Sieć bezprzewodowa w Warszawie "for all"?
Pełniący obowiązki Prezydenta Warszawy Kazimierz Marcinkiewicz zapowiadał we wrześniu 2006 roku, że "do końca tego roku w stolicy pojawi się możliwość korzystania z całkowicie bezpłatnego internetu". Internet bezprzewodowy miał objąć swym zasięgiem całe miasto. Dziś zaś w Sieci dyskusja na temat udostępnionego Jarosławowi Lipszycowi regulaminu związanego z taką usługą. Nie poniechano projektu, ale usługa ma ruszyć najpierw na Bemowie. Burmistrz dzielnicy "wystartował" projekt z dachu ratusza... Sądząc z tego co się dzieje w Paryżu i w czeskiej Pradze - w Warszawie może być interesująco. W grę wchodzi niedopuszczalna pomoc państwa i naruszenie zasad europejskiego wspólnego rynku...
W notatce pt. BemowoNET - bezprzewodowa sieć internetowa dla mieszkańców, opublikowanej na witrynie Urzędu Dzielnicy Bemowo m.st. Warszawy, czytamy, że "Burmistrz Jarosław Dąbrowski podczas konferencji prasowej na dachu ratusza, zaprezentował założenia pierwszego - już zrealizowanego - etapu bezpłatnej, bezprzewodowej sieci internetowej WiFi dla mieszkańców". Urząd Dzielnicy sfinansował postawienie 3 hotspotów. Docelowo zasięg sieci BemowoNET ma objąć całe Bemowo. Chcą postawić 300 nadajników, na co zabezpieczono środki w przyszłorocznym budżecie.
Zastanowiłem się przez chwilę nad tą informacją. Wszyscy przedsiębiorcy, którzy dziś walczą na konkurencyjnym rynku o klientów na taką usługę, pewnie nie są zachwyceni. Pamiętam, jak kiedyś rozmawiałem z kimś, kto miał pomysł wynajęcia satelity i zaoferowania "darmowego internetu" w Warszawie. Pomijając kwestie techniczne uznałem wówczas, że przedsiębiorcy działający na tym polu w Warszawie "zjedliby" tego pomysłodawcę.
Jarosław Lipszyc na liście dyskusyjnej Internet Society Poland napisał dziś:
Dostałem właśnie regulamin obiecanego nam w kampanii wyborczej darmowego, miejskiego internetu bezprzewodowego w Warszawie (wklejam poniżej, na razie Bemowo, kolejne dzielnice sie przygotowują). Osobiście uważam, że to krok w dobrym kierunku, ale szczegóły regulaminu budzą moje poważne obawy. Szczególnie punkt 8 (oczywiste zagrożenie dla prywatności) oraz 11 (który w punkcie 11c, gdyby traktować go serio, zabrania korzystania z internetu w ogóle, jako że jak wiemy w zasadzie wszystko jest przedmiotem ochrony)
(...)
Skoro zatem regulamin ten jest już w publicznym obiegu, wklejam go poniżej:
Regulamin bezprzewodowej sieci Internetowej BemowoNET
1. Właścicielem bezprzewodowych punktów dostępu do Internetu jest Miasto Stołeczne Warszawa. Dostęp do Internetu jest realizowany z wykorzystaniem infrastruktury Urzędu m.st. Warszawy Urzędu Dzielnicy Bemowo. Sieć zarządzana jest przez Wydział Informatyki m.st. Warszawy dla Dzielnicy Bemowo - tel. 022 53 37 704, e-mail: bemowonet@bemowo.waw.pl.
2. Dostęp do Internetu nie ma charakteru komercyjnego.
3. Dostęp do Internetu ma na celu przede wszystkim ułatwienie kontaktów mieszkańców Dzielnicy Bemowo z Urzędem m.st. Warszawy - Urzędem Dzielnicy Bemowo.
4. Dostęp do Internetu może być wykorzystywany jedynie przez osoby fizyczne (z wyłączeniem przedsiębiorców) dla niekomercyjnych celów prywatnych, niezwiązanych z prowadzoną działalnością gospodarczą.
5. Ze względów bezpieczeństwa nie jest gwarantowana dostępność do wszystkich usług sieciowych.
6. Do podłączenia urządzenia przenośnego do sieci bezprzewodowej wymagane jest posiadanie urządzeń radiowych Wi-Fi, zgodnych ze wszystkimi rodzajami standardów, to jest 802.11b.
7. Wydział Informatyki nie prowadzi bezpośredniego wsparcia dla użytkowników sieci w zakresie zakupu i konfiguracji kart radiowych, jak również nie ponosi odpowiedzialności za kompatybilność urządzeń użytkownika z infrastrukturą hot-spotów.
8. Ruch w sieci internetowej jest na bieżąco monitorowany i archiwizowany.
9. Użytkownik sieci bezprzewodowej BemowoNET zobowiązuje się do
- nie wykorzystywania hot-spotów do działań niezgodnych z prawem
- nie przesyłania i nie udostępniania treści, które są niezgodne z prawem lub są przedmiotem ochrony własności intelektualnej nie należącym do użytkownika,
- nie przesyłania i nie udostępniania treści mogących naruszyć czyjekolwiek dobra osobiste
- nie wykorzystywania dostępu w celu masowego rozsyłania nie zamówionych przez odbiorców treści o charakterze reklamowym,
- nie rozpowszechniania wirusów komputerowych i innych programów mogących uszkodzić komputery innych użytkowników Internetu
10. Użytkownik może zostać czasowo lub na stałe odłączony od dostępu do Internetu za działania niezgodne z prawem, dobrymi obyczajami, zagrażające bezpieczeństwu sieci itp.
