To nie jest fair, że państwo zmusza mnie do obrony pedofilów i faszystów

pedobearProjektodawca zmusza mnie do bronienia pedofilów i ludzi propagujących faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa. Rozumiem, że to skuteczny sposób forsowania zaproponowanych przez siebie rozwiązań normatywnych (por. "Pomyśl o dzieciach" w dobie prac nad odcinaniem internautów od Sieci), ale w tej sprawie nie chodzi o pedofilów i nie chodzi o zwolenników totalitaryzmów. Tu chodzi o to, że pod pretekstem blokowania treści, za którymi zbyt wielu tęsknić nie będzie, proponuje się instytucje bardzo niebezpieczną. Proponuje się ją w piątek, by w poniedziałek po weekendzie klepnął ją Komitet Stały Rady Ministrów. Nie ma żadnych konsultacji społecznych, propozycje przypominają znaną strategię: chcesz trochę - proś o wiele. W ten sposób państwo bawi się z obywatelami w berka, ale gra idzie o zbyt dużą stawkę, by oceniać ją w kategoriach zabawy. Elementem tej gry jest pozostawienie w nazwie projektowanej ustawy odesłań do jakiegoś hazardu, który został właściwie zmarginalizowany w nowym projekcie. Bo tu nie o hazard chodzi.

Dziś, w trakcie jazdy pociągiem z Gdańska do Warszawy, pięć godzin rozmawiałem z dzwoniącymi do mnie dziennikarzami. Rozbraja mnie prowokacyjne stwierdzenie dziennikarza, który usiłuje w ten sposób wzbudzić moją reakcję: przecież ci, którzy nie mają nic na sumieniu, nie mają się czego obawiać. Dziennikarz nie pyta o gwarancje tajemnicy dziennikarskiej. Przechodzi do porządku dziennego nad dość mglistą projekcją ograniczeń swobody świadczenia usług drogą elektroniczną. Jest dobrze, gdy chociaż przeczytał depesze PAP, która wspomina o wczorajszym artykule Gazety Prawnej, z której dowiedział się, że "jest temat". Nie mam pojęcia "co jutro powiedziałem w gazetach". Dowiemy się.

Ważne wydaje się po pierwsze to, że projektowana właśnie ustawa (por. Projekt ustawy o podstawach inwigilacji internautów, o blokowaniu stron i ograniczeniu swobody świadczenia usług), która proponuje głębokie ingerencje w prawa człowieka i konstytucyjne wolności, projektowana jest w jakimś niesłychanym tempie.

O czym mówimy? Na przykład o art 51 ust. 2 Konstytucji, zgodnie z którym "Władze publiczne nie mogą pozyskiwać, gromadzić i udostępniać innych informacji o obywatelach niż niezbędne w demokratycznym państwie prawnym". Mówimy o art 54 ust. 1 Konstytucji: "Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji". O art 49 Konstytucji: "Zapewnia się wolność i ochronę tajemnicy komunikowania się. Ich ograniczenie może nastąpić jedynie w przypadkach określonych w ustawie i w sposób w niej określony."

Kluczowy jest art. 31 Konstytucji:

1. Wolność człowieka podlega ochronie prawnej.
2. Każdy jest obowiązany szanować wolności i prawa innych. Nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje.
3. Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.

To nie tylko wzorce polskie. Mówimy zatem o art 19 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka: "Każdy człowiek ma prawo wolności opinii i wyrażania jej; prawo to obejmuje swobodę posiadania niezależnej opinii, poszukiwania, otrzymywania i rozpowszechniania informacji i poglądów wszelkimi środkami, bez względu na granice." Mówimy o art 8 ust. 1 Konwencja o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności: "Każdy ma prawo do poszanowania swojego życia prywatnego i rodzinnego, swojego mieszkania i swojej korespondencji" oraz ust. 2 tego przepisu: "Niedopuszczalna jest ingerencja władzy publicznej w korzystanie z tego prawa, z wyjątkiem przypadków przewidzianych przez ustawę i koniecznych w demokratycznym społeczeństwie z uwagi na bezpieczeństwo państwowe, bezpieczeństwo publiczne lub dobrobyt gospodarczy kraju, ochronę porządku i zapobieganie przestępstwom, ochronę zdrowia i moralności lub ochronę praw i wolności osób". Mówimy również o art 10 tej Konwencji:

1. Każdy ma prawo do wolności wyrażania opinii. Prawo to obejmuje wolność posiadania poglądów oraz otrzymywania i przekazywania informacji i idei bez ingerencji władz publicznych i bez względu na granice państwowe. Niniejszy przepis nie wyklucza prawa Państw do poddania procedurze zezwoleń przedsiębiorstw radiowych, telewizyjnych lub kinematograficznych.

2. Korzystanie z tych wolności pociągających za sobą obowiązki i odpowiedzialność może podlegać takim wymogom formalnym, warunkom, ograniczeniom i sankcjom, jakie są przewidziane przez ustawę i niezbędne w społeczeństwie demokratycznym w interesie bezpieczeństwa państwowego, integralności terytorialnej lub bezpieczeństwa publicznego ze względu na konieczność zapobieżenia zakłóceniu porządku lub przestępstwu, z uwagi na ochronę zdrowia i moralności, ochronę dobrego imienia i praw innych osób oraz ze względu na zapobieżenie ujawnieniu informacji poufnych lub na zagwarantowanie powagi i bezstronności władzy sądowej.

Mówimy o artykule 6 Konwencji, który gwarantuje prawo do rzetelnego procesu sądowego. Również tym, którzy publikują treści z naruszeniem prawa, również tym, których infrastruktura ma być zablokowana. Dziennikarze o tym nie wiedzą. Dlaczego?

W przepisach konwencji nie ma takiego, który każdemu zapewniałby prawo do informacji na temat toczącego się procesu legislacyjnego, w wyniku którego powstają prawa go dotyczące oraz prawa do wzięcia udziału w konsultacjach społecznych na temat takiego prawa. Jeśli by istniał - w ostatnich tygodniach można by znaleźć kilka przykładów naruszenia takiego prawa. Zarówno w Polsce (por. Czy "hazardowa afera" wymusi przejrzystość procesu stanowienia prawa? Eeee... ), jak i na świecie (por. ACTA: Stanowienie prawa odrywa się od woli obywateli (również w Polsce)).

Czekając na to, co jutro napiszą gazety, odnotuję pierwsze teksty z "nowej serii", np. tekst Dziennika Gazety Prawnej: Nowelizacja ustawy hazardowej pozbawi internautów prywatności. Z niego dowiadujemy się, że Helsińska Fundacja Praw Człowieka ma zamiar przygotować całościową analizę prawną proponowanych zmian. Czy zdąży przed ich uchwaleniem? Czy będzie miało jakieś znaczenie, gdy Fundacja taką analizę przygotuje?

A jeśli nikt nie uzna za celowe przetestowanie zgodności tak przyjętego prawa z konstytucyjnymi wzorcami? W Rumunii przetestowano tak ustawę związaną z retencją danych telekomunikacyjnych. Efekt opisałem w tekście Rumuński Trybunał Konstytucyjny uznał, że tamtejsza ustawa o retencji danych jest niezgodna z konstytucją. Dla potrzeb tego komentarza przywołam jedynie cytowane wówczas ostrzeżenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka: przyjmowanie środków nadzoru bez stosownych zabezpieczeń praw jednostek może doprowadzić do "zniszczenia demokracji w jej obronie". To, co dotyczy środków nadzoru, musi też dotyczyć takich propozycji działań, jak blokowanie pewnych treści.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

tajemnica dziennikarska

* Dziennikarz ma obowiązek zachowania w tajemnicy:
1) danych umożliwiających identyfikację autora materiału prasowego... (Art. 15 ust. 2. Prawo prasowe)

"Przecież ci, którzy nie mają nic na sumieniu, nie mają się czego obawiać" - obróćmy role: pytanie do dziennikarza, jak zamierza chronić swoje źródła, gdy bez decyzji sądu policja i prokuratura mogą prześledzić jego korespondencję - wrócimy do rozmów na ławeczce pod wiaduktem?

Te wszystkie dzisiejsze technologie...

Przecież od samego początku wiemy, że te wszystkie nowoczesne technologie są w stanie ogromnie utrudnić działanie państwa, które znamy.

