Świadczenie usług drogą elektroniczną po drugim czytaniu (14+55+17+34=120)

Drugie czytanie ustawy przy prawie pustej sali posiedzeń plenarnych SejmuWczoraj, o godzinie 21:10, odbyło się drugie czytanie ustawy o zmianie ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną (ten punkt miał się odbyć o godzinie 23:00, ale Sejm idzie jak burza). Nic nadzwyczajnego się nie działo. Jest nagranie, na którym można zobaczyć jak poseł sprawozdawca przedstawia prace nad ustawą prawie pustej sali, były też pytania do posła sprawozdawcy i do podsekretarza stanu w MSWiA p. Witolda Drożdża, były oklaski dla słuchaczy Polskiego Radia. Niektóre pytania świadczą o tym, że pytający nie przeczytali nawet projektu, albo mieli za mało czasu, by ten materiał zrozumieć. Trzecie czytanie odbędzie się w bloku głosowań.

Przy okazji wystąpienia posła sprawozdawcy dowiedzieliśmy się, że Urząd Komitetu Integracji Europejskiej złożył w opinii zastrzeżenia co do wydłużenia vacatio legis dla banków. Ostrzeżono, że może to doprowadzić do wszczęcia postępowania przeciwko Polsce w związku z niewdrożeniem dyrektywy. Ale nie ma się czym przejmować, bo w sześć miesięcy Komisja nie zdąży wszcząć postępowania, a sama dyrektywa zostanie wdrożona (tyle, że z pewnym okresem przejściowym dla banków). Później, w czasie wystąpień w imieniu klubów i kół poselskich, najwięcej kontrowersji - jak się wydaje - wzbudziło właśnie to, wywalczone na komisji przez banki - przedłużenie vacatio legis (por. w poprzednich relacjach z tego procesu legislacyjnego: Nowelizacja świadczenia usług drogą elektroniczną: szybko i sprawnie pozamiatane, To był piękny mecz i "zdecydowanie odnosi się to do usługi": relacja z podkomisji sejmowej oraz Rozpoczęło się pierwsze czytanie noweli ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną - tu relacje video z kolejnych etapów prac nad ustawą, a wcześniej: Nowelizujemy ustawę o świadczeniu usług drogą elektroniczną (kolejne podejście)). Zanim jednak o kontrowersjach (których zresztą nie było wiele), to wcześniej drobna uwaga - prawie wszyscy posłowie w wystąpieniach w imieniu klubów i kół powtórzyli fragment uzasadnienia z przedłożenia rządowego. Warto mieć taki gotowiec, z którego można zaczerpnąć kilka zdań wstępu. A więc, że przyjęcie ustawy wynika z implementacji do prawa krajowego przepisów prawa Unii Europejskiej, że nam wytknięto niepełną implementację, że doprecyzowywane są definicje, że wprowadza się zasadę "państwa pochodzenia" i "zasadę swobody" (...świadczenia usług).


Sprawozdanie Komisji Gospodarki oraz Komisji Infrastruktury o rządowym projekcie ustawy o zmianie ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną (druk nr 889), 5-minutowe oświadczenia w imieniu klubów i kół, pytania do Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji Witolda Drożdża, który reprezentuje przy tej ustawie stronę rządową. Na obejrzenie tej relacji należy przeznaczyć 34 minuty. Nagranie opublikowane jest w serwisie Vimeo, pod tytułem: Drugie czytanie noweli świadczenia usług drogą elektroniczną. Materiał był kręcony "z ręki", więc miejscami obraz "podskakuje", za co przepraszam.

