Szyfrowanie danych: oskarżeni o posiadanie pornografii dziecięcej nie korzystają z praw procesowych?

Szyfrowanie danych może stanowić spore wyzwanie dla organów ścigania. Jak pisałem jakiś czas temu - w Wielkiej Brytanii pojawiły się przepisy, które w pewien sposób mają "rozwiązywać problem" ujawniania zaszyfrowanych danych: Szyfrujesz? Ujawnij klucz, albo więzienie. Podnosi się, że "normatywne zobowiązania" do ujawniania zaszyfrowanych danych są sprzeczne z podstawowymi prawami człowieka. Tymczasem w USA sędzia zobowiązał oskarżonego do ujawnienia klucza pozwalającego na poznanie treści danych zgromadzonych na chronionym kryptograficznie (PGP) laptopie. Sędzia chce, by oskarżony wpisał (ujawnił) hasło (frazę, klucz prywatny), by prokuratorzy mogli zapoznać się z treścią zaszyfrowanych plików.

O sprawie pisze serwis Cnet, w tekście Judge orders defendant to decrypt PGP-protected laptop. Z umieszczonej tam relacji wynika, że William Sessions, sędzia dystryktowy z Vermont (U.S. District Judge William Sessions in Vermont), uznał, że oskarżony o posiadanie materiałów pornograficznych z udziałem dzieci (pornografia dziecięca) nie korzysta z praw, które gwarantuje Piąta Poprawka do Amerykańskiej Konstytucji, a to w ten sposób, że nie ma prawa zachować w tajemnicy klucza prywatnego, za pomocą którego można odszyfrować dane zebrane na jego komputerze.

Służby imigracyjne oraz Policja podnoszą, że widziały (poznały) materiały zgromadzone w laptopie oskarżonego, gdy ten przekraczał granice amerykańsko-kanadyjską w 2006 roku (wówczas funkcjonariusze uruchomili i przejrzeli zawartość laptopa, bez konieczności podania jakiegokolwiek hasła uzyskali dostęp do plików na dysku i - jak jest to dziś odnotowywane - zobaczyli "thousands of images of adult pornography and animation depicting adult and child pornography"). Komputer następnie został wyłączony. Dziewięć dni po aresztowaniu mężczyzny służby nie mogły już uzyskać dostępu do chronionego kryptograficznie dysku "Z:", gdyż system wymagał podania klucza prywatnego do odszyfrowania zawartości.

Obrońca oskarżonego wniósł już do sądu okręgowego odwołanie od decyzji sędziego dystryktowego.

Zgodnie z Piątą Poprawką m.in. "...nie wolno wymagać od oskarżonego w sprawie karnej by świadczył przeciwko sobie". Oryginalne brzmienie tej poprawki jest następujące:

No person shall be held to answer for a capital, or otherwise infamous crime, unless on a presentment or indictment of a grand jury, except in cases arising in the land or naval forces, or in the militia, when in actual service in time of war or public danger; nor shall any person be subject for the same offense to be twice put in jeopardy of life or limb; nor shall be compelled in any criminal case to be a witness against himself, nor be deprived of life, liberty, or property, without due process of law; nor shall private property be taken for public use, without just compensation.

Podobne zasady obowiązują również w innych krajach, m.in. w Polsce, na podstawie art. 74. § 1. Kodeksu postępowania karnego, zgodnie z którym: "Oskarżony nie ma obowiązku dowodzenia swej niewinności ani obowiązku dostarczania dowodów na swoją niekorzyść". Warto przy tym pamiętać, że przepisy procedury karnej przewidują w pewnych sytuacjach prawo odmowy zeznań. Na podstawie art. 182 KPK:

§ 1. Osoba najbliższa dla oskarżonego może odmówić zeznań.
§ 2. Prawo odmowy zeznań trwa mimo ustania małżeństwa lub przysposobienia.
§ 3. Prawo odmowy zeznań przysługuje także świadkowi, który w innej toczącej się sprawie jest oskarżony o współudział w przestępstwie objętym postępowaniem.

Powyższe sytuacje mogą być związane z oczekiwaniem organów ścigania, by "osoba najbliższa" ujawniła klucz pozwalający na odszyfrowanie wiadomości, jeśli go zna, a osoba taka może odmówić zeznań. W kolejnych przepisach (art. 183 KPK) wskazane są sytuacje, w których świadek może uchylić się od odpowiedzi na pytanie, a to w sytuacji, w której "udzielenie odpowiedzi mogłoby narazić jego lub osobę dla niego najbliższą na odpowiedzialność za przestępstwo lub przestępstwo skarbowe".

W komentarzu do podlinkowanej już wyżej notatki na temat Wielkiej Brytanii xpert17 przywołał fragment publikacji prof. Adamskiego (Prawo karne komputerowe, Warszawa 2000, s. 213), w której prof. Adamski zwraca uwagę również na przepisy prawa międzynarodowego, które dedykowane sa ochronie praw człowieka, a odnoszą się do poruszanej tu kwestii:

Zasada, iż oskarżony nie ma obowiązku dowodzenia swojej niewinności ani dostarczania dowodów na swoją niekorzysć jest nie tylko międzynarodowym standardem normatywnym w dziedzinie ochrony prawa człowieka [zob. art. 14 ust. 3 lit g MPPOP], oraz prawem obywatelskim zagwarantowanym przez ustawy zasadnicze niektórych państw, lecz przede wszystkim jedną z istotnym gwarancji procesowych, którą Europejski Trybunał Praw Człowieka wywodzi z zasady "uczciwego procesu" (art. 6 KE) [zob. ECHR, 25 February 1993 (Funke v. France)], a polska procedura karna wyraża w art. 74 par. 1 kpk

MPPOP to Międzynarodowy pakt praw obywatelskich i politycznych ONZ, a stosowne postanowienia art. 14 ust. 3 tej konwencji brzmią:

3. Każda osoba oskarżona o popełnienie przestępstwa ma prawo, na zasadach pełnej równości, co najmniej do następujących gwarancji:
(...)
g) nieprzymuszania do zeznawania przeciwko sobie lub do przyznania się do winy.

KE, to skrót odnoszący się do Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności z 1950 roku (w skrócie "Konwencja Europejska"), a jej art. 6 brzmi:

Artykuł 6
PRAWO DO RZETELNEGO PROCESU SĄDOWEGO

1. Każdy ma prawo do sprawiedliwego i publicznego rozpatrzenia jego sprawy w rozsądnym terminie przez niezawisły i bezstronny sąd ustanowiony ustawą przy rozstrzyganiu o jego prawach i obowiązkach o charakterze cywilnym albo o zasadności każdego oskarżenia w wytoczonej przeciwko niemu sprawie karnej. Postępowanie przed sądem jest jawne, jednak prasa i publiczność mogą być wyłączone z całości lub części rozprawy sądowej ze względów obyczajowych, z uwagi na porządek publiczny lub bezpieczeństwo państwowe w społeczeństwie demokratycznym, gdy wymaga tego dobro małoletnich lub gdy służy to ochronie życia prywatnego stron albo też w okolicznościach szczególnych, w granicach uznanych przez sąd za bezwzględnie konieczne, kiedy jawność mogłaby przynieść szkodę interesom wymiaru sprawiedliwości.

2. Każdego oskarżonego o popełnienie czynu zagrożonego karą uważa się za niewinnego do czasu udowodnienia mu winy zgodnie z ustawą.

