dostępność

"Otwartość" w Krynicy

Jestem w Krynicy, na Forum ekonomicznym. W czasie wczorajszego panelu na temat "otwarcia zasobów wiedzy" (por. Panel pt. "Otwarcie zasobów wiedzy a ochrona własności intelektualnej")" poseł Napieralski mówił praktycznie to, co premier Tusk, gdy wygłaszał cytowane tu często słowa: "To, co powstaje za publiczne pieniądze jest własnością publiczną, a więc także tych, którzy chcą z tego korzystać w sposób wybrany przez siebie". W czasie wywiadu dla Bloomberga premier Pawlak mówił dziś o potrzebie przejrzystości w życiu publicznym, że otwartość jest dobra dla realizowania kontroli społecznej zarówno w sferze politycznej, jak i gospodarczej. Spotkany na deptaku w Krynicy poseł Mularczyk powiedział, że często korzysta z Sejmometru, by sprawdzić statystyki głosowań. Zapytany o to, dlaczego Sejm jeszcze nie wdrożył zasad dot. re-use i dlaczego Kancelaria Sejmu głosi różne tezy dot. praw jej rzekomo przysługujących, odpowiedział, że nie wie, bo jeszcze nikt tego nie podnosił. Zatem już ktoś podnosi.

O (pilnej?) potrzebie dyskusji na temat jawności, re-use i ochrony danych osobowych z publicznych źródeł

"Jeśli Pani Rzecznik wyrazi wolę rozpoczęcia dyskusji na temat jawności informacji w polskim porządku prawnym, proponuję by Rzecznik Praw Obywatelskich i Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych wspólnie wystąpili w tej sprawie do Prezydenta RP, Prezesa Rady Ministrów i ewentualnie Marszałka Sejmu. Takie wspólne wystąpienie mogłoby przyczynić się do nadania dyskusji naukowej odpowiedniej rangi praktycznej i spowodować, że jej wyniki byłyby możliwe do bezpośredniego wykorzystania w procesie stanowienia prawa."

Poseł zgubił poselski tablet i co z tego wynika?

Dariusz Joński, poseł, absolwent Politechniki Łódzkiej (cóż, że ekonomii, skoro jednak na Politechnice), zorientował się właśnie, że jak się pracuje z urządzeniami mobilnymi, albo jak się korzysta z serwisów przetwarzających dane w chmurze obliczeniowej, to można sprawdzić, co tam poseł na poselskim tablecie sobie pisze (i co do niego piszą). Z tej okazji wpadłem w zadumę i nieudolnie spróbowałem spisać "złotą myśl": Aby mogło się coś trwale zmienić w społeczeństwie to przez wąskie gardło świadomości musi przecisnąć się najgrubsza część zbioru ułożonego dość leniwie na krzywej Gaussa.

To może zróbmy tak: pozwijcie obywateli, albo wsadźcie do więzienia za re-use

Kancelaria Sejmu twierdzi, że foty posłów na stronie Sejmu są chronione prawem autorskim. Ja uważam, że to materiały urzędowe - i, w związku z tym, nie są chronione prawem autorskim. Jeśli Kancelaria Sejmu, albo autorzy zdjęć zechcą pozwać obywateli za to, że wezmą zdjęcia posłów ze strony Sejmu (to przecież nie jest prywatna strona, tylko strona urzędowa; cóż, że Sejm i Senat udostępniają informacje publiczne na podstawie swoich regulaminów, a nie na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej) - jeśli ktoś tam uważa, że te strony są prywatnym folwarkiem, to proszę bardzo - pozwijcie obywateli za re-use. Ciekaw jestem czy któryś z posłów zechciałby może pozwać obywatela za wykorzystanie jego wizerunku z oficjalnej strony Sejmu, czy też może raczej - niezależnie od materiałów na stronie Sejmu - zechcą udostępnić swoje dodatkowe foty na jakiejś wolnej licencji? Zapytajcie może swoich posłów? A ja tymczasem wezmę się za zrobienie porządku w mieszkaniu - w związku z tym, co napisałem poniżej.

