dostępność

W Sejmie trwają prace dot. zmiany zasad dostępu do informacji z ksiąg wieczystych i hipoteki

kamera komputera HAL 9000 z ekranizacji 2001: Odyseja kosmiczna Arthura C. ClarkeaW styczniu w Sejmie znalazł się rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy o księgach wieczystych i hipotece. W krótkim opisie tego projektu można przeczytać m.in., że "dotyczy zagwarantowania ustawowego dostępu do jawnej księgi wieczystej, przy uwzględnieniu aktualnych możliwości technicznych, w szczególności za pośrednictwem Internetu...". Dostęp do ksiąg wieczystych i do informacji hipotecznych był przedmiotem pewnej niszowej dyskusji na temat "jawności formalnej". Generalnie są to informacje, które stanowią informację publiczną i dziś - jak się wydaje - dostęp do takich informacji gwarantuje ustawa o dostępie do informacji publicznej (z ograniczeniami, np. związanymi z ochroną prywatności). Oznacza to też, że tych informacji dotyczą przepisy dot. ponownego wykorzystania informacji z sektora publicznego, które w ustawie o dostępie do informacji publicznej się jakiś czas temu pojawiły. Nowe podejście stworzy szczególny tryb dostępu i ponownego wykorzystania takich informacji.

NSA dopuścił podpis elektroniczny w postępowaniu przed sądami administracyjnymi

Jeden z czytelników zasygnalizował mi Postanowienie Naczelnego Sądu Administracyjnego, sygn. I OSK 1317/12, z 11 grudnia 2012 roku, w którym to postanowieniu rozważano sytuację prawną skargi na bezczynność wniesionej do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Kielcach. Pojawiło się w tej sprawie wezwanie do usunięcia braków formalnych skargi przez własnoręczne podpisanie skargi oraz do uiszczenia wpisu. Skarżący nie podpisał własnoręcznie, a następnie argumentował na rzecz poglądu o dopuszczalności podpisywania pism do sądów administracyjnych bezpiecznym podpisem elektronicznym. Ta kwestia była już wcześniej rozstrzygana w kilku innych sprawach i NSA uważał, że pisma w postępowaniach przed sądami administracyjnymi należy podpisywać własnoręcznie. Tym razem jest jednak inaczej.

Kiedy reklama stringów w Dzienniku Ustaw?

Jestem zwyczajnie niezsocjalizowany. Naprawdę nie chcę nikomu w niczym przeszkadzać. Chętnie poddałbym się jakiejś resocjalizacji, by nie stwarzać żadnych problemów, by nikogo nie niepokoić. Czy ktoś gdzieś oferuje jakąś usługę lobotomii, bym już nie widział w takich działaniach niczego nieodpowiedniego? Chciałbym sobie żyć spokojnie, niczego nie zauważać, niczemu się nie dziwić i by mi już o nic nie chodziło. Byle tanio (i byle zbytnio nie bolało). Tymczasem wchodzę na stronę Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i widzę reklamę nowego modelu samochodów.

Prace nad systemową, powszechnie obowiązującą regulacją procesu stanowienia prawa