3. Każdy oskarżony o popełnienie czynu zagrożonego karą ma co najmniej prawo do:

a) niezwłocznego otrzymania szczegółowej informacji w języku dla niego zrozumiałym o istocie i przyczynie skierowanego przeciwko niemu oskarżeniu;

b) posiadania odpowiedniego czasu i możliwości do przygotowania obrony;

c) bronienia się osobiście lub przez ustanowionego przez siebie obrońcę, a jeśli nie ma wystarczających środków na pokrycie kosztów obrony, do bezpłatnego korzystania z pomocy obrońcy wyznaczonego z urzędu, gdy wymaga tego dobro wymiaru sprawiedliwości;

d) przesłuchania lub spowodowania przesłuchania świadków oskarżenia oraz żądania obecności i przesłuchania świadków obrony na takich samych warunkach jak świadków oskarżenia;

e) korzystania z bezpłatnej pomocy tłumacza, jeżeli nie rozumie lub nie mówi językiem używanym w sądzie.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Czy nie można potraktować zbierania danych jako przeszukania?

O ile traktować podanie hasła do danych jako "zeznanie", to owszem - nie ma prawa nikt ode mnie samooskarżenia. Ale jeśli potraktować zbieranie danych z laptopa jak "przeszukanie", to chyba utrudnianie (np. zamknięcie drzwi po wezwaniu uprawnionych organów) można traktować jako utrudnianie przeprowadzenia stosownych czynności?

Tak czy inaczej zawsze można powiedzieć "nie pamiętam, stres związany z zatrzymaniem tak zadziałał" - chciałbym zobaczyć prokuratora, który udowadnia mi, że jednak pamiętam 8-)

Chyba nie do końca...

O ile dobrze pamiętam to utrudnianie postępowania karnego przez samego sprawcę (ukrywanie się, zacieranie śladów itp.) nie jest w Polsce karalne.

Zawsze można użyć plików

Zawsze można użyć plików kluczy w truecrypcie, wtedy to nie jest kwestia pamiętania:-).. a klucze trzymać na jakim routerze z ftp w sieci domowej. I sprawa rozwiązana.. nic się nie da przypomnieć, bo nic się nie pamięta;-)

Trafiło również na mnie

Opisana historia odrobinę zahacza o mój przypadek. Moje komputery zostały zajęte w zw. z podejrzeniem popełnienia art. 278 par. 2 kk (kradzież oprogramowania). Wszystkie dyski twarde były w pełni zaszyfrowane przy pomocy TrueCrypa (tryb system encryption - z bootloaderem). Zostałem przesłuchany w charakterze świadka na okoliczność ujawnienia hasła do TC. Przesłuchanie trwało 6 godzin i w jego toku wielokrotnie przypominano o odpowiedzialności karnej za utrudnianie postępowania. Nie ujawniłem hasła powołując się na art. 183 kpk. Sprzęt został przekazany do biegłego w celu sporządzenia opinii. Wrócił (razem z dyskami) po 5 miesiącach, a postępowanie zostało zamknięte bez przedstawienia zarzutów.

A z ciekawości: Co oni tam

A z ciekawości: Co oni tam z Tobą robili przez 6h? ;-)
Cały czas o hasło pytali?

O kolegów jeszcze pytali.

O kolegów jeszcze pytali. :) Realizacja była jednocześnie u 5 osób z sieci osiedlowej, u wszystkich w zw. z art 278 par 2 kk i art 116 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.

Namiary mieli z zajętego wcześniej huba DC. Co ciekawe, w przeciwieństwie do wszystkich poprzednich realizacji w moim mieście, tym razem nie było triumfalnych informacji prasowych, ani nawet wzmianki w aktualnościach na stronie policji.

Chyba dlatego, że wszyscy używali TC. :)

Ciekawa sprawa. Wreszcie

Ciekawa sprawa. Wreszcie się dowiedziałem jak to wygląda w praktyce w polskiej rzeczywistości. A czy przesłuchując Cię "w roli świadka" (cóż za finezja prokuratora) pouczali Cię o prawie do odmowy zeznań czy tylko o konsekwencjach składania fałszywych?

Tak, zostałem prawidłowo

Tak, zostałem prawidłowo pouczony. Ogólnie, do czynności procesowych nie mam żadnych zastrzeżeń. Jedynie ten czas, przez który trzeba było oczekiwać na opinię biegłego... Co ciekawe, dochodzenie nadzorował doświadczony prokurator, który zajmował się wcześniej dużo grubszymi sprawami. A ja myślałem, że do takich spraw przydzielani są asesorzy...

Prosto się przed tym

Prosto się przed tym zabezpieczyć. Zaszyfrowany wolumin szyfrujemy *dwoma* kluczami:

- pierwszy klucz (po prostu hasło) służy do odszyfrowania pozorowanych danych, np. zestawu jakichś nieistotnych dokumentów
- drugi klucz (hasło i np. wskazanie jakiegoś niepozornego pliku - np. jednego z 500 zdjęć w galerii - jako dopełnienie hasła) służy do odszyfrowania właściwych danych, czyli tych, które chcemy chronić

W tym układzie nawet jak ktoś nakaże nam wydanie klucza, to wydajemy pierwszy klucz i dajemy dostęp do danych pozorowanych. Jest to praktycznie (no modulo błąd w aplikacji szfrującej) nie do wykrycia - taki podwójnie szyfrowany wolumin istnieje na dysku jako ciąg mocno losowych danych o stałym rozmiarze - nie da się określić co w nim jest.

A dajcie jemu w...

... przypomni sobie. To jest teoria. Teoria prawa, uczciwych procesów, niezawisłych sądów. Piękna idylla... i tylko, że to... nie prawda :-/

Polecam komiks XKCD #538. Daje naprawdę dużo do myślenia o problemie hasła, kryptografii i naszej smutnej rzeczywistości.

realia

Komentarz może niecenzuralny a jednak całkowicie szczery - w PL za odmowę podania hasła można od Pana policjanta dostać np. wpier*. Osoby sugerujące obdukcje - mogą zapomnieć - brak widocznych śladów. Można też spotkać się ze stwierdzeniem że skoro nie znasz hasła - to pewnie komputer Twojej dziewczyny / żony / matki - i przymknięciem jej na 48h do wyjaśnienia. Sposobów na wymuszenie podania hasła jest wiele.

Tak nawiasem - dla posiadaczy linuxa oprócz szyfrowania - pam_usb - prawdę mówiąc - nie ma hasła, więc nie ma czego wymuszać. A klucz może leżeć np. w mp3'ce ;)

Skąd ten wniosek?

VaGla's picture

...za odmowę podania hasła można od Pana policjanta dostać np. wpier*...

Skąd taki wniosek? Skoro napisał Pan na tym forum takie zdanie, to prawdopodobnie był Pan świadkiem takiej sytuacji. Tak było, czy to jedynie taki Pana aktualny światopogląd?
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

pobicie to fakt w celu wymuszenia zeznan

cóż. wiec ja dostałem wpie*** w stopy, brzuch, uda, plecy, ślady były wszędzie. na pogotowiu i w późniejszym policyjnym raporcie oraz w późniejszym śledztwie prowadzonym poprzez prokuraturę z innego miasta dowiedziałem się, że próbowałem uciec z głównej komendy przez 5-cio metrowy płot, za którym płynie rzeka i tam też mnie ponoć złapano (no fantazji funkcjonariuszom mogę pozazdrościć), a tak faktycznie to zajście miało miejsce w pokoju przy obecności i udziale 5 funkcjonariuszy. wiec metody tego typu jak najbardziej są stosowane. pozdr i na pohybel tym pięciu.