11. W szczególności zabronione jest:
a) usiłowanie uzyskania dostępu do wszelkich zasobów sieciowych, do których użytkownik nie jest uprawniony
b) próby ominięcia zabezpieczeń stosowanych przy dostępie bezprzewodowym (tj. zmiana adresu IP nadanego przez serwer DHCP, stosowanie tuneli itp.)
c) udostępnianie oraz pobieranie z sieci materiałów chronionych prawami autorskimi (oprogramowanie, filmy, muzyka itp.) i pornograficznych
d) korzystanie z aplikacji P2P
e) dalsze udostępnianie sygnału poprzez stosowanie repeaterów, routerów itp. bez pisemnej zgody administratora sieci
f) uruchamianie serwerów usług na urządzeniach podłączonych do punktów hot-spot
g) wszelkie inne działanie użytkownika, które może zostać uznane za potencjalnie niebezpieczne dla funkcjonowania sieci.
12. Decyzję o odłączeniu użytkownika podejmuje dyżurny administrator sieci BemowoNET, po analizie jego działania w sieci. Od decyzji nie przysługuje odwołanie.
13. Użytkownik jest zobowiązany do właściwego zabezpieczenia swojego komputera przed niepowołanym dostępem z zewnątrz oraz do posiadania oprogramowania antywirusowego.
14. Niniejszy Regulamin może zostać zmieniony bez uprzedzenia.
15. Nieznajomość Regulaminu przez użytkownika nie zwalnia go z odpowiedzialności.
W podlinkowanej wyżej notatce na stronach urzędu czytamy też na temat korzystani z tej sieci WiFi:
Jedynym ograniczeniem jest konieczność rejestracji użytkowników, podyktowana względami formalno-prawnymi. Niezalogowany użytkownik będący w zasięgu sieci, będzie mógł otworzyć tylko stronę www.bemowo.waw.pl. Aby korzystać z pełnej funcjonalności łącza i tym samym móc otwierać wszystkie strony internetowe, trzeba udać się do bemowskiego ratusza, wypełnić krótkie oświadczenie i podpisać regulamin. Cała procedura trwa bardzo krótko, można ją "bezboleśnie przejść" albo w punkcie informacyjnym albo na stanowisku nr 3. Każda osoba która się zgłosi (nie ma wymogu zameldowania) od ręki otrzyma swój indywidualny login i hasło, któe pozwolą w pełni cieszyć się zaletami sieci BemowoNET.
Jutro na ten temat ma się ukazać artykuł w Życiu Warszawy.
O Paryżu i czeskiej Pradze - w komentarzach, poniżej...
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Użytkownik jest
Nieco absurdalne wymaganie. Czy mając Linuksa muszę instalować ClamAV czy innego Avasta? W jaki sposób użytkownik ma się zabezpieczyć, przykładowo jeśli jego system posiada niezałataną dziurę bezpieczeństwa?
Nie rozumiem czemu służą tego typu zapisy. 95% użytkowników nie ma przecież o tym pojęcia i nic nie będzie w stanie zrobić.
Nieuczciwa konkurencja
Ostatnio było głośno o tym że France Telecom podał do sądu paryski ratusz który podobnie jak w Warszawie uruchomił darmowy internet wi-fi na bardzo dużym obszarze. Poszło o nieuczciwą konkurencję, bo miasto wykonywało usługę poniżej kosztów (za darmo). Nie wiem co z tego wynikło, ale w Warszawie może to się skończyć tak samo - nawet operator jest ten sam;)
Dodam jeszcze link do bloga Kazimierza Marcinkiewicza gdzie pisał o darmowym wifi w Warszawie.
I w czeskiej Pradze...
Zdaje się, że było też coś w czeskiej Pradze. Forbes pisał na ten temat w tekście France Telecom files complaint with Paris city over 'unfair' free wi-fi service:
Chociaż jest też informacja świeższa - State aid: Commission considers Prague municipal wireless network project does not constitute state aid (IP/07/722 z 30 maja 2007):
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Tylko czekać…
A więc tylko czekać jak TP złoży pozew…
Pomoc przyznawana przez Państwa
Zgodnie z Traktatem Ustanawiającym Wspólnotę Europejską (tekst skonsolidowany uwzględniający zmiany wprowadzone Traktatem z Nicei):
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Inicjatywa super ale jest to
Inicjatywa super ale jest to w rozumieniu UE pomoc publiczna w czystej postaci. Nie pierwszy to przypadek w tym obszarze: pamietacie slynne Lex Szewko i Internet bez VATu w Polsce? Pomijajac ze to zwolnienie z VAT rodzilo wiecej klopotow jak zyskow w stosowaniu to trzeba bylo szybko zmieniac prawo w przeddzien 1 maja 2004
Rzeczywiście, należałoby to dopracować.
