"Dialog społeczny" bez dialogu społecznego

Formuła ustalania zasad gry w trójkącie państwo-pracodawcy-pracownicy jest anachroniczna. Ta formuła się wyczerpała. W takiej formule nie ma miejsca dla tych, którzy są samozatrudnieni, nie ma też miejsca dla tych, którzy żyją na tzw. "śmieciówkach". Nie uwzględnia się w takiej formule praw konsumentów, również takich, którzy są czymś więcej - są prosumentami. Nie ma tam też miejsca dla wykluczonych w życiu społecznym. Nie tylko chorych, ale też ubogich, niewykształconych... Współczesnych stosunków społecznych nie da się zamknąć w trójkącie ustalonym pod koniec XX wieku, które w Polsce zaowocowały Komisją Trójstronną, a teraz - wobec patowej sytuacji - przekształcanej. Kierunek tego przekształcania jest jednak niepokojący. Nie dziwi mnie to, że ktoś chce zabetonować zdobyte wcześniej pozycje, ale nie muszę się na to godzić. Dlatego zachęcam czytelników, by przyjrzeli się tematowi "dialog społeczny", nad którym właśnie trwają tajne prace.

Organizacje pozarządowe z zainteresowaniem przyglądają się podjętym przez rząd, związki zawodowe i reprezentantów pracodawców pracom nad nową formułą dialogu społecznego. Przyglądają się, o ile jest to możliwe. Nie zawsze jest. Przyglądają się z zainteresowaniem i niepokojem. List w sprawie dialogu społecznego podpisało już 81 organizacji pozarządowych. NGO-sy domagają się, by poza pracodawcami i związkowcami do "dialogu" dopuszczono również organizacje pozarządowe. Domagają się też, by pokazano im kwity, o których czytają w prasie, ale nie na stronach BIP ministerstwa czy RCL.

W czym problem? Widzę to tak: Idą wybory, więc trzeba dilować z grupami poparcia. Najlepiej zorganizowanymi. By nic nie wykręciły w czasie święta demokracji.

Media już relacjonowały co w projektowanej ustawie jest, chociaż nikt niewtajemniczony jej nie widział. Ba! z doniesień medialnych wynika, że już nawet ustalono treść ustawy. Są tacy wtajemniczeni, którzy nawet wiedzą, ile ta ustawa ma artykułów, a więc widzieli i ową treść znają. Z relacji wynika, że pracodawcy i związkowcy mają zamiar zabetonować swoją uprzywilejowaną pozycję w systemie stanowienia prawa. Ustawa ma stworzyć Radę Dialogu Społecznego, która będzie mogła projekty ustaw proponować rządowi. I nie tak jak z innymi obywatelami - jeśli rząd na propozycje tej grupy się nie zgodzi, to będzie musiał się pisemnie z tego spowiadać.

Można sięgnąć do przecieków medialnych (jakie szczęście, że nie na Twitterze, bo tam w 140 znakach dałoby się napisać jedynie, że jest super i będziemy szczęśliwi). Mamy zatem takie teksty, jak:

Uzgodniony. Projekt. Ustawy. A jakieś założenia projektu ustawy? Jakieś konsultacje publiczne? Jakieś poinformowanie obywateli o treści tych założeń i projektu, by mogli się odnieść? Projekt ustawy uzgodniony, a jeszcze nie zaczął się proces legislacyjny. Do tego te prace tam gdzieś trwają w taki sposób, że nikogo z zewnątrz do nich nie dopuszczają (by nie robił dymu?).

Na pytanie NGO-sów z Rady Pożytku Publicznego resort Pracy i Polityki Społecznej odpowiada, że kwitów nie pokaże. W efekcie dziś, szybko, szybko, póki jeszcze Sejm może coś uchwalić przed nadchodzącymi wyborami, mamy "dialog społeczny" bez dialogu społecznego.