Można tak skonstruować

Można tak skonstruować hasło, żeby było do pewnego stopnia odporne na tą metodę.

po linii najmniejszego oporu :)

Maciej_Szmit's picture

Bo przeszukanie dysków jest łatwe w porównaniu do innych metod. Wywlekamy dysk, wołamy biegłego i mamy wyniki za małe pieniądze. Ale to nie jest jedyna metoda ani jedyny możliwy ślad. Można przechwycić ruch sieciowy na routerze, można (w przypadku sieci P2P) zapisać IP logi wskazujące na IP komputera który nielegalnie udostępniał to i owo. W końcu karalne jest nie posiadanie (programów) ale ich pozyskiwanie, ewentualnie rozpowszechnianie, zatem trzeba wykazać, że podejrzany pozyskiwał/rozpowszechniał a nie że cały czas posiada.
Przy okazji: praktyka przesłuchiwania najpierw jako świadka a potem jako podejrzanego to nie jest najładniejsze co sobie można wyobrazić ale czasami niestety trudna do uniknięcia (trzeba kogoś spytać "do kogo należy ten komputer" a trudno pierwszego z brzegu domownika traktować jak podejrzanego), natomiast nikogo nie można zmusić do składania zeznań przeciwko sobie i najbliższym (z dokładnością do więźniów Guantanamo :)) ani karać za zapomnienie hasła. Ale jak mówię - przeszukanie zawartości dysków to nie jest jedyny środek dowodowy choć w praktyce łatwy do zastosowania

Przeszukanie dysków jest

Przeszukanie dysków jest łatwe bo pozostałe metody są naprawdę trudne. Jak udowodnisz komuś że dany "prostokąt" na wykresie pobieranych danych to tak naprawdę film? Wszyscy sieciowcy patrząc na coś takiego powiedzą Ci "O film sobie ściaga". Ale na pytanie jaki już Ci nie odpowiedzą. Aktualnie wszystkie rozwijane sieci P2P stosują szyfrowanie i kompresję danych. Wyciągnięcie ich w większości przypadków nic nie daje bo i tak pliki te są doskonale pofragmentowane, a informacja o tym, co to tak naprawdę jest, często znajduje się zupełnie gdzie indziej i nie jest przesyłana po sieci (np. Torrent). Są jeszcze trojany, no ale to już podchodzi pod podsłuch. Można też wabić ludzi na strony niby z danymi i potem udowadniać im chęć pobrania czegoś takiego, no ale u nas samo pobieranie nielegalne zbytnio nie jest.

To co chciałem tu napisać to to że Policja jest bezsilna i oni to doskonale wiedzą. Często desperackie metody wyciągania dowodów (np. na przesłuchaniach) biorą się właśnie z bezsilności.

Jeszcze raz...

VaGla's picture

Często desperackie metody wyciągania dowodów (np. na przesłuchaniach) biorą się właśnie z bezsilności.

Skąd ta teza? Nie można sobie napisać, że "policja często wyciąga dowody" (w kontekście dyskusji o "wymuszaniu" - por. jeden z poprzednich komentarzy) i być z tego powodu całkowicie zadowolonym. Co to znaczy "często"? Jak często? Skąd ta informacja, są jakieś udokumentowane przypadki, o których pisze Pan, że zdarzają się "często"? Jako moderator proszę o podawanie źródeł, przyjęcie odpowiedzialności za słowo, etc. To są poważne sprawy i takie tezy, że "policja często wymusza", "policjanci stosują pobicia", itp, to są określenia raczej "światopoglądowe" (ktoś tak sobie wyobraża rzeczywistość), a trudno je traktować poważnie w dyskusji, której celem jest dotarcie do wiedzy "jak jest naprawdę" i "jakie mamy przed sobą problemy do rozwiązania".
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Skoro policjanci mogą

Skoro policjanci mogą nieźle poobijać ponad 70 letnią staruszkę i to w obecności świadków, to kto im zabroni tego w zaciszu komisariatu

http://www.poloniablog.com/video/hafciarka-protest

O i jesze coś ciekawego:

O i jesze coś ciekawego: Raport rządu USA o Polsce: korupcja, antysemityzm, rasizm

...Mowa jest m.in. o niewłaściwym zachowaniu i brutalności policjantów. Amerykanie przypominają że w 2007 r. odnotowano w Polsce 6184 przypadków nadużyć ze strony policjantów. ...

raczej autopsyjne niż świtopoglądowe...

W sytuacji bycia w stosunku 1:2 lub 1:3 z funkcjonariuszami w pokoju przesłuchań(niezależnie od tego w jakim charakterze jest się słuchanym) trochę trudno "udokumentować przypadek" nieco innego niż legalne pozyskiwanie informacji przez jednego z nich czy wszystkich. Co za tym idzie sformułowania: często, wymuszanie itd są na wyrost i w ewentualnym późniejszym postępowaniu w charakterze pokrzywdzonego, są uznawane za pomówienia i/lub sąd w obliczu braku dowodów lub ich uprawdopodobnienia - utrzymuje w mocy zaskarżone postanowienie prokuratury o odmowie wszczęcia postępowania(moje doświadczenia osobiste). Dotarcie w tej kwestii do prawdy jest utrudnione, jeśli nie niemożliwe. A szkoda.

Z przykrością stwierdzam,

Z przykrością stwierdzam, że znam z pierwszej ręki 3 przypadki wymuszania zeznań lub złego traktowania przez policję, przy czym w 2 z nich jestem osobiście pewien, że opisujące to osoby mówiły prawdę.

W pierwszym przypadku kolega usłyszał "teraz gruby ci pokaże", po czym został zaprowadzony do piwnicy komisariatu. Co ciekawe, przed przesłuchaniem kolega był poradzić się u prawnika, który ostrzegł go, że policja może wymuszać na nim zeznania (wcześniej kolega miał przeszukanie w domu).

W drugim i zupełnie niezależnym przypadku, na innym końcu Polski, policjant podczas przesłuchania innego kolegi rzucił krzesłem w ścianę.

W trzecim przypadku osoba podejrzewana o rozbicie szyby w pociągu została pobita w radiowozie.

Panie Piotrze, zdaję sobie sprawę, że część prawników nie mających zbyt blisko z takimi rzeczami do czynienia zwyczajnie w to nie dowierza - sam znam jedną prawniczkę, która regularnie jest zdziwiona kolejnymi tego typu informacjami.

Na zakończenie dla porządku dwa linki z "Polska The Times", choć, jak przypuszczam, większość osób już się z tym zetknęła:

W komisariatach policjanci znęcają się nad kibicami

Zmuszają do ćwiczeń nago, biją kluczami po jądrach

Tu nie chodzi o dowierzanie, a wiarygodność

VaGla's picture

Prowadząc serwis od paru lat i moderując dyskusję nieco krócej, ale również jest to już trochę czasu, wiem, że różne tezy łatwo przychodzi pisać różnym osobom na forum. Niektórzy potrafią powielać zasłyszane gdzieś historie jako fakty. Ja zaś dostaję kolejny meta-przekaz. Nawet od Pana dostałem przekaz anonimowy (rozumiem, dlaczego niekoniecznie będzie chciał Pan ujawniać tożsamość - nie mam o to pretensji, jednak subiektywna ocena wiarygodności to coś innego). Dlatego też staram się zwrócić uwagę na to, że nie wszystko, co się napisze, chociażby było oparte na najszerszej prawdzie i w czystych intencjach, będzie miało wiarygodność w odbiorze i pozwoli na wyciąganie wniosków co do ogólniejszych zjawisk na tej podstawie. Nic więcej. Tym bardziej, gdy się pisze takimi okrągłymi zdaniami jak "często się zdarza", bez podawania konkretnych przypadków na poparcie tezy. Łatwo napisać "często się zdarza", trudniej pokazać przykłady. Mam nadzieję, że jestem dobrze rozumiany.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Takie doniesienia wpisują się w Polskie realia:(

