Międzynarodowa kampania przeciwko internautom udostępniającym pliki

Czyli zgodnie z zapowiedziami. W udostępnionej notatce prasowej czytam: "Polski przemysł fonograficzny podejmuje bezpośrednie działania prawne przeciwko internautom udostępniającym pliki muzyczne w internecie. Polska przyłącza się do międzynarodowej kampanii przeciwko nielegalnej wymianie plików w serwisach p2p". Notatkę sygnuje ZPAV, czyli Związek Producentów Audio Video.

Oczywiście odnotowałem, że autorzy notatki napisali o "udostępniających". To przeciwko nim wymierzona jest akcja. Pewnie rykoszetem dostanie się pobierającym, no ale trzeba odnotować pewną zmianę semantyczną komunikatów. W tekście notatki są też inne ciekawe informacje:

  • Przemysł fonograficzny ogłasza dziś wszczęcie ponad 8 tys. spraw w 17 krajach na świecie.
  • Zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa złożono przeciwko 59 internautom w Polsce.
  • Materiał dowodowy zebrany przez ZPAV to ponad 200 tys. udostępnionych w sieci plików.
  • Nieautoryzowane korzystanie z muzyki w internecie jest w Polsce powszechne - każdego tygodnia z sieci p2p ściąganych jest średnio ponad 5 mln utworów.

A może po prostu zamieszczę całą tę notatkę? Internet jest pojemny, a notatka "prasowa". Pod nią zaś krótki komentarz autorski:

Warszawa, 17 października 2006 roku. Producenci nagrań dźwiękowych zrzeszeni w Związku Producentów Audio Video przyłączyli się do międzynarodowych działań prawnych przeciwko osobom udostępniającym znaczne ilości plików muzycznych w serwisach peer-to-peer. Od początku października 2006 r. ZPAV złożył zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przeciwko 59 internautom – łączna liczba plików udostępnianych przez nich nielegalnie w takich sieciach, jak Gnutella, eDonkey i DirectConnect to ponad 200 tys. Polscy artyści, których nagrania najczęściej pojawiały się w zgromadzonym materiale to: Kazik Staszewski, Pidżama Porno, Myslovitz, T LOVE i HEY. W ścisłej „czołówce” są także utwory artystów hiphopowych, takich jak O.S.T.R., czy WWO.

Wszczęcie spraw przeciwko użytkownikom serwisów p2p ogłaszane jest dziś równolegle w 17 krajach, m.in. w Argentynie, Danii, Finlandii, Francji, Holandii, Niemczech, Islandii, Irlandii, Portugalii, Singapurze, Szwajcarii, Szwecji i we Włoszech. To już kolejny etap kampanii prowadzonej przez Międzynarodową Federację Przemysłu Fonograficznego IFPI – Polska uczestniczy w niej po raz pierwszy, podobnie jak Brazylia i Meksyk. Od początku trwania kampanii na całym świecie wszczętych zostało ponad 13 tys. spraw (poza USA). Większość z nich to sprawy cywilne, kilka tysięcy z nich zakończyło się zawarciem ugody – średnia wysokość odszkodowania to 2.300 EURO. Pozwanymi są osoby o różnych profesjach – jest wśród nich pracownik laboratorium z Finlandii i niemiecki pastor. W wielu krajach za nielegalne działania dzieci w internecie do odpowiedzialności pociągnięto rodziców.

Polscy producenci nagrań dźwiękowych podjęli walkę z nielegalną wymianą plików w p2p w pierwszej kolejności na drodze postępowania karnego z uwagi na znakomite doświadczenia w pracy z polską policją w zwalczaniu naruszeń praw autorskich i pokrewnych oraz na procedury umożliwiające szybką i stanowczą reakcję na kradzież tych praw. Według polskiego prawa nielegalne udostępnianie plików muzycznych w internecie to ich rozpowszechnianie w rozumieniu art. 116 Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, zagrożone karą pozbawienia wolności do 5 lat.

Ogłoszone dziś akcje podejmowane są w nowym kontekście prawnym, związanym z działalnością serwisów p2p. W ostatnim okresie sądy w wielu krajach na świecie potwierdziły odpowiedzialność operatorów tych serwisów za dokonywane w nich naruszenia praw autorskich i pokrewnych – odrzucone zostały argumenty, że wymiana chronionymi prawem plikami jest niewinna, legalna, czy nie powodująca strat. W rezultacie tych orzeczeń takie serwisy, jak Kazaa, Bearshare, eDonkey i Kuro zdecydowały się na zawarcie ugody z firmami fonograficznymi. Przemysł fonograficzny monitoruje osoby udostępniające duże liczby plików muzycznych we wszystkich większych serwisach p2p, w tym BitTorrent, eDonkey, DirectConnect, Gnutella, Limewire, SoulSeek i WinMX.

Badania internetu, przeprowadzone na zlecenie ZPAV w lipcu 2006 roku przez firmę GEMIUS pokazują, że 74,2% internautów, pobierających z sieci muzykę to użytkownicy serwisów p2p. 36% z nich deklaruje, że tygodniowo pobiera z sieci od 1 do 5 utworów, udostępniając zwykle przy tym swoje pliki, zgodnie z zasadami działania sieci p2p. Oznacza to, że w jednym tygodniu może dochodzić do aktywnej wymiany nawet 9 mln plików muzycznych. Z badań firmy GEMIUS wynika, że korzystający z sieci p2p znają ten mechanizm - tylko 13,2% użytkowników tych sieci uważa, że pobierając dane z sieci nie udostępnia swoich plików. Jednak tylko 20,8% respondentów nie korzysta z sieci p2p w obawie przed odpowiedzialnością prawną. Tylko nieco więcej (¼ respondentów) unika p2p w trosce o bezpieczeństwo swoich danych. Dziewięciu na dziesięciu użytkowników programów do wymieniania się plikami (86,3%) deklaruje, że głównym powodem korzystania z nich jest darmowa muzyka. Z legalnych źródeł muzyki w sieci korzysta ok. 2 mln internautów.

