wolność słowa

Wrażenia po pierwszym dniu pół roku później

Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego pragnę niniejszym podziękować za zorganizowanie interesującej dyskusji, która odbyła się w czasie pierwszego dnia konferencji Nowe technologie a ochrona IP. Konferencja miała miejsce w Hotelu Sofitel Victoria w Warszawie. Takie dyskusje są – w moim odczuciu – bardzo ważne. Wiadomo, że jest wiele sprzecznych interesów. Relacje społeczne i biznesowe zmieniają się bardzo dynamicznie. Medal ma więcej niż dwie strony. Bez dyskusji na temat oczekiwań rynku (różnych jego graczy), bez głosu reprezentującego konsumentów, autorów, wydawców, pośredników, i wszystkich innych graczy – nie da się przygotować dobrego prawa opisującego te wszystkie relacje. Jutro dzień drugi.

Dlaczego 750 dolarów za piosenkę?

Ano właśnie. W relacjonowanej w niniejszym serwisie sprawie przeciwko Kileczaninowi, który pobrał z oficjalnej strony producenta niedokończony teledysk Depeche Mode, organizacja reprezentująca twórców stwierdziła, że szkoda jaka powstała przez działania chłopaka wynosiła 130 tys funtów. Skąd taka kwota? Niewiadomo. W amerykańskiej sprawie UMG v. Marie Lindor sąd zainteresowany jest odpowiedzią na pytanie: w jaki sposób oszacowano szkody, gdy RIAA domaga się za każdym razem od pozwanych kwoty 750 dolarów za utwór (plik).

Zamknięto rządowy serwis z jawnymi tajnymi dokumentami

[Wybuch bomby atomowej nad Hiroshimą] Rząd amerykański najpierw w marcu uruchomił serwis internetowy "Operation Iraqi Freedom Document Portal", w którym publikowano różne materiały i dokumenty związane z woją w Iraku, a następnie (niedawno, w nocy z 1 na 2 listopada) serwis został zamknięty, gdyż eksperci stwierdzili, iż zgromadzone tam dokumenty na temat badań nuklearnych prowadzonych w Iraku przed "wojną w zatoce" z 1991 roku mogą stanowić poradnik budowy bomby atomowej. Społeczność internetowa jednak w "międzyczasie" miała szansę zapoznać się z dokumentacją, chociaż nie każdy pewnie potrafił zrozumieć jej znaczenie...

Do czego blogi spółek publicznych

Dyrektor zarządzający Sun Microsystems podniósł pewną kwestię. Otóż chciał ogłosić wyniki finansowe swojej spółki w firmowym blogu. Jednak spółka ta jest spółką publiczną, dlatego Jonathan Shwarz napisał do regulatora rynku (the Securities and Exchange Commission - SEC), by zmieniono zasady podawania do publicznej wiadomości pewnych informacji, związanych ze spółkami publicznymi...

Fotomontaż dla żartu

Czternastolatek z Mielna zosta zatrzymany przez Policję. Chłopak ponoć rozpowszechniał w internecie zdjęcia nagiego mężczyzny z twarzą swojej koleżanki z klasy (były już w Polsce podobne przypadki, por. Czym skorupka za młodu nasiąknie). Nastolatek przyznał, że zrobił i rozsyłał fotomontaż dla żartu.

Sprawa Holgera Vossa: pochwalanie terroru, sarkazm i retencja danych

[Sarkazm Holgera Vossa o ataku na WTC] W 2002 roku jeden z niemieckich użytkowników internetu opublikował na forum dyskusyjnym komentarz nawiązujący do ataku terrorystycznego na WTC z 11 września 2001 roku. Ktoś złożył doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa i w 2003 roku użytkownik ten został ukarany grzywną w wysokości 1500 euro. Przestępstwo miało polegać na popieraniu ataków terrorystycznych. Sprawa jednak tak się nie skończyła i od komentarza "pochwalającego akt terroru" doszło do dyskusji na temat przechowywania przez operatora telekomunikacyjnego informacji o działaniach użytkowników (retencja danych telekomunikacyjnych)

Policja zabezpieczyła sprzęt i płyty w Rebelii

[Logo Radio Rebelia] "Nielegalną rozgłośnię radiową działającą w Internecie ujawnili i zlikwidowali policjanci z Wydziału dw. z Przestępczością Gospodarczą KWP w Lublinie" - czytam na stronie Policji. Zacząłem się zastanawiać: kiedy rozgłośnia jest nielegalna? Wcześniej Policja zlikwidowała kilka rozgłośni, które nadawały bez koncesji. W tym przypadku autor informacji miał na myśli to, że "rozgłośnia Rebelia" nie płaciła tantiem. "Rebelia" nie była radiem (w rozumieniu tradycyjnym). Publikowała strumień w internecie. No, ale prawo autorskie obowiązuje.

Niemożność wskazania sprawcy przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka

Przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka toczy się sprawa K.U. - Finland/Finlande (No 2872/02). Pytanie brzmi - czy istnieją prawne możliwości dochodzenia ujawnienia danych osoby, która dopuściła się w internecie opublikowania materiału stanowiącego zniesławienie/pomówienie (defamatory). A co zrobić, gdy osoba, która jest przedmiotem ataku to dwunastoletnie dziecko? Co z ochroną prywatności? W pewnej mierze dyskusja na podobny temat była już w Polsce prowadzona: por. Policja przyjmuje ustną lub pisemną skargę, Wolność słowa ma granice, ale jak ścigać za ich przekroczenie?.

Interesujące: "czyszczenie reputacji" na zlecenie

Kilka razy zastanawiałem się w tym serwisie nad konsekwencjami nieusuwania "kopii lokalnej" z wyników wyszukiwania wskazując, że w przypadku naruszenia dóbr osobistych "dopełnienie czynności potrzebnych do usunięcia jego skutków" nie może ograniczać się do usunięcia spornego materiału z serwera, ale jeszcze np. na innych działaniach. W tym kontekście zainteresowałem się doniesieniem na temat usługi polegającej na tropieniu kompromitujących materiałów opublikowanych w internecie i usuwaniu ich w imieniu zleceniodawcy. Chodzi o komentarze na witrynach społecznościowych, zdjęcia z imprez firmowych, informacje publikowane w internecie przez własne dzieci... Interesujące.

Reporterzy bez granic wirtualnie protestują przeciwko cenzurze

Organizacja Reporterzy bez granic rozpoczęła "wirtualną manifestację" przeciwko niektórym krajom i przeciwko globalnym przedsiębiorstwom wspierającym blokowanie (czy też cenzurowanie) treści publikowanych w internecie. Przy okazji podsumowania niedawnego Internet Governance Forum (por. Dynamiczne koalicje zarządzania internetem, czyli IGF 2006) przywoływałem wymianę zdań między dziennikarzem BBC a chińskim dyplomatą. Zdaniem tego ostatniego nie ma żadnej cenzury internetu w Chinach. Zdaniem pierwszego - jest przeciwnie. Reporterzy bez granic mają na ten temat wyrobione zdanie.