wymiar sprawiedliwości

Po wyroku KIO stwierdzającym naruszenie prawa przez Sąd Najwyższy - dyskusji o bezwnioskowym dostępie do informacji cd.

No, dobrze. Skoro wszyscy się już oburzyli na Sąd Najwyższy, to teraz pytania za 100 punktów: kiedy (w jakim dniu) Krajowa Izba Odwoławcza uznała, że Sąd Najwyższy naruszył przepisy o zamówieniach publicznych? Jaka jest sygnatura orzeczenia? W jakim trybie i w wyniku czyich działań formalnych (kto się odwołał i od czego) zapadło orzeczenie? Jaki jest dalszy możliwy rozwój wypadków? To takie proste pytania: kto?, co?, kiedy?, dlaczego? Warto je sobie zadać komentując sprawę. Takie pytania to ważny element krytycznego korzystania z mediów. Tym się właśnie zajmuje edukacja medialna. Fragmentaryzacja informacji to jedna z technik manipulacji. Dlatego tak ważne jest docieranie do źródeł. Podawanie źródeł (linkowanie) to też element rzetelności. To zaś buduje wiarygodność. To, co aktualne w dyskusji o dziennikarstwie, dotyczy również informacyjnej emanacji organizacji państwowej. Tymczasem czytam, że Krajowa Izba Odwoławcza uznała, że Sąd Najwyższy naruszył przepisy o zamówieniach publicznych, zlecając modernizację strony internetowej bez ogłaszania przetargu. Tych, których sprawa zainteresowała, zachęcam do sięgnięcia do źródeł, nie zaś do ich omówień. Dlatego wielu z nas zabiega o dostęp do orzeczeń bez konieczności składania wniosków o dostęp do informacji publicznej.

Delegacja ustawowa w sprawie opłat od czynności geodezyjnych i kartograficznych niezgodna z Konstytucją

Za 12 miesięcy straci moc obowiązywania przepis art. 40 ust. 5 pkt 1 lit. b ustawy z dnia 17 maja 1989 r. - Prawo geodezyjne i kartograficzne, który stanowi delegację ustawową dla określenia w trybie rozporządzenia, a to przez ministra właściwego ds administracji publicznej, wysokości opłat związanych z czynnościami związanymi z prowadzeniem państwowego zasobu geodezyjnego i kartograficznego, a także związanych z prowadzeniem krajowego systemu informacji o terenie, a to wszystko za udzielanie informacji, za wykonywanie wyrysów i wypisów z operatów ewidencyjnych. Delegacja ustawowa straci moc obowiązywania ponieważ Trybunał Konstytucyjny uznał ten przepis za niezgodny z 92 ust. 1 i art. 217 Konstytucji RP. Rok temu wniosek o stwierdzenie niezgodności ww. przepisu skierowała do Trybunału Konstytucyjnego prof. Irena Lipowicz, Rzecznik Praw Obywatelskich. Trybunał podzielił poglądy RPO.

Rada Prasowa przy Prezesie Rady Ministrów i pytanie, czy obywatel może zignorować przepisy o konieczności płacenia podatków

Konstytucja RP z dnia 2 kwietnia 1997 r. stwierdza, w art. 156, że za naruszenie Konstytucji lub ustaw, a także za przestępstwa popełnione w związku z zajmowanym stanowiskiem, Członkowie Rady Ministrów ponoszą odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu. Dla potrzeb tego wywodu zostawię, tymczasem, na boku owe przestępstwa. Zignorowanie przepisu rangi ustawowej jest, moim zdaniem, naruszeniem ustawy. Jeśli obowiązująca ustawa stwierdza, że przy Prezesie Rady Ministrów działa Rada Prasowa oraz, że członków tej Rady powołuje Prezes Rady Ministrów na okres 3 lat, a jednocześnie takiej Rady Prasowej nie powołano, to - jak uważam - wszyscy Prezesi Rady Ministrów w Rzeczypospolitej pod rządami obecnej Konstytucji RP, którzy nie powołali Rady Prasowej, popełnili delikt konstytucyjny. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że uchwałę o pociągnięciu członka Rady Ministrów do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu podejmuje Sejm i to na wniosek Prezydenta Rzeczypospolitej lub co najmniej 115 posłów i musi ją przegłosować większością 3/5 ustawowej liczby posłów. Dlatego też nie spodziewam się, że wszyscy premierzy, którzy nie powołali Rady Prasowej, odpowiedzą za to przed Trybunałem Stanu. A ostatni raz Radę Prasową powołano w... 1985 roku. Oznacza to, że delikt konstytucyjny popełnili praktycznie wszyscy premierzy "wolnej Polski", niezależnie od tego, jaki "kierunek" realizowało (lub jedynie głosiło) ugrupowanie, z którego się wywodzili. Skoro może być tak, że premier rządu wybiera sobie przepisy ustawowe, które chciałby stosować, a te, które nie są dla niego wygodne ignoruje, to to właśnie dziś znaczy "demokratyczne państwo prawne", o którym mowa w art. 2 Konstytucji RP, a z którego Trybunał Konstytucyjny wywiódł już tak wiele różnych zasad konstytucyjnych.