Znając Polskie realia mogę być niemal pewnym, że Policja nie zawsze działa zgodnie z prawem. Z doświadczeń z własnej pracy nie spotkałem się z rażącymi przypadkami łamania prawa przez Policję - ale koledzy którzy najmują się często sprawami karnymi już tak.
Ja natomiast widzę codziennie rażące zaniedbania prokuratury, rażącą niedbałość (często intencyjną) sądów i nie tylko naruszanie procedury ale oczywiste i poparte dowodami przestępstwa dokonywane przez komorników sądowych.
Prokurator stawia zarzuty (a sąd skazuje) podejrzanym wobec których dowody są co najmniej wątpliwe, a szkodliwość społeczna czynu niska, konsekwentnie zaś odmawia w ogóle wszczynania śledztw w sprawach w których materiał dowodowy jest mocny a szkodliwość społeczna (licząc w setkach tysięcy i milionach zł oraz tragediach pokrzywdzonych) znaczna. Sądy niemal zawsze przyklepują postanowienia prokuratury choćby nie wiem jak były oczywiście niesłuszne i niemal zawsze bronią swoich komorników choćby dowody ich przestępstw były oczywiste.
Skoro Państwo w tych sferach władzy wykonawczej i sądowniczej jest tak słaba to czemu w Policji, w której praca jest przecież szczególnie stresująca i odpowiedzialna a funkcjonariuszy znacznie więcej (słabiej wobec tego przeselekcjonowana) miałoby być inaczej?

Witam, pozdrawiam Zgadzam

Witam, pozdrawiam
Zgadzam się z Panem, że wielokrotnie dochodzi do naruszeń przepisów przez policje, ale myślę też, ze opisując takie przypadki należy dysponować „twardymi dowodami” Często może być tak, ze sytuacja faktycznie miała miejsce ale w procesie postępowania wyjaśniającego następuje sytuacja nie ma dowodów – nie ma sprawy.
Dodam, ze w mojej opinii policja nie pracuje najlepiej, co można poprzeć wieloma konkretnymi dowodami, ale nie można tez pisać gdzieś, cos , ktoś.
pozdrawiam

tiaaa

[...] opisując takie przypadki należy dysponować „twardymi dowodami” [...]

Mhm. Powodzenia.

Jak masz pałkę i prawo jej użyć, to dowodź, że nie zrobiłeś tego bezprawnie. A jak się nie podoba, albo nerwy puszczają - to do psychiatry i innej pracy.

Tzn że uważa Pan że nie

Tzn że uważa Pan że nie należy w ogóle opisywać tego typu przypadków jeśli nie ma się na nie "twardych" dowodów?
Czyli o sytuacjach jak opisana w jednym z komentarzy powyżej - bycie przesłuchiwanym w proporcji 1:3, nie należy w ogóle pisać?
Nie zgadzam się - pisać należy - chociażby w ramach walki o większą transparencję działań służb mundurowych.

Logi ...?

Logi z adresem IP? Niemalże, każda karta sieciowa umożliwia zmianę adresu sprzętowego i sieciowego.
Zmieniając adres sprzętowy na inny występujący w mojej sieci, serwer DHCP przydziela mi adres sieciowy np. koleżanki z 10 piętra. Loguje się na serwer DC++ jako ona. Więc co to za argumentacja, z tymi logami?

o czym mówimy

Maciej_Szmit's picture

Odnoszę wrażenie, że dyskusja zamienia się w poradnik "anti forensic w praktyce", co na pewno podniesie Vagli oglądalność :) Jasna rzecz, że mozna tak zabezpieczyć informację, że nawet wejście antyterrorystów ze sztabem "etycznych hakerów" nie pomoże (znamy to z filmów - jeśli nie wpiszesz odpowiedniego hasła w ciągu minuty cały budynek wyleci w powietrze, jeśli wpiszesz złe - jak wyżej itd.). Nie wątpię, że gdzieś w Afganistanie albo innej Kolumbii istnieją organizacje posiadające odpowiednie "polityki bezpieczeństwa" w tym zakresie, ale mam nadzieję, że nie rozmawiamy o czymś takim. W normalnej sytuacji, kiedy do admina sieci osiedlowej czy uczelnianej zgłaszają się smutni panowie z informacją że z jego sieci rozpowszechniana jest pornografia dziecięca albo oferty sprzedaży narkotyków, normalny admin czuje się (również zresztą ustawowo) zobowiązany do udzielenia pomocy. Na prawdę nie potrzeba Carnivore'a ani Echelona żeby postawić u admina trochę mądrzejszego switcha, który sprawdzi z którego FIZYCZNIE portu odbywa się określona komunikacja i sniffera, który ruch przechwyci. I znowu: nie mówimy o sytuacji, w której ktoś tam miał pecha i pomiędzy ściąganymi zdjęciami i filmami znalazło się jedno o "zakazanej treści", bo kopiował torrenty nie mając pojęcia co się pod nimi kryje albo bezmyślnie klikał myszką po losowych linkach w nieznanym mu języku, ale o ludziach, którzy tego rodzaju rzeczy kolekcjonują i rozpowszechniają (dziesiątki tysięcy zdjęć, dziesiątki filmów etc.). Oczywiście to wymaga trochę pracy, ale znowu takie trudne nie jest, podobnie jak zrekonstruowanie pliku z kawałków przesyłanych danych. Rzecz jasna można postawić VPNa albo przesyłać zaszyfrowane dyski Pocztą Polską, tyle że znowu nie mówimy o sytuacji, w której dwóch przestępców porozumiewa się ze sobą ale o takiej, w której ktoś coś rozpowszechnia. To coś musi być więc w jakiś sposób dla jakiejś grupy ludzi (w tym policyjnych informatorów :)) dostępne. Przecież policja nie wchodzi do losowo wybranych mieszkań, tylko jakoś (ładnie mówi się "metodami operacyjnymi") wpada na pomysł, że tu czy tam mogą być rozpowszechniane "zakazane informacje" czy "nielegalne programy". Oczywiście najprościej byłoby je u źródeł (na dyskach) znaleźć ale nie jest to konieczne (znowu: mówię o tym jaki dowód będzie wystarczający dla stwierdzenia popełnienia przestępstwa).

Rozumiem,

rozumiem co masz na myśli rozróżniając komunikację różnych środowisk ze sobą, ale weź pod uwagę fakt, że najsłabszym ogniwem w całym łańcuchu zabezpieczeń jest ludzka głupota, innymi słowy zabezpieczenia są tak słabe/mocne, jak słabe jest najsłabsze ogniwo. Jeśli chodzi o pozyskanie dowodów mających wagę procesową, to z kolei używanie z głową aplikacji dostępnych na licencji GPL lub podobnych, całkowicie to uniemożliwia. Począwszy od ustalenia ruchu/portów a skończywszy na próbie rekonstrukcji plików.