We wrześniu 2006 roku ZPAV skierował do ponad 8 tys. szkół podstawowych i gimnazjalnych w Polsce broszurę edukacyjną dla rodziców pod nazwą „Dzieciaki, muzyka i internet”, informującą o zagrożeniach, na jakie mogą być narażone dzieci przy korzystaniu z sieci p2p. Udostępnił także oprogramowanie (Digital File Check), pozwalające łatwo i bezpiecznie zidentyfikować nielegalne treści na prywatnym komputerze oraz odinstalować oprogramowanie p2p.

ZPAV zamierza kontynuować działania edukacyjne zarówno wśród dzieci i młodzieży, jak i osób dorosłych. Będzie jednocześnie wspierał i promował rozwój istniejących dziś i dopiero powstających serwisów, oferujących legalny dostęp do muzyki on-line. Równolegle będą jednak podejmowane zdecydowane akcje prawne przeciwko osobom nielegalnie udostępniającym chronione prawem pliki muzyczne w internecie.

Cóż tu można napisać? Może to, że ZPAV nie wszczyna spraw w takim rozumieniu, jaki temu terminowi nadaje kodeks postępowania karnego, bo też i ZPAV nie jest organem ścigania, który coś może wszcząć. Po prostu - jak rozumiem - złożyli wnioski o ściganie. Tak było również w przypadku "niedokończonego teledysku Depeche Mode". Tam również był wniosek ZPAV, chociaż chłopak nie przełamał żadnego zabezpieczenia, ani nawet nie rozpowszechniał udostępnionego przez producenta teledysku. Cóż jeszcze? Może to, że oczekiwane przeze mnie od pewnego czasu "zainteresowanie się Polską międzynarodowej branży muzycznej" (reprezentowanej przez IFPI) stało się już faktem. Nawiązanie w powyższej notatce do nowego wiatru w żaglach, po amerykańkim wyroku w sprawie Grokstera, jest interesujące, aczkolwiek w Polsce sytuacja prawna się nie zmieniła. Nie mieliśmy wyroku sądu jakiejś wyższej instancji, który nawiązywałby do serwisów p2p, a polski system prawa jest jednak nieco inny niż amerykański czy australijski.

Dlatego uważam, że w Polsce nie ma "nowego kontekstu prawnego", o którym mowa w notatce. Chyba, żeby wziąć pod uwagę orzeczenie szwedzkiego (a więc również nie polskiego) sądu apelacyjnego, o którym pisałem w notatce Po apelacji Szwed uniewinniony z powodu niewystarczających dowodów (to część większej całości, która starałem się opisać w takich tekstach jak: Rewolucje i strzały ze statków albo Ograniczanie i kontrola dostępu oraz kanałów dystrybucji). O tym wyroku ZPAV nie pisze, a ja się temu specjalnie nie dziwię. Wszak branża walczy o swoje (por. Dwa postępowania w sprawie informacji na opakowaniach płyt DVD oraz Dyskusje prawnoautorskie w Sejmie i dozwolony użytek).

Jest też inny aspekt sprawy. Taki bardziej społeczny. Jeśli 74,2% użytkowników internetu w Polsce korzysta z serwisów p2p, to można by argumentować (czego ja niniejszym jednak nie czynię, ale kilka uwag na ten temat w tekście Wola powszechna jest niezniszczalna...), że to jest właśnie norma zachowania w nowych warunkach społeczeństwa informacyjnego. Obecnie z przedstawionej wyżej notatki jawi nam się wizja, w której znacznie więcej niż połowa użytkowników internetu to przestępcy. Nie dlatego - chciałoby się dodać - że uważają oni, iż robią coś złego (tu ZPAV cytuje w drugiej notatce stosowne badania, z których wynika, że jednak użytkownicy nie uważają korzystania z p2p za coś złego), tylko dlatego, że prawo ich za przestępców uznaje.

Jeśli prawo nie przystaje do relacji społecznych, to jedyne co pozostaje, to hmm.. "straszenie" dzieci? Bo jak inaczej odczytać słowa o "informacji o zagrożeniach, na jakie mogą być narażone dzieci przy korzystaniu z sieci p2p" w przesłanym do 8 tys szkół materiale? Zapowiedziano rozesłanie tego materiału na konferencji Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, zatem został rozesłany... W drugiej notatce napisano: "obawa przed odpowiedzialnością prawną stanowi jeden z głównych czynników, zachęcających internautów do korzystania z legalnych serwisów". I wszystko jasne. Jak tak patrzę w przeszłość i porównuje z tym co się dzieje dziś, to dochodzę do wniosku, że miałem jednak bezstresowe dzieciństwo. U mnie tylko trzeba było przymusowo i bezpłatnie sprzątać teren dookoła podstawówki, a nawet w czasie Stanu Wojennego na czołgu mogłem się przejechać - nieświadome pacholę.

