przechowywanie danych

Potencjał wielkich danych - Komisja sygnalizuje chęć tworzenia nowych praw "własności"

Trochę się boję, gdy czytam, że "Komisja zainicjuje konsultacje i powoła grupę ekspertów w celu dokonania oceny zapotrzebowania na wytyczne dotyczące konkretnych kwestii własności danych i odpowiedzialności związanej z dostarczaniem danych, w szczególności w odniesieniu do danych zebranych w ramach technologii internetu przedmiotów". Już w Europejskiej Agendzie Cyfrowej mowa była o rynku informacji. Nie uwzględniono tam, że wolność słowa, wolność pozyskiwania i rozpowszechniania informacji należą do podstawowych wolności (politycznych) człowieka. W związku z europejskim myśleniem o "wykorzystaniu potencjału dużych zbiorów danych" znowu pojawia się tendencja do grodzenia prawnego informacji. Ale generalnie zgadzam się, że potencjał dużych zbiorów danych należy wykorzystywać. Nie jestem jedynie przekonany, czy służyć temu będzie działanie podobne do "grodzenia gruntów wspólnych" w XVIII w. Anglii.

Dziś w Rosji wchodzą w życie przepisy dotyczące rejestru "blogów"

Wielokrotnie w tym serwisie pisałem, że "nie wiem, co to blog". Pisałem o tym w kontekście polskich propozycji związanych z nowelizacją prawa prasowego, a to konkretnie dlatego, że proponowano tam różne dziwne definicje prasy (wyłączające z niej nieokreślone pojęcie "blog" właśnie). Od kilku dni polskie media informują o rosyjskiej ustawie, która definiuje blogi (wedle kryterium osiąganej dziennej oglądalności), nakazuje tamtejszym blogerom rejestrację w sytuacji, w której ich blogi mają dziennie przynajmniej trzy tysiące odwiedzających. Cel tej ustawy jest taki, by zrównać (w prawach i obowiązkach) owych "blogerów" z innymi mediami. Nasze media nie podają jednak nazwy ustawy i nie linkują do źródeł. Dziś wchodzi w życie ta ustawa, czyli Федеральный закон Российской Федерации от 5 мая 2014 г. N 97-ФЗ. Zachęcam do jej lektury.

Trybunał Konstytucyjny podważył część przepisów o retencji danych telekomunikacyjnych (sygn. K 23/11)

Trybunał Konstytucyjny w pełnym składzie rozpoznał połączone wnioski Rzecznika Praw Obywatelskich oraz Prokuratora Generalnego dotyczące określenia katalogu zbieranych informacji o jednostce za pomocą środków technicznych w działaniach operacyjnych oraz zasad niszczenia pozyskanych danych. O połączonych wnioskach pisałem w tekście Retencja danych: Prokurator Generalny wspiera argumentacją skargi konstytucyjne RPO. W efekcie ich rozpoznania Trybunał Konstytucyjny wydał dziś wyrok w sprawie K 23/11. Trybunał uznał, mówiąc ogólnie, że nie można sobie tak swobodnie tworzyć prawa, które ingeruje w konstytucyjnie chronione wolności i prawa obywatelskie. Jeśli służby specjalne i policja mają mieć prawo do posługiwania się retencją danych telekomunikacyjnych, to powinny być też przepisy gwarantującą niezależną kontrolę udostępniania takich danych. Powinny też istnieć gwarancje niezwłocznego, komisyjnego i protokolarnego zniszczenia materiałów zawierających informacje objęte zakazami dowodowymi, co do których sąd nie uchylił tajemnicy zawodowej bądź uchylenie było niedopuszczalne. W efekcie TK uznał za niezgodne z konstytucją część przepisów ustawy o Policji, ustawy o Straży Granicznej, ustawy o kontroli skarbowej, ustawy o Żandarmerii Wojskowej i wojskowych organach porządkowych, ustawy o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Agencji Wywiadu, ustawy o Służbie Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służbie Wywiadu Wojskowego, ustawy o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym...

