reklama i marketing

Nie wystarczy komunikat, że "państwo zdało egzamin" i "działa normalnie"

Zastanawiam się, gdzie szukać prawdziwych, sprawdzonych i rzetelnych informacji na temat sytuacji w kraju. Media (również te społecznościowe) powielają plotki, przypuszczenia i spekulacje. Pojawiają się coraz liczniejsze teorie spiskowe, które dotyczą okoliczności katastrofy prezydenckiego samolotu. Brak rzeczowej, ale jednak niezwłocznej reakcji, potęguje - tak to odbieram - destabilizację państwa. Śmierć tylu ważnych osób w kraju, śmierć na terytorium innego państwa, w czasie sporu politycznego, który - w istocie - jest sporem o władzę, prowokuje ludzi do stawiania rozlicznych pytań. Nie znajdując odpowiedzi zastanawiają się dlaczego ich nie znajdują. To nakręca spiralę niepokoju. Taki rodzaj kryzysu, jaki zdarzył się kilka dni temu w Polsce, jest chyba niespotykany w skali świata i chyba również w skali historycznej. Jeśli przedsiębiorstwo znajduje się w trudnej dla niego sytuacji, również tej informacyjnej, wdraża przygotowane wcześniej procedury zarządzania sytuacjami kryzysowymi. Na smoleńską tragedię nikt nie był przygotowany (sam w pierwszym odruchu myślałem, że to się nie dzieje naprawdę), a - mam takie wrażenie - wdrożenie skuteczniejszego zarządzania sytuacją kryzysową w państwie bardzo by się teraz przydało.

Lekcja - jeśli mamy jakąś wynieść

W żałobnych komentarzach, gdy dziennikarze pozwalali politykom dzielić się na antenie bólem po stracie przyjaciół (również tych, którzy mieli inny pogląd na Polskę), pojawił się wątek, który wydaje się być istotny: nazwano dziennikarzy częścią "klasy politycznej". Pytani na ulicach "zwykli ludzie" zastanawiali się, jak to możliwe, że Prezydent okazuje się być dziś tak wspaniałym człowiekiem, zaś w czasie piastowania urzędu tak krytycznie się do niego odnoszono. "Przyprawiano gębę" - jak słyszałem. Inni pytali - dlaczego nikt nam nie pokazał tych wszystkich "ciepłych zdjęć" pary prezydenckiej, dlaczego politycy potrafią dziś dostrzec w politycznym przeciwniku człowieka, zaś jeszcze nie tak dawno nie szczędzili sobie ostrych słów. "Przekroczono granice" - stwierdzili niektórzy. "Wyciągnijmy wnioski" - dodawali inni. "Istnieje coś takiego, jak poczucie wstydu. Po prostu pewnych rzeczy przez kilka tygodni nie będzie wypadało robić" - powiedział we wtorek w TVP Info komentujący stan świadomości społecznej prof. Henryk Domański, dyrektor Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk.

Yo! Uważaj na wyrok srogi, po którym ugną ci się nogi - przeprosiny za ponad 2 miliony pe-el-enów

W 2006 roku opublikowałem szczególną prośbę do polskich sądów: "gdyby w Polsce sądy zaczęły wydawać orzeczenia w sprawach, w których internet odgrywa istotną rolę, na mocy których przegrana strona zobowiązana byłaby do publikacji na swój koszt sentencji albo całego wyroku i zastanawiałyby się, który z serwisów internetowych wskazać jako miejsce publikacji, to polecam uprzejmej pamięci serwis prawo.vagla.pl". Prośba ta jest dziś szczególnie aktualna, a to po wyroku, którym Sąd Apelacyjny w Poznaniu nakazał p. Mieszkowi Sibilskiemu (raperowi z Grupy Operacyjnej) przeproszenie p. Doroty Rabczewskiej przez wykupienie reklamy w serwisie Onet.pl. Już po wyroku podliczono koszt takich przeprosin i wyszło 2,24 mln zł. Na VaGla.pl wyszłoby taniej.