Dobrze, że chociaż w jakiś sposób ton notatki prasowej został złagodzony i już nie wynika z niego jednoznacznie, że jeśli korzystasz z p2p to jesteś automatycznie przestępcą. Dobre i to. Na początek. Owszem - czasem trzeba umieścić w stosownym katalogu "jakieś dane", ale nie muszą to być chronione prawem autorskim utwory. Pobieranie chronionych prawem autorskim utworów z internetu nie jest przestępstwem, a raczej działaniem w ramach dozwolonego użytku. Sieci p2p nie koniecznie muszą służyć do wymiany chronionych prawem autorskim utworów, bo przecież jest coraz więcej dóbr kultury, których publikowanie nie narusza czyichś autorskich praw majątkowych, coraz więcej utworów udostępnianych na wolnych licencjach, public domain, creative commons. Zdaję sobie sprawę z tego, że tym, którzy żyją z faktu, iż kontrolują kanał dystrybucji informacji (dajmy na to - płyty CD) nie jest na rękę, że pojawił się niekontrolowany obieg takich dóbr (por. Natarcie uszu za rozdawanie muzyki). Tu nie ma żartów. Tu chodzi o pieniądze. Dlatego właśnie, oraz dlatego, że jestem wszak autorem, nie widzę niczego złego w fakcie, że organizacja zrzeszająca producentów czy autorów walczy o swoje, składając wnioski o ściganie.

Dla tych, którzy chcieliby ściągnąć z Sieci trochę bezpłatnej i dobrej muzyki mogę zaoferować Wikipedię - tam coraz dłuższa lista interesujących pozycji muzycznych. Fakt, że głównie muzyki klasycznej.

Doniesienia i komentarze na podobne tematy gromadzę w dziale prawo autorskie niniejszego serwisu.

PS.
W drugiej notatce prasowej, tam, gdzie są też gotowe do wykorzystania cytaty np. z komisarza Zbigniewa Urbańskiego, Eksperta Komendy Głównej Policji (pozdrawiam serdecznie), albo z Hirka Wrony, dziennikarza muzycznego (również bardzo serdecznie pozdrawiam; trzeba dodać, że Hirek jest prawnikiem, poza tym, że pełnił funkcję rzecznika prasowego ZPAV), a więc w tej właśnie notatce prasowej jest również zdanie: "wiele witryn oferujących programy p2p, to duże przedsięwzięcia biznesowe – szwedzki Pirate Bay za reklamę na swojej stronie pobierał 20 tysięcy euro dziennie". Ale thePirateBay.com nie udostępnia żadnych chronionych przez prawo autorskie plików. Owszem, są tam torrenty (por. Dostęp a prawa autorskie - czym jest torrent, Uznany winnym za korzystanie z BitTorrenta oraz Dalszy ciąg ścigania za BitTorrenta). O nalocie na ThePirateBay w tekście Nalot na ThePirateBay.org. A jak wygląda reklamowo ten serwis, to każdy może sam zobaczyć, po prostu go odwiedzając. Są reklamy w wynikach wyszukiwania, ale nie ma plików muzycznych, są tam torrenty.

Plik "torrent" w środku wygląda tak (fragment):

d8:announce44:http://tpb.tracker.thepiratebay.org/announce10:created by11:BitLord/1.113:creation datei1160298059e4:infod5:filesld6:lengthi4576302e4:pathl38:All Together Now-Farley Heller Mix.mp3e10:path.utf-8l38:All Together Now-Farley Heller Mix.mp3eed6:lengthi6381889e4:pathl40:All Together Now-Rocky And Diesel Mi.mp3e10:path.utf-8l40:All Together Now-Rocky And Diesel Mi.mp3eed6:lengthi4822358e4:pathl20:All Together Now.mp3e10:path.utf-8l20:All Together Now.mp3eed6:lengthi4653610e4:pathl21:Any Dream Will Do.mp3e10:path.utf-8l21:Any Dream Will Do.mp3eed6:lengthi5548185e4:pathl19:Bad House Music.mp3e10:path.utf-8l19:Bad House
(...)

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

I jeszcze o akcji

O akcji IFPI pisze również Out-law i tam przywoływane są również brytyjskie sprawy, w których branży muzycznej nie udało się przekonać sądów, do tego, że jej dowody wystarczające są do ścigania użytkowników p2p. Również dzisiaj w IDG ukazał się tekst RIAA rezygnuje ze sprawy, a tam: "Amerykańskie stowarzyszenie RIAA (Recording Industry Association of America) zrezygnowało z procesu przeciwko kolejnemu użytkownikowi sieci P2P - Paulowi Wilke. Powodem takiej decyzji jest brak wystarczających dowodów winy oskarżonego. Jak pisze adwokat Ray Beckerman w swoim blogu Recording Industry vs. The People, nazwa użytkownika, adres IP i lista rzekomo udostępnianych utworów nie mogą być wystarczającym dowodem w tego typu procesach".

W blogu Recording Industry vs The People jest notatka RIAA Drops Wilke Case in Chicago, o której mowa. Są też inne.

W telewizyjnej reklamie Neostrady TP właśnie przed chwilą usłyszałem, że jej główny bohater "słucha sobie muzyki z internetu". Takie czasy.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Chyba mnie to przerasta....

Czasem się zastanawiam czy dobrze rozumiem zasady wymiany w ramach rozwiązań P2P...

Oczywiście odnotowałem, że autorzy notatki napisali o "udostępniających". To przeciwko nim wymierzona jest akcja. Pewnie rykoszetem dostanie się pobierającym, no ale trzeba odnotować pewną zmianę semantyczną komunikatów.

Bo ile pamiętam z rozmów z użytkownikami serwisów muzycznych, to w ramach P2P trzeba samemu też coś ofiarować społeczności. A skoro trzeba, to samemu staje się niejako z automatu "udostępniającym".... Chyba, że w swej ignorancji pomijam jakiś ważny szczegół zasad P2P.