Tak na marginesie -

Tak na marginesie - wystarczy postawić sobie w domu router bezprzewodowy bez hasła, do którego każdy w promieniu kilkudziesięciu metrów pod blokiem ma dostęp - co w połączeniu z zaszyfrowanym dyskiem, w praktyce uniemożliwi udowodnienie posiadaczowi routera czegokolwiek. No chyba, że ma coś podejrzanego na niezaszyfrowanych płytach CD lub DVD.

i dlatego :)

Maciej_Szmit's picture

mamy policję a nie "straż informatyczną". A policja ma informatorów, podsłuchy, zakup kontrolowany, świadka incognito i koronnego, ukryte kamery itd. I na tym polega zabawa w policjantów i złodziei.

popieram, logi systemowe nie

popieram, logi systemowe nie mogą być dowodem w sprawie ponieważ mogą być łatwo sfabrykowane
wiem z autopsji, chyba każdy czytał rok temu o nalotach na akademiki politechniki poznańskiej
pozdrawiam

Sugeruje Pan, że w tamtej sprawie były fabrykowane?

VaGla's picture

Sugeruje Pan, że w tamtej sprawie logi były fabrykowane? O ile wiem, sprawa z Poznania jeszcze się nie zakończyła. A, że wiele osób czytało, to jeszcze nie znaczy, że to co czytali było dokładnie zgodne z "prawdą obiektywną". Byłbym ostrożny przy formułowaniu tez na podstawie "powszechnej wiedzy medialnej".
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Maciej_Szmit napisał: W

Maciej_Szmit napisał:
W końcu karalne jest nie posiadanie (programów) ale ich pozyskiwanie, ewentualnie rozpowszechnianie, zatem trzeba wykazać, że podejrzany pozyskiwał/rozpowszechniał a nie że cały czas posiada.

Karalne jest samo posiadanie programów, na które nie posiada się stosownych licencji (czyli są, tadam, "pirackimi kopiami"), nie musi wystąpić ich rozpowszechnianie. Dozwolony użytek osobisty nie dotyczy programów komputerowych.

Nie jestem prawnikiem ale

Nie jestem prawnikiem ale który art. mówi o karaniu za "samo posiadanie" programów?
Art. 278 KK mówi wyłącznie o uzyskaniu.
Art. 291, 292 i 293 KK o: nabyciu, zbyciu, przyjmowaniu i ukryciu.

Gdzie mowa o posiadaniu?
Wszystkie podane wyżej art. są obwarowane ograniczeniami. Np. mogę dostać w prezencie i _posiadać_ nielegalnie uzyskany program komputerowy, jeśli nie spełniam warunku, że "na podstawie towarzyszących okoliczności powinien i może przypuszczać, że została uzyskana za pomocą czynu zabronionego". Jeśli sąd uzna, że nie spełniłem tego warunku to nie popełniam przestępstwa.

Jeśli ktoś Ci da coś w

Jeśli ktoś Ci da coś w prezencie, to właśnie to uzyskałeś.
Dlaczego zatem (racjonalny skądinąd) ustawodawca nie napisał "posiada"? Bo występują tam dodatkowe warunki, np. że uzyskanie musi nastąpić w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.

Jeśli coś posiadasz, to musiałeś to uzyskać.

posiadać<>uzyskać

Maciej_Szmit's picture

Ale uzyskać mogłeś za zgodą osoby uprawnionej która jednakowoż ogranicza Ci prawa (umowne) do użytkowania (np przez okres dłuższy niż 30 dni, albo do celów innych niż niekomercyjne albo na więcej niż jednym komputerze na raz). Ale to nie oznacza, że po 30 dniach musisz palić plyty CD, albo przerwać urlop bo przypomniałeś sobie że w domu został jakiś trial, którego evaluation period właśnie mija. Nota bene domyslnie licencja jest udzielana na 5 lat.

Voovoos napisal :)

Maciej_Szmit's picture

Karalne jest samo posiadanie programów, na które nie posiada się stosownych licencji (czyli są, tadam, "pirackimi kopiami"), nie musi wystąpić ich rozpowszechnianie. Dozwolony użytek osobisty nie dotyczy programów komputerowych.

a co ma użytek do posiadania i gdzie (PRZEPIS!!!) jest napisane ze posiadanie jest karalne?

Piewcy totalnej kontroli

Piewcy totalnej kontroli prawnoautorskiej, mogliby wystąpić z takim argumentem: nie ma nic o posiadaniu, bo nawet legalnie używanego programu nie można posiadać. On i tak nie jest i nie będzie nasz, choćbyśmy za licencję zapłacili nawet 100 bazylionów dolarów.

Oczywiście że można

Oczywiście że można posiadać program (a przynajmniej jego utrwaloną postać - egzemplarz). Posiadanie to nie to samo co własność. Możesz posiadać coś, co nie jest Twoje w znaczeniu własności (o ile w ogóle można mówić o prawie własności do programu).

Przedpiśca trochę sprawę

Przedpiśca trochę sprawę uprościł, bo karalne jest uzyskiwanie programów (po pierwsze cudzych, po drugie bez zgody osoby uprawnionej, a po trzecie w celu osiągnięcia korzyści majątkowej). Ale jeśli ktoś już takowy program posiada, to musiał jakoś ten program uzyskać. Art 278 par 2. KK.

witam Pana prokuratora :)

Maciej_Szmit's picture

To, że jak "bezprawnie mam" to "bezprawnie uzyskałem" to ulubiona argumentacja prokuratorów (młodych)...
Uzyskać program (zgoda, powinno się mówić o prawie do użytkowania programu ale tego nawet KK tak nie ujmuje) mogłem KIEDYŚ w sposób zgodny z prawem, natomiast OBECNIE mogę nie mieć prawa (ale przecież "cywilnego" tj przyznanego mi przez posiadacza autorskich praw majątkowych prawa do użytkowania tego softu...., nawet art 118 prawa autorskiego nie karze "za manie") do jego użytkowania. Na przykład: kupiłem i licencja się skończyła (wygasła po paru latach albo już nie jestem studentem a licencja była dla studentów).

Już nie mówię o sytuacjach, w których nie można mówić o przestępstwie z racji braku winy (art 1 par 3 KK) np: ktoś odziedziczył całość majątku po kimś innym, a w tym majątku były jakieś imienne licencje i oprogramowanie... czy sędzia wydając wyrok ws spadku musi zinwentaryzować ruchomości i poprosić np Microsoft o zgodę na przekazanie kawałka masy spadkowej spadkobiercy? A może ma obowiązek nośniki programów przekazać firmom, których programy są na nich utrwalone?) jasne że spadkobiorca musi mieć chwilę czasu na stwierdzenie co tak na prawdę pradziadek miał w szufladzie w biurku na czwartym piętrze tej odziedziczonej kamienicy na drugim końcu świata... a co z komputerem zajętym przez komornika i sprzedanym z licytacji? Albo z niewyczyszczonym dyskiem kupionym na Allegro?

Z drugiej strony "kto (...) uzyskuje" to pewnie znaczy że nawet jeśli ściągnął tylko kawałek programu np z sieci P2P i są na to logi to da się go do odpowiedzialności pociągnąć - "uzyskuje" a nie "uzyskał". Nawet jeśli skasował i nigdy nie używał (no bo nie "posiada" ani nie "użytkuje").

A ja chciałbym poruszyc

A ja chciałbym poruszyc jeszcze ciekawą interpretację sławetnego sformułowania "w celu osiągnięcia korzyści majątkowej." w Art. 278 KK.

