Po spotkaniu w Kancelarii Prezydenta RP na temat regulacji internetu

Szef Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak oraz Roman Wilkoszewski, doradca ds. mediów w Kancelarii Prezydenta RPSzef Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak oraz Roman Wilkoszewski, doradca ds. mediów w Kancelarii Prezydenta RP, przysłuchiwali się dziś uwagom zaproszonych przez Kancelarię Prezydenta RP przedstawicieli organizacji społecznych, ekspertów oraz osób wspierających podpisany już przez ponad 70 tys osób list do Pana Prezydenta. W spotkaniu uczestniczyła również przedstawicielka Rzecznika Praw Obywatelskich, który interesuje się głosem niepokoju związanego z przyjętym przez rząd w zeszłym tygodniu projektem ustawy (wprowadzającej m.in. przepisy o Rejestrze Stron i Usług Niedozwolonych). Po dzisiejszym spotkaniu ma być przygotowana notatka, która przedstawiona będzie Panu Prezydentowi. Materiały które zostaną po tym spotkaniu przesłane do Kancelarii mają zostać opublikowane na prezydenckiej stronie. Urzędnicy przysłuchujący się dzisiejszym argumentom wiedzą już, że w tej dyskusji nie chodzi tylko o sam Rejestr Stron i "cenzurę".

Wszyscy praktycznie, którzy wypowiadali się dziś na spotkaniu, zwracali uwagę na problem przejrzystości procesu stanowienia prawa. Pokazano, że nawet jeśli kontrowersyjny (delikatnie mówiąc) projekt trafi do kosza, to i tak nie możemy być pewni, że ktoś nie postanowi tylnymi drzwiami forsować jakichś innych, równie nie przemyślanych, a przede wszystkim nie konsultowanych społecznie, rozwiązań. Jeśli chodzi o mnie - przedstawiłem zagadnienia, które wczoraj spisałem w notatce pt. Polska Wiosna Ludów w Zimie 2010, czyli o czym moglibyśmy rozmawiać (strona prezydencka znała już jej treść, gdyż przygotowywali się do spotkania). Była mowa o odpowiedzi, którą otrzymało z MKiDN Stowarzyszenie ISOC Polska, a która dotyczy poufnych negocjacji ACTA, była mowa o nieskuteczności i nieproporcjonalności zaproponowanego przez Ministerstwo Finansów rozwiązania, o jego wadach normatywnych.

Ta dyskusja nie dotyczy "internautów", czy "blogerów". Wedle opublikowanych w grudniu zeszłego roku badań Eurostatu już 59% gospodarstw domowych w Polsce ma dostęp do internetu. Dyskusja na temat wolności (granic tych wolności) i konstytucyjnych praw (np. prawo do sądu) jeśli związane jest z internetem, dotyczy w istocie połowy polskiego społeczeństwa.

Dostrzegając, że przybyli na spotkanie nie ograniczają się jedynie do RSiUN - Minister Stasiak stwierdził, że może warto zorganizować szerszą debatę, w której mogłaby wziąć również udział strona rządowa. Zaproponowałem, by do tej debaty zaprosić imiennie osobę, która wymyśliła nazwę instytucji "Rejestr Stron i Usług Niedozwolonych". Wówczas będziemy mieli szansę wreszcie ją poznać.

Ze spotkania ma zostać przygotowana notatka, która zostanie przedstawiona Panu Prezydentowi. Notatka ma również zostać opublikowana na prezydenckich stronach.

