Polska w drodze do społeczeństwa informacyjnego: RPO i Prezydent podnoszą stawkę

Dziś, obok niedawnej debaty w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, poza tym, że na stronach Prezydenta RP pojawiły się cztery opinie na temat Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych, które zostały tam przesłane po spotkaniu w Kancelarii Prezydenta, zdarzyło się coś jeszcze. Otóż Rzecznik Praw Obywatelskich wysłał dziś do Pana Premiera list. W liście poruszane są różne sprawy, nie tylko problematyka komentowanego ostatnio dość intensywnie w tym serwisie Rejestru. Jest tam na przykład kwestia wystąpienia ministra Rapackiego...

Zacznijmy od notatki, która pojawiła się na stronach Pana Prezydenta: Opinie internautów po spotkaniu w Kancelarii Prezydenta RP. Przy tej notatce można znaleźć cztery opinie, których autorami są: Józef Halbersztadt (PDF), Marcin Maruta (PDF), Piotr Gomułkiewicz (PDF) oraz Radosław Krawczyk (PDF). Zachęcam do lektury tych dokumentów.

Jak wspomniałem - również Rzecznik Praw Obywatelskich wystąpił do Prezesa Rady Ministrów w sprawie inicjatyw legislacyjnych członków Rady Ministrów w zakresie regulacji poszczególnych aspektów aktywności obywateli w przestrzeni Internetu. Ten list (PDF) zacytuję w całości:

W ostatnim czasie środki masowego przekazu donoszą o licznych inicjatywach legislacyjnych członków Rady Ministrów w zakresie regulacji poszczególnych aspektów aktywności obywateli w przestrzeni Internetu. Są to kwestie pozostające w sferze mojego szczególnego zainteresowania. Zdaję sobie bowiem sprawę, jak kształtowanie się społeczeństwa informacyjnego wpływa na ewolucję sfery praw i wolności człowieka i obywatela i ile wyzwań, a zarazem pokus stawia przed aparatem państwowym rozwój nowych technologii. Niestety, analizując poszczególne projekty, założenia projektów oraz publiczne wypowiedzi ministrów nie można mieć pewności co do koordynacji tych prac. W związku z potencjalnym wpływem, jaki projektowane regulacje będą mieć na sferę praw podstawowych, chciałbym przedstawić moje wątpliwości w tym względzie.

W pierwszej kolejności pragnę zwrócić uwagę Pana Premiera na obowiązujące już regulacje związane z retencją danych przez operatorów telekomunikacyjnych. W ostatnim czasie zwróciła się do mnie Krajowa Izba Gospodarcza Elektroniki i Telekomunikacji kierując moje zainteresowanie na zagadnienia sposobu realizacji przez organy krajowe nałożonego przez prawodawstwo unijne obowiązku zatrzymania i przechowywania danych niezbędnych w celu dochodzenia, wykrywania i ścigania poważnych przestępstw. Obowiązek ten wynika z dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2006/24/WE z dnia 15 marca 2006 r. w sprawie zatrzymywania generowanych lub przetwarzanych danych w związku ze świadczeniem ogólnie dostępnych usług łączności elektronicznej lub udostępnianiem publicznych sieci łączności oraz zmieniająca dyrektywę 2002/58/WE (Dz. Urz. UE L 105 z 13.04.2006 r.) Zgodnie z preambułą dyrektywy 2006/24/WE, zważywszy na znaczenie, jakie dane o ruchu i lokalizacji mają w dochodzeniu, wykrywaniu i ściganiu przestępstw istnieje potrzeba zapewnienia na poziomie europejskim zatrzymywania przez pewien czas danych generowanych lub przetwarzanych przez dostawców dostępnej publicznie łączności elektronicznej lub sieci łączności publicznej podczas świadczenia usług łączności (pkt 11). Jednocześnie przy wprowadzeniu opisanych wyżej obowiązków konieczne jest zapewnienie pełnego przestrzegania praw podstawowych obywateli, w szczególności w zakresie poszanowania prywatności i tajemnicy korespondencji oraz ochrony danych osobowych (pkt 22).