Spotkałem się bowiem ze zdaniem, że ustawodawca nie mógł tu mieć na myśli korzyści wynikającej li tylko z zaoszczędzenia pieniędzy przez niekupienie oryginalnej licencji. Argumentacja była następująca: taka korzyść majątkowa jest oczywista i występuje zawsze, a prawo polskie nie jest redundantne, innymi słowy nie stwierdza rzeczy oczywistych. Jeśli więc ustawodawca wstawił takie zdanie, to zrobił to celowo i miał na myśli jakąś korzyść dodatkową oprócz tej oczywistej.

Czy to ma sens? Bo jeśli tak, to zdanie to wprowadzałoby swoisty "dozwolony użytek" oprogramowania dla wszystkich, którzy uzyskali soft bez pozwolenia właściciela i używają go wyłączenie w zaciszu domowym.

To też ciekawe - prokurator

To też ciekawe - prokurator musi udowodnić tę korzyść majątkową. Ciekawe co jeśli oskarżony zezna, że zapłacił 150zł 'piratowi' od którego dostał program. Przecież prokurator nie będzie w stanie udowodnić, że tak nie było.

Nie napisałem, że z tego

Nie napisałem, że z tego że mam niezgodnie z licencją (nie można mieć programu bezprawnie, chyba że to pornografia dziecięca albo treści faszystowskie) wynika że bezprawnie uzyskałem. Napisałem że z tego że mam, wynika że uzyskałem. Niekoniecznie bezprawnie. Jeśli uzyskałem zgodnie z prawem, a osoba uprawniona zmieni zdanie albo ustaną warunki udzielonego mi uprawnienia - z puntu widzenia art. 278 jestem czysty.

Co do dysku z Allegro - można spodziewać się że ktoś go używał, więc mogą się na nim znajdować jakieś programy (normalnym następstwem używania dysku jest to że programy się na nim znajdują), więc obrona że kupiłem dysk i ktoś go nie skasował IMHO nie przejdzie. Kupując używany dysk mogłeś się spodziewać że uzyskasz w ten sposób jakiś progam. Tu karalność czynu możesz wyłączyć np. upewniając się w umowie że dysk będzie pusty. A w praktyce - po prostu ten dysk niezwłocznie po otrzymaniu wyczyść.

no przeciez o tym piszę

Maciej_Szmit's picture

Nie napisałem, że z tego że mam niezgodnie z licencją (nie można mieć programu bezprawnie, chyba że to pornografia dziecięca albo treści faszystowskie) wynika że bezprawnie uzyskałem. Napisałem że z tego że mam, wynika że uzyskałem. Niekoniecznie bezprawnie
A to ja napisalem
Ale jeśli ktoś już takowy program posiada, to musiał jakoś ten program uzyskać. Art 278 par 2. KK
???
O ile sie nie mylę ten paragraf nie mówi o "niekoniecznie bezprawnym" uzyskaniu :) Ale ciesze się, że co do meritum się zgadzamy, natomiast co to znaczy "niezwłocznie"? Co z odziedziczonym po spadkodawcy zbiorze tysiąca dysków DVD? Poza tym nie powiedziano "kto niezwłocznie nie usunie programu, w którego posiadanie wszedł bez zgody osoby uprawnionej". A przyjmując spadek (kupując dysk na allegro) to właśnie czynię - uzyskuję ten soft. IMHO nie ma tu dobrego wyjścia "ustawowego" (karanie za używanie? to byłoby trudno udowodnić...) - trzeba zdać się na rozsądek sędziego - jeśli dysk kupiłem 3 lata temu to miałem czas go wykasować, jeśli wczoraj - to niekoniecznie.

" drugi klucz (hasło i np.

" drugi klucz (hasło i np. wskazanie jakiegoś niepozornego pliku - np. jednego z 500 zdjęć w galerii - jako dopełnienie hasła) "

Och, nie chciałbym zobaczyć twojej smutnej buzi po tym, kiedy w ferworze porządkowania dysku usuniesz sobie mało istotną galerię zdjęć, albo kiedy bad sector wypadnie akurat po środku twojego sprytnie schowanego pliku, albo cokolwiek innego.
To samo tyczy się metody pam_usb sugerowanej w innym komentarzu.
Oczywiście można trzymać swój sekretny plik na dziesięciu pendrive'ach, pięciu płytach CD, ośmiu DVD i jeszcze w internecie, ale po co, skoro wystarczy dobre i długie hasło?

Równie dobrze możesz

Równie dobrze możesz zasugerować że ktoś mógłby wyrzucić klucze od mieszkania przy okazji robienia porządków. AD 2: klucze (tak samo jak i dane) powinno się backupować, a kopie trzymać w innej lokalizacji.

Już rozumiem skąd to 27 tys czytań

VaGla's picture

Jeden z komentarzy pod tą notatką został wykopany: Gdy policja zajmie ci komputer z zaszyfrowanym dyskiem......
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

5 poprawka

District Court Overturns Magistrate Judge in Fifth Amendment Encryption Case z 5 poprawki wynika niby to co wynika ze mozna odmowic dostarczania materialow ktore mogly by pomoc w skazaniu ale z uzasadnienie wynika ze oskarzony zrzekl sie tego prawa udostepniajac agentowi dostep do danych,
poza tym nie chodzi o klucz kryptgraficzny tylko o to ze oskarzony ma dostarczyc niezaszyfrowana kopie. I teraz mamy ciekawa sytuacje w ktorej rzad ma dowody ale dziwnym trafem te dowody teraz nie sa dla niego dostepne bo wylaczyli komputer, rzad niby wie ze tam sa te dowody i ma swiadkow w postaci agentow granicznych, ale nie ma samych dowodow

pytanie: czy w polsce mozna odmowic zeznan niezlaznie od zadawanych pytan? czy w przypadku odmowy skladania zeznan/wyjasnien przesluchanie nadal moze trwac?

Don't Talk to Cops, Part 1
Don't Talk to Cops, Part 2

W USA jest słynna sentencja

W USA jest słynna sentencja "od tej chwili wszystko, co powiesz, może być użyte przeciwko tobie". Czy w UE, a zwłaszcza w Polsce, nie mamy do czynienia z zasadą "wszystko, czego NIE powiesz, może być użyte przeciwko tobie"?

Nie trzeba mieć nic na dysku żeby zostać skazanym

Ja zostałem skazany na 8 miesięcy w zawieszeniu na 2 lata bez kuratora i grzywnę 250 zł za rozpowszechnienie na p2p zdjęcia z małoletnia. ( przez około 4 minuty )

  • przy przeszukaniu policja sprawdzała rejestr czy są w nim podejrzane wpisy. Nic nie znaleziono
  • biegły przeszukał komputer i stwierdził: Na dysku nie ma żadnych treści z pornografią małoletnich. Jest natomiast kilka krótkich filmików z pornografią nie budząca podejrzeń. (z Jenna Jameson )
  • podczas rozprawy okazało sie tez ze zdjęcie zostało udostępnione w sieci eMule natomiast na moim dysku znajduje sie program DC++. Według mnie było ważne ze te dwa programy nie sa ze sobą kompatybilne ale sąd nie zechciał tego zapisać twierdzac ze każdy program p2p to to samo. Zapisał natomiast zeznania biegłego ze w tym moim programie DC++ trzeba kopiować pliki z katalogu do katalogu aby udostępnić oraz ze filmiki z Jenna Jameson były dostępne przez ten program.

Gdy złożyłem podanie o oddanie dowodu rzeczowego ( komputera) dowiedziałem sie ze Sąd Karny który rozpatrywał sprawę o rozpowszechnienie nie wyda mi takiego postanowienia ponieważ komputer nie jest dowodem w tej sprawie. Kazano mi sie z tym zwrócić do Sądu Grodzkiego. Tam oddano mi komputer ale bez dysku bo na nim znajdowały sie piraty.

