Porządki w internecie: zbliżenie prawodawstwa Republiki Białorusi i Unii Europejskiej

Białoruś w EuropiePodpisane w poniedziałek przez Prezydenta Łukaszenkę Zarządzenie związane z cywilizowaniem narodowego segmentu sieci Internet ma wejść w życie 1 lipca 2010 roku. Informacja o jego podpisaniu spowodowała reakcję organizacji strażniczych na całym świecie, ale również przedstawicieli Unii Europejskiej. W przeciwieństwie do pierwszych - ostatni - jak to w dyplomacji - nie komentują zbyt radykalnie. Internauci w Polsce zaczynają przywoływać ten dekret w dyskusji o polskich pracach nad Rejestrem Stron i Usług Niedozwolonych. W tej dyskusji ważne jest - jak przypuszczam - kto mówi, jak mówi i o czym mówi. Poza komentowaniem depesz z Białorusi warto sięgnąć do źródeł, aby mieć pełniejszy obraz sytuacji. Warto też zastanowić się, czy rzeczywiście regulacje białoruskie jakoś szczególnie odbiegają od przepisów proponowanych i przyjmowanych w innych państwach i organizacjach ponadpaństwowych (Unia Europejska, ONZ).

W materiale prasowym: Łukaszenko blokuje internet; opozycja protestuje, który ukazał się w serwisie Onet.pl (a ukazał się tam, jako zredagowana depesza PAP), wskazano na "dekret o internecie", podpisany przez prezydenta Białorusi, Aleksandra Łukaszenkę. W tym materiale można przeczytać również komentarz szefowej Białoruskiego Związku Dziennikarzy (BAŻ) Żanny Litwin, tekst odwołuje się również do komentarzy inicjatywy Karta'97. Nie podane są jednak źródła. Innym polskim komentarzem do białoruskiej legislacji jest tekst Gazety Wyborczej: Łukaszenka bierze internet pod but. Tutaj rozwinięto nazwę "dekretu" do rozporządzenia "O działaniach zmierzających ku udoskonaleniu wykorzystywania narodowego segmentu sieci internet". Wyborcza pisze, że rozporządzenie: "przewiduje identyfikację użytkowników i blokowanie dostępu do stron, jeśli ktoś doniesie, że zawierają treści ekstremistyczne bądź sprzeczne z prawem".

Widać już, że nie ma się czym niepokoić. Dokładnie tymi samymi argumentami posługują się projektodawcy w innych, europejskich krajach, tymi samymi argumentami posługują się również prawodawcy spoza Europy. Oczywiście w bardzo różny sposób definiowane są "treści sprzeczne z prawem", ale zasada jest taka sama. Może chodzić o ochronę małoletnich przed "szkodliwymi treściami", może chodzić o blokowanie treści "bezprawnych" (np. pornografia z udziałem małoletnich; to nie jest tożsame z pierwszym z wymienionych powodów), w tym - stron związanych w pewien sposób (jak, to sprawa dyskusyjna) z możliwością dokonywania wyłudzeń, zasobów udostępniających materiały chronione prawem autorskim lub prawami pokrewnymi. W Polsce dodatkowo blokowany ma być internetowy hazard i jego reklamy... Na tym etapie tego komentarza zachęcam do lektury niektórych z publikowanych w tym serwisie tekstów:

To jednak nie koniec. Sprawa podstawowa - prezydencki "dekret" na Białorusi. Widać komentarze prasowe, ale gdzie znaleźć treść podpisanej regulacji? Ciężko komentować coś, czego treści się nie zna, prawda? Dzięki internetowi nadal jeszcze (już?) możemy dotrzeć czasem do komentowanej treści...

Chodzi o dokument opublikowany na stronach president.gov.by (DOC). Akt prawny, o który chodzi, nazywa się Указ Президента Республики Беларусь, 1 февраля 2010 г., № 60 О мерах по совершенствованию использования национального сегмента сети Интернет. To ważna wiedza. Указ, czyli - w zależności od konwencji tłumaczenia - Zarządzenie lub Dekret. Dokument ma 9 stron, dość gęsto zapisanych cyrylicą.