Implementacja wspomnianej dyrektywy została dokonana poprzez zmianę ustawy z dnia 16 lipca 2004 r. Prawo telekomunikacyjne (Dz. U. Nr 171 poz. 1800 z późn. zm., dalej: ustawa Prawo telekomunikacyjne), ustawą z dnia 24 kwietnia 2009 r. Art. 180c ust. 2 znowelizowanej ustawy zawiera upoważnienie dla ministra właściwego do spraw łączności, działającego w porozumieniu z ministrem właściwym do spraw wewnętrznych, do określenia w drodze rozporządzenia szczegółowego wykazu danych, które zgodnie z treścią ustawy podlegają retencji przez operatorów telekomunikacyjnych oraz rodzajów operatorów publicznej sieci telekomunikacyjnej lub dostawców publicznie dostępnych usług telekomunikacyjnych obowiązanych do zatrzymywania i przechowywania tych danych. Wzmiankowane rozporządzenie zostało wydane przez Ministra Infrastruktury w dniu 28 grudnia 2009 r., z datą wejścia w życie od 1 stycznia 2010 r.

Analiza wymienionych wyżej aktów normatywnych rodzi kilka poważnych wątpliwości. W pierwszej kolejności zwraca uwagę podkreślana przez KIGiT możliwość naruszania prawa do prywatności obywateli poprzez kształt przepisów rozporządzenia wskazujący na konieczność gromadzenia danych o połączeniu we wszystkich komórkach sieci, które obsługują połączenie w trakcie jego trwania. Przedstawiciele Izby zwrócili uwagę na fakt, że powoduje to konieczność permanentnego śledzenia położenia użytkownika w trakcie przeprowadzanej rozmowy.

Należy także podkreślić, że przepis art. 180a ust. 1 pkt 2 ustawy prawo telekomunikacyjne pozwala udostępniać dane, podlegające retencji, uprawnionym podmiotom, a także sądowi i prokuratorowi, na zasadach i w trybie określonym w przepisach odrębnych. Pragnę podkreślić możliwe konsekwencje ukształtowania tego przepisu w przedstawiony sposób. Po pierwsze, określenie katalogu podmiotów uprawnionych do uzyskania danych poprzez odesłanie do innych ustaw wprowadza możliwość rozszerzania go bez bezpośredniej ingerencji w przepisy ustawy Prawo telekomunikacyjne i Kodeksu postępowania karnego, co może budzić wątpliwości ze względu na zasadę zaufania obywatela do państwa i stanowionego przez nie prawa, będącą elementem normatywnej treści wyrażonej w art. 2 Konstytucji RP zasady demokratycznego państwa prawa, a w konsekwencji wpływać na przejrzystość i legalność wypracowywanych w przyszłości na tej podstawie narzędzi prawnych mających służyć do walki ze zorganizowaną przestępczością i terroryzmem. Co jeszcze bardziej istotne, badając zasady dostępu do danych podlegających retencji przez sądy i prokuraturę zawarte w ustawie z dnia 6 czerwca 1997 r. Kodeks postępowania karnego (Dz. U. 1997 nr 89 poz. 555, z późn. zm.), możemy zauważyć, że nie został w tym miejscu zawężony katalog przestępstw, w związku z którymi wspomniane podmioty mogłyby otrzymać dostęp do tych danych (tak, jak ma to miejsce przy kontroli i utrwalaniu treści rozmów telefonicznych). W związku z czym można domniemywać, że informacje te mogą być wykorzystywane również przy ściganiu zjawisk, takich jak uchylanie się od obowiązku alimentacyjnego czy w wypadku sprawców wypadków drogowych. Warto przypomnieć, że wprowadzanie ograniczeń konstytucyjnych praw i wolności nie jest pozostawione pełnej swobodzie ustawodawcy, lecz powinno być uzasadnione innymi konstytucyjnymi wartościami, takimi jak ochrona bezpieczeństwa publicznego lub porządku publicznego, a także środowiska, zdrowia oraz moralności publicznej. Wydaje się, że w tym wypadku kształt obowiązującej regulacji może budzić również wątpliwości co do zachowania kryterium proporcjonalności.

W drugiej kolejności, pragnę podnieść kwestię nagłośnionego przez media zagadnienia Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych zawartego w przygotowanym przez Ministerstwo Finansów projekcie nowelizacji ustawy z 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych (Dz. U., Nr 201, poz. 1540). Zapowiedzi wprowadzenia tego rodzaju narzędzia wzbudziły sprzeciw członków społeczności internetowych, którzy na łamach portali społecznościowych i blogów podjęli krytykę przedstawionych rozwiązań, podnosząc m.in. argument o wprowadzaniu infrastruktury kontroli. Warto zauważyć, że przy tworzeniu tego rodzaju regulacji istotna jest precyzja oraz stałe badanie wpływu regulacji na wolność słowa. W związku z powyższym pragnę wyrazić słowa uznania w związku z faktem, że Pan Premier zadeklarował chęć podjęcia dialogu z internautami. Nie można się nie zgodzić, że środki mające prowadzić do zwalczania zjawiska pedofilii są niezwykle potrzebne w każdym społeczeństwie. Nie należy jednak zapominać że powinny to być środki adekwatne i skuteczne. Polska nie jest odosobniona w podejmowaniu tego rodzaju inicjatyw. Nad wprowadzeniem podobnych regulacji pracują już w kraje takie, jak Dania, Finlandia, Norwegia Francja czy Niemcy.