Dodam jeszcze kilka słów. Jednym z tematów dzisiejszego spotkania było również wykorzystywanie przez administrację publiczną różnych narzędzi internetowych. Na spotkaniu - aby zilustrować problem - stwierdziłem coś, co wcześniej przekazałem w korespondencji kierowanej do Kancelarii Prezydenta RP. Otóż dlaczego nie miałbym złożyć do Kancelarii Prezydenta RP wniosku, w którym zauważę, że Kancelaria Prezydenta RP korzysta z kont w serwisie YouTube, korzysta z Google Maps (por. Prezydent RP promuje korporację Google i Chmura zastąpi pudełka, czyli dlaczego mi ręce opadły, gdy Prezydent RP promuje Google). Dostrzegając to chciałbym wnioskować, by Kancelaria Prezydenta RP wyznaczyła jednego ze swoich pracowników, który założyłby konto również w serwisie VaGla.pl Prawo i Internet i regularnie je aktualizował (z poszanowaniem zasad tego serwisu - zero polityki, komentarze na temat prawnych aspektów społeczeństwa informacyjnego). Podobny wniosek mógłbym złożyć również do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, która również chętnie korzysta, chociaż na nie znanych zasadach wyboru, z różnych serwisów prowadzonych przez przedsiębiorców (Facebook, Twitter, Blip, YouTube, itp.). Początkowo moja wypowiedź została uznana za nietakt. Kiedy Michał Jaworski (Microsoft, PIIT) zobrazował problem przykładem, w którym słuchacze mieli wyobrazić sobie noworoczne orędzie Pana Prezydenta dostępne w internecie z logiem Gazpromu, stało się jasne, że nie chodzi mi wcale o VaGla.pl, tylko o pewną - jak się wydaje - niedostrzeganą w administracji zasadę równego traktowania wszystkich (obywateli, przedsiębiorców, itp.) przez organy władzy publicznej.

Chciałem dzisiejsze spotkanie nagrać, ale dowiedziałem się wcześniej, że spotkanie ma mieć "charakter roboczo-konsultacyjny" i nie ma w zwyczaju rejestrowania przez gości spotkań o charakterze roboczym. Jarosław Lipszyc nie pytał wcześniej, na spotkaniu wyjął dyktafon, stwierdził że list do Pana Prezydenta podpisało już 70 tys ludzi, zapytał, czy może nagrywać i Minister Stasiak powiedział, że "oczywiście". Kto ma informacje, ten ma władzę. Zabiegając o rozwój społeczeństwa obywatelskiego, w którym obywatele będą mogli realnie korzystać ze swej konstytucyjnej, wyrażonej w art. 4 Konstytucji RP, pozycji dysponenta władzy zwierzchniej, powinniśmy zabiegać, by mieli oni również informacje.

Nagranie jednej z wypowiedzi Jarosława Lipszyca, Prezesa Fundacji Nowoczesna Polska. Przed chwilą dostałem też informację: "Całość się renderuje, będzie za 2h."

Być może kolejne protesty, afery, które rozpatrują coraz liczniejsze sejmowe komisje śledcze, wymuszą z czasem zmianę zwyczajów w sferze przejrzystości działań władzy publicznej (por. Skryte nagrania w praktyce sprawowania władzy publicznej, Nagrywam obrady komisji sejmowej. Czy ktoś może uznać, że działam bezprawnie?; por. również Czy "hazardowa afera" wymusi przejrzystość procesu stanowienia prawa? Eeee... , gdzie cytowałem usłyszaną w telewizji wypowiedź Pana Premiera, który stwierdził, że "nie ma w zwyczaju protokołowania swoich spotkań"). ludzie, którzy chcą wiedzieć o czym dyskutuje się na roboczych spotkaniach (por. Czemu służą "spotkania robocze" i dlaczego społeczeństwo nie może znać ich przebiegu?), z takich spotkań powinny być sporządzane protokoły, jeśli ktoś chciałby takie spotkania rejestrować powinien mieć prawo to robić i publikować takie nagrania w Sieci. Właśnie brak przejrzystości procesu stanowienia prawa, brak konsultacji społecznych, w których mogliby brać udział wszyscy zainteresowani, w których projektodawcy musieliby dobrze przygotować argumentację za potrzebą takiego lub innego rozwiązania legislacyjnego, stał się - jak uważam - powodem aktualnych kłopotów Pana Premiera z wyrażaną w Sieci opinią publiczną na temat nieszczęsnego Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych oraz jego projektodawców.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

A co może w tej sprawie zrobić prezydent RP

...poza zawetowanie ustawy po przejściu je przez Sejm i Senat?