Wskazywany wyżej materiał prasowy, oparty na depeszy PAP, podpowiada, że:

Zdaniem "Karty'97" szczególny niepokój budzi punkt 11 dekretu. Mówi on o tym, że "w wypadku ujawnienia poważnych naruszeń prawodawstwa (...)" w ciągu sześciu miesięcy od wydania zalecenia usunięcia tych naruszeń może być wstrzymane "świadczenie usług internetowych osobie prawnej lub indywidualnemu przedsiębiorcy, który dopuścił się naruszeń".

Mając wiedzę, o jaki dokument chodzi i mając taką możliwość (ponieważ jesteśmy sumiennymi konsumentami mediów i staramy się docierać do źródeł, a wszystkie - jeśli to możliwe - sprawdzać) - zacytujmy wskazany wyżej przepis w oryginale (wielu konsumentom mediów może się to wydać zbędne, ale z tego serwisu korzystają czasem również prawnicy, a dla wielu z nich konkretna, precyzyjnie zacytowana treść przepisu, daje dopiero podstawy do prowadzenia rozważań; dziwni są, wiem):

11. При выявлении органами, осуществляющими оперативно-розыскную деятельность, органами прокуратуры и предварительного расследования, органами Комитета государственного контроля, налоговыми органами в пределах их компетенции нарушений требований настоящего Указа, иных актов законодательства в сфере использования национального сегмента сети Интернет данные органы выносят в установленном порядке юридическим лицам и индивидуальным предпринимателям, допустившим такие нарушения, предписания об устранении выявленных нарушений с указанием срока, в течение которого они должны быть устранены.

Предписание об устранении выявленных нарушений подписывается руководителем соответствующего органа (его территориального органа, структурного подразделения в соответствии с их компетенцией) или его уполномоченным заместителем.

При выявлении грубых нарушений законодательства в соответствии с пунктом 10 настоящего Указа, повторных нарушений иных требований настоящего Указа, других актов законодательства в сфере использования национального сегмента сети Интернет в течение шести месяцев после вынесения предписания об устранении выявленных нарушений оказание интернет-услуг юридическому лицу или индивидуальному предпринимателю, допустившему такие нарушения, может быть приостановлено поставщиком интернет-услуг, оказывающим ему такие услуги, по требованию органов, указанных в части первой настоящего пункта.

Требование о приостановлении оказания интернет-услуг выносится в письменном виде и должно быть подписано руководителем соответствующего органа (кроме территориального органа, структурного подразделения) или его уполномоченным заместителем.

Требование о приостановлении оказания интернет-услуг выносится на срок, необходимый для устранения выявленных нарушений, но не более чем на один месяц.

Поставщик интернет-услуг обязан выполнить требование о приостановлении оказания интернет-услуг в течение суток с момента его получения и проинформировать об этом орган, вынесший требование, в течение трех дней с момента его получения.

Возобновление оказания интернет-услуг юридическому лицу или индивидуальному предпринимателю осуществляется поставщиком интернет-услуг на основании письменного сообщения органа, вынесшего требование о приостановлении оказания интернет-услуг, не позднее суток с момента получения такого сообщения.

Предписание об устранении выявленных нарушений либо требование о приостановлении оказания интернет-услуг может быть обжаловано в судебном порядке в соответствии с законодательством.

Wynika z tego (jeśli ktoś nie zna języka rosyjskiego, to znajdzie w Sieci stosowne narzędzia, które pozwolą mu na zapoznanie się ze znaczeniem powyższego cytatu), że w działalności operacyjnej organów ścigania, prokuratury i urzędników KGK (Комитет государственного контроля to taki organ kontroli państwa, który sprawuje nadzór nad wykonywaniem budżetu, wykorzystywaniem nieruchomości należących do tamtejszego Skarbu Państwa, ale również nad wykonywaniem ustaw i zarządzeń Prezydenta; poszukując jakiejś analogii powiedziałbym, że to odpowiednik Najwyższej Izby Kontroli w Polsce, ale problem leży w konkretnej analizie uprawnień i procedur, również innych różnic w systemach prawnych obu państw), a także organów podatkowych - gdy działają w ramach swoich kompetencji, mają prawo - zgodnie z określoną w rozporządzeniu procedurą, domagać się od osób fizycznych i prawnych (w tym przedsiębiorców), by usunęli oni naruszenia wskazane przez te organy państwa w danym przez nie na to czasie. Nic niepokojącego. W Polsce - zgodnie z projektem - również zaangażowane są różne, posiadające stosowne uprawnienia organy państwa (w tym celne), również przewidziano określony czas (6 godzin, chociaż niektórzy proponują, by był to jeden dzień roboczy, bo tak jest w przypadku blokowania telefonów komórkowych) na pewne działania (blokowanie treści wpisanych do Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych, który wszak ma prowadzić Prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej).