Wyrok Trybunału w sprawie Compass-Datenbank GmbH v Republik Österreich

W maju sygnalizowałem opinię Rzecznika generalnego w sprawie C-138/11, a dziś mogę odnotować wyrok w tej sprawie, czyli w sprawie Compass-Datenbank GmbH v Republik Österreich. Wyrok Trybunału zapadł 12 lipca 2012 r. Trybunał Sprawiedliwości dokonał interpretacji art. 102 Traktatu o funkcjonowaniu unii europejskiej. Przepis ten mówi o nadużywaniu pozycji dominującej na rynku wewnętrznym UE. Problem pojawia się wówczas, gdy dane państwo jest jedynym "źródłem" informacji, które "na rynek" dostarcza. Czy może takie informacje sprzedawać? Czy, gdy się pobiera opłaty, to państwo działa jako przedsiębiorca? O pytaniach w tej sprawie pisałem w tekście Doktryna urządzeń kluczowych i podmiot władzy publicznej, który za kasę udziela wglądu do rejestru handlowego. Nie jestem zachwycony tym, co stwierdził Trybunał. Głównie dlatego, że nadal uważam, że państwu nie powinny przysługiwać prawa wyłączne do baz danych w rozumieniu dyrektywy 96/9/WE, gdy "baza danych" powstaje w wykonaniu zadań publicznych... W każdym razie - jest to ważny wyrok w dyskusji o re-use, chociaż myślę sobie, że życie (i rozwój "społeczeństwa informacyjnego") z czasem zweryfikuje pewne "początkowe" tezy, które właśnie pojawiają się w orzecznictwie.

Finanse damy z gronostajem, a dostęp do informacji publicznej

W poprzedniej notatce (Publiczna bańka za "prawo do wizerunku" obrazu) sygnalizowałem publikację prasową Dziennika Polskiego na temat wynagrodzenia, jakie - za pośrednictwem Muzeum na Wawelu - miała otrzymać Fundacja XX. Czartoryskich za wystawienie obrazu pn. Dama z gronostajem. Teraz przywołuję treść wniosku o dostęp do informacji publicznej, który złożył do MKiDN Jarosław Lipszyc, Prezes Fundacji Nowoczesna Polska. Przywołuję również treść odpowiedzi rzecznika prasowego ministerstwa, a także odpowiedzi na tą odpowiedź.

Nie ma zgody na spec-ustawę korczakowską, a spec-ustawa chopinowska jest patologiczna

Jak wiadomo - Fundacja Nowoczesna Polska poszła do sądu. Pisałem o tym w tekście: W celu ochrony domeny publicznej idziemy do sądu, by ustalić datę śmierci Korczaka. Chodzi o to, by z końcem roku, w którym obchodzimy 70 lecie śmierci Korczaka, jego dzieła przeszły do domeny publicznej. Oczywiście są tu też interesy ekonomiczne tych, którzy chcieliby korzystać jeszcze przez kilka lat na tym, że dzieła takie byłyby objęte monopolem prawnoautorskim. A taka sytuacja byłaby potencjalnie możliwa w związku z przyjęciem w 1954 roku, że - skoro nie wiadomo dokładnie którego dnia zginął Korczak, to zginął 9 maja 1946. Poszliśmy do sądu po to, by dzieła Korczaka były uwolnione do domeny publicznej, by w ten sposób każdy mógł z nich korzystać bez opłat, by - wobec braku monopolu prawnoautorskiego - upowszechniać dziedzictwo tego autora, który oddał swoje życie, do końca opiekując się dziećmi prowadzonymi na śmierć w Treblince. Jeśli w wyniku skutecznych działań Fundacji (czyli - jeśli uda nam się doprowadzić do stanu, w którym - zgodnie z zasadami ogólnymi - dzieła Korczaka przejdą do domeny publicznej z końcem tego roku) ktoś zdecyduje się położyć na stole rozwiązania legislacyjne, w ramach których będzie chciał stworzyć quasi monopol, bo domena publiczna zagrozi ekonomicznym interesom tego lub innego podmiotu, to będzie to, moim zdaniem, zły pomysł i uważam, że nie można do tego dopuścić.

