reklama i marketing

Trzech operatorów i reklama wprowadzająca w błąd

Reklama wprowadza w błąd, gdy na jej podstawie konsument uzyskuje fałszywe wyobrażenie na temat towaru lub usługi. I właśnie tym zajmował się niedawno Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów w kontekście przekazów reklamowych spółek z rynku telekomunikacyjnego. Znacie to: „Darmowe połączenia każdego dnia i o każdej porze”, „Laptop z modemem za 1 zł”. Prezes UOKiK wydał trzy decyzje, które dotyczą: reklamowej kampanii spółki PTK Centertel, akcji promocyjnej spółki Polkomtel, a także Tele2. Decyzje nie są prawomocne, ale warto się z nimi zapoznać. Również dlatego, że Prezes UOKiK nakazał spółkom publikację decyzji w całości na koszt spółek "na stronie internetowej przedsiębiorcy (...) w ten sposób, że odnośnik do treści decyzji powinien zostać umieszczony na stronie głównej (...) oraz utrzymywanie jej na przedmiotowej stronie internetowej przez okres 6 (sześć) miesięcy". W decyzjach, obok obowiązku publikowania linków wymienia się też domeny serwisów...

Pakiet telekomunikacyjny i okolice wczoraj w Parlamencie Europejskim

Z tej okazji wypada odnotować nieco oficjalnych komunikatów na ten temat (w kolejnej odsłonie przyjdzie czas na komentarze). Sprawa jest skomplikowana. Zacznę może zatem od lakonicznego podsumowania przygotowanego przez służby prasowe Parlamentu Europejskiego: "Pakiet telekomunikacyjny: prawa użytkowników, uczciwa konkurencja i dywidenda cyfrowa. Parlament przyjął projekt dyrektyw i rozporządzenia stanowiących część pakietu telekomunikacyjnego, który ma poprawić pozycję użytkowników na rynku usług elektronicznych. Parlament proponuje, aby uwolnione w wyniku przejścia na cyfrowe nadawanie sygnału telewizyjnego częstotliwości radiowe zostały przeznaczone na rozwój nowych usług, takich jak szerokopasmowy dostęp do Internetu lub mobilna telewizja. Posłowie zmienili również zapisy dotyczące wspólnotowego regulatora rynku telekomunikacyjnego". Gdyby ktoś poprzestał na takim opisie - sporo by go ominęło. Wczoraj w Parlamencie Europejskim działo się wiele: ochrona prywatności użytkowników, poszanowania praw podstawowych, terroryzm, walka ze spamem, serwisy społecznościowe (i ochrona prywatności ich użytkowników), wspólna regulacja rynku, prawa osób niepełnosprawnych...

Ruszył news.google.pl - czekamy teraz na reakcję polskich wydawców prasy

fragment menu polskiej wersji serwisu news.google.comJak wiadomo (gdyż wielu już o tym napisało) - dziś ruszyła polskojęzyczna wersja googlowego serwisu agregującego najświeższe doniesienia z całej Sieci, tj. news.google.pl. Niektórzy pamiętają pewnie, że w Belgii serwis ten stał się przyczyną interesującego sporu sądowego, który doprowadził m.in. do tego, że na stronie głównej tamtejszej wersji serwisu Google opublikowano nawet wyrok sądu. Mam na myśli spór belgijskich wydawców prasy zrzeszonych w organizację Copiepresse (por.Google przegrało w sporze z belgijskimi wydawcami prasy). Ciekawe byłoby poznanie jakiegoś komentarza przedstawicieli naszego, rodzimego rynku prasowego. W Polsce odpowiednikiem Copiepresse jest chyba Izba Wydawców Prasy. W notatce prasowej, którą mi przesłano, widzę, że Google powołuje się na prawo cytatu i duży nacisk (to subiektywne wrażenie) położono na to, że ten serwis jest legalny.

"Nazwa domeny zainwestujwprzyszlosc.pl istnieje"

Tytułem tej notatki jest komunikat, który można przeczytać po sprawdzeniu domeny "zainwestujwprzyszlosc.pl" w serwisie dns.pl. Oznacza on, że domena jest zarejestrowana na "prywatną" osobę fizyczną. Pod domeną znów działa serwis Banku PeKaO SA, który informuje o możliwościach studentów i absolwentów. Po aferze związanej z wyciekiem aplikacji osób, które chciały odbyć staż w banku, GIODO przeprowadził tam kontrolę (por. GIODO apeluje: nie korzystajcie z danych z wycieku + czy było włamanie?). W wyniku tej kontroli GIODO poinformował, że "wyciek danych osobowych nie był związany z podstawową działalnością Banku, w związku tym dane klientów banku nie były zagrożone". Dziś zaś bank ogłasza, że we wrześniu zorganizuje szkolenia swoich pracowników w zakresie bezpieczeństwa danych. Ale promocyjna domena nadal jest "w prywatnych rękach".

Kupujcie odkurzacze i pralki w BIP Ministerstwa Pracy. Zlikwidujmy BIP-y, bo to fikcja...