Policja :
Na policji nic nie ukrywałem. Powiedziałem ze jestem świadom ze to co na p2p sie ściąga jest od razu dostępne.Przyznałem sie tez do ściagania legalnej pornografii. Zeznałem ze spotkałem sie z pornografią dziecięcą ale nigdy jej nie zachowywałem a co oczywiste : nigdy nie miałem zamiaru rozpowszechnić. Zdjęcia jakim policja dysponowała nigdy nie widziałem. Przyznałem tez ze kiedyś uzywałem eMule.
Byłem tez pytany o np. :

  • czy wszyscy moi znajomi z gg sa z mojego miasta
  • czy wiem co to jahoo
  • kazali mi opisac dziecko
  • i inne dziwne pytania które nie miały odbicia potem w toku sprawy.W sumie chyba 6 stron A4

Może to wydać sie żałosne ale sadząc ze wszystko wyjaśniłem i będąc pewien ze nie zrobiłem niczego celowo podpisałem wszystko jak leci.Kazdą stronę zeznań, plomby na obudowie , 3 płytki CD a także kartkę z dwoma paragrafami . ( za piractwo i rozpowszechnianie )
Bałem sie tez ze jeśli nie podpisze to będzie przesłuchiwany mój dziadek i ojciec. Tego za wszelką cene chciałem uniknąć bo dobrze wiedziałem ze oboje nie zrozumieją całej sytuacji a komputera nawet nie potrafią włączyć.
80% akt zajmowały screeny z filków. Około 40 stron screenów z filmików pornograficznych z Jenna Jameson które miały być "opiniotwórcze"

Prokuratura:
W Prokuraturze znalazłem się na następny dzien po przeszukaniu(i przesłuchaniu).( dobrowolnie - nigdy nie byłem skuty ani nic podobnego ) Tam tylko usłyszałem : "No nieładne oskarżenie". Ja się nic nie odzywałem a potem prokuratorka podyktowała text dla spisującej. Ze: "bardzo żałuje tego co sie wydarzyło".Podpisałem kartkę.Wyszedłem po 3 minutach. Potem przeczytałem na niej ze mam sie stawiać na dozory 2 razy w tygodniu.
Stawiałem sie prawie przez rok.

Sąd:
Na rozprawie prokuratura prawie nic sie nie odzywała. Próbowała udowadniać ze pirackie oprogramowanie miałem po to zeby rozpowszechniać ale sąd przerwał ten wywód.
Potem na końcu zarządzała 1 roku w zawieszeniu na 4 lata bez podania uzasadnienia.
W zasadzie nie wiem jakie dokładnie zarzuty miałem odpierać. Bo nikt mi konkretnych czynności nie zarzucał. Nie mogłem tez dowiedzieć sie czy zdjęcie zostało ściągnięte przez Policję, jakąś organizację czy osobę prywatną bo to tajemnica śledztwa.

Największy mój bład to to ze nie przyszedłem na ogłoszeniu wyroku. Nie byłem w stanie. Był tam prawnik którego poprosiłem ale on powiedział mi ze "jako tako uzasadnienia wyroku nie było".
Załamany postanowiłem juz nie przezywać tej gehenny i wycofałem apelację. Potem wyroki za piractwo i za rozpowszechnianie złączyłem na 1 rok w zawieszeniu na 4 lata. (żałowałem bo teraz przestępca seksualnym w rejestrze jestem 2 razy dłużej )
Perspektywa spłacania ponad 10 tys odszkodowań tez była powodem braku chęci wydawania kolejnych pieniędzy na apelację.

Być może o wyroku zadecydowało to ze :
- byłem karany wcześniej na ograniczenie wolności za przestępstwo drogowe
- Sędzia była znana z przylepiania czegokolwiek
- nie potrafiłem sie dobrze wysłowić
- za bardzo bałem sie ze ktoś inny z mojej rodziny bedzie oskarżany
- to była chyba pierwsza tego typu rozprawa w moim miescie
- to były czasy gdy Ziobro robił czystki w naszej prokuraturze.
Na początku pogodziłem sie z tym ze to może rzeczywiście moja wina bo nie przypilnowałem tego co ściągam ale potem gdy dowiedziałem sie ze tylko 1 na 3 oskarżonych ma sprawę w sadzie to mi ręce opadły. Tym bardziej ze nie znaleziono u mnie bezpośredniego związku miedzy tym zdjeciem a moim komputerem.
Co dowiaduje sie o jakiejś sprawie to : " sprawa została umorzona." Moja wina jaka jest kazdy może osadzić ale od siebie dodam ze żyje na dnie. Od momentu przeszukania nie było ani jenego dnia bym nie dołował sie z tego powodu.
Dziękuje jeśli ktoś wytrwał do końca tekstu.

kryptoreklama czy jak?

Maciej_Szmit's picture

Przyjmując, że opisuje Pan wszystko dokładnie i zgodnie z prawdą, to największym błędem (z którego Pan zresztą sobie sprawy nie zdawał i dalej w nim tkwi) było, że próbuje Pan samodzielnie i na dodatek w stresie zafunkcjonować w systemie, który od swoich zawodowych pracowników wymaga pięciu lat studiów i kolejnych kilku aplikacji. Wszystko inne (podpisuje Pan, że żałuje - czego? czynu, który Pan popełnił przecież, chyba nie tego że go Pan nie popełnił, rezygnuje Pan z apelacji wybierając pewność kary nad ryzyko kosztów) jest pochodną tegoż. Również to, że mając za sobą jakiś wyrok decyduje się Pan na popełnianie dalszych przestępstw (nielegalna dystrybucja oprogramowania, o której Pan powyżej pisał) pozwala dedukować, że jest Pan niezwykłym ryzykantem albo nie miał Pan w życiu okazji porozmawiać z prawnikiem. Nawet na zdrowy rozum: co ma zrobić kolejny sąd, kiedy przypadkiem Pan przed nim stanie (chocby fałszywie oskarżony) zeznawszy w śledztwie, że Pan żałuje, choć jest Pan w sumieniu pewien, ze czynu nie popełnił ale tego już Pan nie zezna? Przecież sam nasuwa się wniosek, że kary w zawieszeniu na Pana nie działają (i nie jest to bynajmniej przesłanka, żeby Pana na przyszłość od kary zwalniać). To co Pan napisał powinni adwokaci kolportować jako reklamę "co się z Tobą stanie gdy spróbujesz nie skorzystać z naszych usług".

popieram przedmówcę

gime's picture

W kilku miejscach dałeś do zrozumienia, że przyznajesz się do winy, nawet bez dowodów.
Polecam obejrzeć wyżej wklejone filmiki - don't talk to cops. Tam jest pokazane jak zupełnie niewinna osoba może się niechcąco przyznać do przestępstwa.
Z drugiej strony - mało się mówi o presji psychicznej pod jaką się jest będąc zatrzymanym. Nie chodzi o nadużycia czy łamanie prawa przez Policję, ale sam fakt znalezienia się w takiej sytuacji.
Co prawda nie widziałem nigdy opracowań na ten temat, ale wydaje mi się, że to właśnie niewinna albo "mało"-winna osoba radzi sobie dużo gorzej niż "rasowy" przestępca.