Portale orzeczeń pojawiły się w Sieci - teraz czekamy na orzeczenia

Skończył się lipiec, nadszedł pierwszy sierpnia i spieszę z informacją, że zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią Ministerstwa Sprawiedliwości światło dzienne ujrzały kolejne portale orzeczeń. W tekście Kolejny krok na drodze udostępniania orzeczeń sądów w internecie omawiałem konferencję prasową, w której brałem udział u boku ministra oraz wiceministra sprawiedliwości. Panowie ministrowie zapowiedzieli wówczas, że do końca lipca 2012 r. w każdym Sądzie Apelacyjnym zostaną uruchomione Internetowe Portale Orzeczeń. Wcześniej taki portal orzeczeń uruchomiono w Apelacji wrocławskiej. Portale uruchomiono. Na razie jeszcze nie ma tam treści wyroków, ale wynika to z tego, że uruchomione portale dopiero stopniowo będą zapełniały się bieżącym orzecznictwem. Pierwszy krok został jednak zrobiony.

Debata o pogodzie

Dziś w Gazecie Prawnej opublikowano artykuł pt. Informacje publiczne: Zapowiedzi burzy powinny być bezpłatnie udostępniane obywatelom. W ramach tego tekstu omówiono m.in. wymianę korespondencji pomiędzy Janem Reyem a Instytutem Meteorologii i Gospodarki Wodnej, którą w całości publikowałem w tekście W czasie tornada IMiGW przestał udostępniać w internecie informacje z radarów meteorologicznych kilka dni temu (nawiasem mówiąc: Pogodynka.pl wątpi, czy ktoś ten mój tekst przeczytał). W Gazecie Prawnej jest i moja wypowiedź: "Spodziewam się, że w niedalekiej przyszłości przepisy dotyczące udostępniania informacji publicznej przez państwową służbę hydrologiczno-meteorologiczną, a także przepisy dot. ponownego wykorzystywania takiej informacji, zostaną poddane pod dyskusję, w której istotnym zagadnieniem do rozwiązania będzie usunięcie z polskiego porządku prawnego przeróżnych "zasad szczególnych", które sobie wcześniej wywalczyły różne podmioty. Takie informacje powinny być przekazywane do ponownego wykorzystania bez ograniczeń warunkami i bezpłatnie". Poniżej zaś, ponieważ korespondencja nadal prowadzona jest w taki sposób, że listy kierowane są również do mojej wiadomości, prezentuję jej dalszy ciąg.

Notatka o blokowaniu możliwości anonimowych edycji Wikipedii z sieci mobilnych

Pomyślałem sobie, że odnotuję ten ruch administratorów polskiej Wikipedii, którzy zdecydowali się zablokować możliwość edytowania jakichkolwiek stron wikipedystycznych z adresów IP przyznanych usłudze internetu mobilnego i Neostrady sieci Orange oraz internetu mobilnego sieci Play. Użytkownicy tych usług nadal mogą czytać treści zgromadzone w projektach Wikipedii, ale nie mogą ich edytować. Przy czym mogą edytować, jeśli zalogują się na swoje konto. Przedsiębiorcy telekomunikacyjni są "zaskoczeni" działaniem Wikipedii. Akcja wzbudziła pewne kontrowersje w środowisku internetowym. Mnie zaś się wydaje, że ten ruch Wikipedystów potwierdza - w pewien sposób - rozumowanie, które przeprowadziłem swego czasu w tekście Rozważania o anonimowości i o przesyłaniu (niezamówionych) informacji).