Archiwum - 2009

Czym są standardy (w sensie technicznym), czyli co o tym sądzi WIPO

A skoro poniżej umieściłem notatkę o pozwie patentowym przeciwko spółce TomTom, to chyba jest dobry moment, by przybliżyć aktywność organizacji World Intellectual Property Organization (WIPO) w zakresie styku standardów i patentów (a może szerzej, chociaż nie wynika to z tytułu dostępnego dokumentu, standardów i "własności intelektualnej").

Microsoft przeciwko TomTom - rozpoczęcie walki patentowej przeciwko open source?

Korporacja Microsoft postanowiła skorzystać z prawa złożenia pozwu w ochronie praw patentowych. Pozew został złożony przeciwko spółce TomTom Inc. (produkującej m.in. urządzenia do nawigacji), zaś prawa patentowe mają być związane m.in. z systemem FAT32 (por. Microsoft wywalczył patent na FAT. Na razie.). Pozew został złożony do sądu dystryktowego w Seattle (U.S. District Court in Seattle). Pojawiła się również skarga złożona do Amerykańskiej Komisji Handlu Międzynarodowego (the US International Trade Commission).

Ile redakcje/wydawcy powinni płacić za wypowiedź, albo za udział w programach?

Sporo się mówi o piractwie i kradzieży (złodziejstwie) intelektualnego dorobku (własności intelektualnej). Jeśli ktoś wyjmie mi z portfela złotówkę, to czy nie nazwie Pan tego kradzieżą? - pyta dziennikarz. Mogę odpowiedzieć, że przy kradzieży okradziony nie ma złotówki, a przy korzystaniu z utworów bez zgody dorobek intelektualny nadal pozostaje przy twórcy. Oczywiście zaraz zostanę posądzony o to, że popieram piractwo, chociaż - jeśli ktoś czyta ten serwis, może się łatwo zorientować, że w wielu miejscach mam bardziej radykalne poglądy na temat własności intelektualnej, niż organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi. One reprezentują garstkę "Twórców", ja twierdzę, że wszyscy jesteśmy twórcami i w olbrzymiej większości nie partycypujemy w przychodach zbieranych pod sztandarami "ochrony biednych twórców". A więc chyba jest coś nie tak? Poniżej komentarz do dzisiejszej rozmowy w TOK FM.

Takie zapowiedzi zwykle się bada...

Wydaje się, że "służby" mogą interesować się włamaniem i podmianą stron internetowych tygodnika Wprost z 16 lutego. Na podmienionej stronie znalazł się manifest napisany "przez" 36 letniego bezrobotnego (i jego kota Andrzeja). Zainteresowanie służb może być uzasadnione np. z powodu zapowiedzi włamań na strony rządowe w domenie gov.pl...

Infor ma święte prawo pozywać kogo chce

Nie tylko Infor. Każdy z uprawnionych ma święte prawo do składania pozwów i samodzielnego wybierania sobie przeciwników sądowych. Jednych może pozwać, innych zaś przy składaniu pozwów pominąć. Infor złożył pierwszy pozew w związku z naruszeniem autorskich praw majątkowych, a celem jest Polska Federacja Rynku Nieruchomości. Na swojej stronie Federacja "przedrukowuje" teksty z Gazety Prawnej. Spółka Google chyba nie zostanie przez Infor pozwana, nie zostanie pozwane pewnie również Angora, albo Forum (a tytuły te żyją z przedruków). Infor najpewniej nie pozwie Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, na którego stronie publikowane są również artykuły z Gazety Prawnej. Ma się pojawić jeszcze 70 innych pozwów. Pozwy zatem zostaną złożone, tymczasem mamy podstawowe braki w wiedzy na temat interpretacji fundamentalnych określeń normatywnych, które w Unii Europejskiej kształtują dozwolony użytek. Wydaje się, że w pogoni za większą ochroną prawodawcy po macoszemu traktowali te przepisy, które maja inny (przeciwny?), niż budowanie monopolu prawnoautorskiego, wektor działania.

