media

Kopia kopii z kopii zdjęcia z "Sieg heil!"

nota copyrightowa zdjęcia opublikowanego w Gazeta.plJeśli opublikowanie zdjęcia w serwisie Nasza-klasa może być przedmiotem zainteresowania prokuratury, to czy opublikowanie tego samego zdjęcia w portalu Gazeta.pl już takim zainteresowaniem prokuratury się nie będzie cieszyć? Gazeta.pl właśnie publikuje artykuł, w którym opisuje dalsze losy syna burmistrza Łęcznej. W profilu tegoż, który znalazł się w serwisie Nasza-klasa, opublikowano zdjęcie mężczyzn w geście hitlerowskiego pozdrowienia.

Komentarz do wywiadu z Komisarzem Mazurem na temat dozwolonego użytku

W Gazecie Wyborczej (Zielona Góra) przepytano Komisarza Radosława Mazura o podejście Policji m.in. do dozwolonego użytku. Rozumiem, że jest to stanowisko konkretnej osoby, chociaż pełniącej funkcję komisarza policji. Obawiam się jednak, że nie ze wszystkimi tezami, które w opublikowanym wywiadzie się znalazły, mogę się zgodzić. Dlatego pomyślałem, że warto to skomentować publicznie, za co serdecznie przepraszam. Proszę tylko pamiętać - policja funkcjonuje po to, by chronić obywateli. Czuję się bardziej bezpieczny mając świadomość, że policja funkcjonuje. Policja ma jednak kłopot, bo system prawa nie daje jej jasnych wskazówek co w tym całym społeczeństwie informacyjnym jest, a co nie jest naruszeniem prawa. Stąd można czasem zrozumieć zakłopotanie. Dlatego też różne organizacje tak bardzo zabiegają o możliwość szkolenia policjantów, sędziów i prokuratorów.

Zemsta na byłej dziewczynie i zmiana dostępu do danych

Wedle informacji policyjnych dwóch mężczyznpara młodych ludzi (mężczyzna i kobieta) postanowiła przejąć konta poczty elektronicznej oraz konta komunikatorów - byłej dziewczyny - jak rozumiem - jednego z nichbyłej dziewczyny mężczyzny. Po przejęciu kont zmienili hasło dostępu, a następnie rozsyłali w imieniu dziewczyny obraźliwe komunikaty. Mamy więc przykład phishingu. Przy okazji zachęcam do porównania notatek policyjnych i tych, które pojawiają się w tradycyjnej już (można chyba tak powiedzieć) "prasie internetowej"...

Czekając na uzasadnienie wyroku w sprawie GBY.pl (jeśli p to q - rozważmy możliwości)

Czekamy na to uzasadnienie wyroku (por. Wyrok Sądu Okręgowego w sprawie GBY.pl - przegrana i "wygrana"), obiecano mi, że będę mógł je opublikować, jak się tylko ukaże. Jeśli w przypadku redaktora serwisu internetowego z Bytowa sąd mógł dojść do wniosku, że łamie on przepisy karne art. 45 ustawy z dnia 26 stycznia 1984 roku Prawo prasowe, to - być może - również inne osoby naruszają te przepisy. Jeśli p to q (wynikanie, implikacja w logice). "Kto wydaje dziennik, lub czasopismo bez rejestracji albo zawieszone - podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności". Kto jeszcze ze znanych powszechnie osób popełnia występek przewidziany prawem prasowym? Czy Rzecznik Praw Obywatelskich wydaje dziennik lub czasopismo pod adresem rpo.gov.pl? Może Komendant Główny Policji, Premier albo Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji? Może Marszałkowie Sejmu RP, którzy prowadzą własne blogi?

Ministerstwo Kultury chowa głowę w faktury

tablica ministerstwa kultury i dziedzictwa narodowegoJest dalszy ciąg sprawy, którą sygnalizowałem w tekście Wawel chroni prawa fotografów???. Jak niektórzy pamiętają dyrekcja zamku na Wawelu postanowiła zabronić, by "ktoś samodzielnie wykonywał fotografie do publikacji", gwarantując jednocześnie, by "nie zarabiał ktoś nieupoważniony". Stowarzyszenie Wikimedia Polska napisało do Ministra Kultury w tej sprawie. Dwa tygodnie temu znana była już odpowiedź. Dziś ta odpowiedź stała się "jawna". Mam wrażenie, że coś jest "nie tak". Nie chciałbym tego kłaść na karb przysłowiowej (wiem, że to krzywdzące) urzędniczej niechęci do zajmowania jakiegokolwiek stanowiska, by nie musieć się z niego potem tłumaczyć przed krytykami płynącymi z różnych stron. Ale właśnie brak odniesienia się do merytorycznego listu naraża ministerstwo na strzały.

