykę ..., to jest to już sprawa wymagająca dłuższych rozważań.

Ciekawe, że "NIK oceniła

Ciekawe, że "NIK oceniła negatywnie sposób opracowania i realizacji Strategii ePolska 2004. Dokument ten został przygotowany przez byłego Ministra Nauki i Informatyzacji , a jego przyjęcie przez Radę Ministrów nastąpiło 13 stycznia 2004 r. Strategia ePolska 2004..........".
Chcę przypomnieć, że ci którzy ten dokument przygotowywali za dawnej władzy obecnie urzędują w MSWiA - zmienili ministerstwa ... i co?

Slyszalem ze glowny autor

Slyszalem ze glowny autor dokumentu przechodzi w MSWiA "resocjalizacje przez prace" (jakze popularny ostatnio greps ...) A wyrzucic z roboty nie latwiej ...

beep

a jednak nie tylko mi BIP wydawal sie byc mocno niedopracowany, 97% stron z mankamentami - swiadczy to o blednym zalozeniu ze strony te powinny byc od poczatku do konca konstruowane samodzielnie przez samorzady. skoro kazdy powiat ma niemal identyczne kompetencje (tak samo: um, umig, itd..) jaki jest sens aby kazda z tych jednostek z osobna miala rozne konstrukcje ston? zalecilbym ogolno krajowy przetarg na jeden centralny serwis bip. urzedy wszelakie dostaja swoje hasla, loginy i system gra. tymczasem wiele serwisow bip jest w skandalicznym stanie.

Jeśli chodzi o system BIP,

Jeśli chodzi o system BIP, to nie sprawdza się (moim zdaniem) głównie dlatego, bo jest wymysłem czysto prawniczym i na dodatek podlega interpretacji lokalnych prawników, z którą bywa różnie. Uczestniczyłem (jako informatyk) w projekcie stworzenia BIPu. System powstał i ma się dobrze (nawet chciałem go drzewiej udostępnić na GPL, ale czasu na sensowne uporządkowanie projektu zabrakło). Jego podstawowym mankamentem jest jednak fakt, że jest wymaganiem PRAWNYM. A co za tym idzie, językiem prawniczym próbuje się opisać aspekty technologiczne, które dla prawników są (zazwyczaj) kompletnie niezrozumiałe, a "dzięki" temu zostawia się pole do nadużyć interpretacji. W moim przypadku powstał system dość zgodny z wymogami (przynajmniej Igo etapu BIP), ale przyznam że kosztowało mnie to strasznie wiele walki ze zrozumieniem prawniczego "bełkotu", a także z przekładaniem ograniczeń związanych z technologiami informatycznymi na język zrozumiały dla prawnika.

Zgadzam się z przedmówcą, że jedyny sensowny BIP powinien być serwisem spójnym, jednolitym o przejrzystej dla użytkowników konstrukcji, zaś podmioty zobowiązane do publikowania informacji publicznej powinny jedynie mieć uprawnienia do redagowania stosownych informacji w takim wspólnym serwisie. Tylko wtedy taki BIP spełniłby swój cel - zapewniłby obywatelom dostęp do informacji, do których dostęp mają prawo mieć.

Jest też dział BIP tego serwisu

W kontekście powyższych głosów, pragnę wskazać dział BIP niniejszego serwisu. Tam staram się gromadzić doniesienia i komentarze dotyczące tego zagadnienia. Ja zaś osobiście stawiam i staram się bronić tezę, że wydzielony BIP nie jest czymś pożądanym. Wystarczyłby obowiązek publikowania informacji publicznej (to też niestety nieostre określenie, które nie doczekało się jeszcze zbyt ugruntowanego orzecznictwa) w internecie. Ta teza zakłada istnienie jedynie stron (serwisów) własnych, prowadzonych przez podmioty zobowiązane do udostępnienia. Dublowanie zaś przez BIPy funkcji serwisu własnego powoduje wiele problemów...
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Na kim oszczędzimy te miliardy?

NIK sprawdza realizację planów i wdrażanie ustaw. Ocena, czy plany były właściwie, a prawa mądre należy do Sejmu. Tym razem NIK czyni wyjątek przywołując brytyjski poradnik Strategy Survival Guide: "zadania stawiane w dokumencie planistycznym powinny być konkretne, mierzalne, uzgodnione, wykonalne i określone w czasie". W strategii ePolska 2004 takich zadań było niewiele.

