społeczeństwo

Debata prezydencka w Światowy Dzień Społeczeństwa Informacyjnego i historia jednego pytania

Fragment zdjęcia ze studia telewizyjnego z hashtagiem debataWszystkiego najlepszego z okazji wypadającego dziś Światowego Dnia Społeczeństwa Informacyjnego. Obchodzony jest 17 maja na pamiątkę utworzenia Międzynarodowego Związku Telekomunikacyjnego (dziś wypada 150 rocznica). Przygotowując tę notatkę myślałem, że będzie skonstruowana inaczej. Oto bowiem tydzień temu zadałem publicznie pytanie o wykazy umów zawieranych za pieniądze publiczne i przez tydzień intensywnie zabiegałem o to, by w tym gorącym okresie kampanii prezydenckiej wprowadzić ten temat do debaty publicznej. Tylko kilku dziennikarzy zdecydowało się "podbić temat", a chociaż bardzo wielu obywateli w tzw. mediach społecznościowych wspierało moje starania, to temat wykazów umów nie przebił się do mediów "głównego nurtu". Kiedy usłyszałem w TV propozycję red. Krzysztofa Ziemca, by komentować przygotowania do dzisiejszej debaty prezydenckiej, postanowiłem raz jeszcze spróbować "wrzucić" temat do debaty. Udało się. Moje pytanie zostało zadane w debacie prezydenckiej.

Proobywatelskość kandydatów na prezydenta? Oto prosty test szczerości.

Pałac prezydencki w Warszawie, fotografia by Marcin BiałekPrzypominam, że wszystkie partie reprezentowane w Sejmie przegrały niedawno sprawy przed sądami administracyjnymi o dostęp do informacji publicznej. Jeśli nagle dostrzegający obywateli przed drugą turą kandydaci na urząd Prezydenta RP chcą wykazać minimum proobywatelskości, to proszę bardzo, jest prosty test na szczerość intencji. Z racji tego, że Prezydent Komorowski jest urzędującym prezydentem będzie miał nieco łatwiej, by zrealizować tę propozycję. Ale i p. Andrzej Duda też ma tu możliwości działania. O co chodzi? O opublikowanie w BIP wykazów umów cywilnoprawnych zawartych za pieniądze publiczne.

Jak samorząd może się zakiwać w "mediach społecznościowych"

W serwisie Facebook są dwie "strony", które opisane są słowami "Oficjalna strona Urzędu Dzielnicy Praga-Północ m.st. Warszawy. Praga Północ District Office of the Capital City of Warsaw". Jedna jest starsza, dopracowała się już "krótkiego" fejsbukowego "adresu". Druga młodsza. Pierwsza ma 2,238 "lubiących", druga zaś 472 "lubiących". Pierwsza krytykuje działania podejmowane przez Urząd. Druga zaś jest "oficjalnie oficjalna". Pierwsza, jak się wydaje, jest prowadzona przez byłych samorządowców, którzy nie zdecydowali się "oddać" profilu nowo wybranym włodarzom dzielnicy. Gdyby komunikacja państwa i samorządu koncentrowała się w Biuletynie Informacji Publicznej - nie dochodziłoby do tego typu sytuacji. Teraz bohatersko samorządowcy będą rozwiązywać problemy, które samorządowcy z taką energią sami wcześniej stworzyli. Ale to nie my! To oni! - ktoś powie. Do tego pasowałoby potem "jesteś u pani!".

Po Social Media Convent - zasady uczciwej konkurencji w "prywatnych miastach informacyjnych"

Logo Social Media ConventW zeszłym tygodniu gościłem na Social Media Convent 2015 w Gdańsku. To impreza komercyjna, która reklamowana jest jako "międzynarodowa konferencja, na której poruszana jest tematyka komunikacji firm i marek w social media, prezentowane są trendy, dobre praktyki, najnowsze rozwiązania i prognozy dla branży". Chodzi o branże marketingową, public relations, sprzedaż. To wszystko z wykorzystaniem "mediów społecznościowych". Poproszony o wystąpienie zastanawiałem się, z jakim przekazem miałbym pojechać do Gdańska. Doszedłem do wniosku, że postawię tezę, że "social media nie istnieją" i postaram się to wykazać. Czy mi się udało?

