Prośba o wiedzę: modele "wyceny" praw na dobrach niematerialnych w czasie
Nie jestem ekonomistą. Temat jest coraz bardziej istotny i z tej okazji proszę czytelników o podrzucanie materiałów bibliograficznych (wskazanie linków, ale nie tylko), które dotyczą teoretycznych modeli wyceny praw na dobrach niematerialnych (jak np. określić "wartość" utworu w rozumieniu prawa autorskiego)? Mile widziane są również odesłania do tekstów na temat ekonomicznych analiz uzasadniających określony czas trwania monopoli własności intelektualnej.
Chodzi o takie materiały jak esej Rufusa Pollock'a Forever minus a day? Some theory and empirics of optimal copyright (PDF), o którym pisałem w tekście Autorskie prawa majątkowe - jak długo mają chronić? 14 lat? (to akurat jest "studencka praca").
Temat jest aktualny i np. Polska Izba Gospodarcza Zaawansowanych Technologii w dniach 11-13 marca na Politechnice Warszawskiej organizuje międzynarodowy kongres "IP Management - the key to Competitive Economy". W tekście Eksperci o zarządzaniu własnością intelektualną można na temat tej imprezy przeczytać kilka słów. To - jak to postrzegam - głównie impreza "marketingowa" i o modelach wyceny chyba nie będzie tam zbyt wiele ("Etyka w zarządzaniu IP", prezentacja "gotowych do wdrożenia wynalazków i innowacji", itp.), co nie zmienia faktu, że problemy "wyceny" są coraz bardziej istotne. Być może w "społeczeństwie informacyjnym" "sprawiedliwość" polega na tym, ze wszyscy aktorzy tego społeczeństwa dostaną "równie mało" (por. Ile redakcje/wydawcy powinni płacić za wypowiedź, albo za udział w programach?).
W "społeczeństwie informacyjnym" mogą zawieść "tradycyjne modele wyceny", jak podejście rynkowe (czyli "metoda porównawcza"; aby wiedzieć o co chodzi por. np. Piotr Beszterda, Wycena przedsiębiorstw metodą porównawczą na przykładzie spółek notowanych na GPW w Warszawie (PDF)), gdyż to co jedni sprzedają - inni rozdają za darmo (poza tym przecież "utwór" to każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze (jeśli indywidualnym, to z czym porównywać), niezależnie od przeznaczenia, niezależnie od wartości, sposobu wyrażenia, byle ustalony). Są też inne metody, np. metoda dochodowa, kosztowa i inne, w tym "mieszane" (a to taka ciekawostka na temat wyceny domen: Założenia teoretyczne metody IPEH®). O materiały na te i podobne tematy mi chodzi.
Jeśli znacie Państwo publikacje, które w zadowalający Was sposób odnoszą się do tych problemów - proszę o pozostawienie w komentarzach do tej notatki namiarów na taką publikację (niezależnie od tego, czy jest dostępna online, czy też wymaga pójścia do biblioteki).
Przeczytaj również:
- Dlaczego 750 dolarów za piosenkę?
- 222 tysięcy dolarów za udostępnienie muzyki online
- Wertepy strategii "sue'em all" czyli co może się stać, gdy owce są uzbrojone
- Konsument by tego nie kupił, czyli jak wyliczać szkody
- Cena za utwory mojego autorstwa wynosi miliard euro za sztukę
- Czy będąc członkiem OZZ można zawierać umowy z innymi samodzielnie?
- Login to post comments
Piotr VaGla Waglowski
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>
ile?
