Otrzymałem odpowiedź od rzecznika Komendanta Stołecznego Policji w sprawie MP3

Pytania w sprawie plików mp3, które znalazły się na stronie stołecznej Policji zadałem 3 grudnia zeszłego roku. Kilkakrotnie kontaktowałem się ze służbami prasowymi KSP by dowiedzieć, się, czy taką odpowiedź uzyskam (por. MP3 z kolędami na internetowych stronach Komendy Stołecznej Policji oraz Jeszcze raz przesłałem pytania o kolędy opublikowane na policyjnych stronach). Oczywiście rozumiem, że policjanci zajęci są ważnymi sprawami (np. ściganiem piractwa, o którym sporo się ostatnio słyszy), a pytania dotyczące publikowanych na oficjalnych stronach państwa fonogramów i artystycznych wykonań mogą być uznane za mało istotne. Tym bardziej cieszę się, że jednak udało mi się uzyskać jakąś odpowiedź. Przypuszczalnie pytania kierowane przez dziennikarzy głównych mediów (wiem, że m.in. przygotowywany jest artykuł do Newsweeka, ale nie tylko i dziennikarze weryfikują informacje u źródeł, a mnie pytają o komentarz) nie miały wpływu na to, że odpowiedź wreszcie uzyskałem.

Nie jest pewnie dla faktu uzyskania odpowiedzi istotna dyskusja z udziałem rzecznika Komendanta Głównego Policji, który na niedawnej konferencji BCC usłyszał o problemie (por. O odcinaniu internautów w Polsce i o likwidacji dozwolonego użytku (który dziś "jakby nie jest przestępstwem").

Dla przypomnienia (w końcu minęło już trochę czasu) warto napisać kilka słów o zadanych pytaniach. Chciałbym dowiedzieć się, kto jest producentem fonogramów opublikowanych na policyjnych stronach i kto sfinansował to przedsięwzięcie (oraz ile ono kosztowało), pytałem o umowy zawarte z artystami wykonawcami, w szczególności, czy została zawarta jakaś umowa związana z publikacją ich artystycznych wykonań online, a jeśli taka umowa została zawarta, kto jest stroną takiej umowy i jakie są jej postanowienia? Zapytałem również o kontakty z organizacjami zbiorowego zarządzania (to było pytanie nr 3, które szczególnie zostało wyróżnione w poniżej cytowanej odpowiedzi). Pytałem wreszcie o ocenę Komendanta Stołecznego Policji, czy internauci pobierający udostępnione w internecie pliki MP3, a następnie słuchający ich na swoich komputerach i przenośnych odtwarzaczach, działają na podstawie art 23 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, tj. na zasadach dozwolonego użytku osobistego...

W odpowiedzi na Pana e-maila informuję, że płyta z kolędami została nagrana w TR Studio Tomasz Rogula w Warszawie. Przedsięwzięcie zostało sfinansowane przez NSZZ Policjantów Komendy Stołecznej Policji.

Chór Komendy Stołecznej Policji to grupa dobrowolnie zrzeszonych osób, które zezwoliły na publikację nagranych mp3. Grupa nie czerpie zysków z wykonywanych koncertów, w związku z czym nie mowy o zawieraniu umów.

Internauci pobierający udostępnione w Internecie pliki mp3, a następnie słuchający ich na swoich komputerach, działają na podstawie art. 23 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, tj. w zakresie własnego użytku osobistego.

Jeżeli chodzi o pytanie nr 3, to informuję, że przesłano pytanie do Pani Agnieszki Hamelusz, będącej odpowiedzialną za stołeczny chór. Obecnie chór występuje zagranicą i nie otrzymaliśmy do chwili obecnej stanowiska w przedmiotowej sprawie. Z uwagi na powyższy fakt, prosimy kontaktować się z Panią A. Hamelusz w celu uzyskania odpowiedzi.

Jednocześnie chciałbym przeprosić za tak długi okres oczekiwania na odpowiedź.

Z poważaniem

podinsp. Maciej Karczyński
rzecznik prasowy
komendanta stołecznego Policji

Kogo teraz odpytujemy? Może Ministerstwo Środowiska, które na swojej oficjalnej stronie, pod tytułem Muzyka, przeprowadza dystrybucję dzieł takich twórców i wykonawców, jak Edyta Górniak, Robert Janowski, Omar Sangare, Andrzej Krzywy, Ryszard Rynkowski, Kayah, Katarzyna Skrzynecka, Konstanty Jorjadis?