Niewiele...

Niewiele, przynajmniej jeśli chodzi o ścieżkę legislacyjną. Może natomiast zając otwarcie stanowisko, informując o bezwzględnym zawetowaniu ustawy w takiej czy innej formie, co może wpłynąć na prace w Sejmie. Może również wpływać na swoje zaplecze polityczne, aby podczas prac w parlamencie próbowali wprowadzić pewne zmiany. Jednak w obu przypadkach to działania polityczne, których roztrząsanie wykracza poza zakres tego serwisu.

--
Piotr "Mikołaj" Mikołajski
http://piotr.mikolajski.net

Stanowienie prawa przez groźby prezydenta

"...informując o bezwzględnym zawetowaniu ustawy w takiej czy innej formie, co może wpłynąć na prace w Sejmie" - i to jest dobre stanowienie prawa w Polsce?

W parlamencie, miescu władzy ustawodawcze, jest miejsce i czas na poprawki i głosowanie nad ostatecznym kształtem ustawy. Nie na spotkaniu prezydenta z ludem.

Przecież to dobrowolne wpisywanie się w kampanię prezydencką.

"...informując o

"...informując o bezwzględnym zawetowaniu ustawy w takiej czy innej formie, co może wpłynąć na prace w Sejmie" - i to jest dobre stanowienie prawa w Polsce?

W komentarzu wyżej pisałem o możliwościach praktycznych, które w takich wypadkach są najczęściej stosowane. O tym, czy to jest dobre stanowienie prawa, można dyskutować. Ale to temat na bardzo szeroką debatę, na dodatek w dużej mierze o stylu polityki w Polsce. Serwis Piotra to raczej nie jest dobre miejsce na takie dyskusje.

--
Piotr "Mikołaj" Mikołajski
http://piotr.mikolajski.net

Prezydent może zrobić wiele rzeczy

Prezydentowi Rzeczypospolitej przysługuje inicjatywa ustawodawcza (art. 118 ust. 1 konstytucji). Przed podpisaniem ustawy Prezydent Rzeczypospolitej może wystąpić do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem w sprawie zgodności ustawy z Konstytucją (art. 122 ust. 3 konstytucji). W sprawach szczególnej wagi Prezydent Rzeczypospolitej może zwołać Radę Gabinetową (art. 141 ust. 1 konstytucji). Prezydent może zwrócić się do Najwyższej Izby Kontroli z wnioskiem o przeprowadzenie kontroli w resortach... Pan Prezydent może zrobić wiele rzeczy poza wetowaniem ustawy.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

...i w tej konkretnej

...i w tej konkretnej sprawie podjemie któryś z wymienionych przez ciebie kroków?

Nie wiem

Nie wiem. Pan Prezydent nie zwierzał mi się ze swoich planów.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

W tym kontekście o debacie Pana Premiera

Maciek Budzich, który organizuje debatę Pana Premiera na temat RSiUN, opublikował kilka dni temu ważną notatkę w swoim serwisie: Premier spotka się z blogerami i blipowiczami?. Maciej zbiera właśnie w Sieci chłostę za to, że organizuje tę debatę: że na swoim blogu, że na facebooku, że na blipie... (np. Prawda o spotkaniu premiera z blogerami: Jak zwykle PR, debata z kłami, Pan fejsBóg). Gdzieś tu zabrakło wcześniej informacji, że planował on zorganizowanie spotkania Pana Premiera z blogerami znacznie wcześniej. Potem wybuchła "afera internetowa" i Kancelaria Premiera postanowiła - jak rozumiem - wykorzystać nadarzającą się okazję do rozmowy o temacie, który zbulwersował opinię publiczną. Gdzie powinny odbywać się takie debaty i jak one powinny być organizowane? To jest właśnie ten problem, z którym trzeba sobie jakoś poradzić. Dla przejrzystości działań władzy publicznej te kwestie powinny być ucywilizowane (por. również O odcinaniu internautów w Polsce i o likwidacji dozwolonego użytku (który dziś "jakby nie jest przestępstwem") i "Piractwo (nie)dozwolone?", czyli BCC pyta mundurowych).

