Wola powszechna jest niezniszczalna...

Żyjemy w społeczeństwie przestępców? Mogłoby być ich jeszcze więcej, gdyby ktoś postanowił przeforsować prawo pod groźbą kary zabraniające komunikowania się między ludźmi. Niestety ludzie się komunikują - tak są skonstruowani. Na razie w Polsce co druga piosenka czy film w gospodarstwie domowym znalazła się tam ponoć "niezgodnie z pawem", a w Wielkiej Brytanii co drugi dorosły to przestępca.

IDG: "Ponad połowa dorosłych mieszkańców Wielkiej Brytanii łamie obowiązujące tam przepisy o ochronie własności intelektualnej - poinformowała organizacja konsumencka National Consumer Council. Najczęstszym naruszeniem przepisów jest kopiowanie na własny użytek płyt CD i DVD - w Wielkiej Brytanii jest to zabronione..."

A ja zdjąłem z półki dzieło Jana Jakuba Rousseau "O umowie społecznej" (chociaż winno mieć tytuł "Umowa społeczna", ale mam taki egzemplarz, więc tak go przywołuje) i kartkuje je z pewnym roztargnieniem. Jest tu rozdział w Księdze czwartej, zatytułowany "Wola powszechna jest niezniszczalna". Gdzie mogę znaleźć w sieci treść tej książki? Wszedłem na stronę Polskiej Biblioteki Internetowej - wszak (pomyślałem) tam mogę szukać wersji online pozycji wydanej w Polsce m.in. w 1927 roku (a dzieło to powstało w oryginale wszak w roku 1762). Prawa autorskie majątkowe do tej pozycji już - jak sądze - wygasły (w szczególności do jej tłumaczenia na język polski, dokonanego przed jej polskim wydaniem). Nie do końca precyzyjnie się wysłowiłem: nie udało mi się dotrzeć nawet do strony głównej Polskiej Biblioteki Internetowej, gdyż strona ta dziwnym zrządzeniem losu jakoś dziś dla mnie nie jest dostępna (nie pierwszy to raz, zresztą). Jest wersja angielskojęzyczna: The Social Contract, ale to trochę chora sytuacja, by to dzieło nie było dostępne w internecie w polskiej wersji językowej. Znów mało precyzyjnie się wyraziłem. Kto chce - może kupić sobie wersje drukowaną - niespełna 30 złotych kosztuje).

Zostawmy te rozważania. W przywołanym rozdziale Umowy społecznej znajduje się następujący fragment (muszę go niniejszym wklepać):

Dopóki pewna liczba zebranych ludzi uważa się za jedno ciało, ma tylko jedną wolę, skierowaną ku wspólnemu zachowaniu się i ku powszechnej pomyślności. Wówczas wszystkie sprężyny państwa silne są i proste; zasady jego są jasne i przejrzyste; nie ma ono wcale zagmatwanych, sprzecznych interesów; dobro wspólne wszędzie z całą oczywistością jest widoczne i wystarczy mieć zdrowy rozsądek, by je spostrzec. Pokój, jedność, równość są nieprzyjaciółmi subtelności politycznych. Trudno jest oszukać ludzi prawych i prostych, ponieważ są prości; przynęty, wyrafinowane pozory nie omamią ich: nie są nawet dość subtelni na to, by być oszukanymi...

(...)

W końcu, gdy państwo bliskie ruiny utrzymuje się jedynie jako złudna i pusta forma, gdy więź społeczna poszarpana została we wszystkich sercach, gdy najpodlejszy interes stroi się bezwstydnie w święte imię dobra publicznego, wówczas wola powszechna niemieje; wszyscy, kierowani tajnymi względami, nie głosują już tak jak powinni głosować obywatele, jak gdyby państwa wcale nie było; i uchwala sie pod fałszywą nazwą praw niesprawiedliwe dekrety, mające na celu jedynie prywatny interes.

Czyż stąd wynika, że wola powszechna jest unicestwiona lub zepsuta? Nie: ona jest zawsze stała, nie ulegająca zepsuciu i czysta; lecz poddana została innym wolom, które nad nią górują. Każdy, odłączając swój interes od interesu wspólnego, dobrze widzi, że nie może tych dwóch interesów zupełnie oddzielić; część jednak zła publicznego, jaka nań przypada, niczym mu się być wydaje w porównaniu z wyłącznym dobrem, jakie chce sobie przywłaszczyć...

Czy w rodzącym się społeczeństwie informacyjnym mamy raczej teraz do czynienia z okresem "przedpaństwowym", jak go widział Hobbes - okresem walki wszystkich ze wszystkimi o zagarnięcie kawałka dla siebie, czy też może wciąż w internecie panuje okres pierwotnej wolności, który właśnie się powoli kończy?

