biznes

Takie zapowiedzi zwykle się bada...

Wydaje się, że "służby" mogą interesować się włamaniem i podmianą stron internetowych tygodnika Wprost z 16 lutego. Na podmienionej stronie znalazł się manifest napisany "przez" 36 letniego bezrobotnego (i jego kota Andrzeja). Zainteresowanie służb może być uzasadnione np. z powodu zapowiedzi włamań na strony rządowe w domenie gov.pl...

Infor ma święte prawo pozywać kogo chce

Nie tylko Infor. Każdy z uprawnionych ma święte prawo do składania pozwów i samodzielnego wybierania sobie przeciwników sądowych. Jednych może pozwać, innych zaś przy składaniu pozwów pominąć. Infor złożył pierwszy pozew w związku z naruszeniem autorskich praw majątkowych, a celem jest Polska Federacja Rynku Nieruchomości. Na swojej stronie Federacja "przedrukowuje" teksty z Gazety Prawnej. Spółka Google chyba nie zostanie przez Infor pozwana, nie zostanie pozwane pewnie również Angora, albo Forum (a tytuły te żyją z przedruków). Infor najpewniej nie pozwie Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, na którego stronie publikowane są również artykuły z Gazety Prawnej. Ma się pojawić jeszcze 70 innych pozwów. Pozwy zatem zostaną złożone, tymczasem mamy podstawowe braki w wiedzy na temat interpretacji fundamentalnych określeń normatywnych, które w Unii Europejskiej kształtują dozwolony użytek. Wydaje się, że w pogoni za większą ochroną prawodawcy po macoszemu traktowali te przepisy, które maja inny (przeciwny?), niż budowanie monopolu prawnoautorskiego, wektor działania.

"Bezczelność to bezczelność" - dla mnie nie ma różnicy

Mam na myśli opublikowanie w Super Expressie, na pierwszej stronie, zdjęcia "zaczerpniętego" z serwisu Nasza-klasa, a mającego przedstawiać pilota, który zginął tragicznie wraz z ratownikiem w niedawnej katastrofie śmigłowca. Gazeta rzuciła się na zdjęcie człowieka, bez żenady postanowiła skorzystać z tego, co jest dostępne "w internecie", ale nie sprawdzili, że poza imieniem i nazwiskiem tożsamości właściciela profilu NK oraz ratownika nie zgadzają się. Ręce mi opadły, gdy przeczytałem: "Pod jedną z fotografii imię się zgadza, nazwisko też, tylko na zdjęciu wciąż żywy, całkiem inny Janusz Cygański. Redakcja w pośpiechu skopiowała z Naszej Klasy fotografię nie tej osoby".

O sferze mojego/naszego życia prywatnego i intymnego

"Działając w imieniu własnym oraz mojej partnerki oświadczam, że nie wyrażam zgody na publikację JAKIEJKOLWIEK informacji oraz zdjęć dotyczącej sfery mojego/naszego życia prywatnego i intymnego. W szczególności, nie wyrażam zgody na rozpowszechnianie informacji dotyczącej mojego życia małżeńskiego i rodzinnego, a także stosunków damsko-męskich."

Duży może (chcieć) więcej - o regulaminie Facebook

Nie jestem użytkownikiem serwisu Facebook, co wywołało niedawno szczere zdziwienie kilku moich znajomych. To, co interesujące z punktu widzenia tego serwisu, to zamieszanie związane z wprowadzonymi "po cichu" zmianami w regulaminie Facebook, ich medialne nagłośnienie i następnie wycofanie się z wprowadzonych zmian. Wydaje mi się, że sprawa wymaga pewnej dyskusji, bo jak to możliwe, by świadczący usługi drogą elektroniczną mocą własnego regulaminu nadawał sobie jakieś prawa przysługujące użytkownikom? Ta dyskusja toczy się zresztą od pewnego czasu i wcale nie musi być oparta na przykładzie Facebooka.

Przegląd wydarzeń - proces TPB, ugoda Google Book, pytania prejudycjalne o internetowy clipping...

Dzieje się coraz więcej i okazuje się, że nie jestem w stanie spisywać wszystkiego w odrębnych notatkach. Aby jednak odnotować kilka ostatnich wydarzeń umieszczę je w tej (przynajmniej będzie można komentować zbiorczo). W Szwecji proces The Pirate Bay. W USA ugoda w sprawie The Authors Guild, Inc. i inni przeciw Google Inc. (chodzi o Google Book Search). Tam również komentarze na temat nowego czytnika książek elektronicznych, którego używanie - zdaniem The Authors Guild - narusza prawa autorskie, a to w ten sposób, że pozwala na głośne odczytywanie treści (syntezowanie mowy). Odnotuję pytania prejudycjalne duńskiego Sądu Najwyższego o internetowy clipping. I na koniec jeszcze zapowiedź blackoutu w Nowej Zelandii, a to w związku z nowymi przepisami (jeszcze nie weszły w życie) pozwalającymi przedsiębiorcom telekomunikacyjnym na odcinanie dostępu do Sieci swoim użytkownikom, w związku z przypuszczeniami na temat naruszenia prawa autorskiego (bez wyroku sadowego).

