Wypada napisać o tym GIF'ie
Tak. GIF jest wolny od patentów. Upłynął okres ochronny dla "wynalezionego" w 1987 roku formatu. Aaaale... Unisys Corporation dokonała pewnych modyfikacji (number of improvements) tego formatu i oczywiście chce ochrony patentowej tak stworzonych modyfikacji. Być może jednak nikt nie będzie korzystał z tych zmodyfikowanych wersji... W Polsce format GIF wpisano do rozporządzenia w sprawie minimalnych wymagań dla systemów teleinformatycznych. Nie naruszono monopolu praw własności intelektualnej, ale jest to pewna konstatacja, którą warto mieć w pamięci.
Dlaczego nie było GIFów na stronach zwolenników wolnego oprogramowania? Odpowie na to pytanie tekst: Why There Are No GIF files on GNU Web Pages. Tam właśnie przedstawiono badania dotyczące sytuacji patentowej tego formatu graficznego:
We were able to search the patent databases of the USA, Canada, Japan, and the European Union. The Unisys patent expired on 20 June 2003 in the USA, in Europe it expired on 18 June 2004, in Japan the patent expired on 20 June 2004 and in Canada it expired on 7 July 2004. The U.S. IBM patent expired 11 August 2006, The Software Freedom Law Center says that after 1 October 2006, there will be no significant patent claims interfering with employment of the GIF format.
Dlatego m.in. w 2003 roku pisałem o utracie ochrony patentowej dla USA.
W Polsce format GIF został przywołany m.in. w Rozporządzeniu Rady Ministrów z 11 października 2005 roku w sprawie minimalnych wymagań dla systemów teleinformatycznych (Do danych zawierających informację graficzną stosuje się co najmniej jeden z następujących formatów danych: (...) Graphics Interchange Format; Pliki typu .gif; CompuServe Inc.). A tu warto podkreślić, że w przypadku GIF'a chodziło nie tylko o prawa własności intelektualnej CompuServe Inc. ale i o patenty IBM'a na kompresję LZW.
Przyjmując za dobrą monetę badania The Software Freedom Law Center można powtórzyć za tym źródłem, że od 1 października nie ma podstaw do roszczeń związanych z wykorzystania opatentowanych, gifowych "technologii"... Należy jednak zapoznać się z tekstem GIF is NOW finally free - for real, with a final Unisys joke, gdzie właśnie mowa o tych udoskonaleniach formatu dokonanych przez Unisys Corporation zastrzegającą pewne rozwinięcia technologii kompresji LZW...
Jeszcze rzut oka do IDG, które referuje: "W porównaniu z innymi formatami - jak choćby najpopularniejszy chyba obecnie JPEG, czy jego następca JPEG2000 - GIF wydaje się raczej przestarzały. Posiada on na przykład paletę złożoną z zaledwie 256 kolorów, czy też dwustanową (binarną) przezroczystość. Mimo to zyskał on wielką popularność, szczególnie w sieci WWW, gdzie dalej zajmuje zaszczytne miejsce, pomiędzy formatami JPEG, czy PNG - głównie dlatego, że najpopularniejsza przeglądarka internetowa - Internet Explorer - ma wciąż problemy z obsługą przezroczystości w formacie PNG".
Czy teraz ktoś będzie wykorzystywał GIFy, skoro przestały być już zupełnie chronione? W wielu miejscach na świecie tak się właśnie dzieje. Przywołanie rozporządzenia polskiego rządu ma jednak obrazować, że warto stawiać na otwarte i wolne standardy formatów, gdy myśli się i projektuje e-government w Polsce. Wówczas nie trzeba czekać na to, aż upłynie okres ochronny, by móc stosować dane rozwiązanie do kontaktów z obywatelami, albo do kontaktów wewnątrz administracji (por. relacje z dyskusji, która odbyła się w ramach XII Forum Teleinformatyki w Legionowie).
Komentarze dotyczące pełnego uwolnienia GIFa w serwisie Slashdot.
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
banalne pytanie
jako laik mam prawo zadac banalne pytanie :) skoro GIF zostal opatentowany (pewnie w USA?), a w Polsce (i Europie) patenty na software/algorytmy nie obowiazuja, to czy jest sens przejmowac sie czymkolwiek w kontekscie chocby budowania e-government? wiadomo ze lepiej korzystac z otwartych standardow, ale pytanie jest o aspekt prawny - czy nas Polakow/Europejczykow taki dylemat jak legalnosc stosowania algorytmu tworzenia/odczytywania plikow w formacie gif (zaimplementowany w wielu chocby darmowych programach) w ogole dotyczy?
dotyczy dotyczy
Po pierwsze, brak praw wyłącznych to tylko jeden z elementów definicji otwartych standardów. Bardzo istotna jest również dostępność specyfikacji technicznej oraz faktyczna możliwość wdrożenia standardu przez rozmaite podmioty (por. definicja Perensa). "Standard", na który ktoś zabezpieczył sobie na rynku światowym prawa wyłączne może nie spełniać również tych pozostałych warunków, nawet jeżeli w Polsce te prawa wyłączne nie obowiązują.
Na marginesie - może trochę wydumany przykład: biorąc pod uwagę sporą liczbę Polaków mieszkających za granicą, również zagraniczne uwarunkowania prawne standardów e-government powinny być brane pod uwagę przy ich wyborze dla systemów informatycznych polskiej administracji.