A cóż na skalę przestępczości w Wielkiej Brytanii ma do powiedzenia cytowana w tekście IDG organizacja konsumentów? "...sytuację tę należy jak najszybciej zmienić - jednak proponowanym przez organizację rozwiązaniem wcale nie jest zniechęcanie obywateli do kopiowania płyt. Znacznie lepszym rozwiązaniem byłaby, według organizacji, zmiana nieżyciowych i absurdalnych przepisów o ochronie własności intelektualnej..."

Materiały NCC poświęcone "własności intelektualnej" znajdziesz na stronie tej organizacji: www.ncc.org.uk.

W niniejszym zaś serwisie odwiedź następujące szufladki: własność intelektualna, prawo autorskie czy drm. Przeczytaj felietony: Ograniczanie i kontrola dostępu oraz kanałów dystrybucji, Jeden do jednego i dozwolony użytek czy Intelektualna... własność?

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

chcieć a móc

Tomir's picture

Pod newsami tego typu widzę często pytania: "A gdzie tu DEMOKRACJA?" i pytania te brzmią jakoś strasznie naiwnie (nierealistycznie), a z drugiej strony, trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że dotykają właśńie istoty problemu.

Wola społeczna, żeby mogła coś zmieniać musi znaleźć sobie kanał artykulacji - forum kontaktów i technikę nacisku. W przypadku czerwonej rewolucji czy polskiego przewrotu 80-89 forum takim były wielkie kompleksy przemysłowe, siłą zaś strajk.

Obecnie raczej trudno doszukiwać się dokładnie analogicznych środowisk. Internet owszem jest i robi sporo (popatrzmy choćby na wirusowo rozsyłane rysunki wiadomego drobiu). Zatem sama komunikacja działa, ale brakuje tu jakiejś konsolidacji i realnej siły stojącej za społecznością internautów.

Może potrzeba tu jakichś przywódców z haryzmą, którzy spróbują wykorzystać nastroje?

Szwedzka partia piratów - ciekawe zjawisko, ale też chyba nie do końca o to chodzi. Dla załatwienia jednej konkretnej kwestii, chcą powoływać do życia twór polityczny władny potencjalnie sprawować władzę nad państwem w ogóle - ani oni tego dobrodziejstwa inwentarza chcą, ani wykorzystać pewnie nie potrafią.

W kraju naszym (o ile pamiętam) po zebraniu 100.000 podpisów można rozpisać referendum. Ale znowu - jak te podpisy zbierać poprzez sieć?

Widać, że w internautach tkwi jakiś potencjał, wart czegoś więcej niż flash mobów, tylko co z nim zrobić u licha?

A może za dekadę - dwie, będzie to równie oczywiste jak dzisiaj html nadający ongi internetowi zupełnie nową jakość i możliwości.

Pod pewnymi względami to dwójmyślenie (totalnie często rozbieżny przekaz publikatorów i tego co wieść gminna (netowa) niesie) przypomina mi epokę gnijącego już komunizmu. Może na zakręcie już bankructwo tej propagandy, tylko siedząc w środku jeszcze tego nie widzimy? Może...

A jakie są tutaj wasze przemyślenia?

punkt krytyczny

Owszem - w końcu taki system upadnie, bo jego konsekwentne "rozwijanie" prowadzi do zbytniego ograniczenia wolności. Ale z doświadczeń różnych "-izmów" widać, że ludzie zaczynają się skutecznie buntować dopiero wtedy, gdy znaczna większość (praktycznie wszyscy prócz "rządzących") jest ograniczana w swojej wolności, a duża grupa jest represjonowana.

Przekładając to na obecny system "własności intelektualnej" - na pewno będzie rewolucja, gdy praktycznie wszyscy zostaną "przestępcami", bo np. słuchanie muzyki bez wyciszenia (żeby nie docierała do postronnych osób), czy nielicencjonowane oglądanie bilboardów, okaże się nielegalne. Do tego każdy będzie albo choć raz karany za tego typu przestępstwa, albo choć znał ukaranego za "wywrotową działalność".

A możliwość wykorzystania potencjału do zbierania podpisów, czyli przyspieszenia i być może złagodzenia "rewolucji"? Proszę - flash-mob, na który przygotowujemy: projekt odpowiednich regulacji, transparent, stolik i listę do zbierania podpisów. Operacja w kilku miastach równocześnie + informacja do mediów. Myślę, że dałoby się, a przynajmniej spróbować można. Jednego prezydenta już obalili 8-)

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>