BIP - PROMOCJA!Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej nie kontroluje w żaden sposób tego, co się pojawia w ramach domeny internetowej tego ministerstwa. Pod adresem bip.mpips.gov.pl zamiast Biuletynu Informacji Publicznej (który zresztą - co trzeba zanotować - opublikowany jest w podkatalogu: www.mps.gov.pl/bip/) funkcjonuje sobie sklep internetowy. Ktoś postanowił sprzedawać lodówki, telewizory i odkurzacze, taka sytuacja trwa przynajmniej od maja 2008 roku. W ministerstwie pewnie nikt nawet tego nie zauważył, a jeśli zauważył - nic z tym nie robi. Nie potrzebujemy zagrożenia terrorystycznego, nie potrzebujemy ataku hackerów na witryny rządowe, których obsługa jest zepchnięta na niejasnych zasadach do komercyjnych podwykonawców, z najniższym priorytetem obsługi. Biuletyn Informacji Publicznej w Polsce to fikcja.

Przyszedł czas na tabulatury w Polsce

W 2006 roku pisałem w tekście Teraz na celowniku tabulatury, że the Music Publishers' Association (MPA) oraz the National Music Publishers' Association (NMPA) podjęły działania, w efekcie których zamknięto kilka serwisów internetowych publikujących uproszczone notacje muzyczne. W Polsce zaś tematem zajął się ZAiKS, który doprowadził do zamknięcia kilku serwisów. A właściwie nie tyle doprowadził do zamknięcia, co uruchomił program licencjonowania...

Wizerunki i inne problemy użytkowników Naszej-klasy...

Jeśli Nasza-klasa nie przetwarza danych osobowych (por. GIODO: imię, nazwisko, zdjęcie, szkoła, klasa i rocznik - łącznie - nie są danymi osobowymi...), a wydanie takiej, a nie innej decyzji jest powodowane utrzymaniem status quo (GIODO na czacie zapytał, czy internauci chcą, by zamykał serwisy społecznościowe?), to można przypuszczać, że sprawy takie jak "fałszywe szukanie w serwisie Nasza-klasa nowej rodziny dla nowonarodzonego dziecka" również nie mieszczą się w sferze zainteresowania GIODO. Można pójść do sądu powszechnego (wiadomo: ochrona dóbr osobistych)... GIODO nie zainteresuje się pewnie również "reklamą personalizowaną" w Naszej-klasie, gdzie użytkownikom pokazuje się na przykład, jak mogłaby wyglądać karta kredytowa z ich zdjęciem... Wizerunek, czyli dobro osobiste, ale również kwestie prawa autorskiego - tu też właściwy jest sąd powszechny. Jeśli chodzi o reklamę - tu ewentualnie UOKiK...

Rzetelność automatów i prasy (na przykładzie linii lotniczych i dziennikarskiej relacji o łańcuszku)

Skoro Gazeta.pl, powołując się na lokalny serwis, ale nie sprawdzając o co w rzeczywistości chodzi, może zrobić "nową" aferę z łańcuszka widzianego w Sieci od 8 lat, to dlaczego dziwimy się, gdy zaindeksowanie przez news.google.com tekstu sprzed sześciu lat doprowadza - mające i tak już problemy finansowe - amerykańskie linie lotnicze na skraj bankructwa. Pojawia się bolesne pytanie o odpowiedzialność za informacje "podawane przez automaty" (chociaż automatami sterują ludzie). Ale to nic nowego, bo przecież Google poinformował kiedyś na swojej "newsowej stronie" o aresztowaniu w Kanadzie prezydenta USA, George'a W. Busha, a to w związku z oskarżeniem o przestępstwa wojenne. Pamiętacie? Wówczas był to najważniejszy tekst na Google News, chociaż nikt nie sprawdził, że pochodzi z satyrycznego serwisu (innym to nie przeszkadzało cytować tej informacji jako aktualnego wydarzenia politycznego).

Bazarowy plotkarz o przetargu na elektroniczne obroże

Niedawno odnotowałem doniesienia Rzeczpospolitej na temat przetargu na system dozoru elektronicznego (por. Dookoła przetargu na Systemu Dozoru Elektronicznego, dlatego dziś proponuję tekst internauty, który "się zezłościł" i opublikował pierwszą części interesującego wywodu na temat okoliczności przyjmowania, opiniowania projektu stosownej ustawy oraz na temat samego przetargu i gospodarczych wektorów mających znaczenie dla nowego systemu dozoru elektronicznego w Polsce. Warto przeczytać.

Laptopy rozdaje - ten hoax wciąż działa...

W roku 2000 uruchomiono pewien łańcuszek mailowy: ktoś rozesłał do ludzi list, w którym podszywając się pod spółkę Ericsson przekazywał informację o rozdawaniu telefonów Ericsson R320 za darmo. Kilka lat temu włączyłem ten list jako "klasyk" do swoich prezentacji na temat spamu i szerzej - manipulacji informacją (m.in. na temat phishingu). Dziś - ku mojemu zdziwieniu - otrzymałem list (byłem tylko jednym z kilkunastu adresatów), z którego ma wynikać, że Ericsson rozdaje... laptopy. Osiem lat. Tyle (wraz z modyfikacjami) może żyć raz puszczona w Sieć informacja... Na razie osiem lat. Nie wiadomo jak długo jeszcze...