Jednocześnie analiza tego projektu rodzi pytanie, czy obowiązki nakładane przez państwo na podmioty zajmujące się dostarczaniem usług telekomunikacyjnych przy okazji wprowadzania opisanych zmian w prawie nie są nieproporcjonalne. Szczególnie biorąc pod uwagę krótki okres czasu, w którym ustawowe wymogi mnożą nakłady finansowe ponoszone przez operatorów. Po raz kolejny można mieć wątpliwości, czy przy ich tworzeniu została wzięta pod uwagę zasada zaufania obywatela do państwa i stanowionego przez nie prawa, z której wynika gwarancja zgodnie z którą obywatel może oczekiwać, że prawo nie zostanie zmienione w sposób arbitralny. Bezpieczeństwo prawne jednostki związane z pewnością prawa umożliwia więc przewidywalność działań organów państwa, a w konsekwencji prognozowanie własnych działań. Wątpliwości podnoszone w tej kwestii wydają się uzasadnione.

Na koniec pragnę zwrócić uprzejmie uwagę na kwestię związaną ze ochroną praw autorskich w Internecie. Zagadnienie to było tematem konferencji zorganizowanej przez Business Centrę Club, w której wziął udział Podsekretarz Stanu w MSWiA Pan Adam Rapacki. Zgodnie z doniesieniami prasowymi, zaproponował on rozważenie zlikwidowania jednej z instytucji prawa autorskiego, jaką jest dozwolony użytek oraz zadeklarował, że są już gotowe założenia do ustawy, która ma wprowadzać możliwość blokowania użytkownikom dostępu do Internetu. Autorstwo tych inicjatyw zostało przypisane Grupie Internet która funkcjonuje w ramach Zespołu do Spraw Przeciwdziałania Naruszeniom Prawa Autorskiego i Praw Pokrewnych działającej pod przewodnictwem Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Jako Rzecznik Praw Obywatelskich pragnę się zapoznać z założeniami dotyczącymi opisywanych inicjatyw legislacyjnych w dziedzinie prawa autorskiego, aby zbadać możliwy wpływ projektowanej regulacji na sferę wolności i praw człowieka i obywatela. W związku z powyższym uprzejmie proszę o przesłanie powoływanych przez Pana Ministra projektów, a także udzielenie informacji na temat składu i działań Grupy Internet.

Mając powyższe na względzie, działając na podstawie art. 13 ust. 1 pkt 2 ustawy z dnia 15 lipca 1987 r. o Rzeczniku Praw Obywatelskich (Dz. U. z 2001 r. Nr 14 poz. 147 z późn. zm.), zwracam się do Pana Premiera z uprzejmą prośbą o przedstawienie informacji na temat działań Rady Ministrów odnośnie do opisanych wyżej zagadnień.

Jak widać - poza "Rejestrem" chodzi również o prawo autorskie oraz retencję danych telekomunikacyjnych.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Ciesz się że ktoś zajmuje

Ciesz się że ktoś zajmuje się tymi aspektami, bo zaczynałem odczuwać jako internauta i obywatel, duży niepokój z zmianami w prawie jakie nadchodzą, i czułem że ja osobiście nie jestem wstanie nic zrobić , że w ogóle nic się nie da zrobić, nikt się tym nie interesuje, nie ma na tyle odwagi i wiedzy - a tu jednak.

Oczywiście pomijając aspekt tej akurat strony, ale chciałbym się skupić na rzeczniku praw obywatelskich, widać że zgłasza dokładnie takie wątpiwości jakie ja mam - jest tylko jedna rzecz która jeszcze mnie osobiście bardzo martwi a która się przewijała wcześniej - mianowicie dostęp służb (policji, kontroli skarbowej skarbówki,abw itd itd) do danych (adresowych) internauty, poczty elektronicznej oraz liście odwiedzanych w ciągu ostatnich 24h stron na podstawie numeru Internet Protocol IP bez zgody sądu czy chociażby toczącego się postępowania! Dostęp natychmiastowy ,po zarządaniu od ISP takich danych/
Mógłby ktoś mi powiedzieć jak to wkońcu z tym jest , jest to nie ma tego, to też było z tego co pamiętam uchwalone "przyokazji" tej ustawy hazardowej dokładnie to ustawy ściśle związanej z "telekomunikacją" niestety nie pamiętam jej nazwy, a nie słysze żeby o tym aspekcie ktoś wspominał czy toczyły się jakieś dyskusje... A uważam że to także jest szalenie ważne...