Ten punkt jest dużo lepszy niż 11c. Chociaż też dziwny. Bo co to właściwie znaczy:
treści, które są [..] przedmiotem ochrony własności intelektualnej nie należącym do użytkownika ?
Mało które treści w internecie należą do mnie, co nie znaczy że nielegalny jest do nich dostęp... A tutaj tak jakby zabrakło tego przypadku.
Nie widzę zresztą sensu w tym co jest wyszczególnione w 11c - bo albo zabrania on ściągać/udostępniać wszystko (oprócz tekstów ustaw, zdaje się ;P ), albo - mając w domyśle, że chodzi tutaj o udostępnianie/ściąganie NIEZGODNE z prawem autorskim - nic nie wnosi. Bo ściąganie nie narusza prawa autorskiego(nie programów, wiem). No dobrze - wnosi zakaz ściągania pornografii. I w zasadzie na tym ten punkt mógłby poprzestać i byłoby najlepiej.
Zamiast pisać, że zabronione jest postępowanie niezgodne z prawem (trochę to masło maślane) mogliby operować konkretami. Czyli np. wprowadzić miesięczny limit, danych wysyłanych/odbieranych co skutecznie zablokowałoby wszelkich ściągaczy/udostępniaczy. Mnie takie rozwiązanie wydaje się dużo zdrowsze, niż monitorowanie co kto robi w sieci.
Dziwny wydaje mi się też punkt:
Do tej pory wydawało mi się, że w administracji państwowej nie istnieje coś takiego jak decyzje od których nie można się odwołać? Zwłaszcza niebezpiecznie to wygląda przy punktach:
Łatwo sobie mogę wyobrazić nadużywanie tej władzy. Od której nie przysługuje odwołanie... Jeśli jakiś komercyjny ISP miałby taki restrykcyjny regulamin, to w razie nadużywania go człowiek może zmienić sobie dostawcę.
Dlaczego jednak miałby rezygnować z darmowego dostępu do internetu zapewnianego przez miasto? Ten regulamin powinien być dużo precyzyjniejszy i odporny na widzi mi się dyżurnego administratora, który akurat mógł mieć gorszy dzień...
Oj, ciekawy ten regulamin,
Oj, ciekawy ten regulamin, ciekawy… Ale po kolei:
- Miasto jest „właścicielem” punktów dostępu do Internetu – a kto świadczy usługę telekomunikacyjną? Miasto? A przysługuje mu status przedsiębiorcy telekomunikacyjnego? Jak nie, to miasto ryzykuje założenie kary finansowej przez Prezesa UKE (ciekawe swoją drogą, jak obliczyć przychody miasta za rok ubiegły?) Sprawdziłem – nie przysługuje. A niektóre inne gminy, które prowadzą tego typu działalność, pomyślały zawczasu o wpisie…
- Co to znaczy, że dostęp do Internetu nie ma charakteru komercyjnego? Jak dla mnie, to niewiele z tego wynika.
- Monitorowanie i archiwizowanie ruchu w sieci… Czyli co, retencja, ale nie tylko danych o ruchu, ale całości przekazywanych danych? Obawiam się, że nie istnieje podstawa prawna dla takiego działania, a podejmując je, miasto znów naraża się na odpowiedzialność, ale tym razem już zahaczającą o kodeks karny…
- Co to znaczy „odłączenie użytkownika”? Wypowiedzenie umowy? Zawieszenie świadczenia usług? A co z umową, która nadal powinna być zawierana na piśmie?
- Zmiana regulaminu bez uprzedzenia – a art. 3841 kodeksu cywilnego to już nie obowiązuje? A art. 59 Prawa telekomunikacyjnego?
Mam wrażenie, że służby miejskie nie mają świadomości tego, za co się zabierają i jakie w związku z tym obowiązki ciążą na gminie…
I jeszcze Poznań
Z tego co napisał Tomek Kokowski na liście ISOC wynika, że również Poznań przygotowuje się do udostępnienia mieszkańcom bezpłatnego, bezprzewodowego dostępu do Sieci. Tam ma to być powiązane z indywidualnym certyfikatem z wielofunkcyjnej karty miejskiej. Tomek czyta czasem ten serwis, to może się da sprowokować do napisania czegoś więcej na temat tamtych inicjatyw.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Świetna i potrzebna
Świetna i potrzebna incjatywa, ale wykonanie wcale nie jest takie proste. Zastanawiam się, czy nie byłoby łatwiej gdyby gmina udostępniła w ratuszu bezpłatne stanowiska z dostępem do sieci.
A co to za oświadczenie, które się będzie podpisywało w ratuszu? Czy chodzi do umowę o świadczenie usługi telekomunikacyjnej podpisywaną z miastem albo może z jakimś operatorem telekomunikacyjnym, który wygrał przetarg publiczny na świadczenie usługi bezpłatnego dostępu do bezprzewodowego internetu dla mieszkańców?
Natomiast regulamin jest generalnie do przeróbki, albo jest po prostu nieważny w większości punktów. Chociaż może władze dzelnicy jeszcze nie zdążyły się skontaktować z prawnikiem:) Generalnie to nawet jeżeli usługa jest świadczona bezpłatnie, to nie zwalnia to operatora z podstawowych obowiązków, w tym znajomości prawa. Ignorantia iuris nocet.
