W Australii rząd pozwala społeczeństwu dyskutować nad pomysłem blokowania treści

znak Kangaroos next 14 kmO zapowiedziach wprowadzenia filtrowania (blokowania) treści w Australii pisałem w tekście Techniczna czkawka poszukiwania linii demarkacyjnej między wolnością słowa, a odpowiedzialnością za słowo (to jest zresztą tekst, który pokazuje, że w Polsce TPSA filtruje pewne treści mimo braku podstawy prawnej, którą dopiero się projektuje). Temat w Australii wciąż jest aktualny, chociaż te pomysły (podobnie jak w Niemczech i w Polsce) są krytykowane. W porównaniu z Polską są pewne różnice - australijski rząd ogłosił plany filtrowania już jakiś czas temu, w Polsce rząd postanawia zaskoczyć obywateli. W Australii dyskusja się toczy i rząd publikuje wyniki swoich badań. Warto się temu przyjrzeć. Głos krytyki wobec ogłoszonego właśnie raportu płynie m.in. z organizacji Electronic Frontiers Australia (EFA), chociaż wcześniej krytycznie do pomysłów wprowadzenia filtrów podeszły przedsiębiorstwa telekomunikacyjne, niektóre odmawiając udziału w "pilotażu".

Należy sięgnąć do tekstu przygotowanego przez Associated Press: Australian government to introduce Internet filter. W podstawowej warstwie ocennej nie jest on chyba aktualny. Autor pisze, że wdrożenie australijskiego planu spowoduje, że Australia będzie jedną z najbardziej "internetowo regulowanych demokracji na świecie" ("Adopting a mandatory screening system would make Australia one of the strictest Internet regulators among the world's democracies"). Tymczasem - jak pokazują linki umieszczone we wstępie - takie prace trwają w Niemczech, takie pomysły pojawiły się w Polsce. W obu przypadkach chodzi o filtrowanie i blokowanie treści. Jeśli dodać do tego pomysły, które pojawiły się we Francji (chodzi o HADOPI), w Wielkiej Brytanii (propozycje dotyczące the Digital Economy Bill) i w Hiszpanii (propozycje dotyczące Ley de Economia Sostenible), które to pomysły dotyczą możliwości odcinania internautów od Sieci w związku z ochroną praw własności intelektualnej, to okazuje się, że widać tu pewien "nowy" trend legislacyjny. Jednak widać też różnice w podejściu rządzących do obywateli swoich krajów.

W Niemczech blokada miała dotyczyć materiałów pedofilnych. Australia również właśnie w tym obszarze proponuje swoje rozwiązania, chociaż ciężar projektowanych rozwiązań położony jest w obszarze ochrony małoletnich przed zagrożeniami płynącymi z Sieci, a to czyni różnicę. W Polsce proponuje się wszystkim obywatelom blokowanie treści pedofilnych, ale też treści propagujących faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa, treści wykorzystywanych do phishingu oraz treści związanych z internetowym hazardem (organizowanie gier oraz ich reklamowanie). Wydaje się zatem, że Polska - na tle innych krajów demokratycznych, które postanowiły sięgnąć po blokowanie dostępu do informacji - idzie najdalej (w tym gronie nie sięgam do przykładów, które wydają się "oczywiste", tj. np. do wdrożeń chińskich, ale warto chyba zauważyć, że tamte wdrożenia nie spowodowały upadku chińskiej władzy, zaś gospodarka chińska ma pozycję, z którą muszą liczyć się wszystkie potęgi światowe; por. również Jest tych znaków nie tak dużo... oraz Filtrowanie, blokada, cenzura).

Chociaż o australijskich planach filtrowania słychać od parunastu miesięcy, to z przywołanego wyżej tekstu AP dowiadujemy się, że rząd ma przedstawić swój projekt legislacyjny dopiero w przyszłym roku. W Australii minister komunikacji zapowiedział, że działania tamtejszego rządu mają być przejrzyste ("Communication Minister Stephen Conroy said the government would be transparent in compiling its blacklist of Web sites"), chociaż nie są jeszcze znane szczegóły proponowanej legislacji (ale mówi się o nich już od 2008 roku; por. Plan globalnego filtrowania treści w Australii).