A to przykład "publicznej chłosty":


Dla równowagi proponuję komentarze dotyczące tego nagrania (niestety Facebook). Proszę również przeczytać tekst p. Marcina Chmielewskiego: Premier, polityka, Internet i wolność słowa - dla kogo tu nie ma miejsca?. Również relację opublikowaną na stronach Tygodnika WPROST (za Metro): Tusk ustępuje internautom.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Wrobiony w premiera

Fejsbuk, blip czy inne portale byłyby świetnym pomysłem na pokazanie tej czy innej kancelarii co robią na co dzień ludzie w internecie i jak się z nimi komunikować. Niestety kancelaria podeszła do tematu tak jak do każdej innej konferencji prasowej, czyli "proszę zadawać pytania za pomocą nowych metod komunikacji" zamiast nauczyć się zasad działania internetu. Mediafun relacjonując prośby kancelarii jest przez wielu odbierany jako jej głos (co widać i słychać w ostatniej "Kontestacji" Martina Lechowicza - fragment wideo powyżej).

Nie wiem na ile realnym wyjściem, byłoby powiedzenie "Przepraszam, ale nie tak działa internet, pytania już są, ludzie oczekują konkretnych odpowiedzi. Jeżeli chcą Państwo wykorzystać spotkanie z internautami do robienia PRu w ten sposób, to proszę bardzo, ale ja ograniczam się do obsługi technicznej". Nie wiem czy potrafiłbym tak na miejscu Macieja odpowiedzieć Kancelarii Premiera RP. Był to na pewno trudny wybór pomiędzy próbą ucywilizowania kancelarii, a użyczeniem jej własnej twarzy w nie do końca znanych celach. Najbardziej obawiam się tego, że kancelaria zrobi sobie wystąpienie premiera do ludu, bez konkretów i nadszarpnie tym samym reputację, którą Maciej położył na szali.

Życzę powodzenia i pozytywnego odbioru.

Relacja IAR

Po wyjściu ze spotkania z Ministrem Stasiakiem na uczestników spotkania czekał dziennikarz z IAR (Informacyjna Agencja Radiowa). Ukazał się w Sieci pierwszy materiał opublikowany przez Polskie Radio: "Premier chce cenzury". Internauci u prezydenta. Tam zbiór wypowiedzi osób przepytywanych przez dziennikarza.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Kolejne relacje po spotkaniu w Kancelarii Prezydenta

Na TVN24.pl opublikowano materiał Stasiak z internautami wróci do "złych stron", a tam cytowana jest wypowiedź Ministra Stasiaka: "potrzebna (jest) szersza rozmowa w ogóle na temat wolności w internecie, ale także na temat sposobu ochrony interesu publicznego w sieci". I jeszcze: "Umówiliśmy się, że będziemy tę rozmowę kontynuować - dodał. Jej tematem mają być granice pomiędzy wolnością słowa, a bezpieczeństwem obywateli i przestrzeganiem prawa w internecie. Spotkania, bo może ich być kilka, mają być rejestrowane i udostępniane w sieci internautom".
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

to zabawne

1) gdy pracownik MS ujmuje się za równym traktowaniem przedsiębiorców przez organy państwa. Jak MS zawierał umowy ramowe, to, oczywiście, możliwość taką mieli również inni producenci oprogramowania biurowego?

