Zapłacisz 10 złotych za realizację misji publicznej?

"Stowarzyszenia twórcze" chcą obłożyć każdego Polaka obowiązkiem zapłaty 10 złotych w ramach "nowego abonamentu radiowo-telewizyjnego". To skandal pisze mi jeden z czytelników, który dodaje, że nie ma ani telewizora, ani radia i nie ma zamiaru płacić za coś, z czego nie korzysta. Ma powstać fundusz, który będzie wspierał produkcje programów misyjnych, a telewizje komercyjne pokazują, że one same finansują produkcje, które już dziś za "realizację misji publicznej" można uznać. Nikt ich nie wspiera. Ja chyba zacznę jakąś kampanie społecznego poparcia własnej kandydatury do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, bo projekt "środowisk twórczych" oczywiście przewiduje również zmiany w sposobie powoływania członków tego konstytucyjnego organu państwa.

O sprawie pisze Gazeta Wyborcza w tekście 10 zł miesięcznie na telewizję. Zapłacisz? I tam można przeczytać, że projekt przygotowały stowarzyszenia filmowców oraz producentów telewizyjnych i, że nazywają projekt projektem "ustawą obywatelską". Wcześniej o pracach nad ustawą o radiofonii i telewizji pisałem w dziale media, w szczególności w tekście Czy to źle, że mało mnie interesowała ostatnio "ustawa medialna"?. Po vecie Prezydenta Sejm go nie odrzucił i ustawa upadła. Jak dziś pisze Gazeta Wyborcza, relacjonując "obywatelski projekt" "stowarzyszeń twórczych":

Abonament ma zastąpić tzw. publiczna opłata licencyjna. 10 zł miesięcznie miałby płacić każdy ubezpieczony w ZUS lub KRUS Polak. A także prokuratorzy, funkcjonariusze policji, wojskowych i cywilnych służb specjalnych, CBA, BOR, straży granicznej, pożarnej i więziennej (nie są ubezpieczeni w ZUS).

Niektórzy widzą w tych propozycji również lekarstwo na chorą sytuację związaną z rozliczeniami prawno-autorskimi. Bo skoro już się zapłaciło, to można ściągać również z Sieci. Ja uważam, że takie pomysły, które wcześniej również przedstawiał śp. Jacek Skubikowski (por. Pomysł na kompensacyjną opłatę internetową i Senat wprowadza poprawki a Senator Cugowski mówi o internecie) niczego nie uzdrowią. Już dziś w moim (bo jestem twórcą) imieniu zbierane są pieniądze, ale wypłacenie mi ich "wiązałoby się ze zbyt dużą atomizacją wynagrodzeń". Być może nie w tym rzecz, by niektórym płacić więcej, a w tym, by wszystkim płacić mniej, bo rynek jest taki jaki jest, a stowarzyszenia twórcze i inne organizacje zbiorowego zarządzania nie mogą zastępować tego rynku ustalając w gabinecie kto powinien dostać, a kto nie. Zwiększenie puli nie poprawi sytuacji. Chodzi raczej o to, by stworzyć zasady transparentnego działania wszelkich publiczno-prywatnych pośredników i stworzyć mechanizm rozliczania zbieranych w imieniu twórców (a więc wszystkich twórców, nie tylko wybranych) pieniędzy.

Fajnie jest brać publiczne pieniądze na realizację jakiejś "mglistej misji", ale są ludzie (naprawdę są tacy), którzy nie mają ani telewizora, ani radia. Są też takie osoby, które mają odbiornik radiowy i telewizyjny, ale nie korzystają z publicznej telewizji i z publicznego radia. Po prostu tam nie widzą nic, co by ich zainteresowało. Takie osoby będą - jak przypuszczam - przeciwne objęciu ich "nowym abonamentem". Zresztą... Zobaczymy co dalej będzie z "projektem obywatelskim".

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Misja

Po pierwsze "misja" jest zwykle zakładnikiem obecnie rządzącej opcji politycznej. Dokładanie się do propagandy i kolejnej repety "Czterech Pancernych" nie leży w moim interesie. Poza tym wolę płacić za rzeczy, których używam. Jak napisał Piotr, są ludzie, którzy nie posiadają telewizora i radia. Mogę od ręki powiedzieć, że to 3/5 ludzi w moim biurze.

Płacenie hurtem za "misję", nawet gdyby miało to zapewnić mi legalność pobierania utworów z Internetu, ma tę wadę, że i tak za wszystko zapłacę.

