GIODO przyjrzy się Google Street View
Druga z dzisiejszych spraw (po "sprawie Kataryny") to zamieszanie wokół usługi Street View firmy Google, której zaczyna się przyglądać Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych w Polsce. Samochody, które wyposażone sa w aparaty fotograficzne i które robią dla Google zdjęcia Warszawy, wyjechały podobno na jej ulicę we wtorek. Ale Google nie poinformowało GIODO, który - w związku z tym - uruchamia kontrolę zgodności działań spółki z ustawą o ochronie danych osobowych.
Chodzi oczywiście o prawo do prywatności i (w niektórych przypadkach) intymności osób, które chodzą po ulicach w chwili, gdy samochody Google te ulice fotografują. O sprawie pisze TVN24 w tekście Google nas podgląda i trafia pod lupę polskiego prawa (obok TVN24.pl przepytywali mnie na tę okoliczność również dziennikarze z Gazeta.pl, chociaż jeszcze nie widzę nowego tekstu, jest tylko tekst sprzed kilku dni: Google sfotografuje Warszawę: będzie Street View). Generalnie poszło o to, że GIODO chciało monitorować sposób, w jaki spółka Google będzie realizowała swoją usługę, ale samochody wyjechały bez pytania GIODO, a w związku z tym GIODO wydał oświadczenie: Media pytają o „Google Street View”, 15.05.2009 r., w którym możemy przeczytać:
"Google Street View" to usługa polegająca na udostępnieniu w Internecie wirtualnego obrazu ulic była. Jest już ona świadczona np. w Wielkiej Brytanii. Ponieważ sprawa ta budzi duże kontrowersje zajmuje się nią także Grupa Robocza Art. 29 ds. ochrony Danych Osobowych, której Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych (GIODO) jest członkiem.
Niezależnie od prac na forum międzynarodowym Michał Serzycki zajął się z urzędu usługą prowadzoną przez firmę Google w Polsce. Rozpoczęto już rozmowy z przedstawicielami firmy Google w naszym kraju tak, aby zapewnić właściwą ochronę danych osobowych i naszego prawa do prywatności.
Ale TVN24.pl publikuje również stanowisko GIODO, zgodnie z którym "Google ma obowiązek poinformować wszystkie osoby, które znajdą się na zdjęciach, że są fotografowane"...
No, więc sprawa i tu jest skomplikowana. Bo powstaje pytanie o prawo do publikacji wizerunku. Tu warto odesłać m.in. do takich tekstów, jak Licencja to nie wszystko, jeszcze wizerunek, prywatność, etc..., Wizerunki i inne problemy użytkowników Naszej-klasy..., Crop, bieganie, technika medialna, Można złożyć pozew o naruszenie dóbr osobistych, ale ciekawa jest też trzykrotność wynagrodzenia, W jaki sposób zdjęcia z monitoringu trafiły do mediów?, Sieć != prawo do prywatności i anonimowości... Długo by wymieniać wszystkie teksty, ale na szczególną uwagę zasługuje stanowisko sądu w sprawie jednej z decyzji wydanych przez GIODO w sprawie publikacji zdjęcia w serwisie Nasza-klasa.pl: Podpis pod zdjęciem w NK - uzasadnienie wyroku WSA w Warszawie (sygn. II SA/Wa 1495/08). Kiedy chodziło o serwis Nasza-klasa - GIODO najpierw uznał, że serwis przetwarza dane osobowe, ale zgodnie z prawem, potem zaś uznał w tej samej sprawie, że jednak zdjęcie wraz z innymi danymi nie jest daną osobową (por. GIODO: imię, nazwisko, zdjęcie, szkoła, klasa i rocznik - łącznie - nie są danymi osobowymi...). Sprawa trafiła do sądu i pojawił się kłopot, ponieważ wyrok WSA w Warszawie z 3 marca 2009 r. (sygn. II SA/Wa 1495/08) uchylił decyzję GIODO. Teraz jesteśmy na etapie, w którym Nasza Klasa sp. z o.o. zaskarżyła wyrok, składając skargę kasacyjną.
Wydając jedną z wyżej wskazanych decyzji minister Serzycki pytał retorycznie:
Czy chcecie, żebym zablokował nagle wszystkie serwisy społecznościowe? Bo taki byłby efekt przyjęcia, iż umieszczenie tego typu informacji jest nielegalne.