Zastanawiam się poważnie

Zastanawiam się poważnie dlaczego dyrektywa unijna wyłącza spod swego działania niektóre aspekty łączności. Przecież walkę z przestępczością, a zwłaszcza dochodzenie, wykrywanie i ściganie poważnych przestępstw poważnie utrudni, a czasem wręcz uniemożliwi brak obowiązku zatrzymywania, generowanych lub przetwarzania danych w związku ze świadczeniem ogólnie dostępnych usług łączności krótkodystansowej i międzymiastowej lub udostępnianiem publicznych sieci dróg i autostrad. Jeśli społeczeństwo ma sfinansować retencję danych przez operatorów telekomunikacyjnych, to czemu nie mogłoby sfinansować kasowników sprzężonych z bazą danych PESEL i spersonalizowanych biletów komunikacji zbiorowej? A może chipy wszczepiane w serce, żeby sobie ich nie wyciągali, sprzężone z GPS?

Nie jestem prawnikiem, ale odnoszę wrażenie, że dąży się do tego, żeby podległe rządom służby mogły walczyć z przestępczością bez konieczności ruszania się zza biurka. Czy przepis mówiący, iż "przestępca ma obowiązek zgłosić się na posterunku policji najpóźniej w 24 godziny od popełnienia przestępstwa pod groźbą całkowitego zignorowania" jest nierealny? Być może prawnicy go wyśmieją. Tyle, że to nie oni stanowią prawo...

Odpowiedź jest bardzo

Odpowiedź jest bardzo prosta - łatwiej wszelkiego rodzaju służbom poprosić o nowe uprawnienia, niż np. nauczyć się lepiej korzystać z tego co już mają. A tutaj jest bardzo dużo do zrobienia, mój ulubiony przykład to brak dedykowanego "państwowego" kanału, z którego mógłby skorzystać obywatel, który natknął się w sieci na jakieś zagrożenie. Odsyłanie do rejonowej komendy, gdzie nikt właściwie nie wie jak się do tego zabrać, jest absurdem. Przeciętny użytkownik nie ma pojęcia, jakie prawa mu przysługują, gdzie może zwrócić się ze skargą, zgłoszeniem czy po poradę.
Zamiast rejestrem, rząd powinien zająć się w pierwszej kolejnosci tym, plus oczywiście edukacją. I może okaże się, że problem da się skutecznie zwalczać nie poprzez ograniczenie praw obywatelskich, ale ich wzmacnianie...

Edukacja urzędników? To będzie bardzo trudne!

Witam.

Problem który poruszył(eś/aś), a dotyczący uruchomienia "dedykowanego państwowego kanału", jest praktycznie w Polsce awykonalny!
Przyczyną tego stanu rzeczy jest "wysoki" poziom znajomości obowiązującego prawa przez urzędników różnych szczebli urzędów występujących w Polsce. Wynika to zapewne z tego, że powszechnie dostępny internet na biurkach urzędniczych, nie służy pogłębianiu wiedzy w zakresie obowiązujących przepisów publikowanych na stronie sejmowej - (tak przynajmniej urzędnicy uzasadniają konieczność podłączenia internetu na własnych biurkach), a najczęściej służy do swobodnego korzystania w czasie pracy z komunikatorów, serwisów społecznościowych czy choćby serwisów handlowych! Czy tak jest, można zweryfikować za pomocą odpowiednich programów monitorujących, powszechnie dostępnych do kupna. Za takie wykorzystanie internetu niestety jak za wszystko w urzędzie, odpowiada Dyrektor. A żeby było ciekawiej, to w kwestii dostępności połączeń telefonicznych restrykcje są nałożone! Widocznie na internet takowych nie ma, bo marnotrawstwo czasu poświęconego na komunikator nie przekłada się na zwiększenie wydatków urzędu, bo nie trzeba płacić dodatkowo za zrealizowane połączenia!

