własność intelektualna

Niech rok 2013 będzie rokiem walki z anomią

Anomia to taki termin, którego używał Emil Durkheim na określenie stanu społecznego, który polega na "niepewności w systemie aksjonormatywnym spowodowany najczęściej jego transformacją". W takim stanie członkowie społeczności nie wiedzą, jak należy działać, co jest zgodne z przyjętymi normami, a co z nimi sprzeczne. Nie wiedzą nawet, jakie te normy są. Normy te, to nie tylko normy powszechnie obowiązującego prawa, które stanowione są w jakimś procesie politycznym. Dziś spieramy się m.in. o prawo autorskie i jedni mówią "masz prawo dzielić się z innymi", a inni, że to "piractwo" i "złodziejstwo". Wydaje się, że już czas, by jakoś domknąć proces transformacji, którego początki są jakoś związane z pojawieniem się i upowszechnieniem internetu. Czas, by prawo jasno odpowiadało na pytanie "jak żyć?".

O tym, że w sensie prawnym wszystko jest w porządku, czyli komentarz ZPAV do kampanii Prawo kultury

"To tak, jakbyśmy podpowiadali ludziom, w jaki sposób kraść w supermarketach. Mówię np. o serwisach, w których muzyka udostępniania jest nielegalnie. To jest działanie na szkodę artystów - i ogólniej: na szkodę kultury. W sensie prawnym wszystko jest w porządku, ale bez wątpienia jednak jest to okradanie artystów i - powtarzam - działanie na szkodę kultury"

Jaka jest polska racja stanu w intelektualnej grze o tron?

Interesując się historią starożytnej Europy (dlaczego? por. Przygoda z DNA, czyli dlaczego mogę mówić, że jestem "ostatnim Mohikaninem") przeczytałem jakiś czas temu książkę pt. "Imperia i barbarzyńcy" autorstwa Petera Heathera. Na podstawie dostępnych źródeł autor stara się analizować powody upadku Cesarstwa Rzymskiego oraz tego, jaki w tym upadku mieli udział członkowie społeczności "barbarzyńskich". Określenie "barbarzyńca" wzięło się od Homera, który określał Karów mianem Barbarophonoi (czyli ludzie mówiący "bar-bar", a więc niezrozumiale; to tak, jak my nazwaliśmy Niemców Niemcami, bo posługiwali się niezrozumiałym językiem, czyli byli niemi). Te społeczności barbarzyńskie miały swoje aspiracje, ale Imperium trzymało je na dystans. Czasem finansowało zamachy na liderów, czasem płaciło plemionom mieszkającym blisko granicy specjalny trybut w złocie, czasem przesiedlało plemiona, dokonując roszady, by inne plemię było przy granicy, a to, które wcześniej było przy granicy musiało się od niej odsunąć. Generalnie teza jest taka, że za pomocą takiej polityki "dziel i rządź" Imperium rozgrywało plemiona barbarzyńskie czyniąc z nich swoich klientów. W pewnym momencie napór na granice był tak wielki (każdy chciał siedzieć przy granicy, by czerpać profity z trybutu płaconego przez Imperium), a bogate, niebronione wszak jakoś szczególnie wille przygraniczne kusiły, zatem barbarzyńcy - mówiąc generalnie - zrobili "wjazd" do krainy płynącej miodem i winem, by zaspokoić swoje apetyty. No i - mam wrażenie, zwłaszcza w kontekście ACTA i "jednolitego patentu europejskiego" - że właśnie mamy do czynienia z podobnym zjawiskiem we współczesnym, globalizującym się świecie.

Komisja wycofuje się z pytań o ACTA przed Trybunałem Sprawiedliwości. Gdzie źródło?

No dobrze. PAP podała informację o tym, że "Komisja Europejska zdecydowała o wycofaniu z Trybunału Sprawiedliwości UE prośby o opinię na temat umowy ACTA". I to miało być ogłoszone na konferencji prasowej Komisji. No i zwykle jest tak, że materiały z takiej konferencji są na stronach Komisji. Zatem gdzie jest materiał o wycofaniu pytań z Trybunału na stronie EU?