Znak towarowy w reklamie kontekstowej online

Z przyjemnością publikuję w dziale prace magisterskie nadesłaną przez p. Izabelę Kowalczuk, obronioną w czerwcu 2009 roku, pracę pt. "Znak towarowy w reklamie kontekstowej online". Autorka pracy jest laureatką dwóch konkursów: Urzędu Patentowego na najlepszą pracę naukową i Luminarz za najlepszą pracę magisterską z zakresu prawa Unii Europejskiej (II miejsce). Praca ta została obroniona jeszcze przed rozstrzygnięciem Trybunału Sprawiedliwości, o którym pisałem niedawno w tekście Można zakazać operatorowi wyszukiwarki reklamy według słowa kluczowego. Praca ta może być również istotnym głosem w dyskusji na temat projektowanej właśnie nowelizacji ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną (por. MSWiA: konsultacje projektu założeń noweli ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną); autorka doszła do wniosku, że operator wyszukiwarki internetowej nie może być uznany za podmiot świadczący usługę społeczeństwa informacyjnego polegającą na przechowywaniu informacji w świetle dyrektywy 2000/31, chociaż Trybunał Sprawiedliwości doszedł do nieco innych wniosków. Prezentowana dziś praca została wykonana pod kierunkiem Dr. Rudolfa Ostrihansky‘ego w Uniwersytecie Warszawskim, na Wydziale Prawa i Administracji (Instytut Prawa Międzynarodowego, Katedra Prawa Europejskiego).

Decyzja Prezes UOKiK w sprawie działalności serwisu pobieraczek.pl

fragment bannera z informacja o 10 dniach bez opłat31 marca 2010 roku Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (Delegatura we Wrocławiu) wydała decyzję nr RWR-6/2010, która - chociaż nie jest jeszcze prawomocna - ma rygor natychmiastowej wykonalności, w której zakwestionowała praktyki portalu pobieraczek.pl (por. UOKiK wyjaśni sposób działania usług pobieraczek.pl). Dokładniej - Prezes UOKiK uznała m.in. "za praktykę naruszającą zbiorowe interesy konsumentów, o której mowa w art. 24 ust. 1 i 2 pkt 3 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów działanie (...) przedsiębiorców polegające na stosowaniu reklamy wprowadzającej konsumentów w błąd co do bezpłatności świadczonych usług w okresie 10 dni od dnia zawarcia umowy oraz co do okresu, na jaki umowa zostaje zawarta, co narusza art. 4 ust. 1 i 2 w zw. z art. 5 ust. 1 ustawy z dnia 23 sierpnia 2007 roku o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym (Dz.U. Nr. 171, poz. 1206) i godzi w zbiorowe interesy konsumentów". Jest też teza o naruszeniu zbiorowych interesów konsumentów przez publikację informacji handlowej i kary finansowe dla przedsiębiorców...

Pytania o charakter prawny serwisu internetowego Premiera przy okazji clippingu artykułów z The Economist

Po raz kolejny zastanawiam się nad charakterem prawnym "internetowej strony własnej" rządu (innej niż Biuletyn Informacji Publicznej), tym razem w związku z opublikowaniem przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów opracowania (tłumaczenia) artykułu z The Economist. Jest tu kilka problemów, na które nie znajduję odpowiedzi. Zastanawiam się na przykład, czy dokonując takich "przedruków" rząd mojego kraju naraża się na zarzut naruszania autorskich praw majątkowych wydawcy? Czy dochodzi do bezprawnego korzystania z opracowania utworu bez zgody (a może za zgodą) uprawnionego? Zastanawiam się wciąż nad problematyką odpowiedzialności kogoś, kto prowadzi stronę rządu za publikowane tam treści (kogo należałoby ewentualnie pozwać w przypadku naruszenia prawa, Skarb Państwa?). Mamy sytuację, która nadaje się też jako tło projektowanych przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zmian w Prawie prasowym w kontekście licencji ustawowych prawa autorskiego....

