dostępność

MAiC sondował w Sejmie możliwość wsparcia elektronicznego popierania projektów obywatelskich

Jest ciąg dalszy moich starań o wprowadzenie możliwości elektronicznego popierania obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej. O tych propozycjach można przeczytać we wcześniej opublikowanych tu tekstach, jak m.in. Społeczna, elektroniczna partycypacja w Polsce - ucieczka do przodu (2010 rok) oraz Obywatelska inicjatywa legislacyjna - czy można składać podpisy elektronicznie? (2008 rok). Okazuje się, że MAiC przedstawił w maju br. informację o możliwości stworzenia systemu elektronicznego potwierdzenia poparcia dla obywatelskich projektów ustaw na posiedzeniu sejmowej Komisji Administracji i Cyfryzacji. Jaka była reakcja posłów?

Delegacja ustawowa w sprawie opłat od czynności geodezyjnych i kartograficznych niezgodna z Konstytucją

Za 12 miesięcy straci moc obowiązywania przepis art. 40 ust. 5 pkt 1 lit. b ustawy z dnia 17 maja 1989 r. - Prawo geodezyjne i kartograficzne, który stanowi delegację ustawową dla określenia w trybie rozporządzenia, a to przez ministra właściwego ds administracji publicznej, wysokości opłat związanych z czynnościami związanymi z prowadzeniem państwowego zasobu geodezyjnego i kartograficznego, a także związanych z prowadzeniem krajowego systemu informacji o terenie, a to wszystko za udzielanie informacji, za wykonywanie wyrysów i wypisów z operatów ewidencyjnych. Delegacja ustawowa straci moc obowiązywania ponieważ Trybunał Konstytucyjny uznał ten przepis za niezgodny z 92 ust. 1 i art. 217 Konstytucji RP. Rok temu wniosek o stwierdzenie niezgodności ww. przepisu skierowała do Trybunału Konstytucyjnego prof. Irena Lipowicz, Rzecznik Praw Obywatelskich. Trybunał podzielił poglądy RPO.

Tworzenie wizerunku medialnego na zlecenie administracji publicznej: informowanie czy manipulowanie?

W sumie to taka dość ciekawa sprawa: w jaki sposób realizowana jest strategia komunikacyjna rządu (ministerstw) i jakimi środkami się to odbywa. Kiedy popatrzeć na umocowanie prawne Centrum Informacyjnego Rządu, to ono zajmuje się różnymi sprawami, które w świecie aktywności biznesowej nazwalibyśmy działaniami z zakresu public relations, monitoringu mediów, czasem promocji, czasem reklamy. Ale skoro są w rządzie (a także innych organach administracji państwowej) komórki organizacyjne zajmujące się takimi relacjami medialnymi, to - tak się nad tym zastanawiam - czy w tych sprawach dopuszczalny jest outsourcing? Innymi słowy: czy prawnie możliwe (oraz czy społecznie słuszne) jest to, by Kancelaria Prezesa Rady Ministrów wynajmowała przedsiębiorstwa od komunikacji społecznej, jeśli realizacja takiej komunikacji jest już zadaniem konkretnej komórki organizacyjnej w Kancelarii? Jeśli jest możliwe i słuszne, to jakimi zasadami powinna kierować się taka firma, którą najmie się do wsparcia działań rządu w sferze PR? Czy możliwe jest na przykład, by realizowano jedynie strategię "udostępniania tylko dobrych wiadomości"? Nie jest moim celem atakowanie rządu. Nic z tych rzeczy. Zastanawiam się zwyczajnie nad zasadami obiegu informacji publicznej. Bo, że rząd, a także poszczególne ministerstwa, z usług różnych firm korzystają w zakresie relacji komunikacyjnych, to chyba można uznać za pewne.

Odpowiedzi z Prokuratury Generalnej w sprawie konta na Twitterze

Niedawno sygnalizowałem, że złożyłem do Prokuratury Generalnej wniosek o dostęp do informacji publicznej, w którym pytałem m.in. o umowę pomiędzy Prokuraturą Generalną a spółka Twitter, Inc. (z siedzibą w San Francisco), a także o treść dokumentów ujawniających stosowane w Prokuraturze Generalnej procedury związane z publikacją informacji przez osoby występujące w imieniu Prokuratury Generalnej w serwisie twitter.com, a także o treść takich dokumentów, które regulują procedury związane z pozyskiwaniem informacji za pośrednictwem serwisu twitter.com, w szczególności, ale nie wyłącznie, związane z postępowaniem z informacjami pozyskanymi w ramach „obserwowania” innych użytkowników korzystających z serwisu twitter.com (por. Kiedy obserwuje cię prokuratura...). Dziś otrzymałem odpowiedź na swój wniosek. Ale to nie był jedyny wniosek, który trafił do Prokuratury Generalnej w sprawie tego konta.

