Społeczeństwo informacyjne mortis causa
W 2002 roku Norweskie Centrum Języka i Kultury im. Ivara Aasena (The Ivar Aasen Centre of Language and Culture in Norway) zaoferowało nagrodę: pokrycie kosztów udziału w festiwalu muzyki i literatury "New Norwegian", dla tej osoby, która odzyska hasło dostępu do archiwów Centrum. Problem z hasłem pojawił się wówczas, gdy w 2000 roku zmarł ich archiwista. Archiwista zabrał hasło do grobu i nikt nie mógł dostać się do zasobów instytutu. Hakerzy pomogli się tam dostać. Jednak problem, który chciałem zasygnalizować w tym tekście jest nieco inny: coraz więcej osób prowadzi blogi, coraz więcej ma "prywatne zasoby informatyczne"... Czy macie kogoś, kto po waszej śmierci opublikuje w waszym blogu stosowną notatkę? Co z dziedziczeniem, co z ochroną dóbr osobistych - ochroną pamięci osoby zmarłej?
W chwili śmierci członka społeczeństwa informacyjnego pojawia się bardzo wiele problemów. Załóżmy, że korzystał on za życia z jakiś skrzynek poczty elektronicznej, miał pewnie bloga, albo inny serwis internetowy, być może nawet pod własną domeną. Nie chciał ujawniać swojej tożsamości, więc swoim czytelnikom znany był jedynie pod pseudonimem. Nagle przestał pisać. Nic nadzwyczajnego. Wiele serwisów nagle milknie i nikt się tym nie przejmuje. Po pewnym czasie wygasa abonament związany z hostingiem, wygasa abonament za niepłacona domenę, być może - w międzyczasie - ktoś się do takiego serwisu włamie (ponieważ nie było komu załatać nowej luki bezpieczeństwa w systemie zarządzania treścią). Nawet jeśli to nie jest anonimowa osoba, to pewnie komputer, z którego korzystała, był zabezpieczony hasłem, a na komputerze "bieżące sprawy", poczta, dokumenty, twórczość, a nawet najbliższa rodzina hasła nie zna...
Czasem pojawiają się też takie sytuacje, że ktoś inny otrzymuje "zasoby" po zmarłej osobie i np. na Gadu-Gadu (spółka "zagospodarowuje" numerki, gdy poprzedni ich abonent nie korzysta z nich przez pewien czas; por. Społeczności i dane osobowe) znajomi nagle widzą pojawiający się status dostępności zmarłego kolegi z jakimiś, dla nich niepojętymi informacjami, np. "Dostępny przez Era Mobile", etc...
Jarosław Zieliński w swoim tekście Co po śmierci? relacjonuje jedną ze spraw słowami:
Justin M. Ellsworth, żołnierz amerykańskiej piechoty morskiej, zginął w listopadzie 2004 roku w Iraku. Jego ojciec toczy walkę z Yahoo o konto pocztowe swego syna, założone na tym portalu. Ojciec chce, by znajdujące się w tej skrzynce listy zostały wydrukowane i umieszczone w albumie. Yahoo twierdzi, że ujawnienie listów naruszyło by prywatność poległego żołnierza i tych, z którymi korespondował. “Zapewniamy każdą osobę, która ma u nas konto pocztowe, że będziemy traktować zawartość ich listów jako poufną” – mówi Mary Osako z Yahoo. Czy sprawa ta rozstrzygnie się w sądzie?
Jest też tekst Marty Klimowicz pt. Życie po śmierci w sieci, w którym opisuje swoje przeżycia związane z odwiedzeniem internetowych profili jednego z jej "dalekich znajomych":
Nie mogłam nie pomyśleć o tym, co dzieje się z całym naszym sieciowym bagażem, kiedy umieramy. Dawniej nie było takich problemów, długi i niepotrzebne graty dziedziczyły po prostu odpowiednie osoby. Na nie spadał również ciężar informowania znajomych o śmierci, ewentualne zgłaszanie do urzędów etc. Dziś jednak powszechnie wiedziemy swoje życia również w internecie, zawierając tam znajomości, gromadząc kontakty, pisząc blogi, publikując wiersze etc., wytwarzając coraz większą liczbę słabych więzi. W jaki sposób również ich powiadamiać o śmierci osoby, którą znali z nicka?
