dobra osobiste

O tym, że Niemcy chcą wytyczenia ram dla całego internetu

"Nie chcieliśmy pisać ustawy, która odnosi się tylko do Facebooka czy Google’a. Naszym celem jest wytyczenie ram dla całego internetu, który ze swej natury chce wiedzieć o nas coraz więcej i często przekracza dopuszczalne normy"

WSA w Warszawie zobowiązał GIODO do rozpoznania skargi związanej z Warszawską Kartą Miejską

Po tym, jak Zarząd Transportu Miejskiego w Warszawie wprowadził spersonalizowaną kartę miejską (por. Mam cię - bo muszę) pewien mieszkaniec Warszawy wystąpił do Biura Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych w sprawie udzielenia informacji na temat zgodności z ustawą o ochronie danych osobowych przetwarzania danych osobowych przez ZTM. GIODO odpowiedział, że zasady wydawania oraz korzystania ze spersonalizowanej Karty Miejskiej zostały określone w uchwale Rady Warszawy i, że akty prawa miejscowego, takie jak uchwała rady gminy, są aktami powszechnie obowiązującego prawa. Mieszkaniec Warszawy zatem zwrócił się do GIODO ze skargą o zbadanie legalności przetwarzania swoich danych osobowych, wnosząc jednocześnie o nakazanie zaprzestania przetwarzania jego danych osobowych niezgodnie z prawem. Poinformował, iż sprawa dotyczy wymagań określonych przez ZTM przy składaniu wniosku o spersonalizowaną Warszawską Kartę Miejską, tj. podanie swego imienia, nazwiska oraz numeru PESEL, co jego zdaniem, narusza art. 51 ust. 1 Konstytucji RP. Chociaż w GIODO uruchomiono postępowanie wyjaśniające, to jednak - jak podniósł mieszkaniec Warszawy w skardze do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego - doszło do bezczynności, polegającej na nierozpatrzeniu skargi. W efekcie WSA w Warszawie wydał wyrok z 19 listopada 2010 r. (sygn. II SAB/Wa 220/10).

Taking on the Data Retention Directive - "Dyrektywa zostaje"

Dziś odbyła się dość ważna konferencja organizowana przez Komisję Europejską, której celem było przedyskutowanie problemów związanych z funkcjonowaniem dyrektywy 2006/24/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 15 marca 2006 roku w sprawie zatrzymywania przetwarzanych danych w związku ze świadczeniem publicznych usług łączności elektronicznej oraz dostarczaniem publicznych sieci komunikacji elektronicznej, zmieniającej dyrektywę 2002/58/WE. Zachęcam do lektury sprawozdania z tej konferencji, której przyglądała się Fundacja Panoptykon.

Brak reakcji nie oznacza, że nie dochodzi do naruszenia (cytowanie korespondencji a ochrona godności)

Kontynuując wątek ochrony dóbr osobistych chciałbym odnotować wyrok Sądu Najwyższego z 17 listopada 2010 r. (sygn. I CSK 664/09). Chociaż istota sporu nie dotyczyła stricte internetu, to jednak dotyczyła problemów prywatności, ochrony korespondencji (jak też możliwości opublikowania prywatnej korespondencji), ale też - co może być istotne dla wielu internautów - kwestii zgody na ingerencję w sferę chronioną. Otóż Sąd Najwyższy uznał m.in., że jeśli publikacja korespondencji (w popularnym tygodniku) ujawnia tajemnicę lekarską, to taka publikacja jest bezprawna. Ale dodatkowo - co, moim zdaniem, nie powinno wzbudzać wątpliwości - sąd uznał, że nawet jeśli list taki był wcześniej opublikowany w inny sposób, a autor tego listu nie zareagował na taką publikację, to brak takiej reakcji wcale nie uchyla bezprawności publikacji.

"Dane te, którymi pozwany dysponował, powód otrzymał", czyli wyrok Sądu Apelacyjnego, wygrana NK

zakładanie konta w serwisie NKWiemy więcej w sprawie, o której pisałem w tekście Z uzasadnienia wyroku w sprawie o naruszenie dóbr osobistych przez nieudostępnienie danych. Otóż po wyroku Sądu Okręgowego we Wrocławiu z dnia 23 lipca 2010 roku (sygn. I C 144/10) sprawa z apelacji NK.pl trafiła do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. 18. listopada zapadł wyrok (sygn. akt I ACa 1129/10), którym SA zmienił zaskarżony wyrok SO w ten sposób, że oddalił powództwo przeciwko NK w całości. Przy okazji warto odnotować, że przyjęta przez Sejm 29 października 2010 roku nowelizacja ustawy o ochronie danych osobowych usunęła z systemu prawnego dotychczas tam istniejące art. 29 i 30 ustawy. To chyba dość istotna nowela.