Ile w misji jest reggae i ska z lat 60-tych? Anime? Niewiele? No, a ja to głównie konsumuje. Dorzucałbym się na seriale "Herbaciarnia" i "Moda na rurociągi" płacąc jednocześnie za dobra, które na serio są mi potrzebne.

A może zakodować telewizję publiczną?

Cała ta dyskusja idzie w jakimś dziwacznym kierunku. Moja żona korzysta z telewizji publicznej całkiem często. Ja, najchętniej włączam jakąś muzykę (lub wynoszę się do innego pokoju) żeby się od ,,misji'' odizolować. Ale opodatkowani mamy być równo?

Pomysł przeznaczenia podatku VAT na abonament od wybranych usług wydawał się być całkiem sensownym rozwiązaniem: państwo rezygnowało z części swoich ,,dochodów'' na rzecz realizacji ,,misji''.

Nie rozumiem w tym wszystkim czemu mam płacić dodatkowy podatek...

Jedyne sensowne rozwiązanie to zakodowanie programu i ściąganie opłat za kody odblokowujące: 10 godzin miesięcznie za ca 100 godzin oglądania (3+ godziny na dobę). Chcesz obejrzeć dziennik ślij SMSa o wartości 50 groszy (33 grosze dla TVP + 17 kosztów manipulacyjnych) i okaże się kto to ogląda...

Gdzie ta misja?

Jakoś nie widzę, aby telewizja publiczna w jakimkolwiek stopniu tę misję wypełniała. Płacić za tubę polityczną?

Zwykle jest tak, że

Zwykle jest tak, że chcielibyśmy najlepiej likwidacji właśnie tych stacji radiowych i TV, których nie oglądamy, "a reszta niech sobie za to płaci to im odkodują". To tak, jakby znający sztuki walki nie chcieli płacić na Policję, bo przecież sami się obronią, a reszta niech płaci na "zakodowaną" Policję.

Od czasu do czasu słychać też głosy, że np. w czasie ostatnich katastrof budowlanych i górniczych na Śląsku, najlepiej "misję" wypełniało RMF FM, a nie Polskie Radio. Też mi halo "wypełniać misję" w czasie żałoby narodowej...
Tak naprawdę wszyscy korzystamy z mediów publicznych, nawet jeżeli ich bezpośrednio nie słuchamy/oglądamy. To w Polskim Radiu są informacje o stanie wód, o pogodzie dla rybaków, itp. Ktoś w jakiejś zasypanej śniegiem dyżurce czy kajucie te informacje odbiera i stosuje się do nich.

A fani komercyjnego radia i komercyjnej TV powinni raczej płacić za swoje media, skoro uważają je za lepsze od publicznych. Pepesza mi się przeładowuje w plecaku, gdy słyszę jak to TVN-owski "Taniec z gwiazdami" na pewno jest lepszy od publicznego "Gwiazdy tańczą na lodzie". Lepszy, bo z TVN-u? Przyganiał kocioł garnkowi, co?

Natomiast zgadzam się co do tego, że gdyby znacznie wzrosła ściągalność abonamentu, to media publiczne powinny zrezygnować ze znacznej części rynku reklamowego (tak jak ostatnio bodajże w Czechach tudzież na Słowacji).

kodowanie sygnału

KM mam pytanie, jesteś zmotoryzowany członkiem społeczeństwa czy nie?
Jeśli nie, to czy płacisz jakieś extra pieniądze na budowę i utrzymanie dróg?

No to dlaczego ja, jako nie mający TV, a z radioodbiorników nie korzystający (ciężko kupić mp3, cdplayera, czy odtwarzacz kasetowy, który obecnie by nie posiadał radia) mam płacić extra na utrzymanie takich mediów? Ze stron itvp też mam problem korzystać, bo nie mam windowsa z wmp i obługą DRM.

Tak naprawdę wszyscy korzystamy z mediów publicznych, nawet jeżeli ich bezpośrednio nie słuchamy/oglądamy. To w Polskim Radiu są informacje o stanie wód, o pogodzie dla rybaków, itp. Ktoś w jakiejś zasypanej śniegiem dyżurce czy kajucie te informacje odbiera i stosuje się do nich.

Informacje lokalne kiedyś przekazywały też komercyjne stacje, ale z tego co pamiętam KRRiT zakazało prowadzić lokalnych wiadomości (czy jakoś tak) i np RMF musiał ujednolić program na cały kraj.

A fani komercyjnego radia i komercyjnej TV powinni raczej płacić za swoje media, skoro uważają je za lepsze od publicznych.

