wolność słowa

Publikacja leksykonu o Harrym Potterze była przekroczeniem "fair use"

Jest rozstrzygnięcie przeciwko fanowi Harrego Pottera. O sprawie pisałem w tekście Spór o leksykon o Harrym Potterze. Wyrok zapadł w sądzie federalnym na Manhattanie (Nowy Jork, USA) i zgodnie z nim wygrała J. K. Rowling wraz z Warner Brothers Entertainment, a przegrał Steven Jan Vander Ark, który opublikował Leksykon...

Laptopy rozdaje - ten hoax wciąż działa...

W roku 2000 uruchomiono pewien łańcuszek mailowy: ktoś rozesłał do ludzi list, w którym podszywając się pod spółkę Ericsson przekazywał informację o rozdawaniu telefonów Ericsson R320 za darmo. Kilka lat temu włączyłem ten list jako "klasyk" do swoich prezentacji na temat spamu i szerzej - manipulacji informacją (m.in. na temat phishingu). Dziś - ku mojemu zdziwieniu - otrzymałem list (byłem tylko jednym z kilkunastu adresatów), z którego ma wynikać, że Ericsson rozdaje... laptopy. Osiem lat. Tyle (wraz z modyfikacjami) może żyć raz puszczona w Sieć informacja... Na razie osiem lat. Nie wiadomo jak długo jeszcze...

GIODO: imię, nazwisko, zdjęcie, szkoła, klasa i rocznik - łącznie - nie są danymi osobowymi...

nagłówek decyzji GIODOWiem, że chcecie Państwo o tym podyskutować, więc zgodnie z wczorajszą zapowiedzią (por. Spam w serwisach społecznościowych zainteresował organy ścigania...) obiecana decyzja Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Wiadomo, że zarówno zdaniem Unii Europejskiej jak i - w konsekwencji GIODO - numery IP zostały uznane za dane osobowe. Z niedawnej decyzji zaś wynika, że imię, nazwisko, zdjęcie i informacja na temat klasy, do której się kiedyś chodziło w konkretnej szkole, zdaniem GIODO, takimi danymi osobowymi nie są, gdyż... ustalenie na podstawie tych danych tożsamości osoby, o którą chodzi, wiązałoby się z nadmiernymi kosztami... Hulaj dusza, piekła nie ma? Pokrzywdzony ma, zdaje się, zamiar iść z tym do sądu.

Jak często Policja wprowadza w błąd manipulując zdjęciami?

zmanipulowane zdjęcie na stronie PolicjiTa sytuacja zasługuje na całą notatkę, nie tylko na komentarz pod poprzednim tekstem, tj. pod Serwisy policyjne: dlaczego ma być ich tyle? Być może ktoś tym razem powinien zapytać rzecznika Komendy Głównej Policji o to, jak często na stronach Policji pojawiają się zmanipulowane zdjęcia? Internauci wychwycili jedno z takich zdjęć, gdzie - wiele na to wskazuje - za pomocą programu do obróbki grafiki na zdjęciu wnętrza samochodu dodano paczkę z banknotami i "torebki z narkotykami".

UOKiK: ZAiKS i Stowarzyszenie Filmowców Polskich naruszyły prawo

Zdaje się, że relacje prawnoautorskie na stałe już zagościły w praktyce Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Tym razem Prezes UOKiK uznała, że dwie organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi naruszyły prawo w ten sposób, że - wedle ustaleń postępowania antymonopolowego - "dążąc do zagwarantowania sobie jak najwyższych zysków – porozumiały się i ustaliły jednolite stawki za korzystanie z utworów audiowizualnych oraz odmówiły ich negocjowania". Uznając takie praktyki za naruszające konkurencję na krajowych rynkach na organizacje nałożono również kary w łącznej wysokości ponad 1,2 mln zł. (Stowarzyszenie Filmowców Polskich zobowiązano do zapłaty 250 tys. zł, ZAiKS natomiast 1 mln zł.).