Nie udało się znaleźć 10 miliardów. Trudno wskazać wdrożone systemy publiczne dające choćby miliard oszczędności, a stan niektórych projektów przypomina niedoszłą elektrownię jądrową w Żarnowcu - tyle, że nieudane przetargi uchroniły nas przed kupieniem na zapas odpowiednika reaktora z wyposażeniem. Mamy szansę wycofać się, zanim współczesne piramidy lub wrota do nieba pochłoną fortunę.

Strategie są do dzieł wielkich, a informatyzacja jako narzędzie sprawnej administracji ma wspomóc setki i tysiące konkretnych procedur. Ktoś je opracował, przekuł w rutynę i utrzymuje się z ich przestrzegania. Ludzie ci pragną pracy lżejszej, ale równie dobrze płatnej, nie wymagającej zmiany nawyków i nie skrępowanej nowymi regułami. Nie wesprą systemu, który pozwoli zaoszczędzić na ich dochodach (z pensji oraz formalnych i nieformalnych opłat obywateli). Wdrożenie ma szanse, gdy nie zagraża kieszeni wdrażających - a w takim wypdku trudno o szybkie oszczędności.

Procedury łatwiej usprawniać krok po kroku, nawet za cenę prowizorek i rozwiązań cząstkowych. Najpierw dostarczamy informację, potem pomocnicze narzędzia do jej weryfikacji, w kolejnym kroku wspieramy jej przetwarzanie i analizę, poszerzamy zakres objęty projektem, a dopiero na końcu usuwamy kroki dublujące operacje, które wykonuje już system.

Tak właśnie, krok po kroku, powstawały działające rozwiązania, na przykład system rekrutacji do warszawskich szkół średnich. Tak w bólach rodzą się nowe rejestry, na przykład sądowe lubh geodezyjne - informacja już jest gromadzona i przetwarzana, choć jeszcze nie zawsze spójnie, ale wciąż obywatel musi zapłacić za wypis z rejestru i osobiście zanieść go urzędnikowi z sąsiedniego wydziału.

Ta droga jest żmudna, ale chyba skuteczniejsza i w perspetywie wielu lat szybsza od jednorazowej odgórnej rewolucji. Rozejrzyjmy się: od 15 lat dyskutujemy o idealnym modelu informatyzacji poboru podatków, a w tym czasie komercyjne banki krok po kroku stworzyły zupełnie nowe metody rozliczania się między sobą i z klientami, ponosząc po drodze koszty wycofywania się ze ślepych zaułków i porzucania sprawnych narzędzi, które w kolejnych kroku okazywały się niewystarczające.

Wkraczając na ścieżkę ewolucyjną nie warto kreślić zbyt szczegółowych wizji celu - lepiej stawiać zadania konkretne, możliwe do ogarnięcia i nadzorowania przez jednego szefa projektu i wykonalne w ciągu najwyżej dwóch lat. Myślenie strategiczne lepiej skierować na standardy zapewniające wzajemną zgodność poszczególnych projektów. Urbaniści już dawno przekonali się, że w perspektywie dziesięcioleci kosztu rezerwy terenu pod przyszłe drogi lub zbudowania przyczółka pod przyszły most, który być może nigdy nie powstanie, jest znacznie niższy niż koszty borykania się z ograniczeniami infrastruktury budowanej na miarę doraźnie dostrzeganych potrzeb.

Sądzę więc, że dyskusja, jak powinien być zdefiniowany i podzielony między resorty dział informatyzacja jest jałowa. Jego szef powinien mieć zdolność przewidzenia, wyboru, opisania i wymuszenia przestrzegania wymagań technicznych zapewniających spójność, otwartość i elastyczność tworzonych rozwiązań. Może też służyć jednostkom wdrażającym projekty informatyczne radą i pomocą. Natomiast celem samych projektów nie może być informatyzacja jako modne hasło epoki, lecz rozwiązanie konkretnych problemów.

A sprawą społeczeństwa jest tak zorganizować Państwo, aby władzom odpowiedzialnym za oświatę zależało na sprawnej i niezbyt kosztownej sieci szkół, odpowiedzialnym za opiekę medyczną na takim systemie ochrony zdrowia, a odpowiedzialnym za ruch na drogach - na systemie identyfikacji i kierowców.

