przestępczość

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie, kto jest autorem logo BIP?

Kto jest autorem logo Biuletynu Informacji Publicznej?Poszukuję autora aktualnie wykorzystywanego logo Biuletynu Informacji Publicznej, czyli BIP. Niestety żadna z osób, które pytałem o to, kto jest autorem tego utworu, nie potrafiła mi pomóc. Z nieoficjalnych źródeł wiem, że w MSWiA nie zachowały się żadne dokumenty dotyczące tego logo - brak umowy o przeniesienie autorskich praw majątkowych albo ewentualnie jakiegoś rachunku wystawionego przez plastyka, nie ma też dokumentu zatwierdzającego logo. Gdyby autor logo czytał te słowa (albo może jakiś jego znajomy, który widział, jak autor dokonywał aktu twórczego), to proszę o kontakt. Nie chodzi mi o to, by pomóc mu w uzyskaniu tantiem za dość "powszechne" wykorzystanie jego utworu, chciałbym po prostu przeprowadzić z nim wywiad.

Skryte nagrania w praktyce sprawowania władzy publicznej

dyktafon i mikrofonNie odnosząc się do sytuacji politycznej w Polsce wypada odnotować zamieszanie związane z wykonywaniem nagrań z rozmów we współczesnej praktyce działania władzy publicznej. W ostatnim czasie media zainteresowały się m.in. nagraniem rozmowy polityka z przedsiębiorcą przy obiedzie, nagraniem negocjujących polityków w hotelu poselskim, nagraniem rozmowy z wicepremierem, wykonanym przez Prokuratora Generalnego, nagraniem dziennikarza Rzeczpospolitej, dokonanym przez Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, nagraniem rozmowy między prokuratorami, dokonanym przez jednego z nich, nagraniem wykładu jednego z duchownych, w którym odniósł się do działań żony Prezydenta RP. Wiele ciekawych kwestii prawnych może wynikać z analizy takich doniesień.

Kłopoty na rynkach finansowych w alternatywnej rzeczywistości

Logo The World Stock Exchange25 lipca w Second Life pojawiło się ostre zamieszanie. The World Stock Exchange, czyli światowa giełda w Drugim Życiu, ogłosiła, że były pracownik jednej ze spółek wykorzystał posiadaną przez siebie wiedzę (inside knowledge) by zdefraudować ("wykraść"?) pieniądze z wirtualnej giełdy. Mowa o 3.2 milionach lindeńskich dolarów. Niby nic wielkiego, bo to przecież tylko zabawa. Jednak te miliony wirtualnych dolarów przekładają się na 12 tysięcy i trzysta realnych (?) amerykańskich dolarów. Znak zapytania w nawiasach pojawił się dlatego, gdyż uświadomiłem sobie wirtualność "realnego pieniądza" i "realnych instrumentów finansowych".

Bezprzewodowa sieć municypalna i wyzwania przyszłości

Przy okazji uruchamiania sieci WiFi w Warszawie (Sieć bezprzewodowa w Warszawie "for all"?) pojawiła się dyskusja na temat ograniczeń takiego przedsięwzięcia, ocenianych z punktu widzenia konkurencji na rynku operatorów i granic "pomocy publicznej". To ciekawy temat, bo z jednej strony pojawiają się różne pytania: jak daleko państwo (samorząd) może wejść w sferę gospodarczą - dostarczać usługi podobne do tych, które oferują komercyjne podmioty działające na rynku; czy uruchomienie bezpłatnego dostępu do Sieci w miastach może stanowić zagrożenie konkurencji; jakie są oczekiwania mieszkańców w kwestii dostępu do Sieci, etc... Nie trzeba być futurologiem, by wyobrazić sobie trend nasycania dostępem do Sieci w aglomeracjach - być może municypalny dostęp będzie stymulatorem rozwoju usług komercyjnych (obok sieci bezprzewodowej pojawią się grube wiązki komercyjnych światłowodów), być może - analogicznie do sfery transportu - mogą na jednym obszarze funkcjonować usługi dostępowe będące odpowiednikami autobusów, metra, tramwajów, które nie zabijają przedsiębiorstw taksówkowych, nie ograniczają (a dopełniają) prywatny transport (samochody osobowe), nie zastępują działalności wyspecjalizowanych przewoźników. Jest jednak jeszcze coś... Municypalny dostęp staje przed wyzwaniem związanym z nadużyciami Sieci przez "anonimowych użytkowników". Jest też problem finansowania.

P2M - czy to lobbing monopoli autorskich czy bezpieczeństwa, a może po prostu dziennikarstwo?