Z wnioskiem o wyeliminowanie naruszeń może - zgodnie z tym Zarządzeniem - wystąpić szef odpowiedniego organu (zgodnie z zakresem swych kompetencji), albo upoważniona przez niego osoba. To również nie powinno niepokoić w demokratycznym państwie prawa, gdyż np. w Polsce taki mechanizm stosowany jest przy wnioskowaniu o czasową kontrolę na podstawie - dajmy na to - ustawy o Policji i w innych sytuacjach (nawiasem mówiąc por. Kontrola operacyjna bez zgody sądu powinna trafić do TK).

W białoruskim Zarządzeniu Pana Prezydenta Łukaszenki można też przeczytać, że przedsiębiorca telekomunikacyjny, który nie zastosuje się do obowiązków wynikających z przepisów prawa, może być ukarany. Ten sam mechanizm przewidziano w projekcie nowelizacji polskiego Prawa telekomunikacyjnego.

Jeśli chodzi o obywateli, to na Białorusi przewidziano możliwość zawieszenia świadczenia usług telekomunikacyjnych. Zagwarantowano nawet, by taki środek nie był nadużywany, a to przez obowiązek złożenia stosownego wniosku na piśmie. Wniosek taki dodatkowo powinien być podpisany przez stosownego kierownika wnioskującego organu. Dla porównania można sięgnąć do przepisów francuskich, w szczególności do tych, które regulują działanie francuskiego urzędu Haute Autorité pour la diffusion des œuvres et la protection des droits sur Internet (por. linki powyżej).

Gdy przedsiębiorca telekomunikacyjny wykona obowiązki wynikające z przepisów prawa (zablokuje świadczenie usługi telekomunikacyjnej) ma jeszcze obowiązek poinformowania o tym wnioskodawcę (organ państwa). Wydaje się to być wystarczające, ponieważ sam usługobiorca będzie wiedział, że został odcięty (por. na ten temat jedno z niedawnych doniesień z USA: W USA już odcinają za piractwo - tyle, że po cichu, ale aby zachować czujność proszę także sięgnąć do podanego w tym tekście źródła, tj. do tekstu z CNet: Grandma endures wrongful ISP piracy suspension; dziennikarze czasem z pośpiechu zapominają o podawaniu linków do źródeł, a w tym przypadku podano, więc warto to docenić).

Podsumowanie tego punktu białoruskiego Zarządzenia nie powinno nikomu pozostawić wątpliwości o pełnej zgodności ze standardami demokratycznych państw. Oto zarządzono, że działania zmierzające do wyeliminowania naruszeń prawa, a także wnioski do przedsiębiorców telekomunikacyjnych o zawieszenie świadczenia usługi telekomunikacyjnej (na rzecz osób fizycznych i prawnych) "mogą być przedmiotem kontroli sądowej, zgodnie z obowiązującym prawem".

Proszę uważnie przeczytać całe Zarządzenie Prezydenta Republiki Białorusi oraz zwłaszcza cytowany wyżej pkt. 11 (proszę nie opierać się na mojej propozycji tłumaczenia, wszak mogłem gdzieś popełnić jakiś błąd; uczyłem się języka rosyjskiego w szkole podstawowej i w liceum, ale wówczas był to powszechny obowiązek, czasy się zmieniły i dziś żałuję, że nie uczyłem się z ochotą).