Podlinkowany wyżej Portal Samorządowy relacjonuje:

Kosiniak-Kamysz ocenił, że piątkowe i sobotnie robocze spotkanie pod Łodzią było "bardzo dobre". "Wiele godzin dyskusji o każdym z artykułów, nad którym pracowali najpierw związkowcy, potem pracodawcy, potem oni wspólnie, a następnie wspólny z nami zespół ekspertów" - powiedział minister.

(...)
Nie chciał deklarować, kiedy dokument trafi formalnie pod obrady rządu.
(...)

Warto przeczytać całość tej relacji.

Gruszki z betonem mielą, zaraz będzie betonowanie bez żadnych konsultacji publicznych, w trybie superekspresowym, opinii publicznej się powie post factum, że przecież w pracach nad projektem brali udział zainteresowani...

Pismo z Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej

Pismo z Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Nad projektem pracują reprezentatywne organizacje związkowe i pracodawców, a właściwie zespół ekspertów składający się z przedstawicieli "partnerów społecznych". I są jakieś ustalenia, z których wynika, że do czasu zakończenia prac tego zespołu nie udostępnią nikomu z innych partnerów społecznych informacji o tym, co tam przygotowują. List opatrzony też logiem "Dialogu społecznego". Bo przecież warto rozmawiać. Z niektórymi.

Z tekstu Jest projekt ustawy o Radzie Dialogu Społecznego w miejsce Komisji trójstronnej dowiecie się Państwo, że "uzgodniono pełen tekst projektu nowej ustawy" (a nawet jeszcze nie jest w rządzie), dalej, że "projekt powinien trafić na szybką ścieżkę legislacyjną i zostać uchwalony przez Sejm obecnej kadencji". Odpowiadać będzie za to minister pracy. Tam też wypowiedź doradczyni Forum Związków Zawodowych, która podkreśliła, że liczący 66 artykułów projekt wzmacnia pozycję Rady i jej stron w stosunku do obecnej Komisji (trójstronnej), a nowa Rada (Dialogu Społecznego) będzie niezależna. Również to, że Prezydent Komorowski "zapewnił, że sprzyja tym pracom i projektowi ustawy. Deklarował, że będzie oddziaływał na parlament, by jak najpilniej przeprowadził proces legislacyjny, aby ustawa weszła w życie jak najszybciej - jeszcze przed zakończeniem kadencji parlamentu". Czyli nie dość, że w tej kadencji będzie uchwalona ustawa (projekt jeszcze nawet nie zaczął formalnego biegu), to jeszcze w tej kadencji ma wejść w życie.

To taka sama historia jak ta, która uruchomiła skaczących przeciwko ACTA (chociaż tam wyszli na ulicę ludzie obawiając się ograniczeń w dostępie do internetu, a tu dzieją się jakieś rzeczy mało zrozumiałe dla większości społeczeństwa, ale mające wpływ na sposób prowadzenia procesu legislacyjnego, a więc na każdego obywatela). Tam, w przypadku ACTA, na poziomie międzynarodowym i za zamkniętymi drzwiami negocjowano sobie treść przyszłego prawa. Tu mamy zamknięte drzwi "pod Łodzią" i w trójkącie rząd - związkowcy i pracodawcy. Z pominięciem wszystkich innych zainteresowanych grup, z pominięciem konsultacji publicznych, przygotowania Oceny Skutków Regulacji, bez poszanowania zasad prowadzenia procesu legislacyjnego wynikającego z Regulaminu pracy Rady Ministrów, bez dostępu do informacji publicznej, bez poszanowania zasad demokratycznego państwa prawnego.

Zapoznaj się z rozmową Piotra Waglowskiego i Grażyny Kopińskiej na temat aktywności Obywatelskiego Forum Legislacji działającego przy Fundacji im Stefana Batorego w Warszawie: Obywatelski monitoring legislacji. W trakcie tej rozmowy poruszamy też temat sygnalizowanej w tym tekście ustawy o dialogu społecznym. Na obejrzenie tego materiału trzeba przeznaczyć 40 minut.