Swieta racja

Troche sie tylko nie zrozumielismy - ja przez redefinicje rozumiem powazne zastanowienie sie nad tym co sklada sie na "informatyzacje" w ujeciu ustawy o dzialach (co elegancko wylistowal VaGla):

MSWiA (gdzie obecnie znajduje sie dzial i stosowna cz. 27 budzetu) jest moim zdaniem najwlasciwsze do tego zeby prowadzic takie sprawy jak otwarte standardy i zachowanie interoperacyjnosci systemow administracji publicznej. Jakos jednak nie bardzo potrafie sobie wyobrazic MSWiA w roli KPK II Priorytetu CIP - Programu Ramowego UE na rzecz innowacyjnosci i konkurencyjnosci ktory ma byc osia wspolnotowej polityki rozwoju spoleczenstwa informacyjnego (chociaz zgadzam sie ze wlasciwiej mowic o zastosowaniu ICT w gospodarce opartej na wiedzy).

A tak sie sklada ze obydwie sprawy znajduja sie w zakresie dzialu "informatyzacja" I to jest problem !

strategie..

cos mnie drazni w takim podejsciu:
Strategie są do dzieł wielkich, a informatyzacja jako narzędzie sprawnej administracji ma wspomóc setki i tysiące konkretnych procedur. Ktoś je opracował, przekuł w rutynę i utrzymuje się z ich przestrzegania. Ludzie ci pragną pracy lżejszej, ale równie dobrze płatnej, nie wymagającej zmiany nawyków i nie skrępowanej nowymi regułami. Nie wesprą systemu, który pozwoli zaoszczędzić na ich dochodach (z pensji oraz formalnych i nieformalnych opłat obywateli). Wdrożenie ma szanse, gdy nie zagraża kieszeni wdrażających - a w takim wypdku trudno o szybkie oszczędności.
Pozwole sobie na taka historyjke: na poczatku byl krol i bylo jego male krolestwo, pozniej krolestwo stawalo sie imperium i krol nie mogl juz wszystkim zarzadzac, w ten sposob powstaly urzedy, a pozniej wynaleziono informatyke i znowu wszystko stalo sie proste, a przynajmniej powinno. slowo strategia nie jest na wyrost. wydaje mi sie ze informatyka daje szanse by do tych skurpulatnie opracowywanych procedur podejsc w zupelnie nowy sposob - zmieniac je zamiast tylko je wspomagac. jakbym to widzal w przyszlosci? zamiast informatyzowac urzad skarbowy w moim miescie (co dla mnie i tak nie bedzie odczuwalne) bo i tak PIT w zebach musze przyniesc, chcialbym wyslac go kiedys przez internet do centralnego systemu, a najchetniej wogole bym go nie chcial wypelniac :) ale to juz inna bajka

Mały wtręt....

Czytając wypowiedz, miło odnieść wrażenie, że nie jest się jedynym dostrzegającym sposoby rozwiązywania zagadnień informatyzacji...

Poniższy cytat jasno odzwierciedla to, że ludzie kreujący politykę rozwiązań nie dostrzegają tak prostego faktu o którym napisano w cytacie...

Natomiast celem samych projektów nie może być informatyzacja jako modne hasło epoki, lecz rozwiązanie konkretnych problemów.

Szanowny Wladku, problem jednak w tym, że aby dostrzec taką prawidłowość, którą zgrabnie ująłeś w jednym zdaniu, to trzeba troszkę doświadczenia w wykonaniu jakiegoś jednego czy więcej projektów, choćby nawet książki telefonicznej dla samego siebie, ale za pomocą czegoś więcej niż Excell, Word, czy nawet Access... No i oczywiście posiadać umysł analityczny, zwłaszcza potrafiący analizować coś więcej niż ilość zer w kwocie wynagrodzenia na umowie o pracę czy kontrakcie :)...

