Sąd z Gdańska żąda od Google z Krakowa ujawnienia danych związanych ze skrzynkami poczty elektronicznej

W sprawie, w której prezydent Sopotu, Jacek Karnowski, wytoczył prywatny akt oskarżenia przeciwko radnemu Jakubowi Świderskiemu (Karnowski twierdzi, że Świderski go znieważył na łamach „Obserwatora sopockiego” i naraził na utratę zaufania publicznego) pojawił się ciekawy wątek. Oto Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe wydał w tym procesie interesujące postanowienie, w którym zwolnił Google (Kraków) z tajemnicy służbowej oraz zgodził się na wydobycie z Google informacji związanych z korzystaniem ze skrzynek poczty elektronicznej w domenie gmail.com. To chyba pierwszy taki przypadek w Polsce (proszę mnie poprawić, jeśli się mylę), ale nie można mu chyba przypisać braku pewnej logiki.

O sprawie piszą Izabela Kacprzak oraz Piotr Kubiak na łamach Rzeczpospolitej, w tekście Google ma ujawnić e-maile. Jest tam też cytowana moja wypowiedź na temat domniemania niewinności. Oczywiście nie wiemy, kto kliknął w konkretny "enter", jednak - gdyby się chwilę zastanowić - to przecież sąd działa w oparciu o swobodną ocenę dowodów, a gdyby zebrał ich dostatecznie wiele, to mógłby wyrobić sobie zdanie na temat przebiegu wypadków. Co jest tu istotne? Istotne jest to, że w postępowaniu o przestępstwo z art 212 § 1. i 2 kodeksu karnego (pomówienie) sąd zastosował art. 217. § 1. i 2. Kodeksu postępowania karnego w związku z art. 236a. KPK. Zacytujmy te przepisy:

Zacznijmy od art. 217. § 1. i 2 KPK:

§ 1. Rzeczy mogące stanowić dowód w sprawie lub podlegające zajęciu w celu zabezpieczenia kar majątkowych, środków karnych o charakterze majątkowym albo roszczeń o naprawienie szkody należy wydać na żądanie sądu lub prokuratora, a w wypadkach nie cierpiących zwłoki - także na żądanie Policji lub innego uprawnionego organu.

§ 2. Osobę mającą rzecz podlegającą wydaniu wzywa się do wydania jej dobrowolnie.
(...)

To artykuł, który otwiera Rozdział 25 KPK, zatytułowany "Zatrzymanie rzeczy. Przeszukanie". Rozdział ten zamyka art. 236a., w którym czytamy:

Art. 236a.
Przepisy rozdziału niniejszego stosuje się odpowiednio do dysponenta i użytkownika urządzenia zawierającego dane informatyczne lub systemu informatycznego, w zakresie danych przechowywanych w tym urządzeniu lub systemie albo na nośniku znajdującym się w jego dyspozycji lub użytkowaniu, w tym korespondencji przesyłanej pocztą elektroniczną.

Widać więc, że są mechanizmy pozwalające na wydobycie treści korespondencji i innych danych, a tajemnica korespondencji również ma swoje granice (nie jest bezwzględna). Jeśli ktoś ma tu wątpliwości, to proszę sięgnąć do art. 49 Konstytucji RP, w którym przeczyta:

Zapewnia się wolność i ochronę tajemnicy komunikowania się. Ich ograniczenie może nastąpić jedynie w przypadkach określonych w ustawie i w sposób w niej określony.

Konstytucyjne wolności mają swój kres wyznaczany również takimi przepisami Konstytucji, jak art. 31 ust. 3 Konstytucji:

(...)
3. Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.

Granice takie mogą być ustanawiane, ale bardzo ostrożnie (cokolwiek to znaczy) należy takie granice ustanawiać i należy też zapewniać gwarancje nieprzekraczania takich granic.

Koledzy z Rzepy relacjonują uzasadnienie postanowienia sądu:

Jak się dowiedzieliśmy, pod koniec października sędzia Ludwika Małkowska uwzględniła wniosek Karnowskiego o dopuszczenie dowodu z informacji stanowiących tajemnicę służbową i zwolniła z niej Google Kraków. Zażądała podania informacji o osobach, na które zarejestrowane są (były) adresy internetowe poczty, podania danych osób które miały dostęp do tych kont, z jakich numerów IP ściągano pocztę z tych kont, na jakie adresy e-mail i jakie wiadomości były wysyłane wraz z ich treścią. Stwierdziła, że „w sprawie zachodzi konieczność ustalenia osoby lub osób odpowiedzialnych” za ukazanie się zniesławiającej publikacji.