Ponadto zastanawia mnie pewien temat natury prawnej...
Problem dotyczy treści znajdujących się w zasobach przestrzeni internetowej i nie wnikam czy to są zasoby serwerów www czy zasoby P2P.

Temat to naruszenie praw autorskich.
O ile coś kopiuję bez zgody autora, to popełniam czyn karalny. To oczywiste. Zwłaszcza gdy moim zamierzeniem jest rozpowszechnianie dalej...

Ale mnie interesuje druga strona... Strona odbiorcy...
Czy jeśli korzystam z informacji, która jest udostępniona bez zgody autora, to przypadkiem nie podpadam pod określenie "paser" ??? Bo jeśli tak, to trochę by to zmieniało ogólne pojęcie o swobodzie "ściągania" z internetu różnych treści. Zwłaszcza tych, które są zamieszczone w serwisach bez zgody ich autora czy dystrybutora. A poniekąd wyjaśniłoby, czemu aparat sprawiedliwości ściga tych co "tylko" pobierają...

Czy można prosić o opinię prawniczą ??

Tak przy okazji zapytam. Czy podanie linku do strony z oryginałem tekstu można uznać jako odwołanie bibliograficzne ??

Pozdrawiam.

ehhh

Jeśli miałbym wydać opinię, to pewnie musiałbym wiedzieć, z jakimi danymi wystawić fakturę. Odpowiedzi zaś na powyższe pytania znajdują się w serwisie. Co zaś tyczy serwisów p2p - w niektórych trzeba coś udostępnić, by móc pobierać, w innych zaś nie trzeba. Nigdzie zaś nie jest powiedziane, że to, co trzeba udostępnić to ma być od razu utwór w rozumieniu prawa autorskiego, a przez to chroniony bez spełnienia jakichś formalności. Może to być nawet utwór, ale na przykład taki utwór, który został udostępniony na jednej z wolnych licencji (jak te, które podlinkowałem w komentowanej notatce wyżej), do którego autor zrzekł się autorskich praw majątkowych, etc. Zatem nawet wówczas, gdy trzeba coś udostępnić, by móc potem coś pobrać, nawet wówczas oprogramowanie służące do współdzielenia plików, zwane popularnie p2p (chociaż na tej zasadzie, tj. peer-to-peer (jeden do jednego) działały sieci długo przed powstaniem "internetu") nie może być uznane samo w sobie za "nielegalne". Tego dotyczy spór. Niektórzy twierdzą - uogólniając niebezpiecznie, że korzystanie z p2p to przestępstwo. Z takim podejściem się nie zgadzam. Zgodzę się, że mogą być przestępstwem (art. 116, 117 prawa autorskiego) pewne zachowania, jednak nie wystarczy wykazać, że ktoś korzystał z emula, albo eDonkey, by wystarczało to do spełnienia przesłanek czynu zagrożonego karą. Poza wszystkim, nawet gdy ktoś udostępnił chronione przez prawo autorskie pliki - zawsze wówczas jeszcze trzeba przypisać mu winę, gdyż bez winy nie możemy mówić o przestępstwie (zasady ogólne prawa karnego).
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Ogromne dzięki.

Dziękuję za odpowiedź.

Powiem, że dla mnie jest bardziej satysfakcjonująca niż może się wydawać.

Pozdrawiam.

co do tego

co do tego udostępniania:
"Nigdzie zaś nie jest powiedziane, że to, co trzeba udostępnić to ma być od razu utwór w rozumieniu prawa autorskiego, a przez to chroniony bez spełnienia jakichś formalności. Może to być nawet utwór, ale na przykład taki utwór, który został udostępniony na jednej z wolnych licencji..." - niby racja, tylko że chciałem zwrócić uwage na fakt, że zarówno w bittorrencie, jak i edonkey/emule ma miejsce *automatyczne udostepnianie* dokladnie tych plikow, ktore w danym momencie sie sciaga. Jest to jeden z istotnych, charakterystycznych aspektow funkcjonowania obydwu tych programow.
Wiec opisana przez Ciebie w cudzyslowie mozliwosc jest raczej teoretyczna, chyba ze sciagasz takze pliki nie chronione prawem autorskim lub udostepnione na wolnych licencjach...

IP

Ale jak się bliżej przyjrzeć to nie jesteśmy wcale narażeni na jakieś strasznie duże niebezpieczeństwo złapania. W notatce pisze wyraźnie że ścigani są tylko udostępniający i to nie byle jacy tylko tacy od większej ilości plików. BearShare (klient sieci Gnutella) pozwala na pobieranie plików z sieci bez udostępniania swoich zasobów zresztą dużo gorzej nie jest w BitTorrent czy eMule bo można udostępniać nasze partie na gitarce nawet jak nie umiemy grać i już, a ściągnięte pliki jeżeli są udostępniane automatycznie można przenieść do innego folderu i po kłopocie!)

Ale inne pytania:
Co z osobami które nie mają stałego IP?
Co z osobami które są pod maską IP serwera np wszelkie sieci osiedlowe/radiowe.

Czy można przypisać winę dziecku które instaluje Prog p2p nie będąc świadome że automatycznie udostępnia swoje pliki? Przecież jej zamiarem nie jest udostępnianie plików tylko... ściąganie- winy brak!... ?

podmioty pliki udostępniające - przestęcpy?

Moim zdaniem nie chodzi o to czy trudno czy łatwo jest złapać przestępcę, który dopuszcze się danego przestępstwa. Ważniejsze jest to czy generalnie ściga się takiego "złoczyńcę" czy nie? Uważam, że dużo ważniejsze niż pogoń za dzieckiem, które ściąga kreskówkę z eMula jest ściganie podmiotów korzytsających z nielegalnego oprogramowania jeśli używają go do celów komercyjnych, odsprzedają dalej, nie płacą za licencje itd.