Z drugiej strony cała ta elektronika (odpowiednio użyta) może ogromnie ułatwić organom ścigania śledzenie przestępców, ściganie wielu rodzaju przestępstw, a może nawet zapobieganie im.

Prawdę mówiąc nie mogę się powstrzymać od takiego, zimno skalkulowanego stwierdzenia: stan wojenny[1] nie był żadnym złem, w żadnym przypadku prawo stanu wojennego nie krzywdziło ludzi, którzy temu prawu chcieli się poddać. Zostało wprowadzone po to by zaprowadzić ład i porządek, w interesie znakomitej większości obywateli, którzy nie mieli żadnych podstaw żeby się go obawiać.

Pojawiły się, oczywiście, drobne niedogodności związane z kłopotami w komunikacji, barkiem możliwości realizacji spotkań "hodowców kanarków", ale -- z punktu widzenia władzy -- bilans był pozytywny.

Pytanie co będzie następne: szyfrowanie?

fn1. I przepraszam za nieuniknione porównania o charakterze politycznym.

Podejrzewam, że jednym z

Podejrzewam, że jednym z następnych kroków będzie uznanie algorytmów szyfrujących jako broni (coś podobnego chyba funkcjonuje już w usa, przynajmniej w zakresie importu/eksportu). Albo wymaganie koncesji na użytkowanie takich algorytmów w pracy czy w domu. Zapewne będzie też trzeba używać "zatwierdzonych" przez organizacje typu NSA algorytmów, które one mogą spokojnie rozkodować.

Nóż się w kieszeni otwiera widząc co się dzieje, bo w państwie prawa nie ma prawa na dobrowolne przepychanie ustaw przez polityków będących u steru władzy. Fajnie że nagłaśniasz tego typu sprawy, ale pytanie się nasuwa takie- jak jesteśmy tę lawinę w stanie powstrzymać? Bo mamy do czynienia z manipulacją, która pod płaszyczykiem obrony nas przed "marginesem społecznym" chce nam zafundować kolejny sposób na lepsze kontrolowanie nas i mas.

Statystyczna większość nie korzysta raczej z szyfrowania, jeśli tak to w niewielkim zakresie i tego typu ustawy nie robią na nich wrażenia. Będzie robiło dopiero wrażenie gdy będzie za późno i będzie można tylko narzekać. Niestety dla nas, którzy mniej lub bardziej przeczuwają co się święci niestety nie jest wesoło. Wkrótce służby typu policja będą miały takie same prawa jak np. w Chinach.

Tu nie chodzi o obronę pedofilów ani faszystów, bo nie można przypisywać chęci prywatności tylko marginesowi społecznemu. Nie można traktować ludzi jak bydła i zmuszać ich do jedynych słusznych opcji.

Mamy demokrację?

To musimy mieć prawo wyboru i musi się nas pytać o zdanie i szanować je (vide traktat lizboński w Irlandii). Dopóki tak nie będzie, prawo jest tylko prawem narzucanym przez okupanta, obojętnie czy jest to obcy kraj, czy własny rząd.

Martin Niemöller

> Statystyczna większość nie korzysta raczej z szyfrowania,
> jeśli tak to w niewielkim zakresie i tego typu ustawy nie
> robią na nich wrażenia. Będzie robiło dopiero wrażenie gdy
> będzie za późno i będzie można tylko narzekać.

No i po raz kolejny mamy sytuację, w której przypomina się słynny wiersz Martina Niemöllera:
"Kiedy przyszli po Żydów, nie protestowałem. Nie byłem Żydem.
Kiedy przyszli po komunistów, nie protestowałem. Nie byłem komunistą.
Kiedy przyszli po socjaldemokratów, nie protestowałem. Nie byłem socjaldemokratą.
Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem. Nie byłem związkowcem.
Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował. Nikogo już nie było."

Szyfrowane powszechne

Statystyczna większość nie korzysta raczej z szyfrowania, jeśli tak to w niewielkim zakresie i tego typu ustawy nie robią na nich wrażenia.

To się może łatwo zmienić: urządzenia mobilne są coraz powszechniejsze, świadomość że dane mogą się dostawać w niepowołane ręce również (słynne reportaże o "danych na śmietnikach"), więc podejrzewam, że szyfrowanie całych partycji zacznie być objawem podstawowej higieny informatycznej (raczej dziwne, że już nie jest!).

No i klops - to już by było powszechne szyfrowanie, któremu trudno odmówić sensu i które trudno dyskredytować w imię czegokolwiek. Ale i na to można znaleźć radę - wystarczy tworzyć prawo oparte nie o działania, tylko w coraz większym stopniu o intencje, tzn. wykorzystywać konstrukcje w rodzaju: "kto szyfruje dane w celu ukrycia rzeczy zabronionych". Ponieważ jednak odgadywanie intencji jest bardziej zawodne niż stwierdzanie faktów i prowadzi do większej uznaniowości, to mnie to niepokoi.

Pomysł z intencjami

Pomysł z intencjami ciekawy, ale moim zdaniem nadaje się do stosowania dla ludzi rozsądnie myślących i powinien być powiązany z zasadą domniemania niewinności. Kto wie, czy jakiejolwiek służby, nawet zwykła skarbówka, nie chciała powoływać się na "intencje" i żądać wydania klucza szyfrującego po to, aby sprawdzić poprawność naszych danych.
W Anglii jakiś czas temu była sprawa z wsadzeniem gościa do aresztu za odmowę wydania klucza szyfrującego.

Niepokojące jest to, że Państwo chce wkładać łapy tam gdzie nie powinno. Całkowita kontrola nie służy społeczeństwu, jedynie elicie, która na nim "żeruje". Dorośli, dojrzali ludzie potrafią sami się kontrolować i większa swoboda może bardziej dopingować do przestrzegania prawa, niż obostrzenia z różnej strony nakładane. To wręcz może takich ludzi demotywować. Są oczywiście jednostki, które i tak będą łamać prawo, obojętnie czy są za to kary, czy nie. Ale nie można ich stawiać na równi z osobami, które sami chcieliby decydować czy ich prywatne dane mają być dostępne dla ogółu czy nie.

Bo dostępność danych dla "służb" to dostępność bez kontroli. Każdy chyba słyszał kiedyś o układach policjantów z przestępcami. I mamy być pewni że nasze dane nie "wyciekną" przez jakiegoś "kreta"?

Trudno mi zaakceptować, że te działania podejmuje "nasz rząd" lub "nasi politycy".

Tak działa OKUPANT.

Już.

"Całkowita kontrola nie

"Całkowita kontrola nie służy społeczeństwu, jedynie elicie, która na nim "żeruje"

To zależy przede wszystkim od konkretnego państwa. W przypadku państwa polskiego, z praktycznie niefunkcjonującym wymiarem sprawiedliwości, powyższe zdanie jest prawdziwe.

"Dorośli, dojrzali ludzie potrafią sami się kontrolować i większa swoboda może bardziej dopingować do przestrzegania prawa, niż obostrzenia z różnej strony nakładane."

Ale to już jest science-fiction.

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

Ale to już jest

Ale to już jest science-fiction.

Pod pojęciem dorosłego, dojrzałego człowieka miałem na myśli kogoś odpowiedzialnego kto jest w stanie myśleć zarówno o sobie, innych (empatia) jak i konsekwencjach swoich działań. Dorosłość wg prawa, czyli skończona 18tka tutaj nie ma nic do rzeczy, bo można mieć i 50 lat i nie być dojrzały.

Pytanie, ile takich ludzi w społeczeństwie jest, chyba faktycznie science-fiction jak piszesz, choć są grupy w których uświadczy się więcej odpowiedzialnych osób, które nie potrzebują "bata" nad sobą, aby być OK.

Wpływ prawa na odpowiedzialność

To trochę nie na temat, ale jestem pewien, że istnieją opracowania napisane zarówno przez prawników jak i socjologów zajmujące się badaniem jak szczegółowość i restrykcyjność przepisów wpływa na kulturę i moralność (które w końcu z pokolenia na pokolenie się też zmieniają). Ktoś poleciłby może jakąś konkretną pozycję? Ekstrapolując własną wiedzę dotyczącą raczej reguł w grach i zabawach wnioskuję, że i w przypadku bardziej poważnych przepisów "rozwiązywanie problemów przepisami" prowadzi do większego uzależnienia od sztywnych reguł i mniejszej umiejętności -- czy też woli -- samodzielnej oceny sytuacji. Czuli do mniejszej odpowiedzialności.

