przestępczość

Internet a polityka, czyli włamania na witrynę PiS i porno w PO

Trwa kampania wyborcza, w której - od czasu do czasu - politycy starają się przekonać internautów do siebie. Tymczasem partie polityczne, które biorą udział w wyborach, mają pewne problemy z internetem. Pomijając niedawne reportaże telewizyjne, w których dziennikarze zainteresowali się tym, jak kandydaci przekonują do siebie internautów na swoich stronach i o tym, że niedawno jeszcze na stronach internetowych partii politycznych zachęcano do wzięcia udziału w wyborach w 2005 roku (niedawno, czyli dwa, trzy tygodnie temu), o tym, że dopiero pod wpływem pytań dziennikarzy jeden z kandydatów (poseł Antoni Mężydło) poprawił swoją stronę, "ujawniając" również w internecie, że teraz kandyduje z list Platformy Obywatelskiej - mamy informacje o aktywności osób ingerujących w witryny internetowe polityków. Zhackowano stronę PiS. Dwa razy.

222 tysięcy dolarów za udostępnienie muzyki online

Wszyscy już o tym napisali, zatem i ja odnotuję: trzydziestoletnia kobieta ze stanu Minesota (USA) ma zapłacić 222 tys dolarów odszkodowania (damages), a to ze względu na udostępnianie plików muzycznych w Sieci. Kobieta podnosiła w procesie, że nigdy nie udostępniała plików online, nawet nie miała zainstalowanego klienta Kazaa na swoim komputerze. Rozstrzygnięcie oparło się na porównaniu używanego przez kobietę loginu (username) z tym, które wykorzystywane było przez kogoś korzystającego z oprogramowania do wymiany plików. To kolejne doniesienie dotyczące globalnej akcji przeciwko internautom (por. Międzynarodowa kampania przeciwko internautom udostępniającym pliki, albo RIAA pozywa jakby kosiła zboże...) Sprawa jest ciekawa, a kobiecie przysługuje jeszcze apelacja. Electronic Frontier Foundation deklaruje pomoc kobiecie w dalszej walce procesowej.

O co chodzi w sprawie zdalnego dostępu CBA do danych ZUS?

CBA i ZUSPoukładałem wszystko, co wczoraj uruchomiła Wyborcza. Dziś, po "sfokusowaniu uwagi czytelników na sobie" napisała, że "od czerwca ZUS pracuje nad tym, by wyprowadzić ze swojej sieci komputerowej specjalne łącze prosto do CBA", że "jako jedyna ze służb specjalnych! - zdobędzie stały i bezpośredni dostęp do bazy Zakładu". Mowa też o aplikacji PI3 (Punkt Informacyjny 3). Główny problem w tej sprawie: chodzi o to, kto kontrolować będzie operacje CBA. W niniejszym tekście przywołuje art. 22 ustawy o CBA, treść rozporządzenia Prezesa Rady Ministrów z dnia 27 września 2006 r. w sprawie zakresu, warunków i trybu przekazywania Centralnemu Biuru Antykorupcyjnemu informacji przez organy, służby i instytucje państwowe oraz stanowiska ZUS oraz CBA. Sprawie przygląda się też Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych. Przedstawiciel CBA twierdzi, że system w pełni "rozlicza" kto ma dostęp do danych o obywatelach. Zatem jestem spokojny.

Szyfrujesz? Ujawnij klucz, albo więzienie.

W Wielkiej Brytanii zmiany. Weszła tam w życie część przyjętej przez Parlament w 2000 roku ustawy The Regulation of Investigatory Powers Act (RIPA). Część ta przewiduje, iż osoba stosująca technologie szyfrujące powinna, na żądanie władz, udostępnić sposób deszyfracji. Jeśli tego nie zrobi - grozi jej kara do pięciu lat pozbawienia wolności.

Namawianie lub pomoc w samobójstwie

Policja poinformowała, że internetowy komunikator posłużył do kontaktu nastolatki i dwudziestojednoletniego studenta biologii (kierunek studiów mężczyzny jest informacją z reportażu wyemitowanego w jednej z telewizji). Dziewczyna chciała popełnić samobójstwo, wedle doniesień w internetowym serwisie Policji - chłopak zaoferował jej pomoc merytoryczną, ale także dostarczenie trucizny. Mężczyznę zatrzymano i ma zostać przesłuchany przez prokuratora. Zastanawiam się dlaczego na stronie Policji nie napisano co należy zrobić w przypadku, gdy dowiadujemy się przez internet, że ktoś chce popełnić samobójstwo? Czemu ten serwis właściwie ma służyć?