Prywatnie uważam, że absolutnym hitem sieci dystrybucji w domenie gov.pl jest Hymn Leśny (MP3) na stronach Lasów Państwowych.

Przeczytaj również:

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

nie ma kasy, nie ma umowy

Grupa nie czerpie zysków z wykonywanych koncertów, w związku z czym nie mowy o zawieraniu umów.

Interesujące wnioskowanie. Czy w związku z tym można przyjąć, że zgoda na eksploatację na danym polu nie wymaga formy pisemnej, o ile nie płacimy wykonawcom?

Nie każda umowa licencyjna wymaga formy pisemnej

Nie każda umowa licencyjna wymaga formy pisemnej (jedynie taka forma jest wymagana w przypadku licencji wyłącznych). Jednakże... Mamy do czynienia z sytuacją, w której "drugą stroną" umowy jest niejako Policja (niestety nie otrzymałem dokładnej odpowiedzi, kto w istocie powinien być taką drugą stroną, czy Komendant Stołeczny Policji, czy wystarczy jakiś inny funkcjonariusz, który ma w swoich obowiązkach przyjmowania oświadczeń woli). A organy władzy publicznej -na podstawie art 7 Konstytucji - powinny działać na podstawie i w granicach prawa. W tym sensie zastanawiam się nad policyjną praktyką korzystania z utworów "na gębę". W odpowiedzi brakuje mi również informacji na temat umowy licencyjnej z ujawnionym producentem fonogramu. Jest też problem oświadczenia woli "chóru", który stanowi "grupę dobrowolnie zrzeszonych osób". Nie wiadomo, czy ten chór ma osobowość prawną i czy jakieś umowy członkowie chóru podpisywali, na podstawie których ktoś, kto reprezentuje chór, mógł wyrazić zgodę na dystrybucję artystycznych wykonań na policyjnych stronach (które same w sobie nie wiadomo na jakiej podstawie formalno-prawnej funkcjonują). Zwracam uwagę na brak kontaktu z organizacjami zbiorowego zarządzania prawami autorskimi i prawami pokrewnymi (Kancelaria Prezydenta chociaż nieudolnie, to jednak usiłowała jakoś "legalizować" udostępnianie fonogramów online). I tak dalej...

W każdym razie od przedstawiciela komendy uhonorowanej Złotą Blachą za walkę z "piractwem" spodziewałbym się pełniejszej odpowiedzi na dość podstawowe pytania związane z aspektem prawno-autorskiej działalności tej komendy.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Jednakże... Mamy do

Jednakże... Mamy do czynienia z sytuacją, w której "drugą stroną" umowy jest niejako Policja (niestety nie otrzymałem dokładnej odpowiedzi, kto w istocie powinien być taką drugą stroną, czy Komendant Stołeczny Policji, czy wystarczy jakiś inny funkcjonariusz, który ma w swoich obowiązkach przyjmowania oświadczeń woli)

No nie bardzo Policja, skoro finansowanie jest ze środków
NSZZ Policjantów Komendy Stołecznej Policji.

Dla niezorientowanych: NSZZ Policji to bardzo wygodne rozwiązanie na różne finansowe i proceduralne problemy. To czego nie może Policja (przyjmować od biznesmenów, wydawać na głupoty) może NSZZ.

Kliniczny przykład (tyczący zresztą też Komendy Stołecznej):

http://www.polityka.pl/kraj/300760,1,jak-biznesmen-z-policjantem.read

, zakończony:

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,7135683,MSWiA_nie_dowie_sie_kto_finansowal_policyjna_impreze.html

Skoro więc w TAKIEJ sprawie zrzucenie odpowiedzialności na NSZZ załatwiło sprawę, to tym bardziej przy MP3 można to zastosować.

Tylko, że

Tylko, że - NSZZ nie jest - jak przypuszczam - operatorem policyjnej strony, a jeśli w istocie jest nią Policja (jako "umundurowana i uzbrojona formacje służąca społeczenstwu i
przeznaczona do ochrony bezpieczenstwa ludzi oraz do utrzymywania bezpieczenstwa i porządku publicznego" - art 1 ustawy o Policji), to relacja "artyści wykonwacy" - sponsor (finansujący), to inna relacja niż "artyści wykonawcy" - podmiot korzystający z fonogramu i artystycznych wykonań na określonych polach eksploatacji (w tym przypadku polem tym jest "publiczne udostępnianie utworu w taki sposób, aby każdy mógł mieć do niego dostęp w miejscu i w czasie przez siebie wybranym" - art 50 pkt 3) - pole eksploatacji w zakresie rozpowszechniania). Innymi słowy: sponsor (finansujący) może całkiem nie dysponować żadnymi prawami w ramach swojego finansowania; wszystko zależy od zawartej umowy. Niezależnie od tego korzystający z utworu na określonym polu eksploatacji powinien dysponować stosownymi prawami, wynikającymi albo z ustawy, albo z umowy z uprawnionym. Policja nie zawarła - jak rozumiem - takiej umowy.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Gdybym nie znał Twojego