2) gdy piszesz, że "Ludzie chcą wiedzieć o czym dyskutuje się na roboczych spotkaniach". Jakieś badania w tej kwestii przeprowadziłeś, czy tak naprawdę to Ty Piotrze chcesz wiedzieć (masz zresztą do tego prawo, ale nie uogólniaj zbytnio swojego chciejstwa). Dla odmiany ja nie wiem, czy na pewno chcę opłacać jako podatnik tworzenie protokołów z tysięcy spotkań jakie się codziennie odbywają w całej administracji publicznej (bo w czym spotkanie dot. cenzurowania internetu miałoby być ważniejsze/ciekawsze/godniejsze utrwalenia niż spotkanie w gminie Czeremcha poświęcone odśnieżaniu ulicy 1 Maja opodal cmentarza.

3) gdy uczestnicząc w tym całym zamieszaniu nie dostrzegasz prostych intencji polityków aranżujących spotkania/konsultacje/dyskusje z internautami, blogerami etc. Przytoczony przez Ciebie tytuł relacji radiowej wyjaśnia wszystko: "Premier chce cenzury". Internauci u prezydenta". Jak znajdujesz Pana Prezydenta?

Zgoda

gdy piszesz, że "Ludzie chcą wiedzieć o czym dyskutuje się na roboczych spotkaniach". Jakieś badania w tej kwestii przeprowadziłeś, czy tak naprawdę to Ty Piotrze chcesz wiedzieć...

Zgoda. Chcę wiedzieć, a liczba mnoga może być uzasadniona interakcjami, w których podobne oczekiwania artykułowały osoby, z którymi o tym rozmawiałem. Nie uprawnia to - tu zgoda - do formułowania nazbyt daleko idącego - jak w komentowanym tekście - uogólnienia. Dziękuję za zwrócenie mi na to uwagi (naniosłem drobną modyfikację w tekście).

Co do Pana Prezydenta - nie miałem nigdy okazji spotkać się z Panem Prezydentem. W tym sensie nie "znajduję" Go wcale.

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Ja także...

Chcę wiedzieć. Przejrzysty i demokratyczny proces stanowienia prawa - tego wymagam jako obywatel, który m.in. płaci podatki (w tym abonament). ;)

p. Sobiesiak też o to apelował w swobodnej wypowiedzi

jako przedsiębiorca w tej materii się z nim zgadzam.
Czy podany przez niego przykład (parafrazując):
"odbyła się jedna otwarta komisja w mniej znaczącej sprawie".
jest prawdą - nie wiem, nie śledzę prac każdej jednej komisji sejmowej podczas prac nad ustawami.

Prawda (w pojmowaniu społecznym) jest taka nt procesu stanowienia prawa:
1. nie wiadomo KTO (z imienia nazwiska) jest AUTOREM lub EDYTOREM projektów przepisów prawa na każdym etapie jego stanowienia i przygotowywania.
2. udział obywateli niestowarzyszonych i stowarzyszonych w tych pracach jest utrudniony (na wszystkich etapach procesu, tj w resortach i dalej w komisjach)
3. lobbingiem zajmuje się kto może (zarejestrowani i niezarejestrowani lobbyści), jego formy są RÓŻNE - działanie we własnym interesie i pojmowanie interesu publicznego przez jego pryzmat (budżet na dopłatach de facto straci) jest nielegalne w każdym wypadku (?!)
4. prawo jest stanowione W IMIENIU (przez reprezentantów i ich aparat resortowy) i DLA OBYWATELI.
5. znalezienie projektów, załączników do nich (w edytowalnej formie) wymaga ogromnej determinacji

P.S media kpiące z stanowczości, fakt graniczącej z arogancją, przedsiębiorcy, chyba nie pojmują, że same też funkcjonują przede wszystkim jako firmy/przedsiębiorstwa
i są codziennie narażone na "widzimisię" urzędników i organów kontroli.
Pytanie p. Sobiesiaka gdzie byli celnicy p. Kapicy gdy okazało się że 60tyś automatów jest bez kontroli - mnie dało do myślenia.
Tworzenie nowego prawa ciągle jest bardziej zajmujące niż egzekwowanie obowiązujących przepisów.