Wprawdzie nie jestem w stanie podać linków do publikacji, ale pozwolę sobie zabrać głos i napisać kilka zdań na temat, który łączy się z nim jednoznacznie. Prowadząc kilka serwisów o tematyce tak popularnej, że artykuły zawarte na stronach są często kopiowane w całości lub w fragmentach celem wykorzystania ich do tworzenia innych stron mających funkcje czysto generującą kolejne podstrony w celu uzyskania punktów w systemach wymiany linków i/lub wstawienia na nich reklamy kontekstowej widzę długie schody w ściganiu tego typu kradzieży wartości intelektualnej z powodu niedoskonałości Ustawy o Prawach Autorskich i Prawach Pokrewnych zwłaszcza kiedy prawa majątkowe zostały przeniesione przez autora na inny podmiot (w moim przypadku pracownicy przenoszą te prawa na moją firmę będącą zarejestrowaną poza Polską). Niedoskonałość przepisów sprawia, że to po stronie "wydawcy" spoczywa całość udowodnienia tego, że posiada prawa materialne do publikowanych tekstów czy fotografii, tłumaczenia dokumentów, zebrania dowodów itp. i zanim ten cały proces przebrnie sprawca zwinie manatki zanim policja czy prokuratura kiwnie palcem, a hostingodawca bez postanowienia policji czy prokuratury nie kiwnie palcem ... tak czy owak ustawodawca nie dał autorom czy też właścicielom praw majątkowych do dochodzenia tych praw i zadośćuczynienia czy też odszkodowania, których nie do końca wiadomo jak obliczyć chodź są organizacje, które publikują średnią płacę za wierszówkę czy też za publikowanie fotografii. Wydaje mi się że w Ustawie o Prawach Autorskich powinny zaistnieć zmian umożliwiające ukrócenie procedur oraz możliwość dochodzenia praw majątkowych na drodze pozasądowej, do tego należałoby wyznaczyć dane statystyczne GUS lub dane innych organizacji zrzeszających daną grupę, która raz w roku ustalała by konkretną średnią stawkę za wykonanie jakiegoś działania "artystycznego" z kolei na podstawie której wyliczana by była rzeczona trzykrotność w przypadku nielegalnego użycia. W mojej opinii dobrym w tym przypadku rozwiązaniem takiego problemu byłby arbiter, który rozsądzał by jednoznacznie całą sprawę, ale w obecnym stanie prawnym nikt nie jest w stanie zmusić sprawcę "kradzieży" do takiego rozwiązania. Przepraszam za lekki offtopic, ale mierzi mnie ta sprawa i niemal codziennie muszę walczyć o to aby unikalna treść z moich stron nie znalazła się w jakimś agregacie treści tworzonym tylko po to aby nabić sobie kabzę czyjąś ciężką pracą.
hmm...
Szanowny Panie Saint, uprzejmie dziękuję za komentarz. Istotnie był trochę off topic, ale mieścił się w granicach tolerancji. Proszę się na mnie nie pogniewać, jednak - na wypadek, gdyby Pana komentarz był powodowany innymi motywami, niż wynika to z jego treści - czuję się w obowiązku uprzedzić, że mam alergię na próby wykorzystywania tego serwisu w praktykach SEO, itp., a - odnoszę takie wrażenie - tym się Pan, obok handlu domenami, zajmuje (w pewnym momencie oferując również chęć "sprzedaży dużej ilości punktów" w jednym z systemów wymiany linków "po atrakcyjnych cenach").
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
istotnie
Tak to prawda, ale jest zasadnicza różnica pomiędzy robieniem tego na własnych stronach i tworzeniem klonów serwisów, których autorzy nie wyrażają na to zgody.
rel="nofollow"
Miałem na myśli alergię na komentarze, które próbuje się umieszczać w tym serwisie tylko po to, by w ten sposób, dzięki możliwości przypisania linku do komentatora, pozycjonować swoje serwisy (zaplecze). Dlatego jest tu parametr rel="nofollow" przy tych linkach - myślałem, że to wystarczy, ale może się myliłem.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination
nie rozumiem ...
W takim razie uważa Pan, że tylko w tym celu się produkuje aby mieć link w komentarzu, który jak Pan stwierdził jest z atrybutem nofallow? Nie popadajmy w paranoję, ani nie szufladkujmy ludzi tylko dlatego, że zajmują czy też zajmowali się jakąś profesją. Temat mnie zainteresował poniekąd, miejsce na wpisania adresu strony jest więc wpisałem jeśli Pan sobie tego nie życzy proszę usunąć tę możliwość i nie będzie żadnego problemu. Tak na marginesie to z całą pewnością jeśli ktoś miałby pisać spamowy komentarz zrobił by to z keywordem bo sam link z pseudonimem wiele by nie dał. Pozdrawiam serdecznie ...
ciężar dowodu
Rzeczywiście, strasznie niedoskonała i niewygodna ta stara rzymska zasada "ei incumbit probatio qui dicit...".
Proszę przejrzeć przepisy prawa autorskiego, a zwłaszcza art. 80, który po ostatniej nowelizacji (a nawet i przed nią) przyznaje podmiotom prawa autorskiego prawo do uzyskania zabezpieczeń i zobowiązań tymczasowych. Właściciele rzeczy materialnych byliby moim zdaniem bardzo zadowoleni, gdyby ich prawa były równie szeroko chronione...
Proszę też rzucić okiem na art. 79, który pozwala podmiotowi praw autorskich uzyskać dwukrotność wynagrodzenia za "skradziony" (jak to był Pan łaskaw nazwać) utwór bez udowadniania związku przyczynowego między naruszeniem a szkodą oraz winy (a jeżeli podejmie ten wysiłek i udowodni winę to uzyskuje trzykrotność wynagrodzenia).