Można zakazać operatorowi wyszukiwarki reklamy według słowa kluczowego

Logo CVRIAJest wyrok Trybunału Sprawiedliwości w połączonych sprawach od C-236/08 do C-238/08, które rozpoczęły się pytaniami prejudycjalnymi z 2008 roku, złożonymi przez francuski Cour de Cassation, chambre commerciale, financière et économique. Chodziło o zbadanie możliwości wykorzystania w wyszukiwarkach internetowych znaków towarowych w charakterze reklamy. Wyrok dotyczy ochrony uprawnień ze znaków towarowych, stosowania linków, dotyczy również zasad prowadzenia działalności reklamowej, wyszukiwania (w tym - stosowania meta danych), ale również zasad działania instytucji notice and takedown. Pytania dotyczyły francuskich sporów sądowych, w których występują Google France SARL i Google Inc. przeciwko Louis Vuitton Malletier (C‑236/08), Google France SARL przeciwko Viaticum SA i Luteciel SARL (C‑237/08) oraz Google France SARL przeciwko Centre national de recherche en relations humaines (CNRRH) SARL, Pierre’owi-Alexisowi Thonetowi, Brunonowi Raboinowi, Tiger SARL (C‑238/08).

Wykorzystanie wizerunku w reklamie w "serwisie społecznościowym" naruszeniem dóbr osobistych

W tekście Wizerunki i inne problemy użytkowników Naszej-klasy... pisałem we wrześniu 2008 roku: "GIODO nie zainteresuje się pewnie również "reklamą personalizowaną" w Naszej-klasie, gdzie użytkownikom pokazuje się na przykład, jak mogłaby wyglądać karta kredytowa z ich zdjęciem... Wizerunek, czyli dobro osobiste, ale również kwestie prawa autorskiego - tu też właściwy jest sąd powszechny...". Okazuje się właśnie, że Sąd Okręgowy we Wrocławiu wydał dziś wyrok w sprawie wykorzystania wizerunku użytkownika w kampanii reklamowej banku. Chodziło dokładnie o wykorzystanie tego wizerunku w reklamie karty płatniczej. Tytuł tego tekstu stanowi pewne uproszczenie - chodzi o wykorzystanie wizerunku bez zgody uprawnionego.

W internecie nie obowiązują zasady dotyczące godła Rzeczypospolitej Polskiej?

Godło Rzeczpospolitej PolskiejZgodnie z art. 1 ustawy o godle, barwach i hymnie Rzeczypospolitej Polskiej oraz o pieczęciach państwowych: orzeł biały, biało-czerwone barwy i „Mazurek Dąbrowskiego” są symbolami Rzeczypospolitej Polskiej. Symbole Rzeczypospolitej Polskiej pozostają pod szczególną ochroną prawa, przewidzianą w odrębnych przepisach, a otaczanie tych symboli czcią i szacunkiem jest prawem i obowiązkiem każdego obywatela Rzeczypospolitej Polskiej oraz wszystkich organów państwowych, instytucji i organizacji. W tym kontekście zastanawiam się, co przedstawia awatar "Oficjalnego konta Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP" w serwisie Blip.pl, które pojawiło się tam w październiku 2009 roku. Warto się też zastanowić co - w istocie - przedstawia nagłówek strony internetowej Prezydenta RP?

Co jest skandalem w sprawie domeny przyjaznepanstwo.pl?

"Kupili" domenę, podlinkowali postawiony pod nią serwis na stronie Sejmu RP, a następnie uznali, że w ten sposób będą informować o pracach spec-komisji "Przyjazne państwo". Ale nie zapłacili za następny okres użytkowania domeny, więc domenę sobie ktoś przejął. Teraz ogłaszany jest "skandal w Sejmie", który miałby polegać na tym, że serwis Sejmu RP "promuje" stronę krytykującą posłów. A przecież skandalem jest tu samo ominięcie zasad publikacji informacji publicznej w ramach struktur Sejmu. Domena się zwolniła, a jej nowy abonent odpowiada oburzonym politykom: "A co do adresu… był on w rękach polityków, ale w całej Komisji nie znalazł się żaden, który pamiętał o tak błahej sprawie, jakim jest wykupienie adresu internetowego, ale wszyscy są oburzeni moimi słowami. Czy to świadczy o odpowiedzialności tych osób? Moim zdaniem nie, ale tę kwestię pozostawiam do indywidualnych przemyśleń każdego czytelnika".