Zastanawiającym jest fakt, że prawie każda jednostka budżetowa ma własnych informatyków, ale jakoś centrale mające często dziesiątki informatyków rozproszonych po całej polsce, nie mają zapędów by w pierwszej kolejności właśnie tych informatyków zatrudnić do rozwiązywania problemów, tylko szuka się firm zewnętrznych. Jakby te firmy zewnętrzne miały patenty na pomysły i wzorcowe rozwiązania. Nie wiedzieć czemu, szefowie central zapominają o prostym fakcie. Fakcie jakim jest to, że zatrudniony i dobry informatyk w firmie ma świadomość jak odbywa się wymiana danych wewnątrz i jakie ma zasoby sprzętowe. Wiadomo, że rozwiązania projektuje się pod kątem posiadanego zaplecza, a nie na zasadzie wizji euforystycznych. Może jestem w ogromnym błędzie, ale nikt mi nie wmówi, że wśród zatrudnianych informatyków w jednostkach publicznych, nie ma ludzi zdolnych i błyskotliwych. Potrafiących pisać aplikacje bazodanowe i inne. Wielu z nich przecież tak dorabia do nędznych wynagrodzeń z taryfikatorów płacowych. A wystarczyłoby wydatkowaną kasę na wykonaną aplikację przez obcą firmę, zapłacić własnym informatykom w postaci dodatku do pencji zasadniczej. Konieczność odzyskania takiego kapitału sprawiłaby, że informatyk będący współautorem aplikacji byłby na wiele lat związany z jednostką publiczną w której zarobił taką kasę...
A oszczędności z tytułu takiego rozwiązania??
Ano ominęłoby się kolejne przetargi na sprzęt specyfikowany pod rozwiązanie aplikacyjne zgodne z zaleceniami autora aplikacji jaką jest firma nie budżetowa. Aplikacja wykonana przez własnych informatyków potrafiłaby współpracować z tym sprzętem jaki jest na stanie posiadania... Brak środków finansowych na drogie aplikacje programistyczne, wymusiłby tworzenie aplikacji na zasadzie OpenSource, bo za pomocą takich narzędzi... Gdyby okazało się, że posiadane systemy operacyjne są niewydolne, to siłą rzeczy nastąpiłaby migracja do systemów Linux, jako że te są darmowe... Trend byłby zgodny z zamysłami ustawodawcy, a co najważniejsze.... Mało obciążający budżet państwa, czyli realizujący ideę taniego państwa...

Być może Pan Piotr Piętak, podsekretarz stanu w MSWiA, ma dobry pomysł dotyczący alternatywy rozwiązania problemu utworzenia aplikacji dla systemu PESEL2 i później innych projektów. Przeczytałem o tym w ComputerWorld Polska, z dnia 7 listopada 2006 r., Nr 41/740; strona 8 i 9
Moim zdaniem pomysł dobry i zawiera odniesienie do wypowiedzi Wladek:

Sądzę więc, że dyskusja, jak powinien być zdefiniowany i podzielony między resorty dział informatyzacja jest jałowa. Jego szef powinien mieć zdolność przewidzenia, wyboru, opisania i wymuszenia przestrzegania wymagań technicznych zapewniających spójność, otwartość i elastyczność tworzonych rozwiązań. Może też służyć jednostkom wdrażającym projekty informatyczne radą i pomocą.

Teraz należy mieć nadzieję, że próba ustandaryzowania informatyzacji w kraju nie zostanie storpedowana przez żadne lobby firm komercyjnych... Zresztą ten pomysł tak naprawdę może jedynie tym firmom przysłużyć się do osiągnięcia większych zysków w krótszym czasie... Ale Polak kłótliwy jest z natury :) i tudno przewidzieć co będzie...

I można wiele jeszcze w tym temacie....

A decyzje o zlecaniu firmom komercyjnym na wykonywanie aplikacji dla jedostek budżetowych widocznie mają istotne uzasadnienie.
Być może jest jak w powiedzeniu.... Gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.... Może nikt nie ma pomysłu jak zrekompensować finansowo za dodatkową pracę już zatrudnionych informatyków. Wszak oni mają już pensje za pracę, płacone z budżetu państwa...

Pozdrawiam.

Cytat z raporu NIK:

Cytat z raporu NIK:

Zdaniem NIK koncepcja systemu informatycznego CEPiK została nadmiernie uzależniona od budowy dedykowanej sieci rozległej (WAN CEPiK). Należało przyjąć koncepcję budowy systemu informatycznego działającego w oparciu o ogólnodostępne łącza teleinformatyczne, w szczególności w sytuacji kiedy była dostępna sieć rozległa PESEL-NET. Takie rozwiązanie zostało zaprezentowane w Studium Przedsięwzięcia dla systemu CEPiK ze stycznia 2000 r. oraz w Opisie przedmiotu zamówienia na wykonanie, wdrożenie oraz na obsługę eksploatacyjną i rozwój systemu informatycznego CEPiK z 24 lipca 2003 r. Ogólnodostępne łącza teleinformatyczne i/lub sieć PESEL-NET, mogłyby mieć zastosowanie przy mniejszych nakładach finansowych w początkowym okresie pracy systemu. Zastosowanie zabezpieczenia typu Virtual Private Network (VPN) jest w stanie zapewnić komunikację sieciową za pomocą sprawdzonych technik szyfrowania danych wraz z wiarygodnym uwierzytelnianiem tożsamości użytkowników systemu.

