Czy "hazardowa afera" wymusi przejrzystość procesu stanowienia prawa? Eeee...

Wydaje się, że (niektórzy) posłowie trafili w wyszukiwarkach na mój tekst pt. Plebejusze a dostęp do informacji o działalności organów władzy publicznej, a może sobie teraz coś dodaję. Tak czy inaczej - dziś w Sejmie była dyskusja o aferze hazardowej i opozycja ponoć zaproponowała, by z posiedzeń podkomisji sejmowych sporządzane były stenogramy. Od pewnego czasu zwracam na to uwagę, bo mi się po prostu nie chce chodzić do Sejmu (a czasem, coraz częściej, dzieje się tam coś ciekawego i związanego z zakresem tematyki poruszanej w tym serwisie). Gdyby stenogramy były dostępne online - na sejmowych korytarzach byłoby mniej dziennikarzy (a więc posłowie mieliby lepsze warunki pracy). Prawdopodobnie, ale nie na pewno. Wydaje mi się jednak, że Sejm nie wprowadzi zasady tworzenia stenogramów z obrad podkomisji. Spekuluje, że pojawią się uzasadnienia, że nie ma na to kasy i Kancelaria Sejmu nie jest na to przygotowana logistycznie. Zobaczymy.

Po co chodzę do Sejmu? Na przykład po to, by opublikować takie nagrania, jak to, które opublikowałem przy tekście To był piękny mecz i "zdecydowanie odnosi się to do usługi": relacja z podkomisji sejmowej (wówczas postawiłem sobie za cel nagrać cały proces legislacyjny w Sejmie, który dotyczył nowelizacji ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną; por. Świadczenie usług drogą elektroniczną po drugim czytaniu (14+55+17+34=120) - to "120", to 120 minut, w których ustawa przeszła przez niemal cały proces).

Niestety posłowie nie zawsze witają z otwartymi ramionami ludzi, którzy mają w rękach kamerę i siadają sobie cichutko w kąciku sali obrad komisji sejmowej. W przypadku podkomisji jest jeszcze ciekawiej. Aby usiąść w kąciku wcześniej trzeba dowiedzieć się, gdzie i kiedy będzie podkomisja, a to się potrafi zmienić w 5 minut i jeśli się w sekretariacie potwierdzi rano godzinę i salę, to może się okazać, że - po przyjściu - pocałuje się klamkę. Może jestem zbyt krytyczny, bo posłowie nauczyli się już, że warto z mediami żyć w zgodzie. Gdy już się więc wprost zapyta przewodniczącego, to on najpewniej pozwoli nagrywać (a czy może się nie zgodzić?). Ale pojawiają się czasem gorliwi pracownicy sekretariatów (por. Nagrywam obrady komisji sejmowej. Czy ktoś może uznać, że działam bezprawnie?)...

Teraz w Sejmie trwają prace nad nowelizacją ustawy o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne (por. dział informatyzacja oraz dział legislacja niniejszego serwisu). Niech więc ta nowelizacja i ta ustawa posłużą mi za przykład.

To kolejna już nowelizacja tej ustawy. W czasie ostatniego procesu legislacyjnego pisałem: Czyszczenie terminologii w podkomisji, a więc niedostępne. Ano właśnie. Dziś nie ma jak sprawdzić, kto i jak argumentował, by w ustawie o informatyzacji wprowadzić takie lub inne przepisy (m.in. zmiany definicji użytych w ustawie). To się właśnie ważyło na posiedzeniach podkomisji, chociaż pewnie ktoś powie, że przecież to była tylko "ustawa czyszcząca" i w istocie niewiele się zmieniło...

Teraz mamy kolejny proces ustawodawczy. Zainteresowani znają już sejmową stronę, na której zaprezentowano Rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne, ustawy - Kodeks postępowania administracyjnego, ustawy - Ordynacja podatkowa oraz niektórych innych ustaw. Dziś kalendaria są w modzie, więc może się warto posłużyć taką formułą:

16. lipca odbyło się I czytanie na posiedzeniu Sejmu, na którym projekt skierowano do sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych.

10. września odbyło się posiedzenie tej komisji. W internecie jest już dostępny stenogram z jej przebiegu. Zwracam uwagę na słowa przewodniczącego Komisji, który na samym początku jej obrad stwierdził:

Realizację porządku dziennego zaczniemy od powołania podkomisji, która ukonstytuuje się po zakończeniu posiedzenia. Proponuję, aby podkomisja była 7-osobowa – proszę o zgłaszanie kandydatów.

Potem wiceminister w MSWiA, p. Witold Drożdż, przedstawił Komisji projekt, potem wypowiedział się Wiceprezes NIK Stanisław Jarosz (Najwyższa Izba Kontroli jest zainteresowana pracami, ponieważ projekt ustawy zakłada, że NIK będzie podlegała ustawie o informatyzacji, a NIK tego najwyraźniej nie chce). Wypowiadali się posłowie, również strona rządowa, przewodniczący... W efekcie projekt ustawy skierowano do podkomisji nadzwyczajnej.