Tak się zastanawiam, skoro dostęp na głównie służyć do kontaktów z ratuszem, to czemu tylko konsumenci mogą korzystać. Przecież częściej kontaktować się muszą przedsiębiorcy. Chociaż domyślam się że ten cel to tylko atrapa dla uzasadnienia wydawania publicznych pieniędzy.
J.U.S.T. Journeying Unit Skilled in Troubleshooting
No to jeszcze kilka kwitów europejskich
No to jeszcze kilka kwitów europejskich na ten temat:
DG Competition – State Aid Directorate Head of Unit –H3 Telecommunications and Media
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
I tak oto biedne Państwo,
I tak oto biedne Państwo, poprzez przepisy, które samo stworzyło nie może generalnie zrobić czegoś pożytecznego dla obywateli;)
J.U.S.T. Journeying Unit Skilled in Troubleshooting
To raczej kwestia wyboru aksjologii i ideologii
Skoro Unia Europejska rozwija wolny rynek, szanuje konkurencje i ogranicza interwencjonizm, to już tylko z tego wynika, ze państwo nie może zrobić wszystkich tych rzeczy, które urzędnikom wydają się pożyteczne dla ogółu społeczeństwa. To jest właśnie jedno z podstawowych pytań: ile ma być państwa w państwie. Tendencje które można zaobserwować (i które też wynikają nieco z tych decyzji w sprawach municypalnego broadbandu) pokazują, że państwa w państwie ma być niewiele. Oczywiście można sobie wyobrazić też inne systemy - i Polska ma w swojej historii różne próby. Chcę tylko przez ten komentarz powiedzieć, że kwestie związane z rozwojem społeczeństwa informacyjnego stały się już na tyle poznane, że dyskusja może wspiąć się na wyższy poziom. Oczywiście nadal możemy się zastanawiać nad tym jakie przepisy regulują np. dostęp do internetu, ale też możemy dyskutować na temat polityki kreowania tych przepisów. Takiej satysfakcjonującej dyskusji nie ma jeszcze w obszarze np. praw własności intelektualnej, w szczególności - prawa autorskiego. Poza rozwojem prawa (na szybko, na hura!, byle było) trzeba wypracować jeszcze mechanizmy potencjometrów, suwaków na konsoli prawodawczej. W wielu sprawach mamy na razie "czarne" i "białe", np.: "bezpieczeństwo" - a więc "podsłuch" (retencje danych) - i mamy "prywatność" (podobnie w wolności słowa i ochronie przed spamem, i w wielu innych). Trzeba poznać możliwą skalę światłocieni pomiędzy skrajnościami, by móc wybrać odpowiedni odcień, który realizuje stawiane wyzwania dla globalnego społeczeństwa.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Zasady wolnej konkurencji,
Zasady wolnej konkurencji, zakaz interwencjonizmu zostały rzeczywiście zdefiniowane w aktach wspólnotowych. Trzeba jednak pamiętać o pewnych wyjątkach. Na przykład, zgodnie z art. 87 ust. 2c nie narusza zasad udzielenia pomocy publicznej, pomoc przyznawana gospodarce niektórych regionów Republiki Federalnej Niemiec dotkniętych podziałem Niemiec, w zakresie, w jakim jest niezbędna do skompensowania niekorzystnych skutków gospodarczych spowodowanych tym podziałem. Więc pewne wyjątki są możliwe i zalezą od siły negocjacyjnej. Mi się oczywiście pojawia historyczne pytanie, czy dokładanie w tej samej sytuacji, nie były inne tereny UE. Ale to nie w temacie. W sumie nie wiem, czy rozwój społeczeństwa informacyjnego jest w polityce na tyle istotny, żeby analogiczne reguły mogły być wprowadzone do TWE. Tak sobie myślę, że generalnie zapewnienie dostępu do internetu jest sprawą kluczową w rozwoju społeczeństwa opartego na wiedzy. Ale nie może go zapewnić Państwo bezpłatnie, bo narusza zasady udzielania pomocy publicznej. Gdyby chciał to zrobić hipotetycznie jakiś przedsiębiorca (pod warunkiem, że którykolwiek miałby w tym interes ekonomiczny) to też pewnie naruszył by zasady uczciwej konkurencji.
J.U.S.T. Journeying Unit Skilled in Troubleshooting
to chyba jednak nie o to pytanie chodzi
Hmmm... to raczej nie chodzi o pytanie, ile ma być państwa w państwie. Pytanie brzmi raczej, ile ma być miasta w mieście. Tutaj zdania są już bardziej podzielone. Owszem można się przyczepić i powiedzieć, że np. dotowana przez miasto komunikacja publiczna stanowi zagrożenie dla korporacji taksówkarskich i stanowi pogwałcenie zasad wolnej konkurencji. Jednak z drugiej jakby tak wyłączyć metro, autobusy i tramwaje, to zapewne w dość krótkim czasie można by wyjść z kamerą na ulicę i nakręcić film katastroficzny.