Gdybym nie znał Twojego stanowiska w tych sprawach od dłuższego czasu, to uznałbym, że szukasz dziury w całym. Skoro jednak znam, to dogłębniej analizuję problem i dochodzę do wniosku, że bardzo trafnie, na przykładach, pokazujesz mizerność stanowionego prawa w tym obszarze. Może nie dokładnie mizerność prawa, ale mizerność jego rozumienia i stosowania. Tym samym spełniasz swoja rolę dydaktyczną w obszarze prawa, nie tylko internetowego. Za to przyjmij moje podziękowania.

Czyli mogę liczyć na Złotą Wagę w przyszłym roku? :)

Czyli mogę liczyć na Złotą Wagę w przyszłym roku? :)
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Złotą VaGlę chyba... w

Złotą VaGlę chyba... w tym wypadku sam możesz ją sobie przyznać.

Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać.

Wszystko musi być na piśmie?

A organy władzy publicznej - na podstawie art 7 Konstytucji - powinny działać na podstawie i w granicach prawa. W tym sensie zastanawiam się nad policyjną praktyką korzystania z utworów "na gębę".

Rozumiem i popieram zasadę wyrażoną w pierwszym zdaniu, ale w drugim już kryje się założenie, że jak coś nie jest na piśmie to nie istnieje. Na przykład umowa. Wiem, że strona rządowa/policyjna tak właśnie traktuje obywateli, ale nie popadajmy w skrajności.

Firma, dla której pracuję, właśnie jest w trakcie stawania do przetargu z zagranicznym partnerem, który wiele dokumentów, oświadczeń itp. podsyła nam bez cienia podpisu i dziwi się, że my go oczekujemy na każdym świstku.

Rozumiem i popieram zasadę

Rozumiem i popieram zasadę wyrażoną w pierwszym zdaniu, ale w drugim już kryje się założenie, że jak coś nie jest na piśmie to nie istnieje. Na przykład umowa. Wiem, że strona rządowa/policyjna tak właśnie traktuje obywateli, ale nie popadajmy w skrajności.

No to w takim razie wypadało by żeby w całej sprawie wypowiedziała się jeszcze ta druga strona umowy - jakkolwiek została ona ustanowiona (w tym przypadku słownie). Chociaż bardzo ciekawe, że jakby operacje nazwijmy to biznesowe w takiej policji mogą sobie przebiegać w tak luźny sposób... no pozazdrościć tylko. Też chciałbym by każdy kto wykonuje dla mnie dowolne prace albo coś mi sprzedaje - robił to po prostu "na słowo". Myślę, że w takich organach jak Policja czy inne organizacje, które mają związek z władzami publicznymi powinny mieć przymus spisywania wszystkiego na papierze - bo później pojawiają się właśnie takie niejasne sytuacje których wyjaśnianie trwa bardzo długo.

Co do tej umowy z inną firmą, której nie śpieszno o kwity to mam pytanie: czy to nie jest przypadkiem tak, że w tej firmie po prostu istnieją na tyle dobre obyczaje biznesowe iż z założenia jest tam tak, że "umowę spisuje się na złe czasy"? Bo już nie raz o czymś takim słyszałem i no muszę przyznać że uważam to za coś pozytywnego.

edycja: tak jak teraz jeszcze zastanawiam się nad problemem takiego zawierania umowy bez pisemnej formy to w przypadku utworów muzycznych i organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi widzę pewien konflikt - mianowicie gdyby taka organizacja chciała przeprowadzić kontrolę tej sprawy to jak wyglądało by to w praktyce? Co wówczas przedstawi taka policja? No bo rozumiem umowy nie ma a skoro umowy nie ma to w jaki sposób wyglądała by procedura kontrolna i czym mogła by się ona dla policji zakończyć?? No bo ja jak chciałbym gdzieś zagrać konkretne mp3 w klubie jako dj, to jestem zobowiązany do posiadania wszystkich kwitów (w razie kontroli wskazane z tego co czytałem na forach jak wypowiadali się dj'e) a już o zamieszczaniu takich plików mp3 w internecie... no jakby mnie ktoś na czymś takim przyłapał no to pewnie dostałbym nieźle po głowie. Tak więc - czy policja ma jakieś specjalne przywileje względem takich organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi? bo jeżeli tak to dlaczego, jakie i na jakiej podstawie?