Owszem, podmiot praw musi wykazać jakie wynagrodzenie otrzymałby, gdyby wyraził zgodę na skorzystanie z utworu. W przeciwnym wypadku, cóż powstrzymywałoby uprawnionych od wyceniania swoich utworów po miliardzie euro za sztukę? Czy jednak istotnie tak trudno przedstawić umowy z innymi kontrahentami, faktury?
Wydawca istotnie musi również przedstawić dowody, że prawa mu przysługują i dowody ich naruszenia. Nie żyjemy niestety w tym najlepszym ze światów, w którym to pozwany musi dostarczać dowodów przeciwko sobie.
Ale oczywiście można by wprowadzić odpowiednie regulacje. Moglibyśmy np. wymagać, aby każdy w dowolnej chwili mógł być zmuszony do wykazania, że nabył legalnie wszystkie części noszonej aktualnie garderoby, a jeżeli tego nie wykaże, to byłby tej garderoby pozbawiany (i zmuszony do zapłacenia odpowiednim producentom). Ot, takie "strip poker law". W zasadzie nie wiem dlaczego sprzedawcy ubrań nie proponują wprowadzenia takich regulacji.
W zasadzie nie wiem
Spokojnie, na wszystko przyjdzie czas! Ta paranoja ma to do siebie, że jak jedni zaczynają się upominać o swoje, to inni też zaczynają dostrzegać analogie na zasadzie "skoro oni mogą, to dlaczego ja nie mogę?..." Na razie jeszcze się wydaje, że to chodzi o rzeczy niematerialne, ale ruch obrony markowych przedmiotów też jest dosyć silny.
Zresztą na tym tle wyobrażam sobie w ogóle ciekawy kierunek: oznaczanie i sprawdzanie wszelkiej własności. Bo ludzie intuicyjnie zakładają, że jak ktoś ma coś przy sobie i używa, to automatycznie jest to jego własność i że może z tego legalnie korzystać. Nie tylko ubranie (jak przyjechał samochodem, to pewnie jego samochód, jak ma telefon, to też pewnie jego, a jak je obiad to też jego) choć oczywiście w przypadku ubrań wydaje się to bardziej interesujące. =}
Ale żeby skutecznie zwalczać bezprawie trzeba porzucić intuicje i sprawdzić dokładnie:
- czy korzysta legalnie (czy to naprawdę jego? a może komuś ukradł kurtkę? a może ktoś mu pożyczył? a czy miał prawo pożyczyć, skoro kurtka zawiera własność intelektualną w postaci designu - czy posiada licencję na wypożyczanie?)
- jeśli nawet ktoś zdobył w legalny sposób, to czy sam przedmiot jest "legalny" (samochód może np. mieć fałszywe tablice rejestracyjne albo np. nie spełniać norm emisji spalin, a kurtka z kolei może zostać uszyta na podstawie bezprawnie zapożyczonego wzoru, czyli powstała w wyniku "kradzieży" - więc pewnie można zarekwirować bez odszkodowania...)
Tu zresztą kolejna sprawa - wszyscy doszukują się wszędzie "kradzieży" (tak jak w niedawnych wypowiedziach o wizerunku - OIDP p. Brodzik mówiła o kradzieży jej wizerunku czy prywatności), a prawo można przecież złamać na wiele sposobów.
MSZ widać w tym wyraźną inspirację działaniami przemysłu dystrybucji dóbr niematerialnych, bo oni właśnie tak chcą widzieć wszelkie naruszenia licencji. Zapewne dlatego, że to łatwiej zrozumieć i lepiej gra na emocjach: "X ukradł Y coś tam" zamiast "X naruszył warunki porozumienia (licencji) jakie zawarł z Y przy okazji czegoś tam".
Bo jeśli się uprzeć, to sporo rzeczy można podciągnąć pod "kradzież": morderstwo=kradzież życia, obraza=kradzież dobrego imienia - z pobiciem czy gwałtem byłoby trudniej, ale z tym pewnie też można się jakoś podczepić pod wystarczająco modne hasło, jeśli tamte pojęcia stałyby się mniej emocjonujące.
Na razie jeszcze się
Właściwie jak na zamówienie dla poparcia tego przewidywania - nawet nie trzeba było czekać:
http://linuxnews.pl/kup-licencje-na-uzytkowanie-kopii-samochodu/
Czyli tzw. "tuning" też można uznać za naruszenie licencji, choć samochód to niby przedmiot materialny.
WIPO - IP valuation
List of Documents on IP Valuation
O sensie Wlasnosci intelektualnej w ogóle
http://nczas.com/publicystyka/o-wlasnosci-intelektualnej/