Odkryto tożsamość Prawo Jazdy - największego pirata drogowego na Wyspach

W Irlandii zreflektowali się, że jednak nie tak wielu zatrzymywanych na tamtejszych drogach polskich kierowców nazywa się Prawo Jazdy. Dzięki temu, że Polska zmieniła stary dokument na przypominający kartę kredytową, z tak skomponowaną nazwą, że niektórzy zagraniczni funkcjonariusze myśleli, że to imię i nazwisko, w bazach danych pojawił się groźny pirat drogowy. Irlandzka policja już się zorientowała, że ktoś taki jak Prawo Jazdy nie istnieje. Po dwóch latach.

"Bezczelność to bezczelność" - dla mnie nie ma różnicy

Mam na myśli opublikowanie w Super Expressie, na pierwszej stronie, zdjęcia "zaczerpniętego" z serwisu Nasza-klasa, a mającego przedstawiać pilota, który zginął tragicznie wraz z ratownikiem w niedawnej katastrofie śmigłowca. Gazeta rzuciła się na zdjęcie człowieka, bez żenady postanowiła skorzystać z tego, co jest dostępne "w internecie", ale nie sprawdzili, że poza imieniem i nazwiskiem tożsamości właściciela profilu NK oraz ratownika nie zgadzają się. Ręce mi opadły, gdy przeczytałem: "Pod jedną z fotografii imię się zgadza, nazwisko też, tylko na zdjęciu wciąż żywy, całkiem inny Janusz Cygański. Redakcja w pośpiechu skopiowała z Naszej Klasy fotografię nie tej osoby".

O sferze mojego/naszego życia prywatnego i intymnego

"Działając w imieniu własnym oraz mojej partnerki oświadczam, że nie wyrażam zgody na publikację JAKIEJKOLWIEK informacji oraz zdjęć dotyczącej sfery mojego/naszego życia prywatnego i intymnego. W szczególności, nie wyrażam zgody na rozpowszechnianie informacji dotyczącej mojego życia małżeńskiego i rodzinnego, a także stosunków damsko-męskich."

Duży może (chcieć) więcej - o regulaminie Facebook

Nie jestem użytkownikiem serwisu Facebook, co wywołało niedawno szczere zdziwienie kilku moich znajomych. To, co interesujące z punktu widzenia tego serwisu, to zamieszanie związane z wprowadzonymi "po cichu" zmianami w regulaminie Facebook, ich medialne nagłośnienie i następnie wycofanie się z wprowadzonych zmian. Wydaje mi się, że sprawa wymaga pewnej dyskusji, bo jak to możliwe, by świadczący usługi drogą elektroniczną mocą własnego regulaminu nadawał sobie jakieś prawa przysługujące użytkownikom? Ta dyskusja toczy się zresztą od pewnego czasu i wcale nie musi być oparta na przykładzie Facebooka.

Jeszcze nie skończony, ale chciałem się podzielić...

Monitor Polski - prace nad postacią głównego bohateraDawno nic nowego nie pojawiało się w dziale Monitor Polski "be". Chociaż rysowanie "stripa" to dla mnie od dawna kusząca perspektywa, ale aby to dobrze robić, trzeba temu poświęcić sporo uwagi. Przyglądałem się temu, jak pracują zawodowcy i jest to praca na pełny etat. Ja poświęcałem temu zbyt mało czasu, dlatego efekty wcześniejszych moich produkcji mnie nie zadawalały. Nie chciałem rezygnować z pomysłu na rysowanie komiksu, ale chciałem, by to jakoś profesjonalnie wyglądało i nie zabierało tak wiele czasu. Zacząłem poszukiwać rozwiązania. Najpierw szukałem jakiegoś programu ułatwiającego składanie grafik wektorowych w komiksowe paski, ale doszedłem do wniosku, że nie tędy droga. Usiadłem zatem do Blendera...