"Na listach do Senatu proszę nie wpisywać nazwiska..."

Jak widać - nowe technologie pojawiają się w dyskusji publicznej coraz częściej. Tym razem krótka wiadomość tekstowa (SMS) stała się powodem, dla którego jeden z senatorów postanowił zawiadomić Państwową Komisję Wyborczą, a nawet skierował powiadomienie na policję. W SMSie, który przesyłali sobie politycy i sztabowcy znajdowała się prośba (rzekomo napisana przez jednego z kandydatów), w której zwraca się do odbiorcy, by podpisy zbierano na kartkach bez podawania nazwiska osoby, pod której kandydaturą podpisy się zbiera (czyli in blanco). Kandydat twierdzi, że ktoś chce go zdyskredytować.

Piraci idą na policję, ale ktoś wcześniej...

jolly rogerDawno nic nie pisałem o the Pirate Bay, tymczasem pojawiło się bardzo ciekawe doniesienie. Oto do szwedzkiej policji wpłynęło zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. W zawiadomieniu mowa o tym, że znane na rynku muzycznym przedsiębiorstwa zlecają i finansują działania przestępcze przeciwko serwisowi thePirateBay.org, a w szczególności takie działania jak sabotaż komputerowy, ataki DDoS oraz włamania, których celem jest infrastruktura teleinformatyczna witryny oraz usług z nią związanych. Dowodem na to mają być materiały pochodzące z firmy MediaDefender. Pytanie - jak te materiały zostały ujawnione? Prawdopodobnie ktoś wcześniej "wysnifował" korespondencję prowadzoną przez osoby "zaangażowane w walkę" z TPB. Jeśli materiały są prawdziwe, to rzucają interesujące światło na współczesne możliwości prowadzenia działań quasi wywiadowczych, ewentualnie możemy nazwać je "szpiegostwem przemysłowym", ale może "szpiegostwem społecznym"?

Skanowanie portów - czy znamy jakieś polskie przypadki?

Będzie coraz więcej takich wątpliwości. Warto - jak sądzę - przywołać fragment listu, który otrzymałem od jednego z czytelników. Chodzi o "skanowanie portów". Ustawy nie mówią o "skanowaniu portów", mówią o zapoznaniu sie z informacją nie przeznaczoną dla danej osoby wraz z pewnymi dalszymi warunkami. Mówią o posługiwaniu się urządzeniami specjalnymi w określonym celu... Po raz kolejny można postawić pytanie o "przełamanie" zabezpieczenia, którego nie było. Można też postawić pytanie o posługiwanie się "narzędziami hackerskimi" przez administratorów systemów komputerowych.

USA: bitwa o informacje o skrytym podsłuchiwaniu obywateli

FBI nie może podsłuchiwać obywateli bez formalnego postanowienia. Sędzia Victor Marrero z dystryktu Columbia uznał, że postanowienia the Patriot Act, które blankietowo zezwalają FBI na przeglądanie danych telekomunikacyjnych bez stosownej, formalnej zgody sądu, a na podstawie administracyjnego wezwania "w sprawie związanej z bezpieczeństwem narodowym", są sprzeczne z Konstytucją USA. Sędzia doszukał się sprzeczności z konstytucyjnym mechanizmem "checks and balances" (podział władz), a także z konstytucyjnymi gwarancjami wolności słowa. O podobnym rozstrzygnięciu pisałem rok temu w tekście Rząd nielegalnie podsłuchuje obywateli - stwierdził amerykański sąd.

Za SEO i znieważenie Prezydenta RP akt oskarżenia

Jest doniesienie dotyczące spraw, których elementy opisałem w tekstach Bombing Google i zainteresowani z obu stron przyglądają się co będzie czy Strony znikają z Sieci. Chodzi o "pozycjonowanie" stron polityków na obraźliwe dla nich słowa. W przypadku, gdy taki proceder dotyczy Prezydenta RP - tu poza pomówieniem/zniesławieniem mogą wchodzić jeszcze w grę przepisy karne penalizujące przestępstwa przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej, takie jak art. 135. § 2. kodeksu karnego. Jeden z "fascynatów pozycjonowania stron" został oskarżony o publiczne znieważenie Prezydenta Kaczyńskiego.