Mówiąc o konkurencji nie należy zapominać o tym, że większe miasta konkurują niejako ze sobą, a na tym trochę szerszym poziomie rozpatrywania sytuacji to taki darmowy Internet może stanowić o przewadze konkurencyjnej danego miasta (tak samo jak stanowi o tym np. łatwy dostęp do mediów w postaci wody, czy prądu albo sprawnie działająca komunikacja publiczna). Oczywiście należy pamiętać, że interes ISPków jest inny od interesu miasta, jako jednostki organizacyjnej i stąd bierze się konflikt, jednakże nie przesądzałbym o tym, że to ISPki mają rację, a miasto jest bee. Tym bardziej, że dostęp do infrastruktury informatycznej jest niezbędny w przypadku realizacji jakiegokolwiek projektu z zakresu inteligentnych systemów transportowych, co Warszawy (i innych większych polskich miast) raczej nie ominie.
Natomiast w kontekście naruszeń zasad konkurencji bardziej zasadne (IMO) są dywagacje nt. takiego typu umów. Bo jednak co jak co, ale TPSA nie jest jedynym ISP, któremu jakby pokryć koszta doprowadzenia Internetu do do tych dziur informatycznych, to zacząłby świadczyć tam usługi. A zatem dlaczego umowa jest podpisana tylko z tym operatorem, a nie z dowolnym ISP, który by to zrobił albo już to zrobił? Mój obecny WirelessISP wyłożył trochę kasy na to, by udostępnić Internet u mnie na wiosce i jakoś nie dostał za to rekompensaty z UE. Dlaczego TPSA miałaby mieć łatwiej?
Pozdrawiam serdecznie!
Hackowanie przez tunel?
Po pierwsze, popieram plan miasta Warszawy -- w ten sposób ograniczy się różnicę (Digital gap, digital divide) pomiędzy tymi których stać na comiesięczną opłatę abonamentową i uboższymi. A także pozwoli na łatwiejsze korzystanie z internetu np. na zajęciach w szkole, czy w kawiarni.
Punkt b) jest wg. mnie kuriozalny:
Tunele nie omijają zabezpieczeń danej sieci w której operują. Z punktu widzenia sieci są zwykłymi połączeniami. Pozwalają, m. in., zaszyfrować przesyłane informacje, oraz sprawdzić czy łączymy się z komputerem z którym zamierzaliśmy, czy podstawionym.
Tunele są podstawą szeroko używanych VPN, pozwalających osobom podróżującym na bezpieczne łączenie się z siecią w domu czy w biurze. W przypadku słabych zabezpieczeń typowych dla sieci publicznych, tunel -- lub VPN -- to najrozsądniejsza metoda zachowania prywatności i bezpieczeństwa.
W pewnym sensie tunelowanie omija niektóre ograniczenia sieci, ale tylko poprzez zamknięcie właściwej komunikacji w strumieniu komunikacji tunelu.
Również zmiana adresu IP nie jest próbą ominięcia zabezpieczeń -- chociaż narobi kłopotów jeżeli w sieci jest już maszyna z takim adresem.
Dlaczego takie ograniczenia? Czy regulamin był układany -- lub poprawiany -- przez kogoś mającego niewielkie: znajomość zagadnień i doświadczenie w administrowaniu siecią? Czemu taka osoba miała wpływ na ustalanie regulaminu czegoś, co zostanie sfinansowane z pieniędzy podatników?
Co do kwestii legalności i zarzutu nieuczciwej konkurencji, trzy pytania:
A po co jest punkt 11?
Przecież cały punkt 11 jest nie po to, żeby go ściśle przestrzegać. Takie punkty w regulaminach różnych sieci tworzy się po to, żeby mieć w razie czego podkładkę dla rozrabiającego użyszkodnika.
Zresztą to samo dotyczy chyba całości regulaminu. Przypuszczam, że szef powiedział adminowi, który się siecią zajmuje coś w stylu: "Panie Władku, pan napisze jeszcze regulamin". No i pan Władek napisał jak umiał :)
Regulamin jest... fajny.
Regulamin jest... fajny.
Ten punkt jest sam w sobie wewnętrznie sprzeczny. Jak może być urządzenie zgodne ze wszystkimi rodzajami standardów, to jest z jednym standardem?
Z jednej strony - już ktoś wspominał o kwestiach prawnych związanych z archiwizacją ruchu w sensie zawartości, a nie tylko połączeń, zaś z drugiej - jak oni to sobie praktycznie wyobrażają? Przecież tego ruchu będzie raczej sporo.
Czy mi się dobrze wydaje, czy w polskim prawie autorskim chroniony jest każdy utwór od momentu jego ustalenia. (przynajmniej w zakresie osobistych praw autorskich; majątkowe - owszem, mogą wygasnąć). Czyli de facto nie można przesyłać żadnych praktycznie treści.
To sugeruje, że to, co wymienione poniżej to szczególne przypadki, działań opisanych w p.9, nieprawdaż?
Znów te nieszczęsne prawa autorskie. Poza tym pornografię en bloc uznaje się za nielegalną? :-o
Hmm... Ciągnięcie torrentem płyty z Ubuntu to wykorzystywanie sieci w sposób niezgodny z prawem, czy może rozpowszechnianie wirusów?
BTW, Skype'a też nie można używać?
Znów wspomnę choćby Skype'a.
Jak taki zapis wygląda z prawnego punktu widzenia?