Warto przeczytać komentarze, które zebrała Rzeczpospolita. Pada tam teza o nieadekwatności środków, o konieczności ochrony prywatności osób, o których dane się ubiega prezydent Sopotu, o tym, że może sąd powinien zadbać, by uzyskane dane (jeśli zostaną uzyskane, bo przecież Google jest korporacją globalną, a w Krakowie nie ma nikogo decyzyjnego) pozostały wyłącznie w dyspozycji sądu...

Sprawa, którą dla uproszczenia nazwę "Karnowski przeciwko Świderski" (chociaż przecież nie wiadomo Kto obrażał prezydenta Sopotu?) zaczyna wpisywać się w pewien trend. Proszę sięgnąć do innej sprawy, którą prowadzi obecnie prezydent Szczecina: Głos prezydenta Szczecina w dyskusji o granicach wolności słowa w internecie. Proszę sięgnąć do Grzywna za nazwanie radnej "starym chamidłem" na forum, albo wcześniejszej znacznie sprawy: Burmistrz o przewodniczącym online, anonimowo i prywatnie. To wszystko samorządowi politycy.

Z drugiej strony mamy "Sprawę Kataryny", która odbiła się od wymiaru sprawiedliwości, gdy usiłowała poznać adresy piszących o niej dziennikarzy (por. Po wczorajszej debacie w sprawie "Dziennik vs. Kataryna", w Rz: Kataryna chce zdobyć adresy dziennikarzy). A jeszcze warto przywołać teksty: Ugoda Mokrosińskiej z WP, Postanowienie o umorzeniu śledztwa w sprawie Redwatch na Wikileaks.org, Śledztwo umorzono, bo nie wiadomo kto zainstalował, Czy ktoś otrzymał te 100 tysięcy za bombiarza?, No i umorzyli śledztwo w sprawie listy z IPN..., Korespondencja z sądem w sprawie ujawnienia adresu poczty elektronicznej

Na razie tych spraw, w których nie udało się wskazać sprawcy czynu jest znacznie więcej, niż tych, w których bez wątpliwości udało się ich określić i skutecznie karać lub dochodzić roszczeń cywilnoprawnych. Być może to jedynie funkcja instrumentarium prawnego. Zastanawiam się, jak ma się październikowe postanowienie sądu z Gdańska (oraz sytuacja globalnego Google oraz Microsoftu, który również w tej sprawie występuje jako host dla skrzynek poczty elektronicznej), do projektowanych właśnie uprawnień w zakresie art. 20c ustawy o Policji. Dziś w art 20c ustawy o Policji określone są już pewne rodzaje danych (telekomunikacyjnych), które mogą być ujawnione Policji oraz przez nią przetwarzane w celu zapobiegania lub wykrywania przestępstw, a teraz dopisuje się tam dane ze sfery świadczenia usług drogą elektroniczną. Czy oznacza to, że w przyszłości (gdyby projektowana nowelizacja weszła w życie) Policja nie będzie musiała pytać sądu o zgodę na przejrzenie skrzynki webowej (wszak to dane, o których mowa w art 18 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną), tylko np. mógłby się ich domagać policjant wskazany w pisemnym wniosku Komendanta Głównego Policji lub komendanta wojewódzkiego Policji albo osoby przez nich upoważnionej? (Przy okazji, chociaż to nieco z boku tematu, por. Konflikt: czynności operacyjne policji – prawa zasadnicze jednostki).

Coraz trudniej poradzić sobie z wytyczeniem granic tajemnicy komunikacji. Właściwie nie istnieje coś takiego, jak bezwzględne prawo do anonimowej komunikacji (por. "Sprawa tożsamości Kataryny" - czy mamy prawo do anonimowej komunikacji?). Pozostaje tylko pytanie o gwarancje komunikacji anonimowej niebezwzględnie. O gwarancje chroniące osoby, którymi w danej chwili Policja się nie interesuje. Pozostaje też pytanie o mechanizmy ochrony praw człowieka - prawa do sądu, prawa do dochodzenia roszczeń - w stosunkach prywatno-prawnych (por. Wyrok ETPCz: prawo dochodzenia roszczeń w przypadku naruszenia prywatności; Jak to działa w polskiej praktyce? por. Sygnalizowany wcześniej pozew w sprawie komentarza w serwisie Allegro).

Jak postąpi globalne Google? Być może tak, jak w 2006 roku, gdy amerykański Departament Sprawiedliwości - znacznie silniejszy, jak się wydaje, niż polski wymiar sprawiedliwości, domagał się od Google danych na temat tego, jak internauci poszukują informacji i co znajdują w internecie (por. Ustawa, wyszukiwarka i ochrona dzieci oraz Google przekaże rządowi 50 tys rekordów). Może zaś tak, jak było w przypadku Yahoo, który relacjonowałem w tekście Trzeci wydany przez korporacje?