Napisałem we wstępie, że formuła trójkąta rząd-pracodawcy-pracownicy się wyczerpała. Być może nie jest to prawda. Formuła takiego trójkąta wyczerpie się dopiero wówczas, gdy społeczeństwo obywatelskie będzie na tyle silne, by nie zgodzić się, by nad głowami obywateli ustalano szybkie ścieżki legislacyjne dla wybranych i tajne porozumienia w sprawie uprzywilejowanych pozycji w przyszłości. Być może dziś jeszcze społeczeństwo obywatelskie nie jest zbyt silne. A może się mylę?

Po ACTA temat konsultacji publicznych był wałkowany wielokrotnie. Rząd zmodyfikował Regulamin Pracy Rady Ministrów, przyjęto zasady konsultacji publicznych w kolejnych ministerstwach, rząd przyjął uchwałę "Lepsze regulacje 2015" i zaczął ją realizować, trwały prace nad ustawą o zasadach stanowienia prawa i konsultacji publicznych zarówno w Ministerstwie Sprawiedliwości, jak i w Kancelarii Prezydenta RP (por.: Kolejne kamienie milowe w walce z anomią...). Wielu ludzi brało w tym udział. Wiele środowisk. Przychodzi rok 2015 i mamy taki kwiatek. Być może jeszcze nie czas na realne zmiany.

Oczyma wyobraźni widzę, jak organizacja ekologów idzie palić pod KPRM opony. Wcześniej długo dyskutują, czy to nie naruszy stanu środowiska i czy gaśnica proszkowa, którą obowiązkowo wezmą ze sobą, również będzie dla środowiska przyjazna. Aby nie zwiększać efektu cieplarnianego spalą jedną małą oponę. Symbolicznie. Nie tak, jak mogą się zachować związkowcy przed wyborami, jeśli nie dojdzie do porozumienia w sprawie tego "społecznego dialogu". Oni są zorganizowani i potrafią artykułować swój interes.

Przeczytaj: Tworzenie i konsultowanie rządowych projektów ustaw - publikujemy wyniki monitoringu. Przczytaj również: MAiC sondował w Sejmie możliwość wsparcia elektronicznego popierania projektów obywatelskich.

Opcje przeglądania komentarzy

Wybierz sposób przeglądania komentarzy oraz kliknij "Zachowaj ustawienia", by aktywować zmiany.

Polityka

Polityką zajmują się ludzie skuteczni, posiadający reprezentację społeczną. Z tego co rozumiem chciałbyś, aby w polityce wygrywali ludzie, którzy posiadają (jakieś) argumenty, a nie reprezentację społeczną. Inaczej mówiąc, chcesz rewolucyjnie zmienić ustrój na taki, w którym prawo stanową ci, co chcą, a potem to niech już inni (politycy w parlamencie) martwią o uchwalenie i wdrożenie tego prawa i odpowiadają za to politycznie.

1) Projekt ustawy, o ile nawet powstał na weekendowym wypadzie do leśniczówki, jak rozumiem, będzie musiał być "konsultowany społecznie", bo chyba U€ tego wymaga w jakiejś dyrektywie. Więc będziesz miał czas na zgłoszenie swoich uwag. Czy zostaną wzięte pod uwagę, to nie ma znaczenia, bo prawo stanowią narodu reprezentanci i są przecież odpowiedzialni za to przed narodem, a nie konsultujący ustawę samowybrańcy.

2) Zaproszenia do Okrągłego Stółu również wręczano pod stołem, tak się urodziła obecna władza i podobno był to sukces na miarę światową.

3) Nie reprezentuje mnie żadne NGO, nie wiem dlaczego miałyby w moim imieniu cokolwiek konsultować? Mam zresztą duże wrażenie, że nie reprezentują w ogóle nikogo z narodu (polskiego), bo finansowane są głównie z zagranicy. W USA i Rosji mamy ustawy, w której NGO określa się wg kapitału pochodzenia, co ma zdecydowanie sens. (patrz: https://en.wikipedia.org/wiki/Foreign_Agents_Registration_Act )

4) Ponieważ głos NGO nie jest słyszalny, to jeśli fundatorzy chcą, aby zaczął być słyszalny, muszą albo zwiększyć reprezentację społeczna w NGO (która jest śladowa), albo zwiększyć wzorem Ukrainy budżet - wtedy reprezentacja społeczna się sama powiększy i NGO uzyskają większy wpływ na politykę. A może nawet, zatrudniając jakichś strzelców wyborowych, przejmą władzę.