Poseł Wojciech Saługa (PO) zabrał głos dwa razy na posiedzeniu połączonych Komisji, ale był to jedyny poseł, który poza przewodniczącymi taki głos w toku prac w komisjach zabrał. Na posiedzeniu Sejmu ograniczył się do przywołania fragmentów uzasadnienia rządowego i generalnie poparł ustawę w imieniu swojego klubu. Podobnie poseł Jacek Tomczak (PiS). Pani posłanka Elżbieta Streker-Dembińska (Klub Lewica) pominęła podczas swojego wystąpienia "tradycyjny wstęp" oparty na uzasadnieniu przedłożenia rządowego i przeszła do konkretów: po pierwsze koszty Punktów Konsultacyjnych (pokryte będą z budżetu 2008 roku, a funkcje Punktów Konsultacyjnych będą realizowane przez jednego pracownika z Ministerstwa Gospodarki i pracowników Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości - w ramach budżetu Agencji); po drugie: nic się nie stanie, jeśli będzie vacatio legis dla banków; po trzecie: kwestia wyłączenia odpowiedzialności ("apetyty strony społecznej są nieco większe, ale ustawa bardzo długo czekała na wejście w życie, więc Klub Lewica poprze ustawę"). Poseł Jan Kamiński z PSL również zadeklarował poparcie "w całości" (przy okazji przytoczył fragmenty uzasadnienia rządowego). Najbardziej chyba niezorientowany był w sytuacji Poseł Grzegorz Pisalski (SDPL - Nowa Lewica), który wyraźnie szukał jakiegoś "zaczepienia" dla wyprowadzenia krytyki rządu. Na pierwszy strzał poszło vacatio legis, ale według posła chodziło o vacatio legis dotyczące tworzenia Punktów Kontaktowych (my wiemy, że chodzi o banki, ale my śledzimy proces legislacyjny związany z tą ustawą). Potem chwila o tym, że Unia Europejska nam pogroziła palcem. Słusznie zasmucił się poseł nad tempem prac i odniósł się do postulatów środowiska, że ze względu na brak czasu na dyskusję będzie dalej obowiązywał art. 19 ust. 5 ustawy, zakazujący zestawienia danych osobowych usługobiorcy z przybranym przez niego pseudonimem. Istotnie jest taki przepis, ale w toku prac nikt o nim głośno nie wspomniał, a odesłanie do niego znajduje się w jednym miejscu, w pisemnej opinii Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji (czyli wiadomo na czym oparł się poseł odczytując wystąpienie; w tej pisemnej opinii PIIT było zresztą kilka dużo poważniejszych kwestii, które można było poruszyć, ale istotnie tylko ten akapit, w którym mowa jest o art. 19 ust. 5, zaczyna się od słów "Istotna część przepisów...", a więc to musiało być coś ważnego). Słusznie mówi poseł ze smutkiem, że niestety połączone komisje nie miały czasu na pogłębioną dyskusję ekspercką nad tymi zagadnieniami. Poseł jednak w czasie posiedzeń komisji i posiedzenia podkomisji nie próbował zabrać głosu ani razu, a przecież miał taką szansę (chociaż może i nie mógł zabrać głosu na podkomisji, ponieważ nie był jej członkiem, ale w posiedzeniu połączonych komisji mógł się wypowiedzieć, ponieważ jest członkiem Komisji Infrastruktury).

W serii pytań warto odnotować kwestie ograniczenia zasady swobody świadczenia usług drogą elektroniczną (w określonym, zamkniętym katalogu sytuacji). Czy przewiduje się jakieś instrumenty inne niż karno-procesowe, które wprowadzałyby ograniczenia "zasady swobody"? Zwrócono uwagę, że rząd postulował, by odbyła się na ten temat debata, a debaty nie ma. Na ten problem zwróciła uwagę posłanka Elżbieta Streker-Dembińska oraz poseł Mariusz Kamiński. Poseł Jerzy Gosiewski zapytał, w jaki sposób potwierdzane będzie żądanie usługobiorcy spełnienia usługi, czy będzie potrzebny podpis elektryczny (sic!), czy też w inny sposób będzie to można zrobić (oklaski; po każdym pytaniu były "tradycyjne oklaski", niektórzy posłowie czekali nawet w specjalnych pozach, by zacząć bić brawo, dlaczego po takim pytaniu miało by takich oklasków nie być?).

