Czasy są niepewne, a wszyscy przeciwko wszystkim...
W relacjach z konfliktu zbrojnego w Gruzji pojawiają się obrazki, na których widać dziennikarza ubranego w kamizelkę kuloodporną oraz hełm, a na tym wszystkim fluorescencyjny napis "PRESS". To nie zabawa. Tam giną ludzie, tracą dobytek, dokonywane są gwałty i rabunki... Gdzie mowa o wojnie trudno mówić o wolności, w szczególności o wolności prasy. Jednocześnie widać dwa fronty, które prędzej czy później muszą się zderzyć (o ile to się nie dzieje właśnie teraz): z jednej strony globalna walka z terroryzmem i ze zorganizowaną (globalną) przestępczością - co wiąże się z tendencjami do nadawania odpowiednim służbom szczególnych uprawnień, z drugiej zaś rozwój niezinstytucjonalizowanych mediów masowych (w tym tzw. "dziennikarstwa obywatelskiego").
W Gruzji wysłany tam dziennikarz mediów instytucjonalnych nie może wjechać wszędzie. Musi mieć specjalną akredytacje, wydaną przez Federacje Rosyjską. Oczywiście prowadzone są też działania "zbrojne" w Sieci (por. Gruzja: Wojna elektroniczna - potwierdzono atak na infrastrukturę teleinformatyczną), ale to się dzieje jakby poza mną. Obserwując relacje z tego, co się dzieje na świecie, stopniowo zmniejsza się poziom mojego poczucia bezpieczeństwa. To zresztą jest też cel różnych "graczy" w tym globalnym świecie - terror polega na tym, by ludzie się bali (w tym sensie nie jest celem samym w sobie atak bombowy w metrze, a jest nim wywołanie świadomości, że taki atak może się zdarzyć w każdej chwili), bo w ten sposób można "wygrywać" różne swoje "bitwy"; organizacja państwowa również "potrzebuje" czasem wojny, inwazji i wroga, by zrealizować cele stawiane sobie przez osoby stojące na jej czele (nawet jeśli broni nuklearnej nie znaleziono, to kto dziś o tym pamięta?). Przetrwa tylko najsilniejszy, a w obliczu tak niepewnych czasów, w których milczą muzy i prawa, a wszyscy walczą ze wszystkimi, aby przetrwać trzeba mieć też często trochę szczęścia.
Ostatnio biegam po mieście w elementach czarnego uniformu wraz z kamizelką taktyczną, w której kieszeniach idealnie mieści się kilka obiektywów (to, obok roweru, jeden ze sposobów na to, by oderwać się nieco od komputera i zregenerować organizm, który sadzany codziennie na kilkanaście godzin przed klawiaturą, pozbawiony od kilku lat urlopu stopniowo staje się coraz mniej produktywny). Uniform przygotowany dla wojska sprawdza się również wówczas, gdy trzeba wykonać serię zdjęć w trudnych warunkach (por. Mokotów'44 rekonstrukcja historyczna walk powstańczych). Widziałem nawet zdjęcia fotoreporterów, którzy ubrani byli w specjalne nakolanniki, stosowane chętnie przez różnej maści operatorów służb specjalnych. Kamuflowanie wielkich obiektywów również nie należy do rzadkości. Do tego wspomniane wyżej relacje przedstawiające oznakowanego dziennikarza w hełmie i kamizelce kuloodpornej... Nagle przed oczyma stanął mi obraz chmary "dziennikarzy obywatelskich" (coraz ich więcej), którzy sami nie biorąc udziału w działaniach wojennych, czy w ulicznych zamieszkach (na różnym tle: od protestów na tle gospodarczym, w szczególności związanych z rynkiem pracy, przez wiece światopoglądowe, religijne, aż po demonstracje antywojenne, a nawet "sportowe" - wszędzie tam można natknąć się na sytuacje ekstremalne), biegają wszędzie, by udokumentować to, co się dzieje dookoła. Dlatego, w charakterze pewnej prowokacji, przygotowałem projekt naszywek dla takich reporterów:
'Tiger Eye' (oko tygrysa; względnie: Kocimpas - taka propozycja nazwania heraldycznego godła) PRESS SWAT. Chyba udało mi się wymyślić oryginalne logo z elementem stylizowanego kociego oka (jeśli ktoś gdzieś widział podobny symbol, to proszę o sygnał). Projekt naszywek w wersji "full color" - w wersji na mundur garnizonowy, "forest" w wersji do naszycia na uniform w kamuflażu "woodland", SWAT (ang. Special Weapons And Tactics) - na czarny uniform taktyczny i w wersji dla dziennikarzy operujących w rejonach pustynnych - "desert". Całość wzorowana na kolorystyce i poetyce dywizyjnych naszywek armii Stanów Zjednoczonych, ale to wzornictwo trafia również do innych armii na całym świecie (zresztą nie tylko armii, bo przecież taki sposób oznaczania pojawił się już także w kulturze korporacyjnej komercyjnego świata, a także w świecie sportu). Brakuje wariantów kolorystycznych, które pasowałyby do najnowszych mundurów The Army Combat Uniform (ACU; w wersji jasnej i ciemnej), ale jak ktoś miałby ochotę... "Press" może oznaczać dziennikarza, ale sugerować może również "presję" (a jeśli władze mają wzajemnie na siebie oddziaływać, a prasa jest czwartą władza...). Dziś każdy ma bloga, aparat lub kamerę, co stanowi uzasadnienie dla nawiązania do "specjalnej broni i taktyki"...