Zakładając, że na świecie są miliardy twórców, a uczestnik "społeczeństwa informacyjnego" coś tworzył, to autorskie prawa majątkowe do jego twórczości wchodzą do masy spadkowej i podlegają zasadom dziedziczenia przewidzianym w Księdze czwartej Kodeksu cywilnego. Tak się zresztą dzieje również z innymi prawami i obowiązkami majątkowymi. Prawa osobiste są niezbywalne i gasną z chwilą śmierci uprawnionego, ale mogą się pojawić pewne dobra osobiste jego najbliższych, np. kult pamięci zmarłego (por. Wikipedia i kult zmarłej osoby, Na razie Wikipedia może publikować nazwisko Trona)....
Temat "prawnych aspektów śmierci w społeczeństwie informacyjnym" zasługuje na pogłębioną analizę i - jak przypuszczam - wraz z rozwojem tego "społeczeństwa" doczekamy się analitycznych opracowań poszczególnych sytuacji faktycznych, związanych ze śmiercią abonenta domeny, dostępu do konta poczty elektronicznej takiej osoby lub jej innych zasobów serwerowych, ja w tym tekście jedynie sygnalizuję problem (temat umieszczam też na liście Giełdy tematów prac magisterskich). Przy okazji zastanawiam się, czy prowadząc swojego bloga udostępniliście komuś, np. w zalakowanej kopercie, hasło dostępu do swoich zasobów? Czy jest ktoś, kto ma dostęp do waszego serwisu i w chwili ostatecznej poinformuje czytelników, że serwis nie będzie już aktualizowany? A może w takiej kopercie znalazły się też szczególne polecenia, może ustanowiliście wykonawcę testamentu? Bo o ile rodzina może nie wiedzieć o internetowej aktywności (i pewnie wiele osób jest zdecydowanych na to, by po ich śmierci ich aktywność sieciowa po prostu się "rozmyła" w morzu bitów, została z czasem skasowana, etc.), może nawet nie potrafić korzystać ze wszystkich tych narzędzi, z których korzystał zmarły (i nie wiedzieć co z nimi wszystkimi można zrobić), to pewnie część osób chciałoby, aby ich twórczość nie została zapomniana. Być może ktoś chciałby, aby zebrane przez niego spostrzeżenia, rady, napisana poezja, przygotowane grafiki, komentarze, wszystko to, co w formie cyfrowej, a więc ulotnej, udostępniał, by to wszystko było zebrane i np. opublikowane w jakiejś książce, a może tylko przekazane najbliższym, by pamiętali i wspominali.
Społeczeństwo informacyjne. Warto się nad tym pochylić.
O pomagających odkryć hasło do zasobów The Ivar Aasen Centre of Language and Culture czytaj również w następujących tekstach:
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
No i jeszcze pytanie
No i jeszcze pytanie - co zrobić w sytuacji takiej, jak ta: dziś w blogu "Zielona jaśminowa" ktoś (autor?) opublikował notatkę koniec bloga, a w niej czytamy:
Pod tekstem komentarze wzywające Pawła do tego, by jednak przemyślał wszystko, by - jeśli ma myśli samobójcze - przeczytał suicide... read this first, pojawiają się głosy wsparcia, wskazania pozytywnych stron życia, przejawy sympatii, prośby o pilny kontakt zanim autor zrobi coś ostatecznego.
Ciężko "na zimno" analizować "prawne aspekty" wobec takiego krzyku o pomoc. Mam nadzieję, że autor nie zrobił nic, czego nie można by odwrócić. Nie uczą nas, jak reagować w takich sytuacjach. Kiedyś, z telewizora czy z radia nikt o pomoc w ten sposób nie prosił.
Policjanci z Komisariatu Policji Poznań - Grunwald poszukują zaginionego 26-latka
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Koniec
Z komentarzy wynika, że jednak dopiął swego.