Brak stałego adresu IP jest do ominięcia jeśli się ściga przestępców - wystarczy dostać do ręki list klientów takiej sieci osiedlowej na podstawie odpowiedniego dokumentu, nakazu sądowego etc. (a nikt mi nie powie, że da się wykluczyć taką możliwość w przyszłości) i wejść do mieszkania, przejrzeć komputer i znaleźć nielegalne kopie dzieł...

Teoretycznie da się to zrobić...

A co do dziecka - ja bym nie przypisywał winy dziecku a jego opiekunowi. Dziecko może mieć mniej niż 13 lat i nic nie da się zrobić, ale kogoś dotyczy obowiązek sprawowania kurateli nad tym "młodym przestępcą".

p2p - czy ściąganie to zawsze udostępnianie?

"Co zaś tyczy serwisów p2p - w niektórych trzeba coś udostępnić, by móc pobierać, w innych zaś nie trzeba"

Może się mylę (nie jestem fachowcem od p2p, ale widziałem pewną opinię biegłego na ten temat, poza tym to samo napisał użytkownik Raj parę linijek wyżej), ale oprogramowanie p2p działa również w ten sposób, że także w trakcie pobierania dowolnego pliku, które najczęściej trwa długo i odbywa się w częściach, te fragmenty które nasz klient już pobrał są udostępniane w sieci. Tak więc niezależnie co świadomie użytkownik postanowił zaznaczyć do udostępniania (i faktycznie mogą to być materiały, które udostępniać wolno, na przykład jego własne zdjęcia z imienin u cioci albo empetrójki z jego własnymi piosenkami), zawartość folderu "incoming" też jest udostępniana, i to również w trakcie ściągania (w częściach). Być może jakieś klienty umożliwiają wyłączenie takiej opcji, ale wydaje mi się, że to jest ustawienie domyślne i stosowane powszechnie (aczkolwiek nie znam się specjalnie na tym). Tak więc w momencie gdy zaczynamy ściągać z sieci najnowszy utwór Dody Elektrody, już po ściągnięciu pierwszego bajtu zaczynamy go również udostępniać - a zatem rozpowszechniać. Bowiem każdy może od nas pobrać te 10 czy 20 czy 100 bajtów które są fragmentem całości. Jak kończymy pobieranie, to od nas można już pobrać 99% czy praktycznie 100% utworu (zresztą wiadomo że w p2p pliki automatycznie są pobierane w kawałkach od bardzo wielu rozproszonych użytkowników). Czyli de facto jeśli ktokolwiek ściągnął coś przy pomocy p2p, to można mu przypisać także rozpowszechnianie tego pliku (przynajmniej przez te 5 czy 10 minut, w czasie których ściągał). Nie da się bowiem czegoś ściągnąć, jednocześnie tego czegoś nie udostępniając.

A więc wystarczy dowieść, że ktoś posiada objęty prawami autorskimi materiał i można udowodnić, że ściągnął go z Internetu, aby można mu było zarzucić rozpowszechnianie.

To chyba nie jest takie proste

Tzn. tak naprawdę to nie jest takie proste. Bo dla sądu może być... No i zarzucać w sumie jest łatwo - rzecz właśnie w udowodnieniu.

A więc wystarczy dowieść, że ktoś posiada objęty prawami autorskimi materiał i można udowodnić, że ściągnął go z Internetu, aby można mu było zarzucić rozpowszechnianie.

99,7% materiałów które człowiek posiada na komputerze jest objęte prawami autorskimi. Ale rozumiem, że rozmawiamy o materiałach "pirackich" w rozumieniu popularnym.

1. To, że istnieje teoretyczna możliwość, iż ktoś mógł pobrać plik nie musi jeszcze oznaczać, że pobrał. To może nie jest najlepsza linia obrony, ale jest tego więcej.
2. To, że ktoś pobrał plik nie oznacza jeszcze, że zrobił to nielegalnie. Może działo się to w grupie znajomych.
3. To, że sam program nie pozwala ustawić opcji nie udostępniania nie oznacza, że nie można tego zrobić w inny sposób - np. blokując firewallem, umożliwiając połączenia tylko od znajomych...
4. Ktoś posiada np. film w wersji "torrentowej". Czy to oznacza, że on go ściągnął przez P2P? Mógł go przecież przegrać z płyty od kolegi, czy zdobyć na 5 innych sposobów. Film jest w katalogu "Filmy", który jest ustawiony na miejsce docelowe programu P2P? Nic dziwnego, przecież wypada mieć jeden katalog, a filmy znajdujące się w nim mogą pochodzić z różnych źródeł. Może akurat z P2P pochodzą tylko takie "public domain". Nie ma tam public domain - mogło przecież być, ale zostało wykasowane...

Podsumowując- zarzucić rzeczywiście można wiele. Ale naprawdę udowodnić - tutaj wypadało by mieć coś więcej niż potencjalna możliwość, że tak było.

nie jest aż takie proste, ale...