Jak widać, sprawy tego typu coraz częściej będą trafiały do sądów, coraz częściej ludzie będą domagali się od GIODO ochrony ich danych osobowych. Ale sprawa oczywiście nie jest prosta. Komentowałem to dla TVN24.pl:
Pytanie dotyczy tego, czy przysługuje nam prawo do prywatności w przypadku, kiedy naszym naturalnym stanem jest sytuacja zanurzenia w środowisku wszędzie dostępnej informacji. Globalizacja i automatyzacja obiegu informacji spowodowały, że coraz mniejszym kosztem możemy uzyskać coraz więcej danych na czyjś temat. W sytuacji technologicznego rozwoju ogromnym wyzwaniem dla prawnych i społecznych systemów pozostaje pytanie, gdzie wyznaczyć granicę obiegu informacji, również tej, którą uważamy za prywatną.
A teraz. Jeśli prawdziwe jest stanowisko GIODO, że Google ma prosić o zgody wszystkich osób, które pojawią się na zdjęciach, to czy systemy monitoringu oraz CCTV również o takie zgody powinny się wystarać?
Znalazłem dzisiejsze nagranie Gazeta.pl:
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Jest dostępna podobna
Jest dostępna podobna usługa o nazwie Norc stworzona przez rumuńską firmę eXtreme Soft Group. Obejmuje ona między innymi 4 miasta w Polsce (norc.pl) - Warszawa, Kraków, Wrocław i Poznań. Podobnie jak w Google Street View wszystkie twarze oraz tablice rejestracyjne są zamazane. Czy zamazywanie twarzy to niewystarczające działania zapewniające ochronę danych osobowych?
Norc.pl prawie jak...
Tylko, że to prawie robi sporą różnicę. Praca jest rzeczywiście imponująca, ale to tylko umiejscowione fotosy. Taką usługę (Panoramio) Google dostarcza już od dawna, choć oczywiście nie była ona robiona przez jedną firmę i tak konsekwentnie. Z niecierpliwością czekam na StreetView.
Jakie fotosy? Norc.pl
Jakie fotosy? Norc.pl udostępnia dokładnie to samo co Street View.
A jaka jest podstawa prawna...
... stanowiska pana Głownego Inspektora, że nalezy każdego informować? Bo mnie na studiach uczono że zgody wymaga PUBLIKACJA (a i to nie zawsze). Mnie akurat owo "nie zawsze" dość interesuje, bo sam param się amatorsko fotografią i zdarza mi się sfotografować na przykład Świnicę. Czy w związku z tym powinienem się rzucić biegiem w kierunku rzeczonej Świnicy z ryzą papieru, i zacząć spisywać stosowne dokumenty (zgoda, pokwitowanie, etc) od wszelkich turystów napotkanych po drodze? Miło byłoby, gdyby GIODO publicznie poinformował
Na marginesie mała dygresja: jestem przerażony skalą braku poszanowania prawa w Polsce przez instytucje. O ile wypowiedzi "na chłopski rozum" osób prywatnych ("każdy plik mp3 z internetu można bezkarnie trzymać na dysku przez 24h") są może i do zniesienia, o tyle ręce mi do ziemi opadają, gdy słyszę pracowników poważnych instytucji gadających sobie takie bzdury, bez przytoczenia podstawy prawnej. Stąd kuriozalne wypowiedzi GIODO czy te wszystkie "nielegalne pliki" wywąchane przez psa policyjnego.
Proszę uwzględnić specyfikę medialną
Proszę uwzględnić specyfikę medialną, w szczególności to, że dziennikarze czasem upraszczają uzyskane wypowiedzi. W ten sposób wkrada się dodatkowy szum informacyjny do czasem nieprecyzyjnych, bo udzielanych w pośpiechu, gdzieś w korytarzu, biegnąc na jakieś spotkanie, wypowiedzi. Po prostu warto to uwzględnić.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
“Sprawa kataryny” Każdy
“Sprawa kataryny”
Każdy ma prawo dochodzić “sprawiedliwości” przed sądem, ma też do tego prawo Pan Minister.
Może więc wystąpić zgodnie z art.488 kpk o zabezpieczenie dowodów i wskazanie sprawcy.
Być może przekona się, że ta teoretyczna możliwość funkcjonuje źle i zależy od „widzi mi się” pana prokuratora?
W mojej opinii NIKT nie jest anonimowy w Internecie, co nie znaczy że ma prawo do zachowania prywatności, poprzez decydowanie o publikacji swojego wizerunku i danych osobowych.