W ramach swoich rozlicznych aktywności chodzę na otwarte spotkania dot. ważnych - jak uważam - prac legislacyjnych w rządzie. Wcześniej - o czym informowałem w tekście podsumowującym poprzedni rok działania serwisu, a także w notatce na temat tego, że się martwię stygmatem "najbardziej wpływowego prawnika w Polsce" - wspierałem Ministerstwo Gospodarki w pracach nad systemem konsultacji online, Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji - w warsztacie, w którym zajmowaliśmy się technicznymi aspektami komunikacji rządu z obywatelami, Ministerstwo Sprawiedliwości - w pracach nad publikowaniem orzecznictwa. Brałem też udział w szeregu spotkań organizowanych przez Rządowe Centrum Legislacji oraz Kancelarię Prezesa Rady Ministrów, a dotyczących problemów oceny skutków regulacji, Regulaminu prac Rady Ministrów, itp. Brałem wreszcie udział w pracach Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji, gdzie omawiano kwestie re-use danych publicznych, które mogą być przydatne dla bardziej rzetelnego przygotowania ocen skutków regulacji i oceny legislacji ex post. Generalnie te wszystkie elementy złożyły się następnie w całość w przyjętym niedawno rządowym programie "Lepsze regulacje 2015". No i teraz wypada odnotować prace podjęte w Ministerstwie Sprawiedliwości, które koncentrują się na stworzeniu projektu ustawy porządkującej proces legislacyjny na etapie rządowym oraz proces konsultacji publicznych z nim związanych. O taką regulacje w randze powszechnie obowiązującego prawa zabiega od dawna Obywatelskie Forum Legislacji, w którym również uczestniczę.

Łyżka dziegciu do uniewinnienia twórców OdSiebie.com

Jak już wiadomo - sąd uniewinnił twórców serwisu OdSiebie.com. Mec. Rafał Cisek wymienia: "Wyrok Sądu Rejonowego dla Wrocławia Śródmieścia, II Wydział Karny, z dnia 6 marca 2012 r., sygn. akt II K 1331/10 - po oddalonej w zakresie właściciela i administratora OdSiebie apelacji prokuratury, utrzymany w zakresie uniewinnienia administratorów OdSiebie.com w mocy wyrokiem Sądu Okręgowego we Wrocławiu Odwoławczego, IV Wydział Odwoławczy z dnia 6 lutego 2013 r.; SO w pełni poparł stanowisko SR w zakresie uniewinnienia osób prowadzących serwis". Mamy zatem wyroki w dwóch instancjach. Wielu się teraz cieszy, a ja - przekorknie - pozwolę sobie na delikatną krytykę jednej z tez, która w uzasadnieniu wyroku Sądu Rejonowego się pojawiła.

Nowela uśude: Dlaczego zabiegacie o półśrodki, jeśli informacja "chce być wolna"?

Dziś od rana dziennikarze pytają mnie o nowelizację ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Generalnie chodzi o to, że nowela miała trafić pod obrady Rady Ministrów w zeszłym tygodniu, ale trafiła na następne posiedzenie rządu. Minister Boni spotkał się niedawno z "środowiskami twórczymi" i po tym spotkaniu postanowił bronić na Radzie Ministrów nowelizacji bez przepisu, który zwalniałby "wyszukiwarki" z odpowiedzialności. Pojawiło się kilkanaście komentarzy. Nie wiem, czy jest sens odnosić się do wszystkich, a prace nad tą nowelizacją relacjonowałem na tych łamach regularnie. I to od 2008 roku (MAiC dziś sygnalizuje jedynie prace w tej kadencji Sejmu, a przecież prace nad tymi propozycjami zaczęły się jeszcze w ubiegłej kadencji - te propozycje, które dziś ponownie poruszają wyobraźnie komentujących, pojawiły się nawet przed rozpoczęciem w Sejmie prac nad poprzednia nowelą uśude). A tytuł niniejszej notatki jest oczywiście przewrotny.

Odwróćmy bieguny dyskusji o lobbingu w kontekście kopiowania nadesłanych stanowisk