O tym, że przyjęcie jednolitego patentu przez Polskę wydaje się przedwczesne

"Przyjęcie jednolitego europejskiego patentu przez Polskę wydaje się przedwczesne i powinniśmy być tu powściągliwi – w tej kwestii spodziewam się słusznych decyzji rządu. W Polsce póki co nie patentujemy wiele, a wprowadzenie jednolitego patentu przyspieszyłoby proces pojawiania się zagranicznych patentów na naszym rynku. To podwyższyłoby poprzeczkę dla naszych przedsiębiorców – trochę za wcześnie. Jednak pamiętajmy, że najważniejszym wyzwaniem dla nas i istotą problemu nie jest sam jednolity patent, ale to, jak doprowadzić do tego, by Polska stała się źródłem patentów dla innych, najchętniej o zasięgu przekraczającym granicę naszego kraju"

Parlament Europejski przyjął "pakiet patentowy"

Ostatnio mniej się koncentruję na komentowaniu bieżących wydarzeń, a bardziej na tworzeniu narzędzi do śledzenia wydarzeń, dokumentów i zależności między różnymi decyzjami (jestem zaangażowany w tworzenie - w ramach prac Fundacji ePaństwo - serwisu Sejmometr.pl). To chyba ma większe znaczenie, niż samo komentowanie. No, ale może się mylę. W każdym razie dziś posłowie Parlamentu Europejskiego przyjęli "pakiet patentowy", a wczoraj Rada poparła dwa rozporządzenia ws. jednolitego patentu i umowę międzyrządową 25 państw w sprawie powołania sądu patentowego. Do tego systemu nie chce przystąpić Hiszpania i Włochy. W Polsce czeka nas jeszcze ratyfikacja umowy. A potem będzie już "pozamiatane". No, chyba, że Polska nie ratyfikuje umowy w sprawie powołania sądu patentowego (por. również: Jednolity patent europejski ponoć "dogadany").

Prawo autorskie a dostęp do informacji publicznej

Dzięki uprzejmości p. Tomasza Koellnera w dziale artykuły publikuję dziś przesłany przez tego autora, a opublikowany niedawno w Kwartalniku Prawa Prywatnego (2012 z. 3) artykuł pod tytułem "Prawo autorskie a dostęp do informacji publicznej". Nota bene - na stronach Katedry Prawa Własności Intelektualnej Uniwersytetu Jagiellońskiego można znaleźć też pracę magisterską tego autora, zatytułowaną "Licencja ustawowa z art. 28 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Komentarz".

Dwa kolejne wyroki dotyczące re-use rozkładów jazdy Krakowa

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie uznał, że kod źródłowy oprogramowania nie stanowi informacji publicznej. To kolejna odsłona sporu o re-use rozkładów jazdy komunikacji miejskiej Krakowa, który prowadzi p. Tomasz Zieliński, twórca Transportoida. O spodziewanym wyroku pisałem w tekście Zmagań o krakowskie rozkłady jazdy ciąg dalszy - tym razem z Prezydentem Krakowa. Wczoraj zapadł wyrok (sygn. II SAB/KR 152/12), w którym sąd oddalił skargę w zakresie wniosku o udostępnienie kodu (re-use) źródłowego programu wykorzystywanego do budowy stron WWW z rozkładami jazdy, chociaż sąd uznał też, że Urząd Miasta powinien wniosek o ponowne wykorzystanie informacji publicznej w pozostałym zakresie jednak rozpatrzyć. Zapadł również wyrok w sprawie z drugiej skargi tego samego skarżącego. Podobnie jak w przypadku rejestracji rozprawy - również ogłoszenie wyroków zostało nagrane na wideo, a nagranie udostępnione zostało w Sieci.

Genetycznie modyfikowane "społeczeństwo informacyjne"

Wypada odnotować dyskusję, która odbywa się przy okazji uchwalenia przez Sejm ustawy z 9 listopada 2012 r. o nasiennictwie. Chodzi oczywiście o dyskusję na temat organizmów modyfikowanych genetycznie - Genetically Modified Organisms (GMO). Dziś przed Pałacem Prezydenckim protestowali przeciwnicy GMO. Ten spór jest interesujący, gdyż jedna i ta sama treść proponowanej ustawy powoduje różne jej interpretacje. Przeciwnicy GMO uważają, że ustawa (jeszcze nie została przez Prezydenta podpisana) pozwoli na legalne używanie genetycznych modyfikacji w żywności. Kancelaria Prezydenta zaś twierdzi, że ustawa zablokuje możliwość "wejścia GMO do Polski". A co to ma wspólnego ze społeczeństwem informacyjnym i problematyką poruszaną w tym serwisie? Wydaje mi się, że sporo.