eMPe-trójki od władzy publicznej w Newsweeku

Okładka Newsweek Polska 05/10Jak pisałem w tekście Otrzymałem odpowiedź od rzecznika Komendanta Stołecznego Policji w sprawie MP3 - tematem udostępniania na internetowych stronach władzy publicznej plików muzycznych zaczęli interesować się dziennikarze. W kolejnym wydaniu Newsweek Polska (05/10 z 25 stycznia) ukazać się ma artykuł autorstwa p. Wojciecha Surmacza, który dotyczy tych właśnie kwestii. Okazuje się, że dziennikarzowi udało się uzyskać komentarz od p. Jana Bałdygi ze Związku Producentów Audio-Video, zdaniem którego w opisanych w artykule (a wcześniej na łamach tego serwisu) przypadkach dochodzi "do naruszenia prawa". Artykuł jest już online, chociaż nie wiem, czy w takiej formie, jaka ukaże się na papierze.

Artykuł pt. Ściągaj od władzy (Newsweek Polska 05/10) pojawił się już w internecie. W swoich tekstach na temat plików MP3 dostępnych na stronach firmowanych przez Pana Prezydenta RP lub na stronach Komendy Stołecznej Policji nie stawiałem tez na temat przekroczenia norm prawnych. Usiłowałem się dowiedzieć, jak - od strony formalnej - wyglądał proces publikacji tego typu materiałów oraz - co ważniejsze - czy zdaniem podmiotów udostępniających takie pliki internauci pobierający z internetu (z internetowych stron władzy publicznej) działają w ramach art 23 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, tj. na podstawie dozwolonego użytku osobistego. Zarówno Kancelaria Prezydenta RP (dokładniej: Biuro Bezpieczeństwa Narodowego) jak i rzecznik prasowy Komendanta Stołecznego Policji odpowiedzieli, że owszem. Że pobieranie z internetu takich plików opiera się właśnie na dozwolonym użytku osobistym. Potwierdza to jedynie moją wcześniejszą tezę, że nie ma dla takiego dozwolonego użytku znaczenia, czy te pliki zostały tam umieszczone z naruszeniem prawa autorskiego, czy wynika to z zawartych umów. Te stanowiska są ważne również dlatego, że przepis art 23 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych wspomina o "egzemplarzach", co - oceniając praktykę władzy publicznej w sferze udostępniania plików muzycznych - obejmuje również pliki cyfrowe (a więc niezależnie od nośnika).

To, co mogą z dostępnymi dziełami zrobić internauci to jedno. Drugą stroną medalu jest ocena działań władzy publicznej.

Robi się nieco niezręcznie w sytuacji, w której przedstawiciel organizacji, która nie tak dawno wręczyła Komendzie Stołecznej Policji wyróżnienie "Złotej blachy", ocenia działania tejże Komendy Stołecznej Policji w następujący sposób:

Jan Bałdyga, koordynator Grupy Antypirackiej działającej w strukturach Związku Producentów Audio-Video, również nie ma wątpliwości, że w opisanych przez nas przypadkach doszło do naruszenia prawa. – To przykłady niefrasobliwości, wynikającej prawdopodobnie z nieznajomości obowiązujących przepisów – mówi wyraźnie zakłopotany Bałdyga.

No i teraz pytanie, co z tego wszystkiego wyniknie. W opublikowanym w internecie artykule nie ma wypowiedzi ZAiKS, które to stowarzyszenie mogło - w niejasnym dla mnie trybie - zwolnić z opłat na rzecz twórców Kancelarię Prezydenta (por. również przy okazji takigo "zwolnienia" dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy: Czy ZAiKS może zrezygnować z pobierania tantiem, albo swobodnie decydować o przeznaczeniu wpłat?), chociaż stowarzyszenie nie miało w istocie żadnej wiedzy na temat tego, jakich utworów to zwolnienie dotyczy, ani kto jest artystą wykonawcą lub producentem fonogramu.