Tak też w moim rozumieniu stanowi prawo począwszy od aktów prawnych EU, konstytucję RP i ustawy…
„Sprawa Street View”
Jeśli Urząd GIODO chce sprawdzić i monitorować usługę Street View to bardzo dobrze przecież od tego jest. Z drugiej strony jeśli przekazywane obrazy uniemożliwiają identyfikację osób, tablic rejestracyjnych samochodów, a w przypadku uzyskania wiarygodnego zawiadomienia o naruszeniu lub zastrzeżeniach osoby co do wizerunku Google będzie uniemożliwiało dostęp do danych w pilnym rozsądnym terminie to w mojej opinii jest to akceptowalne.
Zobaczymy co stwierdzi GIODO, i specjaliści ochrony danych i wizerunku?
Trochę to śmieszne -
Trochę to śmieszne - najpierw w sprawie Naszej Klasy GIODO twierdzi, że zdjęcie plus dodatkowe informacje to nie są dane osobowe (i od odmiennego wyroku WSA składa skargę kasacyjną), a teraz "się troszkę odmieniło" i zdjęcie bez żadnych dodatkowych informacji już daną osobową jest. Bo - dla przypomnienia - GIODO nie jest organem ochrony prywatności, ale danych osobowych. Więc skoro organ podjął działania, to widocznie uznał, że takie zdjęcia stanowią dane osobowe. Bo jak wiemy, organ działa na podstawie i w granicach prawa...
A kończąc żarty - może i w jednym przypadku na tysiąc takie zdjęcie będzie miało charakter danych osobowych, ale szczerze wątpię. Dokumentowane są ulice, nie ludzie, więc o intencjonalnym zbieraniu danych osobowych nie ma mowy. A jak się jakieś dane przypadkowo pojawią, to zawsze można ten element zdjęcia zamazać. Szczerze mówiąc, nie rozumiem zaangażowania GIODO w tę sprawę.
Może to jest powód
GIODO kandydatem do europejskiej nagrody... Jest też info na witrynie, w domenie bip.giodo.gov.pl (znalazłem bip GIODO?): GIODO kandydatem do europejskiej nagrody, przy czym rozjeżdżają się polskie litery ze względu na wadliwe kodowanie znaków. Chodzi tu o piątą edycję konkursu "na najlepsze praktyki w zakresie ochrony danych osobowych stosowane przez podmioty administracji publicznej w krajach, które podpisały Konwencję Rady Europy z 28 stycznia 1981 r. o ochronie osób w związku z automatycznym przetwarzaniem danych osobowych ogłoszonym przez Agencję Ochrony Danych Osobowych Regionu Madryt" (przy czym poprawiłem w tym cytacie polskie znaki)...
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
to nie GIODO złozył skargę kasacyjną ale pełnomocnik NK
to nie GIODO złożył skargę kasacyjną ale pełnomocnik NK, GIODO z tego co wiem jak na razie konsekwentnie milczy w tej sprawie ... prosiłem PANA P...a o sprostowanie tej informacji zamieszczonej na portalu VAGLA, wysłałem na email też treść tej skargi, jeśli Pan P...r uzna za stosowne bez danych może udostępnić, "bedzie to amerykańskim zwyczajem"
pozdrawiam
Informacja jest już sprostowana od pewnego czasu
Informacja jest już sprostowana od pewnego czasu: NK skarży wyrok w sprawie NK, ale nie jestem pewny roli spółki w tym skarżeniu. Dowiemy się - mam nadzieję - niebawem.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
GIODO reklamuje Google na swojej nowej stronie
Nie wiem czemu i kto podjął taką decyzje, by urząd taki jak Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych reklamował na swojej stronie usługi podmiotu, którego - jak rozumiem z innych przekazów - ma zamiar kontrolować. Taka reklamą - w moim odczuciu - jest umieszczenie na witrynie giodo.gov.pl wyszukiwarki Google. W ten sposób serwis GIODO dołączył do praktyki, którą wcześniej reprezentowała strona BIP (por. Nowa odsłona Biuletynu Informacji "Publicznej"). Warto zapytać GIODO ile otrzymuje wynagrodzenia za to, że logo Google pojawia się na stronie urzędu odpowiedzialnego za przestrzeganie przepisów o ochronie danych osobowych.
Nota bene - logo BIP na nowej stronie GIODO kieruje do strony głównej BIP (bip.gov.pl), zaś nigdzie nie widzę BIP GIODO...
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Co tam reklama. Strona GIODO
Co tam reklama. Strona GIODO używa skryptów Google Analytics. Organ odpowiedzialny za „inicjowanie i podejmowanie przedsięwzięć w zakresie doskonalenia ochrony danych osobowych” przekazuje wszystkie dane o odwiedziających jego witrynę użytkownikach amerykańskiej agencji reklamowej. To brzmi niemal jak żart.
czy to retoryczne pytanie?