Sprawę prowadzoną przez prezydenta Karnowskiego warto obserwować.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

A co ma zawartość skrzynki

A co ma zawartość skrzynki poczty do komentarzy na stronie/forum? Przecież komentarze nie wysyła się przez mail?

Zapomniałem jeszcze

Zapomniałem jeszcze dodać link do tekstu Handel via skrzynka poczty elektronicznej - a wcześniej co?
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

A jak nie wiadomo, to warto sprawdzić.

A co ma zawartość skrzynki poczty? No właśnie o to chodzi, że nie wiadomo. A jak nie wiadomo, to warto sprawdzić. A nuż będzie tam jakiś plik mp3 ("piracki" czyli "nielegalny"), albo zdjęcie córki w wieku niemowlęcym ("podczas innych czynności seksualnych" czyli kąpieli) wysłane znajomym.

Na pewno zostaną też sprawdzone wszelkie nośniki, które wysyłający posta (i jego rodzina) posiada. To typowe w Polskim wymiarze sprawiedliwości. Mamy człowieka. To jakże go tak puścić niewinnego? Jest człowiek. To i paragraf się znajdzie. Bo musi.

Pan prezydent dał znak, żeby gnębić niewygodnych mu ludzi. Teraz organy państwa mają ich jedynie znaleźć i przepuścić przez biurokratyczną maszynkę do mięsa.

A nuż będzie tam jakiś

A nuż będzie tam jakiś plik mp3 ("piracki" czyli "nielegalny")

A cóż to takiego jest "piracki/nielegalny plik mp3"?

piracki dyskurs

Ładnie praktykujesz styl myślenia lansowany na tej stronie, ładnie, 5+, ale teraz idź do domku, jak po cudzysłowach nie poznajesz, że tamten autor "incognitus" też jest już zaznajomiony ze wszystkimi wymiarami tego dyskursu i pragnie nową myśl na inny temat wtrącić. Mam nadzieje, że się tylko czepiasz, bo jak naprawdę chcesz się dowiedzieć co to jest "piracki/nielegalny" to na vagli punkty widzenia w archiwum poznasz.

Jaki styl myślenia lansowany jest na tej stronie?

Jaki styl myślenia lansowany jest na tej stronie? Proponowałbym dyskusję na ten temat prowadzić w komentarzach do tego wątku: Gdzie jesteśmy, dokąd zmierzamy?
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

ale żeby aż maile filtrować ?

Cytat z artykułu http://www.rp.pl/artykul/2,405022.html

Autorzy zamieszczonych tam tekstów sugerowali nielegalny handel lokalami komunalnymi i korupcję. Karnowski poczuł się szczególnie urażony zdjęciem, na którym była jego karykatura z kopertą w ręku sugerująca, że bierze łapówki.

To jeszcze rozumiem. Sam nie chciałbym, by ktoś w taki sposób obsmarował moją osobę i rozumiem żal Pana Prezydenta Sopotu.

Co zaś tyczy się kwestii udzielania dostępu do poczty elektronicznej... no to już wg. mnie jest zdecydowany szczyt. Z tego co rozumiem sąd de facto zezwolił na przejrzenie zawartości skrzynek domniemując, że dzięki temu odnajdą się dowody w sprawie. Przepraszam bardzo ale na takie posunięcia to chyba mogą sobie pozwalać policjanci i sędziowie w filmach sensacyjnych... ale nie w rzeczywistości. Z tego co widzę zaczynamy chyba dochodzić do wniosku, że poczta elektroniczna to nie to samo co poczta listowna - zatem prywatność nie cierpi? Absurd!

Kto może udostępnić te dane?

Zastanawiam się, czy Google z Krakowa może udostępnić dane, czy ma do nich dostęp. Gdzie znajdują się konkretne serwery i węzły komunikacyjne, kto nimi administruje, czy krakowskie Google zajmuje się w ramach całej korporacji...

Nie jest to problem związany jedynie z emailem i google, ale ogólnie z organizacjami międzynarodowymi, które w ramach swojej własnej struktury świadczą sobie usługi często pomiędzy różnymi krajami.

Żądanie jest nietrafione

Wykluczone, żeby jakieś "Gogle z Krakowa" miało w ogóle jakikolwiek dostęp do skrzynek mailowych korporacji. Wydaje mi się, że żądanie sądu jest kompletnie nietrafione i skierowane nie tam, gdzie trzeba.

Kilka pytań w sprawie udostępnienia e-maili

Nasuwa mi się kilka pytań.
Zakładając, że pozwany usuwał maile co jakiś czas, czy to ręcznie poprzez stronę gmail czy też automatycznie poprzez program pocztowy, powstaje pytanie które e-maile miałby google udostępnić. Jeżeli tylko te aktualne, to prawdopodobnie nie będzie tam nic ciekawego. Jeżeli sąd chciałby całość korespondencji, to google musiałoby przekopać swoje backupy. Czy da się w prosty sposób odzyskać historię w gmailu, nie wiem.