Jak widać zatem, problemem jest raczej organizacja "informatyzacji" państwa! Są odpowiednie przepisy, ale który urząd je respektuje? Zrobił może ktoś kontrolę? Dlatego elektronizacja urzędów pod kątem funkcjonalności przy obecnym podejściu, jest skazana na niepowodzenie. Istotą bowiem systemów informatycznych nie jest interfejs użytkownika, a neutralność formatu zapisu danych, które dowolna aplikacja przetwarza! Jednak problem neutralności jest nie do przeskoczenia! Żadna firma produkująca oprogramowanie do urzędu nie jest zainteresowana wdrażaniem czegoś co może wykorzystywać produkt konkurencji! Takie są poniekąd konsekwencje wolnego rynku w produkcji oprogramowania i ustawy o przetargach.

Dlatego Szanowny przedpiśco, nie licz na szybkie zmiany w materii którą poruszyłeś! W polskich urzędach jest rażąco niski poziom znajomości treści ustawy (Dz. U. 2000 Nr 98 poz. 1071 z późn. zm.). Mam na myśli zwłaszcza Rozdział 2, "Zasady ogólne", a konkretnie Artykuły 6, 7, 8, 9. Artykuły te jasno wskazują co i jak powinno być w relacjach urząd <-> obywatel! Jak jest? Ano każdy sam widzi na podstawie kontaktów z urzędnikami różnych szczebli. Dlatego uważam, że do momentu aż urzędy zaprzestaną zatrudniać jak popadnie, tylko zaczną zwracać uwagę na to czy zatrudniany urzędnik swoją wiedzą i przygotowaniem, gwarantuje realizację w/w artykułów, - nic nie zmieni się w relacjach urząd <-> obywatel. Dlatego jak napisałem powyżej, NIE MA CO LICZYĆ na zmiany! Bo niestety już tak jest, że aby wymagać czegoś od kogoś, to trzeba samemu to coś umieć albo znać! Obywatel nie jest od tego żeby nauczać urzędnika! Obywatel płaci podatki z których pensje otrzymuje urzędnik i to obowiązkiem urzędnika jest realizować art. 6, 7, 8, 9 w/w ustawy, a w konsekwencji dbać o to aby obywatel uzyskał pełną i niezbędną dla danej sprawy pomoc prawną. Informatyzacja w obecnej postaci nic tu nie pomoże, a jedynie wprowadzi haos. Co zresztą widać na wielu odcinkach styku obywatela z urzędami. A przy okazji, aż strach się bać co to będzie jak urzędy padną ofiarą cyberataku. :-) Paraliż zupełny :-) Choć paraliż to już mamy obecnie, co prawda częściowy ale mamy. Wynikający z organizacji zarządzania pracy urzędu. Ciekawe mogą też być doświadczenia obywateli w przypadku krytycznej awarii zasilania obszaru w którym znajduje się urząd. Ale póki się nic nie dzieje, to jakoś to jest :-)

Pozdrawiam

Edukacja urzędników nogami

"(...) najczęściej służy do swobodnego korzystania w czasie pracy z komunikatorów, serwisów społecznościowych czy choćby serwisów handlowych!"

Chciałbym tu ogłosić swoje votum separatum wobec powszechnego oburzenia co to urzędnicy nie wyrabiają przez internet. Otóż moim zdaniem to właśnie jest edukacja medialna - oczywiście częściowa, nie pasująca do głównego zajęcia itp., ale jednak.

Uważam, choć to może niepopularne, że nie ma innej drogi, żeby się "nauczyć" żyć w świecie cyfrowym, niż to robić po swojemu. A obecnie jest tak, że jeśli się nie popróbuje rzeczy czasem nawet zbędnych akurat albo absurdalnych, to się nie wie, co się dzieje. A to się zemści w przyszłości. Sam np. nie jestem graczem, ale pewne rzeczy stosowane w grach dobrze, że wiem, bo znajdują też zastosowanie w innych gałęziach informatyki.

Pytanie "a dlaczego w godzinach pracy?" - ponieważ obecność medialna dziś to już nie jest "włączam komputer", tylko "jestem w sieci przy okazji cały czas, a czasem tylko ją opuszczam".

Wolę takich urzędników, którym trzeba jeszcze tylko wytłumaczyć jak różne narzędzia można wykorzystać w pracy, niż takich, którym trzeba by było tłumaczyć wszystko od początku.

ATSD: dziś w "Teraz My" dziennikarze pokazali prowokację, w której za pomocą jakiegoś anonimizera poczty elektronicznej podszyli się pod Tomasza Arabskiego i poprosili urzędnika o dane różnych ważnych osób związanych z bezpieczeństwem kraju - i je dostali. To może przykra metoda edukacji, ale sądzę, że to się jutro rozniesie po urzędach lotem błyskawicy.

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>