Zacznę od tego, że uważam, że lobbing jest dobry. Lobbing rozumiany w taki sposób, że ktoś zabiega o swoje interesy w systemach prawnym, politycznym, społecznym, gospodarczym. Ktoś, kto nie zabiega o swoje interesy jest skazany na to, że ktoś inny mu coś w swojej łaskawości podaruje. Jest zatem jak liść, który rzucany jest po spienionym nurcie potoku historii, rzucany to w jedną, to w drugą stronę porywami fal. Raz zatonie, raz zostanie wypchnięty na brzeg. Dla żeglarza niesterowna łódź, którą płynie, tworzy sytuację wielkiego zagrożenia. Dlatego żeglarz zabiega o to, by mieć chociaż minimalną prędkość, by móc wykonywać jakiekolwiek manewry. Lobbysta jest takim sternikiem wynajętym przez właściciela ładunku. Są i tacy sternicy, którzy kierują własnymi łodziami, troszcząc się o własny ładunek. Nie mamy pretensji do sterników, że kierują swoimi okrętami w celu dowiezienia ładunku do portu docelowego. O co możemy mieć pretensję? O to, że odpowiedzialny za akwen nie zatroszczył się o jego oznaczenie, że nie ustalił zasad kotwiczenia. Lobbing jest OK. Z rywalizacji lobbystów społeczeństwo może wynosić wiele korzyści. O ile zasady gry będą jasne, efekt pracy lobbystów będzie przejrzysty, a sami lobbyści nie będą stygmatyzowani w dyskursie publicznym.

Kilka słów o dyskusji na temat zasobów publicznych w dniu zakończenia konsultacji

W dyskusji o "zasobach publicznych" należy - jak uważam - zadać wcześniej pytanie o to, jaki powinien być system społeczno-gospodarczy Rzeczypospolitej Polskiej w erze społeczeństwa "informacyjnego". Założenia przedstawione przez MAiC (por. Konsultacje założeń do otwartych zasobów publicznych) dotykają cząstki problemu, ale nie odpowiadają na fundamentalne pytanie o ten system społeczno-gospodarczy, który projektodawcy chcieliby (politycznie) wspierać. Oczywiście rozumiem, że MAiC ma świadomość oczekiwań ze strony różnych interesariuszy. Wśród tych interesariuszy są pewnie i tacy, którzy czują się zagrożeni, że oto "otwieranie" zasobów publicznych spowoduje, że stracą dostęp do kranika z publicznymi pieniędzmi. MAiC musi jakoś "zarządzać" takimi oczekiwaniami i szuka "kompromisu". Ja uważam, że nie jest możliwy kompromis w kwestii tego, jak odsunąć wygodnie usadzonych blisko kranika z publicznymi pieniądzmi.

Ferment, czyli dyskusje o informacji, partycypacji i demokracji

Piotr Waglowski w TOKFMW minioną niedzielę, w audycji Weekendowy Poranek Radia TOKFM, rozmawiałem sobie z red. Pawłem Sulikiem o demokracji. W sumie, to nie tylko o demokracji, bo również o informacji oraz partycypacji. Dwa dni wcześniej miałem okazję na podobne tematy dyskutować w trakcie zorganizowanej w Warszawie konferencji Personal Democracy Forum. Przed nami "Kongres Wolności w Internecie", który organizuje Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji. Dyskusje, jak uważam, są potrzebne. Chociażby po to, by uwspólnić wyobrażenia na temat tego jak jest i jak powinno być.

Rząd przyjął program "Lepsze regulacje 2015"

Uważam, że to bardzo dobra wiadomość, chociaż pewnie wielu uzna, że przyjmowane przez rząd programy nie zmieniają rzeczywistości. Ja wierzę, że ten może stanowić ważny element zmian w sposobie działania Rady Ministrów (oraz państwa). Nie raz sygnalizowałem na łamach serwisu, że "strona społeczna" bardzo zabiega o regulacje dot. konsultacji publicznych. Chodzi o to, by na podstawie przepisów ustawowych były zapewnione prawa obywateli w takim procesie, nie tylko o to, by taki proces był w ogóle umocowany w systemie powszechnie obowiązującego prawa. Dziś to regulamin pracy rządu o konsultacjach głównie wspomina, ale te regulacje skierowane są do rządu, nie dają praw obywatelom. Nie są powszechnie obowiązującym prawem. A program "Lepsze regulacje 2015"? Też nie jest powszechnie obowiązującym prawem, ale jest to krok na drodze w kierunku zapewnienia partycypacji obywatelskiej.