Powyższy zapis jest tylko w niewielkiej części prawdziwy tzn. gdy jest mowa, że można to zrobić taniej. Cała reszta to ....
Nie wiem, czy kontrolerzy NIK nie bardzo są obeznani w temacie o którym piszą (i kontrolują), czy też robią to tendencyjnie. Obserwując od lat poczynania różnych gremiów w tych sprawach mam wyrobiony pogląd na tę materię - jednak nie mam zamiaru tu go propagować.
Sieć PESEL-NET jest malutka i niewydolna, dlatego konieczne byłyby tu bardzo duże inwestycje - budowa nowej. Jest inne tanie rozwiązanie (które wszyscy ignorowali i jak widać dalej ignorują) - sieć teletransmisyjna utrzymywana i administrowana przez Policję. Obejmuje ona cały kraj - praktycznie do szczebla gmin i dalej jest rozbudowywana. Ta platforma umożliwia wydzielanie wirtualnych podsieci teleinformatycznych nie tylko dla Policji lecz również dla całej administracji. Od lat na jej bazie funkcjonuje sieć łączności rządowej oraz niektóre sieci informatyczne MSWiA - ciekawe, prawda ...? Koszt uruchomienia na jej bazie sieci WAN CEPIK byłby pomijalnie mały w stosunku do PESEL-NET, nie mówiąc o budowie nowej dedykowanej sieci (szacowanej na ok. 300 mln.zł)
Co więcej, w końcu 2004 roku Policja proponowała MSWiA taką realizację, przedstawiając wstępną koncepcję - czyżby w MSWiA ukryto te papiery przed kontrolerami NIK?

Jeśli chodzi o szyfrowanie VPN, problem jest bardziej skomplikowany i wcale nie tak oczywisty jak sugerują to Panowie z NIK. Można by na ten temat napisać ciekawą książkę o problemach z nim związanych i rozgrywkach firm na tym polu w naszym kraju. Szkoda tylko, że wielce szanowny NIK najwidoczniej sam gra w jednej z tych drużyn i przez to zupełnie zapomniał o swej powinności. Proponuję zatem,tym Panom więcej edukacji w tej kwestii, również z dziedziny kryptografii, itd. Może wtedy przestaną pisać bzdury w oficjalnym raporcie - przez co będą bardziej wiarygodni.
PS
Nic mnie tak nie wnerwia jak próba udowodniania, że białe jest czarne i odwrotnie.
Inne cytaty są również bardzo ciekawe, ale o tym innym razem.

Pesel-Net....

To fakt, że Pesel-Net jest mocno ograniczony, ale jednak działa i to całkiem nieźle. Przynajmniej tam gdzie działa jako medium dla serwerów danych... Serwerów dedykowanych i całkowicie niedostępnych z obszarów ogólno dostępnego Internetu.

Innym problemem tej struktury jest to, że podłączenie do tej sieci w przypadku z jakim dane było mi się zetknąć, wymagało przyjęcia do stosowania zalecenia zabraniającego podłączania do tego łącza komputerów mających wyjście do Internetu.
Siłą rzeczy powstały dwie niezależne toplogie sieci LAN. Technicznie żaden problem i nawet sensowny z punktu widzenia użytkowania. Przynajmniej pojawia się możliwość użytkowania zasobów sieciowych, wymiany danych, bez ryzyka załamania sieci poprzez działanie niechcianych programów (robactwo w internecie). A nawet więcej.. Taka sieć, jeśli zastosuje się rygorystyczne zasady dla konfiguracji komputerów oraz zasad przyłączania, to można nawet zrezygnować z ogromnych kosztów jakimi są licencje na firewall'e i antyvir'y, niezbędne obecnie w każdym komputerku z dostępem do Internetu....
Problem jednak tkwi gdzie indziej... Obecnie wykładnią informatyzacji urzędu jest powszechny i nieskrępowany dostęp do Internetu, dla każdego urzędnika mającego komputer na biurku. Jak ten Internet w godzinach pracy jest użytkowany, to media często opisują nawet na pierwszych stronach. Ale to inna kwestia....