Powiedzmy, że chodzi o taką sytuację - policja zabezpiecza komputer, w którym zainstalowany jest klient p2p i w folderze incoming są 3 filmy objęte prawami autorskimi (powiedzmy że to najnowsze przeboje z Hollywood jeszcze przed premierą na DVD). W takiej sytuacji moim zdaniem nie da się mówić o dozwolonym użytku, o ściągnięciu na własny użytek, gronie znajomych itp. Ponieważ PODCZAS ściągania takiego filmu (powiedzmy że trwa to np. 2 godziny na szybkim łączu) komputer delikwenta jednocześnie udostępnia go bliżej nieokreślonej grupie internautów, a to oznacza, że delikwent nie tylko ściągnął sobie film, ale rozpowszechniał go. O ile oczywiście da się udowodnić, że to, że taki plik leżał sobie w folderze incoming klienta p2p miało jakiś związek z pobieraniem go z internetu - ale to akurat jest dość oczywiste. W każdym razie chodziło mi wyłącznie o to, że fizycznie nie da się (o ile nie zachodzą jakieś specjalne okoliczności, takie jak specjalnie skonstruowany firewall albo specjalna konfiguracja klienta p2p) ściągnąć czegoś przy pomocy p2p bez udostępniania (a w konsekwencji - rozpowszechniania) tegoż.

Jeżeli producenci filmów i

Jeżeli producenci filmów i muzyki chcą naprawdę "zabić" P2P, to powinni... wypuszczać własne mody programów klienckich ze standardowo wyłączonym udostępnianiem czegokolwiek (także już ściągniętych fragmentów). Sieci dość szybko uległyby collapsowi.

jak oni to robia???

a mnie zastanawia jedna rzecz. Jak oni to robia??? Tzn. mam na mysli w jaki sposob ci "szeryfowie" z RIAA i innych podobnych organizacji (a teraz dolaczyl do nich rodzimy ZPAV) monitoruja sieci p2p? Skoro maja te "listy plikow" - to rozumiem, ze "widza" nazwe przesylanego pliku i format (btw - a co z tajemnica korespondencji? nie jest to troche tak, jak gdyby na poczcie jakas osoba trzecia otwierala kazda paczke i sprawdzala czy przypadkiem nie ma tam jakiejs plytki cd-r z "nielegalnymi" mp3?)? No bo to mnie strasznie intryguje, [he he] jak to naprawde wyglada. Siedza sobie panowie ze ZPAV (lub panie) gapia sie w monitory i analizuja co sobie jeden od drugiego przesyla??? No i widza ze taki user "ciagnie" np. plik "the morning after girls - 04 - hidden spaces.mp3" a pozniej np. "the afterglow - supermarket.mp3". Oj, przepraszam, nie sprawdzaja tego, kto pobiera ale tego od kogo pobiera;). Przypuszczam, ze gdyby nie to ze slecza przy tych swoich komputerach i poluja na zlych "piratow" nigdy w zyciu by o takich artystach nie uslylszeli - no bo jak ??? Wrzucam w google.pl fraze 'morning after girls'(ustawiam na 'wyszukuj na stronach kategorii: Polski') i wszystko co znajduje to tylko na jakims podejrzanym serwisie z "darmowymi" mp3 ich jedna piosenke... a tak to NIC (no nie tak zupelnie nic bo ani 'girls' ani 'morning' nie brakuje ale bynajmniej nie w kontekscie sluchania muzyki;)). Szukam czegos w polskich sklepach internetowych z muzyka - rezultat: 0. W polskim radiu czy telewzji tez raczej o nich nie uslysza... O.K zespol ma oficjalna strone, poza tym mozna jakies informacje znalezc chocby na amazon.com czy allmusic.com ale tez nie za wiele. Utwor na pewno jest chroniony prawami autorskimi ale czy ten biedny polski internauta, ktory znalazl ten plik dzieki jednemu z programow p2p naruszyl "sluszne interesy autora" czy "normalne korzystanie z utworu"??? Czy zostaly naruszone interesy majatkowe tworcy??? No bo jak inaczej ten internauta mialby szanse dowiedziec sie w ogole o istnieniu takiego zespolu??? A tak zespol, moze liczyc na to ze temu internaucie : 1. spodobala sie ich tworczosc i powie o niej swoim przyjaciolom (ba - nawet w ramach dozwolonego uzytku prywatnego pozyczy im plyte z ich piosenkami 2. jak bedzie za granica to pojdzie na ich koncert (czyli kupi bilet)+ moze kupi jakis gadzet do tego (t-shirt) no i plyte oryginalna (bo ceni sobie zespoly, ktore graja fajna muze i jesli tylko jest mozliwosc kupienia ich oryginalnej plyty to ja kupuje)

No ale wracajac do mojego glownego pytania - czy nie jest tak, ze ci "szeryfowie" wybieraja glownie tych, ktorzy sciagaja i duzo i znanych artystow??? Nawet ostatnio gdzies przeczytalem, albo uslyszalem to w tv, wypowiedz kogos zwiazanego ze zpav o tej akcji przeciw polskim "piratom" z sieci p2p, ze beda sciagac glownie osoby, ktore wymieniaja sie duza iloscia utworow i to tych znanych artystow (tzn. artystow o ktorych slyszeli panowie (panie) sleczacy przed monitorami ;).
Mam nadzieje, ze z tej mojej wypowiedzi jednak cos wynika ;), jesli ktos moglby rozwiac moje wyrazone powyzej watpliwosci bylbym wdzieczny.
pozdrawiam !

Prawda tkwi po środku.

Według ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych wymiana materiałami między znajomymi jest całkowicie legalna. Jeżeli słucham muzyki, lub oglądam film chroniony prawem autorskim, a przychodzi do mnie kolega, to w tym momęcie staję się przestępcą bo nie wyłanczam urządzenia odtwarzającego? Oferują w p2p to, co nie oferuje przemysł fonograficzny w polsce. I tylko znajomym w ramach wymiany. I tak byc powinno. Natomiast osoby które ustępniają duże ilości plików chronionych prawem autorskim w tym całe albumy fonograficzne powinny byc ścigane. Bo po co komu np. 1000 mp3, kiedy ja osobiście słucham około 300. Ostatniy album muzyczny kupiłem 3lata temu. Pracowałem wtedy na czarno w niemczech i stac mnie było na taki wydatek. Inna sprawa to taka, iż państwo polskie nie chroni mojego prswa do własności, na czym ponosi straty finansowe.