Taka trochę intelektualna prowokacja, powiązana z ćwiczeniem w zakresie tworzenia oznaczeń odróżniających ("Księgi znaku", "Corporate Identity"). Proszę tylko pamiętać, że wielu dziennikarzy, operatorów kamer i fotoreporterów straciło życie w wojennej zamieci (nawet w Gruzji celowano i strzelano do dziennikarzy i ostrzeliwano ich pojazdy, w wyniku czego doznawali ran - co również pokazały wszystkie światowe telewizje; tam również zginęli dziennikarze, por. Tysiące ludzi pożegnało zabitych dziennikarzy, a tam m.in.: "Niezależny gruziński reporter, współpracownik rosyjskiego wydania "Neewsweka" Grigol Czechladze i fotoreporter oficjalnej rosyjskiej agencji prasowej ITAR-TASS Aleksandr Klimczuk zginęli 9 sierpnia w czasie walk w pobliżu stolicy Osetii Południowej, Cchinwali", tam również o tym, że "w ciągu niespełna tygodnia, czasie konfliktu rosyjsko-gruzińskiego życie straciło czterech dziennikarzy, a jedenastu zostało rannych"), zaś w prawdziwym świecie, w którym ktoś jednak stoi za wysłanymi w teren działań wojennych dziennikarzami (instytucjonalna organizacja medialna dysponująca zapleczem finansowym i logistycznym), lepiej chyba by dziennikarz wyraźnie odróżniał się od tła, by ubrany był w sposób, który nie pozwoli pomylić go z żołnierzem strony przeciwnej. Nie wiem, czy nie lepiej zaprojektować wyposażony w jaskrawozielone i jaskrawożółte elementy fluorescencyjne uniform, jedynie krojem (nie zaś maskującą kolorystyką) czerpiący ze strojów wypróbowywanych w trudnych warunkach bojowych.
Terry Pratchett w "Równoumagicznieniu" (poniżej fragment w przekładzie Piotra W. Cholewy) napisał:
Zabrzęczała na niego łańcuchem. - S-s-sły-szałaś pewnie, że p-piórojest mocniejsze od m-m...
- ...miecza? - dokończyła Esk. - Niby tak, ale wolałbyś, żeby czym cię uderzyli?
O ubranego w strój maskujący "dziennikarza obywatelskiego", o którego działaniach obywatelskich nikt poza nim nie wiedział, a który dostał w tył głowy w jakimś zapomnianym zaułku, być może nikt się nie upomni. W mniej ekstremalnych sytuacjach można sobie wyobrazić, że umundurowanego "dziennikarza obywatelskiego" łatwo pomylić z przedstawicielem paramilitarnych bojówek...
Przeczytaj również:
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
Atmosfera strachu...
Faktycznie, czasy sa niepewne i zapanowala, takze i u nas atmosfera strachu. W tej wlasnie chwili strazacy dogasaja dosc duzy pozar we Wroclawiu. Moj brat w czasie tego pozaru jechal przez miasto samochodem. Przez CB co chwila ktos pytal "co sie pali? co sie pali?", wkurzony brat w koncu zlapal mikrofon i powiedzial, ze "ruscy bomby zrzucili" i zapadla glucha cisza...
wypowiedź pesymistyczno-cyniczna
Ciekawy pomysł, jednak obawiam się, że może się on obrócić przeciwko korzystającym z niego.
Biorąc pod uwagę obecne trendy, jak np "wojna z fotografią" oraz chęć różnych agend rządowych do pozostawania poza wszelką kontrolą, taki znaczek może się stać przepustką do celi lub płytkiego grobu w pobliskim rowie. W państwach, nazwijmy je cywilizowanymi, rozstrzelanie nie grozi, ale może się okazać, że taki zidentyfikowany "dziennikarz obywatelski" będzie poddawany różnym szykanom - niespecjalnie uzasadnionym prawnie, ale nieprzyjemnym[1]. W strefie frontowej może być gorzej, szczególnie jeśli się takiemu dziennikarzowi uda trafić na jakieś dowody zbrodni wojennych - w końcu jeśli ktoś mordował cywili, to co za różnica jeden trup mniej czy więcej...
Krótkoterminową przyszłość "dziennikarstwa obywatelskiego" widziałbym raczej w rozwoju miniaturowych kamer (i innego sprzętu) oraz kryciu się w tłumie. Nie od każdego można wymagać gotowości do bycia męczennikiem za sprawę wolności mediów.
fn1. A protesty będą zbywane "bo zachowywał się podejrzanie" albo "to niezbędne dla walki z terroryzmem"Jaka wojna z fotografią?
Jaka wojna z fotografią?
Prawdopodobnie...
Prawdopodobnie (chociaż tego pewny być nie mogę) przedpiszcy chodziło o to, co było przedmiotem takich notatek, jak następujące:
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
a taka wojna
Bardziej chodziło mi o to, co się dzieje np w UK i USA, a co zapewne wkrótce trafi i do nas, bo im większa głupota tym szybciej się przenosi.
Ładne zestawienie u Schneiera.
Pewną częścią tego jest (szczególnie w UK) paranoja pedofilska, ale pomysły muzeów(?) i sklepów to raczej inna sprawa.
kamiezlka press
Coraz częściej jest tak, że napis "press" nie jest ochroną, a staje się celem ataku. Nie trzeba wcale jechać do Iraku, Afganistanu czy w inne miejsca zapalne. Wystarczy wziać zwykłego ciecia-ochroniarza na koncercie rockowym w polsce, zwykłego dozorce z miotłą w jakiejś kamienicy w Krakowie czy Wrocławiu. Aparat czy napis press działa jak płachta na byka. Niestety. W dobie, kiedy aparaty są tak powszechnie dostępne fotografownie jest coraz trudniejsze - paradoksalnie.