Napisy w publicznej telewizji - inicjatywa w Parlamencie Europejskim

Kolejne doniesienie z frontu o dosępność informacji (por. dział accessibility niniejszego serwisu) i walki z wykluczeniem (nie tyle cyfrowym, chociaż po "switch off'ie" z telewizji analogowej do cyfrowej - też będzie można mówić o "wykluczeniu cyfrowym" - digital divide). Odnotuję informację, że Oświadczenie Pisemne 99/2007 w sprawie wprowadzenia napisów (subtitles) do wszystkich programów telewizji publicznych w całej Unii Europejskiej uzyskało w dniu 12.03.2008 r. poparcie 418 posłów w Parlamencie Europejskim.

W Sejmie trwają prace nad nowelizacją ustawy medialnej

Trawją prace nad nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji. Prace te oczywiście są burzliwe (co sygnalizowałem pośrednio w tekście Per devia rura viarum: dyskusja o kształcie regulacji mediów, czyli nas). Poselski projekt ustawy o zmianie ustawy o radiofonii i telewizji i innych ustaw obrósł już pewnymi ekspertyzami, które warto wskazać osobom interesującym się tą problematyką. Wczoraj i dziś kolejne posiedzenia komisji sejmowych, niewiele jednak mogę o tym napisać, gdyż - z racji innych obowiązków - nie mogłem przyglądać się pracom w Sejmie. Dlatego w niniejszej notatce jedynie wskaże źródła.

Otworzono nowy sklep: Narodowe Archiwum Cyfrowe

miniaturowa konstytucja z 1935 roku ze znakiem wodnym NACW odpowiedzi na zarzut (myślę, że jest to zarzut), że uruchomione właśnie Narodowe Archiwum Cyfrowe udostępnia zdigitalizowane zdjęcia archiwalne z dodanym "znakiem wodnym" (a sprawdziłem, że tak jest) dowiedzieliśmy się, że przecież archiwa niemieckie również opatrują znakiem wodnym swoje zbiory. No dobrze. Opatrują. Ale dlaczego? Po co mi zdjęcie miniaturowej Konstytucji z 1935 roku (które zrobiono rok później), jeśli nie mogę z niego skorzystać, np. nie mogę w normalnych warunkach i bez znaku wodnego zilustrować nim notatki, albo innych materiałów? Z mojej perspektywy jest to inicjatywa działająca wadliwie. Rozumiem, że na bazie tego watermarku można zacząć budować jakieś usługi. Można np. zacząć sprzedawać zdjęcia bez znaku wodnego. Dlatego uważam, że witryna powołanego właśnie przez ministra cyfrowego archiwum to taka trochę witryna państwowego sklepu.

Mobilni reklamiarze mogą zgłaszać uwagi do zgłoszenia patentowego

Jeden z czytelników poinformował mnie (oraz "inne redakcje"), że "zarówno małe jak i duże firmy działające na polu reklamowym związanym z marketingiem, reklamą wykorzystującą telefony komórkowe, nie biorą pod uwagę istniejącego, złożonego w UPRP zgłoszenia patentowego mimo iż zostały zapoznane z tym tematem kilka lat temu". Niebawem ukażą się pewnie w internecie artykuły, z których każdy, kto zajmuje się "reklamą mobilną" dowie się, że autorzy zgłoszenia są otwarci "na propozycje rozwinięcia projektu z firmą, która ma możliwości techniczne oraz budżetowe do wdrożenia takiego produktu lub grupy produktów na zasadach partnerskich". Jest zgłoszenie patentowe. OK. Pytanie, czy Urząd Patentowy RP powinien przyznać patent na coś, co - wedle opisu - jest "sposobem na multimedialny, dedykowany, precyzyjny przekaz reklamowo - informacyjny do użytkowników końcowych cyfrowych systemów łączności sieci telekomunikacyjnej..." itp, itd, etc... Pytanie o poziom wynalazczy, zastosowanie techniki i zasady współżycia społecznego nie jest tu bez znaczenia.

Kto finansuje "reklamę społeczną" na temat legalności ściągania filmów?

W YouTube pojawiła się - najpewniej bez zgody twórców - produkcja będąca "reklamą społeczną". Myślę, że trzeba powiadomić autorów (ale też wykonawców), że należą im się pieniądze za korzystanie z tego utworu audiowizualnego. Problem w tym, że ta reklama społeczna nie jest podpisana (może tylko w tej wersji, która jest w YouTube?). Jest tam przekaz: "ściąganie pirackich filmów to kradzież", co - w moim odczuciu jest informacją wprowadzającą w błąd. A jeśli konsumentów - być może należy uznać, że ktoś dopuszcza się deliktu nieuczciwej konkurencji. Reklama emitowana jest w kinach, przed filmami. Obok pisałem o tym, co o pobieraniu plików z internetu mówi lubska policjantka.