Ideałem wydaje się wychowywanie w bardziej ogólnym systemie zasad -- być może to między innymi dlatego nieletni mają, na przykład, zmniejszoną odpowiedzialność karną (poza innymi oczywistymi powodami)? W przeciwnym razie dostejemy wypaczone poczucie sprawiedliwości oraz "gierki" z przepisami -- bo przewidzieć wszystkiego nie sposób.

Problem jednakże polega na tym, jak ktoś już w tym serwisie zauważył, że znacznie łatwiej jest dodawać nowych przepisów, niż ich ujmować. Szczególnie jeśli są one skonstruowane tak, że już samo mówienie o ich zmianie może być uznane za podżeganie do popełnienia przestępstwa.

Pytanie retorycznie mi się nasuwa...

Załóżmy, że jest tak, jak tu prognozujecie (chodzi mi o szyfrowanie itd). Powstaje złożone pytanie: do którego momentu, jako obywatel danego państwa, powinienem przestrzegać obowiązującego prawa, a od którego momentu, mogę z czystym sumieniem tego zaniechać?

Bo w chwili, gdy państwo przestaje reprezentować interesy swoich obywateli i staje się de facto systemem totalitarnym, chyba taki moment się zbliża?

Jak wiemy, w III Rzeszy wydanie przedstawiciela mniejszości władzom (jak wiemy, po to, aby został zamordowany) było jak najbardziej zgodne z prawem, ba.. wręcz nie wydanie było przestępstwem.

Każde przewinienie było karane śmiercią lub obozem, który kończył się najczęściej śmiercią. Ale nie zapominajmy - to wszystko działo się zgodnie z obowiązującym prawem - jak najbardziej! Tak samo zbrodnie w ZSRR były "zgodne" z ich prawem. Podobnie wyglądało to i nadal wygląda w państwach uważanych za totalitarne (obecnie np. w Chinach czy KRLD).

Myślę, że odpowiedź ludzi zawodowo związanych z prawem byłaby cenna, aby tacy laicy jak ja, mogli się zorientować, w którym momencie prawo stanie się w Polsce jawnym bezprawiem i obywatel będzie miał pełne moralne prawo - przestrzegać go w takim stopniu, jak np. prawo PRLu?

To jest naprawdę niezwykle przykre, że po iluś latach walk z komuną, muszę po raz drugi w swoim życiu, rozważać takie dylematy w Polsce... a człowiek naiwnie myślał, że totalitaryzm mamy już za sobą.

A co jest złego w hazardzie???

Jeśli już schodzimy na tematy moralne to ja poproszę o odpowiedź na to pytanie (najchętniej z punktu widzenia liberała, bo to wszak urzędnik liberalnego rządu wnosi ten projekt ustawy...). Zajrzałem nawet do KKK i tam stoi tak:
(2413 Gry hazardowe (karty itd.) bądź zakłady nie są same w sobie sprzeczne ze sprawiedliwością. Stają się moralnie nie do przyjęcia, gdy pozbawiają osobę tego, czego jej koniecznie trzeba dla zaspokojenia swoich potrzeb i potrzeb innych osób. Namiętność do gry może stać się poważnym zniewoleniem. Nieuczciwe zakłady bądź oszukiwanie w grach stanowi materię poważną, chyba że wyrządzana szkoda jest tak mała, że ten, kto ją ponosi, nie mógłby w sposób uzasadniony uznać jej za znaczącą.

Mam kilka pytań pomocniczych:
- czy hazardem jest gra na giełdzie (w szczególności opcjami na instrumenty pochodne, czyli "założymy się że WIG za pól roku będzie poniżej 20000 punktów") i czy możemy spodziewać się jej zakazania w następnych ustawach?
- czy hazardem internetowym będzie sytuacja, w której będę wysyłał do kolegi za granicą maila z tekstem "postaw wszystkie moje pieniądze w trzeciej gonitwie na czarnego konia"i czy sytuacja się zmieni jeśli zamiast maila będzie www (czyli będziemy mieli "konta przedpłacone" w kasynach "naziemnych" obsługiwane przez sieć)
- czy będzie takim hazardem gra w turniejach (np szachowych) przez sieć (jeśli będzie wymagane wpisowe)?
- czy szachy korespondencyjne w tradycyjnej (papierowej) formie to też już będzie ścigany prawem hazard?
O co w ogóle w tym wszystkim (poza prawem do inwigilacji obywateli) chodzi?

W hazardzie jako takim nie ma nic złego.

Coś złego jest tylko w hazardzie, który nie płaci państwu dostateczne dużego haraczu od swojej działalności...

sumienie

O czystym sumieniu to chyba nie prawnicy (tj nie JAKO prawnicy) się powinni wypowiadać... Z tego co wiem etycznie słuszne jest nieposłuszeństwo przełożonemu jeśli to co nakazuje prowadzi w naszym przekonaniu z pewnością do zła. Co do prawa to są takie mądre rzeczy jak zasada sprawiedliwości. Odwoływał się do niej bodajże trybunał w Norymberdze...

"Zgodnie z ustawą z dnia 29

"Zgodnie z ustawą z dnia 29 listopada 2000 r. „o obrocie z zagranicą towarami, technologiami i usługami o znaczeniu strategicznym dla bezpieczeństwa państwa, a także dla utrzymania międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa” (tj. Dz. U. z 2004 r. Nr 229, poz. 2315) import określonych grup towarowych na terytorium RP jest monitorowany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego."

w firmie instalowałem asa cisco firewall z szyfrowaniem des - a to już wymagało zgłoszenia do abw...

Statystyczna większość

Statystyczna większość nie korzysta raczej z szyfrowania

Połączenie z bankiem - https, poczta przez www - https, połączenie WiFi - WPA. Statystyczna większość nie ma pojęcia, że korzysta z szyfrowania.

OK. Szyfrowanie

Nie widze mozliwosci ograniczenia mojego dostepu do algorytmow szyfrujacych czy tez do programow wykozystujacych te algorytmy przez panstwo - jest to po prostu niemozliwe. Nie da sie. Niewykonalne

ależ jest możliwe

Na listę adresów stron zakazanych zostaną wpisane adresy serwisów prowadzących dystrybucję takiego oprogramowania oraz publikujących informacje nt. tychże algorytmów. Potem państwo nakaże operatorom zakup routerów z funkcją głębokiej inspekcji danych i po problemie. Tak zrobiono w Iranie, państwach arabskich. Da się w Polsce.

really?

1. Czy zostaną zamknięte również biblioteki?
2. Co jeśli znam odpowiedni algorytm na pamięć?
3. W jaki sposób "głęboko" obserwować protokół https?

ad 3. po prostu https bedzie

ad 3. po prostu https bedzie zakazany i tyle. Banki beda mogly dostac pozwolenstwo na to, o ile oczywiscie, dadza dostep odpowiednim sluzbom.

Glebokosc obserwacji, to moim zdaniem L7 - sprawdzanie, czy aby jednak nie probujesz szyfrowac po http np :) i cyk - kontrola, co pan tak posyla - nie potrafimy tego dopasowac pod zaden wzorzec! nito GG, nito ajaxowy request - pan da dysk do analizy, nie ma sie co martwic jesli pan niewinny...

Czy zauważyliście ciekawą

Czy zauważyliście ciekawą prawidłowość - ze 'złych' TORów, GPG itd korzystają różne grupy.
- w Niemczech są to głównie neonaziści
- w USA proislamscy fanatycy i skrajnie prawicowe milicje
- w PL - pedofile

Ciekawe, że są to grupy, których dane społeczeństwa w tym momencie obawiają się najbardziej...

Re: Czy zauważyliście ciekawą

Serio, serio obawiasz się pedofili? Bo ja nie..
A jeśli Ty też nie, to czy spotkałeś kogoś, kto się tych pedofili w Polsce obawia.. bo ja, jak dotąd nie miałem okazji takich spotkać. Więcej powiem.. spotykam wielu ludzi, którzy pytają "Co oni ciągle #wyraz o tych pedofilach? Gdzie niby są ci pedofile w sieci?". Wydaje mi się, że ci "pedofile" są tak samo realnym zagrożeniem jak "hazard" czy A/H1N1...