Elektronizacja baz danych z informacjami publicznymi zmniejsza zakres pojęcia "informacja przetworzona"

Chociaż w ustawie o dostępie do informacji publicznej nie zdefiniowano pojęcia "informacja przetworzona", to orzecznictwo próbowało sobie z tym jakoś poradzić, a to m.in. dlatego, że ustawa przewiduje uprawnienia do uzyskania informacji publicznej, w tym uzyskania informacji przetworzonej w takim zakresie, w jakim jest to szczególnie istotne dla interesu publicznego. Realizując prawo do informacji nie trzeba się tłumaczyć, ale jeśli mamy do czynienia z "informacją przetworzoną" - tu padają często pytania ze strony organów o ten szczególnie istotny interes publiczny. W ten sposób administracja publiczna może się chronić przed nadmiarem pracy, gdy żądanie udostępnienia dotyczy sporej ilości danych albo wymaga żmudnego jej wyłuskiwania z wielkich zbiorów. W administracji publicznej dochodzi jednak do digitalizacji i upowszechniają się wszelkie systemy bazodanowe. To zaś musi znaczyć, że coś, co wcześniej było trudne lub czasochłonne, dziś może być proste i szybkie. Uważam, że aktywnie składając wnioski o dostęp do informacji publicznej obywatele przyczyniają się do reformowania państwa. W jaki sposób? Warto zwrócić uwagę na niedawny Wyrok WSA w Gliwicach.

Co dziś czyni dziennikarza i dlaczego tylko tego środowiska ma dotyczyć ochrona tajemnicy dziennikarskiej?

Cały czas zastanawiam się nad tym, w jaki sposób kształtowałaby się dziś dyskusja o tajemnicy dziennikarskiej, gdyby owe nagrania były opublikowane nie przez tygodnik, a przez tak zwanego "blogera". No bo przecież ktoś mógł nagrać i nie "dziennikarzowi", a "blogerowi" je przekazać (przy założeniu, że to nie publikator nagrał, a otrzymał z zewnątrz; ponoć nie tylko tygodnik miał dostęp do tych nagrań przed publikacją). W sprawie TASZ przeciwko Węgrom stwierdzono, że wolność prasy realizowana jest nie tylko przez media, ale również przez organizacje pozarządowe, które mogą inicjować debatę publiczną w istotnych dla obywateli sprawach. Jeśli również przez organizacje pozarządowe, to dlaczego nie przez "zwykłych obywateli", którzy dziś też mają możliwość szerszego brania udziału w debacie publicznej. Jeśli wolność prasy może być realizowana również przez NGO-sy, to czy źródła, którymi posługują się takie NGO-sy też powinny być objęte ochroną? Czy źródła na podstawie których ktoś konkretny, osoba fizyczna korzystająca z środków społecznego przekazu i w ramach wolności pozyskiwania i rozpowszechniania informacji, ale bez pośredników, czy takie źródła również powinny być chronione? Co w dzisiejszych czasach "robi" dziennikarza?

Biuletyn Informacji Publicznej w kontekście osowiałej afery podsłuchowej

W dniu dzisiejszym wszyscy najbardziej czekali na konferencję Prezesa Rady Ministrów, który jej termin wyznaczył komunikatem na Twitterze: "Przykra sprawa. Nie lekceważę jej. W poniedziałek o 15 odniosę się do niej publicznie na konferencji prasowej". Komunikat związany z oceną rodzącej się "afery podsłuchowej" był puszczony na Twitterze, nie w BIP Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, ale - ku mojemu zdziwieniu - o BIP Pan Premier na zapowiedzianej ćwierknięciem konferencji prasowej powiedział. Powiedział w kontekście ustawy, o której mieli rozmawiać Prezes Narodowego Banku Polskiego i Minister Spraw Wewnętrznych. Ta ustawa ma być przedmiotem jutrzejszych obrad Rady Ministrów. Proszę wejść na stronę KPRM i znaleźć program jutrzejszego posiedzenia rządu. Ja mam kłopot.