Facebook to nie dobre miejsce dla komentarzy w sprawie TTIP

Jednak jestem dinozaurem internetowym i lekko irytuje mnie sposób, w jaki "media społecznościowe" konstruują interfejsy. Coś, co raz zostało tam opublikowane znika w gąszczu innych tekstów, zdjęć i filmów. Jednak trzeba publikować w swoim własnym ośrodku informacyjnym, by dało się to potem znaleźć, podlinkować, by nie poddawać się tendencji do chwilowego konsumowania informacji. A ponieważ opublikowany w serwisie Facebook miesiąc temu komentarz do tekstu Pawła Zalewskiego na temat TTIP rozpłynął mi się gdzieś "w międzyczasie", to postanowiłem go odszukać i "zabezpieczyć" w serwisie, nad którym to ja, nie zaś Facebook, mam kontrolę. To kolejny powód, dla którego państwo powinno publikować informacje w BIP, czyli w urzędowym publikatorze teleinformatycznym. Informacje pokategoryzowane, opatrzone metadanymi, informacje archiwizowane. Publikowane pod kontrolą państwa, nie zaś podmiotów trzecich, które mogą tworzyć wszelkiego rodzaju "bańki informacyjne", decydując za obywatela co dla niego interesujące, a co nie. W takim ośrodku informacji obywatel przynajmniej będzie miał szansę coś znaleźć. Na Twitterze czy Facebooku nie znajdzie.

Czterdzieści pięć szklanych kul, a na każdej z nich prywatny znak

wizytówka z logiem CBAPamiętacie Państwo, że złożyłem nietypowy wniosek o dostęp do informacji publicznej, skierowany na ręce Szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Tym wnioskiem zainicjowałem operację pod kryptonimem "Szklana kula CBA". Szklane kule z wygrawerowanym logo CBA są tu tylko pretekstem. W istocie w akcji chodzi o pokazanie problemu nierównego traktowania, a więc dyskryminacji, obywateli w sferze informacyjnej. Natomiast przy okazji zapytałem też o samo "logo" CBA (bo to element poruszanej w tym serwisie problematyki symboli państwowych i heraldyki publicznej), zapytałem oczywiście też o same kule. Oto, czego mi się udało dowiedzieć.

W piątą rocznicę smoleńską pytanie o dialog społeczny

Minęło 5 lat od chwili, gdy samolot z delegacją państwową rozbił się w Smoleńsku. Był to Cios dla Rzeczpospolitej. Dziś nadal ten samolot niszczeje gdzieś w Rosji. W mediach kolejne "rewelacje" związane z nagraniami z kokpitu. Jedni próbują narzucić retorykę "męczeńską", drudzy nie wiedzą co zrobić. Jako obywatel nie jestem usatysfakcjonowany sposobem, w jaki rodzimy sobie w Polsce z sytuacją po katastrofie. Dziś rocznica, a w katastrofie zginęły osoby reprezentujące różne ośrodki władzy publicznej i różne opcje polityczne. Moment, w którym doszło do katastrofy samolotu prezydenckiego w Smoleńsku, w której zginęła połowa instytucjonalnej Polski, to również kulminacyjny moment pewnego procesu społecznego, który dotyczył rządowej propozycji powstania Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych i związany był z aktywizacją obywateli. Być może również w dyskusji o internecie bylibyśmy w innym miejscu dziś, gdyby nie tamta katastrofa. Ale tu nie chodzi o internet. Tu chodzi o dialog społeczny. Internet to tylko narzędzie. Społeczeństwo istnieje tylko wówczas, gdy możliwa jest wymiana informacji. Sposób obiegu informacji niejako wyznacza kształt społeczeństwa.