To podsumowanie białoruskiego przepisu, w którym wspomina się o sądzie, może komuś zasugerować, że nie wystarczy "wpisanie sądu" do treści przepisu, aby proponujący dane rozwiązanie mógł podziwiać efekt prac legislacyjnych z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Liczą się również inne elementy regulacji: zarówno precyzyjne prawo materialne (co jest przestępstwem i dlaczego), ale też gwarancje procesowe (np. prawa strony, możliwość zaskarżenia decyzji, realna, nie tylko postulatywna możliwość).

Druga sprawa - komentarze organizacji strażniczych oraz osób związanych z Unią Europejską. Poszukujących informacji na ten temat zachęcam do odwiedzenia strony internetowej Inicjatywy obywatelskiej 'Karta-97'. Znajdziecie tam Państwo m.in. dzisiejszy tekst pt. Евросоюз осудил указ о цензуре Интернета в Беларуси ("Unia Europejska potępiła dekret o cenzurze internetu na Białorusi"). W tym materiale znalazły się wypowiedzi p. Lutza Gyulnera (mam nadzieję, że nie mylę płci - sprawdziłem, co o tym nazwisku wie internet i nie wie nic), ponoć rzecznika p. Catherine Ashton, szefowej unijnej dyplomacji. Rzecznik Pani Ashton miał powiedzieć:

Gdy ten nowy dekret prezydencki na temat internetu wejdzie w życie, jeszcze bardziej ograniczy swobody wypowiedzi i informacji na Białorusi. Traktujemy ten problem jako ważny krok w złym kierunku. Mamy nadzieję, że władze białoruskie ponownie rozpatrzą tę kwestię. Jesteśmy zaniepokojeni nowymi ograniczeniami wolności słowa i wolności w ogóle, zwłaszcza w czasie, kiedy my, jako Unia Europejska, dążymy do stopniowego zacieśnienia współpracy z Białorusią

To cytat, który został podany na stronach Karty'97 za "Radiem Swoboda" (Радыё Свабода). Na stronach tego radia jest więcej komentarzy.

Wróćmy jeszcze do reakcji innych organizacji strażniczych. W tekście «Репортеры без границ»: Власти Беларуси становятся «врагами интернета» Karta'97 cytuje wypowiedź, której dla Radia Swoboda udzieliła Lucy Marion z organizacji Reporterzy Bez Granic (fr. Reporters sans frontières, ang. Reporters without Borders). Powiedziała ona m.in. (o dekrecie):

To jest nie tylko sposób śledzenia dysydentów i ludzi, którzy krytykują rząd, ale także próba zastraszenia ludzi poszukujących informacji na temat Internetu, których brak w tradycyjnych mediach. Dekret ten powinien doprowadzić do autocenzury, która może poważnie wpłynąć w przyszłości na wolność słowa w kraju.

Na stronie organizacji Reporterzy Bez Granic można znaleźć tekst Government extends its control over all media. Tam również fragment stanowiska, elementu zaniepokojenia:

The Belarusian authorities are trying to tighten their control over the Internet as they already did with the traditional media.

Mówiąc po polsku - władze Białorusi chcą zwiększyć kontrolę nad internetem, podobnie jak wcześniej zrobiły to w przypadku tradycyjnych mediów.

Czy może być w tym coś złego? Przecież w internecie również powinny panować jakieś zasady, a prawo nie powinno omijać problemu odpowiedzialności za słowo tylko dlatego, że zostało wypowiedziane w jakiś specyficzny sposób?