Przecież za komercyjne radio i tv się płaci. A to że TVN i POLSAT maja po jednym niekodowanym kanale jest tylko ich dobrą wolą, ale by tak było, przerywają programy reklamami. Przecież w każdej chwili z tych stacji mogą zniknąć reklamy, ale murowane jest, że nie będą dostępnie niekodowanie.

naiwnosc.

A to że TVN i POLSAT maja po jednym niekodowanym kanale jest tylko ich dobrą wolą, ale by tak było, przerywają programy reklamami.

Żartujesz? Przecież klientami tych stacji sa reklamodawcy. Sprawa wygląda kompletnie inaczej niż sie przeciętnemu zjadaczowi chleba zdaje.
1. Klienci stacji to reklamodawcy. Stacje sprzedają czas reklamowy, to jest ich profil działalności.
2. towarem jaki produkują stacje są widzowie. Dostęp do widzów to forma realizacji usługi z p.1
3. widzów trzeba "uprawiać" jak kartofle: stad duża ilość nawozu w mediach.

Przy takiej optyce generalnie rzeczy staja się łatwiej zrozumiałe.
Warto porownac (a podobne prcesy zachodza na rynku mediow elektroniczncyh dzis) co sie stalo z rynkiem prasy: obecnie gazeta kolorowa nie jest wcale interesujaca. Wazne jednak by dodac do niej gratis, co sprawia, ze mozna pwiedziec, ze sprzedala sie w nakladzie ilus tysiecy egzemplarzy (20% nakładu). Zwroty sie przemiela. Nie sa nikomu potrzebne gdyz reklamodawca i tak zaplacil za nie z nawiazka.

Natomiast co do mediow publicznych: w Polsce panuje bardzo niezdrowa sytuacja, w ktorej TVP, bedaca powaznym lobbysta, uprawiajaca serwilizm wobec kazdej dostepnej opcji politycznej, sprzedaje towar politykom, ci zas za niego placa przymykajac oczy na pokatny handel reklamami w telewizji, ktora ma pelnic role misyjna. Powiedzmy sobie wprost: programow w misyjnych w TVP nie ma wcale. Program misyjny to nie jest program, ktory sie podoba, tylko ktory realizuje misje. Edukuje, tlumaczy, zapewnia kulturalna rozrywke. Nie ma to nic wspolnego z dekoracjami za 2 miliony zlotych do panienki, ktora znana jest z tego ze wlasnie se wywrocila na lodzie. Jak ktos chce propagowac lyzwiarstwo, niech zaklada lodowiska, jak chce propagowac taniec niech tancza ci co umieja, a nie lamagi.

Ciekawa ta wypowiedź w

Ciekawa ta wypowiedź w miejscu gdzie dowiadujemy się że wszyscy korzystamy z mediów publicznych. Bo ja na przykład nie korzystam. Stany wód, pogodę dla rybaków a nawet zdjęcia satelitarne aktualizowane co kilka minut mam w serwisach internetowych które mediami publicznymi nie są. IMiGW też nie należy do mediów publicznych - media publiczne tylko korzystają z informacji które instytut publikuje. Nie jestem "fanem" (wiatraczkiem?) mediów komercyjnych, ale przynajmniej sprawa jest prosta - chcesz oglądać - płacisz za dekoder, abonament na wybrane programy itd. Bo prawdę mówiąc, dla mnie "misja" to sposób na wyciągnięcie pieniędzy na opłacenie dużej grupy osób pracujących w radiu i telewizji i nic więcej. Problem z tym że coraz mniej ludzi ma ochotę finansować ich pracę skoro w żaden sposób z niej nie korzystają.

Tak jak ja jestem od czasu

Tak jak ja jestem od czasu do czasu oświecany jak wielu ludzi zarzeka się, że nie posiada a to radia, a to telewizora, itp. I jakoś dziwnie zawsze wtedy, gdy inaugurowany jest kolejny sezon dyskusji nt. abonamentu.
I jeszcze pytanie za 100 punktów: jak sobie szanowni zwolennicy kodowania tych niedobrych mediów publicznych wyobrażają kodowanie/dekodowanie np. Polskiego Radia w odbiornikach samochodowych? Jest dostępna powszechnie taka technologia?

Wszystko jest.

Jest, wystarczy poszukać terminu "scrambler", niewielkie urządzenie. Dawniej analogowe (mieszało w dziedzinie częstotliwości), obecnie oparte o układy DSP. Co umożliwia modyfikowanie statusu odbiornika (np. Kowalski nie zapłacił abonamentu, to zablokujemy mu czasowo klucz). Dostosowanie istniejącego rozwiązania do zastosowań w CCIR nie byłoby większym problemem (łączność jednokierunkowa, problem z długimi identyfikatorami odbiorników, możliwość wmontowania w tor audio i zasilanie różnymi napięciami w zależności od typu odbiornika).