A co do kontroli sieci przez organizacje chroniących prawa autorskie, polega na kontroli przepływu pakietów w sieci na serwerach. Sam potrafię namierzyc nadawcę/odbiorcę pakietów internetowych, o ile znam jego adres IP, lub adres strony WWW. Dobre fairwale i wizual roiter pozwalają mi na to.

Jak to jak robia?

Tak samo jak kazdy uzytkownik sieci p2p... ;-)
Oni szukaja osob udostepniajacych *konkretne pliki*, ktore akurat maja "na tapecie". Zazwyczaj faktycznie sa to najnowsze i najbardziej kasowe (s)hity.
Jak zapuszczasz np. w edonkey'u wyszukiwanie jakiegos tytulu utworu, to przeciez program pokazuje ci dokladna liste komputerow, na ktorych ten utwor zostal znaleziony i skad mozna go sciagnac... Notuja sobie adresy IP i potem wysylaja listy z pogrozkami do operatorow/administratorow sieci, do ktorych te adresy IP naleza (jako administrator, sam pare takich listow z pogrozkami dostalem, to wiem ;-)).
Nikt niczego nie monitoruje, a tajemnica korespondencji nie ma tu nic do rzeczy - przeciez plik jest udostepniony *publicznie* - kazdy moze sie dowiedziec, ze go udostepniasz...

Troche z innej beczki

Mnie zastanawia cos zupelnie innego...

Czy obowiazuje w Polsce cos takiego jak nieznajomosc licencji
nie zwalnia od odpowiedzialnosci z nia zwiazana (cos na wzor
nieznajomosc prawa nie zwalnia z jego przestrzegania i odpowiedzialnosci z nim zwiazanego). Czy np ktos udostepniajacy
film lub utwor mp3 ma obowiazek przedtawienia (poinformowania)
nas potencjalnych odbirocow o licencji lub prawach autorskich danego pliku. Tak jak jest z oprogramowaniem. Wiadomo przeciez ze kazdy (sa wyjatki oczywiscie) program jaki instalujemy na swoim pc informuje nas na jakich zasadach mozemy z niego korzystac i czego nam robic nie wolno (kopiowanie,rozpowrzechnianie itp) Korzystajac z sieci p2p wgladu w takie rzeczy nie mamy i np wyszukujac slowo
"kot" w eDonkey dostajemy w wyniku ogrom plikow jakie mozemy pobrac. Jednak nie mamy pojecia czy dany plik jest np dzielem prywatnej osoby ktora ma zamilowanie do muzyki i ja tworzy a siec p2p uzywa do rozpowrzechniania swoich dziel czy jest to utwor komercyjny zwiazany z prawami autorskimi i sciagajac taki plik (przez co automatycznie udostepniajac go innym) lamiemy prawo...

Idac ta droga myslenia

Zalozmy taka sytuacje ze "ja" autor i tworca danego dziela np jakies zdjecie czy grafika zamieszczajac taki plik na stronie www (wlasnej) mam obowiazek poinformowac ludzi ze jest to mojego autorstwa i ze rozpowrzechnianie bedzie mi nie na reke :) I czy jak tego nie zrobie a ktos wezmie sobie taka fotke i udostepni ja. To czy ja mam jakiekolwiek prawo roscic sobie prawo lub odszkodowanie od takiej osoby.

Nie mam rzadnych podstaw znajomosci prawa i ta kwestia moze sie wydac glupia lub oczywista ale nurtuje mnie to strasznie :P

Trochę inny temat

Witam ja mam pytanie dotyczące prawnych działań organów ścigania. Przeczytałem to o czym pisaliście wczesniej i zastanawia mnie jedno: na jakiej podstawie organa ścigania mogą kontrolowac użytkowników internetu? Opiszę swój przypadek. Całkiem niedawno na moją prośbe w mieszkaniu pojawił się dzielnicowy wezwany przeze mnie w celu wyjaśnienia rodzinnych nieporozumień. W trakcie rozmowy wyszło, że mogę na swoim komputerze posiadać nielegalne oprogramowanie ściągnięte z sieci. Wezwał on funkcjonariuszy z KP którzy zajęli mi komputer. Podstawą zajecia było domniemanie, że programy z których korzystam mogą być nielegalne. Chodzi o pakiety microsoftu. Dodatkowo miałem pościągane pewne utwory muzyczne oraz filmy z internetu. I teraz jeśli piszecie że podstawą prowadzenia jest zgłoszenie przez ZPAV którego w tym przypadku nie było w związku z tym również nie mogło być podstawy do zajęcia komputera bez oficjalnego zgłoszenia o popełnieniu przestępstwa. Czy policja w takim przypadku może działać tłumaczac że podstawą jest domniemanie popełnienia przestępstwa czy jednak takiego tłumaczenia nie moga używać? Proszę o wypowiedż kogoś zorientowanego. Pozdrawiam

zły...