Ciekawi mnie jeden fakt... Skoro Policja Państwowa dysponuje taką infrastrukturą, a podlega MSWiA, to czemu jest taki problem?? A może informacje są niezbyt ścisłe??? Bo o ile mnie jest wiadomo to właśnie Pesel-Net jest nadzorowany przez MSWiA... A nie sadzę by mając takie możliwości techniczne, korzystano ze struktury o dużo mniejszych możliwościach...

Zaś co do VPN-ów.. Zdania zawsze będą podzielone, podobnie jak ma to miejsce z systemami operacyjnymi komputerów. Ale dopóki jedynie wszędzie dostępnym medium są łącza do Internetu, do tego wielokrotnie tańsze niż dostęp do łączy Pesel-Net... W takich realiach, tylko taka alternatywa daje możliwość wydzielenia kanałów łączności (VPN) dla jednostek publicznych, dając im możliwość unikania niechcianej infiltracji, przynajmniej teoretycznej...

Pozdrawiam.

Mija już trzy lata i jesteśmy w tym samym miejscu.

Witam.

Znalazłem swój wpis sprzed lat trzech.
Patrząc z perspektywy czasu, dostrzegam iż nic się nie zmieniło w dziedzinie informatyzacji administracji. W dalszym ciągu jest to komputeryzacja czyli rozdawnictwo komputerów na biurka urzędnicze. Komputerów ze swobodnym dostępem do internetu, bo tak postrzegana przez urzędników jest informatyzacja. Brakuje sieci korporacyjnych o zasięgu krajowym. Brakuje rozwiązań umożliwiających wymianę eDokumentów pomiędzy urzędami wzajemnie oraz urzędami i obywatelami. Minęły trzy lata, a stan informatyzacji w Polsce jest nikły. Można także dostrzec, że wszędzie tam gdzie pojawiły się rozwiązania informatyczne, sprowadziły one dodatkowe problemy funkcjonowania urzędu niż usprawniły prace urzędu.
Podsumowując wypowiedź, dochodzę do wniosku, że informatyzacja w Polsce nie rozwinie się jeszcze bardzo długo. Powodem jest to, że zastępy Hurra-optymistów zastępują powoli zastępy dzieci neostrady. Jednych i drugich cechuje niestety, totalny brak wyobraźni informatycznej. Jest to zapewne skutek użytkowania aplikacji typu edytor pism, prezentator (prezentacje), arkusz kalkulacyjny, komunikatory, blogi. Niestety żadne z tych użytkowych "narzędzi" nie wymaga wiedzy technicznej, a to skutkuje totalnym brakiem rozumienia czym jest system wymiany dokumentacji elektronicznej. Jakie są ograniczenia wynikające z elektronicznej postaci przesyłu informacji. Informatyzacja nie zadziała nigdy, bo nie opiera się wierzeniach czy chciejstwie. To techniczne struktury, które mają swoje nieprzekraczalne bariery i te w pierwszym rzędzie trzeba poznać aby móc użytkować systemy informatyczne.

Pozdrawiam.

Ładne piekiełko

Witam
Jestem ciekaw czy ktos wyciągnie z tego wnioski ale konstruktywne prowadzące do rzeczywistego rozwiązania problemu.
Odpowiadam i prowadzę duży projekt z funduszy strukturalnych działanie 1.5 inforastruktura społeczeństwa informacyjnego. Prowadzenie takiego projektu to istana groza i coś dla bardzo odważnych ludzi. Pięknie załatwił mnie Sejm zmieniając termin wejscia w życie podpisu elektronicznego w administracji tzn. może nie wejścia ale jego obowiązywania. O innych rozkoszach nie wspomnę. Może czas najwyższy aby zastanowić się nad systemem konsultacji działań w zakresie SI z ludzmi na "dole". Nie jest to takie trudne pod warunkiem, że konsultacje są po to aby wyciągać wnioski a nie po to aby je "klepnąć".
Stem Wrót, PUAP itd. nigdy nie zafunkcjonują poprawnie jeżeli ciągle będziemy traktowac dział informatyzacji jako nagrodę lub karę politychną do rozdania. Czy ten kraj będzie kiedyś normalny i dla ludzi? i czy ten kraj będzie wspierał ludzi którzy robią pożyteczne żeczy, czy też wiecznie będzie mącić w zależności od tego kto komu i jak a nie dla kogo pracuje???

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>