Gazeta Prawna publikuje dziś artykuł o tym, jak to internauci korzystają ze skrzynek poczty elektronicznej udostępnianej przez operatorów "dużych portali". Używają ich w sposób przypominający raczej korzystanie z FTP, albo innego menadżera plików. Na przykładzie tego artykułu widać jak pewne koncepcje cyrkulują między tytułami w funkcji czasu. W lutym 2006 roku w różnych mediach były podobne doniesienia; w tym serwisie można sięgnąć do tekstu Handel via skrzynka poczty elektronicznej - a wcześniej co? z tego okresu. Tylko, że zastanawiam się, czy fakt publikacji tego tekstu teraz nie jest związany z nowelizacją prawa telekomunikacyjnego? Być może jestem przewrażliwiony. Przecież są wakacje. Sezon ogórkowy. Tak?

Jak prawnicy z archiwów korzystali i o tym, że mogli

Pomyślałem, że warto odnotować, bo niebawem w Polsce też będą takie sprawy: zapadło rozstrzygnięcie sądu amerykańskiego, który uznał, że używanie stron zarchiwizowanych w serwisie The Wayback Machine jednak nie jest hackingiem. Cieszmy się. Chodziło o to, że przy okazji pewnego sporu pracownicy firmy prawniczej przeglądali strony internetowe, chociaż twórcy stron nie chcieli, by strony były dostępne. A więc The Wayback Machine, robots.txt i własność intelektualna z prawami pacjentów w tle.

Cenzura YouTube po konsultacjach z prawnikami

Jest ciąg dalszy historii hitlerowskich filmów, który to temat poruszyła Rzeczpospolita, a ja odnotowałem go w tekście YouTube i filmy hitlerowskie. Otóż część filmów z YouTube "zniknęło". Ciekawe jednak, że w kontekście tej historii serwis YouTube "ocenzurował" też jeden z filmów (film opatrzony jest adnotacją "ocenzurowano").

Dyskusja na temat odpowiedzialności administratorów serwisów "ery 2.0"

Trwa dyskusja środowiskowa dotycząca odpowiedzialności za treści publikowane w internecie. Swój głos w tej sprawie opublikował dziś w Rzeczpospolitej mec. Xawery Konarski (serdecznie pozdrawiam), prezentując kilka tez. Miałem niedawno możliwość pospierania się z Xawerym na temat jego koncepcji (głównie chodzi w niej o kwestie pomocnictwa z art. 422 kodeksu cywilnego, do czego się jednak nie odniosę niżej) w czasie jednego ze szkoleń, w którym wspólnie braliśmy udział. Dlatego i tu pozwolę sobie na odniesienie do niektórych tez. Warto przy tym zauważyć, że dyskusja ta, chociaż w wielu przypadkach dotyczy prawa autorskiego, to musi opierać się również na ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną.

Czekając na opublikowanie wyroku SN w sprawie obowiązku rejestracji "prasy internetowej"

Pod koniec 2005 roku informowałem, że Sąd Rejonowy w Przemyślu uniewinnił dziennikarza ukazującej się na Podkarpaciu gazety codziennej "Nowiny" Norberta Z. oraz współdziałającego z nim Tomasza K., oskarżonych o wydawanie bez rejestracji czasopisma internetowego "Szycie po przemysku" (por. W Przemyślu wyrok w sprawie szycia...). Dziś w Sieci pojawiła się informacja o wyroku Sądu Najwyższego, który oddalił kasację prokuratury. Wyrok jeszcze nie jest dostępny (agencje nie podają nawet sygnatury). Sprawdzając doniesienia mam tu pewne wątpliwości (nawet co do stanu faktycznego) i będę mógł komentować po przeczytaniu orzeczenia, a chodzi m.in. o to, że Sąd Najwyższy miał powiedzieć, że "prasę internetową trzeba rejestrować". Nie wydaje mi się, by Sąd Najwyższy posłużył się w takim stwierdzeniu określeniem "prasa", skoro obowiązek rejestracji dotyczy "dziennika" lub "czasopisma", a przecież Sąd Najwyższy jest precyzyjny.

Dalsze losy hazardowo internetowego projektu

Trwa dyskusja: Po jednej stronie Urząd Komitetu Integracji Europejskiej, który twierdzi, że wprowadzenie zakazu prowadzenia działalności hazardowej w internecie będzie sprzeczny z prawem unijnym; Po drugiej stronie Ministerstwo Finansów. W efekcie "spór" ma rozstrzygnąć Rada Ministrów. Chodzi oczywiście o projekt z dnia 15 maja 2007 roku ustawy o zmianie ustawy o grach i zakładach wzajemnych oraz niektórych innych ustaw (por. Hazard w projekcie Ministerstwa Finansów).