Non stop słyszę ostatnio o "przestrzeni publicznej", jej zachowaniu i zakazie komercjalizacji i ograniczaniu dostępu do niej (z czym się zresztą zgadzam)) od osób broniących publicznego i bezpłatnego dostępu do tej przestrzeni,
na mój logiczny rozum skoro przestrzeń publiczna jest publiczna to znaczy, że każdy kto w "niej przebywa" staje sie jej elementem (jest "publiczny"),
o ile znam prawo to niewątpliwie nie mozna szafować fotografią gdzie moja rozpoznawalna twarz jej jej głównym i jedynym motywem (tu prawo do ochrony wizerunku) ale jeśli moja gęba pojawi się w centrum parku wilanowskiego czy też na środku Marszałkowskiej, gdzie znalazłem się na własne życzenie, to na czym tu polega problem w przypadku gdy ktoś (np. google) pstryknie mi fotkę?
Proszę mnie spacyfikować ale dla mnie "walka o prawo do prywatnści" na środku publicznego placu w centrum miasta to jakas paranoja ... pamiętam, ktoś mial kiedyś problem bo tak wyszło, że żona tegoż pana zobaczyła go w gazecie na zdjęciu (jakis mały tłum w parku) z kochanką i koleś zaliczyl rozwód z jego winy, i co? to problem tego Pana a nie reszty społeczeństwa, dlaczego ja mam cierpieć (ma mi ktos ograniczać prawo np. do wykonania zdjęcia na środku Królikarni w środku festynu...) tylko dlatego, że jakiś odsetek społeczesńtwa prowadzi nieetyczny żywot i stale ma coś do ukrycia....
prosze mi podac powód zakazu wykonania i publikacji zdjęcia przedstawiającego elementy przestrzeni publicznej.....
jakoś mam ostatnio dziwne wrazenie, że GIODO to coraz częściej (zaznaczam nie zawsze) narzędzie represji w rękach frustratów i fałszywców ...
--
Jarek
„Osiągnąłem to przez filozofię: że bez przymusu robię to, co inni robią tylko w strachu przed prawem.” (Arystoteles),
Nic dodać nic ująć!
Dokładnie tak - prywatność w miejscu publicznym trąci paranoją. Jeśli ktoś chce prywatności, to od tego są prywatne posesje, toalety, czy inne takie miejsca - ewidentnie, z natury swej chroniące prywatność.
Google nie fotografuje ani wnętrz prywatnych posesji, mieszkań, czy nawet publicznych toalet od środka, więc cała afera wydaje się co najmniej dziwna. :(
Prywatność w miejscu... publicznym :>
Uważam, że sama w sobie "prywatność w miejscu publicznym" to czysty nonsens! Bo to nawet brzmi nierozsądnie.
Pomijam już Panoramio, Youtube i wszelakie inne internetowe galerie zdjęć i filmów, w tym umieszczanych przez osoby prywatne.. ale generalnie - jeśli jestem w miejscu publicznym, to powinienem liczyć się z tym, że zupełnie przypadkowy turysta, zrobi mi fotkę.. choćby komórką i.. wrzuci np. na Blipa, swój blog, galerię Picasy, czy cokolwiek innego w sieci... wydrukuje fotę i roześle znajomym.. cokolwiek innego uczyni.
Z tego co pamiętam, o ile dana osoba nie jest bezpośrednim tematem fotografii - nie musi się jej pytać o zgodę. Nikt zresztą (o zdrowych zmysłach), fotografując np. Zamek Królewski nie gania po pl. Zamkowym i nie pyta wszystkich zebranych, czy się zgadzają!
Rozmawiałem dziś z kilkoma osobami, w rożnym wieku i.. nikomu nie przeszkadzałoby pojawienie się jego osoby na Google Street View, więc cała ta sprawa walki o "prywatność" wydaje mi się jakaś dziwna...
Może po prostu nie należy w miejscach publicznych robić takich rzeczy, których moglibyśmy się wstydzić? A jeśli już robimy, to po prostu nauczyć się odróżniać miejsce publiczne od np. prywatnego mieszkania czy toalety miejskiej i zrozumieć, że zawsze istnieje taka możliwość, że ktoś zrobi fotkę i np. wrzuci na Blipa...
Serwis typu SV jest bardzo przydatny zarówno dla osób, których - choćby - niepełnosprawność nie pozwala na podróżowanie w realnym świecie, czy też dla ludzi planujących wakacje czy wyjazd służbowy. I mam wrażenie, że takich ludzi jest o wiele więcej niż tych, którzy się boją, że ich żona zobaczy, że akurat w godzinach pracy wychodzą z bur.. przepraszam "agencji towarzyskiej" - fuj.
bo ja na tym zdjęciu fatalnie wyszedłem
Komuś może przeszkadzać świadomość, że jego zdjęcie będzie gdzieś tam przechowywane i pokazywane zupełnie nieznanym ludziom z drugiego końca świata. A jak mu wąsy dorysują? Straszne...