Różnic w podejściu do wprowadzenia filtrowania tam i u nas jest więcej. Wystarczy sięgnąć do australijskiego rządowego serwisu NetAlert ("Protecting Australian Families Online"), by zobaczyć, że publikowane są tam informacje o planach rządu. Takie informacje publikowane są również w internetowym serwisie Ministerstwa komunikacji i elektronicznej gospodarki (Department of Broadband, Communications and the Digital Economy).

Jak wspomniałem - australijski rząd postanowił przeprowadzić swoisty pilotaż możliwości filtrowania. Chodzi o to, by nie brać projektowanych przepisów "z sufitu". Chociaż nie wszystkie przedsiębiorstwa telekomunikacyjne chciały brać w takim przedsięwzięciu udział, to taki pilotaż został przeprowadzony i właśnie tamtejszy rząd w specjalnym raporcie ogłosił wyniki tego pilotażu: Internet Service Provider (ISP) Filtering 'Live' Pilot.

Rząd australijski starał się wykazać, że istnieją techniczne możliwości blokowania treści i że przedsiębiorcy telekomunikacyjni ewentualnie podołają narzuconym im nowym obowiązkom. Dostrzeżono jednak również, że zaawansowani użytkownicy internetu znajdą sposób na obejście blokad. Są tam również inne spostrzeżenia, do komentowania których zachęcam w tym serwisie.

Ogłoszony właśnie raport jest poddany krytyce przez organizację Electronic Frontiers Australia (EFA), na stronie której można znaleźć tekst Net censorship trial report brings more questions than answers. A więc wyniki przeprowadzonych przez rząd testów można tam komentować. Ja przywołam fragment notatki EFA:

The report found that generally, ISPs were able to block a government-provided blacklist of several thousand web sites without a major impact on service levels. It also found that circumvention was trivial for motivated users, calling the effectiveness of the proposal into question.

The report indicated that there were costs associated with filtering, which would hit smaller ISPs the hardest. The expected costs for Australian Internet users were not addressed in the report, nor were other alternatives such as increasing support for home-based filters. Although several ISPs also tested filtering beyond the government blacklist, the report finds they were only 84% accurate in the best case.

It’s not unexpected that the censorship proved technically possible. EFA notes that, since the election, the government’s “cyber-safety” plan has shifted away from providing tools to shield minors on the web to a black list of “almost exclusively RC (Refused Classification)” content aimed at adults.

W tej notatce pojawia się też stwierdzenie rzecznika prasowego EFA: "Rząd wie, że ten plan [chodzi o "Cyber-safety" - dopisek mój, VaGla] nie pomoże w ochronie australijskich dzieci, a nawet nie pomoże w zwalczaniu zakazanych treści". EFA analizuje raport i czeka na głosy ze środowiska ISP. Tam krytyka dopiero się "rozkręca".

Skąd pomysł, że to Australia będzie najbardziej regulowaną demokracją na świecie? U nas nie zakłada się nawet uczciwej dyskusji przedstawianych projektów. To właśnie świadczy o istniejących w danym społeczeństwie standardach demokracji. Dlaczego zatem o pracach w Australii pisze się, że takie wprowadzenie filtrów zrujnuje reputację tego kraju na arenie międzynarodowej (por. również Australia Plans to Filter the Internet. Again.)?

Przeczytaj również:

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

A w Anglii już monitorują.

A przynajmniej tak napisał serwis Niebezpiecznik:
"Virgin Media, jeden z największych dostawców internetu w Wielkiej Brytanii wprowadza monitoring swoich użytkowników. Specjalne urządzenia filtrujące podpięto do sieci pod pretekstem ochrony praw autorskich należących m.in. do wytwórni muzycznych [...]"

Pod pretekstem?