W ocenie rządu nie ma ryzyka wszczęcia postępowania przeciwko Polsce w związku z wydłużeniem proponowanym przez banki vacatio legis, instrumenty, które mogłyby być wykorzystane dla ograniczenia swobody świadczenia usług drogą elektroniczną wydają się być wystarczające na poziomie postępowania karnego, obawa dotycząca podpisu elektronicznego wydaje się być nieuzasadniona. Tyle.

Pan poseł sprawozdawca wydaje się być przekonany, że już w listopadzie ("za dwa, trzy miesiące") posłowie będą pracować nad kolejną nowelizacją ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, ale - jeśli dobrze rozumiem sytuację, a wydaje mi się, że rozumiem dobrze - rząd zapowiedział, że w listopadzie, owszem, ale dopiero otworzy dyskusję dotyczącą proponowanych przez "środowisko" rozwiązań. Tak zapowiedziano na komisji, tak też zapowiedziano na wczorajszym posiedzeniu Rady Informatyzacji. Być może zatem poseł sprawozdawca ma zamiar doprowadzić do tego, że ktoś wcześniej złoży do laski marszałkowskiej projekt ustawy, np. komisyjny albo poselski - bo tylko wówczas słowa posła Antoniego Mężydły miałyby jakieś uzasadnienie, przy aktualnie wyrażanej, "nieco innej" woli ze strony rządu. Nie wydaje mi się jednak, by coś takiego, jak poselski projekt noweli ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, się wydarzyło.

Trzecie czytanie będzie w bloku głosowań, więc właściwie nic się już tu nie powinno zmienić. Komisje przyjęły projekt jednogłośnie w pierwszym czytaniu, w drugim czytaniu nie było sprzeciwu. Ustawa zostanie uchwalona niebawem, potem trafi do Senatu. Przy okazji relacjonowania prac nad tą ustawą staram się przygotowywać materiały video z każdego etapu prac. Pomyślałem, że tym czytelnikom, którym prace legislacyjne nie są zbyt bliskie, tego typu relacja może nieco "odmitologizować" proces ustawodawczy. Jak do tej pory nad ustawą pracowano dokładnie - 14 minut na pierwszym posiedzeniu komisji, 55 minut na podkomisji, 17 minut na drugim posiedzeniu komisji i teraz 34 minuty, to daje łącznie 14+55+17+34=120 minut prac nad nowelizacją ustawy, a więc równo dwie godziny (a to i tak dość dużo wobec "Rewolucji październikowej", czyli wobec zapowiedzi ekspresowego przyjmowania przez Sejm sporej ilości ustaw złożonych przez rząd, posłów i komisje).

Na przykładzie prac nad relacjonowaną ustawą można też pokusić się o odpowiedź na pytanie: kto w Polsce jest odpowiedzialny za przyjmowane przepisy? Niektórzy twierdzą, że prawnicy. Inni twierdzą, że nie prawnicy, bo przecież prawnicy nie głosują, a w toku prac legislacyjnych posłowie często zgłaszają poprawki i to oni powinni być obarczeni odpowiedzialnością za prawo. Jednak w tym przypadku ani nie zostały przyjęte uwagi Biura Legislacyjnego (poza drobnymi, poprawiającymi oczywiste pomyłki, takie jak poprawka roku, w którym została przyjęta ustawa, do której ten projekt się odnosi), posłowie nie wnieśli też żadnych poprawek (aby być precyzyjnym - przychylono się do głosu banków, wygłoszonego przez Związek Banków Polskich i Narodowy Bank Polskich w przedmiocie wydłużenia vacatio legis - co zakwestionowało UKIE, ale nikt się tym szczególnie nie przejął). I ja tam byłem, miód i wino piłem.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Czego właściwie tu

Czego właściwie tu oczekiwać. I jak ma taki Sejm funkcjonować, skoro dla większości rodziców zrozumienie tylko działalności internetowej pociech nastręcza trudność. I tak jakże sprawny ten proces legislacyjny! Zatem nadzieja w lobbystach... Chciałbym złożyć podpis elektryczny, ale nie nabyłem jeszcze stosownego ustrojstwa w sklepach dla dorosłych lub tych, co oświadczyli że mają skończone 18 lat.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>