jednostka

Program komputerowy: kara za pozyskanie (zbycie) i kara za używanie

Jak już wiemy z wcześniejszych doniesień (por. O legalności programu i stratach firmy) - przepisy karne w Polsce penalizują nieuprawnione uzyskanie programu komputerowego, nie zaś samo korzystanie z niego bez licencji. Może się np. zdarzyć, że ktoś uzyskał program komputerowy, a następnie stracił "podstawę" (przepis art. 278. § 2 KK mówi o zgodzie osoby uprawnionej). Dziś media piszą, że "Patrykowi L. może grozić kara nawet pięciu lat więzienia za używanie nielegalnego Windowsa XP". Nie znamy zarzutów, a dziennikarze i policja asekurują się pisząc "może grozić", ale jednak piszą też "za używanie".

Konkurencja headhunterów - problem "sieci kontaktów personalnych"

W Wielkiej Brytanii toczy się interesujący spór prawny, w którym firma doradztwa personalnego (headhunterska, czy - jak kto woli - rekrutacyjna) Hays Specialist Recruitment twierdzi, że jej były pracownik, Mark Ions, "podkrada" jej klientów za pomocą popularnego wciąż na całym świecie serwisu do budowania relacji interpersonalnych - LinkedIn. Sąd zdecydował tam niedawno, by mężczyzna ujawnił dane dotyczące jego "profilu", chociaż firma domaga się również, by ujawnił on całą swoją "bazę klientów".

Jak tworzyć dobre prawo w społeczeństwie informacyjnym

"Jeśli istnieje „intelektualne pokrewieństwo” między normą prawną, a zapisem kodu programu to dlaczego przy tworzeniu tego pierwszego nie skorzystać z doświadczeń nabytych przy tworzeniu tego drugiego?"

Czy to helpdesk ujawnił rozmowę w sprawie sabotażu?

Niedawno opublikowałem tekst "...aby zachować wiadomość naciśnij dwa", co trzeba nacisnąć, by opublikować w Sieci?, a w nim informację o ogłoszeniu, za pomocą którego p. Lech Czaban poszukuje świadków opublikowania w internecie jego "rozmowy reklamacyjnej". Teraz zaś w internecie pojawiło się nagranie z rozmowy reklamacyjnej oburzonej klientki TP, która uznała, iż ktoś dokonał sabotażu i w związku z tym przestała działać jej ulubiona telewizja Trwam. Zastanawiam się, czy to standardowa procedura TP, że dopuszcza do tego, by nagrania z rozmów z klientami trafiały w nieodpowiedzialne ręce, które następnie publikują te rozmowy w internecie?

GBY.pl - wniosek o kasacje skierowany do Rzecznika Praw Obywatelskich

Obrońca oskarżonego Leszka Szymczaka złożył z datą 19 maja wniosek o kasację. Adresatem wniosku jest Rzecznik Praw Obywatelskich. Jest to dalszy ciąg sprawy, o której pisałem ostatnio w tekście Wyrok z uzasadnieniem (sygn. akt. VI Ka 409/07). Obrońca oskarżonego wnosi do RPO o wniesienie, na podstawie art. 521 kpk, kasacji od prawomocnego wyroku Sądu Okręgowego w Słupsku Wydział VI Karny Odwoławczy z dnia 7 lutego 2008 r., a konkretnie: odnośnie punktu A tego wyroku - utrzymującego w mocy wyrok Sądu Rejonowego w Słupsku II Wydział Karny z dnia 7 marca 2007 r.

Dane osobowe w serwisach społecznościowych - decyzję warto rozpatrzyć raz jeszcze

Z datą 30 maja trafiło do GIODO "odwołanie" od Decyzji DOLiS/DEC-314/08/13239 (por. Dane osobowe w Naszej-klasie: GIODO odmówił uwzględnienia wniosku skarżącego). Słowo "odwołanie" napisałem w cudzysłowie, gdyż tryb postępowania zakłada możliwość złożenia "wniosku o ponowne rozpatrzenie sprawy". Jednocześnie doktryna zaczęła się wnikliwiej przyglądać postawionym w Decyzji GIODO tezom. Ogólnie mówiąc pojawia się krytyka stanowiska GIODO. Zaczyna się od pierwszego artykułu dziennikarskiego, ale zaraz pojawi się kilka innych opracowań.

Krzysztof J. Szklarski przeciwko tłumaczom

A więc dobrze. Podobno nie da się wejść w hmm.. bagno, żeby sobie nogi nie ubrudzić. Trudno, raz się żyje. Jeśli ktoś z czytelników będzie straszony przez p. Krzysztofa J. Szklarskiego, że "powiadomi on organy ścigania o nakłanianiu go do popełnienia przestępstwa" w sytuacji, kiedy tłumacz - gdy dojdzie do wniosku, iż kiedyś opublikowane przez niego materiały mogą stanowić naruszenie prawa - dobrowolnie starał się zapobiec skutkom stanowiącym dziś w jego oczach znamię czynu zabronionego, to myślę, że powinien przeczytać poniższe...

Nieblipowy blip o Twitterze i ewentualnych sporach prawnych ery "beta"

chmurki ery dwa zero: betaJak wiemy: polski wkład w rozwój "Web 2.0" polega głównie na kopiowaniu (klonowaniu) pomysłów, które w jakiś sposób spotkały się z zainteresowaniem (popularnością) w innych częściach świata (zwłaszcza tam, gdzie język polski nie jest tak popularny, a raczej masy użytkowników posługują się językiem globalnym, bo np. angielskim). Dlatego też wszelkie polskie start-upy oraz inne przedsięwzięcia opierające się na sukcesach swoich pierwowzorów, wiedząc, że rozwija nam się w Polsce społeczeństwo obywatelskie, a użytkownicy coraz częściej zyskują świadomość przysługujących im praw, powinny przyglądać się również sporom prawnym, które dotykają serwisów-matryc. Zwłaszcza zaś w czasie, gdy znów "środowisko" zabiega o środki z venture capital, albo stara się wejść na giełdę (również na New Connect), lub już na tej giełdzie się znalazło. Weźmy taki serwis Twitter, którego polskim "odpowiednikiem" jest Blip...

Dane osobowe w Naszej-klasie: GIODO odmówił uwzględnienia wniosku skarżącego

27 maja Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych wydał decyzję (DOLiS/DEC-314/08/13239), którą, po przeprowadzeniu postępowania administracyjnego, odmówił uwzględnienia wniosku... A zaczęło się od skargi w sprawie przetwarzania danych osobowych przez Nasza-Klasa sp. z o.o. z siedzibą we Wrocławiu, którą 5 miesięcy temu złożył mężczyzna, wykazując, że jego dane osobowe w zakresie wizerunku, imienia i nazwiska zostały bez jego zgody opublikowane na stronie internetowej nasza-klasa.pl. Skarżący wniósł o "usunięcie podpisu pod zdjęciem" oraz o ukaranie "portalu za niedopełnienie obowiązku".

Tłumacz zbiera na adwokata

Dokładnie rok temu rozpoczęła się sprawa "tłumaczy napisów" (por. Zatrzymano tłumaczy napisów...). Dziś wiadomo, że sprawa się toczy dalej, a jeden z tłumaczy zbiera pieniądze na adwokata, gdyż nie stać go na opłacenia kosztów tego typu. Każdemu przysługuje prawo do obrony, a korzystając z pewnych doświadczeń z działu pro bono pomyślałem, że zapytam czytelników: czy znalazłby się jakiś adwokat, który pro bono podjąłby się reprezentacji tłumacza, o którym wiemy, że tłumaczył seriale 24h oraz Lost?