Przykład

No i właśnie. Gdyby było

No i właśnie. Gdyby było tak, że jest abonament, nawet w jakiś sposób obowiązkowy i pokrywający działalność mediów publicznych w jakimś stopniu, a w tych mediach byłoby bez reklam i bez programów "komercyjnych" których celem jest jedynie przyciągnięcie oglądaczy reklam to jak mi się wydaje nie byłoby problemu.

Media publiczne tworzą w jakiś sposób wartościowy content którego właścicielem (w sensie praw do użycia) w jakiś sposób jest całe społeczeństwo (otwarte archiwa dostępne za darmo lub co najwyżej po kosztach nośnika). I do tego jest abonament oraz być może zezwolenie na to aby "firma" utrzymywała się częściowo z abonamentu, a częściowo z alternatywnych komercyjnych programów (gdzie nadaje się seriale dla starszych pań). To ja nie mam chyba nic przeciw. W takim układzie niech sobie biorą ten abonament w podatkach, ZUSach łotever. Nawet jeśli w domu nie mam telewizora... będę przynajmniej wiedział, że płacę na coś w jakiś sposób wartościowego, no i mam zapewnioną możliwość uzyskania kopii dowolnego dokumentu tworzonego przez "firmę" z papierkiem, że jest to Public Domain.

Kłopot w tym, że prędzej mi kaktus wyrośnie...

Media publiczne - dobro publiczne? czy zadania publiczne?

Pod wpływem Twojej wypowiedzi zacząłem się zastanawiać na ile obecnie media publiczne są dziś jeszcze dobrem publicznym (w znaczeniu ekonomiczny), w szczególności czy generują silne efekty zewnętrzne (pozytywne). A w szczególności na ile te efekty są związane z działalnością misyjną.

Informacje o stanie wód, pogodzie itd. to nie działalność misyjna, a pewne cele i zadania publiczne. Dla uproszczenia załóżmy, że generują one poważne efekty zewnętrzne. W odróżnieniu jednak od działalności misyjnej, w tym edukacyjnej są one jasno określone, mierzalne i łatwe do zlecenia i egzekwowania od mediów komercyjnych. Podawanie tych informacji można w łatwy sposób zlecić nadawcy prywatnemu (opłacając jego 'trud') lub wymusić przez odpowiednie warunki koncesji. Nie wymagają one zatem utrzymywania całej infrastruktury mediów publicznych (co najwyżej infrastruktury nadawczej).

Zupełnie inny charakter ma działalność misyjna telewizji, radia, czy dowolnych mediów. Nie jest to cel, który łatwo zdefiniować, a więc i łatwo rozliczyć (o wycenianiu nie wspominając). Co więcej takie rozmycie powoduje, że trudno określić zasięg wpływu takiej działalności...

Ja chyba zacznę jakąś

"Ja chyba zacznę jakąś kampanie społecznego poparcia własnej kandydatury do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji"

Absolutnie nie powinieneś. Jedyne co będziesz mógł robić w tym ciele to - w przenośny sposób - podgryzać jakąś panią tej czy innej partii. Proponuję wrócić do pomysłu zostania posłem lub senatorem. Czytelnicy serwisu będą mieć przynajmniej swojego reprezentanta w rządzie, na którego będziemy mogli wpływać i korumpować. Problem naszego pokolenia polega na tym, że obecni są za starzy i nie z naszej bajki.

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

100 000

VaGla pisał:

[...] oglądalność tylko tego serwisu to nieco poniżej 100 tys unikalnych użytkowników [...] w skali miesiąca

natomiast GW pisała[1]:

[...] byłego szefa MON Radosława Sikorskiego. W jego rodzinnym mieście - Bydgoszczy na Sikorskiego oddało swój głos 117 219 osób.

A na stronach PKW[2][3] widać, że najniższe wyniki kandydatów którzy się dostali do senatu i sejmu to odpowiednio 65 tysięcy głosów i 2372 (!) głosy...

fn1. http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,4606064.html fn2. http://wybory2007.pkw.gov.pl/SJM/PL/WYN/M/index_pos.htm fn3. http://wybory2007.pkw.gov.pl/SNT/PL/WYN/M/index_sen.htm

Nowe sposoby na okradanie społeczeństwa.