Zarządzenie Prezydenta Łukaszenki wprowadza również elementy identyfikacji uczestników społeczeństwa informacyjnego. Niepokoi się tym m.in. cytowany wyżej rzecznik szefowej unijnej dyplomacji. Tymczasem w Unii Europejskiej obowiązuje od już czterech lat Dyrektywa 2006/24/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 15 marca 2006 roku w sprawie zatrzymywania przetwarzanych danych w związku ze świadczeniem publicznych usług łączności elektronicznej oraz dostarczaniem publicznych sieci komunikacji elektronicznej, zmieniającej dyrektywę 2002/58/WE. Poświęciłem jej wiele miejsca w dziale retencja danych niniejszego serwisu, w którym nie tak dawno pojawił się tekst Rozporządzenie retencyjne - czy minister infrastruktury przekroczył delegację ustawową?. Prawodawca polski wielokrotnie podejmował działania zmierzające do dokonania transpozycji przepisów unijnych do polskiego porządku prawnego. W polskim Kodeksie postępowania karnego, w ustawie Prawo telekomunikacyjne, w ustawie o Policji - mamy wiele przepisów, których zadaniem jest ułatwienie organom państwa (przy udziale przedsiębiorców telekomunikacyjnych) identyfikowanie osób, które mogą w jakiś sposób naruszać porządek prawny.

Wczoraj opublikowałem tekst Powszechne zezwolenie na korzystanie z www (o które każdy będzie mógł wystąpić), w którym przywoływałem stanowisko samego Sekretarza Generalnego ITU na temat konieczności przyjęcia na poziomie międzynarodowym jakichś rozwiązań pozwalających na identyfikację użytkowników Sieci, a to ze względu na zagrożenia związane z cyber-wojną. Przedstawiciel ITU (wszak agendy ONZ) pochylał się w Davos nad propozycjami "internetowego prawa jazdy", a przecież takie propozycje oznaczają właśnie identyfikację i możliwość "zabrania uprawnień". Nie znam żadnego komentarza ONZ na temat przyjętego na Białorusi Zarządzenia Prezydenta. Być może jakiś dziennikarz sprowokuje pana Hamadouna Toure do komentarza. Mógłby wówczas zapytać go również, co sądzi o polskim projekcie.

Być może dowiedzielibyśmy się, że sygnalizowane w czasie World Economic Forum możliwości nie są sprzeczne z wprowadzanymi już w niektórych krajach rozwiązaniami, pozwalającymi na zdalne śledzenie aktywności internetowej obywateli, przez poufne instalowanie w ich komputerach specjalnie w tym celu przygotowanych, policyjnych "Koni trojańskich" (por. Zdalna inwigilacja komputerów obywateli i rozstrzygnięcie niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego - wraz z linkami do poprzednich tekstów na temat niemieckiego procesu legislacyjnego, Zdalna inwigilacja komputerów obywateli - Wielka Brytania wychodzi naprzeciw strategii UE i - przykładowo, jeśli chodzi o problem szyfrowania - Szyfrujesz? Ujawnij klucz, albo więzienie oraz Zdalne przeszukanie komputerów obywateli i policyjne trojany w projekcie nowelizacji polskiej ustawy o Policji, ale również - co nie musi się podobać projektodawcom takich rozwiązań: Dowiedzą się, że byli podsłuchiwani? i Obywatele v. służby: coś się rusza?).

Oczywiście nawet w demokratycznych i należących do Unii Europejskiej państwach obywatele nie zawsze zgadzają się z tendencjami reprezentowanymi przez prawodawców. Próbują podważać przyjmowane przepisy w ramach procedur sądowych. Ma to różny skutek: Rumuński Trybunał Konstytucyjny uznał, że tamtejsza ustawa o retencji danych jest niezgodna z konstytucją, Retencja danych: oddalenie skargi w sprawie C-301/06, polska transpozycja dyrektywy, czasami jeszcze trzeba poczekać na rozstrzygnięcie: Teraz Niemiecki Federalny Trybunał Konstytucyjny przyjrzy się retencji danych...

Rumuński Trybunał Konstytucyjny podważył nie dość dobre przepisy krajowe, których celem było dokonanie transpozycji do tamtejszego porządku prawnego przepisów wspomnianej wyżej dyrektywy unijnej. Niemiecki Trybunał rozpatrzy skargę konstytucyjną, którą złożono tam w imieniu 35 tysięcy obywateli (to niespotykany w światowej historii kontroli konstytucyjnej przypadek). Jednak nie wszędzie w pełni dokonano (próby) transpozycji tych przepisów i prace nadal trwają. Warto przy tym pamiętać, że sfera telekomunikacji oraz sfera świadczenia usług drogą elektroniczną, chociaż oceniane są zwykle odrębnie, mogą być dotknięte podobnymi problemami (por. Policja zabiega o wprowadzenie ustawowego obowiązku retencji danych przetwarzanych przez dostawców usług internetowych).