IMHO o wiele poważniejszym zagrożeniem jest jakiś przedziwny (bo nie wygląda na nazistowski ani komunistyczny tym razem, więc jaki?) totalitaryzm, który rozsrasta się pełną parą, na naszych oczach. Proszę - doniesienie z dzisiejszego DI:

"Operatorzy będą musieli namierzać użytkowników komórek?"

Powoli za samymi doniesieniami nie nadążam, a co dopiero o wnikliwym czytaniu tych wszystkich propozycji (o czym wielokrotnie wspominał Vagla).

wiara czy prawo

podzielam wiarę VaGli w prawa konstytucyjne, rzecz jednak w tym, że sformułowania np art 31 ust 3 przyjmowane są niejako intencyjnie.
Intencje i wykładania "stojących na straży" moralności publicznej lub porządku publicznego znacząco się będą różnić od zwolenników wolności obywatelskich.
Światopogląd i strona barykady w obronie "racji stanu" stanowią czynnik diametralnie różnicujący pojmowanie także art 51 i innych.
Trzeźwość i bezstronność sędziów TK wydaje się jednak niewystarczająca dla odparcia tak przeciwstawnych grup interesu.
Pokusą władzy jest wszak władać nad każdym.

Pismo UKE

Kto da radę przeczytać pismo Urzędu Komunikacji Elektronicznej, którego zeskanowany wydruk z faksu opublikowano na stronach BIP Ministerstwa Finansów? (PDF)
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Da radę :-)

tylko trzeba mieć lekarza w rodzinie :-)

A pismo MF do KRM pan czytał?

ja dam rade

No ja dam radę. Chcecie żeby to przeklepać na zwykły tekst ?

Jutro powinienem dostać w czytelniejszej postaci

Zwróciłem się do UKE z prośbą o udostępnienie tego stanowiska w czytelniejszej postaci i jutro mam dostać taką. To dotyczy jedynie propozycji art 179a, nie zaś zmian u ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną i z nią związanych. Ciekawe, kto się odniesie do tych ostatnich zmian. Te dokumenty stopniowo będą się pojawiać pod tekstem Projekt ustawy o zmianie ustawy o grach hazardowych oraz niektórych innych ustaw w wersji przekazanej do rozpatrzenia przez Komitet Rady Ministrów.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

ZUO nie śpi, my też nie możemy!

Przepisałem cały ten dokument do postaci tekstowej.

W nawiązaniu do pisma Pana Prezesa z dnia 7 grudnia 2009 r. skierowanego do Pana Ministra Jacka Kapicy - Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Finansów, dotyczącego projektu ustawy o grach hazardowych i niektórych innych ustaw zwanego dalej "projektem", zawierającego propozycję brzmienia art. 179a ustawy - Prawo telekomunikacyjne, pragnę przedstawić następujące stanowisko.

Zgodnie z ustaleniami z konferencji uzgodnieniowej dotyczącej projektu, która odbyła się w dniu 24 listopada 2009 r., brzmienie przepisu art. 179a Prawa telekomunikacyjnego miało zostać wypracowane przez zespół składający się z przedstawicieli urzędów, które zgłosiły uwagi do propozycji przedstawionej w ramach uzgodnień projektu, w tym m.in. przez przedstawicieli Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Z kolei zaś kwestie techniczne związane z wdrożeniem projektowanego art. 179a ustawy - Prawo telekomunikacyjne miały być ustalone przez zespół ekspercki w ramach Komitetu Rady Ministrów ds. Informatyzacji i Łączności. Zespół ten opracował projekt rekomendacji w zakresie technicznych aspektów realizacji zadań wynikających z art. 179a ustawy - Prawo telekomunikacyjne, a dokument ten został przyjęty w dniu 3 grudnia 2009 r. przez Komitet Rady Ministrów ds. Informatyzacji i Łączności. Pragnę jednakże zwrócić uwagę na to, że po opracowaniu rekomendacji w zakresie technicznych aspektów nie odbyło się żadne spotkanie zespołu, którego zadaniem była zmiana brzmienia art. 179a Prawa telekomunikacyjnego - zespół ten spotkał się tylko raz, w dniu 26 listopada br. czyli jeszcze przed opracowaniem i przyjęciem rekomendacji.

Jednocześnie pragnę wskazać, że przedstawione przez Pana Prezesa w/w piśmie dwa warianty brzmienia art 179a Prawa telekomunikacyjnego nie uwzględniają uwag zgłaszanych przez mnie na wcześniejszych etapach prac legislacyjnych nad projektem. Jednocześnie pragnę zaznaczyć, że w mojej ocenie, jedynie wariant II jest możliwy do przyjęcia, gdyż przewiduje on udział sądu w procesie oceny czy dana strona lub usługa zawiera treści stanowiące przesłanki do jej zablokowania. Jednakże w związku z zawarciem w projekcie dwóch alternatywnych wariantów, poniżej przedstawiam uwagi do obu tych propozycji, które nie były zgłaszane przez Urząd na wcześniejszych etapach prac legislacyjnych. Zaznaczam jednocześnie iż część uwag zgłaszanych do wariantu I odnosi się również do wariantu II, co zostało wprost wskazane przy konkretnej uwadze.

Uwagi do wariantu I:
1) w ust. 2 nie zostały wskazane kryteria jakimi będzie się kierował podmiot uprawniony dokonując oceny, czy dana strona internetowa lub usługa zawiera treści, o których mowa w pkt 1-4;

2) w ust 3 niejasne jest określenie "dane dotyczące okoliczności wpisu" i wymaga ono przeredagowania. Analogiczna uwaga dotyczy ust. 4 w wariancie II;

3) ust. 5 - co prawda zmieniono określony w poprzednio opiniowanym projekcie ustawy obowiązek przedsiębiorcy telekomunikacyjnego świadczącego usługę dostępu do internetu blokowania dostępu do stron internetowych lub usług wpisanych do rejestru na obowiązek utrudniania dostępu do stron internetowych lub usług wpisanych do rejestru, jednakże nie odniesiono się w jakikolwiek sposób, choćby w uzasadnieniu do projektu do kosztów środków technicznych, które powinien zaangażować przedsiębiorca telekomunikacyjny w celu utrudnienia takiego dostępu a podkreślić należy, iż koszt tego rodzaju działań będzie olbrzymi. Co więcej, w ust. 6 pkt 2 posłużono się niepoprawnie - wobec dokonanych zmian obowiązku blokowania na obowiązek utrudniania dostępu - pojęciem "blokowania";

4) ust 8 wymaga przeredagowania; w przepisie tym wskazano, że przedsiębiorca telekomunikacyjny, który "dokonał blokowania określonego w ust. 5 pkt I dotyczącego strony internetowej" (podczas gdy przepis ust. 5 pkt I nakłada obowiązek utrudniania dostępu do niedozwolonych stron i usług poprzez blokowanie dostępu do "adresów elektronicznych" wpisanych do Rejestru) przekazuje usługobiorcy komunikat o "wstrzymaniu usługi" - niejasne jest o jaką usługę tu chodzi. Ponadto niejasno jest użyte w tym przepisie pojęcie "usługobiorcy", gdyż ustawa Prawo telekomunikacyjne nie posługuje się takim pojęciem.
Analogiczna uwaga dotyczy ust 14 w wariancie II;

5) ust. 9 - z przepisu nie wynika kto może wystąpić z zapytaniem, o którym mowa w tym przepisie, czy taki wniosek będzie mógł złożyć każdy? Analogiczna uwaga dotyczy ust 16 w wariancie II;

6) ust. 10 - niejasno jest użyte w tym przepisie sformułowanie "zmianę sposobu wskazania w Rejestrze tych adresów" - na czym będzie polegała taka zmiana? Czy chodzi to o "zmianę adresów wpisanych do Rejestru"?;