Nielogiczne? Owszem, jak wiele innych emocjonalnych zachowań.
Może gdyby Google zapowiadało, kiedy będzie robić te zdjęcia, tak żeby każdy mógł się ubrać w najlepszy garnitur i upozować z całą rodziną - albo dla odmiany ukryć w piwnicy - to byłoby mniej protestów?
Swoją drogą, ciekawe co wymyśli GIODO i podobne instytucje w kilku krajach, gdzie rządy również obiecały się "przyjrzeć" Street View.
--
Nieznajomość prawa szkodzi, znajomość - przeraża.
Wydaje mi się, że GIODO,
Wydaje mi się, że GIODO, jak każda instytucja stworzona do egzekwowania nowego przepisu, musi bezustannie dowodzić swojej przydatności. Mam wrażenie, że stąd się właśnie bierze dzielenie włosa na czworo takie jak rozważanie prywatności adresów IP, rejestracji notesów z terminami w zakładach fryzjerskich czy opisany wyżej SV.
Ustawa na samym początku mówi, co reguluje ustawa i w jakim celu zostało powołane GIODO. Art. 2 mówi wyraźnie o przetwarzaniu danych osobowych w zbiorach danych. Jest oczywiste, że klientami GIODO w intencji ustawodawcy ma być wyłącznie to co my nazywamy dużymi bazy danych przetwarzymi w celach komercyjnych.
W tej sytuacji gdy przedstawiciel GIODO zaczyna naciągać definicję zbioru danych i danych osobowych tak, by obejmowała ona i spis lokatorów na klatce albo terminy w notatniku fryzjerki to dopuszcza się nadinterpretacji.
Fakt, że następnego dnia nie ukazuje się prześmiewczy artykuł w RP wynika zapewne z faktu, że mało kto rozumie o co w tej ustawie chodzi i wychodzą z wpojonego nam przez ostatnie 50 lat przekonania, że skoro urzędnik coś mówi to pewnie ma rację.
Co do Google View to skoro zdjęcia są anonymizowane przez zamazanie twarzy to znaczy, że nie zawierają danych osobowych i GIODO nie powinno się tym interesować. Anegdotyczna argumentacja przedstawiona w artykule jakoby ktoś kogoś kiedyś tam rozpoznał na podstawie zamazanego zdjęcia to kolejny przykład naginania prawa stworzonego w zupełnie innym celu.
--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/
Poproszę o link.
Czy mógłbym prosić o podanie źródła tej informacji?
TIA
Wypowiedź kogoś z GIODO
Wypowiedź kogoś z GIODO sugerująca taką możliwość pojawiła się jakimś czasopismie kobiecym z okazji dnia danych osobowych i cytował mi ją kolega zajmujący się na codzień doradztwem przy rejestracji zbiorów.
Dyskusję w podobnym temacie toczono np. tutaj.
W tym roku osobiście słyszałem w radiu wypowiedź kogoś z GIODO, opowiadającego o tym, że poznanie przez kogoś moich danych osobowych naraża mnie na straszliwe konsekwencje, ale niestety nie wyjaśnił jakie.
--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/
Po co pilnować danych osobowych?
Nie jestem z GIODO, ale pokazuję przykład konsekwencji.
Do pewnego państwa zapukał komornik. Wręczył im wyrok sądu nakazujący poddanie się egzekucji komorniczej i dokonał zajęcia mienia ruchomego. Wszystko było zgodnie z prawem. Nie muszę chyba wspominać, że znajomi nie mieli pojęcia o co chodzi. Idąc po nitce do kłębka ustalili, że ktoś, podszywając się pod niego, zakupił na raty sporą ilość sprzętu AGD. Zgłosili sprawę na policję. Wszystkie dowody były przeciwko niemu. Zgadzały się wszystkie dane osobowe, były kserokopie dowodu i prawa jazdy. Nawet podpis był podobny. Z tego co usłyszałem, to pracownica punktu kredytowego wcześniej pracowała w banku i dokonała nielegalnej kopii dokumentów kilkunastu klientów.
Inny przykład był już podawany. We Wrocławiu dziewczyna była obciążana karami za jazdę bez biletu na podstawie ustnego, niezweryfikowanego przez kontrolera, oświadczenia o swojej tożsamości.