Blokowanie treści to nie to samo, co możliwość identyfikacji użytkowników internetu, ale trzeba pamiętać, że trudno blokować cokolwiek nie wiedząc komu się blokuje, albo kogo się od Sieci odcina. Dlatego właśnie problem retencji danych telekomunikacyjnych związany jest z filtrowaniem, blokowaniem, ograniczaniem dostępu. Dlatego retencja związana jest z problemem zapewnienia realnych gwarancji wolności słowa.

Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest łatwo zaproponować takie przepisy, które - ingerując w sferę wolności i praw obywatelskich - nie będą dawały "zaczepienia" dla krytycznych komentarzy. Jest też kłopot z gwarancjami rzetelnego i uczciwego procesu stanowienia prawa (por. Zbliża się spotkanie z Panem Premierem, a dyskusja trwa (wideo)). Warto jednak zadać sobie takie pytanie: czym - w istocie - różnią się propozycje białoruskie od propozycji przedstawianych w innych "demokratycznych państwach prawa"?

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

gdzie haczyk w pytaniu?

Bo odpowiedź powinna być oczywista dla każdego. Są jedynie dwie znaczące różnice: język i użyty alfabet.
Niezrozumiała jest nieco postawa UE, która powinna się cieszyć, że Łukaszenka w końcu prowadzi politykę zgodną z polityką unijną... Są też oczywiście mniej znaczące różnice, na przykład model zaproponowany na Białorusi na pewno będzie skuteczniejszy, niż np. inicjatywy naszego rządu. Ale w końcu po byłym dyrektorze sowchozu można spodziewać się większego profesjonalizmu i iście herkulesowego zapału w czyszczeniu takiej stajni Augiasza, jaką jest internet. No i zapewne łatwiej będzie o społeczną akceptację, skoro jest to przywódca europejski o najwyższym poparciu społecznym (może nie 95%, ale 70%+ na pewno).

Odpowiedź

Odpowiedź na pytanie jest w zasadzie banalna: u nich 6 miesięcy, u nas 6 godzin. U nich jeden urząd, u nas kilka. U nich prasą (a niedługo i Internetem) rządzi rząd, u nas (jak pokazują doświadczenia m.in. ostatnich dni) wielkie korporacje.
Wniosek? Powtórzę z poprzedniego wpisu: po byłym dyrektorze sowchozu można spodziewać się większego profesjonalizmu, niż po...

Jeszcze Rzepa

VaGla's picture

Rzeczpospolita podsumowuje swój tekst Łukaszenko ujarzmił Internet następującymi słowami:

Inicjatywa prezydenta budzi powszechną krytykę, bardzo za to podoba się dziennikowi „Sowietskaja Biełorussija”, który jest organem prasowym administracji Łukaszenki. W komentarzu redakcyjnym autor nie posiada się z radości na myśl o tym, że „anonimowi internauci, którzy dzisiaj bezkarnie rozpowszechniają kłamliwe i zniesławiające treści, będą musieli wyjść z cienia”.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Zupelnie jak bym slyszal posla Jerzego Gosiewskiego

Wskazanym byłoby wprowadzenie odpowiednich rozwiązań prawnych tak, aby każdy autor wpisu mógł być znany osobie, której imię będzie narażone na szwank. Internet powinien być źródłem wiedzy i sposobem komunikacji, tymczasem niejednokrotnie staje się miejscem bezkarnych oszczerstw oraz negatywnym ośrodkiem wychowawczym młodego pokolenia, wyrażanych poprzez obraźliwe komentarze na forach internetowych.

Za .. Interpelacja w sprawie kultury słowa i ograniczenia anonimowości w Internecie

Trochę nie na temat -

Trochę nie na temat - szkoda że prezydent Białorusi nie może nawet ogłosić przepisów po Białorusku; widzę że wklejone fragment są po rosyjsku...

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>