Chyba rzeczywiście
Chyba rzeczywiście: Odszedł Paweł Sobczak: autor bloga “zielona jaśminowa” i Wielkopolski Ośrodek Go ("Odszedł goista. Prosimy o modlitwę za naszego tragiczne zmarłego kolegę"). Policja zdjęła informacje o poszukiwaniach.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
Eric Raymond
Niektórzy, jak Eric Raymond zostawiają dokładne instrukcje co ma się stać z ich projektami po ich śmierci.
zaledwie 2 tyg temu na blogu
zaledwie 2 tyg temu na blogu Marcina Jagodziśnkiego rozważano tę kwestię...
http://netto.blox.pl/2008/09/nbpo-postmortrcom.html
Śmierć... i co dalej?
Wydaje mi się, iż temat jest dużo szerszy i nie ogranicza się jedynie do blogów i innej twórczości 'sieciowe' (w szczególności tworzonej pod pseudonimem - nickiem). Ta aktywność jest po prostu najbardziej widoczna, najłatwiej dostępna, a jednocześnie jej dalsze losy nie rzutują na działanie społeczeństwa.
Ostatnie dwa lata dały mi wątpliwą przyjemność przekonania się, iż nasz system społeczny/prawny ma problemy z radzeniem sobie ze śmiercią osób samotnych, lub które utrzymywały ograniczony kontakt z rodziną. Podobnie jak w przypadku blogów, często nie ma spadkobierców (albo nie mają oni tytułu prawnego), bądź osoby dziedziczące nie mają rozeznania w działalności i majątku zmarłego. Często więc cenne przedmioty lądują na śmietniku, gdyż nowy właściciel nie wyobraża sobie nawet ich wartości, pozostaje też wiele niewyjaśnionych spraw, o których spadkobierca nie zdaje sobie sprawy.
Oczywiście porównując oba 'światy' należy zachować daleko idącą ostrożność. Choćby ze względu na fakt, iż usługodawcy internetowi dużo szybciej zamykają stare, nieużywane konta. Z drugiej strony przedmioty pozostałe po zmarłym dużo łatwiej zmieniają właściciela (szczególnie jeśli trafiły na śmietnik) i poza nielicznymi przypadkami nie trzeba dokumentować ich pochodzenia...
Oczywiście zostaje jeszcze spadkobierca 'ostateczny; - Skarb Państwa, ale jak kilka krotnie pisałeś w tym serwisie jest to często właściciel nieświadomy.
Facebook wobec śmierci Billa Bemistera
A skoro obok mowa o serwisie Facebook, to i w tym wątku warto odnotować problem siostry zmarłego dziennikarza Billa Bemistera, co do którego strony w serwisie Facebook miał własne plany, inne niż rodzina zmarłego. Facebook nie chciał współpracować z rodziną, ale się ugiął. Pisze o tym serwis Consumerist w tekście Facebook Won't Let You Remove Dead Relative's Page, Per "Policy":
Jaka była pierwsza odpowiedź serwisu Facebook po tym, gdy siostra zmarłego przesłała im akt zgonu?
Nie chcieli usunąć strony zmarłego.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
To problem warty uwagi
Wiem, że odgrzewam stary temat, ale dopiero do niego dotarłam, a w jakimś sensie dotyczy mnie osobiście. Kiedy w zeszłym roku zmarł mój ojciec, osoba obeznana w różnych technologiach, elektronik, informatyk itp., pojawił się problem, co zrobić z jego trzema komputerami - przecież nie znamy (my - rodzina) haseł. Hasła miał zawsze długie i sprytnie przemyślane i używał ich na każdym z komputerów (siostra znała tylko hasło do routera). A na komputerach były zdjęcia, filmy i inne pamiątki... Siostra zaczęła edukować się na temat łamania haseł i tym podobnych, żeby dostać się do danych w komputerze. Kiedy się już przygotowała to włączyła pierwszy komputer i... hasła nie było. To samo z drugim. A na trzecim, gdzie zostało hasło, było jeszcze konto mamy, które miało uprawnienia administratora (wcześniej ich nie miało...). Gdyby nie to, że śmierć była nagła, pomyślałabym, że ojciec się do niej odpowiedzialnie przygotował... Ale przyczyną usunięcia haseł było pewnie to, że obie z siostrą wyjechałyśmy na studia do innych miast i hasła nie były już potrzebne. Myślę, że naprawdę warto przygotować wspomnianą w tekście zalakowaną kopertę z hasłami... rodzina będzie wdzięczna.