Związek zawodowy "ratyfikował" "projekt" ustawy

VaGla's picture

Nie wiadomo, gdzie odwrócić wzrok: "Komisja Krajowa "Solidarności" na nadzwyczajnym posiedzeniu w Warszawie ratyfikowała projekt ustawy o Radzie Dialogu Społecznego"". Czy to już ten czas, w którym nie istniejące jeszcze projekty ustaw są ratyfikowane (cokolwiek to znaczy) przez związki zawodowe?

--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Zawłaszczanie

Uchowaj Bóg.

To próba przekonania tzw. społeczeństwa o odgrywaniu przez siebie arcyważnej roli głosu w imieniu innych (czyt. maluczkich). Tak samo identyfikuję ciszę nad projektem ustawy ponoć "dogadanej" (mówił o tym Przewodniczący kilka dni temu w pierwszym radiu informacyjnym) i jej cudowne "objawienie" na serwerze związkowym.

Ktoś chyba próbuje podlizać się chyba tym "ekskluzywnym" publikowaniem. Pytanie tylko komu i w jakim celu. I naturalnie kto za tym stoi (cytując klasyka).

O tajnej ustawie o "dialogu"

VaGla's picture

TOK FM: Tajna (!) ustawa o dialogu społecznym. Rozmawiają dr Grzegorz Makowski, Piotr Lewandowski i Jakub Janiszewski.

Przypomina mi się taka scena sprzed bardzo wielu wielu lat. Jechałem na uczelnię autobusem linii 175 w Warszawie, która to linia znana była z kieszonkowców (linia ta spod lotniska wiozła ludzi do centrum Warszawy i musiała być dla doliniarzy wielce dochodowa). nagle, w samym centrum Warszawy, tuż przed tym momentem, w którym drzwi miały się otworzyć i wypuścić ludzi pod hotelem Marriott, nastąpiła zgęstka przy jednych drzwiach. Dookoła faceta, który w obu rękach trzymał po walizce, pojawiło się kilku facetów. Zafurczały szybkie ręce, jakieś przepychanki się zaczęły, szamotanina, i w autobusie rozległ się dramatyczny głos tego nieszczęśnika, który nie chciał wypuścić walizek z rąk i patrzył, czuł i wiedział, że mu tam wszystkie kieszenie na raz penetrują w szybko skleconym "sztucznym tłoku": "Panowie, dajcie mi chociaż jakąś szansę!"

I tak się właśnie trochę czuję teraz, gdy czytam o tym projekcie ustawy o "dialogu społecznym" bez dialogu społecznego.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Wiele lat czytałem ten

Wiele lat czytałem ten serwis, był dla mnie źródłem informacji o prawnych aspektach społeczeństwa informacyjnego; starałem się także uczestniczyć w dyskusjach w tym serwisie.
Wiem, że w życiu nigdy nie mówi się nigdy, więc napiszę tak - wg wszelkiego prawdopodobieństwa, to moja ostatnia aktywność tutaj - dlaczego? Dlatego, że prawnych aspektów społeczeństwa informacyjnego już tutaj nie ma. Jest polityka; jest uczestniczenie w bieżącej polityce. I nie mam ochoty grzęznąć w dyskusjach o tym, czym jest polityka, a czym społeczeństwo informacyjne. Twój serwis się zmienił - zmieniłeś charakter swojego serwisu z prawniczego na polityczny. Twój serwis, takie Twoje prawo. Ale ja muszę poszukać innego serwisu o prawnych aspektach społeczeństwa informacyjnego...

