Archiwum - Maj 8, 2009

"Błąd techniczny" - czy ktoś mógłby naprawić elektroniczny system do głosowania w Parlamencie Europejskim?

Zastanawiam się, czy system teleinformatyczny Parlamentu Europejskiego, który wdrożony jest po to, by usprawnić proces imiennego oddawania głosów, rzeczywiście zaliczył "błąd techniczny"? Kiedy ostatnim razem powiedziałem "sprawdzam" - dowiedziałem się, że jeden z posłów po prostu się pomylił (por. Jeden był przeciw, ale przez pomyłkę). To było w polskim Sejmie. Po nagłośnieniu "problemu Pakietu teleinformatycznego" w internetowym świecie wielu ubiegających się o reelekcję parlamentarzystów europejskich zarzekało się, że popierają internautów (nie jestem pewny, czy przeczytali dokumenty, których dotyczyły parlamentarne głosowania, ale niech im będzie). Być może to nowa jakość, że internauci patrzą wybranym na ręce i nie każdy się tego spodziewał, ale po głosowaniu w Parlamencie Europejskim wiadomo na przykład, że poseł Czarnecki w ogóle nie wziął udziału w głosowaniach, zaś głos posła Rosatiego był podobno "błędnie policzony". Ten ostatni przypadek może prowokować pytania o wirtualizację życia publicznego i o to, czy sposób, w jaki posłowie głosują ma w ogóle jakiekolwiek znaczenie? No i ile było wcześniej przypadków "błędnego zliczenia głosów", o których nie dowiemy się nigdy, bo sprawy, których głosowanie dotyczyło, nie były tak nagłośnione?

NIK o e-PUAP oraz STAP

Kilka dni temu Najwyższa Izba Kontroli opublikowała Informację o wynikach kontroli realizacji projektów dotyczących elektronicznej Platformy Usług Administracji Publicznej (e-PUAP) i Sieci Teleinformatycznej Administracji Publicznej (STAP). NIK podsumowuje tę informacje słowami: "Mimo istniejących założeń i projektów, nadal nie można wielu spraw urzędowych załatwić w całości drogą elektroniczną. Portal Elektronicznej Platformy Usług Administracji Publicznej (e-PUAP - który miał to zapewnić) oraz elektroniczna skrzynka podawcza zostały wprawdzie oddane do użytku, ale wciąż istnieją problemy w ich prawidłowym działaniu".

Brak transparentności procesu stanowienia prawa w UE może sprzyjać robieniu wody z mózgu

Parlament EuropejskiPakiet telekomunikacyjny wywołał wiele emocji. Zaczęło się od tego, że 13. listopada 2007 roku Europa ogłosiła: "W dniu dzisiejszym Komisja przyjęła wnioski dotyczące reformy unijnych przepisów w dziedzinie telekomunikacji. Dzięki reformie Komisja chce umożliwić obywatelom korzystanie z lepszych i tańszych usług łączności elektronicznej, niezależnie od miejsca zamieszkania lub celu podróży w granicach UE oraz bez względu na to, czy korzystają z telefonów komórkowych, szerokopasmowego dostępu do Internetu lub telewizji kablowej". Jak w półtora roku tak optymistyczny komunikat zamienił się w masowy protest przeciwko "cenzurze" i "pakietowaniu" internetu? Można sięgnąć do tekstu Pakiet telekomunikacyjny: źródła, kontekst bitwy i komentarz z 25 września 2008 r. (dzień po głosowaniu w pierwszym czytaniu), można również porównać go z niniejszą notatką (opublikowaną po głosowaniach w drugim czytaniu)...