felietony

18 grudnia 2008 - potwierdzenie delegalizacji internetu w Polsce

komunikat: Host does not existW dniu 18 grudnia 2008 roku wejdą w życie przepisy nowelizujące Kodeks karny (to 14 dni od ogłoszenia ustawy w Dzienniku Ustaw, co nastąpiło 3 grudnia). Zachęcam do samodzielnej lektury zwłaszcza "nowego" brzmienia art. 269b § 1 KK, który dla potrzeby tego wstępu skrócę do następującej postaci: "Kto (...) udostępnia innym (...) dane umożliwiające dostęp do informacji przechowywanych w systemie komputerowym lub sieci teleinformatycznej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3". Jak wiadomo: Sieć linkami stoi, a linki to nic innego, jak "dane umożliwiające dostęp" do informacji przechowywanych w sieci teleinformatycznej (lub w systemie komputerowym). Sprawa oczywiście ma też konsekwencje dla marketingu i reklamy, bo np. mój wirtualny kubek, na którym widnieje logo serwisu, a w nim nazwa domeny...

Wiarygodność serwisów z prawniczymi poradami

Toczy się dyskusja na temat otwarcia zawodów prawniczych, ostatnie egzaminy na aplikacje adwokacką wywołały żywe reakcje zarówno wśród samych zainteresowanych, jak i w mediach, prawnicy z korporacji zawodowych nie mogą się reklamować, a ściślej - mogą, ale nie do końca... To uproszczone tło dla prośby, którą dziś otrzymałem pocztą elektroniczną: jak sprawdzać wiarygodność tych wszystkich serwisów internetowych, które pojawiły się w polskiej Sieci i oferują "poradnictwo prawne"?

Kampania promocyjna "cyfrowych dowodów przestępstwa"

W prasie pojawiło się, albo zaraz się pojawi kilka tekstów, które mają za zadanie promować ideę "dowodów cyfrowych". Wiadomo, że chodzi o rynek i o klientów. Dziennikarze oczywiście nie będą pisali tekstów reklamowych, a jedynie podchwycą temat. Tak mi się wydaje. Do tego jeszcze kilka konferencji i cel zostanie osiągnięty. To zagadnienie - jak większość mu podobnych - ma więcej niż jedną stronę. Z jednej: każde wątpliwości należy interpretować na korzyść ewentualnego oskarżonego, z drugiej: organy ścigania potrzebują narzędzi do skutecznego ścigania przestępców. Na razie mało kto zastanawia się, czy system prawny, zwłaszcza prawnokarny, w sposób poprawny zdefiniował czyny karalne w cyber-świecie. Być może kiedyś ktoś uzna, że nie ma czegoś takiego jak przestępstwa przeciw informacjom, ktoś powie może kiedyś, że nie ma "kradzieży tajemnic", a skoro informacja wycieka prawie jak woda (przeciśnie się najmniejszymi szczelinami i zgodnie z siłą ciążenia), to próby penalizowania pewnych działań są wbrew obserwowanym stosunkom społecznym. Może ktoś tak powie. Na razie walczymy o cyfrowe dowody.

Społeczeństwo kontrolowane: Organy ścigania organizują handel danymi z wycieków?

DarkMarket.ws to serwis, który wykorzystywany był do kontaktów pomiędzy osobami sprzedającymi i kupującymi różne dane klientów banków, instytucji finansowych, firm telekomunikacyjnych. Hasła, kody dostępów, numery kart kredytowych, kompletne rekordy pozwalające na dokonywanie przeróżnych przesunięć finansowych "na cudzy rachunek". Na wielu konferencjach dot. bezpieczeństwa informacji serwis ten był pokazywany jako siedlisko wszelkiego zła i straszono nim bankowców, bezpieczników i polityków. No i cóż się okazuje? DarkMarket.ws był założony przez FBI. To nie powinno dziwić. Zastanawiam się jednak nad coraz wyraźniej widocznymi relacjami między "stróżami prawa" a pracownikami przedsiębiorstw o "specjalnym znaczeniu strategicznym".

Społeczeństwo informacyjne mortis causa

W 2002 roku Norweskie Centrum Języka i Kultury im. Ivara Aasena (The Ivar Aasen Centre of Language and Culture in Norway) zaoferowało nagrodę: pokrycie kosztów udziału w festiwalu muzyki i literatury "New Norwegian", dla tej osoby, która odzyska hasło dostępu do archiwów Centrum. Problem z hasłem pojawił się wówczas, gdy w 2000 roku zmarł ich archiwista. Archiwista zabrał hasło do grobu i nikt nie mógł dostać się do zasobów instytutu. Hakerzy pomogli się tam dostać. Jednak problem, który chciałem zasygnalizować w tym tekście jest nieco inny: coraz więcej osób prowadzi blogi, coraz więcej ma "prywatne zasoby informatyczne"... Czy macie kogoś, kto po waszej śmierci opublikuje w waszym blogu stosowną notatkę? Co z dziedziczeniem, co z ochroną dóbr osobistych - ochroną pamięci osoby zmarłej?