"Normalni" dostawcy usług mają zapisy w regulaminach określające procedury zmian regulaminu, tudzież źródło, z którego można pobrać aktualny regulamin. Tu mamy jakiś potworek typu "jak sobie będziemy chcieli, to będziemy zmieniać regulamin co dwie godziny i nic wam nie powiemy".
Monitorowanie i
Monitorowanie i archiwizowanie ruchu nie jest wielkim problemem. W czasie rzeczywistym mozna obecnie przy pomocy Deep Packet Inspection monitorowac dziesiątki Gb danych (oczywiscie za odpowiednie pieniadze), mysle ze wyjscie owej sieci na swiat ma węższe gardlo. Co do logowania i archiwizowania - wystarczą pewnie dane NetFlow - czyli kto z kim rozmawial, itp oraz co ciekawsze zestawych headerow pakietow oraz wszelkie pozostale logi. Nie zajmuje to wbrew pozorom zbyt duzo miejsca.
P2P, tunele sa wykluczone ze wzgledu na zbyt duza pasmozernosc, jeden slon, zuzyje tyle pasma co tysiace myszy. Kolejnym powodem wykluczenia jest zapewne peering (skype tez podpada). Mysle, ze tunele nie zzerajace zbyt wiele pasma, i nie wybijajace sie poza szum, nie beda throttlowane/wycinane. P2P da sie wykrywac przez DPI, a jesli jest szyfrowane to mozna przyciac caly ruch profilaktycznie.
Ale tak czy siak, regulamin jest jakims potworkiem powstalym 'na kolanie'.
Inkorporacja wzorca
Nie za ciekawie z punktu widzenia zasad regulujących wzorce umowne - art. 384 par. 4 KC, art. 384(1) KC...
Punkt 14 ewidentnie sprzeczny chociażby z drugim z wymienionych artykułów.
Punkt 15 jest śmieszny. Wzorzec trzeba doręczyć. W tej chwili korzystam z płatnego hotspota Orange we Francji - do uzyskania dostępu muszę naturalnie zaznaczyć odpowiedniego "ticka" z oświadczeniem o przeczytaniu, zgodzie na postanowienia itd. - regulamin jest dostępny w wersji printer friendly. Jeśli taki system byłby zastosowany w tym hotspocie, to sprawa jest jasna, a punkt 15 kuriozalny. Jeśli regulamin jest dostępny w bliżej nieokreślonym miejscu, to po prostu nie wiąże użytkownika...
peer review
Ja chciałem trochę z innej beczki. Proszę zauważyć, że ledwo tylko regulamin pojawił się na tutejszym publicznym forum już zidentyfikowaliśmy w nim kilkanaście prawnych (i technicznych) "bugów". Niestety, nikt nie zaproponował prawidłowych postanowień regulaminu, ale i tak myślę, że urząd dzielnicy ma teraz bardzo ułatwione zadanie - a przynajmniej garść problemów do przemyślenia. I udało się to bez profesorów prawa (tu piję do krytyki mojego pomysłu wiki przedstawionej przez Dra Wiewiórowskiego), choć oczywiście nie zaszkodziłoby poznać opinię jakiegoś profesora np. na temat dopuszczalności wyręczania rynku w dostarczaniu dostępu do Internetu przez państwo.
Cóż więc szkodziło publicznie skonsultować ten regulamin przed jego wdrożeniem? Cóż szkodzi wykorzystywać podobny mechanizm przy podobnych decyzjach w sprawach publicznych?
W jaki sposób obronić municypalny internet?
Ja mam jeszcze jedną uwagę - widać, że municypalny internet jest koncepcją, która będzie wymagać obrony. Władze miasta też mają tego świadomość, o czym świadczy wiele punktów regulaminu. Być może dobrze by się było zastanowić w jaki sposób należy taki municypalny internet wprowadzać, by Komisja nam go nie zamknęła?
Potrzebna jest dyskusja w odpowidnim gronie :)
Wiem, że ta sprawa była przedmiotem zainteresowania różnych podmiotów gospodarczych i były prowadzone rozmowy między nimi a włodarzami miasta. Gdyby doszło do sytuacji, w której konieczna byłaby - jak mówisz - "obrona municypalnego internetu", to naturalnym gospodarzem takiej dyskusji w takim przypadku byłby Prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej oraz minister właściwy do spraw łączności. Na podstawie art. 189 ust. 2 ustawy Prawo telekomunikacyjne: organy administracji łączności prowadzą politykę regulacyjną, mając do zrealizowania szereg celów (szczegółowo wymienionych w tym przepisie). Mowa tam np. o "zapewnieniu użytkownikom, także użytkownikom niepełnosprawnym, osiągania maksymalnych korzyści, w zakresie cen oraz różnorodności i jakości usług", mowa o "efektywnym inwestowaniu w dziedzinie infrastruktury oraz promocję technologii innowacyjnych", o "współpracy z innymi organami regulacyjnymi państw członkowskich i Komisją Europejską, w celu spójnego wdrażania i stosowania przepisów"...
Do zakresu działania Prezesa UKE należy w szczególności (...) "przeprowadzanie konsultacji środowiskowych z zainteresowanymi podmiotami, w szczególności z operatorami, dostawcami usług, użytkownikami, konsumentami oraz producentami, w sprawach związanych z zasięgiem, dostępnością oraz jakością usług telekomunikacyjnych"...