Po drugie, to nie prawda, że w Polsce "patenty na oprogramowanie" nie obowiązują. Przede wszystkim UPRP udzielił już w latach 80 i 90 różnych patentów, które ocierają się o granicę niepatentowalności algorytmów. Poza tym, Polska jest stroną Europejskiej Konwencji Patentowej i w związku z tym patent wydany przez EPO ze wskazaniem na Polskę w Polce obowiązuje. Zakładając zatem, że prawdziwe są informacje FFII o kilkudziesięciu tysiącach patentów na oprogramowanie przyznanych przez EPO, to problem tych patentów dotyka polski e-government jak najbardziej.
przy okazji gifa
a ja sie zapytam o cos przy okazji tego newsa - jak wygladala sprawa z prawem autorskim do graficznej prezentacji strony? czy serwisy takie jaki iloggo.pl, gdzie sie zarzadza screenami moga byc przez kogos bardzo przyzwyczajonego do restrykcyjnego prawa autorskiego oskarzone o lamanie praw wlasnosci do logo?? to byloby glupie, ale wiadomo jak to czasem bywa.. czy jezeli mam bloga, to moge wstawic sobie na niego logo ulubionego serwisu, magazynu albo programu?
No tak, ale po pierwsze to
No tak, ale po pierwsze to prezentacja strony lezy w interesie webmastera, bo to dla niego promocja. Po drugie, nikt nie udaje i nie ukrywa, ze to nie jego logotyp. Imho sprawa jest jasna i w zgodzie z prawem.
Wolne formaty w eGoverment ??? Chyba wolne żarty...
A czemu ?? Wystarczy popatrzeć na ilość rosnących zakupów z finansów publicznych komputerów do urzędów. Wszystkie są wyposażone w MS Windows.. I jakżeby inaczej... Oczywiście, że MS Office... A wszystko pod płaszczykiem trzech literek w nazwie produktu... Produkt z tymi literkami jest tańszy i to w mniemaniu decydentów finansów publicznych w zupełności wyczerpuje znamiona realizacji zapisu ustawy o dyscyplinie budżetowej... Literki GOV w nazwie produktu załatwiają, że firma MicroSoft zarabia krocie na zamówieniach publicznych, podpisywanych lekką rączką wielu szefów jednostek realizujących zadania publiczne.
Niestety Polska jest krajem, gdzie jak długo nie pociągnie się do odpowiedzialności finansowej osób z komisji przetargowej, tak długo wszelkie zapisy rozporządzeń i ustaw będą interpretowane zgodnie z własnym "widzi mi się" urzędnika.. A wystarczy policzyć koszty wydatkowane na produkty M$ do kosztów OpenSource i zażądać zwrotu różnicy od osób stanowiących skład komisji przetargowej... Ale taki pomysł to Utopia... W tym kraju jeszcze nikt nikogo nie rozliczył za zmarnowane pieniądze podatnika....
Przykład uzasadniający zakum produktów M$ jest prosty...
Wystarczy przeciwstawić zapis Paragrafu 3 z Rozporządzenia (Dz. U. 2005 Nr 200 poz 1651), zawartości załącznika Nr 2 Rozporządzenia (Dz. U. 2005 Nr 212 poz. 1766).
Ten drobny Paragrafik Nr 3 z Rozporządzenia (dz. U. Nr 200 poz. 1651) załatwia temat w taki sposób, że każde plany informatyzacji państwa miną się z zamierzeniami.
Interpretacja tego zapisu jest taka, że w sposób prosty zewala na zlekceważenie Rozporządzenia (Dz. U. 2005 Nr 212 poz. 1766), gdyż większość dokumentów w obrocie urzędu to dokumenty dostarczane przez ten sam podmiot publiczny, albo w obrębie zakładów opieki zdrowotnej.
Wszystkie urzędy są albo jednostkami administracji centralnej, a zatem "ten sam podmiot publiczny" choć różnych szczebli, bądź jednostkami administracji samorządowej, ale tu podporządkowanie jest w poziomie...
Dlatego dopóki taka jawna sprzeczność w rozporządzeniach będzie istnieć, tak długo trzeba zapomnieć o otwartych standardach w eGoverment.
Nikt nie weźmie np. OpenOffice'a gdy może mieć najnowszą zabawkę firmy M$ !!!!
Przecież za te zabawki płaci podatnik, a nie kupujący !!!!
A przykłady ??
Ot, choćby stona www.mg.gov.pl odsyła do skrzynki podawczej, gdzie są zawarte formularze do wypełnienia. I co?? Ano formularze są jakżeby inaczej, zapisane w fomacie (doc). A o ile umiem czytać, to w rozporządzeniu (Dz. U. 2005 Nr 212 poz. 1766) w załączniku nr 2 jest napisane, że plik w formacie (doc) jest plikiem jedynie do odczytu !!! A zatem jak może być użytkowany jako formularz do wypełnienia metodą edycji i odesłania w postaci dokumentu elektronicznie podpisanego...
Czy więcej potrzeba, żeby pokazać jak interpretowane jest prawo obowiązujące oraz jaką wagę przykłada się w jednostkach administracji publicznej do planów informatyzacji pastwa ??? Przeciez to Ministerstwo, a nie jakiś tam drobniutki urzędzik powiatowy !!!
Chyba pozstaje jedynie metoda jaką zastosował swego czasu Dyrektor Generalny ZUS... Wprowadził obowiązek korzystania z programu PŁATNIK i po sprawie... Inaczej nikt nie potraktuje serio założeń "taniego państwa"... A w przypadku OpenSource nie trzeba płacić kosztów dodatkowych za coś co stanowi narzędzie pracy urzędnika...
Pozdrawiam.