Sprawa druga, co w sytuacji, gdy na skrzynkę pocztową (już może nie w tym przypadku) przychodzą np. wyciągi z konta. Ujawnienie takich maili poza sądem byłoby złamaniem chyba tajemnicy bankowej. Czy pozwany może w ogóle argumentować, że na tą skrzynkę przychodziły rzeczy objęte taką ochroną i zażądać nieujawniania lub ujawnienia tylko dla sądu? Czy pozyskanie przez sąd informacji o kontach bankowych jest w tej sprawie w ogóle dopuszczalne? Zakładam tutaj, że google w takim przypadku udostępniłoby pliki. A może zwykłe filtrowanie po adresie nadawcy i odbiorcy byłoby wystarczające.

Trzecia sprawa, która odnosi się raczej do tej sprawy. Co w sytuacji, gdy pozwany nie korzysta z usług firmy trzeciej, tylko sam sobie postawił serwer (netbook + jakiś unix + łącze, nie więcej niż 1500 zl za uruchomienie) i jest swoim i tylko swoim dostawcą usługi e-mail. Ma stałe IP, zarejestrował sobie domenę, przechowuje wszystko u siebie. Czy też musiałby udostępnić te dane jako świadczący sobie usługi czy też jako strona w sprawie mógłby odmówić wydania dowodów?

Czy na pewno właściwa firma?

Hm... zdaje mi się że żądanie sądu jest skierowane do zupełnie niewłaściwej firmy.
Głowy bym nie dał, ale na 95% jestem przekonany, że w Krakowie działa oddział firmy Google Poland Sp.z o.o. z siedzibą w Warszawie (numer KRS 0000240611), a operatorem usługi pocztowej Gmail jest amerykańska firma Google Inc. z siedzibą w Mountain View w stanie Kalifornia. Na 99% jestem przekonany że polskie Google z usługą Gmail nie ma nic wspólnego.

z dokumentacji Google

"Warunki korzystania z Serwisów spółki Google" (http://www.google.com/accounts/TOS?hl=pl):

1. Stosunek Użytkownik - spółka Google
1.1 Korzystanie przez Użytkownika z produktów, oprogramowania, usług i stron internetowych spółki Google (łącznie w niniejszym dokumencie zwanych „Serwisami”, z wyłączeniem usług świadczonych na rzecz Użytkownika przez spółkę Google na podstawie odrębnej pisemnej umowy) odbywa się na warunkach umowy prawnej pomiędzy Użytkownikiem a spółką Google. Przez „spółkę Google” należy rozumieć spółkę Google Inc., z centralą pod adresem: 1600 Amphitheatre Parkway, Mountain View, CA 94043, USA. Niniejszy dokument zawiera opis konstrukcji umowy oraz niektórych jej warunków.
[...]

Ale z "Polityki prywatności" (http://www.google.com/privacypolicy.html):

[...]
Udostępnianie informacji

Udostępniamy dane osobowe innym firmom lub osobom spoza firmy Google wyłącznie w następujących okolicznościach:
Użytkownik wyraził zgodę. W celu udostępnienia jakichkolwiek poufnych danych osobowych prosimy o wyrażenie na to zgody.
Informacje takie przekazujemy naszym podmiotom zależnym, firmom stowarzyszonym lub innym zaufanym firmom bądź osobom w celu przetwarzania danych osobowych w naszym imieniu. Od tych podmiotów wymagamy wyrażenia zgody na przetwarzanie informacji według naszych instrukcji, zgodnie z niniejszą Polityką prywatności oraz przy zastosowaniu wszelkich innych odpowiednich środków ochrony poufności i bezpieczeństwa danych.
Uważamy, że udzielenie dostępu, umożliwienie użytkowania, zabezpieczenie lub ujawnienie takich informacji jest w uzasadnionych okolicznościach konieczne do (a) spełnienia wymogów obowiązującego prawa, przepisów, procedur prawnych lub prawomocnego żądania instytucji państwowych, (b) egzekwowania odpowiednich Warunków korzystania z usługi, włącznie z badaniem ich możliwych naruszeń, (c) wykrywania, zapobiegania lub rozwiązywania w inny sposób problemów dotyczących oszustwa, bezpieczeństwa lub kwestii technicznych, (d) zapewnienia ochrony przed szkodami dotyczącymi praw, tytułów własności lub bezpieczeństwa firmy Google i użytkowników jej produktów oraz zagrożeniami bezpieczeństwa publicznego zgodnie z wymogami prawa i w zakresie przez nie dozwolonym.
[...]

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>