Były już przypadki, w których Prezes UKE organizował specjalne konsultacje (np. w kontekście polskich problemów z net neutrality). Być może, gdyby odpowiednie organizacje konsumenckie i "inne zainteresowane podmioty" chciały "bronić municypalnego internetu" - w trakcie takiego spotkania mogłyby przedstawić swoje racje i prowadzić konstruktywny dialog.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Pozwolę się nie zgodzić...
...ponieważ to nie jest żadna "decyzja w sprawach publicznych"! To przykład postawy "weźmy się i zróbmy to", niezależnie od tego, co stanowi w takim przypadku prawo. Potencjalny usługodawca jest jednostką samorządu terytorialnego, lub - jak kto woli - organem administracji publicznej. Od takich podmiotów wymaga się działania na podstawie i w granicach prawa. Gminę stać na prawników, więc tego rodzaju potworki prawne w ogóle nie powinny ujrzeć światła dziennego.
Natomiast konsultować to można pewną ideę - ideę udostępniania przez gminę dostępu do Internetu. Ideę wkraczania przez samorząd terytorialny w sferę działalności gospodarczej. I gdyby mnie ktoś spytał o zdanie, to byłbym przeciwny. Choćby ze względu na to, co teraz właśnie komentujemy.
W.Wiewiorowski
Panie Krzysztofie
Prosze bez przekrecania. Pan proponowal co innego. Ja nigdy nie protestowalem przeciw konsultacjom spolecznym przez internet, mimo ze i one maja wady.
Pan proponowal by pod egida administracji publicznej stworzyc wiki-komentarze do istniejacych aktow prawnych oraz cos w rodzaju systemu informacji prawnej. A to juz zupelnie inna sprawa.
Prosze wiec czytelnikom nie mieszac w glowach :)
WW
wiki
Proponowałem to, co pobieżnie opisałem w komentarzu "narzędzia budowy społeczeństwa informacyjnego".
Z wiki sprawy wyglądają tak, że to użytkownicy decydują o jej ostatecznym kształcie, więc mogłoby się to skończyć na publicznych konsultacjach, a mogłoby się rozwinąć w kompletny zestaw aktów prawnych (powszechnie obowiązujących, lokalnych, a może nawet w pewnym zakresie indywidualnych i konkretnych) z komentarzami.
Dużo zależy od odpowiedniej organizacji (głównie odpowiedniego funkcjonowania grupy administratorów, być może z większymi uprawnieniami niż reszta) - bez niej byłoby niestety niewiele.
A zacząłbym po prostu od tego, że wszelkie projekty decyzji w sprawach publicznych (aktów prawnych) byłyby publikowane w jednym miejscu ("portalu"). To można zrobić bez szczególnych nakładów i zastanawiania się, czy nad określonymi rzeczami muszą decydować profesorowie prawa czy nie.
W Rzeszowie darmowy internet działa od 15.05.2006r.
Trudno mówić w Warszawie o darmowym internecie jak na razie są tylko 3 hot-spoty, więc jest to bardzo ograniczony teren działania. W Rzeszowie wygląda to następująco:
Projekt darmowego internetu Resman ruszył 15.05.2006r. - został sfinansowany z funduszy Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego w wysokości 75% kosztów inwestycji (6,6 mln zł), reszta kwoty pochodziła z budżetu miasta. Obecnie jest zainstalowanych ponad 60 hot-spotów, które zapewniają pokrycie około 60% powierzchni miasta. Drugim etapem budowy sieci jest przejście na technologię WiMAX, lecz na razie ta kwestia została odłożona w czasie. Ważną tu kwestią jest, że celem tej sieci jest przede wszystkim zapewnienie łączności (telefonia internetowa ) oraz dostępu do internetu szkołom (utworzona jest wewnętrzna sieć szkolna) oraz działającym urzędom – do sieci włączone jest ponad 90 budynków urzędowych i oświatowych. Sieć taka daje duże możliwości wykorzystywania różnorodnych usług takich jak monitoring ulic, centralne sterowanie sygnalizacją świetlną itp. Oprócz w/w zastosowań każdy mieszkaniec, który jest w zasięgu hot-spotów może korzystać z darmowego internetu. Tylko trzeba brać pod uwagę, że pierwszeństwo mają szkoły, więc w godzinach pracy szkół transfer jest o wiele gorszy. Trzeba przyznać, że w Rzeszowie jest dość duże zainteresowanie darmowym internetem, Ostatnio nawet spółdzielnia mieszkaniowa z własnych środków sfinansowała zakup dodatkowego hot-spota, żeby zapewnić zasięg na nowo wybudowanym osiedlu. Inne spółdzielnie też się zastanawiają, czy nie zainstalować dodatkowych urządzeń (koszt ok. 5 tys. zł). Jeśli chodzi o firmy działające w Rzeszowie, oferujący płatny internet to nie zauważyłem, żeby były jakieś bankructwa, czy wycofywanie się z rynku rzeszowskiego. Jedyne zjawisko jakie rzuciło mi się w oczy to, że małe firmy komputerowe wyczuły interes i oferują oprócz kart sieciowych i anten do odbioru, instalacje darmowego internetu.