to juz jest meczace i zenujace.. czy istnieje jakies oczywiste stanowisko w sprawie tego bezprawia jakie uprawia policja! czy prawnicy dalej maja zamiar miotac sie miedzy przepisami ze to moze byc taaak, albo moze byc taaaak, a na biednego obywatela zawsze znajdzie sie paragraf?... szczerze to nie czuje sie obywatelem panstwa prawa, czuje sie obywatelem policyjnego panstwa samowoli i wszechswobodnych interpretacji - jak komu wygodniej tak sobie zinterpretuje grunt zeby interpretacja nie byla po korzysci obywatela... wkurza mnie to niesamowicie! zaden niebieski nie bedzie mi sie panoszyl po moim komputerze to ze mam jakis nielegalny soft to nie znaczy ze beda mnie okradali z kompa, gdzie mam swoja prace, dokumenty, prywatne rzeczy - zdjecia, ksiazki adresowe, doslownie wszystko, i na mysl, ze jacys pajace z komendy mogliby to pozniej przegladac, otwiera mi sie scyzoryk i szczerze w takiej sytuacji nie pozwolilbym na konfiskate, chyba mam prawo bronic sie jezeli ktos lamie moje prawo? a moze nie moge sie bronic jezeli prawo lamie policjant? czy jakis prawnik potrafi odpowiedziec na to pytanie bez krecenia?! czy jezeli policjant wpada do domu i gwlaci moja zone moge reagowac czy nie? tak samo jezeli policjant wpada do domu i okrada mnie ze wszystkiego co mam na komputerze z samym komputerem wlacznie mam prawo walnac go w leb w ramach obrony przed lamaniem prawa?! PROSZE O ODPOWIEDZ BO mnie dialbli wezma jezli nie poznam odpowiedzi na to pytanie! ale sie sfrustrowalem ide spac.. ps. na wszelki wypadek warto szyfrowac dyski i miec kopie zapasowe w tym kraju bezprawia...

@mmajchrzak Te same pytania co ty

Też zadaję sobie te same pytania co Ty. Też otwiera mi się czasami nóż w kieszeni na samą myśl o takich sytuacjach. Niestety tutaj (i odpowiadam też osobie, która wzywała Policję do sprzeczki rodzinnej) może być podobnie jak z drogówką. Drogówka drogówką, ale jeżeli przy okazji badania stanu trzeźwości czy wypisywania mandatu za "niemanie" świateł, policjant nabierze podejrzenia, że w bagażniku wiozę narkotyki w większych ilościach, to przecież nie można powiedzieć "ejże, przecież wy jesteście drogówka, co was obchodzą 'przy okazji' jakieś proszki".
Nie podoba mi się też, że w ogniu walki z piractwem wszelakim te wszystkie dyrdymały o prawach człowieka, którymi tak szermują HFPC czy RPO, w zderzeniu z realiami "drobnych przestępstw" w ogóle nie istnieją. Trzeba zabić człowieka, albo być wieloletnim złodziejem samochodowym, żeby być pod okiem obrońców praw człowieka. Ale użytkownik nielegalnego programu czy programu P2P? Łeeee, tego to nie ma co bronić, on sobie poradzi. Przecież to takie drobne łobuzerstwo, "spoko". Spoko. Ale życie czasami zrujnowane nieproporcjonalnie do szkody wyrządzonej właścicielowi chronionych dzieł.

Pytanie

Po zainstalowaniu Windowsa XP Home Edition załącza sie samouczek i tam czytam:

Otwieranie świata multimediów cyfrowych

Otwiera się ekscytujący świat multimediów cyfrowych w domu, w pracy i w Internecie. Można cieszyć się fotografią, muzyką, wideo, grami komputerowymi i innym rzeczami.
Biuro w domu Biuro w domu

Można udostępniać pliki, fotografie, muzykę, a nawet drukarkę i połączenie internetowe - wszystko to dzięki bezpiecznej, prywatnej sieci

Więc i ja nierozumiem dlaczego jest taki nacisk na posiadanie materiałów za które obecnie ścigaja

Zdziwiony

Czy nikt nie widział co pisze samouczek po zainstalowaniu Windowsa Xp (orginał)tam przecie jasno pisze i tu cytat z tego samouczka:

System Microsoft® Windows® XP Home Edition, nowa wersja systemu Windows, która ożywi komputer - Zapraszamy! Trzeba wypróbować to, co najlepsze. Wypróbuj system Windows XP. System Windows XP nie zawiedzie! Po prostu trzeba kliknąć łącze z prawej strony, aby samodzielnie wypróbować system Windows XP:
Czas na start Podstawy systemu Windows XP

System Windows XP ma nowe, przyjazne ekrany, uproszczone menu i wiele innych cech. Trzeba odkryć nowy, zoptymalizowany interfejs systemu Windows XP, poznać kluczowe zadania i podstawowe polecenia.
Łatwe i bezpieczne korzystanie z komputera osobistego Łatwe i bezpieczne korzystanie z komputera osobistego

System Windows XP sprawia, że korzystanie z komputera osobistego jest łatwe i przyjemne! Moc, wydajność i nowy świeży wygląd, a także mnóstwo pomocy, gdy jej potrzeba. Wszystko to można znaleźć w systemie Windows XP, który zapewnia także niedoścignioną niezawodność i bezpieczeństwo.
Otwieranie świata multimediów cyfrowych Otwieranie świata multimediów cyfrowych

Otwiera się ekscytujący świat multimediów cyfrowych w domu, w pracy i w Internecie. Można cieszyć się fotografią, muzyką, wideo, grami komputerowymi i innym rzeczami.
Biuro w domu Biuro w domu

Można udostępniać pliki, fotografie, muzykę, a nawet drukarkę i połączenie internetowe - wszystko to dzięki bezpiecznej, prywatnej sieci

Więc ponawiam pytanie czy nikt tego nie widział ! Więc będąc posiadaczem legalnego oprogramowania mam prawo czuć się bezkarny ściągając pliki z netu czy nie bo juz jestem ogłupiały? prosze o wypowiedz kompetentnej osoby

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>