Ponoć strona rządowa prosiła Kancelarię Sejmu, by z posiedzeń tej podkomisji publikowano stenogramy, ale miało się okazać, że to logistycznie trudne i kosztowne...

Nie często w tym serwisie zdarza mi się kłaniać Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji (por. Aby nie było, że nie odnotowałem). Jeśli jednak strona rządowa zabiegała o taką przejrzystość w Sejmie, to przecież zasługuje na ukłon. na ukłon zasługuje również dlatego, że w trakcie konsultacji ministerialnych opublikowano jednak stanowiska podmiotów, które zgłaszały uwagi. Opatrzono je również stosownymi odpowiedziami MSWiA (por. Czy będzie rewolucja w informatyzacji? Przegląd zgłoszonych uwag do projektu noweli). Ukłon wykonałem, chociaż dodaję od razu, że takie działania nie są regułą w administracji rządowej.

Wróćmy do Sejmu. Koniec końców stenogramu z podkomisji specjalnej jednak nie przeczytamy w internecie. Nie dowiemy się zatem jak argumentowała NIK, NSA, Trybunał Konstytucyjny czy Sąd Najwyższy, gdy bronili się przed działaniem horyzontalnej wszak ustawy (chyba, że się mylę, a wówczas wszystko odszczekam).

Postawa MSWiA w przypadku tej nowelizacji kontrastuje jednak ze słowami Premiera, który - przy okazji komentowania "afery hazardowej" w mediach, był uprzejmy powiedzieć do kamer, że nie ma w zwyczaju protokołowania swoich spotkań. Być może - jeśli zależy nam na przejrzystości działania państwa - należy takie zwyczaje zmienić.

Powyżej przedstawiłem tylko przykład procesu legislacyjnego, którym obywatele mogą być zainteresowani. Właściwie, w przypadku każdego procesu legislacyjnego znajdzie się grupa obywateli, którzy będą zainteresowani jakimś procesem legislacyjnym, więc każdy z nich powinien być przejrzysty. Proces legislacyjny jest jednak mało przejrzysty. W tekście Organizacje i partnerzy społeczni o stanowieniu prawa w Polsce można przeczytać, że 14 września (ach te kalendaria!):

...grupa osób uczestniczących, bądź monitorujących proces legislacyjny - przedstawiciele organizacji pozarządowych, środowisk akademickich i naukowych, kancelarii prawniczych i profesjonalnych lobbystów, wystosowała list do premiera Donalda Tuska, w którym odnosi się do kwestii uspołecznienia procesu stanowienia prawa, w szczególności w odniesieniu do znowelizowanego ostatnio systemu prac legislacyjnych rządu.
(...)

Dalej można przeczytać, że podpisani pod listem do Premiera (PDF) są zaniepokojeni, że nie będzie konsultacji w pracach nad ustawami w Rządowym Centrum Legislacji (RCL), że należy wprowadzić coś na kształt „Kodeksu partycypacji obywatelskiej”, że są problemy... Potem wybuchła "afera hazardowa".

Dziś zaś Gazeta Wyborcza w tekście O hazardzie w Sejmie. Premier: źle się stało relacjonuje:

Co SLD dał Tuskowi?

Marek Wikiński, poseł klubu lewica zaapelował do Donalda Tuska o wspólne prace w parlamencie, które doprowadzą do większej przejrzystości prac. Swoje propozycje, spisane na kartce, wręczył premierowi podczas sejmowej debaty. Co zaproponował?

- pełny monitoring i jawność stenogramów z posiedzeń podkomisji sejmowych (dziś jawne są tylko posiedzenia komisji),

- obowiązkowe wysłuchanie publiczne, tak by każdy zainteresowany ustawą mógł przedstawić swoje propozycje (dziś o wysłuchaniu publicznym decyduje partyjna większość)

- tworzeniem ustaw powinno zajmować się Rządowe Centrum Legislacyjne.

Te publiczne wysłuchania, to w ogóle jest odrębny temat. Nie rozpisując się nadto, podlinkuję jedynie do tekstu Kto weźmie udział w wysłuchaniu publicznym?. A na koniec dodam tradycyjnie garść linków powiązanych:

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

a może nagrania

Stenogramy to chyba jednak kłopot nie tylko finansowy. A może wystarczyłoby nagrywać treść i archiwizować jak dokument elektroniczny do ew. pobrania za cenę nośnika.
KJM

Bo istotnie stenogramowanie

kravietz's picture

Bo istotnie stenogramowanie każdego spotkania byłoby bardzo kosztowne. Wydaje mi się, że w zupełności wystarczy ich nagrywanie i to tylko audio. Co więcej nagrania nie muszą być publikowane, wystarczy, że będzie można ich zażądać we wniosku o dostęp do informacji publicznej.

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

stenogramy i nagrania

VaGla's picture

Oczywiście koszt i logistyka takiego procesu gromadzenia i udostępniania informacji przez państwo jest czynnikiem, który należy uwzględnić w czasie formułowania postulatów, ale nie są to jedyne czynniki, które należy uwzględnić.