Spam polityczny: ciekną dane z wrocławskiej urbancard

Rok temu odebrałem spersonalizowaną kartę ZTM z nadrukiem fundacji Panoptykon "Mam cię - bo muszę". Przy tej okazji przypomniałem stanowiska Zarządu Transportu Miejskiego w Warszawie, który argumentował, że "ZTM zbiera jedynie niezbędne dane osobowe". Mówiło się też, że dane będą dobrze zabezpieczone. Ale dziś już wiadomo, że - generalnie - nie ma kontroli nad danymi gromadzonymi przy okazji wyrabiania kart miejskich (chociaż oczywiście wrocławska URBANCARD to nie to samo co karta ZTM, ale...). Wiadomo, że wrocławska Prokuratura Okręgowa wszczęła z urzędu śledztwo w sprawie podejrzenia o "kradzież bazy danych użytkowników karty miejskiej". Sztab wyborczy Prezydenta Wrocławia twierdzi, że ze spamem wyborczym nie ma nic wspólnego. Rzecznik Mennicy Polskiej oświadczył w mediach, że "nie może zapewnić, że dane wrocławian są bezpieczne i że nie wyciekły z systemu, póki tego nie sprawdzą".

Ochrona danych osobowych w globalnej rzeczywistości - debatujmy!

W ostatnich dniach Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych wypuścił dwa istotne sygnały związane z działalnością internetową. Pierwszy z nich dotyczy działalności spółki Google, a ściślej dotyczy Google Street View. Drugi zaś dotyczy działalności Facebooka. GIODO przygląda się aktywności Google już od pewnego czasu. Samo Google Street View było przedmiotem komunikatów z maja 2009 roku, które zapowiadały głębsze analizy Inspektora (por. GIODO przyjrzy się Google Street View). Jeśli chodzi o Facebooka, to przywołując kanadyjskie prace uznające jurysdykcję tamtejszego regulatora nad Facebookiem, a to za sprawą konstatacji, że 1/3 obywateli Kanady ma konto w serwisie Facebook, polski Inspektor podnosi konieczność znalezienia sposobu na objęcie jurysdykcją polską aktywności tej spółki. Przywołuje przy tym instytucję "substantial connection" z prawa anglosaskiego.

TransparencyCamp Polska w kinie Wisła

Dziś odbyła się konferencja TransparencyCamp Polska (sygnalizowałem ją w zapowiedziach). Jestem wielkim fanem Sejmometru i trzymam kciuki za powodzenie tego projektu. Mniej więcej to właśnie miałem na myśli, gdy w swoim czasie pisałem Przejmujemy państwo, a potem nawet nawoływałem do przejęcia państwa. Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych, zgodnie zresztą ze swoją wcześniejszą zapowiedzią, wtyka "kij w mrowisko" i twierdzi, że jeśli ktoś bierze udział w dyskusji na temat procesu legislacyjnego, to jest osobą publiczną, a to ma swoje konsekwencje w sferze prywatności.

Kontrola i ograniczenia dystrybucji informacji w świecie mobilnego internetu

Samsung Galaxy Tab z tapetą VaGliJestem internautą piszącym. Dla mnie narzędzie do korzystania z internetu powinno mieć klawiaturę, ponieważ bez tego czuję się związany, ograniczony. Słyszałem gdzieś ostatnio, że takich ludzi, którzy dużo piszą (albo w inny sposób potrzebują narzędzi do manipulowania danymi, np. przy pomocy myszki, by spreparować grafikę, lub wyedytować dźwięk lub wideo) wcale nie ma tak wielu w społeczności "aktywnych internautów". Nie wiem, ile w tym jest prawdy, gdyż nie widziałem żadnych wyników badań, które w jakikolwiek sposób potwierdzałyby taką tezę. W każdym razie - aby móc analizować prawne aspekty społeczeństwa informacyjnego warto przyglądać się nowym trendom i pojawiającym się na rynku narzędziom. Weszliśmy (i wciąż wchodzimy głębiej) w kolejną erę internetu, tj. w erę internetu mobilnego. Z tej okazji nabyłem tablet. Zrezygnowałem jednocześnie z używanego przez ostatnie 3 lata dotykowego smartfona na rzecz słuchawki, której podstawowym zadaniem jest... obsługa rozmów telefonicznych.

Prawa i wolności "by design"

Kolejnym trendem, który można obserwować w rozwoju "społeczeństwa informacyjnego" jest stopniowe przechodzenie od ochrony realizowanej przez prawo cywilne, przez uwzględnienie pewnych sfer aktywności społecznej w kompetencjach regulatorów działających w oparciu o prawo administracyjne, a wreszcie dojście do niemal "fizycznych" zasad projektowania narzędzi pozwalających (lub niepozwalających) członkom społeczności na podejmowanie pewnego rodzaju wyborów. Nie chodzi wyłącznie o problematykę prywatności (rozumianej, jako nieuprawnione korzystanie z danych osoby, której one dotyczą), ale też o problematykę dostępności informacji (w tym dla osób niepełnosprawnych), o ochronę przed niechcianymi komunikatami (prywatność w sensie powstrzymanie niepokojenia), a także ochronę praw własności intelektualnej (czego elementem może być koncept DRM). Ponieważ w niedalekiej przyszłości będziemy słyszeć częściej o różnych sferach ochrony praw i wolności poprzez stosowanie zasad projektowania (usług społeczeństwa informacyjnego) - warto zasygnalizować przynajmniej, o co tu chodzi.