Myślę, że to posłowie są odpowiedzialni za brak dostępności prognozy pogody

Prognoza pogody nie jest dostępna dla celów re-use, a jak zaczyna padać, to nagle pojawiają się opóźnienia w prezentowaniu danych z radarów? Moim zdaniem odpowiadają za to posłowie, bo - jak uważam - chodzi o kasę. Zwyczajnie. Chodzi o kasę na realizację zadania publicznego, której IMiGW nie ma. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej ma realizować określone zadania publiczne, tak? Tak. Z budżetu państwa IMiGW otrzymał w 2012 roku 42.802.567,71 złotych. To mniej, niż w 2011 roku (48.961.778 złotych) i mniej niż w roku 2010 (52.252.285,77 złotych). Nie wiem jeszcze, jakie są ogólne koszty działalności IMiGW i mam za mało danych, by stwierdzić, czy Instytut gospodaruje prawidłowo (racjonalnie, rzetelnie, etc.), czy też gdzieś jakieś pieniądze marnuje, gdzieś wyciekają, albo gdzieś coś można by zrobić lepiej. Przypuszczam, że problem z tym rozpaczliwym uniemożliwianiem korzystania z danych z radarów pogodowych ma swoje źródło w "krótkiej kołderce" finansów publicznych. W 2012 roku Instytut uzyskał 7.068.968,58 złotych z tytułu odpłatnego przekazywania danych pogodowych. To mniej, niż w roku 2011 (7.143.348,72 złotych), ale więcej, niż w roku 2010 (6.805.206,34 złotych). Spodziewam się, że za rok dostanie z tego tytułu jeszcze mniej, bo generalnie ludzie zaczynają się mocno awanturować o te dane, a dodatkowo zaczynają pytać o treść zawartych przez IMiGW umów.

Co znalazłem w umowie pomiędzy NCK i Fundacją Polska Obywatelska na realizację zadania "Orzeł może"

Nie zapomniałem o umowie pomiędzy Narodowym Centrum Kultury i Fundacją Polska Obywatelska. Chodzi oczywiście o zaangażowanie Fundacji w akcję "Orzeł może". Kiedy poprzednio prosiłem o udostępnienie takiej umowy - w ramach wniosku o dostęp do informacji publicznej - dowiedziałem się, że Fundacja jeszcze takiej umowy z NCK nie zawarła i umowa ta jest renegocjowana wcześniej złożony wniosek jest aktualizowany. Poprosiłem zatem o umowę po pewnym czasie. Umowa taka właśnie została zawarta (z datą 3 czerwca i pieczęcią, że wpłynęła do NCK z datą 17 czerwca) i trzy dni temu (18 czerwca) otrzymałem jej cyfrową kopię. Do umowy jest też załącznik zatytułowany "Preliminarz całkowitych kosztów zadania wraz ze źródłami finansowania" oraz załącznik pt. "Szczegółowy opis merytoryczny zadania oraz harmonogram działań". Jest też i załącznik nr 3, zatytułowany "Wykaz wskaźników (mierników) przewidywanych rezultatów realizacji zadania". Uzyskanie kopii tej umowy nie kończy jeszcze procesu wydobywania informacji na temat kulis organizacji akcji "Orzeł może". Czekam jeszcze na odpowiedź z Ministerstwa Obrony Narodowej, które poprosiłem o informacje m.in. dotyczące udostępnienia śmigłowców z których zrzucano ulotki nad poszczególnymi miastami.

Rada Prasowa przy Prezesie Rady Ministrów i pytanie, czy obywatel może zignorować przepisy o konieczności płacenia podatków

Konstytucja RP z dnia 2 kwietnia 1997 r. stwierdza, w art. 156, że za naruszenie Konstytucji lub ustaw, a także za przestępstwa popełnione w związku z zajmowanym stanowiskiem, Członkowie Rady Ministrów ponoszą odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu. Dla potrzeb tego wywodu zostawię, tymczasem, na boku owe przestępstwa. Zignorowanie przepisu rangi ustawowej jest, moim zdaniem, naruszeniem ustawy. Jeśli obowiązująca ustawa stwierdza, że przy Prezesie Rady Ministrów działa Rada Prasowa oraz, że członków tej Rady powołuje Prezes Rady Ministrów na okres 3 lat, a jednocześnie takiej Rady Prasowej nie powołano, to - jak uważam - wszyscy Prezesi Rady Ministrów w Rzeczypospolitej pod rządami obecnej Konstytucji RP, którzy nie powołali Rady Prasowej, popełnili delikt konstytucyjny. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że uchwałę o pociągnięciu członka Rady Ministrów do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu podejmuje Sejm i to na wniosek Prezydenta Rzeczypospolitej lub co najmniej 115 posłów i musi ją przegłosować większością 3/5 ustawowej liczby posłów. Dlatego też nie spodziewam się, że wszyscy premierzy, którzy nie powołali Rady Prasowej, odpowiedzą za to przed Trybunałem Stanu. A ostatni raz Radę Prasową powołano w... 1985 roku. Oznacza to, że delikt konstytucyjny popełnili praktycznie wszyscy premierzy "wolnej Polski", niezależnie od tego, jaki "kierunek" realizowało (lub jedynie głosiło) ugrupowanie, z którego się wywodzili. Skoro może być tak, że premier rządu wybiera sobie przepisy ustawowe, które chciałby stosować, a te, które nie są dla niego wygodne ignoruje, to to właśnie dziś znaczy "demokratyczne państwo prawne", o którym mowa w art. 2 Konstytucji RP, a z którego Trybunał Konstytucyjny wywiódł już tak wiele różnych zasad konstytucyjnych.