Przecież to był cel. i nie było żdnego innego: państwu dzisiaj nie zależy na "władaniu obywatelami" bo to juz ma, jak Wielkiemu Bratu. państwo dzisiaj to po prostu coraz częściej organ społeczny korporacji.

Internet censorship plan

Internet censorship plan gets the green light

ASHER MOSES
December 15, 2009

Comments 459

The Federal Government has announced it will proceed with controversial plans to censor the internet after Government-commissioned trials found filtering a blacklist of banned sites was accurate and would not slow down the internet.

But critics, including the online users' lobby group Electronic Frontiers Australia and the Greens communications spokesman Scott Ludlam, said the trial results were not surprising and the policy was still fundamentally flawed.

The Communications Minister, Stephen Conroy, said today he would introduce legislation just before next year's elections to force ISPs to block a blacklist of "refused classification" (RC) websites for all Australian internet users.

-------------------------------------------------------------
POLL: What do you think of the proposed filter?
-------------------------------------------------------------

The blacklist, featuring material such as child sex abuse, sexual violence and instructions on crime, would be compiled using a public complaints mechanism, Government censors and URLs provided by international agencies.

Senator Conroy also released results from a pilot trial of ISP-level internet filters, conducted by Enex Testlab, which he said found that blocking banned material "can be done with 100 per cent accuracy and negligible impact on internet speed".

"Most Australians acknowledge that there is some internet material which is not acceptable in any civilised society," he said.

"It is important that all Australians, particularly young children, are protected from this material."

He said about 15 western countries had encouraged or enforced internet filtering, and there was no reason why Australians should not have similar protection.

It is not clear how - or if - the filters will distinguish between illegal RC material and that which is perfectly legal to view.

An earlier version of the Government's top-secret list of banned sites was leaked on to the web in March, revealing the scope of the filtering could extend significantly beyond child porn.

About half of the sites on the list were not related to child porn and included a slew of online poker sites, YouTube links, regular gay and straight porn sites, Wikipedia entries, euthanasia sites, websites of fringe religions such as satanic sites, fetish sites, Christian sites, the website of a tour operator and even a Queensland dentist.

"Given the pilot's modest goals, it was designed from the beginning to pass," said EFA spokesman Colin Jacobs.

"Although it may address some technical issues, what it leaves out is far more important - exactly what will be blocked, who will decide, and why is it being attempted in the first place?"

Similarly, Senator Ludlam said: "Nobody said that filtering from a static list of URLs was going to slow things down too much unless the list gets huge, so I don't think they've already proven anything that we don't already know."

The pilot trial report also noted that motivated people could circumvent any internet filters with ease, which Senator Ludlam and Jacobs said called the effectiveness of the proposal into question.

Ludlam said proving a technical case was not the same as proving the wisdom of going down the internet censorship track in the first place, which he said had always been two separate discussions.

"While the Government says that they will be relying on an evidence-based policy, we still haven't seen evidence that this is going to play any meaningful role in preventing children from accessing harmful material online," Senator Ludlam said.

Jacobs said: "Successful technology isn't necessarily successful policy. We're still yet to hear a sensible explanation of what this policy is for, who it will help and why it is worth spending so much taxpayer money on."

Peter Coroneos, chief executive of the Internet Industry Association, said he would be meeting with his members tonight to discuss the report before formulating a response.

Senator Conroy said the Government would immediately undertake public consultations, starting today with the release of a discussion paper on additional measures to improve the accountability and transparency of processes that lead to sites being placed on the blacklist.

Some of the options raised include appeal mechanisms, notification to website owners of RC content and the review by an independent expert.

http://www.smh.com.au/technology/technology-news/internet-censorship-plan-gets-the-green-light-20091215-ktzc.html

Jeszcze Białoruś

VaGla's picture

Rządowy dekret ułatwi ograniczenie wolności Internetu na Białorus. Tu chodzi o Dekret ”O sposobach udoskonalenia korzystania z narodowego segmentu globalnej sieci komputerowej Internet”...
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>