Nowoczesna Polska wygrała spór o ochronę domeny publicznej, chociaż jeszcze nieprawomocnie

No właśnie. Fundacja wygrała sprawę, w której w istocie domagała się ochrony domeny publicznej. W 2012 roku Fundacja Nowoczesna Polska zwróciła się z wnioskiem do Sądu Rejonowego Lublin-Zachód o stwierdzenie zgonu Henryka Goldszmidta, używającego pseudonimu literackiego Janusz Korczak, syna Józefa. Fundacja domaga się, by sąd potwierdził, że Janusz Korczak zmarł 6 sierpnia 1942 r. o godz. 24:00. A chodziło o przejście dzieł Janusza Korczaka do domeny publicznej. W 1954 roku sąd stwierdził, że Korczak zmarł 9 maja 1946, a więc blisko 4 lata później niż miało to miejsce w rzeczywistości. Dzięki temu Skarb Państwa mógł dłużej wykorzystywać czasowy monopol na dzieła Korczaka (Skarb Państwa dziedziczył te prawa wobec braku spadkobierców) i podpisywać umowy z wydawcami. Teraz jest jasne, że dzieła są (i były) w domenie publicznej. Ktoś uzna, że to gra niewarta świeczki, bo i tak zaraz by minął ten moment, w którym minęłoby 70 lat od ustalonej przez sąd w 1954 roku daty. Tu jednak w tej sprawie chodziło o zasadę.

Próbując tworzyć podstawę prawną dla "social media" ministerstwo pomaga dostrzec nagość króla

nagłówek dziennika urzędowego MSWW dyskusji o korzystaniu z serwisów społecznościowych przez administrację publiczną sygnalizuję m.in. kwestie szanowania konstytucyjnych zasad praworządności i legalizmu. Powoływanie się na konieczność działania przez władze publiczne na podstawie prawa i w jego granicach jest tu podyktowane niczym innym, jak ochroną obywateli przed wyposażonym w środki przymusu państwem. Kiedyś, dawno temu, pytałem Policję o podstawę prawną prowadzenia innych serwisów niż BIP. Pod wpływem tamtych wniosków przyjęto Zarządzenie Komendanta Głównego Policji nr 1204 w sprawie form i metod działalności prasowo-informacyjnej w Policji wydane na podstawie dość blankietowego przepisu ustawy o Policji. Teraz pytam o podstawy prawne korzystania przez administrację publiczną z tzw. "mediów społecznościowych". I znów pojawia się tendencja do wpisywania Facebooka, Twittera czy innych wydawanych przez amerykańskie spółki serwisów do ministerialnych Zarządzeń. Ktoś się obruszy i powie: chciałeś mieć podstawę, to masz. Ja się uśmiechnę i zacznę pytać dalej. Jeśli tak, jeśli ktoś wpadł na pomysł, by wpisać serwisy internetowe zewnętrznych, pozapaństwowych wydawców do Zarządzenia, to trzeba iść w takim przypadku dalej i zacząć pytać o zgodność takich przepisów z normami konstytucyjnymi.

"Dialog społeczny" bez dialogu społecznego

Formuła ustalania zasad gry w trójkącie państwo-pracodawcy-pracownicy jest anachroniczna. Ta formuła się wyczerpała. W takiej formule nie ma miejsca dla tych, którzy są samozatrudnieni, nie ma też miejsca dla tych, którzy żyją na tzw. "śmieciówkach". Nie uwzględnia się w takiej formule praw konsumentów, również takich, którzy są czymś więcej - są prosumentami. Nie ma tam też miejsca dla wykluczonych w życiu społecznym. Nie tylko chorych, ale też ubogich, niewykształconych... Współczesnych stosunków społecznych nie da się zamknąć w trójkącie ustalonym pod koniec XX wieku, które w Polsce zaowocowały Komisją Trójstronną, a teraz - wobec patowej sytuacji - przekształcanej. Kierunek tego przekształcania jest jednak niepokojący. Nie dziwi mnie to, że ktoś chce zabetonować zdobyte wcześniej pozycje, ale nie muszę się na to godzić. Dlatego zachęcam czytelników, by przyjrzeli się tematowi "dialog społeczny", nad którym właśnie trwają tajne prace.