Kiedy obserwuje cię prokuratura...

Kiedy obserwuje cię prokuratura, to wiedz, że coś się dzieje. Mnie Prokuratura obserwuje co jakiś czas. A przynajmniej co jakiś czas dostaję komunikat w serwisie Twitter, że Prokuratura mnie obserwuje. Wczoraj znów otrzymałem taki komunikat i poczułem się trochę nieswojo. To nawet nie chodzi o to, że pamiętam trochę inne czasy, w szczególności - by dać jakiś przykład - pamiętam wyjazd żołnierzy radzieckich z Polski, a nawet parę wcześniejszych historii. Nie chodzi o to, że czuję się jakoś wybitnie niekomfortowo, kiedy ktoś mnie obserwuje na Twitterze. Chodzi o to, że zacząłem się zastanawiać. A to powoduje dyskomfort. Na przykład zacząłem się zastanawiać nad tym, czy jeśli opublikuję na Twitterze, będąc wszak obserwowany przez Prokuraturę, notatkę na temat możliwego przestępstwa, to czy Prokuratura może powiedzieć, że się o nim nie dowiedziała? Albo: kim jest człowiek, który obserwuje mnie za pomocą konta Prokuratury na Twitterze? Poza wszystkim - takie obserwowanie mnie na Twitterze jest zwyczajnie nieuczciwe.

Jeden wyrok - setki pytań, czyli odpowiedzialność państwa za naruszenie autorskich praw majątkowych do programu komputerowego

Ze spółki Mainframe sp. z o.o. otrzymałem informację na temat wyroku Sądu Okręgowego w Rzeszowie, który uprawomocnił się ponoć w dniu 6 czerwca. Sąd Okręgowy uznał w spornej sprawie, że Wojewoda Podkarpacki naruszył przysługujące spółce autorskie prawa majątkowe do programu komputerowego i nakazał mu złożyć oświadczenie w przewidzianej wyrokiem formie i we wskazanych wyrokiem mediach. Dowiedziałem się przy okazji, że jest to już czwarty prawomocny wyrok tego typu (chociaż pierwszy nakazujący publikację oświadczenia w mediach). Przedstawiciel spółki napisał mi: "MSW i wojewodowie uważają, że ich stosowanie praw autorskich i obowiązek płacenia opłat licencyjnych nie dotyczy. Przegrywają kolejne procesy, ale umów podpisywać nie zamierzają. Wolą płacić trzykrotność opłaty. Co ciekawe odszkodowania płacone są z rezerwy budżetu państwa, a nie z budżetu organu, który narusza". Jakiego programu komputerowego dotyczy sprawa? Chodzi o oprogramowanie nazwane "Łącznik - oprogramowanie teletransmisji do SZBD JANTAAR". Jest to oprogramowanie mniej więcej spełniające funkcje monitora transakcyjnego, który wykorzystywany jest przy dokonywaniu interakcji z systemem PESEL.

Umowy z autorami i "tworzy się" Radę Programową Przeglądu Legislacyjnego

Wczoraj otrzymałem odpowiedź na wniosek o dostęp do informacji publicznych, który sygnalizowałem w tekście List od Przewodniczącego Rady Legislacyjnej w związku publikacją na temat "Przeglądu Legislacyjnego". Wczoraj również umówiliśmy się ostatecznie na spotkanie i rozmowę z Przewodniczącym Rady Legislacyjnej przy Prezesie Rady Ministrów. Spotkanie odbędzie się w przyszły czwartek. Tymczasem wiem już, że budżet Rady Legislacyjnej to 769 tys. złotych rocznie. Otrzymałem też treść uchwały Rady Legislacyjnej, która "przyjęła do akceptującej wiadomości" umowę pomiędzy KPRM i spółką Wolters Kluwer. W tej samej uchwale "tworzy się" Radę programową czasopisma Przegląd Legislacyjny, a jednocześnie (nie wiem, jak to nazwać, ale chyba słowo "proklamuje" będzie odpowiednie) proklamuje się, że Rada Legislacyjna stanowi Komitet Redakcyjny owego czasopisma. Samej umowie ze spółką Wolters Kluwer, którą to umowę podpisał - w imieniu KPRM, z upoważnienia Szefa KPRM - Przewodniczący Rady legislacyjnej, poświęciłem poprzednią notatkę: Umowa na "część procesu wydawniczego" związanego z Przeglądem Legislacyjnym. Wczoraj otrzymałem również treść umów, które zostały zawarte z autorami artykułów publikowanych w Przeglądzie Legislacyjnym, a także dokumenty związane z zamówieniem publicznym.