Rozumiem i przyjmuję

VaGla's picture

Rozumiem i przyjmuję. Ale skoro mogę, to się ustosunkuję. Otóż historia "Dialogu społecznego" w tym serwisie występuje właśnie w kontekście prawnych aspektów społeczeństwa informacyjnego. Chodzi o to, w jaki sposób społeczeństwo jest informowane o sposobach podejmowania decyzji w państwie, a także o przepisy regulujące możliwość brania udziału przez to społeczeństwo w takim procesie (czyli w jaki sposób formalnie obywatele mogą informować władze o swoich stanowiskach). Ten tekst, pod którym sobie tu komentujemy, nie różni się znacząco od tekstów na temat negocjowania ACTA czy od tekstów, które dotyczyły elektronicznego wsparcia składania inicjatyw obywatelskich. Jakkolwiek rozumiem, że można mieć postawę apolityczną i nie raz w tym serwisie sygnalizowałem, że nie uczestniczę w sporach politycznych, to w moim przypadku chodziło o to, że tematy tu poruszane nie należały do osi sporów prowadzonych przez polityków. Być może coś się zmienia. Na przykład to, że kwestie społeczeństwa informacyjnego weszły już do sporu publicznego. Ja zaś w poruszanych w tym serwisie sprawach zwykle miałem swoje zdanie. I to zdanie prezentuję. Ustalanie kształtu prawa to polityka per se. Można oczywiście spierać się na różnych płaszczyznach, w tym na płaszczyźnie dogmatycznej. Staram się w tym serwisie pokazywać aksjologiczne argumenty za takim lub innym rozwiązaniem. Tak było wcześniej, tak jest teraz.
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Lepiej zainteresować się

Lepiej zainteresować się polityką zanim polityka zainteresuje się tobą... .

Według mnie jest jak dawniej, a że liczba absurdów rośnie zamiast maleć to i tematyka się poszerza.

Objawił się projekt ustawy na serwerze... Solidarności

VaGla's picture

Na serwerze Solidarności opublikowano ustalenia i treść "projektu ustawy" (PDF)
--
[VaGla] Vigilant Android Generated for Logical Assassination

Widzę, że nawet już

Widzę, że nawet już pierwsza uchwała nieistniejącej Rady Dialogu Społecznego jest przygotowana, ciekawe kto ją przygotowywał...

Każde działanie jak

hub_lan's picture

Każde działanie jak również każde zaniechanie działania jest polityką więc apolityczność jako taka nie istnieje

Bardzo chętnie przestałbym się zajmować polityką ale tylko pod jednym warunkiem: polityka przestaje się zajmować mną (w każdym rozumieniu)

Piotr VaGla Waglowski

VaGla
Piotr VaGla Waglowski - prawnik, publicysta i webmaster, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Ukończył Aplikację Legislacyjną prowadzoną przez Rządowe Centrum Legislacji. Radca ministra w Departamencie Oceny Ryzyka Regulacyjnego a następnie w Departamencie Doskonalenia Regulacji Gospodarczych Ministerstwa Rozwoju. Felietonista miesięcznika "IT w Administracji" (wcześniej również felietonista miesięcznika "Gazeta Bankowa" i tygodnika "Wprost"). Uczestniczył w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji, działającego przy Fundacji im. Stefana Batorego w ramach programu Odpowiedzialne Państwo. W 1995 założył pierwszą w internecie listę dyskusyjną na temat prawa w języku polskim, Członek Założyciel Internet Society Poland, pełnił funkcję Członka Zarządu ISOC Polska i Członka Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Był również członkiem Rady ds Cyfryzacji przy Ministrze Cyfryzacji i członkiem Rady Informatyzacji przy MSWiA, członkiem Zespołu ds. otwartych danych i zasobów przy Komitecie Rady Ministrów do spraw Cyfryzacji oraz Doradcą społecznym Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej ds. funkcjonowania rynku mediów w szczególności w zakresie neutralności sieci. W latach 2009-2014 Zastępca Przewodniczącego Rady Fundacji Nowoczesna Polska, w tym czasie był również Członkiem Rady Programowej Fundacji Panoptykon. Więcej >>