A jeśli chodzi o moje doświadczenia z Resmanem: to przede wszystkim odczuwalne jest na niektórych hot-spotach duże przeciążenie, zdarza się że nie da się zalogować. Po za tym, czasami sieć działa niestabilnie, brak możliwość obsługi p2p, trzeba mieć też dobrą lokalizację, żeby być w miarę blisko i nasza antena widziała hot-spota. Dlatego sam wolę zapłacić za internet i mieć stabilny i bez żadnych ograniczeń – ale dobrze, że jest wybór i wcale nie oznacza, że płatny internet jest od razu na straconej pozycji.
Jeśli chodzi o regulamin bezprzewodowej sieci Internetowej BemowoNET to twórca się nie napracował za wiele - jest on po prostu przepisanym regulaminem sieci Resman plus dodane trzy artykuły (chyba nie najlepsze wzorce przyjął)– mam nadzieję, że twórca skonsultował to z Urzędem Miasta w Rzeszowie.
"Nieznajomość Regulaminu
"Nieznajomość Regulaminu przez użytkownika nie zwalnia go z odpowiedzialności" - ciekawe co by było, gdyby taką zasadę przyjęły np. banki przy umowach kredytowych, gdzie przecież umowę i regulamin trzeba podpisać. Przecież z założenia nie podpisuje się czegoś, czego się nie zna.
Być może za czas jakiś,
Być może za czas jakiś, tak jak edukacja jest powszechna (i obowiązkowa), tak powszechny będzie dostęp.
atrout.uml.lodz.pl
W Łodzi władze miasta wprowadziły bezpłatny bezprzewodowy Internet już rok temu. Od tego czasu jego zasięg się zwiększa, ostatnio sygnał pojawił się na rynku Manufaktury.
Przy czym regulamin korzystania z tej usługi nie istnieje, a przynajmniej nie udało mi się go znaleźć na stronach Urzędu Miasta Łodzi. Trudno też znaleźć tam jakąkolwiek podstawę prawną do takiej działalności miasta, jedynym dokumentem jakoś związanym tematycznie z tym projektem jest chyba ta uchwała Rady Miejskiej.
Teraz parę ciekawostek dotyczących działania tego hotspota. Łącze jest dość szybkie, natomiast zaskoczeniem dla mnie jest to, że korzystający z hotspota są "z zewnątrz" widziani jako 212.191.197.220 (atrout.uml.lodz.pl) - jest to adres łącza z jakiego korzystają też niektóre wydziały Urzędu Miasta, a w każdym razie korzystając z takiej domeny łatwo np. zamieszczać jakieś głupie komentarze na forach dyskusyjnych "udając" urzędników. Oczywiście takie "udawanie" jest szyte grubymi nićmi, ale co w przypadku, gdyby ktoś korzystając z hotspota dopuścił się jakiegoś gorszego przewinienia - na przykład ściągałby z Internetu jakieś nielegalne treści. Przecież nie namierzano by go chyba po MAC adresie? Bo sama sieć jest całkowicie otwarta, nie trzeba się w żaden sposób logować czy np. rejestrować w urzędzie. Włączam komputer i już jestem atrout.uml.lodz.pl
Urzędnicy chyba co prawda pomyśleli o konieczności jakiegoś zabezpieczenia sieci przed nadużyciami, aczkolwiek jest to zrealizowane nieco dziwacznie. W informacji na stronach urzędu jest mowa o tym, iż w ten sposób działa jedynie oglądanie stron www i poczta elektroniczna. Otóż z tego co udało mi się naocznie stwierdzić, blokowanie usług odbywa się po portach i na przykład moja poczta elektroniczna (realizowana przez IMAP a nie przez POP) już nie zadziałała, podobnie jak SSH. Zadziałało natomiast bez problemu Gadu Gadu. Osobiście wydaje mi się, że gdyby ktoś faktycznie chciał wykorzystać tę sieć w złym celu, nie byłoby niczym trudnym po prostu realizowanie rozmaitych połączeń (np. tuneli) na przykład na porcie 80 czy 25.
Z drugiej strony takie otwarte hotspoty istnieją w wielu miejscach (np. w kawiarniach, galeriach handlowych) i często są właśnie obsługiwane i finansowane przez miasto czy gminę (np. w Toruniu, w Nałęczowie - całkowicie otwarte wifi), i przeważnie żadne specjalne zabezpieczenia (na przykład takie jak w Łodzi blokowanie transmisji poza kilkoma wybranymi portami dla najpopularniejszych usług, np. 25, 80, 110 itp.) nie są stosowane. Bardzo jestem ciekaw jaka jest ewentualnie odpowiedzialność takiego urzędu za sieciową działalność korzystających z takiego dostępu do Internetu?
jeszcze - Nowy Sącz
Darmowy internet w Nowym Sączu
Obszar całego Nowego Sącza (woj. małopolskie) zostanie objęty bezpłatnym dostępem do internetu. Pionierski w skali kraju projekt zaproponowany przez prezydenta miasta Ryszarda Nowaka uchwalili tamtejsi radni [...]
http://www.wprost.pl/ar/116676/Darmowy-internet-w-Nowym-Saczu