Jako reprezentant społeczności osób bez telewizora i radia (chociaż parę radioodbiorników mi się ostało, ale leżą na półce bez baterii), chciałbym powiedzieć stanowcze NIE :)

Telewizji nie oglądam ze względu na niską jakość zawartości. Wartościowe filmy mogę sobie za niewielką opłatą wypożyczyć, kupić (starsze produkcje są w naprawdę dobrych cenach) lub obejrzeć w kinie. Współczesnych teledurnieji nie oglądam, a interesujące mnie wiadomości pobieram z różnych serwisów informacyjnych w internecie. Co do radia, to niestety od kiedy Program Trzeci Polskiego Radia zamienił się w Trójkę, a Marek Niedźwiedzki odszedł do innej stacji, nie słyszałem różnicy między 3 a stacją komercyjną (było słychać tę samą papkę). Na co dzień korzystam z last.fm gdzie mogę usłyszeć taką muzykę jaką lubię, bez reklam i promowania podrzędnych "hitów".

Pobieranie opłat niczego nie zmieni, bo mamy do czynienia z hybrydą misyjno-komercyjną. Media publiczne z jednej strony mają wypełniać misję, z drugiej chwalić się co roku dobrymi wynikami finansowymi. Czyli tak naprawdę też muszą gonić za magicznym wskaźnikiem oglądalności (reklamodawcy za to płacą).

Do tego wszystkiego dochodzą propozycje aby część abonamentu dostawały "stowarzyszenia twórcze", czyli nasi starzy znajomi z OZZ, ZPAV i FOTA, bo przestają im się płyty z muzyką i filmami sprzedawać. Chyba zbiorę wszystkich znajomych informatyków, założę stowarzyszenie i zacznę lobbo doradzać naszym politykom jak można wesprzeć polską informatyzację przez dodatkowy podatek.

Do kogo można pisać aby wypowiedzieć się w sprawie tej propozycji? Czy Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego będzie miał coś do powiedzenia? Czy już gdzieś opublikowano projekt ustawy?

Przykład realizacji misji

Przykład realizacji misji publicznej sprzed dwóch lat - :
XXIII Festiwalu Harcerskiego nie będzie w TV
http://www.i-kielce.pl/archiwum/2006/a2006.05.05.html

skok na kasę w pozycji misjonarskiej

Wydaje mi się, że trzeba by zacząć od zdefiniowania jasno, czym jest ta mistyczna "misja". Z rzadkiego oglądu państwowej telewizji można by sądzić, że składa się ona z większej części z programów dla debilitargetu o niskich wymaganiach intelektualnych oraz propagandy grupy trzymającej zarząd TVP i KRRiTV.

Nie widzę powodu, by za to płacić - ani istniejącego abonamentu ani tej proponowanej dychy.

Być może, gdyby państwowa telewizja była publiczną jak BBC i prezentowała podobny poziom - byłoby warto to sfinansować. (Różnica między "państwową" a "publiczną" jest dość istotna - w Polsce telewizja to przybudówka państwa, podlegająca politycznym modom i wpływom, bez zwracania uwagi na odbiorców, siejąca propagandę aktualnie rządzącej nią ekipy; telewizja prawdziwie publiczna działa dla dobra społeczeństwa, apolitycznie i profesjonalnie).

Z drugiej strony, trzeba się zastanowić, czy w ogóle istnienie państwowej telewizji (i radia) jest niezbędne. Jest wiele krajów, w których nie ma takiego zwierza i tambylcy nie widzą żadnego problemu. Czy naprawdę ta telewizja robi coś wartościowego, czy też jest tylko dojną krową dla trzeciorzędnych twórców z koneksjami i źródłem utrzymania wiernych politycznie beztalenci? I czemu skłaniam się do tej drugiej możliwości...

Jeśli mamy już wydawać publiczne pieniądze na "misję", to może po prostu zamówmy jej realizację w prywatnych mediach, które zrobią to - sądząc po ich wynikach - znacznie lepiej i niewykluczone że taniej. Przy okazji, wszystko co opłacono z przymusowego abonamentu i innych podatków powinno być bezpłatnie i bez ograniczeń dostępne dla wszystkich obywateli - przecież już zapłaciliśmy.

Natomiast to, co się dzieje teraz, to ewidentny "skok na kasę". W przypadku OZZ wyjątkowo bezczelny, natomiast państwowe media po prostu boją się, że jeśli zniknie podatek od odbiorników, to ich nieudolna działalność skończy się bankructwem w niedługim czasie i trzeba będzie szukać nowej pracy - a tam moga wymagać talentu i profesjonalizmu.

PS. W odróżnieniu od większości dyskutantów, TV i radio mam. Ale państwowej telewizji i tak nie oglądam - nie ma tam praktycznie nic wartego mojego czasu.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>