no chyba nie wygląda to tak, że pada pytanie od takiej organizacji "jakim prawem zamieściliście na swojej stronie te pliki mp3" a odpowiedź to po prostu parę zdań mailem czy też słownie przez telefon "no bo wykonawcy zrzekli się opłat i dlatego możemy. w razie czego proszę o kontakt z ..." - i po tym koniec kropka. No bo jeżeli tak to wygląda po stronie policji... to rozumiem ja mógłbym do takiego przedstawiciela organizacji, która kontroluje konkretną imprezę powiedzieć, że nie mam żadnych kwitów a muzyka którą gram to jest wykonana przez mojego przyjaciela, który zrzekł się honorarium i zezwolił mi ustnie na publiczne odtwarzanie jego dzieł i tu proszę do niego numer telefonu.

jeżeli wszyscy muszą się pilnować no to znaczy że wszyscy muszą się pilnować a nie że "wybrani nie muszą" - a tak teraz postrzegam tę sprawę.

Czy ja moge uzyc tych utworów publicznie?

Np. podczas prywatki, wesela;-), jasełek w przedszkolu? W koncu skoro panowie policjanci sa tak mile nastawieni do społeczności internetowej? Czy w takim wypadku żądanie od ZAIKS opłacenia ewentualnych haraczy, można między bajki włożyć? No bo jak ZAIKS zamierza wypłacic kasę uzdolnionym policjantom skoro nic o nich nie wie, to znaczy nie mają z policjantami podpisanych żadnych umów?

kazek z tego co piszesz i z

kazek z tego co piszesz i z tego jak rozum normalnemu człowiekowi podpowiada to możesz sobie tymi piosenkami nagranymi przez policję normalnie operować - w sensie grać je na takiej prywatce no bo niby jakim cudem taki zaiks byłby zdolny formalnie do tego by oskarżyć Cię o to że bezprawnie nadajesz publicznie coś do czego ktoś zrzekł się honorarium za odtwarzanie? No chyba nie miałby jakichkolwiek podstaw.

Taki zaiks to powinien prowadzić jakiś spis tych wszystkich artystów o których dobro tak dba włącznie z wyszczególnieniem w tabeli jaki rodzaj umowy został zawarty i od kiedy do kiedy obowiązuje jeżeli jest to umowa ograniczona czasowo - było by przynajmniej wiadomo które kwity ze sobą nosić a nie wszystkie jak z tego co słyszałem niektórzy.

ZAiKS wie lepiej

no bo niby jakim cudem taki zaiks byłby zdolny formalnie do tego by oskarżyć Cię o to że bezprawnie nadajesz publicznie coś do czego ktoś zrzekł się honorarium za odtwarzanie? No chyba nie miałby jakichkolwiek podstaw.

Jakieś dwa miesiące temu to przypominałem w kamentarzach.

Na podstawie wypadku przy pracy. :)

ZAiKS wie lepiej niż twórcy z Jamendo?

Czyli na podstawie "wypadku

Czyli na podstawie "wypadku przy pracy"?? bo jeżeli tak to znaczy że mogą sobie powiedzieć co im się żywnie podoba a niedoinformowany obywatel (czyli znaczny procent) się przestraszy i z góry zapłaci bo będzie się bał zmieszania z błotem.

Napisałbym więcej polemiki ale nie chciałbym dostać po głowie od Vagli :)

Pozostawiam tylko na koniec jedno pytanie: czy zaiks (wybaczcie ale u mnie nie zasłużyli sobie na wielkie literki) da radę w jakiś sposób kontrolować? chodzi mi o to, czy regularnie ktoś sprawdza ich metody działania, to jak ta organizacja jest prowadzona itd.?? Chodzi mi np. o to w jaki sposób tacy kontrolerzy wykonują swoją pracę - czy przypadkiem nie zastraszają osób do których podchodzą. Jestem zielony w temacie (niczego takiego jeszcze nie przeżyłem) tak więc stąd to pytanie.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>