Podziwiam Google i jestem przerażony

Podziwiam, bo na przykładzie tej korporacji można zobaczyć jak w ostatnich latach rozproszony internet skutecznie i konsekwentnie uzyskuje googlową czapkę jednolitej usługi. Logicznym dopełnieniem wcześniejszych kroków jest udostępnienie dziś (wczoraj) przeglądarki Google Chrome. Wraz z udostępnieniem takiej przeglądarki, dedykowanego "browsera" do przeglądania wcześniej integrowanych usług Google, niektórym może zacząć się wydawać, że internet to Google. Dlatego jestem przerażony.

Śmierć cywilna w społeczeństwie informacyjnym (na przykładzie usług Google)

Serwisy wyszukiwawcze Google są coraz bardziej istotnym elementem korzystania z internetu. Google się rozwija i dziś już widać dość rozbudowany "portal" tej korporacji, składający się z szeregu usług, część wymaga logowania. Stopniowo wprowadza się tam kolejne usługi - ostatnio możliwość robienia "notatek" i promowania stron na wzór digg.com. Są też inne, a znaczna większość tych serwisów stanowi swoistą usługę pośredniczenia między poszukującym informacje a publikującym treści. W internecie działają też różne osoby, które np. po włamaniu na serwer umieszczają tam złośliwe, szkodliwe oprogramowanie (malware, malicious software). Automaty Google ostrzegają użytkowników, że strona może być niebezpieczna, przeglądarka Firefox blokuje stronę... I teraz rodzi się pytanie: czy można w takich sytuacjach jakoś dochodzić roszczeń od np. Google, w związku ze spadkiem oglądalności serwisu? A inny przykład: Google odmawia wyświetlania reklam na stronie...

Potrzebne są dobre "prowadnice" i interpretacje właściwości "obiektów", bo przyjdzie gość z siekierą

Bardzo dobrze, że ta dyskusja trwa. Mam wrażenie, że zaraz osobom mniej przygotowanym do abstrakcyjnego myślenia eksplodują głowy, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. Jest polemika do tekstu w sprawie dozwolonego użytku osobistego, p. Maryla Rodowicz jest "złym piratem", który "gwałci" prawo autorskie, policja w czasie przesłuchania piętnastolatka pyta i sama odpowiada: "Wiesz co to RSD? Nie? Ratuj swoją dupę"... Chcemy dostosowywać prawo krajowe do prawa międzynarodowego (w tym prawa Unii Europejskiej), ale wielu nie dostrzega, że takie same obiekty (utwory) powinny być traktowane tak samo, a prowadnice (z opcją przyciągania obiektów) też można przesuwać, tylko nie każdy ma tyle siły, by do nich sięgnąć...

Czasy są niepewne, a wszyscy przeciwko wszystkim...

W relacjach z konfliktu zbrojnego w Gruzji pojawiają się obrazki, na których widać dziennikarza ubranego w kamizelkę kuloodporną oraz hełm, a na tym wszystkim fluorescencyjny napis "PRESS". To nie zabawa. Tam giną ludzie, tracą dobytek, dokonywane są gwałty i rabunki... Gdzie mowa o wojnie trudno mówić o wolności, w szczególności o wolności prasy. Jednocześnie widać dwa fronty, które prędzej czy później muszą się zderzyć (o ile to się nie dzieje właśnie teraz): z jednej strony globalna walka z terroryzmem i ze zorganizowaną (globalną) przestępczością - co wiąże się z tendencjami do nadawania odpowiednim służbom szczególnych uprawnień, z drugiej zaś rozwój niezinstytucjonalizowanych mediów masowych (w tym tzw. "dziennikarstwa obywatelskiego").

Maszyna do szycia z systemem operacyjnym

Dobrze by było, gdyby w domu była maszyna do szycia. Nauczyłem się szyć na klasycznym Singerze z pierwszej połowy XX wieku. Inkrustowany stolik osadzony na żeliwnym stelażu, skórzany, cienki pasek klinowy przenosi tu ruch monotonnie turkoczącego pedału. Tur, tur, tur... Dziś przez internet przeglądam oferty dostępnych egzemplarzy współczesnych maszyn do szycia i właśnie zorientowałem się, że na rynku dostępne są już do zwyczajnego (domowego) użytku maszyny z systemem operacyjnym Windows. Zastanawiam się, czy są również takie, które sterowane są jakimiś zamiennikami open source?