Dowody elektroniczne - interpelacja 7857

Szukałem, ale chyba jej jeszcze w serwisie nie było:

Dowody elektroniczne

Notatka sluzbowa zamiast oryginalnej tresci

Temat dosc zbiezny, jakis czas temu pojawil sie projekt Vanish ulatwiajacy kontrole nad trescia postow wysylanych przez uzytkownikow forow. Dzieki tej aplikacji mozemy napisac komentarz, ktory zostanie automatycznie zniszczony po ustalonym czasie. Czyli moze wystapic bardzo podobna sytuacja do opisanej w artykule - w przypadku publikacji tresci wskazujacej na popelnienie przestepstwa ale bez szybkiej archiwizacji tej tresci przez o. scigania, notatka ta moze zostac bezpowrotnie zniszczona i nie pomoze tu podawanie hasel bo takie po prostu w tym przypadku nie wystepuja. Zastanawia mnie, czy w takiej sytuacji notatka sluzbowa o. scigania z informacjami o opublikowanej tresci moze byc dowodem rownowaznym oryginalnej tresci postu.

pierwszy skazany za odmowę podania hasła

Jest juz pierwszy skazany:

"W Wielkiej Brytanii sąd skazał 19-letniego Olivera Drage na 16 tygodni więzienia, ponieważ ten odmówił podania haseł do zaszyfrowanych danych - informuje BBC."

wiecej na: http://nt.interia.pl/internet/bezpieczenstwo/news/4-miesiace-wiezienia-za-haslo,1541249

Smutna historia "Skazany"

1.5 roku więzienia w zawiasach na 3 lata i ponad 6.000 zł do zapłacenia. Apelacja w Sądzie Odwoławczym ''oczywiście'' bezzasadna, czekam na uzasadnienie. Przylepną to :
- że jak tracisz po medialnej akcji policji pracę i zostajesz z długami w bankach na ponad 70.000 powinieneś kitrać grosz do skarpety na adwokata bo powinieneś wiedzieć od samego początku że jesteś winny nawet gdy się nie przyznałeś.
- że biegły informatyk jest na tyle biegły że rozpozna pornografię i oceni przy okazji wiek. No i to że nie musi sporządzać żadnych protokołów w swojej opinii, a jak by ktoś nie wiedział co to są oględziny sprzętu ( wedle biegłego informatyka to opis nalepek i napisów na obudowie )
- Kompa nie zobaczysz celem sprawdzenia zabezpieczeń np. swojego podpisu na plombach KMP
- co do logu pomimo że został odtajniony przez policję po roku od incydentu, bo to nie są świeże sprawy zakaz był wystawiony ma podstawie pojedynczego logu z 2008 roku. Zabawna sprawa bo ja w danym dniu i godzinie byłem w pracy ale to się nie liczy ważne jest to co opisała policjantka w oględzinach płyty wypalonej przez biegłego informatyka.

Ach ... za bardzo się nad sobą rozczulam. Chodzi o to że na szacunek trzeba zasłużyć, a niektórzy maja to z urzędu i to jest Polska. To nigdy nie chodziło o pedofilii i dzieciaki, chodzi o armię przeciętniaków którzy chcą przetrwać u władzy i w urzędach. Stąd ta mania kontrolowania, która się nie przekłada ani na postęp cywilizacyjny ani na bezpieczeństwo zwykłych ludzi tylko na komfort władzy.

Cenę zapłacą zwykli ludzie np. Ja nie mam 6.000 zł nie mam też 84.000 zł bo i też podobno miałem oprogramowanie (wchodziłem w posiadanie i kopiowałem). Co najzabawniejsze gdybym miał takie środki finansowe nie pisał bym tu. I tu pytanie skąd się biorą pieniądze ?

Są niestety wymyślane przez urzędników oraz przez przezabawne organizacje co podają straty związane z piractwem. Liczby brane z sufitu, byle by dużo wyglądało.

Internet to potęga:
- zamachy na WTC ( budynek nr 7 sam z siebie się zawalił podobnie jak dwie wieże symetrycznie, a paliwo z samolotów nie było w stanie przetopić konstrukcji wież)
- Oklahoma City i McVeigh zastrzyk śmierci, ciężarówka która niszczy budynek (nie dała by rady). WTC też chciano tak zniszczyć ale się nie udało.

Ja będę walczył do końca bo mam pewność że ktoś mi podrasował kompa, nie ważne z jakich powodów bo ja ich nie rozumiem. Bo prawo powinno służyć obywatelom a nie być narzędziem władzy.

 

Zanim nas ograbią lub zamkną

Kiedyś w filmie oskarżono człowieka o przestępstwo na podstawie posiadania noża (na zasadzie - ma to mógł i chciał z niego skorzystać - czyli jest winny). Nie pamiętam dokładnie wątku, ale pamiętam linię obrony (w filmie skuteczną w życiu to już niekoniecznie). Obrońca stwierdził, że wobec tego, wszystkich mężczyzn trzeba skazać za gwałt, bo przecież stale posiadają przy sobie potrzebne do gwałtu narzędzia!
Z prawem autorskim jest tak samo, szczególnie w kwestii udostępniania. Oskarżono mnie, że rozpowszechniałam nagrania, bo w określonym czasie można było z mego adresu IP pobrać piosenki. Nie zarzucano mi,że coś pobierałam czy że ktoś pobrał coś ode mnie - jedynie że było można pobrać! Dlatego firma była stratna i naliczyła sobie ogromną kwotę z tego tytułu.. (ponoć pobrała tylko firma która oskarżyła mnie ale przecież miała prawo, bo to ich własność). Według oskarżenia "pokrzywdzonego" udostępnianie trwało przez 1 godzinę, kilka miesięcy temu, w czasie gdy wszyscy wychodzili do pracy. Sądzę, że nie jest to możliwe, chyba że ktoś włamał się - ale jako zwykły człowiek nie wiem nawet jak to udowodnić. Musiałabym opłacić swego eksperta... ale nie mam pieniędzy?
Nie stwierdzono, że w tym czasie cokolwiek było pobierane, ale jedynie udostępnione (w rozumieniu oskarżyciela i prokuratora rozpowszechniane). Tylko na tej podstawie zabrano mi cały sprzęt komputerowy z domu (nie licząc się z tym że to moja własność i narzędzie mojej pracy, na którym były unikalne wytwory mojej pracy czyli moje wytwory intelektualne, których nikt nie broni).
Na podstawie szacunku podanego przez oskarżyciela (ile to mógłby stracić, gdyby ktoś chciał
pobrać te pliki), wszczęto dochodzenie o przestępstwo rozpowszechniania.. Zapewne bardzo dużo jest teraz takich spraw, gdyż na samo sprawdzenie przez eksperta moich komputerów miałam czekać ponad pół roku! Bez sprzętu, bez materiałów do pracy..
Jeżeli człowiek zostawi kluczyki w stacyjce np. służbowego auta i pomimo to nikt mu go nie ukradnie - nie jest oskarżany o kradzież. Nawet gdyby ukradł - to odpowiada za zaniedbanie... czy coś takiego, a nie za kradzież. A tu? Robi się z ludzi przestępców nawet z powodu nieświadomego zdarzenia i nawet w przypadku, gdy do żadnej kradzieży nie doszło.. a jedynie mogło dojść!
Myślę, że przepis, który pozwala na takie działania wobec obywateli, jest niezgodny z Konstytucją. Może jakaś organizacja sformułuje taki wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, zanim wszystkich nas pozbawią komputerów, Internetu albo zamkną..

Komitet Obrony Internautów?

Był kiedyś Komitet Obrony Robotników, może przyszedł czas na Komitet Obrony Internautów? Podstawowa strategia to nagłaśnianie takich spraw w sposób maksymalnie konkretny.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>