Licencja na rządowy elementarz - "otwartościowcy" działają przeciw otwartości, państwo nie może kierować się "uprzejmością"

Okazuje się, że twórcy "rządowego" elementarza mają problem z licencją. Nie byłoby tego problemu, gdyby administracja rządowa zaakceptowała, że taki elementarz to po prostu "materiał urzędowy", o którym mowa w art. 4 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Materiały urzędowe nie są przedmiotem prawa autorskiego, a więc są "nieutworami" (por. Dlaczego rządowy elementarz nie miałby być materiałem urzędowym? Dlaczego nim niby nie jest?). Po niedawnym "pokazaniu" publiczności, jak będzie wyglądał elementarz, wielu myślało, że będzie on oparty na "wolnej licencji". Dziś okazuje się, że jednak nie będzie.

Lublin wie skąd wiatr wieje (cd. walki o normalność)

Lubelski Urząd Wojewódzki oraz Urząd Marszałkowski Województwa Lubelskiego udostępniły rejestry zawartych przez siebie umów cywilnoprawnych. Wcześniej oba urzędy zostały o te wykazy poproszone przez Sieć Obywatelską - Watchdog Polska, a to w ramach kampanii „Jawność sprzyja”. Rzecznicy urzędów skomentowali prośbę stwierdzając, że nie było żadnej wątpliwości, że należy udostępnić rejestr w pełni oraz, że zależy im na polityce jakości, jak też na jawności wszystkich urzędowych procedur. Idąc za ciosem pomyślałem, że warto też prosić o tworzenie i udostępnianie wykazów umów w biurach poselskich.

Dwa wystąpienia na temat dostępu i re-use

W mijającym tygodniu odbyło się szereg konferencji i spotkań, które były poświęcone dostępowi do informacji publicznej, ponownemu wykorzystaniu informacji z sektora publicznego, debacie publicznej i obywatelskiej partycypacji. Prezentuję niniejszym nagrania swoich wystąpień w trakcie dwóch takich konferencji.

NSA: autorzy opinii dla Prezydenta RP korzystają z prawa do prywatności

Cały czas toczy się dyskusja na temat ekspertyz przygotowywanych dla różnych organów. Głównie w kontekście "outsourcingu" tych ekspertyz i podejmowanych przez różnych obywateli prób dowiedzenia się, jakie to ekspertyzy i kto je przygotował. W takiej sprawie, po złożeniu skargi kasacyjnej przez Kancelarię Prezydenta RP, zapadł nie tak dawno Wyrok NSA. NSA uchylił wcześniejszy, niekorzystny dla Kancelarii Prezydenta RP wyrok i zasądził od obywatela na rzecz Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej kwotę 340 (trzysta czterdzieści) złotych tytułem zwrotu kosztów postępowania sądowego. Wyrok jest interesujący m.in. dlatego, że NSA po raz kolejny musiał zmierzyć się z takimi kwestiami, jak "dokument wewnętrzny" (chociaż w tym przypadku nie było to kluczowe), ale głównie rozważał wzajemny związek między prawem do prywatności, ochroną danych osobowych, tajemnicami prawnie chronionymi, pojęciem funkcjonariusza publicznego, osób mających związek z pełnieniem funkcji publicznych (por. Wyrok TK - dostęp do informacji publicznej a prywatność), a to wszystko z systemem dostępu do informacji publicznej. Ja sam uważam, że istotne jest to, że nie ma obowiązku kontraktowania z państwem, a w zderzeniu ochrony prywatnego interesu kontraktującego z państwem z interesem publicznym (przejrzystość działania państwa) prymat winien być dany interesowi publicznemu.