Ja nie tylko chcę wiedzieć

Ja dla odmiany nie tylko chcę mieć możliwość zapoznania się z nagraniami (wiedzieć co się dzieje), ale również móc przetworzyć w sposób automatyczny zapisy takich spotkań, najlepiej w formie tekstowej.

Szczęśliwi, którzy pieniedzy publicznych nie liczą

W wtorek 26 stycznia pewien pracownik administracji uczestniczył w pięciu spotkaniach, które mieszczą się w zakresie, który Makdaam chciałby móc przetwarzać (tylko zagadnienia IT w administracji publicznej). W dwóch z nich z nich uczestniczył tylko przez "chwilę". Łącznie te spotkania trwały 13,5 godzin, z których w urzędnik uczestniczył w 8,5 godzinie spotkań.

Licząc średni czas przygotowania stenogrami i jego sprawdzenia językowego daje to ok. 3 "osobo-dni". Choć ów wtorek był wyjątkowo napakowany, to nie różni się nadmiernie od normalnych dni. Makdaamie policz ile kosztuje Twoja "chęć". Biorąc pod uwagę, że społeczeństwo słabo przetwarza nawet to co wieszane jest w sieci.

Wafel

A czym są "zagadnienia IT w administracji"?

Witam.

Zawsze mnie bawiły spotkania "na szczycie" w temacie "zagadnienia IT w administracji". Mnóstwo ogólników, fantastycznych projektów rodem z literatury Sci-Fi.
Problem w tym wszystkim jest tylko jeden. Brak zrozumienia czym IT i jakie ma ograniczenia! Owszem, większość szermuje pojęciem możliwości jakie niosą za sobą rozwiązania IT. Tylko jakimś dziwnym trafem nikt nie chce dostrzec, że system binarny i oparty o matematykę Boole'a, wymaga najpierw uporządkowania logicznego zasad funkcjonowania systemu który ma być informatyzowany! Spoglądając na codzienną rzeczywistość funkcjonowania państwa - a jak każdy obywatel muszę odwiedzać urzędy, dostrzegam dziwną prawidłowość. Gdyby najpierw przywrócono urzędom zasady funkcjonowania zgodnie z obowiązującym prawem - co wymaga rozwiązań jedynie organizacyjnych, to większość rozwiązań IT zostałoby wdrożone za dużo mniejsze pieniądze. Najważniejsze jednak co wynika z takiej formy wdrażania, to jest naturalne i płynne przenikanie się różnorodności przepływu informacji w obrębie danego urzędu albo wręcz całej grupy urzędów, a konsekwencji całej administracji. Zapewne niektórzy dostrzegają w takiej drodze rozwiązań, niebezpieczeństwo zmniejszenia szastania publicznymi pieniędzmi oraz zagrożenie naruszenia umów politycznych lub zakulisowych. To zapewne jest przyczyną miałkości takich spotkań na tematy związane z IT w administracji. Celowo piszę słowo "miałkości", bo w tym serwisie nie tak dawno omawiano problem "wymagań minimalnych". Możliwe, że nie mam racji, ale na takich spotkaniach dotyczących IT w administracji, jakoś dziwny trafem przy omawianiu projektów czy rozwiązań, pomija się aspekt obowiązującego prawa od października 2005 roku, a dotyczącego dość kluczowych aspektów funkcjonowania elektronicznej części pracy urzędów.
Dopóki tak będzie, to "zagadnienia IT w administracji", będą jedynie zbiorem tematów do kolejnych spotkań i prelekcji. Nic z tego praktycznie nie wyniknie! Państwo ma być przyjazne dla wszystkich obywateli, a nie jedynie dla określonej grupy! A skoro są tacy dla których komputer w domu nie jest niezbędny, to urzędy muszą umieć funkcjonować również w komunikacji papierowej w relacjach urząd-obywatel. Postęp postępem, ale nie można wykluczyć nikogo tylko dlatego, że np. nie jest na tyle bogaty aby kupić sobie legalnego MS Windows i MS Office w najnowszej wersji, bo tylko tak można sprostać "modernizacji informatycznej" urzędów!
Dlatego moim zdaniem nic nie dadzą żadne wizje, konferencje ani prelekcje! Społeczność która sama musi załatwić swoje sprawy w urzędzie, wzorem rynku sama ustanowi niezbędne metody funkcjonowania urzędów. Firma która pierwsza zrozumie, że to obywatel ustala relacje z urzędem w obrębie obowiązującego prawa, zrobi krocie na wdrażaniu "rozwiązań IT w administracji"

Pozdrawiam.