Umowy z autorami i "tworzy się" Radę Programową Przeglądu Legislacyjnego

Wczoraj otrzymałem odpowiedź na wniosek o dostęp do informacji publicznych, który sygnalizowałem w tekście List od Przewodniczącego Rady Legislacyjnej w związku publikacją na temat "Przeglądu Legislacyjnego". Wczoraj również umówiliśmy się ostatecznie na spotkanie i rozmowę z Przewodniczącym Rady Legislacyjnej przy Prezesie Rady Ministrów. Spotkanie odbędzie się w przyszły czwartek. Tymczasem wiem już, że budżet Rady Legislacyjnej to 769 tys. złotych rocznie. Otrzymałem też treść uchwały Rady Legislacyjnej, która "przyjęła do akceptującej wiadomości" umowę pomiędzy KPRM i spółką Wolters Kluwer. W tej samej uchwale "tworzy się" Radę programową czasopisma Przegląd Legislacyjny, a jednocześnie (nie wiem, jak to nazwać, ale chyba słowo "proklamuje" będzie odpowiednie) proklamuje się, że Rada Legislacyjna stanowi Komitet Redakcyjny owego czasopisma. Samej umowie ze spółką Wolters Kluwer, którą to umowę podpisał - w imieniu KPRM, z upoważnienia Szefa KPRM - Przewodniczący Rady legislacyjnej, poświęciłem poprzednią notatkę: Umowa na "część procesu wydawniczego" związanego z Przeglądem Legislacyjnym. Wczoraj otrzymałem również treść umów, które zostały zawarte z autorami artykułów publikowanych w Przeglądzie Legislacyjnym, a także dokumenty związane z zamówieniem publicznym.

Piruety w miejscu nad ponownym wykorzystaniem map tworzonych za publiczną kasę

fragmencik mapy ze wskazówką o dojściu do lasuAby jednak nie było tak kolorowo, że wszyscy wszędzie już rozumieją potrzebę udostępniania informacji publicznej do ponownego wykorzystania, odnotuję zapadły niedawno wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego w sprawie map. O temacie pisałem przy okazji wyroku wydanego przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie (por. GUGiK twierdzi, że mapy to nie informacja publiczna, ale przegrywa przed sądem administracyjnym w sprawie o re-use). Chwilę temu jednak NSA nie zgodził się z wyrokiem WSA i przyznał rację Głównemu Geodecie Kraju. 5 kwietnia NSA uchylił (sygn. I OSK 175/13) zatem wyrok WSA. To, jak uważam, był smutny dzień. Główny Geodeta Kraju pewnie odetchnął z ulgą uzyskując potwierdzenie NSA, że nadal może kierować się "odrębnymi zasadami" ustawy Prawo geodezyjne i kartograficzne i nadal może pozyskiwać pieniądze pozabudżetowe ze "sklepiku" z informacjami publicznymi. Ale może też będzie to przyczynek do przetestowania polskiego systemu prawnego ponad granicami?

Skargi SLLGO dotyczące pryncypiów dostępu do informacji publicznej trafiły do Strasburga i do Trybunału Konstytucyjnego

Inaczej niż wiele pseudonewsów, to jest prawdziwy news: po przejściu całej drogi przed sądami administracyjnymi Stowarzyszenie Liderów Lokalnych Grup Obywatelskiej skierowało do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka skargę odnośnie nieudostępnienia przez Prezesa Rady Ministrów korespondencji poczty elektronicznej dotyczącej zmian legislacyjnych w ustawie o dostępie do informacji publicznej. Chwilę wcześniej SLLGO skierowało też do Trybunału Konstytucyjnego skargę konstytucyjną, w której podnosi, że art. 6 ust. 2 w związku z art. 3 ust. 1 pkt 2 ustawy z dnia 6 września 2001 o dostępie do informacji publicznej jest niezgodny z art. 61 ust. 1 w związku z art. 61 ust. 2 Konstytucji RP. Wszystko to dlatego, że NSA był uprzejmy, chroniąc administrację publiczną przed przypuszczalną obstrukcją, wyinterpretować sobie koncept "dokumentu wewnętrznego", który nie ma - jak uważam - oparcia w przepisach powszechnie obowiązującego prawa.