Pełnomocnik rządu chce wprowadzić kodeks etyki internetu, a ja mam wrażenie manipulacji

Uczestniczyłem w spotkaniu Podzespół ds. bezpieczeństwa Internetowego i oprogramowania interaktywnego (por. Dyskryminacja nieletnich w mass mediach. Hmmm...). Nie tak dawno dostałem podsumowanie prac zespołu. Ze zdziwieniem przeczytałem, że "Kodeksy dobrych praktyk dotyczące Internetu, gier komputerowych i wideo, TV oraz operatorów telefonii komórkowej są w trakcie opracowywania i po otrzymaniu przez nas ostatecznych wersji tych dokumentów zostaną omówione na spotkaniach właściwych podzespołów". Dlaczego ze zdziwieniem? Dlatego, że w czasie spotkania, na którym to omawiano, nie było rekomendacji w tym zakresie. Wręcz przeciwnie. W dyskusji podniesiono, że to trochę dziwne, że rząd chciałby animować samoregulacje przedsiębiorców.

JURI za wydłużeniem czasu ochrony, bo wykonawcy żyją dłużej

Jak się czyta, że Komisja prawna Parlamentu Europejskiego (JURI) nad czymś głosowała, albo czymś się zajmowała, to brzmi tak trochę bezosobowo. Kto konkretnie tam się udziela? Z Polski: GERINGER de OEDENBERG Lidia Joanna, CZARNECKI Marek Aleksander, LIBICKI Marcin, ZWIEFKA Tadeusz. No właśnie. A teraz sprawa istotniejsza: JURI właśnie uznała, że czas ochrony praw pokrewnych dla fonogramów ma zostać wydłużony z 50 lat do 95 lat od publikacji (por. wcześniejsze teksty na ten temat: Gdzie są wilcze zęby czyli "dlaczego ochrona przysługuje im tak krótko?", Wydłużenie czasu ochrony do 95 lat - na konsultacje społeczne w Polsce: 5 dni i ISOC Polska o propozycji nowelizacji dyrektywy "Stawki większe niż życie".

Opt-in dla PRS - wyrok Sądu Najwyższego (sygn. I CSK 332/08)

fragment tarczy telefonu5 lutego 2009 r. zapadło potencjalnie bardzo interesujące rozstrzygnięcie (jeszcze nie mam treści, a jedynie relacje prasowe). Sprawa dotyczyła usług o podwyższonej opłacie (por. dział premium rate services: prs; innymi słowy chodzi o audioteks) i pozwu Stowarzyszenia na rzecz Ochrony Interesów Poszkodowanych Abonentów Telekomunikacyjnych SOIPAT w trybie art. 189 KPC, czyli - w tym przypadku - pozwu o ustalenie, że nie istnieje prawo do żądania od członków tego stowarzyszenia zapłaty przez TP S.A. za rozmowy przeprowadzone przez "oszustów". To jest dalszy ciąg sprawy, która "ciągnie" się od 2004 roku: 0700 i nieuczciwy najemca mieszkania...
Aktualizacja: Okazało się, że Rzepa błędnie podała przywołaną tu sygnaturę akt. Uzasadnienie wyroku znajduje się w tekście W przypadku powództwa o ustalenie prawa interes prawny należy rozumieć szeroko (Sygn. akt I CSK 332/08).

Delegalizacja w metrze czyli pytania o cezurę

QR Code - następca kodu paskowegoZadzwonił Jarosław Lipszyc z pytaniem, czy odbieram MMS-y, ponieważ zrobił zdjęcie infoscreena w warszawskim metrze. Na wielkim ekranie reklamuje się serwis Wiadomosci24.pl (wydawany przez Polskapresse Sp. z o.o. serwis "dziennikarstwa obywatelskiego"). Dziś się reklamuje "zajawką" tekstu, w którym dziennikarz obywatelski "pociągnął" ten wątek publicznej dyskusji, w którym zwracałem uwagę na przepisy kodeksu karnego w istocie penalizujące korzystanie z internetu (por. 18 grudnia 2008 - potwierdzenie delegalizacji internetu w Polsce). Przy okazji naszła mnie refleksja: każdy z nas jest tylko "real userem" w coraz bardziej zaciętej wojnie o przeżycie. A gdyby komuś przyszło do głowy "wykopać" ten tekst - proszę bardzo, ten serwis "wyskakuje z ramek".