Nagranie ze spotkania

Jarosław Lipszyc opublikował w blip.tv dalszy ciąg nagrania (sprawdziłem, że popełniłem błąd w relacji - przykład obrandowanego okienka z orędziem dotyczył Pana Prymasa, nie Pana Prezydenta).
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

czepialsko

A jak już trzeba użyć tytułu grzecznościowego, to czy to nie jest "Jego Ekscelencja Prymas", a nie "Pan Prymas"? (dla jasności - bardziej się interesuję poprawną polszczyzną niż reprezentowaną przez ten tytuł instytucją i osobą)

Relacja na stronie Pana Prezydenta

Spotkanie ministra Władysława Stasiaka z internautami na stronie Pana Prezydenta.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Trzy (Dwie?) strony...

...spotkały się na dyskusji z różnych zupełnie powodów.

Pisząc o stronach mam na myśli: „Internautów” oraz przedstawicieli Władzy Wykonawczej (to znaczy Premiera-Rządu i Prezydenta).

1. Internauci przyszli zaniepokojeni możliwością wprowadzenia „cenzury” (czyli blokowania dostępu do stron, które lubią).
2. Rząd przeprowadza „ustawę hazardową” (przy jej okazji wprowadził pomysł blokowania stron) w okresie kampanii wyborczej.
3. Kancelaria Prezydenta rozważa co może przy tym ugrać.

Kwestie „stanowienia prawa” czy „wolności słowa” pojawiają się niestety na marginesie, choć dla sprawy są najważniejsze.

Co ciekawsze w dyskusji pojawia się nowy argument za możliwością blokowania stron: „bezpieczeństwo państwa”, co wprowadza ciekawy element w całej dyskusji: najprawdopodobniej żadna ze stron nie zechce być wytykana jako ta, która nie dba o bezpieczeństwo Państwa.

Patrząc na sprawę w miarę obiektywnie każdy rodzaj „wolności” (słowa) czy „anonimowości” stanowi dla rządzących utrudnienie działania. Zupełnie osobna kwestia jest taka: czy jakakolwiek wolność czy anonimowość jest praktycznie realizowalna.

Z mojego punktu widzenia, zupełnie nieistotny jest proces dochodzenia do prawa, pod warunkiem, że wprowadzane ustawy będą przemyślane, spójne i dobre. Jest to bardzo trudne do realizacji, więc wszyscy się godzą na sytuacje, w której z „postawu czerwonego sukna” każdy wyszarpuje dla siebie ile się da (skoro trudno zrealizować prawo dobre i sprawiedliwe, to niech ja coś z tego mam, a nie konkurencja).

„Cyfrowość” czasów problemy tylko wyolbrzymia (znacznie łatwiej jest pewne rzeczy realizować: znacznie łatwiej być anonimowym, znacznie łatwiej inwigilować, znacznie łatwiej kopiować (kraść!), znacznie łatwiej ukrywać (szyfrować) pewne rzeczy). Klasa polityczna nie jest (niestety) odpowiednio przystosowana (wykształcona?), żeby rozumieć współczesne technologie i implikacje wynikające z ich stosowania. Podnieca się łatwością wyłączania, śledzenia i podsłuchiwania (w imię obrony jakiegoś bezpieczeństwa). Nie jest w stanie zacząć z niej korzystać w sposób pozytywny: żeby zacząć budować coś nowego...

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>