W tekście "Accessibility a publiczne materiały audiowizualne" starałem się pokazać, że, w przypadku tworzenia materiałów audiowizualnych (co dotyczy także nagrań audio), należy również - ze względu na prawa osób niepełnosprawnych - przygotowywać także wersje "alternatywną" (tekstową). Z punktu widzenia przejrzystości działania państwa wersja tekstowa jest również o tyle bardziej interesująca, że pozwala na przeszukiwanie treści stenogramu, co - jeśli dobrze mi się wydaje - dziś jeszcze nie jest takie proste w przypadku zwykłego nagrania audio lub audio-video.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

dla niepełnosprawnych

To fakt, ze nie można zapominać o niepełnosprawnych. Trzeba pamietać, że w ramach przepisów o informacji publicznej osoba zainteresowana ma prawo zażądać życzonej postaci informacji. Dlatego jednostka aministracji dysponująca nagraniem byłaby na życzenie zainteresowanych zobowiazana do przeniessienia treści z nagrania do postaci tekstu. Koszt przeniesienia mógłby być ustalany na 0 zł dla niesłyszących na podstawie zapewnienia równości obywatelskiej mimo, że koszt faktyczny przepisania byłby znaczny (ale nie taki jak stenografowanie wszystkich posiedzeń).
JKM

Ile kosztuje brak dyskryminacji i przejrzystość działań państwa?

VaGla's picture

Tak się zastanawiam: ile kosztuje brak dyskryminacji i przejrzystość działań państwa? Być może powinny jednak zaleźć się pieniądze na realizowanie podstawowych funkcji państwa, a zapewnienie przejrzystości jego działania w mojej ocenie jest funkcją podstawową. Zastanawiam się nad tym, ponieważ wydaje się niebezpieczne, gdy koszt będzie uzasadniał brak przejrzystości i utrzymywanie sytuacji dyskryminujących, a dodatkowo nie będzie uwzględniał innych zobowiązań kraju, jak np. kwestie reuse (por. Rejestry publiczne da się wyposażyć w XML i udostępniać obywatelom informacje bezpłatnie).

Jeśli brak dyskryminacji oraz przejrzystość działań państwa zasługuje na miano podstawowych wartości, którymi kieruje się organizacja państwowa, to władze publiczne powinny zapewnić finansowanie takiej działalności (w ramach budżetu). Innymi słowy - dyskusja z "jak nie udostępniać" powinna zmienić się w "jak finansować udostępnianie".
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Piotrze, od pytań

kravietz's picture

Piotrze, od pytań retorycznych przejdźmy do konkretów:

"ile kosztuje brak dyskryminacji i przejrzystość działań państwa

Wiemy ile kosztuje brak przejrzystości państwa - kosztuje tyle, ile obywatele tracą na niegospodarności oraz ordynarnej korupcji.

Brak przejrzystości skutkuje również bezpośrednim kosztem ukrywania danej informacji (patrz koszt idiotycznego procesu sądowego ZUS z Sergiuszem).

To są rzeczy stosunkowo łatwo policzalne i można o nich dyskutować w miarę rzeczowo. Nie mieszałbym natomiast do tego "braku dyskryminacji", jako pojęcia niezwykle mętnego i definiowanego jak się komu podoba w danym momencie, zwłascza jeśli chodzi o zakres przedmiotowy oraz ilościowy owego braku dyskryminacji, jakiego rzekomo należy się domagać.

Jako podatnika obciążanego coraz bardziej z każdym kolejnym fantastycznym pomysłem urzędników z Warszawy i Brukseli interesuje mnie racjonalne wydawanie środków publicznych.

Biorąc pod uwagę nędzny poziom usług świadczonych przez państwo w sprawach elementarnych takich jak drogi czy służba zdrowia, oczekiwałbym najpierw zagwarantowania ich na poziomie proporcjonalnym do pobieranych danin, a dopiero później realizowania postulatów utopijnych, jeśli przypadkiem jakieś środki zostaną.

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

Pytanie nie było retoryczne

VaGla's picture

Istotnie jestem ciekawy ile trzeba wyłożyć (z budżetu) kasy, by zapewnić stan braku dyskryminacji i stan przejrzystości. To ważne pytanie, na które trzeba znać konkretną odpowiedź. Nawet nie wiadomo, jak to wyliczyć, chyba że są już jakieś metodologie? Jeśli nie wiadomo, ile coś kosztuje, to nie wiadomo też, ile w budżecie należy na to przeznaczyć pieniędzy (które następnie powinny zostać racjonalnie - tu nie ma sporu - wydatkowane).
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Dla zapewnienia "braku

kravietz's picture

Dla zapewnienia "braku dyskryminacji" można wydać nieskończoną ilość pieniędzy bo zawsze można znaleźć kogoś kogo określimy jako "dyskryminowanego", dzięki czemu bez końca przesuwać granicę "braku dyskryminacji", stwarzając tym samym permanentną potrzebę finansowania tego procesu.

--
Podpis elektroniczny i bezpieczeństwo IT
http://ipsec.pl/

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>