7) ust. 12 - wydaje się, że wyrazy "cofnięcie żądania" należy zastąpić wyrazami "wniosek o wykreślenie wpisu z Rejestru". Ponadto nie jest jasne określenie "zmieniono żądanie" - czego miałaby dotyczyć zmiana? Analogiczne uwagi dotyczące ust. 12-14 i 16. Ponadto niejasne są powody rozróżniania trybów dokonywania zmian w Rejestrze. Jaki tryb miałby zastosowanie w przypadku, w którym ustały przesłanki do dokonania wpisu (czyli jest spełniona dyspozycja ust. 15). a z wnioskiem o wykreślenie z Rejestru wystąpił podmiot, którego strony internetowej lub usługi dotyczy wpis (czyli wypełnia normę ust. 12) - czy w tej sytuacji organ przekazuje do Prezesa UKE cofnięcie żądania czy występuje z wnioskiem o wykreślenie wpisu? Ponadto z zaproponowanego brzmienia przepisu ust. 12 nie wynika w jakiej formie następuje uwzględnianie przez organ, na którego żądanie dokonano wpisu do rejestru, wniosku o którym mowa w ust. 10;

8) ust 13 - niejasne jest o jakim "naruszeniu warunków, o których mowa w ust. 6 pkt 2" mowa w tym przepisie, gdyż w ust 6 pkt 2 nie ma mowy o warunkach;

9) ust. 14 - proponuje się rozważenie czy w przypadku uchylenia decyzji o odmowie cofnięcia żądania albo jego zmiany organ, zamiast informować Prezesa UKE o takim fakcie, nie powinien występować do Prezesa UKE z wnioskiem o wykreślenie wpisu w Rejestrze bądź wnioskiem o zmianę wpisu;

10) ust. 17 - niejasne jest co oznacza użyte w tym przepisie określenie "czynności związane z wprowadzaniem danych do Rejestru" i na czym polega "korzystanie z danych Rejestru". Ponadto przeredagowania wymaga sformułowanie "z zachowaniem zasad bezpieczeństwa Rejestru i dróg komunikacji elektronicznej z Rejestrem". Analogiczna Uwaga dotyczy ust. 18. a także ust 16 w wariancie II;

11) ust. 18 - w pkt 1 jest mowa o obowiązku "blokowania dostępu do adresów elektronicznych", podczas gdy przepis ust. 5 nakłada obowiązek "utrudniania dostępu poprzez blokowanie dostępu";

12) ust. 19 - proponuje się zmienić wytyczną do wydania rozporządzenia, niejasne jest bowiem czym konkretnie miałby kierować się organ upoważniony do wydania rozporządzenia, w jaki sposób miałby on określać "wielkość" sieci telekomunikacyjnych". Analogiczna uwaga dotyczy ust. 19 w wariancie II.

Uwagi do wariantu II;

1) w projektowanych przepisach wariantu II powinna znaleźć się regulacja dotycząca stron postępowania przed sądem, tj. przepis jednoznacznie wskazujący, iż uprawnienia np. do złożenia zażalenia przysługują zarówno przedsiębiorcy telekomunikacyjnemu świadczącemu usługi dostępu do Internetu, jak i podmiotowi, którego strony internetowej lub usługi dotyczy wpis do rejestru;

2) w propozycji wariantu II brakuje regulacji odnoszących się do możliwości złożenia wniosku o wykreślenie z rejestru danych przez przedsiębiorców telekomunikacyjnych świadczących usługi dostępu do Internetu;

3) w zaprojektowanych przepisach zmieniono co prawda określony w poprzednio opiniowanym projekcie ustawy obowiązek przedsiębiorcy telekomunikacyjnego świadczącego usługę dostępu do Internetu blokowania dostępu do stron internetowych lub usług wpisanych do rejestru na obowiązek utrudniania dostępu do stron internetowych lub usług wpisanych do rejestru. Jednakże nie odniesiono się w jakikolwiek sposób, choćby w uzasadnieniu do projektu do kosztów środków technicznych, które powinien zaangażować przedsiębiorca telekomunikacyjny w celu utrudniania takiego dostępu, a podkreślić należy iż koszt takiego rodzaju działań będzie olbrzymi. Co więcej, w ust. 7 posłużono się niepoprawnie - wobec dokonanych zmian obowiązku blokowanie na obowiązek utrudnienia dostępu - pojęciem "blokowania";

4) w ust 9 proponuje się określanie, poprzez odesłanie do właściwych przepisów Kodeksów postępowania cywilnego lub Kodeksu postępowania karnego (w zależności od decyzji co do właściwości sądów) trybu postępowania;

5) w ust 12 wydaje się że nieprawidłowo, wobec zastosowania zasady kontroli sądowej oraz rozstrzygania przez sąd w formie postanowienia o dokonaniu wpisu do rejestru, wskazano, iż to organ wymieniony w art 179a ust I, a nie sąd występuje do Prezesa UKE z wnioskiem o wykreślenie z rejestru - tryb dokonywania zmian w rejestrze niezależnie od tego czy dotyczą wpisu czy wykreślenia powinien być bowiem analogiczny.

Ponadto, w odniesieniu do obu zaproponowanych w projekcie wariantów ponownie pragnę wskazać, że ze względu na charakter wpisu do rejestru, w świetle art 3 $(przyp. Artur Kwiatkowski: $ oznacza znak paragrafu) 2 pkt 4 ustawy z dnia 30 sierpnia 2002 r. - Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (Dz. U. Nr 153, poz. 1270, z późn. zm.) wpis ten może być uznany za inny, niż określono w pkt 1-3 tego przepisu, akt lub czynność z zakresu administracji publicznej, który dotyczy uprawnień lub obowiązków wynikających z przepisów prawa. W konsekwencji wpis do rejestru dokonany przez Prezesa UKE może zostać zaskarżony do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. W takiej sytuacji stroną postępowania sądowoadministracyjnego stanie się de facto Prezes UKE, który nie podjął jakiejkolwiek merytorycznej decyzji o konieczności dokonania wpisu, tj. nie dokonał jakiekolwiek władczego rozstrzygnięcia, a jedynie wykonał obowiązek ustawowy. Zatem proponuję dodanie w projekcie regulacji wskazującej, że organ prowadzący Rejestr Stron i Usług Niedozwolonych nie będzie ponosił odpowiedzialności za merytoryczne i prawne rozstrzygnięcia związane z oceną zawartości stron internetowych oraz z utrudnianiem dostępu do stron internetowych lub usług wpisanych do Rejestru, z uwagi na to, iż wykonuje jedynie czynności o charakterze de facto technicznym.

Przedstawiając powyższe należy zauważyć, iż proponowany 3 miesięczny termin wejścia ustawy w życie powinien zostać wydłużony. Faktyczne zastosowanie norm ustawowych wymaga dokonania wielu technicznych przygotowań, tak ze strony przedsiębiorców telekomunikacyjnych świadczących usługi do Internetu, jak i organów administracji wykonujących zadania wynikające z projektowanej ustawy, a także - przy przyjęciu wariantu II brzmienia art 179a ustawy Prawo telekomunikacyjne - sądów. Podkreślić należy, iż wykonanie przez jednostki budżetowe części z zadań wynikających z projektowanej ustawy musi być poprzedzone analizą i ewentualną zmianą budżetów tych jednostek, ponadto czas vacouo legis (przyp. Artur Kwiatkowski: jakiś prawny zwrot, którego nie mogę dokładnie rozczytać a sam go nie znam) ustawy powinien umożliwić skorzystanie przez te jednostki z ustawy - Prawo zamówień publicznych. W innym bowiem przypadku, mimo wejścia projektowanej ustawy w życie, jej normy nie będą faktycznie funkcjonowały przez czas niezbędny do dostosowania się adresatów ustawy do jej wymagań.

Jednocześnie pragnę wskazać, że w związku z tym, iż nadal nie są znane szczegółowe kwestie dotyczące utworzenia i prowadzenia Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych, niemożliwe jest pełne oszacowanie kosztów realizacji zadań wynikających z zaprojektowanego brzmienia art 179a Prawa telekomunikacyjnego.

Sprawdzałem dwa razy i mam nadzieję, że się nigdzie nie pomyliłem. Pozdrawiam !

Kolejny tekst

Ukazał się kolejny tekst. Gazeta Wyborcza i artykuł Tomasza Grynkiewicza pt. Obywatel w sieci pod lupą. Z tego tekstu dowiadujemy się, że projekt został omówiony wczoraj na Komitecie Stałym Rady Ministrów, ale nie dali rady go przyjąć, więc wróci tam w czwartek.