Przyzwolenie na przejaskrawione opinie? Czekamy na udostępnienie treści wyroku SN

Wczoraj Rzeczpospolita opublikowała informację na temat wyroku Sądu Najwyższego (sygn. IV CSK 270/12), w którym SN miał wypowiedzieć się o dyskursie na forach internetowych oraz o ochronie dóbr osobistych osób wykonujących zawody "zaufania publicznego". Na stronie Sądu Najwyższego nie widzę jeszcze treści tego orzeczenia, zatem pozostaje nam jedynie odnotować tezę przywołaną przez prasę. Otóż SN miał ponoć powiedzieć, że "jeżeli ktoś wykonuje zawód zaufania publicznego, nie może żądać milczenia" i "musi się zgodzić na poddanie swej aktywności jawnej krytyce". Gorzej, że SN miał też stwierdzić, że chociaż godność i poczucie wartości powoda zostały naruszone, a nawet komentarze naraziły go na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania zawodu, to jednak w tej sprawie powód nie mógł domagać się od właściciela serwisu usunięcia komentarza.

O tym, że jak nie ma paska w Lexie, to akt obowiązuje

"Jako argument o charakterze ultima ratio w tej kwestii należy wskazać bazę aktów prawnych LEX, z której powszechnie korzystają prawnicy w tym sędziowie. Gdy akt prawny – ogłoszony w Dzienniku Ustaw czy Monitorze Polskim - traci moc prawną, to autor bazy zaznacza ten fakt znakiem wodnym w postaci ukośnego paska z napisem „akt archiwalny”, umieszczonym ukośnie w prawym górnym rogu z góry w dół. Ponadto baza LEX w takiej sytuacji wskazuje datę uchylenia aktu prawnego. Na dzień wystąpienia z pytaniem prawnym postanowienie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 31. 12. 2009 r. o powołaniu do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego (Dz. U. z 2010 r. Nr 17, poz. 174) jako akt prawny ani nie zostało opatrzone w pasek z napisem „akt archiwalny”, ani też w datę jego uchylenia. Potwierdza to powyższy wywód prawny, iż ww. postanowienie z dnia 31. 12. 2009 r. jest aktualnym aktem prawnym powszechnie obowiązującym, a jego nierespektowanie jest świadomym łamaniem prawa przez władzę administracyjną – II władzę."

"Publiczne udostępnianie" w sprawie ITV Broadcasting Ltd. i in. vs. TVCatchup Ltd.

"Nadawcy telewizyjni mogą zakazać retransmisji swoich przekazów przez inną spółkę za pośrednictwem Internetu. Taka retransmisja stanowi bowiem, pod pewnymi warunkami, „publiczne udostępnianie” utworów wymagające zezwolenia ich autora." - to nagłówek z opublikowanego dziś komunikatu prasowego Trybunału Sprawiedliwości. A komunikat wydano w związku z wyrokiem Trybunału, który dokonywał interpretacji dyrektywy 2001/29/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 22 maja 2001 r. w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym.

W Sejmie trwają prace dot. zmiany zasad dostępu do informacji z ksiąg wieczystych i hipoteki

kamera komputera HAL 9000 z ekranizacji 2001: Odyseja kosmiczna Arthura C. ClarkeaW styczniu w Sejmie znalazł się rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy o księgach wieczystych i hipotece. W krótkim opisie tego projektu można przeczytać m.in., że "dotyczy zagwarantowania ustawowego dostępu do jawnej księgi wieczystej, przy uwzględnieniu aktualnych możliwości technicznych, w szczególności za pośrednictwem Internetu...". Dostęp do ksiąg wieczystych i do informacji hipotecznych był przedmiotem pewnej niszowej dyskusji na temat "jawności formalnej". Generalnie są to informacje, które stanowią informację publiczną i dziś - jak się wydaje - dostęp do takich informacji gwarantuje ustawa o dostępie do informacji publicznej (z ograniczeniami, np. związanymi z ochroną prywatności). Oznacza to też, że tych informacji dotyczą przepisy dot. ponownego wykorzystania informacji z sektora publicznego, które w ustawie o dostępie do informacji publicznej się jakiś czas temu pojawiły. Nowe podejście stworzy szczególny tryb dostępu i ponownego wykorzystania takich informacji.