To wszystko oczywiście podpowiada nam, że o ile łatwo w mediach mówić o "piractwie", to jednak ta medialna dyskusja jest dość płytka (por. również Nie studiujcie prawa, studiujcie PR), a bardziej szczegółowe pytania na temat podobnych działań, ale w wykonaniu ministerstw, policji czy konstytucyjnych organów państwa, powodują zakłopotanie. Czy koalicjanci antypiraccy raczej usiłowaliby zabiegać o życzliwość Pana Prezydenta w kwestii stosowania prawa autorskiego w konkretnej interpretacji (wiadomo wszak, że tu rywalizują ze sobą różne interpretacje, same przepisy prawa autorskiego są uznawane za niejasne przez badaczy i naukowców dziedziny), czy też może - jak to było w przypadku nie jednego akademika - zrobiliby wraz z Policją medialne wkroczenie? Czy Policja na swoich stronach internetowych opublikowałaby po takiej akcji notatkę zatytułowaną w jakiś niesugerujący wątpliwości sposób, np. "Piractwo w kancelarii" (por. Zatrzymano 24-latka za pobranie pliku, Na Boga! Internetowi rozbójnicy???)? Jak ma w tym wszystkim znaleźć się policjant, który przecież ściśle i - jak się wydaje - nieformalnie, ale z akceptacją zwierzchników (por. Złote blachy i płyty: MSWiA twierdzi, że wszystko jest w porządku...) - kooperuje z antypirackimi organizacjami, gdy to, co ściga u obywateli, zalęgnie się mu we własnej strukturze?

Może właśnie chodzi o to, że prawo nie powinno wszystkich traktować tak samo, a - parafrazując słowa p. Macieja Maleńczuka, który w telewizji oceniał opublikowany w Sieci film z senatorem Piesiewiczem - niektórym więcej wolno? Może istotnie powinni być "Twórcy" przez duże "T" i "twórcy" przez małe, których nie będziemy wówczas już twórcami nazywali, a jedynie dostarczycielami user generated contentu (por. Kampania społeczna na rzecz certyfikacji Twórców). Kiedy okazało się, że skrypt Alladyn wykorzystany został przez ZPAV na stronach tej organizacji - przerażeni tym faktem autorzy skryptu (programu komputerowego) objęli go czym prędzej wolną licencją i ogłosili abolicję. Spierać się z organizacjami zbiorowego zarządzania o naruszanie prawa autorskiego to rzecz niebywale niewygodna. No, a spierać się o prawa autorskie z Prezydentem RP, Komendą Stołeczną Policji, lub np. Ministerstwem Środowiska (które publikuje na swoich stronach MP3 takich twórców jak Edyta Górniak, Robert Janowski, Omar Sangare, Andrzej Krzywy, Ryszard Rynkowski, Kayah, Katarzyna Skrzynecka, Konstanty Jorjadis), jest działaniem chyba jeszcze bardziej ryzykownym. Nie zdziwiłbym się, gdyby wszyscy twórcy, artystyczni wykonawcy i producenci wykorzystanych przez władze publiczne fonogramów czy wideogramów jednym głosem oświadczyli nagle, że przecież nie mają nic przeciwko temu, by takie nagrania sobie na stronach w domenie gov.pl były dostępne do pobrania (por. Administracja Sarkozy'ego zaliczyła "piracką wpadkę"). Nagle by się okazało, że akurat w tym przypadku twórcy, artystyczni wykonawcy czy producenci nie ubożeją, a wartością, o którą trzeba się troszczyć jest chwała Ojczyzny.

Przy okazji przypominam tekst Za czym stoję? Robicie mi duży komplement, na który jednak nie zasługuję, ponieważ znów ktoś może uznać, że dyktuję dziennikarzom i przepytywanym przez nich osobom, co mają mówić.

Przeczytaj również:

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Jeszcze Prezydent i Premier

VaGla's picture

Korzystając z okazji warto chyba również zapytać o to, jak wyglądają prawa do materiałów audiowizualnych opublikowanych w serwisie YouTube w dwóch profilach: Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz profilu przyporządkowanego do strony internetowej sygnowanej przez Prezydenta RP.

Ktoś to nakręcił (jest producentem wideogramu), ktoś to zmontował. Czy zawsze w ramach obowiązków pracowniczych? Czy umowy zakładają przeniesienie praw do tego typu efektów działania na stosowne kancelarie? Przy wideogramach nie ma żadnej informacji na temat praw. Po prostu opublikowano je w jednym z serwisów Google.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>