Na marginesie, dla tych, dla którym takie niuanse należy wyjaśniać: Komitet Stały Rady Ministrów to nie to samo co Rząd. Komitet Stały RM to organ opiniodawczo-doradczy w sprawach należących do zakresu działania Rady Ministrów lub Prezesa Rady Ministrów. Więcej o kompetencjach można przeczytać w Zarządzeniach, opublikowanych w BIP Rady Ministrów. Tam m.in.:

Zadaniem stałego komitetu Rady Ministrów jest przygotowywanie, uzgadnianie i przedstawianie Radzie Ministrów lub Prezesowi Rady Ministrów projektów rozstrzygnięć albo stanowisk Rady Ministrów lub Prezesa Rady Ministrów przez wyrażanie opinii albo udzielanie rekomendacji projektom dokumentów rządowych, które będą przedstawione Radzie Ministrów lub Prezesowi Rady Ministrów do rozpatrzenia.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Rzeczypospolita Paradyzja...

Obok tych informacji możemy jeszcze poczytać o wymianie dowodów na biometryczne z chipem np w Gazecie oraz o ministerialnym projekcie "Program rozwoju obrotu bezgotówkowego w Polsce na lata 2009 – 2013", który, o czym można przeczytać TU, który miałby doprowadzić do tego abyśmy wszyscy posługiwali się elektronicznym pieniądzem... Kiedy zaczniemy chodzić tyłem i mówić wspak?

Eksperyment

Jakby wysłać pocztą do odnośnego ministerstwa i do gazet plik wydrukowanych z netu materiałów pedofilskich, to policjanci zrobią sobie komórkę w każdej sortowni poczty i będą otwierać paczki a oprócz tego robić obławy na samochody firm kurierskich? Albo jakby tak wysłać trochę łysiczki lancetowatej?

Ja mam pytanie czym, podyktowany jest pośpiech i maskowanie cenzury walką z pedofilią, hazardem, faszyzmem i szatanem przy wprowadzaniu odnośnej ustawy. Czy jest ktoś jeszcze, kto oprócz rządu ma interes w cenzurowaniu internetu?

Jak to kto?

Stawiam, ze chodzi o prawa autorskie. Jak tylko rejestr ruszy odbedzie sie szopka, by dodac do listy "piractwo".

1% na Fundację Nowoczesna Polska, KRS: 0000070056;

"Piractwo" jest w propozycjach

"Piractwo" jest w propozycjach - tam, gdzie mowa o dopisaniu w ustawie o Policji dostępu do danych z art 18 uśude oraz tam, gdzie mowa o dopisaniu takiego dostępu dla Straży Granicznej.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Na RSiUN zyskają

Co najmniej:

1) firmy, które zyskają na wycięciu konkurencji na rynku hazardu internetowego,
2) firmy, które zbudują i będą serwisować RSiUN (trzeba śledzić NGI24),
3) firmy, które sprzedadzą operatorom internetu cegłówkę kompatybilną z RSiUN.

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

Dużo hałasu o nic

Osobiście uważam, że przywiązuje się przesadnie dużą uwagę sprawie tego projeku. Po pierwsze to jest zaledwie projekt MF, a urzędnicy ministerstwa nie takie już pomysły miewali. Dość przypomnieć, że tak głośno było ostatnio o VAT-cie od samochodów, bo MF zapowiadało ograniczenia odliczania podatku. Projekt poszedł na Radę Ministrów i został odrzucony.

I tak pewnie będzie z tym projektem.

Poza tym główną rzeczą, która nurtuje szarego internautę jest kwestia cenzury. Tyle, że blokady w formie zaproponowanej przez MF łatwo byłoby obejść. Choćby przez VPN.

Projekt jest zły dlatego, że mimo ogromnych nakładów i użycia środków nieproporcjonalnych do chronionego dobra celu by nie osiągnął! To jest kluczowy arguement za jego odrzuceniem, a nie kwestia faszystów, pedofili, hazardu i cenzury. Gdyby projekt zawierał SKUTECZNE środki (są takie?) blokowania stron kasyn internetowych to moim zdaniem byłby ok. Blokady stron pedofilnych czy faszystowskich nie mają sensu, bo są to strony, które mogą niemal bez szkód zmieniać serwery i adresy. Kasyna to jednak co innego. To jest biznes i jak każdy biznes potrzebują one pewnej minimalnej stabilności.

Po co?

"Gdyby projekt zawierał SKUTECZNE środki (są takie?) blokowania stron kasyn internetowych to moim zdaniem byłby ok."
Przepraszam, zadam podstawowe pytanie: a PO CO w ogóle miałyby być blokowane strony kasyn internetowych?
Co państwo i społeczeństwo jako całość na tym zyska?

co zyska spoleczenstwo?

co zyska spoleczenstwo? oczywiscie bezpieczenstwo, spokoj, odwyk od nalogu;)
co zyska panswto? wydaje mi sie, ze kontrole. pomijajac wszystkie dodatkowe kwestie zwiazane z cenzura niewygodnych mu tresci, bedzie mialo bardziej przejrzysty wglad do portfeli (wszak przeplyw pieniedzy w wypadku internetowego hazardu trudno kontrolowac), a taka wiedza zawsze byla dla naszych wladz istotna.

Po co...

Po pierwsze, skoro hazard w sieci jest nielegalny, to trzeba być konsekwentnym i zakaz uprawiania tego rodzaju hazardu egzekwować. Niekoniecznie blokując strony. Już sam fakt, że dochodów w ten sposób uzyskanych nie będzie można legalnie puścić w obrót (kupić domu, samochodu) jest pewną represją.

Po drugie, zakaz hazardu przez internet to nie mój pomysł. Ale ok, podejmę się jego obrony.
Kasyna internetowe lokowane są obecnie albo w Wielkiej Brytanii albo na Malcie i tam płacą podatki. W Polsce takie kasyno na pewno by się nie ulokowało, nawet gdyby ten biznes był legalny. Po prostu nasz podatek (50% od różnicy między sumą uzyskaną z zakładów minus wypłaty) odstraszy każdego. A obniżyć go nie można - choćby ze względów politycznych.

Podatek od hazardu to jednak tylko drobiazg. O wiele bardziej szkodliwe jest to, że pieniądze przegrywane przez graczy (zakładam, że kasyna są dochodowe i więcej mają wpłat od graczy niż dokonują wypłat) również wędrują za granicę. Z tejże zagranicy już nie wracają. Nie wędrują do polskich sklepów, nie są potem wypłacane pracownikom tych sklepów w postaci. Pracownicy nie płacą od nich podatków - a więc znowu strata dla budżetu, ale przede wszystkim strata dla całej gospodarki. (Przepraszam za te makroekonomiczne banały, ale zadano mi proste pytanie "po co?", więc także odpowiedź powinna być prosta).

Niewątpliwie, ograniczenie dostępu do hazardu rodzinom wielu hazardzistów wyszłoby na dobre, ale kwestiami społecznymi nie będę się zajmował.

Tak, ale...

przypomina to z grubsza leczenie alkoholików przy pomocy prohibicji. Zainteresowani zamiast Jacka Danielsa piją się siwuchę, a zamiast wina szampan z papierówek. Oczywiście bez akcyzy. Sprzedaż legalnego alkoholu spadła, a to że alkoholicy pozostali nadal alkoholikami nikogo nie obchodziło. Tak samo tu skala oficjalnego hazardu może się zmniejszyć, co nie znaczy że nie przybędzie miejsc, gdzie nieoficjalnie można zagrać albo obstawić wyniki. Przecież do gry w pokera na pieniądze o dowolne stawki potrzebne są tylko karty, a do obstawiania wyników są potrzebne tylko wiadomości sportowe. Jeszcze zapytam - co np. z portalem kurnik.pl? Przecież za pomocą tamtej platformy można grac na pieniądze, przy czym wymiana wygranych może odbywać się nieoficjalnie.

Ja wiem że to jakby nie patrzeć polityka, ale pozwolę sobie zamieścić link do artykułu próbującego wyjaśnić manię prześladowczą polityków związaną z hazardem. Szkoda tylko, że to ma się odbyć kosztem zrobienia bałaganu w necie.

Osobiście uważam, że

Osobiście uważam, że przywiązuje się przesadnie dużą uwagę sprawie tego projeku.

Absolutna, wierutna bzdura, IMHO.