Można porównywać: GIODO otrzymał odpowiedź od KGP w sprawie zdjęć golasów

Jak pisałem w tekście W jaki sposób zdjęcia z monitoringu trafiły do mediów? - zapytałem Komendanta Głównego Policji o to w związku z opublikowaniem w mediach zdjęć i filmu, na których to materiałach czterech nagich mężczyzn przechadza się po Warszawie w środku nocy. Potem Wydział Prasowy Komendy Głównej Policji udzielił mi odpowiedzi, ale w tzw. międzyczasie Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych zapytał Komendanta Głównego Policji o tę samą sytuację (poniżej cytuję to wystąpienie). Kilkanaście dni temu otrzymał odpowiedź, którą można przeczytać i porównać z tym, co otrzymałem wcześniej.

Nie miał uprawnień do rozpowszechniania za pomocą strony

Policja poinformowała: "Policjanci z wydziału do walki z przestępczością gospodarczą KWP w Gorzowie Wlkp. wraz z policjantami z Zielonej Góry zatrzymali 18-letniego mieszkańca Sulechowa. Chłopak za pośrednictwem założonej przez siebie strony internetowej rozpowszechniał utwory muzyczne nie mając do tego uprawnień. Zgromadził pokaźny zbiór utworów muzycznych, które bez opłat można było odsłuchać lub nagrać".

Podziwiam Google i jestem przerażony

Podziwiam, bo na przykładzie tej korporacji można zobaczyć jak w ostatnich latach rozproszony internet skutecznie i konsekwentnie uzyskuje googlową czapkę jednolitej usługi. Logicznym dopełnieniem wcześniejszych kroków jest udostępnienie dziś (wczoraj) przeglądarki Google Chrome. Wraz z udostępnieniem takiej przeglądarki, dedykowanego "browsera" do przeglądania wcześniej integrowanych usług Google, niektórym może zacząć się wydawać, że internet to Google. Dlatego jestem przerażony.

Śmierć cywilna w społeczeństwie informacyjnym (na przykładzie usług Google)

Serwisy wyszukiwawcze Google są coraz bardziej istotnym elementem korzystania z internetu. Google się rozwija i dziś już widać dość rozbudowany "portal" tej korporacji, składający się z szeregu usług, część wymaga logowania. Stopniowo wprowadza się tam kolejne usługi - ostatnio możliwość robienia "notatek" i promowania stron na wzór digg.com. Są też inne, a znaczna większość tych serwisów stanowi swoistą usługę pośredniczenia między poszukującym informacje a publikującym treści. W internecie działają też różne osoby, które np. po włamaniu na serwer umieszczają tam złośliwe, szkodliwe oprogramowanie (malware, malicious software). Automaty Google ostrzegają użytkowników, że strona może być niebezpieczna, przeglądarka Firefox blokuje stronę... I teraz rodzi się pytanie: czy można w takich sytuacjach jakoś dochodzić roszczeń od np. Google, w związku ze spadkiem oglądalności serwisu? A inny przykład: Google odmawia wyświetlania reklam na stronie...

"Notice and takedown" od drugiej strony, czyli jeśli dojdzie do nadużycia

klatka z klipu Let's Go CrazyW Polsce jakoś wymiar sprawiedliwości jeszcze niechętnie stosuje art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, stąd niewiele wiemy na temat tego, jak rozumieć "wiarygodną wiadomość". Na razie wiele osób się boi, gdy dostaje list z żądaniem usunięcia "danych o bezprawnym charakterze". Wiadomo też, że większemu łatwiej "przekonać" mniejszego do "ingerencji redakcyjnej". W USA zaś jest już praktyka stosowania analogicznych przepisów i teraz wymiar sprawiedliwość poszedł dalej: co, jeśli wysyłający żądanie zablokowania danych wie (albo powinien wiedzieć), że nie są one bezprawnie opublikowane? Czy jest tu jakaś odpowiedzialność? Może być - tak wynika z rozstrzygnięcia w sprawie Lenz v. Universal Music Corp.