1. Niekonstytucyjne, antyludzkie pomysły tworzące z Ziemi globalne więzienie należy uwalać w zarodku. Bez dyskusji. Podobnie jak pomysły zmiany konstytucji. To ekstremalnie ważne, żeby nie dopuścić do precedensu w tej sprawie. Poza tym, ociemniałe społeczeństwo musi zacząć czuć, że elita technokratów przy władzy właśnie w tej chwili nakłada społeczeństwu dyby, które przy dzisiejszym postępie technologicznym może się już nigdy nie udać zrzucić.

2. Cenzura, retencja i powszechna inwigilacja bez wyroku sądowego, i co potem? Kupią skanery mózgów, które Amerykanie w tej chwili testują na lotniskach, zaczną majstrować przy kodeksie karnym, żeby zacząć karać za myśli?! Politycy amerykańscy już głośno o tym mówią, i planują w USA. Poczytaj Infowars.com

3. O twardej kryptografii już się mówi, że należy zabronić jej używania umowami międzynarodowymi. Z resztą CIA wykłada niebotyczne sumy na firmy próbujące stworzyć pierwszy komputer kwantowy. Kiedy to się stanie, to nawet twarda kryptografia będzie bezużyteczna a z nią OpenVPN/IPsec itp.

Piotr robi idealną robotę. To nie jest przesadne przywiązywanie uwagi. To normalne zachowanie człowieka świadomego, co się dzieje i z czym to się je.

Proszę mi tu nie antagonizować komentatorów

Proszę mi tu nie antagonizować komentatorów. Naprawdę komentarze w stylu "wierutna bzdura" są poniżej poziomu. Powyższy przepuściłem (bardzo wielu nie przepuszczam), ze względu na dalszą część, chociaż jestem trochę zawiedziony, że ta dalsza część nie zawiera źródeł, na których komentator się oparł.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Nie używałem argumentum ad

Nie używałem argumentum ad personam, brzydkich chwytów retorycznych wulgaryzmów itp., nie rozumiem skąd wniosek, że chcę rozbijać konsensus. Odniosłem się do wypowiedzi, i starałem się argumentować i obalać. Takie zabiegi w kulturalnej rozmowie nie są "poniżej poziomu".

Opieram się na MSM artykułach, nie jest to wiedza trudna do zdobycia. Niestety, nie zapisuję/kataloguję stron, ale wydaje mi się, że większość da się odnaleźć. Możliwe, że niektóre będą już w archiwach dostępne tylko dla subskrybentów. Postaram się podesłać linki w wolnej chwili, może będą dla Pana przydatne.

Komentuję na Pańskich stronach bodaj po raz drugi. Wydawało mi się, że cytowanie źródeł to raczej domena artykułów, nie komentarzy :-)

Pozdrawiam życzliwie

Po prostu mam alergię na słowo "bzdura"

Po prostu mam alergię na słowo "bzdura", gdyż nie niesie żadnego kontrargumentu. A podawanie źródeł warto propagować nie tylko w tekstach, ale i w komentarzach. I cieszę się, gdy i mnie zwraca się na to uwagę.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

O twardej kryptografii

3. O twardej kryptografii już się mówi, że należy zabronić jej używania umowami międzynarodowymi. Z resztą CIA wykłada niebotyczne sumy na firmy próbujące stworzyć pierwszy komputer kwantowy. Kiedy to się stanie, to nawet twarda kryptografia będzie bezużyteczna a z nią OpenVPN/IPsec itp.

Na szczęście, żadne "umowy międzynarodowe" wiele tu nie zmienią. Co z tego zabronienia miałoby wynikać ? Kary ? Na szczęście państwa i firmy mają zbyt sprzeczne interesy, głównie gospodarcze.

Komputery kwantowe to na razie bajka i nie wiadomo, czy to się kiedykolwiek zmieni. Gdyby nawet się zmieniło, zagrożona będzie głównie kryptografia asymetryczna a nie każda. Te "firmy próbujące stworzyć pierwszy komputer kwantowy" to zapewne dojenie kasy podatników, które w USA odbywa się podobnie jak w Polsce i każdym innym miejscu.

Co do reszty, zgoda.

szkoda że nie podano źródeł

Realia są takie, że ograniczenie eksportu technologii szyfrujących zostały w dużym stopniu zniesione w 1996 roku (m.in. w związku z problemami z zapewnieniem bezpieczeństwa w internecie - szyfrowane połączenia SSL i przeglądarki poza USA musiały się opierać na bardzo krótkim kluczu szyfrującym), jeszcze Bill Clinton to podpisał. Od tego czasu technologie szyfrujące niecertyfikowane dla wojska, z przeznaczeniem cywilnym, podlegają regulacjom Bureau of Industry and Security. Niby jakieś tam są obostrzenia i warunki, jednorazowe kontrole, ale to wszystko tylko formalności.

Obecnie, najpopularniejszy algorytm z kluczem symetrycznym to AES [oryginalna nazwa Rijndael]. Stanowi podstawę [realnie] w TrueCrypt i innych programach on-the-fly encryption, jest używany przez archiwizer RAR, jest w szyfrowaniu wi-fi WPA2, w szyfrowanych połączeniach internetowych TLS [np transakcje płatnicze w sieci, tzw "bezpieczne logowania" itd] jest używany przez Microsoft w swoich nowych produktach, ogólnie tzw "industry standard".
I nie jest to przypadek bo algorytm ten w ramach długiej procedury został wybrany przez NIST jako narodowy standard w USA. Został też przyjęty do użycia przez CIA i jest używany aż do poziomu "top secret".
Pełna specyfikacja jest jawna i dostępna publicznie.
Jest to gwarancją tego, że szyfr nie ma żadnych "tylnych drzwi", tego że ma solidną konstrukcję i daje to możliwość w zasadzie nieograniczonej implementacji.

Koniec końców mamy sytuację, kiedy cała Ameryka używa otwartego szyfru, stworzonego przez Belgów.
Dodatkowo, w ramach całego procesu standaryzacji, który skończył się w 2001 roku przyjęciem Rijndael'a, powstało kilka innych równie mocnych szyfrów, tworzonych przez międzynarodowe towarzystwo.

Myślę, że ponowne stworzenie blokad eksportowych na technologie szyfrujące jest nierealne i byłoby dla USA strzałem we własne kolano. Bo od dawna nie mają monopolu na tak specjalistyczną wiedzę i w konsekwencji znacznie lepiej jest puścić to wolno bo ma się miliony darmowych testerów i setki jak nie tysiące kryptoanalityków, którzy dzień w dzień wyszukują słabości takich szyfrów.

Jedyne czego można się obawiać to ograniczenia swobody z korzystania z tego, ale to też raczej w USA byłoby trudne do przepchnięcia.

Komputer kwantowy?

Myślę, że straszenie komputerem kwantowym od NSA, to jednak przesada. Bez wielkiego zagłębiania się w matematykę:

Jeżeli używamy klucza RSA o długości 1024 bitów, to do jego /błyskawicznego/ złamania potrzebny jest komputer o 2048 kubitach. Obecnie najpotężniejsze komputery kwantowe mają po kilka kubitów, a dodanie chociażby jednego więcej jest ogromnym problemem.

Gdyby jednak klucz 1024 bitowy okazał się łamalny, przesiadka na klucz 2048 bitowy w zasadzie cofnęła by nas do dnia dzisiejszego.

uwaga

Zasada ta dotyczy w praktyce jednakowo szyfrów z kluczem symetrycznym i asymetrycznym.
I tutaj warto wprowadzić wyjaśnienie - istnieją algorytmy symetryczne i asymetryczne, a tak naprawdę symetryczne i hybrydowe.
Adrian napisał o kluczu 1024 bitowym, takich się w algorytmach symetrycznych nie używa obecnie.

Polskie Towarzystwo

Polskie Towarzystwo Informatyczne właśnie opublikowało stanowisko na temat zaktualizowanego projektu MinFin.

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

dotrzeć do decydentów

Moim zdaniem dobrze byłoby jeszcze do czwartku powysyłać jak najwięcej krytycznych opinii na adres Departamentu Komitetu Rady Ministrów (dkrm@kprm.gov.pl), a także - najlepiej - na adresy poszczególnych członków tego Komitetu. Może ktoś wie, jakie konkretnie osoby wchodzą w jego skład (mi się kojarzy tylko jedno nazwisko - Michał Boni) i znają ich adresy?
Jeśli projekt tam przejdzie, to przyjdzie czas na premiera, członków Rady Ministrów, potem posłów, senatorów, Rzecznika Praw Obywatelskich...

Due to U.S. Exports

Due to U.S. Exports Regulations, all cryptographic software on this
site is subject to the following legal notice:

This site includes publicly available encryption source code
which, together with object code resulting from the compiling of
publicly available source code, may be exported from the United
States under License Exception "TSU" pursuant to 15 C.F.R. Section
740.13(e).

This legal notice applies to cryptographic software only. Please see
the Bureau of Industry and Security (http://www.bis.doc.gov/) for more
information about current U.S. regulations.

Taki disclaimer przychodzi ze slackiem.

Witam serdecznie, Na

Witam serdecznie,

Na wstępie chciałabym podziękować Panu za ten artykuł i sugestie dotyczące tego, że być może przedmiotem projektu ustawy o hazardzie nie jest stricte hazard. A jeśli nie hazard to co konkretnie? Dlaczego ustawa rozszerza kompetencje policji w zakresie inwigilacji społeczeństwa? Czy rzeczywiście chodzi o bezpieczeństwo i projekt, dotyczący wczesnego wykrywania przestępstw?

A może Panie Piotrze jest tak, że jednak ustawa o hazardzie, dotyczy hazardu - tylko "ktoś" wykonuje "pewne" ruchy w "jakimś" celu?

Czysto hipotetycznie zastanówmy się nad tym, kto może zyskać na nowych zapisach, a kto na tym na pewno straci, bądź wielce prawdopodobnym jest, że straci?

W każdej branży są monopole, w każdej sytuacji są trudne momenty i niekorzystne rozwiązania, jak również "ciekawe" propozycje.

Pobawmy się przez chwilę w mitomanów i załóżmy, że istnieje nieformalne porozumienie między monopolistami w branży hazardowej (czy istnieje naprawdę? - doniesienia prasowe są rozbieżne). Załóżmy też, że w ostatnich latach branżę wykańczał odpowiednik w sektorze IT, głównie nowe firmy z zachodu, ale też i małe polskie, próbujące uszczknąć kawałek tortu dla siebie. W ciągu dwóch ostatnich lat monopoliści postawili na PR, reklamując się tu i ówdzie, przyciągając do "stołu" ludzi z określonych środowisk. Załóżmy też, że wydano na to określone środki, które się nie zwróciły, a prognozy były dość pesymistyczne. Załóżmy też, że padały pomysły by wejść na rynek IT, ale ... no właśnie taki "bet-at-home" nie jest polską spółką, choć Polacy świetnie znają tę stronę, takich innych kilka dużych serwisów też nie posiada polskiego kapitału. Nie mniej jednak te marki mają już konkretną pozycję na naszym rynku - promocja nowych rozwiązań, które mogłyby konkurować z obecnymi wymaga określonych inwestycji, które wcale nie muszą się zwrócić, biorąc pod uwagę "dziwny, polski rynek". To może prościej byłoby przeforsować kilka zapisów, które uderzą w konkurentów? Oczywiście bet-at-home kwestia "UH" (Ustawy hazardowej) nie dotknie, ale już jej polskich odpowiedników może boleśnie uderzyć w kieszeń. Tylko jak przeforsować te zapisy? No to może warto by było wykreować "aferę hazardową", celem wzbudzenia niepokoju w społeczeństwie i przepchnięcia pod płaszczykiem bezpieczeństwa, walki z przestępczością, interesu publicznego, etc. - kilka bardzo złych zapisów, które będą godziły w podstawowe prawa człowieka. Nie można było zrobić tego wprost, bo intencje zbyt szybko zostałyby odkryte, a i argumentów byłoby zbyt mało, a tak zawsze można poświęcić kilka głów, by ładnie sprzedać ideę. Tylko te głowy powoli wracają (witamy pana Chlebowskiego z powrotem na pokładzie), zapisy zostaną lada dzień przegłosowane, a społeczeństwo jak zwykle otworzy swoją autystyczną buzię, kiedy każdej jednostce z osobna przyjdzie zmierzyć się z problemem. - Ale to oczywiście czysto hipotetyczna sytuacja, luźne rozważania zmęczonego umysłu. ;-)

pozdrawiam,

k.

Cenzura w Internecie! Wyraź swój sprzeciw!

Powiedz NIE propozycjom wprowadzenia cenzury!
Powiedz nie elektronicznej inwigilacji!

Jak powiedzieć NIE?

Daj znać posłom i senatorom ze swojego okręgu, że nie akceptujesz cenzury i inwigilacji obywateli. Najlepiej napisz i wyślij tradycyjny list, który trafi do skrzynki poselskiej. Jeśli masz mało czasu - wyślij email. Wyślij list do wszystkich posłów z twojego okręgu, niezależnie od tego, na kogo głosowałeś - jesteś wyborcą, i wszyscy oni Cię reprezentują. Pisz krótko, jasno i grzecznie - dzięki temu zostaniesz wysłuchany. Możesz skorzystać ze wzoru pisma, który przygotowaliśmy - wypełnij tylko odpowiednie pola w zależności od tego, do kogo piszesz.

List należy zaadresować na imię i nazwisko posła i wysłać na adres: Kancelaria Sejmu RP,
ul.Wiejska 4/6/8, 00-902 Warszawa.

Adresy emailowe dostępne są na głównej stronie Sejmu:
http://www.sejm.gov.pl/poslowie/lista6.htm oraz Senatu:
http://www.senat.gov.pl/k7/senat/senator.htm.

Dlaczego mówimy NIE?

Zapisy zaproponowane jako metoda walki z e-hazardem są niezgodne z Ustawą Zasadniczą oraz Europejską Konwencją Praw Człowieka. Protestują przeciwko nim Urząd Komunikacji
Elektronicznej, Ministerstwo Sprawiedliwości, Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych, Polskie Towarzystwo Informatyczne i inni specjaliści. Mimo to istnieje zagrożenie, że prawo to zostanie wprowadzone. Tymczasem propozycje wprowadzenia cenzury łamią podstawowe prawo
nieskrępowanego dostępu obywateli do informacji. Mechanizmy łatwej inwigilacji mediów elektronicznych są sprzeczne z prawem do prywatności i tajemnicy korespondencji.
Rozumiemy, że państwo musi się troszczyć o wpływy do budżetu, ale nie może się to odbywać kosztem naruszania podstawowych praw i wprowadzania niebezpiecznych mechanizmów. Kto nam zagwarantuje, że w przyszłości na liste stron niedozwolonych nie będą trafiać strony propagujące
niewygodne poglądy, a inwgilacja nie posłuży do celów politycznych?

Nie można przejść obojętnie wobec tak oczywistego łamania praw obywatelskich i lekceważenia
Konstytucji!

Wyślij swój list!

Stań się fanem strony Akcji na facebook.pl : http://www.facebook.com/pages/Cenzura-w-Internecie-Wyraz-swoj-sprzeciw/203600797772?ref=mf i wejdź na naszą stronę i pobierz wzór listu: http://sites.google.com/site/cenzurawinternecie/

Stanowisko IAB w sprawie RSiUN

"Analiza prawna zlecona przez Związek Pracodawców Branży Internetowej IAB Polska wskazuje, że proponowane zapisy są sprzeczne z przepisami europejskimi, które regulują przechowywanie danych o zachowaniach internatów w sieci, a w dodatku wewnętrznie sprzeczne w ramach proponowanej ustawy. Niedoceniona choć bardzo ważna wydaje się kwestia poniesienia kosztów przygotowania narzędzi do takiej inwigilacji przez wszystkich polskich przedsiębiorców internetowych. Pomysł wprowadzenia rejestru stron i usług niedozwolonych budzi wielkie obawy, ponieważ pomija drogę sądową w takiej procedurze. Nadaje niebywale dużą rangę decyzjom urzędników bez mechanizmów odwoławczych i stanowi wstęp do cenzury internetu. Prace są prowadzone w niewytłumaczalnym pośpiechu co może rodzi poważne obawy, że zapisy tam proponowane nie miałyby szans obronić się w normalnie prowadzonej publicznej debacie."

IAB w sprawie przekazywania danych o użytkownikach internetu

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>